-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik264
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
Bardzo ciekawa opowieść o życiu japońskiej bohaterki. Tego, co przeszła ta kobieta nie chciałaby przeżyć żadna inna. Książkę bardzo szybko się czytało i fabuła też była dynamiczna.
Bardzo ciekawa opowieść o życiu japońskiej bohaterki. Tego, co przeszła ta kobieta nie chciałaby przeżyć żadna inna. Książkę bardzo szybko się czytało i fabuła też była dynamiczna.
Pokaż mimo to
W momencie, kiedy napisałaś w miarę sensowną opinię i ci się nie zapisała... Nie masz już chyba nic do dodania.
Niezła książka, fabuła średnia, bohaterki o dosyć przewidywalnych portretach psychologicznych i zdecydowanie za dużo seksu i sam wątek tajemnicy raczej kiepski.
Z drugiej strony fajnie przedstawione relacje dziwne, specyficzne i intrygujące. Czasem wtrącone ciekawe przemyślenia. No i ja również złapałam się w pułapkę osobowość Laecy. Też ją pokochałam, to jej szaleństwo, niesubordynację i nieokrzesanie. A przede wszystkim jej wyprawy nad wodę starym autem, słuchając razem z nią rozwrzeszczanego Kurta Cobaina.
W momencie, kiedy napisałaś w miarę sensowną opinię i ci się nie zapisała... Nie masz już chyba nic do dodania.
Niezła książka, fabuła średnia, bohaterki o dosyć przewidywalnych portretach psychologicznych i zdecydowanie za dużo seksu i sam wątek tajemnicy raczej kiepski.
Z drugiej strony fajnie przedstawione relacje dziwne, specyficzne i intrygujące. Czasem wtrącone...
Z tą książką wiąże się u mnie bardzo długa przerwa w czytaniu. Pierwsza część była dla mnie świetna, pochłonęłam pierwsze 7 rozdziałów bez namysłu i byłam zachwycona stylem pisania Murakamiego, bił z niego realizm. Książka podobałaby mi się prawdopodobnie zdecydowanie bardziej, gdyby nie zakończenie, które było dla mnie trochę niesmaczne i nieco się zawiodłam.
Z tą książką wiąże się u mnie bardzo długa przerwa w czytaniu. Pierwsza część była dla mnie świetna, pochłonęłam pierwsze 7 rozdziałów bez namysłu i byłam zachwycona stylem pisania Murakamiego, bił z niego realizm. Książka podobałaby mi się prawdopodobnie zdecydowanie bardziej, gdyby nie zakończenie, które było dla mnie trochę niesmaczne i nieco się zawiodłam.
Pokaż mimo toTak już z reguły bywa, że kontynuacje nigdy nie są ciekawsze. I tak też było teraz. Mimo tego, że autorka wciąż pisze przyjemnym stylem, te części zdawały się być zdecydowanie bardziej infantylne i takie trochę już na siłę pisane. Córka Americy nie była jakąś wybitnie irytującą postacią, ale nie była też jakaś specjalna. W pierwszych tomach można było rzeczywiście poczuć ten klimat i pokochać relację między Americą, a Maxonem, a tu to wielkie zaskoczenie było jak dla mnie takie trochę bez sensu. Osobiście uważam, że Kile bardziej pasował na tego "wybranka". Aczkolwiek, takim dużym plusem był niespodziewany związek jednopłciowy, który niezmiernie miło mnie zaskoczył :)
Tak już z reguły bywa, że kontynuacje nigdy nie są ciekawsze. I tak też było teraz. Mimo tego, że autorka wciąż pisze przyjemnym stylem, te części zdawały się być zdecydowanie bardziej infantylne i takie trochę już na siłę pisane. Córka Americy nie była jakąś wybitnie irytującą postacią, ale nie była też jakaś specjalna. W pierwszych tomach można było rzeczywiście poczuć...
więcej mniej Pokaż mimo to
Powiem szczerze, że nie spodziewałam się jakiejś rewelacji. Nie było to może genialne, ale bardzo przyjemne i przede wszystkim miało dużo sensu, a problematyka nie była wzięta z księżyca.
