-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński4
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2014-04-05
"Jeśli szukasz opowieści o dobrej, skromnej dziewczynce, która została zraniona przez kogoś, komu myślała, że mogła zaufać, tylko po to, aby dowiedzieć się, że nie jest tak bezbronna, jak myślała, że była i odkryć silniejszą odsłonę siebie, która zakochuje się w facecie, który pomaga jej znaleźć siebie, bla, bla, bla... to znienawidzisz moją historię.
Ponieważ moja opowieść nie jest historią, którą czytasz za każdym razem, kiedy zaglądasz za okładkę najnowszego bestsellera. To nie jest "Teraz, kiedy cię odnalazłam, mogę dokonać wszystkiego / jestem nierozumiana, ale pewnego dnia odkryjesz, że to właśnie jest powodem, dla którego nie możesz mi się oprzeć. Dlaczego? Bo, jeśli mam być z tobą szczera, to jestem kompletną wiedźmą. Nie ma we mnie nic chwalebnego. Wykorzystuję przyjaciół, nadużywam dragów, jestem uzależniona od seksu jak w Los Angeles. Jestem najgorszym koszmarem każdej dziewczyny i największą fantazją każdego faceta.
Jestem Sophie Price... A to jest historia o tym, jak z dziewczyny, której wszyscy zazdrościli, stałam się taką, wśród której nikt nie chciał przebywać i dlaczego nie zamieniłabym tego za nic na świecie. "
Jedyne, co mogę powiedzieć po przeczytaniu tej książki, to: CO DO CHOLERY?!
Dobra, może zacznijmy od tego, że postanowiłam przeczytać tę książkę, bo ktoś mi ją polecił i opis wydawał się ciekawy. Więc sięgnęłam... I tego nie pożałowałam.
Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam mnóstwo książek. Ale są takie, które kocham bardziej niż wszystkie, do którcyh powracam bardzo często, ale Vain.. Rozwaliło mnie. I trafiło na sam szczyt mojej listy bestsellerów.
W Polsce nie została przetłumaczona i nie wiem, czy będzie, jednakże jest naprawdę warta przeczytania. Ba, musi być, skoro po przeczytaniu tej książki, złamało mi się serce i skleiło na nowo.
Już od samego początku, poznajemy główną bohaterkę, jej życie i problemy, ale to jest tylko wstęp. Wkrótce wkraczamy do prawdziwych problemów, poznajemy błędy, cierpienie i... miłość. Ale to chyba nie jest zbyt duże zaskoczenie, bo teraz wszędzie jest miłość. Ale nie jest to typowe romansidło, bo bohaterowie muszą zmierzyć się z rzeczywistością. Autorka poruszyła bardzo poważne tematy i nieram wstrzymywałam oddech, piszczałam ze śmiechu, albo trzęsłam się z wrażliwości.
Boże, brak mi słów. Jest to naprawdę świetna książka. I nie wiem, co mogę jeszcze powiedzieć, oprócz tego, że KONIECZNIE trzeba ją przeczytać ;)
"Jeśli szukasz opowieści o dobrej, skromnej dziewczynce, która została zraniona przez kogoś, komu myślała, że mogła zaufać, tylko po to, aby dowiedzieć się, że nie jest tak bezbronna, jak myślała, że była i odkryć silniejszą odsłonę siebie, która zakochuje się w facecie, który pomaga jej znaleźć siebie, bla, bla, bla... to znienawidzisz moją historię.
Ponieważ moja...
Cóż, Niezgodna była niesamowitą książką. Z jednej strony podono do Igrzysk Śmierci, a jednak zupełnie inna. Teraz już nie upodabnia się książek do Igrzysk Śmierci, bo teraz pojawiły się jeszcze inne. Jennifer Bosworth "Dziewczyna, którą kochały pioruny" czy "Przysięga" Kimberly Derting. Obie te części były jednoczęściowe z czego się cieszę, ale nie o tym teraz mówimy. Igrzyska Śmierci były trylogią dokładnie jak nasza Niezgodna. Tylko te dwie książki zaczęły podobnie, a skończyły zupełnie inaczej. Kosogłos mimo, że skończył się dosyć smutno, był fantastyczny, ale niestety o Wiernej nie można tego powiedzieć.
