-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2016-10-02
2016-03-12
2016-02-19
2015-01-18
2014-01-06
2013-08-25
2013-06-18
2013-04-08
2011-08-10
Kiedy zobaczyłam, że książka ta ma ponad 900 stron (w moim wydaniu oba tomy są spięte w jeden) byłam nieco onieśmielona. Ale szybko przekonałam się, że to nie ma naprawdę żadnego znaczenia; jest napisana w sposób tak zgrabny i interesujący, że ani przez sekundę mi się nie dłużyło. Nie ma tu ani jednej sceny, ani jednego zdania, które mogłabym wyciąć, a wciągnęłam się dosłownie od pierwszej strony.
Kirst przedstawia czytelnikowi przerażający, dramatyczny obraz wojny, a dokładniej – szkoły wojennej w której ‘produkuje się’ oficerów tak bardzo potrzebnych na froncie. I przyznam szczerze, że gdyby ten człowiek napisał książkę telefoniczną, tez pewnie czytałoby się ją z rozkoszą - jego styl jest porywający, bez względu na to co opisuje. A "Fabryce" i daleko do książki telefonicznej - ma bardzo ciekawą, wielowątkową fabułę i niezwykle trójwymiarowo skonstruowane postaci.
To, jak doskonale napisana, smutna choć jednocześnie przecież momentami naprawdę zabawna jest ta książka, można zrozumieć tylko, kiedy się ją przeczyta. A przeczytać ją po prostu trzeba.
Jest wspaniała!
Kiedy zobaczyłam, że książka ta ma ponad 900 stron (w moim wydaniu oba tomy są spięte w jeden) byłam nieco onieśmielona. Ale szybko przekonałam się, że to nie ma naprawdę żadnego znaczenia; jest napisana w sposób tak zgrabny i interesujący, że ani przez sekundę mi się nie dłużyło. Nie ma tu ani jednej sceny, ani jednego zdania, które mogłabym wyciąć, a wciągnęłam się...
więcej mniej Pokaż mimo to
O tej książce można powiedzieć naprawdę dużo. Zacznę od ogólnego stwierdzenia, że uważam ją za dobrą. Postaci są nakreślone wiarygodnie i budzą sympatię. Uważam, że autorka dobrze rozumie ludzką psychikę i potrafiła oddać to, co się z nią dzieje w obliczu tragedii. W swojej powieści pokazuje upadek tych, których wojna zniszczyła, ale także odrodzenie tych, których uczyniła silniejszymi. Przyznam, że książka zaskakuje. Jest dużo smutniejsza, dużo poważniejsza, niż można by oczekiwać. Tsukiyama pięknie pokazała w niej jak wielka potrafi być wola przetrwania i że po nawet największym nieszczęściu można się podnieść. Zrobiła to w sposób wyjątkowo subtelny. Nie ma tu żadnego słodzenia, żadnych epickich, dobrych zakończeń w stylu Hollywoodzkim. Tam, gdzie kończy się książka, życie dalej się toczy a bohaterowie dalej starają się po prostu przetrwać. Pozostawiamy ich z nadzieją, że jednak się uda.
„Ulica…” podobała mi się także ze względu na japoński klimat, który – jak sądzę – został oddany bardzo dobrze. Po mimo tego uważam, że autorka mogła jednak trochę przesadzić. Zbyt wiele tu stereotypu japońskości; mam na myśli dobór profesji bohaterów. Mamy więc ważny wątek, związany z sumo i jeden z głównych bohaterów jest sumoką. Drugi brat jest z kolei wytwórcą masek teatru No, mamy też oczywiście gejszę – matkę Aki i Haru. Chyba gejsza, sumoka i rzemieślnik robiący maski do teatru No w jednej książce, to jednak zbyt duży zbieg okoliczności; oczywiście w Japonii uprawiane są wszystkie te zawody, ale nie sądzę, aby były aż tak częste, żeby można było ‘upchać’ je w jednej rodzinie i udawać, że jest to naturalne.
Pewne podejrzenia, co do realności wydarzeń, wywołała także u mnie ilości tragedii, jakie spotykają naszych bohaterów. Życie nie jest proste, to prawda, czasem dzieje się wiele złych rzeczy na raz. Ale dochodząc do końca „Ulicy…” nie mogłam się jednak oprzeć wrażeniu, że ta konkretna rodzina oraz jej najbliżsi przyjaciele, ma wyjątkowego pecha. Jest to pewne nagięcie ze strony autorki i przyznam, że jest zbyt grubymi nićmi szyte.
Ostatnią rzeczą, na jaką chcę narzekać, jest użycie japońskiego. To, co napiszę, może wydać się zbyt okrutną krytyka, ale przypomina mi ono trochę użycie tego języka w kiepskich fan-fikach pisanych przez fanów anime. Czasami bohaterowie mówią ‘tak’ a czasami ‘hai’. Czasami mówią ‘dziękuje bardzo’ a czasami ‘domo arigato’. Czemu? Denerwuje mnie to, ponieważ jest zbędne i wygląda trochę tak, jakby autorka chciała się pochwalić znajomością nowych słówek. Akcja rozgrywa się w Japonii, czyż nie? Tak więc chyba każdy czytelnik z góry zakłada, że dialogi są mówione po japońsku, nie ma potrzeby wstawiania od czasu do czasu obcych słówek, żeby nam o tym przypomnieć.
