Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Amy i Starszy nadal pozostają na "Błogosławionym". Misja trwa. Po pokonaniu Najstarszego, czyli dyktatora statku, panuje radość. W pasażerach nie ma już fidusa, substancji, która pozbawia ludzi emocji. Szczęście nie panuje jednak zbyt długo, gdyż okazuje się, że załoga statku skrywała tajemnicę, która może przesądzić o losach wyprawy. Na pokładzie rodzi się bunt, zwiększa się fala morderstw, a władza nie daje sobie z tym rady. Rozpoczyna się walka o przetrwanie. W tym czasie Amy zauważa pewne wskazówki, które pozostawił jeden z uczestników misji i rusza ich tropem. Starszy natomiast mierzy się z wyzwaniami, które stanęły przed nim jako przywódcą. Czy "Błogosławiony" ma szansę na wylądowanie?

"Milion Słońc" Beth Revis to druga część "W otchłani" *recenzja*, z którym bardzo zwlekałam, ale bardzo mi się podobało. Liczyłam na to, że tym razem nie opuszczę tej książki na jakiś czas, bo znam historię i styl pisania autorki, więc to nie powinno być takie trudne. Mimo wszystko podczas czytania "Miliona Słońc" zatrzymałam się na jakiś czas i nie miałam siły dalej w to brnąć. Prawdopodobnie stało się tak, ponieważ akcja książki ma miejsce w przyszłości, a ja rzadko czytam książki tego typu. Nie poddałam się, bo wiedziałam, że nawet jeśli jest to typowy drugi tom, w którym nic się nie dzieje, to przecież w trzecim powinno być już tylko lepiej, a chciałabym zakończyć tę serię.

Tak jak już wspomniałam, z początku miałam wrażenie, że jest to typowy drugi tom, czyli nudny. Nie ukrywam, że zdziwiłam się, kiedy od drugiej połowy zaczęło się coś dziać, ale nadal mam co do tego mieszane uczucia. Nie przepadam za książkami, w których nic się nie dzieje, a później nagle czytelnik jest rzucony na głęboką wodę, bo umiera najlepszy bohater, cały świat niszczy tsunami, a zostają ci najgorsi (to tylko przykład, nic takiego nie ma miejsca w "Milionie Słońc"). Momentami błagałam autorkę, żeby zastopowała, bo dzieje się zbyt wiele i chcę mieć chwilę spokoju od tych wszystkich nagłych zwrotów akcji. Tak więc, jeśli lubicie tego typu książki, zdecydowanie musicie po nią sięgnąć, ale nie zdziwcie się, jeśli po pewnym czasie zacznie Was to wszystko przytłaczać.

Beth Revis pisze bardzo lekkim językiem, ale, nie wiedzieć czemu, czytanie "Miliona Słońc" szło mi bardzo wolno. Miałam wrażenie, że wcale nie przewijałam tych kartek, tylko cały czas byłam na tej samej stronie. Dlatego też tak dużo czasu zajęło mi skończenie tej książki. Jest także coś, co bardzo mi się spodobało, co jest prawdopodobnie nic nieznaczącym drobiazgiem, ale zauważyłam to już na samym początku. Beth Revis składa bardzo delikatne i spokojne zdania. Wiem, że to nic takiego, bo można to przecież zauważyć w wielu książkach, ale w tej bardzo mnie to ucieszyło. "Milion Słońc" to śmiertelna odyseja, jak głosi napis na okładce, więc prędzej można się spodziewać raczej cięższego języka, a jednak Beth zaskakuje nas i w przepiękny sposób opowiada nam o najlepszych i najgorszych dniach w życiu bohaterów. Najbardziej ze wszystkiego urzekły mnie opisy miłości- były spokojne i oddawały wiele uczuć. Zdecydowanie nie odnosiłam wrażenia, że czytam coś napisanego mechanicznie, jakby autorka nie znała nawet tych emocji. Beth Revis włożyła w tę książkę swoje serce i łatwo można to zauważyć.

Bohaterowie są bardzo wyraziści i łatwo można ich sobie wyobrazić. W pierwszym tomie Amy była zagubiona i nie wiedziała, czego chce. W "Milionie Słońc" nareszcie zaczyna myśleć i nawet ją polubiłam. Czasem miałam wrażenie, że szybko zapomina o tym, że statek znajduje się w takiej, a nie innej sytuacji i zachowuje się wtedy bardzo egoistycznie. Mam jednak nadzieję, że w trzecim tomie zmieni się na lepsze. Starszy natomiast chyba nie dorósł do roli przywódcy. Amy kompletnie namieszała mu w głowie i były takie momenty, że na "Błogosławionym" było bardzo źle, a oni we dwoje zajmowali się swoimi miłościami. Nie mam nic przeciwko temu, bo wiernie im kibicuję, ale są rzeczy ważne i ważniejsze, a w tej chwili statek dla Starszego jest najważniejszy. Tak naprawdę chyba nie spotkałam żadnej postaci w tej książce, która szczególnie by mnie zachwyciła. Każda była wyjątkowa, ale popełniała ogromne i niewybaczalne błędy.

Spójrzcie teraz na okładkę książki. Nie wiem, jak Wam, ale mi się kompletnie nie podoba. Nie mówię tutaj o całości, bo bardzo mi się podobają kolory i gwiazdy, ale nie chcę patrzeć na to, co znajduje się pośrodku. Amy wygląda, jakby miała anoreksję, a Starszy (zgaduję, że to on) nie jest tak przystojny, jak wynika z książki. Moim zdaniem znacznie lepiej wyglądałaby w tym miejscu planeta, która jest przecież celem w tej książce, a nie dwójka modeli, którzy wyglądają po prostu tandetnie i sztucznie.

W całej książce najbardziej podobał mi się motyw zagadek, które Amy musiała rozwiązać. Ciekawiło mnie, co się za tym kryje i o co dokładnie chodzi. Oprócz tego w "Milionie Słońc" pojawiają się mordercy, których do samego końca nie znaliśmy dokładnie. Żałuję, że nie zaznaczałam momentów, w których ktoś umiera lub znajduje zmarłego, ponieważ po zakończeniu książki, mogłabym pokazać Wam, ile się tego nazbierało.

"Milion Słońc" to nie jest zła książka. Nie jest to też nic wybitnego. Uważam, że warto było ją przeczytać, bo wniosła ona bardzo dużo do tej historii. Jeśli podobało Wam się "W otchłani"- czytajcie. Jest trochę gorsza, ale da się znaleźć wiele zalet. Natomiast jeśli nie czytaliście jeszcze pierwszej części i zastanawiacie się nad sięgnięciem po nią- śmiało! Póki co nie mam za sobą trzeciego tomu, ale mam zamiar to nadrobić, bo to naprawdę niesamowita historia, bardzo wyjątkowa. Nie żałuję, że przeczytałam "Milion Słońc", bo dobrze się przy niej bawiłam.

