-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2022-03-17
2017-06-02
2016-08-15
2016-03-16
2016-01-24
2016-01-11
2015-06-21
2015-06-13
2014-10-13
2013-10-21
O tej książce można powiedzieć naprawdę dużo. Zacznę od ogólnego stwierdzenia, że uważam ją za dobrą. Postaci są nakreślone wiarygodnie i budzą sympatię. Uważam, że autorka dobrze rozumie ludzką psychikę i potrafiła oddać to, co się z nią dzieje w obliczu tragedii. W swojej powieści pokazuje upadek tych, których wojna zniszczyła, ale także odrodzenie tych, których uczyniła silniejszymi. Przyznam, że książka zaskakuje. Jest dużo smutniejsza, dużo poważniejsza, niż można by oczekiwać. Tsukiyama pięknie pokazała w niej jak wielka potrafi być wola przetrwania i że po nawet największym nieszczęściu można się podnieść. Zrobiła to w sposób wyjątkowo subtelny. Nie ma tu żadnego słodzenia, żadnych epickich, dobrych zakończeń w stylu Hollywoodzkim. Tam, gdzie kończy się książka, życie dalej się toczy a bohaterowie dalej starają się po prostu przetrwać. Pozostawiamy ich z nadzieją, że jednak się uda.
„Ulica…” podobała mi się także ze względu na japoński klimat, który – jak sądzę – został oddany bardzo dobrze. Po mimo tego uważam, że autorka mogła jednak trochę przesadzić. Zbyt wiele tu stereotypu japońskości; mam na myśli dobór profesji bohaterów. Mamy więc ważny wątek, związany z sumo i jeden z głównych bohaterów jest sumoką. Drugi brat jest z kolei wytwórcą masek teatru No, mamy też oczywiście gejszę – matkę Aki i Haru. Chyba gejsza, sumoka i rzemieślnik robiący maski do teatru No w jednej książce, to jednak zbyt duży zbieg okoliczności; oczywiście w Japonii uprawiane są wszystkie te zawody, ale nie sądzę, aby były aż tak częste, żeby można było ‘upchać’ je w jednej rodzinie i udawać, że jest to naturalne.
Pewne podejrzenia, co do realności wydarzeń, wywołała także u mnie ilości tragedii, jakie spotykają naszych bohaterów. Życie nie jest proste, to prawda, czasem dzieje się wiele złych rzeczy na raz. Ale dochodząc do końca „Ulicy…” nie mogłam się jednak oprzeć wrażeniu, że ta konkretna rodzina oraz jej najbliżsi przyjaciele, ma wyjątkowego pecha. Jest to pewne nagięcie ze strony autorki i przyznam, że jest zbyt grubymi nićmi szyte.
Ostatnią rzeczą, na jaką chcę narzekać, jest użycie japońskiego. To, co napiszę, może wydać się zbyt okrutną krytyka, ale przypomina mi ono trochę użycie tego języka w kiepskich fan-fikach pisanych przez fanów anime. Czasami bohaterowie mówią ‘tak’ a czasami ‘hai’. Czasami mówią ‘dziękuje bardzo’ a czasami ‘domo arigato’. Czemu? Denerwuje mnie to, ponieważ jest zbędne i wygląda trochę tak, jakby autorka chciała się pochwalić znajomością nowych słówek. Akcja rozgrywa się w Japonii, czyż nie? Tak więc chyba każdy czytelnik z góry zakłada, że dialogi są mówione po japońsku, nie ma potrzeby wstawiania od czasu do czasu obcych słówek, żeby nam o tym przypomnieć.
Mimo tych wad książka wychodzi na plus.
O tej książce można powiedzieć naprawdę dużo. Zacznę od ogólnego stwierdzenia, że uważam ją za dobrą. Postaci są nakreślone wiarygodnie i budzą sympatię. Uważam, że autorka dobrze rozumie ludzką psychikę i potrafiła oddać to, co się z nią dzieje w obliczu tragedii. W swojej powieści pokazuje upadek tych, których wojna zniszczyła, ale także odrodzenie tych, których uczyniła...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-05-26
Moja pierwsza książka Murakamiego i raczej ostatnia - na pewno napisana zgrabnie i z polotem. Daję jej tak dużo gwiazdek, bo była też ciekawa i wciągająca, choć główni bohaterowie są nieinteresujący i nie wzbudzają sympatii. Widać, że autor ma talent i pomysł.
