-
Artykuły[QUIZ] Harry Potter. Sprawdź, czy nie jesteś mugolemKonrad Wrzesiński12
-
ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik3
-
ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać49
-
ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant3
Biblioteczka
2019-12-30
2019-12-28
2019-12-26
2019-12-23
2019-10-07
2019-09-14
2019-08-21
Przez "Cienie" przeszłam jak burza, bo skończyłam je czytać przed upływem 24 godzin od rozpoczęcia. Dawno już takiego tempa nie miałam, ale jest to jedna z tych książek, które trudno było mi odłożyć. I to dosłownie, bo późnym wieczorem dotarłam do fragmentu, w którym Kochan dzwoni do Mortki, doczytałam rozdział do końca, a ponieważ nie mogłam usnąć, wróciłam do lektury...
W "Cieniach" znajdzie się parę schematów znanych z innych kryminałów, jak choćby rozwiązywanie sprawy na własną rękę przez Mortkę mimo wysłania go na przymusowy urlop. Jednak te schematy w żaden sposób mi nie przeszkadzały. Wartka akcja, splątanie wątków z pozoru niemających ze sobą nic wspólnego, pewna dawka ironicznego poczucia humoru i absurdalność niektórych sytuacji sprawiła, że czytało się bardzo dobrze.
Trochę mam żal, że pewne postaci, znane z poprzednich części, gdzieś poznikały. Ani słowa o Jankowskim, Brodce (chociaż za profilerką akurat nie tęsknię) czy choćby Kellerze. A przecież można było ich gdzieś wpleść.
Według mnie to chyba najlepsza część cyklu o Mortce. Czy ostatnia?
Przez "Cienie" przeszłam jak burza, bo skończyłam je czytać przed upływem 24 godzin od rozpoczęcia. Dawno już takiego tempa nie miałam, ale jest to jedna z tych książek, które trudno było mi odłożyć. I to dosłownie, bo późnym wieczorem dotarłam do fragmentu, w którym Kochan dzwoni do Mortki, doczytałam rozdział do końca, a ponieważ nie mogłam usnąć, wróciłam do lektury...
W...
2019-08-20
Ojej, co tu się stało?
Z dotychczas przeczytanych książek z cyklu o komisarzu Mortce ta jest najsłabsza. Przez większość czasu fabuła mnie nudziła i nie ratowały jej sarkastyczny humor w dialogach. Wątek o śledztwach Kochana uważam za mocno nagięty, jakby pisany na kolanie, wciśnięty trochę na siłę. Oto syn marnotrawny warszawskiej policji wraca do pracy, gdzie na dzień dobry zostaje zgnojony (czyt. ma zająć się archiwalnymi sprawami), a on sam wyczuwa beznadzieję swojego położenia. Szczęście jednak uśmiecha się do niego, a sprawy niemal same mu się rozwiązują. No cuda.
Ostatnie karty "Osiedla marzeń", kiedy atmosfera się zagęszcza, każą jednak domyślać się czytelnikowi, że jest to wstęp do kolejnej części, "Cieni". I mam nadzieję, że ta ostatnia część będzie jednak miłym zaskoczeniem.
Ojej, co tu się stało?
Z dotychczas przeczytanych książek z cyklu o komisarzu Mortce ta jest najsłabsza. Przez większość czasu fabuła mnie nudziła i nie ratowały jej sarkastyczny humor w dialogach. Wątek o śledztwach Kochana uważam za mocno nagięty, jakby pisany na kolanie, wciśnięty trochę na siłę. Oto syn marnotrawny warszawskiej policji wraca do pracy, gdzie na dzień...
2019-08-18
"Farma lalek" rozbudziła mój apetyt na kolejne części kryminałów z komisarzem Mortką, ale "Przejęcie" niestety go nie zaspokoiło.
Początek był dosyć dobry, autor na dzień dobry rzuca czytelnika w przemytniczy półświatek, chociaż z perspektywy osoby, która przeczytała już tę część, za duży minus uważam brak podania roku, w którym rozgrywały się zdarzenia opisane w prologu. Wydaje mi się, że przy późniejszej lekturze zaciemniało to obraz.
W "Przejęciu" w wydziale kryminalnym pojawia się nowa funkcjonariusza- Sucha. Silny charakter, błyskotliwa, nie da sobie w kaszę dmuchać, a to wszystko pomaga jej odnaleźć się w komórce zdominowanej przez facetów, przydzielona do współpracy z Mortką. Według mnie wprowadzenie tej postaci zrobiło dobrze fabule, podobnie zresztą jak konieczność współpracy komisarza z Grudą, bo jak wiedzą czytelnicy poprzednich części, ci dwaj panowie za sobą nie przepadają.