Amy i Starszy nadal pozostają na "Błogosławionym". Misja trwa. Po pokonaniu Najstarszego, czyli dyktatora statku, panuje radość. W pasażerach nie ma już fidusa, substancji, która pozbawia ludzi emocji. Szczęście nie panuje jednak zbyt długo, gdyż okazuje się, że załoga statku skrywała tajemnicę, która może przesądzić o losach wyprawy. Na pokładzie rodzi się bunt, zwiększa...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wyobraźcie sobie, że każdego dnia budzicie się w innym ciele. Nie macie rodziny ani przyjaciół, którzy mogliby za Wami tęsknić. Nie macie prawdziwego domu, psa i miejsca, do którego moglibyście wracać. Wszystko, co posiadacie, znika po jednym dniu. W takiej właśnie sytuacji jest postawiony szesnastoletni A. Pogodził się już ze swoim losem tułacza i stara się nie mieszać w życiu osób, których ciało wypożycza. Dostosowuje się do ich zwyczajów, żeby nie mieli przez niego żadnych kłopotów. Jednakże pewnego dnia A budzi się w ciele Justina. Wtedy też poznaje jego dziewczynę, Rhiannon. Od tej chwili wszystko przestaje się dla niego liczyć, ponieważ nareszcie znalazł kogoś, z kim chce być. Bez względu na to, że każdego dnia jest kimś innym.

Kiedy sięgnęłam po "Każdego Dnia", myślałam, że będzie to przyjemna młodzieżówka, którą można przeczytać w jeden wieczór. Byłam pewna, że będzie to coś podobnego do powieści Johna Greena, ewentualnie słabsze. Jakże się myliłam. Szczerze mówiąc, z początku nie bardzo mi się podobała. Czytałam ją, bo jest przyjemna, a po dniu w szkole chciałam się odstresować. Jednakże niespodziewanie się w nią wciągnęłam i tak oto przeczytałam ją w dwa dni, zauroczona tą historią.

Akcja w książce dzieje się w czasach współczesnych, jednakże jej miejsce nie jest stałe. Bohater budzi się w ciele różnych osób, mimo wszystko zawsze w stanie Maryland w USA. Przez to, że codziennie znajduje się w innej rodzinie, mamy możliwość poznać różne środowiska życia. A raz jest w ciele dziewczyny, chłopaka, homoseksualisty, osoby chorej na cukrzycę, a także uzależnionej od narkotyków. Pojawia się w domach biednych, jak i bogatych, szczęśliwych i wypełnionych smutkiem. Chłopak musi sobie poradzić w trudnych sytuacjach i zawsze pociesza się myślą, że przecież jutro już tutaj nie będzie.

Główny bohater jest postawiony w naprawdę trudnej sytuacji. Jest to jedna z tych postaci, której się współczuje, i który staje się naszym przyjacielem. Polubiłam w nim to, że jest miły i wrażliwy, ale nie pokazuje tego po sobie, ponieważ stara się nie angażować się w życie swoich ciał. Natomiast Rhiannon, czyli dziewczyna jednego z chłopaków, którym A był przez jeden dzień, dusi w sobie swoje uczucia, nie dlatego, bo powinna, ale dlatego, bo nie widzi innego wyjścia, bo boi się samotności. Być może nie polubiłam jej jakoś specjalnie, ale naprawdę dobrze ją wspominam.

"Każdego Dnia" jest napisana lekkim i przyjemnym językiem, przez co dosłownie przewijamy stronę za stroną. Nie ma w niej zbyt wiele opisów, ale to dobrze, ponieważ ostatnimi czasy miałam ich serdecznie dosyć. Autor skupia się na wydarzeniach i opisach uczuć chłopaka, przez co łatwiej jest nam go zrozumieć. Dodatkowo książka jest dobrze wydana. Ma ładną okładkę, skrzydełka w środku i dużą czcionkę. Jedynym minusem tej powieści jest to, że przez dłuższy czas nic się nie dzieje. Są takie momenty, że ma miejsce coś naprawdę ciekawego, ale później wszystko wraca do normy. Zdecydowanie lepiej byłoby, gdybyśmy nie nudzili się przez jakiś czas.

Jeśli chodzi o zakończenie, nie jest ono dokładnie takie, jakie chciałam, żeby było. Liczyłam na to, że A zmieni jednak zdanie, że zdąży się coś jeszcze wydarzyć, ale jednak nie, mimo to rozumiem, dlaczego tak postąpił. Bardzo spodobał mi się również wątek miłosny zawarty na kartach tej powieści, mimo że był on z początku bardzo niepewny.

"Każdego Dnia" to książka bardzo pouczająca. Traktuje ona o tym, że warto mieć coś lub kogoś, do kogo można wracać po ciężkim dniu. Najważniejszą nauką, jaką wyciągnęłam z tej powieści, jest to, że warto zwracać uwagę na to, co jest w środku człowieka. To, co zewnątrz, to tylko opakowanie. Prawdziwi my, siedzimy wewnątrz i żeby to zauważyć, nie powinniśmy zwracać uwagi na wygląd.

Zdecydowanie polecam "Każdego Dnia". Uważam, że jest to naprawdę dobra i przyjemna książka. Moim zdaniem jest nawet lepsza od powieści Johna Greena, do których tak często jest porównywana. Nie ma niepotrzebnych i infantylnych dygresji. Jest ona zdecydowanie przeznaczona dla młodzieży, ale porusza naprawdę ważne tematy, więc warto ją przeczytać.

Wyobraźcie sobie, że każdego dnia budzicie się w innym ciele. Nie macie rodziny ani przyjaciół, którzy mogliby za Wami tęsknić. Nie macie prawdziwego domu, psa i miejsca, do którego moglibyście wracać. Wszystko, co posiadacie, znika po jednym dniu. W takiej właśnie sytuacji jest postawiony szesnastoletni A. Pogodził się już ze swoim losem tułacza i stara się nie mieszać w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Paige Mahoney uciekła z kolonii karnej w Szeolu I, ratując przy tym nie tylko swoje życie, ale także innych jasnowidzów. Staje się jednocześnie najbardziej poszukiwaną osobą w całej cytedli. Pragnie przekazać społeczeństwu jasnowidzów informacje o Refaitach i Emmitach, lecz nikt nie chce jej wysłuchać. Nawet Jaxon Hall, przywódca jej gangu, nie chce, żeby dziewczyna o wszystkim powiedziała, chce utrzymać sprawę w tajemnicy. Paige postanawia zwołać zebranie Eterycznego Stowarzyszenia. Jednakże i oni nie stawią się na wezwanie. Czy zdecydują się wysłuchać rzekomo wymyślonej historii młodej dziewczyny?
Refaici wiedzą już, że nie są bezpieczni. Zaczynają działać, by wyeliminować zagrożenie. Paige musi się ukrywać. Nie może nikomu zaufać.

Po "Czasie Żniw", który był niesamowity, przyszła pora na "Zakon Mimów", co do którego z początku miałam wiele zastrzeżeń. Akcja rozwijała się powoli, tak naprawdę przez pierwszą połowę książki nie działo się nic ciekawego, mrożącego krew w żyłach. Dopiero później rozwinęła się bardzo szybko, za szybko. Nie mogłam odciągnąć się od czytania, ponieważ cały czas wszystko działo się nagle. Mogliśmy domyślać się, co się wydarzy, lecz i tak autorka wymyśliła coś zupełnie innego, coś, czego nigdy byśmy się nie spodziewali.

Samantha Shannon ponownie przenosi nas do 2059 roku, do Londynu, gdzie władze miasta próbują wyeliminować jasnowidzów, żyjących na ich ziemi. To, w jaki sposób autorka potrafi stworzyć klimat tajemnicy i jednocześnie wywołać u nas strach jest niesamowite. Świat wykreowany na kartach tej powieści jest dopracowany w każdym szczególe. Stworzony jest nawet dokładny podział jasnowidzów, który skłócił ich między sobą.