Nie wiem, czy takie fatalne zakończenie wynikało z tego, że autorka nie miała czasu, czy poprostu zabrakło jej wyobraźni. Ale w zasadzie, to nie mój problem, bo jestesm tylo czytelniczką. I wiecie co? Bardzo się zawiodłam na Veronici Roth. Świetnie napisała dwa pierwsze tomy, a fani czekali na oryginalne i niezwykłe zakończenie serii, a tu.. Bum! Klapa. Jedna, wielka, totalna klapa. Bardzo lubiłam Tris i Tobiasa, tu jednak wydawali mi się trochę irytujący. Nie było już tej chemii między nimi, brakowało mi tego uczucia. No, bo oczywiście Tobias niby zerwał z Tris, spotykali się potajemnie, ale jeśli tak miałoby wyglądać ich życie, to dziękuję, ale wolałabym już, żeby nie byli razem.
Lubiłam ich, ale Wierna zaskoczyła mnie, i to w negatywnym sensie, jak pewnie zdążyliście zauważyć. Ale koniec z obwinianiem, czas na przedstawienie książki:
Okej, więc Tobias już zerwał z Tris, niewiadomo kiedy, bo tego w książce nie było, i tak sobie potajemne spotaknia urządzają. I pewnego dnia, ktoś zakłada Tris na głowę worek i ją porywa. Okazuje się, że to Wierni, ludzie, którzy przybywają zza muru, czyli tak jakby z naszego świata. I tymi Wiernymi są ludzie, których Tris doskonale zna. A więc Tris, Tobias i reszta uciekają (nie wspomnę kto, bo wszystko zepsuję) i spotykają tam dwie osoby, z których jedna z nich jest dla Tobiasa zakoczeniem. Aha, bo właśnie, narrację prowadzą i Tris i Tobias. I jadą sobie do naszego świata i tak wita ich taki koleś w garniturku i wszystko im opowiada, ale Tobiasowi się to nie podoba, Tris jest ylko zdzwiwiona i takie tam srutu tutu. Nic oryginalnego. Czytałam Wierną jakby na siłę, czekając aż wydarzy się coś, co mnie zaintryguje. No i była tam taka jedna rzecz, przy której oczywiście każda dziewczyna ryczała (ja, niestety, też) ale to na koniec. Szczerze mówiąc wolałabym szczęśliwe zakończenie,a to z pewnością takie nie było. No cóż, książkę owszem, da się przeczytać, al nie jest jakaś zaskakująca. Można przeczytać albo nie, jak kto woli. A mimo to liczę na dalsze książki Roth i mam nadzieję, że jeśli będzie pisała inne książki to zakończenia wymyśli interesujące. Dziękuję za przeczytanie opinii. Pozdrawiam ;) *-*
Cóż, Niezgodna była niesamowitą książką. Z jednej strony podono do Igrzysk Śmierci, a jednak zupełnie inna. Teraz już nie upodabnia się książek do Igrzysk Śmierci, bo teraz pojawiły się jeszcze inne. Jennifer Bosworth "Dziewczyna, którą kochały pioruny" czy "Przysięga" Kimberly Derting. Obie te części były jednoczęściowe z czego się cieszę, ale nie o tym teraz mówimy....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Cóż, może najpierw napiszę o tym, że jest jedna z najlepszych książek jakie czytałam. Naprawdę. Oczywiście łatwo jest napisać kilka zdań, ale trudno zkleić to do kupy i napisać aż całą książkę, zwłaszcza taką dobrą.
Nie ukrywam, nie spodziewałam się tak dobrego zakończenia. No, bo, przepraszam, ale bardzo dużo autorek, których powieść jest światowym bestsellerem, piszę dalej, ale niestety następne części wyglądają jakby były napisane przez kogoś zupełnie innego.
