-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant5 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać423 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać5
Biblioteczka
2019-02-24
2017-05-08
2016-06-26
2016-12-13
2016-11-14
2016-10-27
2016-10-25
2016-09-12
2014-08-25
2016-07-28
2016-07-25
Dziecko Odyna to bodajże pierwsza skandynawska książka fantasy jaka wpadła mi w ręce. I cieszę się bardzo, że to zrobiła. Siri Peterson pisze o wiele ważnych tematach: jak choćby wykluczenie, strach przed nieznanym, oszustwa władzy. Myślę, że dosyć dużo książek mówi o tematyce samotności. Także w fantastyce. Postaci takich jak Bastard, samotny z powodu pochodzenia, czy Uczeń Stracharza, z powodu swego zawodu. Jednak nigdy nie spotkałem się z wykluczeniem z powodu braku części ciała… A zwłaszcza z powodu braku ogona.
Książka ma trzy różne punkty widzenia. Mamy nieustraszoną dziewczynę, która nie pasuje do społeczeństwa. Mamy jedną z najpotężniejszych osób w Królestwie, która wybiera co innego, niż chciałaby jego rodzina. W końcu mamy też sprytnego polityka, który skrywa mroczną tajemnicę. Czyli standard jeden dobry, jeden neutralny, jeden zły... Ale czy na pewno? W tym miejscu spodobał mi się wybieg, pani Siri. Nie mamy na tacy podane kto jest dobry.
Książka napisana poprawnym, giętkim językiem. Tłumacz też się spisał nieźle, jakiś karygodnych błędów w korekcie też nie było.
Co do fabuły: było poprawnie, ale nie jakoś odkrywczo. Widać, że w pewnych momentach autorka bała się wyskoczyć z jakimś świeżym pomysłem. Mimo to akcja nie była zbyt przewidywalna i można było się pobawić w zgadywanki bez problemu. W rozeznaniu się bardzo pomagały obszerne i trafne opisy (Będąc w Rumunii, byłem też w Ym ;)) Zwłaszcza opisy walki i odczyniania Evny (takiej norweskiej magii) były bardzo plastyczne.
Autorka nie bawi się w cukierkowatość i co jakiś czas trup się sypie. Drugi Martin? Zobaczymy.
Bardzo przyjemna książka. Duży plus za Urda. Jedyne minus tej książki to niezbyt czytelna mapa i paskudna okładka. Na szczęście następne wyglądają już lepiej.
8/10
Dziecko Odyna to bodajże pierwsza skandynawska książka fantasy jaka wpadła mi w ręce. I cieszę się bardzo, że to zrobiła. Siri Peterson pisze o wiele ważnych tematach: jak choćby wykluczenie, strach przed nieznanym, oszustwa władzy. Myślę, że dosyć dużo książek mówi o tematyce samotności. Także w fantastyce. Postaci takich jak Bastard, samotny z powodu pochodzenia, czy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-07-06
2016-07-06
2016-07-04
2016-06-21
2016-02-17
2015-11-11
2015-09-03
2016-04-13
Topór Wiosny, czy jakoś tak
Co jak co, ale Riordan jest najlepszym pisarzem. Jego książki w podroży to prawdziwe szczęście. Dlaczego? - nie zapytacie pewnie. Otóż dlatego, że jego książki są proste, zabawne, mają dobrze stworzonych bohaterów i szybko się je czyta. Niestety nie tym razem.
Historia, podobna do innych historii Riordana. Samotne dziecko odkrywa, że jego ojcem jest bóg. Tym razem Nordycki((Autor coraz bardziej schodzi na północny zachód)może kiedyś napisze o wierzeniach Słowiańskich). A więc:
Magnus Chase (nazwisko znane z innych części uniwersum Riordana)jest bezdomnym szesnastolatkiem, który dostaje misję uratowania świata. A będzie wyglądało to tak: - Okej. Pomogę ci. Jeśli ty pomożesz mi w tym... Czyli zwykła historia drogi, zwana również heroic fantasy. Magnus jest postacią irytującą i wspaniałą jednocześnie. Irytującą w postaci tego, że zawsze przekręca nazwy, co za siódmym razem już nie jest śmieszne. Autor dał mu jednak tyle zalet: Odwaga, szarmanckość, dowcip, mądrość, charyzmę, ...(jeszcze trzy strony w Wordzie)... piękne zęby i włosy. Trochę męczące.
Humor był prosty, żadnych gier językowych, zwykły dowcip sytuacyjny. Może jeszcze nazwy rozdziałów były zabawne.
Niestety tym razem Riordan dał nam nieciekawego antagonistę. Nudny, szary, bezosobowy snob.