Styl pisania Samanthy Shannon jest prosty i przejrzysty. Opisy miejsc, są jak obrazy, dzięki słowom, które używa autorka, możemy z dokładnością wyobrazić sobie, gdzie znajdują się nasi bohaterowie. Warto zaznaczyć, że Samantha ma 26 lat i w tak młodym wieku stworzyła coś tak niesamowitego. Jak już pisałam, akcja w "Zakonie Mimów" rozkręca się bardzo powoli, ale kiedy już się rozkręci, jest szybka i pełna akcji. Na kartach tej powieści możemy znaleźć wszystko, czego potrzebujemy: akcja, romans, wszelkiego rodzaju tajemnice i zagadki, które rozwiązujemy wraz z główną bohaterką. Podczas czytania "Zakonu Mimów" wiele spraw nie potrafimy pojąć, lecz w pewnym momencie wszystko zaczyna nam się układać w całość, zaczynami rozumieć, dlaczego dani bohaterowie mieli takie zachowanie itp. Po ukończeniu książki zastanawiałam się, dlaczego wcześniej nie zwracałam uwagi na szczegóły, nawet te najmniejsze, ledwie dostrzegalne.

Bohaterowie są dobrze wykreowani, każdy ma inny charakter, nawzajem się dopełniają. Paige znacznie bardziej polubiłam. Po lekturze pierwszej części doszłam do wniosku, że była zbyt niezdecydowana i działała pochopnie. Wyraźnie widać jej metamorfozę, która zachodzi na kartach tej powieści. Wszystko dokładnie planuje, jest stanowcza i zawsze postawi na swoim. Jednakże denerwowało mnie w niej to, że jedyne, o czym myślała, to zmiana świata na dobre. Pojawia się tutaj ponownie Naczelnik Arcturus Mesarthim, którego uczuć nie potrafię odczytać. Zdecydowanie moją ulubioną postacią jest Jaxon Hall. Jego czyny są niespodziewane, Samantha Shannon naprawdę postarała się przy wykreowaniu tak ciekawego bohatera. Dla mnie osobiście był zagadką, której do samego końca nie potrafiłam rozwiązać.

Całość wydana jest przepięknie. Śliczna, krwisto-czerwona okładka idealnie nawiązuje do treści książki. W środku możemy znaleźć również mapy, które są bardzo pomocne. Jak w poprzednim tomie, znajdziemy również słowniczek.

Reasumując: "Zakon Mimów" jest mniej więcej na tym samym poziomie, co "Czas Żniw" Pierwsza część była wprowadzeniem do całej historii, poznawaliśmy świat i bohaterów, ale w drugiej tak naprawdę akcja się rozkręca. To wspaniała lektura, którą można pokochać już od pierwszych stron. Jeśli kolejne pięć części również takie będzie, to jestem zdecydowanie na tak!

Paige Mahoney uciekła z kolonii karnej w Szeolu I, ratując przy tym nie tylko swoje życie, ale także innych jasnowidzów. Staje się jednocześnie najbardziej poszukiwaną osobą w całej cytedli. Pragnie przekazać społeczeństwu jasnowidzów informacje o Refaitach i Emmitach, lecz nikt nie chce jej wysłuchać. Nawet Jaxon Hall, przywódca jej gangu, nie chce, żeby dziewczyna o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mirek znajduje w piwnicy dziadka dwie tajemnicze skrzynie, pełne przedmiotów i książek, które zachwyciłyby każdego pasjonata fantastyki. Przede wszystkim znajduje tam artefakt, dzięki któremu zmieniło się całe życie Mirka i jego rodzeństwa: Krystyny i Marcina. Pod koniec października cała rodzina siedziała na ich rodzinnym podwórku, dzięki artefaktowi otworzyła się tajemnicza brama do innego świata. Mało tego, wybiegają z niej dziwne istoty oraz jeden mężczyzna na nie polujący, którego ojciec Mirka od razu zabija. Ocalały tylko dwie postacie: dersanka, która wygląda jak krzyżówka sfinksa, kota i pumy, a także dziesięcioletnia dziewczynka z niekształtną czaszką. Rodzeństwo musi zdecydować, czy pomóc tym dziwnym istotom, a także uratować nie tylko ich świat, ale i swój i, być może, wiele innych.

Jacek Izworski to mało popularny autor, który pisze książki z gatunku fantasy oraz science fiction. W "Węźle Światów" znajdziemy wszystkie cechy charakterystyczne dla tych gatunków, lecz nie sprawia to, że ta książka jest genialna, bo, uwierzcie mi, nie jest. Sam początek był bardzo obiecujący, lecz w dalszych fragmentach powieści, dzieje się coraz mniej i nie znajdziemy już żadnych zwrotów akcji. Przytłaczały mnie absurdalne wydarzenia, które nie powinny się wydarzyć, nawet w literaturze tego typu. Wątpię, żeby ktokolwiek uwierzył, bez konieczności powtarzania, że na środku naszego podwórka otworzyło się tajemne przejście, z którego wyskoczyło zwierzę, ni to sfinks, ni kot, a także dziesięcioletnia dziewczynka ze zniekształconą czaszką, która uczy się w szkole dla magów. A jednak. Bohaterowie opowiedzieli tę historię paru osobom, a ci od razu uwierzyli, byli tym zafascynowani. Dziwnym trafem zaczęli ufać tym nadprzyrodzonym istotom, jakby nie było ryzyka, że mogą przenieść jakieś zaraźliwe choroby, zaatakować ich, a jeszcze gorzej, ich cały świat.

Bohaterowie są bardzo przeciętni, nie polubiłam żadnego z nich, nawet te istoty z innego świata były bardzo, ale to bardzo drażniące. Zacznijmy od Mirka. Pasjonat fantastyki, który jako pierwszy z całego rodzeństwa na poważnie zainteresował się losem przybyszów. Nic do niego nie miałam, poza tym, że w pewnym momencie zrobił coś, co jeszcze bardziej zniechęciło mnie do kontynuowania tej powieści. Akcja nabrała wtedy takiego obrotu, ale zdecydowanie nie był to nagły zwrot akcji, który rozerwie czytelnikowi serce na kawałki, a następnie poskleja je na nowo. Wręcz przeciwnie, było to tak beznadziejne i tak obrzydliwe, że miałam ochotę ominąć ten fragment i znienawidziłam pewną dersankę. Starsza siostra Marcina, Krystyna, była chyba najbardziej przyzwoitą postacią w całej tej książce. Zyskała u mnie ogromnego plusa, dzięki dobremu uczynkowi, który wykonała pod koniec książki. Dzięki temu miałam przynajmniej pewność, że nie myśli tylko i wyłącznie o sobie, ale także przejmuje się losem innych. Najmłodszy z całej trójki rodzeństwa, Marcin, był w sumie bardzo przeciętnym bohaterem. Nie mam nic, do czego mogłabym się przyczepić. O istotach z innego świata nie będę się wypowiadać, chyba dobrze wiemy, co o nich uważam.