Jeżeli chodzi o kreację postaci, to była ona dosyć zwyczajna, jednak pod tą maską normalności ukryły się wcielenia nawiązujące do nurtów filozoficznych czy nawet politycznych. Osobiście przepadałam za Arturem- jedynym myślącym osobnikiem w rodzinie Stomilów. Niestety słabość go pokonała.
Jeżeli chodzi o fabułę, to nie była ona wybitna. Cały utwór tak naprawdę skupiał się na walce ideologii, jednak nie była ona męcząca.
Myślę, że jak na lekturę, to jest to utwór nawet bardzo zrozumiały i po prostu dobry.
Powiem szczerze, że nie spodziewałam się jakiejś rewelacji. Nie było to może genialne, ale bardzo przyjemne i przede wszystkim miało dużo sensu, a problematyka nie była wzięta z księżyca.
Jeżeli chodzi o kreację postaci, to była ona dosyć zwyczajna, jednak pod tą maską normalności ukryły się wcielenia nawiązujące do nurtów filozoficznych czy nawet politycznych. Osobiście...
Chyba nic nie pobije "Dżumy" pod względem trudności przeczytania. "Mistrza i Małgorzatę" na szczęście dało się przebrnąć, ale kompletnie mnie ta powieść nie zachwyciła.
Początkowo bardzo mnie zainteresowała, w co nie mogłam uwierzyć. Pierwsze 70 stron wręcz pochłonęłam i miałam szczerą nadzieję, że będzie tak dalej, ale niestety się zawiodłam. Mimo, iż styl autora dało się znieść, nadmiar bohaterów i tych wszystkich "niesamowitych wydarzeń" przerósł mnie zupełnie. Nie powiem były momenty, kiedy dało się czymś zainteresować, ale nie minęła chwila, a lektura już nużyła.
Podsumowując, kompletnie mnie to nie zachwyciło, aczkolwiek nie jest to najgorsza lektura, jaką czytałam.
Chyba nic nie pobije "Dżumy" pod względem trudności przeczytania. "Mistrza i Małgorzatę" na szczęście dało się przebrnąć, ale kompletnie mnie ta powieść nie zachwyciła.
Początkowo bardzo mnie zainteresowała, w co nie mogłam uwierzyć. Pierwsze 70 stron wręcz pochłonęłam i miałam szczerą nadzieję, że będzie tak dalej, ale niestety się zawiodłam. Mimo, iż styl autora dało się...
Całkiem fajna pierwsza część trylogii, która na pewno skłania do tego, żeby przeczytać następną. Pierwsza połowa książki, jakoś mnie nie powaliła, za to druga była zdecydowanie lepsza. I tak, stwierdzę, że bardziej czuło się tu napięcie niż w filmie.
Jeżeli chodzi o fabułę, to dość schematyczna, podobna do "Niezgodnej" czy "Igrzysk Śmierci", aczkolwiek to, co się od nich odróżnia, czyli cała oprawa - historia, bohaterzy, wydarzenia jest całkiem interesująca.
Bohaterowie jak najbardziej na plus, póki co nikogo nie miałam ochoty mentalnie zabić. Oczywiście tych, których masz nie lubić, nie lubisz. To, co dla mnie na minus, to ułomne natręctwo autora, aby zmieniać każde przekleństwo tak, by nim nie było. Rozumiem, to miało być młodzieżowe, nie można demoralizować dzieci, ale po któryś tam dziesiątym razem przeczytania słowa "purwa", dostałam nerwicy. No i te typowo "chłopięce" powiedzonka "Ty smrodasie" itd. Nieco irytujące.
Jednak podsumowując, jest to całkiem przyjemna powieść i dobrze się ją czyta, więc myślę, że można ją polecić, a ja sama chętnie zabiorę się za następną część.
Całkiem fajna pierwsza część trylogii, która na pewno skłania do tego, żeby przeczytać następną. Pierwsza połowa książki, jakoś mnie nie powaliła, za to druga była zdecydowanie lepsza. I tak, stwierdzę, że bardziej czuło się tu napięcie niż w filmie.