Ogólnie książka dobra, w podroży nawet świetna, ale i tak nie dorasta do pięt serii o Jacksonie. Szkoda, bo mity Skandynawian są naprawdę ciekawe. Tylko 6/10.
Topór Wiosny, czy jakoś tak
Co jak co, ale Riordan jest najlepszym pisarzem. Jego książki w podroży to prawdziwe szczęście. Dlaczego? - nie zapytacie pewnie. Otóż dlatego, że jego książki są proste, zabawne, mają dobrze stworzonych bohaterów i szybko się je czyta. Niestety nie tym razem.
Historia, podobna do innych historii Riordana. Samotne dziecko odkrywa, że jego ojcem...
2016-01-07
Ostatnich Zwiadowców czytałem z niesmakiem, czy prequel to naprawi? Tak, zdecydowanie jest to najlepsza powieść osadzona w świecie wymyślonym przez Flanagana.
"Turniej w Gorlanie" to prequel serii Zwiadowcy. Książka opowiada wczesne lata Crowleya i Halta.
Jest to książka pełna humoru, przekomarzania Crowleya z Haltem to majstersztyk w dziedzinie wywołania u czytelnika głupawki, a rozmowa o lady-o jest po prostu przednia. Inne plusy to postać Halta, opisy Araluenu i jego mieszkańców, no i oczywiście moja rozrywka. Bo przy książce bawiłem się setnie.
Niestety minusów jest więcej: Zbytnia idealność postaci pozytywnych, marginalizacja postaci drugoplanowych, schematyczność, źle stworzone postaci antagonistów. Mimo, że książka jest rozpisana na prawie 400 stron, to książka zmieściłaby się na 300 stronach (rozdziały bardzo krótkie, szerokie marginesy i duża czcionka).
Mimo tych minusów daje 7/10, ponieważ książka mi się po prostu podobała, a Zwiadowcy nadal pozostają moją ulubioną serią młodzieżową.
Ostatnich Zwiadowców czytałem z niesmakiem, czy prequel to naprawi? Tak, zdecydowanie jest to najlepsza powieść osadzona w świecie wymyślonym przez Flanagana.
"Turniej w Gorlanie" to prequel serii Zwiadowcy. Książka opowiada wczesne lata Crowleya i Halta.
Jest to książka pełna humoru, przekomarzania Crowleya z Haltem to majstersztyk w dziedzinie wywołania u czytelnika...
Z góry przepraszam za możliwe błędy, ale w wersji mobilnej lubimyczytać jest prawie tak samo złe jak filmweb :)
Panie Sanderson, zawiódł mnie pan. Pierwszy raz i mam nadzieję, że ostatni. Biały Piasek nie jest dobrym komiksem, czy jak kto woli powieścią graficzną. Daleko jej nawet od przeciętności.
To nudna, przwidywalna i brzydko narysowana powieść graficzna. Rysunki niczym się nie wyróżniają. Postacie są brzydkie, nieciekawe i całkowicie nieorginalne. Nie mają żadnych cech szczególnych wartch uwagi. Syn maga z namiastką mocy, księżniczka szukająca ukochanego, źli ludzie z innego kraju, bo są źli i w sumie autor stara się wytłumaczyć o co chodzi, no ale zbytnio to mu to nie wyszło. Dialogi są często nieprzejrzyste i po prostu za długie.
Cała ta magia piasku jest nieczytelna i widzimy po prostu jakieś smugi, dymy, wstęgi. Ale jak to działa? Na czym to polega? Tu też autor milczy. Planeta nie wyróżnia się niczym szczególnym, jedna połowa piekielnie ciepła pustynia, o drugiej wiemy tylko tyle, że Słońce tam nie świeci. Tyle. Z czego udność na usłonecznionej części planety są bladzi, za to ci pozbawieni światła słonecznego są czarnoskórzy. Ale to dopiero I tom, może to da się logicznie wytłumaczyć w dalszych. (To już lepiej problem takiej planety poruszył Michał Gołkowski w książce "Komornik", którą serdecznie polecam).
Typowy komiks o zemście stojący o kilka oczek w dół od "Thorgala". Nie polecam zaczynać przygody z Cosmere od tej pozycji, bo można się zawieść.
Jak ktoś napisał - szkoda zmarnowanego tematu.
Z góry przepraszam za możliwe błędy, ale w wersji mobilnej lubimyczytać jest prawie tak samo złe jak filmweb :)
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPanie Sanderson, zawiódł mnie pan. Pierwszy raz i mam nadzieję, że ostatni. Biały Piasek nie jest dobrym komiksem, czy jak kto woli powieścią graficzną. Daleko jej nawet od przeciętności.
To nudna, przwidywalna i brzydko narysowana powieść graficzna. Rysunki...