"Węzeł Światów" jest napisany w dość dziwny, specyficzny sposób. Opisy, których jest zdecydowanie za dużo, są nużące i wprost wyjęte z podręcznika, a także momentami są bardzo pogmatwane i ciężko jest zrozumieć, co dokładnie się dzieje. Dialogi zaś to kompletne przeciwieństwo. Część z nich jest całkiem interesująca, ale zdecydowana większość jest niemądra, błaha, zbyt prosta, żeby mogła je wypowiedzieć dorosła kobieta, czy też prawie dorosły chłopak. Plusem jest słowniczek, który znajdziemy na końcu książki. Jedyne, co podoba mi się w tej książce to to, że w tym innym świecie, Wanterii, ludzie żyją obok istot pozaziemskich. Pan Jacek Izworski skupił całą akcję na samym początku, przez co w dalszych fragmentach tej książki nie dzieje się nic ciekawego.

Reasumując: książka, według mnie, jest beznadziejna. Nużące opisy, niemądrzy bohaterowie i mało akcji. Po kolejne tomy na pewno nie sięgnę. Zdecydowanie odradzam.

Mirek znajduje w piwnicy dziadka dwie tajemnicze skrzynie, pełne przedmiotów i książek, które zachwyciłyby każdego pasjonata fantastyki. Przede wszystkim znajduje tam artefakt, dzięki któremu zmieniło się całe życie Mirka i jego rodzeństwa: Krystyny i Marcina. Pod koniec października cała rodzina siedziała na ich rodzinnym podwórku, dzięki artefaktowi otworzyła się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Jest członkinią Siedmiu Pieczęci. Jako śniący wędrowiec, włamuje się do ludzkich umysłów, aby pozyskać informacje dla swojego szefa, Jaxon'a Hall'a. Zmuszona jest ukrywać swój dar przed zwykłymi ludźmi. Pewnego dnia jej życie diametralnie się zmienia. W skutek zbiegu okoliczności zostaje przeniesiona do Oksfordu- tajemniczej kolonii karnej. Jej istnienie od dwustu lat utrzymywane jest w tajemnicy. Panuje nią potężna i nieznana dotąd nikomu rasa Refaitów. Opiekunem Paige zostaje tajemniczy Naczelnik. Staje się on jej panem i trenerem. Paige musi poddać się zasadom panującym w miejscu, w którym została przeznaczona na śmierć.

Ostatnio coraz rzadziej spotykam debiuty, które potrafią porwać czytelnika. Zazwyczaj pierwsze dzieła autorów są niedopracowane i wiele muszą się nauczyć odnośnie języka i tego, że wzorowanie się na innych powieściach nie jest opłacalne. Samantha Shannon odwaliła kawał dobrej roboty, tworząc coś zupełnie innego, nowego, a jednocześnie skradła moje serce i rozbiła je na milion drobnych kawałków.

Główna bohaterka Paige Mahoney różni się od normalnych ludzi. Zajmuje najwyższe miejsce w hierarchii kategorii jasnowidzenia. Kiedy znajduje się w Szeolu I, gdzie skazana jest na śmierć, nie poddaje się. Skłonna jest walczyć o to, by wrócić do domu, swojego gangu. Paige jest zdecydowanie moją ulubioną bohaterką w tej książce. Nawet wtedy, kiedy nie powodzi się jej, nie płacze w kącie i nie użala się nad sobą. Walczy. Tego właśnie nauczył ją Jaxon Hall, jej szef. Był on najbardziej drażniącą mnie postacią. Pragnął tylko władzy, a mógł ją zdobyć tylko za pomocą Paige. Nie liczyły się dla niego żadne inne wartości, przez co już z samego początku wiedziałam, że ma serce z kamienia. Naczelnik, opiekun, a raczej trener i właściciel Paige, jest Refaitą. Od samego początku zauważyłam w nim coś, co mnie do niego przyciągało. Tajemnicza aura, która go otaczała, zdawała się nigdy nie ustępować. Kiedy miałam wrażenie, że wiem już o nim to, czego chciałam się dowiedzieć, okazuje się, że znowu coś ukrywa. Nie ufam mu do końca, być może dlatego, bo jest małżonkiem krwi najpotężniejszej Nashiry, władczyni Szeolu I.

Jeszcze nigdy tak szybko nie wciągnęłam się w jakąkolwiek książkę. W "Czasie Żniw" poszło jak z płatka. Mimo, że pierwszy rozdział jest wprowadzeniem, w którym opisana jest historia Sajonu Londyn. Możemy również dowiedzieć się pokrótce o życiu Paige i jasnowidzeniu. Cała ta historia jest bardzo zagmatwana, do tej pory ciężko mi zrozumieć niektóre elementy tej powieści. Mimo to coś jest w tej książce, co sprawia, że mam ochotę jeszcze raz wrócić do czytania jej.

Książka nie jest ani trochę przewidywalna. Kiedy byłam już pewna, co dalej się stanie, działo się zupełnie coś innego. Najbardziej zaskoczona jestem zakończeniem, które złamało mi serce. Boję się, co autorka wymyśliła w drugiej części.

Samantha Shannon pisze w sposób naprawdę dobry, łatwo przyswajalny. Kiedy czytałam "Czas Żniw" czułam się tak, jakby autorka przelała na karty tej powieści mnóstwo uczuć i ciepła. Ogromny plus należy jej się za wyobraźnię. Samantha przedstawiła również kilka zmarłych postaci historycznych, takich jak Molly Malone, lub Pieter Claesz. Większość tytułów rozdziałów w tej książce są jednocześnie tytułami lub parafrazami tytułów wierszy John'a Donne'a.

Na początku książki zobaczyć możemy "Siedem kategorii jasnowidzenia" oraz mapę Szeolu I. Przybliża nam to fabułę książki, dzięki czemu lepiej rozumiemy całą tą zagmatwaną fabułę. Tłumaczenie tej książki musiało być naprawdę trudnym zadaniem. Gra słów, którą stworzyła Samantha Shannon jest trudna do zrozumienia, a jeszcze trudniejsze musiało być jej tłumaczenie.

Podsumowując: "Czas Żniw" jest to książka idealna pod każdym względem. Nigdy nie czytałam tak dobrej książki, jak ta. Dobrze napisana, dobrze sformułowana, dobrze wydana. Zdecydowanie polecam!

Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Jest członkinią Siedmiu Pieczęci. Jako śniący wędrowiec, włamuje się do ludzkich umysłów, aby pozyskać informacje dla swojego szefa, Jaxon'a Hall'a. Zmuszona jest ukrywać swój dar przed zwykłymi ludźmi. Pewnego dnia jej życie diametralnie się zmienia. W skutek zbiegu okoliczności zostaje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sonia wyjeżdża na nietypowy, organizowany w Egipcie obóz młodzieżowy, na którym zbierze się wiele osób z całej Europy. W czasie wyjazdy dzieją się dziwne rzeczy. Okazuje się, że dawni egipscy bogowie powrócili do życia i odrodzili się jako ludzie pozornie zwykli. Teraz, jako nastolatki, odkrywają, kim tak naprawdę byli i przypominają sobie fragmenty ze swojego poprzedniego życia. Obóz został natomiast zorganizowany, by zebrać wszystkich bogów i stworzyć armię, która zawładnie światem. Jednakże przyjeżdża tam również Oliver, sprytnie ukrywający swoją prawdziwą tożsamość. Splot przedziwnych wydarzeń sprawia, że Sonia i Oliver wplątani są w sam środek tajemniczych zdarzeń. Trwają również poszukiwania Władcy Piasków, egipskiego boga, zła, chaosu i pustyni. Odnalezienie go, ma dla kierownika obozu ważne znaczenie. Z nim bowiem, zawładnięcie światem będzie znacznie łatwiejsze.