Mimo tych wad książka wychodzi na plus.
O tej książce można powiedzieć naprawdę dużo. Zacznę od ogólnego stwierdzenia, że uważam ją za dobrą. Postaci są nakreślone wiarygodnie i budzą sympatię. Uważam, że autorka dobrze rozumie ludzką psychikę i potrafiła oddać to, co się z nią dzieje w obliczu tragedii. W swojej powieści pokazuje upadek tych, których wojna zniszczyła, ale także odrodzenie tych, których uczyniła...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-04-14
2011-04-26
2011-09-13
2011-10-03
Widzę, że mamy dużo bardzo pozytywnych recenzji, dorzucę więc swoje trzy grosze dla równowagi: książka bardzo mnie rozczarowała. Opis z tyłu okładki wprowadził mnie w błąd, spodziewałam się zupełnie innej powieści. Główną bohaterka jest żona polskiego oficera, Magda - mocno mnie to zawiodło, ponieważ to nie jej historię chciałam przeczytać.
Sądziłam, że wątek młodego człowieka, który nieświadom swojego żydowskiego pochodzenia staje się zagorzałym nazistom, będzie dużo istotniejszy, tym czasem został potraktowany bardzo powierzchownie. Zero wglądu w ideologię i psychikę tej postaci, choć można by przecież napisać całą powieść tylko o tym, jak rozkochany w Hitlerze człowiek dowiaduje się, że jest Żydem. Zmiany, jakie zaszły w Niemczech gdy patria nazistowska przejęła władzę, zostały prawnie nietknięte. Ogromny stracony potencjał powieści. A co mieliśmy zamiast tego?
Magdę. Główna bohaterka była nieciekawa i nie wzbudzała sympatii - ani w ogóle żadnych specjalnych emocji. Jej przygody, problemy małżeńskie i romansiki naprawdę nie specjalnie mnie ekscytują, zwłaszcza kiedy w tle postaci drugoplanowe przechodzą ideologiczne batalie. Batalia, o której w książce jest może zdanie lub dwa!
Sposób narracji też mnie nie porwał.Czytając miałam wrażenie, że autorka mocowała się ze słowami i zdaniami, że składanie ich przychodziło jej z trudem.
Sama książka jest wydana w sposób skandaliczny. Jedno zdanie urywa się w połowie i po prostu reszta nie jest wydrukowana. W wielu miejscach czcionka jest większa lub mniejsza, niż być powinna. Jeszcze nigdy nie widziałam tylu błędów edytorskich w jednej książce.
Podsumowując; takie sobie, jeśli kogoś bardzo interesuje ta tematyka to niech czyta.
Widzę, że mamy dużo bardzo pozytywnych recenzji, dorzucę więc swoje trzy grosze dla równowagi: książka bardzo mnie rozczarowała. Opis z tyłu okładki wprowadził mnie w błąd, spodziewałam się zupełnie innej powieści. Główną bohaterka jest żona polskiego oficera, Magda - mocno mnie to zawiodło, ponieważ to nie jej historię chciałam przeczytać.
Sądziłam, że wątek młodego...
Ciekawa i wciągająca książka, poleciłabym ją każdemu, kogo interesuje Trzecia Rzesza. Mimo to momentami nużąca: myślę, że kwestią związanym z prawną historią HJ, jakkolwiek niezbędnym w tego typu publikacji, poświęcono zbyt dużo czasu, przez co lektura staje się męcząca. Natomiast próba wyjaśnienia tego, jak HJ wpływa i kształtuje psychikę młodych ludzi, jak wytwarza tło kulturowe - były bardzo ciekawe ale nie wyczerpujące. To samo dotyczy historii prywatnych: miałam nadzieję, że poznam więcej szczegółów poszczególnych życiorysów członków HJ. Tymczasem elementy tych życiorysów są bardzo wyrywkowe i czasem tylko wspominane w kilku zdaniach, co pobudza ciekawość ale jej nie zaspokaja.
Podsumowując, polecam, ciekawa lektura która poszerza wiedzę, aczkolwiek momentami nużąca lub nie podejmująca najciekawszych tematów wystarczająco dogłębnie (w mojej opinii oczywiście - zaznaczmy, że dla każdego 'najciekawsze tematy' oznaczają co innego. Dla mnie jest to historia społeczna z naciskiem na psychologię i socjologię).
Ciekawa i wciągająca książka, poleciłabym ją każdemu, kogo interesuje Trzecia Rzesza. Mimo to momentami nużąca: myślę, że kwestią związanym z prawną historią HJ, jakkolwiek niezbędnym w tego typu publikacji, poświęcono zbyt dużo czasu, przez co lektura staje się męcząca. Natomiast próba wyjaśnienia tego, jak HJ wpływa i kształtuje psychikę młodych ludzi, jak wytwarza tło...
więcej Pokaż mimo to