Oceniam jednak jedynie na 6 gwiazdek z powodu dosyć rozczarowującego i poplątanego zakończenia. Ostatnie karty książki to łopatologiczne wyjaśnienie czytelnikowi co i jak, suche jak policyjny raport. Nie przepadam za takim zakończeniem kryminałów, o wiele bardziej wolę, jak czytelnik wspólnie z głównym bohaterem ma możliwość poukładania faktów i dodania dwa do dwóch. I nawet mimo takiego faktograficznego zakończenia, wciąż jest ono mocno poplątane, a złożoność wątków kto na kim i w jaki sposób się mścił jeszcze bardziej rozmywa obraz całości.
"Farma lalek" rozbudziła mój apetyt na kolejne części kryminałów z komisarzem Mortką, ale "Przejęcie" niestety go nie zaspokoiło.
Początek był dosyć dobry, autor na dzień dobry rzuca czytelnika w przemytniczy półświatek, chociaż z perspektywy osoby, która przeczytała już tę część, za duży minus uważam brak podania roku, w którym rozgrywały się zdarzenia opisane w prologu....
2019-08-16
Po przeczytaniu "Podpalacza" zaczęłam pisać opinię na LC i jej głównym wnioskiem było to, że czytało się dobrze, ale postaci nakreślone były schematycznie, według wzorów, które znałam z innych kryminałów. Spojrzałam wtedy na datę publikacji i uświadomiłam sobie, że pozostałe przeczytane przeze mnie kryminały zostały wydane grubo po opublikowaniu "Podpalacza" i może w czasie, kiedy "Podpalacz" był publikowany, czymś jednak się wyróżniał. Ostatecznie tamtej opinii nie dodałam, a w głębi tej czytelniczej cząstki duszy trzymałam kciuki, żeby kolejne części były lepsze. I bum! "Farma lalek" spełniła te moje oczekiwania.
Mortka zostaje wysłany w ramach programu "Most" do spokojnego miasteczka u stóp Karkonoszy. Oficjalnie- dzielić się z tamtejszą policją doświadczeniami, a nieoficjalnie- w ramach kary. Kiedy w poszukiwaniu 11-letniej dziewczynki zagłębia się w sztolnie niepracującej od lat kopalni, natrafia na makabrycznie okaleczone ciała czterech kobiet. Zbrodnia wstrząsa mieszkańcami Krotowic, zaogniając konflikt między rdzennymi mieszkańcami a społecznością cygańską.
Dzieje się dużo i chyba każdy miłośnik kryminałów znajdzie tu coś dla siebie. Niespodziewane zwroty akcji, sceny pościgów i przesłuchań, a w tle odsłania się życie prywatne komisarza Mortki.
Po przeczytaniu "Podpalacza" zaczęłam pisać opinię na LC i jej głównym wnioskiem było to, że czytało się dobrze, ale postaci nakreślone były schematycznie, według wzorów, które znałam z innych kryminałów. Spojrzałam wtedy na datę publikacji i uświadomiłam sobie, że pozostałe przeczytane przeze mnie kryminały zostały wydane grubo po opublikowaniu "Podpalacza" i może w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-08-15
2019-08-13
Pamiętam, że po przeczytaniu "Skazy" pomyślałam sobie: "O nie, Panie Małecki, nie sięgnę już po kolejną książkę Twojego autorstwa". Ale jak przyszło co do czego to jednak zweryfikowałam swoje postanowienia i, mimo pewnych uprzedzeń, zaczęłam czytać "Wadę".
Zaczyna się intrygująco- pusty namiot nieopodal płatnej plaży, ślady krwi, świadczące o tym, że najprawdopodobniej doszło do zbrodni, ale brakuje najważniejszego elementu tej układanki, czyli ciała. Komisarz Gross rozpoczyna śledztwo, ale jednocześnie podejmuje starania, aby wyjaśnić dotychczas nierozwiązane dotychczas sprawy, w tym sprawę zniknięcia młodej kobiety i jej małego dziecka sprzed 30 lat.
Tym razem Małecki zrezygnował z przenoszenia akcji w przeszłość, co uważam, że przysłużyło się fabule, a to, co stało się 30 lat wcześniej, stanowi dla czytelnika zagadkę niemal do samego końca. W dalszym ciągu brakuje mi jednak szerszego rozwinięcia bohaterów, szczególnie drugoplanowych.
Pozostaje mi trzymać kciuki za to, żeby tendencja się utrzymała i kolejny tom był lepszy od poprzedniego.
Pamiętam, że po przeczytaniu "Skazy" pomyślałam sobie: "O nie, Panie Małecki, nie sięgnę już po kolejną książkę Twojego autorstwa". Ale jak przyszło co do czego to jednak zweryfikowałam swoje postanowienia i, mimo pewnych uprzedzeń, zaczęłam czytać "Wadę".
Zaczyna się intrygująco- pusty namiot nieopodal płatnej plaży, ślady krwi, świadczące o tym, że najprawdopodobniej...