Po przeczytaniu negatywnych opinii na temat tej książki, czułam się niechęć do jej przeczytania. Mimo to wiedziałam, że jeśli nie spróbuję, nie dowiem się, czy ta pozycja jest aż tak kiepska. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, książka była naprawdę dobra i bardzo się w nią wciągnęłam.

"Władca Piasków" to książka, w której znajdziemy wiele tajemnic i zagadek do rozwikłania. Towarzyszą nam one przez cały czas, aż do ostatnich stron. Dodatkowo na samym końcu pojawiają się następne tajemnice, które podsycają naszą ciekawość, co do kolejnych zdarzeń. Kiedy przewinęłam ostatnią stronę, uznałam, że ta historia jest niedokończona. Coś przecież musi się dalej wydarzyć, a po takim zakończeniu nie miałam co do tego wątpliwości.

W książce występują tylko dwie polki. Główna bohaterka, Sonia oraz jej przyjaciółka, Estera. Sonia nie zabłysnęła inteligencją. Wydawało mi się, że zawsze znajduje się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze. Estera zaś, według mnie, była dwulicowa. Znała wiele tajemnic z życia swojej przyjaciółki, a sama coś ukrywała. Najbardziej zżyłam się z Oliverem, który dla wszystkich był oschły i początkowo podejrzanie się zachowywał. Jednak po dłuższym czasie mogłam się do tego przyzwyczaić i jego zachowanie było dla mnie całkowicie normalne.

Eliza Drogosz napisała tę książkę prostym językiem, dzięki czemu szybko się ją czyta. W niektórych momentach pojawiały się jednak absurdalne i małostkowe zdarzenia. Podobało mi się to, że autorka poruszyła temat egipskich bogów, a właściwie był on jednym z głównych wątków.

Zdaję sobie sprawę, że debiuty literackie nie są łatwą sprawą i autorka musiała się trochę natrudzić. Szczerze mówiąc nie zawiodłam się. Zdecydowanie dowiedziałam się wiele o bogach, których w szkole nie potrafiłam zrozumieć. Nauczyłam się również, że nie warto oceniać ludzi po tym, jak inni ich postrzegają.

Sonia wyjeżdża na nietypowy, organizowany w Egipcie obóz młodzieżowy, na którym zbierze się wiele osób z całej Europy. W czasie wyjazdy dzieją się dziwne rzeczy. Okazuje się, że dawni egipscy bogowie powrócili do życia i odrodzili się jako ludzie pozornie zwykli. Teraz, jako nastolatki, odkrywają, kim tak naprawdę byli i przypominają sobie fragmenty ze swojego poprzedniego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pewnej zimowej nocy siły ciemności wyrywają z rodzinnego domu troje dzieci. Dziesięć lat później Kate, Michael i Emma wciąż nie mają pojęcia, co się wtedy stało i gdzie się podziali ich rodzice. Odpowiedź może dać zaczarowany atlas. Uwalniając drzemiącą w nim moc, dzieci przenoszą się do miejsca, którym włada piękna księżna-wiedźma Kate i jej rodzeństwo przeżyją niewiarygodną przygodę – odnajdą uwięzione dzieci, staną oko w oko z krwiożerczymi wilkami, stoczą bitwy na śmierć i życie, spotkają olbrzymów i rozpoczną poszukiwania trzech ksiąg o niewyobrażalnej mocy. Obfitujący w wartką akcję, humor i emocje Szmaragdowy atlas to pierwszy etap wyprawy Kate, Michaela i Emmy do dziwnych, niebezpiecznych krain oraz w głąb samych siebie; opowieść o trojgu dzieci, które wyruszają na ratunek swojej rodzinie i dowiadują się, że przyjdzie im ratować cały świat.
Z książki

W książce są idealnie wykreowane postaci. Każde z rodzeństwa ma zupełnie inny charakter oraz zainteresowania. Najbardziej polubiłam Kate, najstarszą z całej trójki, która opiekowała się swoim młodszym rodzeństwem. Bardzo podobał mi się świat, który stworzył pan Stephens. Częste zwroty akcji urozmaiciły całą książkę. Autor potrafił napisać ją w taki sposób, że czytelnik nie może się od niej oderwać.

Z tą książką zapoznałam się już całkiem dawno. Mimo wszystko nadal siedzę myślami w tej pozycji. Doceniam w niej tajemniczy klimat. Polecam tę książkę każdemu, bez względu na ulubiony gatunek.

Pewnej zimowej nocy siły ciemności wyrywają z rodzinnego domu troje dzieci. Dziesięć lat później Kate, Michael i Emma wciąż nie mają pojęcia, co się wtedy stało i gdzie się podziali ich rodzice. Odpowiedź może dać zaczarowany atlas. Uwalniając drzemiącą w nim moc, dzieci przenoszą się do miejsca, którym włada piękna księżna-wiedźma Kate i jej rodzeństwo przeżyją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Eliminacje czas zacząć! 35 mieszkanek Illei przystąpi do rywalizacji, ale tylko jedna zostanie wybranką księcia Maxona. Dla wielu dziewczyn oznacza to awans społeczny i traktują konkurs jako ostrą rywalizację. Całe Eliminacje są bacznie obserwowana przez kamery i wszyscy mieszkańcy mogą obserwować zachowania kandydatek. Niektóre wybranki pragną walczyć o koronę, inne o względy księcia.

America Singer jest piątką i należy do kasty artystów. W jej życiu bywało ciężko- jej rodzina, składająca się z rodziców i piątki dzieci często odczuwała głód i brakowało jej pieniędzy. Pracowali w pocie czoła, by ich życie było spokojne. Ami spotykała się z Aspenem- szóstką. Widywali się zawsze po godzinie policyjnej. Pewnego dnia dostaje list o Eliminacjach. Dla jej mamy oznacza to wielkie błogosławieństwo i szansę na lepsze życie. Jednak ona tak nie uważa. Do wysłania zgłoszenia namawia ją Aspen. Kiedy zostaje wybrana, sama w to nie wierzy. Niechętnie zostawia za sobą całą Karolinę. Podejście Ami do Eliminacji zmienia się, gdy poznaje księcia Maxona. Coraz częściej zastanawia się, czy nie lepiej byłoby zostać w pałacu.

O Rywalkach słyszałam wiele razy. Ze wszystkich stron cała seria była mi polecana. Kiedy miałam okazję ją przeczytać, sięgnęłam po nią i... przepadłam. Zaufałam okładce, która jest piękna i przekonałam się, że w tym przypadku okładka oznacza wnętrze. chyba rozumiecie, o co mi chodzi...

Na pierwszy rzut oka fabuła wydaje się banalna- pałac, książę, te całe eliminacje. Jest to jednak powieść bajeczna połączona z reality show. (Nie dajcie się zwieść- ta książka was zaskoczy!) Jednak Kiera Cass zaskoczyła, zdaje się, że wszystkich, niesamowitą fabułą. Nasza główna bohaterka wzięła udział w eliminacjach tylko dlatego, by zapewnić lepsze życie swojej rodzinie. Była piątką, co oznacza nie zawsze płatną pracę. Pieniądze mieli tylko wtedy, kiedy mieli zamówienia. Illea jest podzielona na kasty. Im wyższy numer, tym bardziej płatna praca. System ten jest niesprawiedliwy, gdyż ludzie z niższych klas i tak nie mają pieniędzy, by wkupić się do wyższej kasty.

