-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński25
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2023-04-12
2022-11-02
Pomysł był, ale wykonanie zawiodło- tak mogę w skrócie podsumować "Martwy sad".
Zaczęło się naprawdę dobrze: makabryczne zabójstwo, dużo krwi, morderca szepczący głównemu bohaterowi do ucha tajemniczy tekst. A potem pojawiła się... Paulina. Wątek romansu Marcina i Pauliny przywodził mi na myśl seriale typu "Zbuntownay anioł". Niby się nienawidzą, ale jednak raz-dwa między nimi zaiskrzyło i wylądowali razem w łóżku.
Styl słabiutki, dla mnie toporny, pełen powtórzeń w zdaniach. Powtórzenia czasami są ok, budują atmosferę, ale w tym przypadku wyraźnie były to błędy stylistyczne, wynikające z (mimo wszystko) ograniczonego warsztatu autora.
Poza warsztatem, leży i kwiczy również wiedza na temat (nazwę to ogólnikowo) procedur. Rozumiem, że gdyby kryminały pisano trzymając się litery prawa, to byłyby nudne jak akta sądowe. Mimo to prychnęłam, jak przeczytałam o techniku schodzącym do studni, żeby wyjąć z niej trupa. Tak bez zdjęć, bez oględzin prokuratora i lekarza medycyny sądowej.
Pomysł był, ale wykonanie zawiodło- tak mogę w skrócie podsumować "Martwy sad".
Zaczęło się naprawdę dobrze: makabryczne zabójstwo, dużo krwi, morderca szepczący głównemu bohaterowi do ucha tajemniczy tekst. A potem pojawiła się... Paulina. Wątek romansu Marcina i Pauliny przywodził mi na myśl seriale typu "Zbuntownay anioł". Niby się nienawidzą, ale jednak raz-dwa między...
2020-12-30
2020-12-27
2020-12-23
2020-12-20
2020-11-29
2020-11-26
2020-11-25
2020-11-22
2020-11-16
2020-11-11
2020-11-05
2020-10-25
2020-10-19
Sięgając po "Niewidzialnego strażnika" oczekiwałam czegoś na kształt "Ciszy białego miasta", przesyconego hiszpańskim folklorem, z niezwykłymi postaciami śledczych. Dostałam taki misz-masz kryminału, obyczajówki, z elementami nadprzyrodzonymi, wobec czego mam wrażenie, że nie wszystko trzyma się tu kupy.
Czytając jakąkolwiek książkę chcę mieć świadomość, że dany wątek został wprowadzony celowo i nie jest obojętny dla fabuły. W "Niewidzialnym strażniku" śmiało można byłoby wyrzucić sporo kwestii, które dla fabuły i rozwiązania kryminalnej zagadki nic nie wnoszą, a pewne rzeczy rozwiązać fabularnie zupełnie inaczej.
Książka jest źle napisana (lub przetłumaczona) również od strony technicznej. Niespodziewane zmiany miejsca akcji, co wynika z nieoddzielenia kolejnych akapitów choćby pustą linią sprawiają, że momentami się gubiłam, bo oto właśnie główna bohaterka kończy dialog z inną osobą w jednym miejscu, aby w następnej linijce przemierzać już korytarz instytutu medycyny sądowej. Zauważyłam również chaos w zaimkach. "Jej" raz dotyczyło Amai, aby zaraz w kolejnym zdaniu "jej" odnosiło się do matki lub siostry Amai.
Co dalej zwróciło moją uwagę? Mało realistyczne dialogi. Momentami odpowiedzi po 1-2 słowa, które zaraz przemieniają się w rozbudowaną, długą wypowiedź na kilkanaście linijek, jakby nagle wszyscy stali się elokwentni i wygadani.
Sama główna bohaterka na tle śledczych znanych z innych kryminałów wypada dosyć przeciętnie, żeby nie powiedzieć blado. Trudno powiedzieć, że ma w sobie coś niezwykłego, co wyróżniałoby ją spośród jej kolegów z zespołu. Nudna postać, o której prawdopodobnie za kilka tygodni zupełnie zapomnę.