Jeżeli chodzi o fabułę, to dość schematyczna, podobna do "Niezgodnej" czy "Igrzysk Śmierci", aczkolwiek to, co się od nich...
No, no. Orwell sprawił, że polubiłam jakąś lekturę na równi z "12 prac Herkulesa" Christie. Do książki podeszłam z dużą rezerwą, ale bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła.
Wizja przyszłego państwa totalitarnego autora została ukazana po mistrzowsku. Może to niestosowne porównanie, ale skojarzyła mi się serią "Niezgodna", z tym, że ta została napisana ponad pół wieku wcześniej przez człowieka, który żył w czasach wojny i dobrze orientował się w realiach i funkcjonowaniu takiego państwa. Dlatego jego historia była niezwykle wiarygodna.
Świetni bohaterzy i przede wszystkim fabuła. Może z początku nadmiar opisów nie sprawia przyjemności, ale wraz z biegiem wydarzeń książka staje się coraz ciekawsza i nawet opisy zdają się być tam niezbędne.
Zupełnie się tego nie spodziewając, dostałam kilka godzin rozrywki na poziomie. :)
No, no. Orwell sprawił, że polubiłam jakąś lekturę na równi z "12 prac Herkulesa" Christie. Do książki podeszłam z dużą rezerwą, ale bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła.
Wizja przyszłego państwa totalitarnego autora została ukazana po mistrzowsku. Może to niestosowne porównanie, ale skojarzyła mi się serią "Niezgodna", z tym, że ta została napisana ponad pół wieku wcześniej...
Jeżeli autor tej książki chciał, aby czytelnicy poczuli to, co przeżywali chorzy na dżumę chociaż w połowie, to mu się udało. Właśnie podobne katusze przeżywa osoba, która tę powieść czyta. Chyba nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa po skończeniu książki oraz nie czytałam 200 stron tak długo...
Teoretycznie fabuła zapowiadała się nie najgorzej. Początek książki da się przebrnąć aż do pierwszych przypadków zachorowania na dżumę i najlepszej części powieści, czyli opisu nacinania ropienia.. A później już tylko opisy.. i dialogi tak bezsensowne, że w połowie masz ochotę rzucić tę książkę i zrobić cokolwiek, byleby nie czytać dalej. Właściwie to cała książka została poświęcona rozmyślaniom kilku bohaterów na temat życia, które po pewnym czasie już się powtarzają i ma się ich serdecznie dość.
Jeżeli ktoś lubi takie klimaty, to proszę bardzo, ale ja z tej książki zapamiętam jedynie męki, które przeżywałam podczas jej czytania.
Jeżeli autor tej książki chciał, aby czytelnicy poczuli to, co przeżywali chorzy na dżumę chociaż w połowie, to mu się udało. Właśnie podobne katusze przeżywa osoba, która tę powieść czyta. Chyba nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa po skończeniu książki oraz nie czytałam 200 stron tak długo...
Teoretycznie fabuła zapowiadała się nie najgorzej. Początek książki da się...
Już na początku chcę stwierdzić, że dawno żadna książka nie trzymała mnie tak w napięciu. Ponadto już planuję bardziej wgłębiać się w literaturę Pana Musso.
Bardzo dobra i ciekawa fabuła, która wciąga cię w wydarzenia od samego początku, całkiem niezłe wątki poboczne. Wszystko łączy się logicznie i zostaje dosyć dobrze wytłumaczone. Świetni bohaterzy z charakterem, co nie zdarza się znów tak często, a w tej powieści naprawdę dało się ich polubić, w szczególności Alice. Jedyne, co mnie nieco się nie spodobało to zakończenie. Osobiście spodziewałam się czegoś innego. Nie twierdzę, że było to złe rozwiązanie sprawy, ale ja chyba oczekiwałam tam prawdziwego rozlewu krwi, którego nie dostałam. xD
Lecz mimo wszystko wręcz pochłonęłam tę książkę i bardzo mi się podobała. Także szczerze polecam.
Już na początku chcę stwierdzić, że dawno żadna książka nie trzymała mnie tak w napięciu. Ponadto już planuję bardziej wgłębiać się w literaturę Pana Musso.