Książka nie jest aż tak wielkim arcydziełem. W dodatku jest bardzo przewidywalna. Wystarczy spojrzeć na tytuły kolejnych tomów, a już wiadomo, jaki będzie jej wybór. Mimo wszystko jest to książka idealna, taka, na jaką czekałam. Czyta się ją naprawdę szybko. Jest pisana lekkim językiem, nie trzeba się długo zastanawiać, co oznaczają dane słowa w tej książce. Autorka szczegółowo stworzyła świat, dopracowała w nim każdy drobny detal.

Jeśli chodzi o bohaterów, to myślę, że każda dziewczyna stwierdziłaby, że... Maxon jest cudowny! Zresztą, jak każdy bohater w tej książce. Związałam się z Americą, była moją przyjaciółką. Cała książka przyniosła mi mnóstwo różnych emocji. Podczas czytania jej płakałam, śmiałam się i byłam przestraszona. Bardzo ją polecam. Czytajcie, a nie pożałujecie!

Eliminacje czas zacząć! 35 mieszkanek Illei przystąpi do rywalizacji, ale tylko jedna zostanie wybranką księcia Maxona. Dla wielu dziewczyn oznacza to awans społeczny i traktują konkurs jako ostrą rywalizację. Całe Eliminacje są bacznie obserwowana przez kamery i wszyscy mieszkańcy mogą obserwować zachowania kandydatek. Niektóre wybranki pragną walczyć o koronę, inne o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Narnia w niebezpieczeństwie. Rodzeństwo Pevensie: Piotr, Zuzanna, Edmund i Łucja w niewiadomy sposób przenoszą się z powrotem do krainy, w której niegdyś byli królami. Mimo, że w rzeczywistości minął rok, w Narnii minęło około 1000 lat. Okazuje się, że wszystko się zmieniło. Nad morzem ratują karła, który opowiada im, co złego dzieje się w krainie. Czy pomogą Księciu Kaspianowi zdobyć tron?

Jest to drugi tom z serii "Opowieści z Narnii", który mnie bardzo zaskoczył. Czytałam pierwszą część, gdyż była to moja lektura szkolna, a teraz mam okazję przeczytać kolejne części i bardzo się z tego cieszę! Autor przenosi czytelnika w świat fantazji, w którym drzewa ożywają, a zwierzęta mówią. Narnia jest światem idealnie wykreowanym. Za każdym razem dzieje się coś niespodziewanego.

Postacie w tej części zostały trochę mniej opisane. Być może ze względu na to, że jest to druga część serii, a autor skupił się raczej na wydarzeniach. Żeby dowiedzieć się trochę więcej o wyglądzie bohatera oraz o ich charakterze, lepiej odnieść się do części pierwszej. Najbardziej mimo wszystko polubiłam Łucję, która najbardziej wierzyła w Aslana i dążyła do swojego celu.

Książka jest napisana łatwym językiem, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko. W książce przepiękne obrazki, które pobudzają fantazję.

Uważam, że każdy powinien przeczytać całą tę serię (albo chociaż tom pierwszy) bez względu na wiek i płeć. Jest to tradycyjna fantastyka, którą każdy powinien znać. Powstały również filmy na podstawie trzech pierwszych części. Czwarta ekranizacja powinna ukazać się w 2015 roku.

Narnia w niebezpieczeństwie. Rodzeństwo Pevensie: Piotr, Zuzanna, Edmund i Łucja w niewiadomy sposób przenoszą się z powrotem do krainy, w której niegdyś byli królami. Mimo, że w rzeczywistości minął rok, w Narnii minęło około 1000 lat. Okazuje się, że wszystko się zmieniło. Nad morzem ratują karła, który opowiada im, co złego dzieje się w krainie. Czy pomogą Księciu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Alex budzi się w cudzej sypialni, w ciele Philipa. „Przespał” kilka miesięcy, jego ostatnie wspomnienia są z grudnia; zamiast w Londynie jest w małej miejscowości niedaleko Leeds, pod koniec czerwca! Chłopak nie rozumie co się stało, ale ma nadzieję, że nawet w cudzym ciele własna matka go rozpozna. W szkole unika znajomych, próbuje udawać, że jest Philipem. Podczas gdy Alex jest dobrym uczniem, mistrzem szachowym, Philip (przez przyjaciół nazywany Flip) kiepsko się uczy, za to świetnie gra w krykieta i ma dwie dziewczyny.
sklep.gwfoksal.pl


Alex jest raczej nieśmiałym chłopakiem. Należy do przeciętniaków. Pamięta tylko, jak wracał do domu 22 grudnia, a budzi się 23 czerwca. Co gorsza, nie budzi się w swoim ciele. Chłopak, do którego należy owe ciało ma na imię Philip, jest przystojny, umięśniony, a w dodatku ma dwie dziewczyny. Alex nie ma pojęcia, jak zmienił ciało. Nie wie również, jak może do niego wrócić.

Książka jest pisana przystępnym językiem. Naprawdę przyjemnie się ją czytało. Nie było trudnych wyrazów, więc nie trzeba zastanawiać się nad sensem zdań, słów, itp. Nieskomplikowane dialogi, tematyka niemal z Hollywood pojawiają się już na samym początku, co może niektórych zrazić. Jednak po wciągnięciu się w fabułę, można dostrzec przekaz, jaki autor pragnie nam pokazać.

To tak jakby "poradnik" na to, by spojrzeć na swoje życie z innej strony i odpowiednio je uporządkować. Mimo, że nie będzie ono wspaniałe, najważniejsze, żeby było własne.

Ze względu na to, że jest to książka młodzieżowa, polecam ją właśnie nastolatkom. Warto ją przeczytać, naprawdę!

Alex budzi się w cudzej sypialni, w ciele Philipa. „Przespał” kilka miesięcy, jego ostatnie wspomnienia są z grudnia; zamiast w Londynie jest w małej miejscowości niedaleko Leeds, pod koniec czerwca! Chłopak nie rozumie co się stało, ale ma nadzieję, że nawet w cudzym ciele własna matka go rozpozna. W szkole unika znajomych, próbuje udawać, że jest Philipem. Podczas gdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Każdy z nas wie, kim jest Demi Lovato. To piosenkarka i aktorka, jedna z gwiazd Disneya. Ma miliardy fanów na całym świecie. Owszem, każdy o niej wie. Lecz nie każdy wie, jakie miała problemy. Anoreksja, bulimia, wykluczenie przez rówieśników. Kilkakrotnie próbowała popełnić samobójstwo. To wszystko i wiele innych opisała w swojej autobiografii.

Książka ta pisana jest w formie pamiętnika. Na każdy dzień autorka podaje cytat, do którego później nawiązuje. Każdy tekst ma w sobie jakąś wartość, coś, co daje nam siły, by działać dalej, by się nie poddawać. Opisuje w nim swoją historię- jak się to wszystko zaczęło, jak dodać sobie pewności oraz jak uporać się ze swoimi problemami.

Pod historią Demi i jej rozważaniami podany jest cel, który mamy osiągnąć. Pozwala on na przemyślenie ważnych rzeczy w naszym życiu oraz na cieszenie się każdym momentem i każdą małą rzeczą.