2019-03-14
Może i bym coś napisała na temat "Silmarillionu", ale jakakolwiek moja opinia nie odda geniuszu jego twórcy oraz plastyczności i poetyckości języka, którym napisano to dzieło ;)
Może i bym coś napisała na temat "Silmarillionu", ale jakakolwiek moja opinia nie odda geniuszu jego twórcy oraz plastyczności i poetyckości języka, którym napisano to dzieło ;)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-27
2019-05-01
2019-07-31
2019-08-04
Nie należę do grona osób nałogowo czytających kryminały, więc może niezupełnie potrafię je oceniać.
O "Boskiej proporcji" mogę powiedzieć tyle- przeczytałam i to szybko, bo fakt faktem czyta się szybko. Postać głównej bohaterki, komisarz Agaty Stec, w żaden sposób mnie nie zaintrygowała. Niby silna, niezależna kobieta, rozwódka, która pije alkohol bez umiaru, bluzga i sypia z przypadkowymi mężczyznami (w tym nawet ze świadkiem w prowadzonej sprawie). Słabiutko, oj słabiutko zarysowana postać, pewien schemat czuć aż z kilometra.
Jej brat, Artur Kamiński, to z drugiej strony pedant z zamiłowaniami kulinarnymi, robiący karierę jako psycholog. Przez dłuższą część lektury nie lubiłam go, bo nie lubię tak jaskrawych przeciwieństw w książkach, ale muszę przyznać, że pod koniec mnie zaintrygował, a ostateczną ocenę wystawię po przeczytaniu wszystkich tomów.
Poza Mazurem pozostali bohaterowie jacyś tacy mdli i jakby nieprzemyślani.
Po kolejne tomy (a przynajmniej jeden) sięgnę na pewno, bo jak wspomniałam- dobrze się czyta, ale nie jest to lektura wysokich lotów.
Nie należę do grona osób nałogowo czytających kryminały, więc może niezupełnie potrafię je oceniać.
O "Boskiej proporcji" mogę powiedzieć tyle- przeczytałam i to szybko, bo fakt faktem czyta się szybko. Postać głównej bohaterki, komisarz Agaty Stec, w żaden sposób mnie nie zaintrygowała. Niby silna, niezależna kobieta, rozwódka, która pije alkohol bez umiaru, bluzga i sypia...
2019-08-09
2019-08-10
Jest to pierwsza książka Musso, po którą sięgnęłam. Do przeczytania zachęciło mnie mnóstwo reklam na fb informujących o nadchodzącej premierze i kiedy tylko ukazało się e-wydanie, od razu kupiłam i ściągnęłam na Kindla.
Mimo, że z opisu książki i już z pierwszych rozdziałów wynikało, że mamy do czynienia z jakąś tragiczną tajemnicą, pierwsze rozdziały mnie nie zachwyciły. Tajemnica rozszerzała swoje kręgi, z cienia wychodziły kolejne postaci, które mogły mieć z nią coś wspólnego, a jednak miałam wrażenie, że wszystko to jest jakieś przewidywalne. Jednak od pewnego momentu nie byłam w stanie oderwać się od lektury i tak oto skończyłam ją czytać (patrząc na zegarek na czytniku) o 23:59.
Mam wrażenie, że w książce jest sporo zapychaczy: opisów dawnych znajomych Thomasa, którzy z punktu widzenia fabuły nie są istotni, a już na pewno nie jest istotne jak się ubierali czy jakiej muzyki słuchali. Chociaż, z drugiej strony, podejrzewam, że ma to odwrócić uwagę czytelnika od tych osób, które "liczą się" faktycznie.
Krótkie podsumowanie: czyta się błyskawicznie, a intryga wciąga czytelnika. Nie mniej jednak nie jest to lektura, do której bym wracała.
Jest to pierwsza książka Musso, po którą sięgnęłam. Do przeczytania zachęciło mnie mnóstwo reklam na fb informujących o nadchodzącej premierze i kiedy tylko ukazało się e-wydanie, od razu kupiłam i ściągnęłam na Kindla.
Mimo, że z opisu książki i już z pierwszych rozdziałów wynikało, że mamy do czynienia z jakąś tragiczną tajemnicą, pierwsze rozdziały mnie nie zachwyciły....
Małeckiego poznałam ze "Skazy" i "Wady", a zatem książek z cyklu o Grossie, które powstały później niż cykl o Benerze. To, co mnie zaskoczyło, to zupełnie inny klimat w "Najgorsze dopiero nadejdzie". O ile w nowszym cyklu akcja toczy się stosunkowo niespiesznie, to tutaj wszystko pędzi, dzieje się dużo, momentami nawet bardzo dużo, co w pewnym momencie było dla mnie przytłaczające.
Małeckiego poznałam ze "Skazy" i "Wady", a zatem książek z cyklu o Grossie, które powstały później niż cykl o Benerze. To, co mnie zaskoczyło, to zupełnie inny klimat w "Najgorsze dopiero nadejdzie". O ile w nowszym cyklu akcja toczy się stosunkowo niespiesznie, to tutaj wszystko pędzi, dzieje się dużo, momentami nawet bardzo dużo, co w pewnym momencie było dla mnie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to