Bardzo dobra i ciekawa fabuła, która wciąga cię w wydarzenia od samego początku, całkiem niezłe wątki poboczne. Wszystko łączy się logicznie i zostaje dosyć dobrze wytłumaczone. Świetni bohaterzy z charakterem, co nie...
A więc nie wiem czy cieszyć się czy płakać, że to już Koniec. Przywiązałam się do tej historii, bohaterów, pochłonęłam ją z wręcz za dużym zaangażowaniem, ale dostałam wymarzone zakończenie i dlatego mogę spokojnie powiedzieć, iż jestem szczęśliwa.
Fabularnie (w tym momencie pomijając wątek miłosny) to była jedna z najlepszych serii, jakie czytałam. Wszystko świetnie się łączyło, miało sens, zostało bardzo dobrze wytłumaczone, tak, że i my mogliśmy podróżować z bohaterami. Idealne było połączenie tak wielu azjatyckich kultur w jednej serii. Cudne tygrysy, jedyny wąż, którego polubiłam, smoki i urocze feniksy. Cieszę się, że za maską romansu mogłam obserwować tak świetną podróż.
Nie mogę nie wspomnieć o romansie, który w 3 i 4 części wyprowadzał mnie z równowagi. Zauważyłam, że miałam tak chyba w każdej serii poza Darami Aniołów i Niezgodną. Tu to niezdecydowanie bohaterki nieco mnie irytowało. Wiem, że to miało wpływ na całą resztę, ale tych wyborów było już trochę za dużo. Mimo to, wszystko zakończyło się, tak, jak pragnęłam.
Na koniec oczywiście chcę pochwalić styl autorki, było pare kwestii, do których można się doczepić, ale czytało się to świetnie. Będę tęsknić za moimi tygrysami... :/
A więc nie wiem czy cieszyć się czy płakać, że to już Koniec. Przywiązałam się do tej historii, bohaterów, pochłonęłam ją z wręcz za dużym zaangażowaniem, ale dostałam wymarzone zakończenie i dlatego mogę spokojnie powiedzieć, iż jestem szczęśliwa.
Fabularnie (w tym momencie pomijając wątek miłosny) to była jedna z najlepszych serii, jakie czytałam. Wszystko świetnie się...
Jak dla mnie, jeżeli chodzi o jakość, to w przypadku powieści Cooleen Houck jest ona niezmienna. Trzyma bardzo dobry poziom od pierwszej części.
Tym razem cieszę się, że było dużo tego podróżowania. Ale niestety niezdecydowanie bohaterki zaczęło mnie już irytować. Jak w pierwszej i drugiej części mnie nie denerwowała, tak w tej doprowadzała mnie do szału, co jakby nie było aż tak nie odjęło w mojej opinii, gdyż cała reszta była naprawdę dobra. Jak już się wczytasz, to nie możesz przestać.
Dodam tylko, że, mimo iż nie jestem największą wielbicielką Shakespeare'a to uwielbiam te dopasowane cytaty dodawane w dialogach.
Jak dla mnie, jeżeli chodzi o jakość, to w przypadku powieści Cooleen Houck jest ona niezmienna. Trzyma bardzo dobry poziom od pierwszej części.
Tym razem cieszę się, że było dużo tego podróżowania. Ale niestety niezdecydowanie bohaterki zaczęło mnie już irytować. Jak w pierwszej i drugiej części mnie nie denerwowała, tak w tej doprowadzała mnie do szału, co jakby nie było...
Po przeczytaniu tej książki w mojej głowie jest tylko burza myśli i przeróżnych uczuć. Dlaczego stało się tak a nie inaczej?!
Już chcę czytać dalej, wiedzieć jak się potoczy historia. Ale powrócę do początku, choć nieco ciężko.
Zdecydowanie bardziej podobała mi się pierwsza połowa tej książki. Randki Kelsey, ponowne pojawienie się Rena no i słoneczko Li. Ale później zaczęłam się obawiać romansu z bratem i moje przypuszczenia się sprawdziły. Cieszyło mnie jednak ostateczne zachowanie bohaterki, która wciąż niezmiennie mi się bardzo podoba wraz z całą resztą.