Książka jest pisana przystępnym językiem. Myślę, że dobrze by było czytać w odpowiednie dni, jednak te rozdziały są tak krótkie, że po przeczytaniu jednego czuje się niedosyt. Warto było ją przeczytać, jednak nie przypadła mi aż tak bardzo do gustu.

Każdy z nas wie, kim jest Demi Lovato. To piosenkarka i aktorka, jedna z gwiazd Disneya. Ma miliardy fanów na całym świecie. Owszem, każdy o niej wie. Lecz nie każdy wie, jakie miała problemy. Anoreksja, bulimia, wykluczenie przez rówieśników. Kilkakrotnie próbowała popełnić samobójstwo. To wszystko i wiele innych opisała w swojej autobiografii.

Książka ta pisana jest w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Emma nie należy do popularnych osób w szkole. Nie chodzi na imprezy, w szkole stara się być niezauważalna. Stale zaciąga rękawy, by ukryć posiniaczone ręce. Uczęszcza na wszystkie możliwe zajęcia dodatkowe. Niespodziewanie poznaje Evana Mathewsa, który wywraca jej świat do góry nogami.

Autorka przenosi nas w czasy współczesne ukazując problemy nastolatków, pierwsze miłości, a przede wszystkim przemoc w rodzinie. Mimo to, książka nie zalicza się do psychologicznych. Można znaleźć w niej humor, romans i dramat.

Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani. Główną postacią w książce jest Emma. Mieszka z wujkiem i ciotką. Ma talent plastyczny, jest najlepszą zawodniczką w drużynie siatkówki. Mimo to nie jest idealna. Tajemnica, którą skrywa, nie ma prawa wyjść na światło dzienne.

Przez całą książkę to właśnie ta tajemnica trzyma w napięciu. Akcja rozwija się dość szybko. Jednak kiedy występuje zwrot akcji, czytelnik oczekuje, że będzie on trwał trochę dłużej. Tego w tej pozycji nie znalazłam. Niespodziewane zwroty akcji są zaskakujące, ale kończą się zbyt szybko. Na tym się zawiodłam.

Rebecca Donovan ma prosty język, który czyta się w miarę szybko. Jednak w niektórych momentach nie mam pojęcia, co się dzieje. Jestem zachwycona zakończeniem.

Przy czytaniu tej książki śmiałam się, bałam i płakałam. Komu mogę ją polecić? Myślę, że przede wszystkim młodzieży (bo biorąc pod uwagę, to, że jest to książka młodzieżowa, to komu innemu mam to polecić?).

Recenzja pojawiła się również na blogu ksiazkoholiczka-czyta.blogspot.com

Emma nie należy do popularnych osób w szkole. Nie chodzi na imprezy, w szkole stara się być niezauważalna. Stale zaciąga rękawy, by ukryć posiniaczone ręce. Uczęszcza na wszystkie możliwe zajęcia dodatkowe. Niespodziewanie poznaje Evana Mathewsa, który wywraca jej świat do góry nogami.

Autorka przenosi nas w czasy współczesne ukazując problemy nastolatków, pierwsze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rodzina Carverów (Max, Alicja, Irina i ich rodzice) podczas wojny, w 1943 roku muszą wyprowadzić się, by uciec od niebezpieczeństwa i chaosu panującego w ich miejscowości. Przeprowadzają się więc do małej osady rybackiej na wybrzeżu Atlantyku. Zamieszkują w starym domu, w którym niegdyś mieszkała rodzina Fleishmanów. Ich dziewięcioletni syn, Jacob dawno temu zatonął w morzu. Od samego początku dzieją się tu dziwne rzeczy: zegar na peronie chodzi wspak, Max odnajduje w ogrodzie podejrzane posągi. Dzieci poznają nastoletniego Rolanda, który opowiada im trochę o miasteczku. Okazuje się, że na dnie morza jest wrak statku. Poznają również dziadka Rolanda- Victora Kraya, który skrywa mroczną tajemnicę. Coś, co wydaje się miejscową legendą, okazuje się straszną prawdę.

Książę Mgły to książka z akcją osadzoną w pierwszej połowie XX w., którą przeczytałam. Jest to pierwsza książka napisana dosyć dawno temu, która niezmiernie mi się podobała. Autor przenosi czytelnika w dawny świat i pokazuje, jakie tajemnice kryje w sobie miasteczko na obrzeżach Atlantyku. Kiedy skończyłam, czułam się oczarowana przez fabułę, która cały czas mnie zaskakiwała. Bardzo cieszę się, że przeczytałam tę książkę i wgłębiłam się w jej fabułę, bo po zakończeniu uznałam, że jest to jedna z moich ulubionych książek .

Sam pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy. Jednak mało kto potrafiłby tak dokładnie wszystko opisać, że czytelnik nie mógłby się od niej oderwać. Autor tej książki wykonał bardzo dobrą robotę. Wszystko napisane jest chłonnym i prostym językiem, przez co bardzo szybko się ją czyta. Czuje się przy nich jak detektyw, odnajdując kolejne wskazówki całej tajemnicy. Zdecydowanie Książę Mgły to jedna z tych książek, które chciałabym czytać w nieskończoność.

Max, Alicja i Irina są niesamowicie dobrze wykreowane. Każda z nich jest zupełnie inna. Najbardziej związałam się z Alicją. Była intrygująca, a przede wszystkim bardzo ładna i autor wykreował u niej ciekawą osobowość.

Nie da się uniknąć, że Carlos Ruiz Zafón oddał odpowiedni klimat. W niektórych momentach mroczny, w innych zabawny i ciekawy. Czytelnik niemal czuje się jak w miasteczku, w którym zamieszkali Carverowie. Książka jest bardzo wciągająca i warta przeczytania. Mam wielką ochotę przeczytać kolejne książki tego wspaniałego autora.

Rodzina Carverów (Max, Alicja, Irina i ich rodzice) podczas wojny, w 1943 roku muszą wyprowadzić się, by uciec od niebezpieczeństwa i chaosu panującego w ich miejscowości. Przeprowadzają się więc do małej osady rybackiej na wybrzeżu Atlantyku. Zamieszkują w starym domu, w którym niegdyś mieszkała rodzina Fleishmanów. Ich dziewięcioletni syn, Jacob dawno temu zatonął w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Coś się dzieje, kiedy ludzie mnie dotykają. Dziwne rzeczy. Złe rzeczy. Martwe."
Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija. Została przeklęta otrzymała niesamowity dar. Rodzice obwiniali ją o zniszczenie ich życia, stracili nadzieję na kolejne dziecko. Uznali ją za potwora, zamykając małą dziewczynkę w pokoju i odmierzając bezpieczną odległość. Nikt nie przejął się jej zniknięciem. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Komitet Odnowy zmienia cały świat. Julia nie widziała nic od 3 lat. Jest na skraju szaleństwa kiedy przydzielają jej współwięźnia współlokatora. Jego niebieskie oczy przypominają jej kogoś, kogo niegdyś znała. Pojawienie owego chłopaka zmienia wszystko...

"Nie wiem, kiedy to się zaczęło. Nie wiem, dlaczego to się zaczęło. Nie wiem nic o niczym poza krzykiem."

