-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2023-12-04
2023-06-13
2023-05-19
2023-04-08
2023-02-18
2017-02-01
2020-06-24
2019-09-21
2019-09-13
2019-08-03
2015-12-26
Czytałam tę książkę wielokrotnie, dawno temu, a do dziś ją pamiętam i do dziś ciarki chodzą mi po plecach na myśl o tym, jak ona nadal jest aktualna, choć od jej powstania (1957 r.) minęło prawie 60 lat.
Przebieg "końca świata" jest przedstawiony tak sugestywnie i prawdziwie, że przeżywałam tę opowieść, jakby dotyczyła mnie osobiście. Właściwie teraz też - na samo wspomnienie - odczuwam lęk, i to nie przed śmiercią, bo chyba lepiej byłoby umrzeć od razu, a przed tym co przed śmiercią.
Wstrząsająca swoją prostotą.
Czytałam tę książkę wielokrotnie, dawno temu, a do dziś ją pamiętam i do dziś ciarki chodzą mi po plecach na myśl o tym, jak ona nadal jest aktualna, choć od jej powstania (1957 r.) minęło prawie 60 lat.
Przebieg "końca świata" jest przedstawiony tak sugestywnie i prawdziwie, że przeżywałam tę opowieść, jakby dotyczyła mnie osobiście. Właściwie teraz też - na samo...
Wielokrotnie przeżyłam OOBE, co prawda działo się to spontanicznie, nie umiem zrobić tego na życzenie, ale „wyjść” było tak wiele i miały tak różnoraki charakter, że to, o czym pisze Monroe, jest mi w całkiem sporej części znane. Wiem m.in., co to znaczy „rozciągnąć” nogę albo rękę, aby sięgnąć do przeciwległej ściany lub sufitu; wiem, jak się przenika przez ścianę lub zamknięte okno; wiem także (co było najwspanialszym i najradośniejszym przeżyciem), jak to jest być kuleczką/iskierką energii, która bez żadnych ograniczeń śmiga w przestrzeni. Miałam również świadome sny (lucid dreams). Dzięki temu mogę porównać te trzy stany: zwykły sen, sen świadomy i OOBE, i z całą stanowczością twierdzę, że tego nie da się pomylić. OOBE to ponad wszelką wątpliwość nie sen ani żadne majaki!
Nie dotarłam nigdy aż tak daleko jak Monroe i jego współpracownicy (a także teraz już wiele osób na świecie), ale miałam możliwość przebywania również w pięknych światach (jakiś wysoki, ale jednak nadal astral).
Trylogię Monroe’a czytałam już dawno, zaraz jak tylko ukazały się te książki w Polsce (czyli ok. 20 lat temu). Teraz postanowiłam przeczytać jeszcze raz, bo przez te lata wiele się wydarzyło, wiele się dowiedziałam, wiele moich przekonań uległo radykalnej zmianie. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że książki te absolutnie się nie zestarzały, a wręcz dzięki ponownej lekturze wiele puzzli wskoczyło na swoje miejsce.
Dziękuję Panu, Panie Robercie :)
Wielokrotnie przeżyłam OOBE, co prawda działo się to spontanicznie, nie umiem zrobić tego na życzenie, ale „wyjść” było tak wiele i miały tak różnoraki charakter, że to, o czym pisze Monroe, jest mi w całkiem sporej części znane. Wiem m.in., co to znaczy „rozciągnąć” nogę albo rękę, aby sięgnąć do przeciwległej ściany lub sufitu; wiem, jak się przenika przez ścianę lub...
więcej Pokaż mimo to