Na zakończenie dodam tylko, iż, mimo, że to, co się później wydarzyło, nie było do końca winą Rena, zabolało mnie jak Kelsey i w dodatku mocno zirytowało. Czuję tylko złość. Jednak nie mogę powiedzieć, że to było źle, bo wręcz przeciwnie ta powieść pochłonęła mnie bez końca, gdyż uwielbiam styl autorki.
Po przeczytaniu tej książki w mojej głowie jest tylko burza myśli i przeróżnych uczuć. Dlaczego stało się tak a nie inaczej?!
Już chcę czytać dalej, wiedzieć jak się potoczy historia. Ale powrócę do początku, choć nieco ciężko.
Zdecydowanie bardziej podobała mi się pierwsza połowa tej książki. Randki Kelsey, ponowne pojawienie się Rena no i słoneczko Li. Ale później...
Zacznę od tego, że najpierw obejrzałam film i wręcz go pokochałam. Uwielbiam, kiedy gdzieś dołącza się wątki o muzyce. Co do książki nie miałam żadnych oczekiwań, gdyż znałam fabułę i wiedziałam, że naprawdę mnie poruszyła, kazała pomyśleć o własnym życiu i tym, że wbrew wszystkiemu jest ono wartościowe. Jednak książka wzbudziła u mnie bardzo pozytywną opinię. I wzruszyła do łez, podobnie jak film.
To, co podobało mi się bardziej w filmie to muzyka. W książce zapunktował brak zbędnych opisów, przeobrażania miłości Mii i Adama w jakiś chorobliwy harlekin. Mam wrażenie, że w filmie bardziej postawili na ich relację niż te inne w przeciwieństwie do książki. No i jeszcze jeden, bardzo ważny aspekt, a mianowicie styl autorki, który niezmiernie mi się podobał. Powieść czytało się łatwo, ale nie był to język głupi. Dodam jeszcze, że naprawdę uwielbiam kreacje dosłownie wszystkich postaci.
Podsumowując krótko, gorąco polecam tę książkę. :)
Zacznę od tego, że najpierw obejrzałam film i wręcz go pokochałam. Uwielbiam, kiedy gdzieś dołącza się wątki o muzyce. Co do książki nie miałam żadnych oczekiwań, gdyż znałam fabułę i wiedziałam, że naprawdę mnie poruszyła, kazała pomyśleć o własnym życiu i tym, że wbrew wszystkiemu jest ono wartościowe. Jednak książka wzbudziła u mnie bardzo pozytywną opinię. I wzruszyła...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ta książka była kwintesencją tego, czego zazwyczaj oczekuję. Fabuły, która nie zanudza. Dobrego głównego bohatera/ki oraz klimatu, który pozwala ci się przenieść do świata przedstawionego w powieści.
Zacznę od bohaterki, Flory. Dawno nie spotkałam się z tak dobrze wykreowaną postacią. Urzekła mnie tym, że nie była ideałem piękności i posiadała mocny charakter. Działała, kiedy powina była. Naprawdę dało się ją lubić. Ja, ją wręcz pokochałam. Na jej przyjaciela, Emilio też nie można narzekać. Był bardzo ogarnięty, nie był idiotą. Świetnie pokazano zarówno dobre jak i złe cechy tej dwójki. Nonna, ach, kochana Nonna, też bajeczna kobieta z charakterem. Nad resztą postaci nie chcę się rozwodzić, gdyż podobnie jak tych, ich kreacja była naprawdę idealna.
Fabuła. Krwawa gra polityczna.. Nie ma nic lepszego, oczywiście jeżeli jest dobrze napisana. I tu definitywnie była. Naprawdę się na tym skupiono, to był główny wątek, który został wspaniale dopełniony całą resztą; trudnymi związkami rodzinnymi, przemyśleniami głównej bohaterki i idealną mini historią romantyczną. No i ten włoski klimat.. Ach, nic dodać, nic ująć.