Bardzo długo czekałam na czytanie tej książki. Zachęcała mnie przede wszystkim okładka, ale również tajemniczy opis, po którym chciałam zagłębić się w opowieść o Julii. Postać Julii i jej przekleństwo dar jest genialnym pomysłem.

Jesteśmy w świecie, którym rządzi Komitet Odnowy. Ma na celu całkowite zmienienie świata. Nie pozostawiają nic. Do czynienia mamy z wymierającymi zwierzętami, brakiem żywności, naturalnego światła i wszystkiego, co jest potrzebne do życia. Autorka książki starała się opisać to wszystko poważne, bez krzty komizmu lub kpiny. Wyszło jej to genialnie, ponieważ czytając tę książkę można zauważyć, że wszystko w niej jest szare- nie znajdziemy nigdzie fragmentu czerwieniu, różu. Nasuwa się niejedno pytanie, ale najważniejszym z nich jest: Czy tak ma wyglądać nasz świat?

Jest zachwycona bohaterami tej książki. Każdy z nich jest wykreowany idealnie. W związku z tym, że mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, możemy na bieżąco śledzić uczucia i myśli Julii. Bardzo dobrze Tahereh Mafi opisała, jak w danych sytuacjach czuła się główna bohaterka. Przedstawia nam osobę niepewną, strachliwą. Julia przede wszystkim boi się odrzucenia, ponieważ już kiedyś coś takiego ją spotkało. Po przeczytaniu tej książki zaczęłam szanować tę autorkę. Właśnie za opisy osób i miejsc. Oprócz Julii, kolejną idealną postacią jest Adam, jednak muszę przyznać, że to nie on skradł moje serce. W książce pokochałam Warnera, który jest czarnym bohaterem. Podziwiam wykreowanie tak nieziemskiej, podłej, chamskiej, a jednocześnie urokliwej postaci.

Śmiało mogę nazwać tę książkę poezją. Jest w niej tyle metafor, epitetów i innych środków stylistycznych, którymi nie powstydziłby się poeta. Autorka ma pięknie rozbudowany język i napisała tę powieść prostym językiem, dzięki czemu bardzo szybko się ją czytało.

Nie mogę znaleźć słów, którymi opisałabym moje wrażenia po przeczytaniu tej książki. Na początku wszystko było lekko wzruszające- Julia opowiada o jej stosunkach z rodzicami i rówieśnikami oraz o tym, jak traktował ją Warner i całe wojsko. Druga część jest nie do opisania. Cały czas coś się dzieje, nigdy nie ma spokojnej chwili. Kiedy myślisz, że już jest cisza, nagle wszystko wywraca się do góry nogami. Polecam tę książkę wszystkim. Jest to pozycja obowiązkowa- każdy powinien ją przeczytać.

"Coś się dzieje, kiedy ludzie mnie dotykają. Dziwne rzeczy. Złe rzeczy. Martwe."
Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija. Została przeklęta otrzymała niesamowity dar. Rodzice obwiniali ją o zniszczenie ich życia, stracili nadzieję na kolejne dziecko. Uznali ją za potwora, zamykając małą dziewczynkę w pokoju i odmierzając bezpieczną odległość. Nikt nie przejął się jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wyobraźcie sobie, że macie wspaniałe życie. Idealną rodzinę, kochającego chłopaka, zabawnego brata. Jesteś uzdolniony muzycznie. Nagle wszystko tracisz. Już nie jest tak jak dawniej. Nie zostaje ci nic i musisz nauczyć się tak żyć.

Dotychczasowe życie siedemnastoletniej Mii legło w gruzach. Jej rodzice i brat giną w wypadku samochodowym, a ona sama walczy o życie w szpitalu. Gdy jej ciało leży na łóżku szpitalnym, opuściła je, nie wiedząc jak tego dokonała. Musi podjąć trudną decyzję: zostać ze swoim chłopakiem, przyjaciółką, dziadkiem i babcią, czy odejść wraz z jej rodziną.

Główną bohaterką książki jest siedemnastoletnia Mia, niezwykle utalentowana muzycznie wiolonczelistka, która wiodła dosyć spokojne życie. Jednak do czasu...

Oprawa książki bardzo mi się podoba, lubię okładki filmowa, a ta jest cudna. Występuje tu narracja pierwszoosobowa. Ogólnie język łatwy do przyswojenia. Jest to naprawdę krótka książka i czyta się dosyć szybko. Jednak życie Mii jest trochę za słodkie: idealny chłopak, rodzina, brat, dziadkowie, idealnie grała na wiolonczeli... Denerwowała mnie również jej ego. Miała wszystko, a jednak nadal myślała tylko o sobie, co jest bardzo drażniące.

Nie mogę źle wypowiedzieć się o tej książce. Pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy, a całościowe wykonanie naprawdę zaskakuje. Dodatkowo książka jest momentami wzruszająca, ale ani razu przy niej nie płakałam.

Wyobraźcie sobie, że macie wspaniałe życie. Idealną rodzinę, kochającego chłopaka, zabawnego brata. Jesteś uzdolniony muzycznie. Nagle wszystko tracisz. Już nie jest tak jak dawniej. Nie zostaje ci nic i musisz nauczyć się tak żyć.

Dotychczasowe życie siedemnastoletniej Mii legło w gruzach. Jej rodzice i brat giną w wypadku samochodowym, a ona sama walczy o życie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dwunastoletni Łukasz wyjeżdża z mamą na upragnione wakacje. Podczas podróży przechodzą wypadek. Mama chłopca zapada w śpiączkę, a on sam musi zamieszkać u sąsiadki. Stamtąd zabiera go jednak nieznana mu kompletnie ciocia. Jadą do Brzegu, gdzie będą mieszkać w rodzinnym kurorcie. Łukasz z nikim się nie dogaduje. Pewnego dnia odkrywa, że drzwi do jego pokoju można otworzyć, tak, że przeniosą go do zupełnie innego świata. Na pierwszy rzut oka jest tam bajecznie. Jednak do czasu...

Książka Marcina Szczygielskiego wprowadza w świat fantazji i pobudza wyobraźnię na tyle, że nie można się od niej odciągnąć. Drzwi pokoju w pensjonacie kryją wiele tajemnic, od dziwnych owadów aż po tajemniczego mężczyznę. Za każdym razem jest coraz ciekawiej. Łukasz musi sam uratować swoją rodzinę (a także cały świat) przed złymi mocami.

Książka pisana jest prostym do przyswojenia językiem w narracji pierwszoosobowej, czyta się ją bardzo szybko. Oprawa graficzna bardzo mi się podoba. Strona tytułowa jest pięknie ozdobiona, jak i rozpoczęcie każdego rozdziału. Zakończenie książki jest niesamowicie opisane. Jej klimat jest przyjazny, w niektórych momentach przerażający, ale tylko sporadycznie.
Recenzja ta pojawiła się również na moim blogu :)))

Dwunastoletni Łukasz wyjeżdża z mamą na upragnione wakacje. Podczas podróży przechodzą wypadek. Mama chłopca zapada w śpiączkę, a on sam musi zamieszkać u sąsiadki. Stamtąd zabiera go jednak nieznana mu kompletnie ciocia. Jadą do Brzegu, gdzie będą mieszkać w rodzinnym kurorcie. Łukasz z nikim się nie dogaduje. Pewnego dnia odkrywa, że drzwi do jego pokoju można otworzyć,...

więcej Pokaż mimo to