Podsumowując: pierwszy tom przeczytany, ale nie czuję się zachęcona, żeby przeczytać kolejne.
Sięgając po "Niewidzialnego strażnika" oczekiwałam czegoś na kształt "Ciszy białego miasta", przesyconego hiszpańskim folklorem, z niezwykłymi postaciami śledczych. Dostałam taki misz-masz kryminału, obyczajówki, z elementami nadprzyrodzonymi, wobec czego mam wrażenie, że nie wszystko trzyma się tu kupy.
Czytając jakąkolwiek książkę chcę mieć świadomość, że dany wątek...
2020-10-08
2020-08-12
Przeczytałam w ramach wyzwania LC, ponieważ w zasadzie nie sięgam po reportaże / dokumenty.
Co wiedziałam o wojnie domowej w Hiszpanii przed sięgnięciem po tę pozycję? Ze wstydem przyznaję: prawie nic. Wiedziałam, że była. Wspomniano o niej w "Cieniu wiatru", ale szczerze mówiąc nie wnikałam kto przeciw komu, poza tym "Cień" czytałam jako nastolatka. To nie jest temat poruszany w Polsce na lekcjach historii czy wiedzy o społeczeństwie (bo u mnie tematykę współczesną omawiało się właśnie na WOSie). Przed lekturą zaliczałam się do tej grupy ludzi, którzy nie potrafiliby nawet umiejscowić w czasie tej wojny (i ponownie: wstyd mi za to).
Co wiem po lekturze? Że była to prawdziwa wojna domowa, gdzie jeden Hiszpan zabijał drugiego. Za poglądy, za wiarę, za proste gesty, które uznawał za niewłaściwe, oraz że te kwestie wciąż dzielą Hiszpanię.
Co mogę zarzucić? Trochę chaotyczny style. Autorka odbyła wiele rozmów, zebrała sporo świadectw i relacje tych osób przeplatają się, mieszają. O czyim dziadku mówimy teraz, bo nie kojarzę nazwiska? Pojawiło się, ale kilkanaście stron temu.
Czy autorka jest stronnicza? Mam wrażenie, że nie. Ofiary były po obu stronach konfliktu, odnosi się zarówno do jednych, jak i do drugich, przedstawia ich racje. Dramaty tych rodzin są takie same, chociaż, jak gdzieś zostało wspomniane, po wojnie rodziny zamordowanych falangistów mogły liczyć na odszkodowania, inne traktowanie, podczas gdy krewni "czerwonych" nie mogli znaleźć pracy, byli spychani na margines.
Przeczytałam w ramach wyzwania LC, ponieważ w zasadzie nie sięgam po reportaże / dokumenty.
Co wiedziałam o wojnie domowej w Hiszpanii przed sięgnięciem po tę pozycję? Ze wstydem przyznaję: prawie nic. Wiedziałam, że była. Wspomniano o niej w "Cieniu wiatru", ale szczerze mówiąc nie wnikałam kto przeciw komu, poza tym "Cień" czytałam jako nastolatka. To nie jest temat...
2020-07-07
2020-07-05
Po długiej przerwie wróciłam do czytania kryminałów i nie był to udany powrót. Wątkowi zbrodni brakowało czegoś odkrywczego, główna bohaterka niesamowicie irytująca. Dodatkowo nie mogę przeboleć tego, że:
- akcja dzieje się w 1996, a w jednej ze scen jest rozmowa o ustawie o świadku koronnym (ustawa uchwalona dopiero rok później, weszła w życie w 1998),
- bohater z obciętymi uszami prowadzi dialog z policjantką.
Po długiej przerwie wróciłam do czytania kryminałów i nie był to udany powrót. Wątkowi zbrodni brakowało czegoś odkrywczego, główna bohaterka niesamowicie irytująca. Dodatkowo nie mogę przeboleć tego, że:
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to- akcja dzieje się w 1996, a w jednej ze scen jest rozmowa o ustawie o świadku koronnym (ustawa uchwalona dopiero rok później, weszła w życie w 1998),
- bohater z...