Szczerze polecam tę książkę wszystkim miłośnikom średniowiecznych klimatów i dobrych historii. Autorka ani trochę nie zanudza i ma świetny styl pisarski. Ponadto można się doszukać wartości ponadczasowych. Chociażby tego, że nie kochamy ludzi, dlaczego, że są doskonali lub tego, że powinniśmy patrzyć poza rysy ludzkich twarzy i dostrzegać ukrytego pod nimi ducha. W dwóch słowach zakończenia... Piękna powieść. <3
Ta książka była kwintesencją tego, czego zazwyczaj oczekuję. Fabuły, która nie zanudza. Dobrego głównego bohatera/ki oraz klimatu, który pozwala ci się przenieść do świata przedstawionego w powieści.
Zacznę od bohaterki, Flory. Dawno nie spotkałam się z tak dobrze wykreowaną postacią. Urzekła mnie tym, że nie była ideałem piękności i posiadała mocny charakter. Działała,...
Z serii bibliotecznych zdobyczy. Pierwsze przeczytała ją moja mama i mi ją poleciła. Już czytając opis, książka wydawała mi się całkiem interesująca.
Jednak tak przynajmniej do 200 strony, zaczęłam wątpić, czy rzeczywiście ma coś w sobie. Pomyślałam, że jest trochę za płytka i coś mi tam nie grało. Później jednak wszystko się zmieniło i w ostateczności muszę przyznać, iż fabuła była naprawdę ciekawa i bardzo dramatyczna. Trzyma w napięciu do końca, co więcej wszystko zostaje dokładnie wyjaśnione, a to duży atut. Książka wywołuje też wiele emocji.
Jeżeli chodzi o bohaterów to z początku Emilie jakoś mnie irytowała... (Nic nowego, mam tak z 90% głównych bohaterów.. xD) Jednak.. cenię sobie 'character development', który u tej postaci się pojawił. Co do Constance to muszę przyznać, że ją bardzo polubiłam. Sebastiana rozgryzłam od razu, a Alex to najukochańsze słoneczko na świecie. Reszta postaci jest naprawdę bardzo dobra. Autorka dość ciekawie je wykreowała, mam wrażenie, że to postaci drugoplanowe odegrały w tej historii najważniejszą rolę.
Podsumowując, książka godna polecenia. Zdecydowanie warto ją doczytać do końca i poznać historię rodziny de la Martinières, która jest naprawdę wzruszająca. Są fakty, które łatwo przewidzieć, ale są i takie, które zaskakują. Z jednej strony łatwo się to czyta, a z drugiej opowieść niesie ze sobą wiele przesłań i można by nad tym wszystkim wiele myśleć...
Z serii bibliotecznych zdobyczy. Pierwsze przeczytała ją moja mama i mi ją poleciła. Już czytając opis, książka wydawała mi się całkiem interesująca.
Jednak tak przynajmniej do 200 strony, zaczęłam wątpić, czy rzeczywiście ma coś w sobie. Pomyślałam, że jest trochę za płytka i coś mi tam nie grało. Później jednak wszystko się zmieniło i w ostateczności muszę przyznać, iż...
Świetna książka, opowiadająca o realiach pracy w japońskich przedsiębiorstwach w sposób humorystyczny i refleksyjny za razem. Ta książka niezmiernie przypadła mi do gustu. Sama pani Amèlie napisała ją świetnie, tak, że można było sobie wyobrazić całą tą sytuację, w której się znajdowała. Mi jako osobie, pasjonującej się Japonią, przypomniano o tym niezbyt przyjemnym stosunku Japończyków do ludzi z Zachodu. Nawet mój nauczyciel japońskiego nie raz mi o tym przypomina, a ja mimo Wszystko, niczym pani Amèlie, silna i niezwykle wytrwała kobieta, chcę brnąć w tę kulturę. Zwróciłam też szczególną uwagę na opis wychowywania płci żeńskiej w Japonii i jest ona dla mnie w pewnym sensie okropna, mimo tego iż uważam się za dość pracowitą osobę, nie potrafiłabym odmówić sobie snu, czy radości z ulubionego posiłku. Japońską nie jestem i codziennie się o tym na własne oczy przekonuję, wyglądać niczym panna Mori to odległe marzenie, które się nigdy nie spełni. Amèlie podziwiała tę egzotykę, jak i ja. Byłam również zachwycona porównaniem relacji autorki z Mori-san do relacji pomiędzy Amerykanem a Japończykiem z filmu. Ogólnie niezmiernie polubiłam panią Amèlie. Wspaniała kobieta tak jak i książka.
