Nie mogę powiedzieć ci prawdy Lauren Barnholdt 6,3
ocenił(a) na 85 lata temu Świetna książka. Naprawdę. Wiele osób pisze, że jest ona dość przewidywalna. Muszę się z nimi zgodzić- z góry wiadomo, że wszystko między Kelsey i Isaac'iem dobrze się skończy. Ale mimo braku puenty książkę czyta się naprawdę szybko i cudownie. Jest napisana lekko w narracji pierwszoosobowej z perspektywy (wiadomo) Kelsey i Isaaca. Uwielbiam, kiedy w tego typu książkach mogę poznać sytuację z punktu widzenia obu postaci. Plusem jest też to, że Kelsey i Isaac mają inne podejście do niektórych spraw i nieco inaczej myślą, dzięki czemu wydaje się, jakby to osoby postawione w ich sytuacji pisały książkę. Mają też niewielkie różnice w doborze słownictwa np. Kelsey często używa skrótu O.M.G. (lub po prostu OH MY GOD),a Isaac nie zrobił tego ani razu.
Teraz trochę o postaciach. Najbardziej polubiłam (oczywiście) Kelsey i Isaaca, ale także Chloe. Chciałabym dowiedzieć się więcej o dziewczynie i o tym, jak poukładały się jej sprawy z Davem. Pozostałe postacie też były OK, choć jedna działała mi na nerwy- Marina. Była wkurzająca i zachowywała się jak wariatka (raz wspomniała, że ma terapeutę😂). Za wszelką cenę chciała być z Isaac'iem, co akurat mnie nie zdziwiło, bo wątek, w którym jakaś szalona super laska próbuje odbić chłopaka głównej bohaterce jest bardzo typowy w młodzieżowych romansach.
Miłym urozmaiceniem były "Następstwa", czyli fragmenty dziejące się po dniu "Twarzą w twarz". Było ich niewiele, ale podobały mi się. Wyglądało to mniej więcej tak, że w "Następstwach" poznawaliśmy część historii Kelsey i Isaaca, nie były one jednak wyjaśniane. Potem mieliśmy więcej rozdziałów o nazwie "Wcześniej", w których szczegółowo były opisywane sytuacje i odczucia bohaterów o których wspomniano w "Następstwach", a także wiele innych zdarzeń, o których Kelsey i Isaac nie wspomnieli doktorowi Ostrandowi. Szczerze- nie mogę się zdecydować, czy "Wcześniej", czy "Następstwa" podobały mi się bardziej.
Ogólnie- świetna książka, przy której można się zrelaksować i dać nieco odpocząć umysłowi, bo ta pozycja nie jest jakoś monstrualnie wymagająca. Dobra dla fanów romansów młodzieżowych. POLECAM.
Na koniec jeszcze moja opinia na temat niektórych wydarzeń z książki (uwaga- SPOILERY)
Kiedy Chloe i Kelsey spotykają się w bibliotece i rozmawiają o Marinie, z ust Chloe pada zdanie, że Marina wcale nie jest taka ładna. Kelsey to potwierdza, choć wie, że to nieprawda i zrobiła to po to, by chociaż trochę poprawić humor. Zaraz jednak zaczyna szukać wad w jej wyglądzie. W końcu znajduje- Marina ma za duże piersi (😂). Jeszcze śmieszniejsze się to staje, gdy przypomnimy sobie o wydarzeniu kilka rozdziałów wcześniej. Kelsey przymierza wtedy top siostry Rielle i stwierdza, że gdyby go pożyczyła, musiała by chodzić w staniku bez ramiączek, bo ma duże piersi i nie może pozwolić sobie na chodzenie bez biustonosza.
Ciekawi mnie, dlaczego Rielle okazała się być taką... Wredną osobą. Tyle czasu przyjaźniła się z Kelsey, a gdy tylko wywalili ją ze szkoły, przestała. Zaprzyjaźniła się z innymi dziewczynami i, choć żaliła się Kelsey, że z nimi nie jest tak samo jak z nią, to jednak nic nie przeszkodziło jej w okłamywaniu przyjaciółki. Tym bardziej, że Kelsey zależało na nieobecności kilku osób na "Twarzą w twarz" i poprosiła Rielle o pomoc. Ta jednak nic w tej sprawie nie zrobiła. Ba, odniosłam nawet wrażenie, że zadbała o to, by te osoby były na liście. Choć przyznam, fajnie czytało się kłótnię między Mariną, Rielle i jej przyjaciółkami.
Kiedy Kelsey dowiedziała się o zdradzie Rexa, musiało być jej naprawdę ciężko. W końcu zniszczyła samochód, nad którym pracował i sama mu o tym napisała. No cóż, współczuję...
Czy tylko mnie Marshall wydawał się nieco dziwny? Jasne, Isaac podejrzewał go o sterydy itp., ale jego domysły nie zostały potwierdzone. Chociaż akcja z czekoladowym ciastem była, no cóż... Przynajmniej dziwaczna.
To, co wydarzyło się na "Twarzą w twarz", było przykre. W końcu Kelsey, Isaac, Chloe i Marshall tak się starali, by wszystko poszło dobrze, tyle czasu się przygotowywali, a wszystko i tak trafił szlag. I to wszystko przez tego idiotę Rexa. Naprawdę nie wiem, jak Kelsey mogła się w nim zakochać. Przecież on zachowuje się jak jakiś przewrażliwiony dzieciak! Gdy Isaac dowiedział się o tym, że Kelsey go okłamała (dowiedział się od Rexa),po prostu go uderzył. A ten co?! Nie mówię, że miał od razu oddawać czy coś, ale żeby wezwać karetkę i kazać zawieść się do szpitala?! WTF?!
Moim zdaniem można by było nieco rozwinąć wątek waśni między Isaac'iem a jego ojcem, a także między Kelsey a jej ojcem. Mogło wyjść nawet ciekawie.