Problem z tą powieścią polega na tym, że - w moim odczuciu - jest bardzo...pretensjonalna. Tak, pretensjonalna; pewne jej części są napisane w taki sposób, że po prostu widać, że autor CHCIAŁ, żeby była Głęboka i True. Bardzo, bardzo zależało mu na tym, aby napisać coś filozoficznego,w trakcie czytania czego ludzie będą sobie mówili: w tej książce jest Coś Więcej, jakieś drugie dno. Jakie to mądre i głębokie! Prawdziwa literatura z wyższej półki!
Ale to jest wymuszone i to widać - czytając niektóre zdania wręcz wdziałam, jak autor się zastanawiam: jak mogę to napisać tak, żeby było jak najbardziej Głębokie i Filozoficzne? a nie tak powstają Głębokie książki, które poruszają. Niestety.
Moja pierwsza książka Murakamiego i raczej ostatnia - na pewno napisana zgrabnie i z polotem. Daję jej tak dużo gwiazdek, bo była też ciekawa i wciągająca, choć główni bohaterowie są nieinteresujący i nie wzbudzają sympatii. Widać, że autor ma talent i pomysł.
Problem z tą powieścią polega na tym, że - w moim odczuciu - jest bardzo...pretensjonalna. Tak, pretensjonalna;...
2012-08-15
2012-06-11
2011-12-19
Książka jest niesamowicie ciekawa i bardzo łatwostrawna nawet dla kogoś, kto nie siedzi w temacie – sama nigdy nie interesowałam się Koreą Północną (która w mojej świadomości funkcjonowała po prostu jako Ta, No Ta Zła Korea, Wiesz Która, Nie?) ale nie miałam nawet przez chwilę problemu ze zrozumieniem jakiegokolwiek ze zjawisk, o których traktował autor.
Tematyka propagandy i tego, jak wpływa ona na ludzi, jakie mity im przedstawia i dlaczego są one na tyle atrakcyjne dla całych populacji, aby w nie uwierzyć mimo ich absurdu – to jest tematyka dla mnie. Nie wyobrażam sobie nic ciekawszego, a ta książka jest temu poświęcona od pierwszej strony do ostatniej. Polecam ją gorąco każdemu czytelnikowi, którego interesują mechanizmy działania propagandy w autorytarnych państwach cenzury i kultu jednostki. Autor bardzo zręcznie, zrozumiale i ciekawie wyjaśnia sposób myślenia północnokoreańczyków - jak widzą siebie, dlaczego tak siebie widzą, jak widzą wodza i obcych – co w sposób gładki i logiczny wyrasta z tego, jak widza siebie.
„Najczystsza rasa” ma tylko jedną wadę – wydaje mi się być nawet nie tyle książką co naprawdę długom artykułem. Odniosłam to wrażenie głownie dlatego, że przeczytałam ją przy jednym posiedzeniu i byłam autentycznie zaskoczona, kiedy się skończyła. Nie zrozumcie mnie źle – traktowała swoje tematy dogłębnie i może nie powiem, że je wyczerpała, ale na pewno zagłębiła się w istotę zagadnienia. Mimo to mam wrażenie, że można by jeszcze tyle powiedzieć… skończyła się tak szybko!
Ps. Są kolorowe obrazki <3
Książka jest niesamowicie ciekawa i bardzo łatwostrawna nawet dla kogoś, kto nie siedzi w temacie – sama nigdy nie interesowałam się Koreą Północną (która w mojej świadomości funkcjonowała po prostu jako Ta, No Ta Zła Korea, Wiesz Która, Nie?) ale nie miałam nawet przez chwilę problemu ze zrozumieniem jakiegokolwiek ze zjawisk, o których traktował autor.
więcej Pokaż mimo toTematyka...