Świetna książka, opowiadająca o realiach pracy w japońskich przedsiębiorstwach w sposób humorystyczny i refleksyjny za razem. Ta książka niezmiernie przypadła mi do gustu. Sama pani Amèlie napisała ją świetnie, tak, że można było sobie wyobrazić całą tą sytuację, w której się znajdowała. Mi jako osobie, pasjonującej się Japonią, przypomniano o tym niezbyt przyjemnym...
więcej mniej Pokaż mimo to
Zacznę od tego, że to już 4 powieść pani Nothomb, którą przeczytałam. Myślę, że już powoli wyczuwam jej styl pisania, który jest bardzo prosty w odbiorze. Ta książka też taka była. Bardzo szybka i lekka, bez jakichś większych zagadek tak naprawdę. A pozory przecież mówią inaczej...
Bohaterów nie ma zbyt wielu.. Ale ich kreacja jest dość ciekawa. Żaden z nich jakoś specjalnie nie irytuje, ale też nie zachwyca. Są zwyczajni. Tak naprawdę większość książki opiera się na pogłębianiu relacji pomiędzy Olafem/Baptistem i jego "żoną".
Co mnie zawiodło to niewykorzystany potencjał. Z tego mógł wyjść bardzo ciekawy thriller/kryminał, ale niestety coś się zepsuło. W moim odczuciu pani Nothomb nie dokończyła najważniejszego i najciekawszego wątku! Skończyłam czytać z niesmakiem, gdyż oczekiwałam jakiegoś większego zwrotu akcji. A tu tylko obeszłam się smakiem.. Dostałam za to jakąś lekko psychologiczną obyczajówkę. Według mnie można się doszukać tam różnych ciekawych motywów.
Jednakże patrząc na całokształt nie było to takie tragiczne. Czerpałam przyjemność, czytając tę książkę, aczkolwiek mnie ona nie zachwyciła tak jak na przykład "Z pokorą i uniżeniem".
Zacznę od tego, że to już 4 powieść pani Nothomb, którą przeczytałam. Myślę, że już powoli wyczuwam jej styl pisania, który jest bardzo prosty w odbiorze. Ta książka też taka była. Bardzo szybka i lekka, bez jakichś większych zagadek tak naprawdę. A pozory przecież mówią inaczej...
Bohaterów nie ma zbyt wielu.. Ale ich kreacja jest dość ciekawa. Żaden z nich jakoś...
Tym razem, odwrotnie niż w "Norwegian wood", Murakami uratował tę powieść zakończeniem. Początek mi się podobał. Głównie ze względu na to, że bardzo przepadam za stylem pisania autora. Uwielbiam ten realizm sytuacji oraz prawdziwość bohaterów, gdyż nie są to cukierkowe, wyidealizowane do granic możliwości postaci. Fabularnie jednak nieco męcząco, szczególnie przez Shikamoto. Nie wiem dlaczego, ale uczucia bohatera do niej strasznie mnie irytowały, w pewnym momencie nawet miałam ochotę odpuścić sobie książkę. Kompletnie straciłam wiarę w moralność. Koniec tej książki jej nie odbudował, ale niezmiernie mnie ucieszył. Był dla mnie nieoczekiwany.
Tym razem, odwrotnie niż w "Norwegian wood", Murakami uratował tę powieść zakończeniem. Początek mi się podobał. Głównie ze względu na to, że bardzo przepadam za stylem pisania autora. Uwielbiam ten realizm sytuacji oraz prawdziwość bohaterów, gdyż nie są to cukierkowe, wyidealizowane do granic możliwości postaci. Fabularnie jednak nieco męcząco, szczególnie przez...
więcej Pokaż mimo to