Ale "Ignite me" szczerze mnie zaskoczyło i mówię to w sensie pozytywnym. Moim zdaniem była to nawet najlepsza ze wszystkich części. Ale może najpierw przejdę do okładki. W innych komentarzach, które czytałam, była opisywana jako idealna w połączeniu z zawartością i ja zupełnie się z tym zgadzam. Symbolizuje przemianę Julii, to jak się zmieniła.
W pierwszej części była sama i przerażona. Bała się Komitetu Odnowy i w ogóle całego świata, który był za ścianami jej celi. I cały czas użalała się nad sobą. Całe to jej "O Boże, jestem potworem" i "Zabijam ludzi, mam takie okropne życie" było wtedy dla mnie sygnałem, że mam jej współczuć (mimo,że to książka, oczywiście). Ale bardzo spodobała mi się jej przemiana. Bo po tym wszystkim co przeżyła, wreszie wiedziała czego chcę. Pamiętam jak to wtedy sformuowała: "Obalę Komitet Odnowy, albo zginę, próbując. I tak już nic mi nie zostało." W książkach odkąd tylko pamiętam lubiłam bojowe dziewczyny, które przeklinały i były napalone do walki. I właśnie taką dziewczyną stała się nasze Julia.
W książce nie brakuje też oczywiście wątku miłosnego. Jest oczywiście Aaron Warner Anderson, mój ukochany psychopata, który jest drugą postacią, która występuje w książce tak często jak Julia. Ale nie zapominajmy o Adamie, który z miłego i słodkiego chłopaka, staje się zazdrosny i wredny. Ale nie przesadzajmy - widziałam dużo gorszych facetów. Zresztą, Adama nie jest jakoś specjalnie dużo w tej części.
Mamy też naszego ulubionego Kenjego, który jak zawsze, rozbraja komentarzami i dodaje książce wiele homoru. Pojawia się bardzo często, zostaje najlepszym przyjacielem Julii. Rozmawiają nawet o uczuciach,z czego dziewczyna ma ubaw (kto czytał Sekret Julii, ten powinien pamiętać) i naprawdę się do siebie zbliżają. Julia oczywiście poznaje przeszłość Warnera, który z ładnie ubranego idioty staje się niesamowicie dobrym i szczerym chłopakiem. Bardzo podobały mi się też dialogi z udziałem jego i Jamesa, który mimo, że nie wiedział, że są braćmi, polubił go.
"Ignite Me" jest jedną z tych książek, które z pewnością zapamiętam, będę wracać do niej od czsu do czasu, przeglądać kartki i wspominać uczucia, które mną targały podczas czytania.
Jestem wielką fanką tej powieści i liczę na kolejne fenomeny Tahereh Mafi. Życzę jej powodzenia, ponieważ naprawdę ma wielki talent.
Chciałabym jeszcze dodać, że liczyłabym na kolejne części, w których dowiedzielibyśmy się, czy James dowie się, że on i Warner są braćmi, czy między Adamem a Alią coś zaiskrzy, czy inne sektory obalą ich czy coś. Ale z drugiej strony uważam, że ten pomysł jest do bani. Byłby trochę naciągany, czego naprawdę nie lubię, chyba, że autorka wymyśliłaby jakichś nowych bohaterów, jakieś historie, jakieś zdarzenia a przyszłości czy coś, a to spowodowałoby, że z tego zrobiłaby się czwarta część, a później jeszcze piąta i tak dalej.
Ale to nie jest najistotniejsze. Ważne jest to, że jest to naprawdę znakomita książka i przeraża mnie myśl o tym, że mogłabym żałować, że po nią nie sięgnęłam. Musicie ją koniecznie przeczytać. ;)
Cóż, może najpierw napiszę o tym, że jest jedna z najlepszych książek jakie czytałam. Naprawdę. Oczywiście łatwo jest napisać kilka zdań, ale trudno zkleić to do kupy i napisać aż całą książkę, zwłaszcza taką dobrą.
więcej Pokaż mimo toNie ukrywam, nie spodziewałam się tak dobrego zakończenia. No, bo, przepraszam, ale bardzo dużo autorek, których powieść jest światowym bestsellerem, piszę...