Najnowsze artykuły
-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[132]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Średnia ocen:
7,5 / 10
366 ocen
Ocenił na:
6 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 988
Opinie: 42
Średnia ocen:
7,9 / 10
87 ocen
Ocenił na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 544
Opinie: 17
Średnia ocen:
7,1 / 10
598 ocen
Ocenił na:
7 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 1313
Opinie: 49
Średnia ocen:
7,1 / 10
259 ocen
Ocenił na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 921
Opinie: 28
Średnia ocen:
7,9 / 10
3746 ocen
Ocenił na:
9 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 8486
Opinie: 244
Średnia ocen:
7,9 / 10
6260 ocen
Ocenił na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 12122
Opinie: 526
Cykl:
Mroczna Wieża (tom 7)
Średnia ocen:
7,9 / 10
1943 ocen
Ocenił na:
5 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 4614
Opinie: 144
Średnia ocen:
7,3 / 10
9809 ocen
Ocenił na:
6 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 21324
Opinie: 820
Średnia ocen:
7,6 / 10
3699 ocen
Ocenił na:
7 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 6950
Opinie: 327
Średnia ocen:
7,8 / 10
16009 ocen
Ocenił na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 28449
Opinie: 1144
Średnia ocen:
7,4 / 10
2529 ocen
Ocenił na:
6 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 4884
Opinie: 211
Średnia ocen:
7,2 / 10
153 ocen
Ocenił na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 449
Opinie: 27
Średnia ocen:
8,0 / 10
1912 ocen
Ocenił na:
7 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 4768
Opinie: 261
Średnia ocen:
7,6 / 10
4734 ocen
Ocenił na:
7 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 12183
Opinie: 271
Średnia ocen:
7,0 / 10
2713 ocen
Ocenił na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 6360
Opinie: 194
Średnia ocen:
6,5 / 10
275 ocen
Ocenił na:
3 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 673
Opinie: 26
Średnia ocen:
7,7 / 10
1430 ocen
Ocenił na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 3074
Opinie: 110
Średnia ocen:
7,9 / 10
1199 ocen
Ocenił na:
1 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (12 plusów)
Czytelnicy: 5061
Opinie: 189
Zobacz opinię (12 plusów)
Popieram
12
Cykl:
Król (tom 1)
Średnia ocen:
7,8 / 10
8779 ocen
Ocenił na:
6 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 15335
Opinie: 1083
Średnia ocen:
6,5 / 10
327 ocen
Ocenił na:
6 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 1441
Opinie: 29
Uczucia, jakie żywię do tej książki, są równie ambiwalentne, co świat w niej wykreowany. Doceniam zamysł, podziwiam upór autorki. Równocześnie nie potrafię uwierzyć, że Ayn Rand zmarnowała potencjał drzemiący w książce, będąc przy tym niesamowitą hipokrytką.
Prima facie książka wydaje się być Dziełem. Objętość, rozmach, tematyka zachęcają do przyjęcia takiego kryterium. Niestety, niesłusznie.
Zacznijmy od tego, że Rand zna zaledwie dwa kolory: czerń i biel. ,,Dobrzy" bohaterowie to ucieleśnienie cnót racjonalnego obiektywizmu, ludzie piękni, inteligentni, silniki świata, których nie da się wyłączyć, chyba że sami postanowią się zatrzymać. ,,Źli" są brzydcy, głupi, moralnie wykolejeni, pragną jedynie śmierci pod hasłem ,,dobra publicznego". Przez to wszystkie postaci w książce są papierowe. Nie ma nikogo, z kim można się utożsamiać, o którym można by powiedzieć, że jest człowiekiem. Z jednej strony mamy quasi-roboty. Egoistów nie widzących nic poza swoją pracą, nie popełniających błędów. Błąd jest bowiem wyborem rozumu, a więc pożądanym efektem działań - sprzeczności według Rand nie istnieją. Po drugiej stronie barykady mamy do czynienia z cieniami człowieka - ,,grabieżcy", ,,darmozjady", ,,idioci", czciciele śmierci, mistycy ducha i mistycy mięśni, odmawiający myślenia, negujący istnienie umysłu, głoszący zgubne idee socjalistyczne. Żadnej postaci z krwi i kości. Jedynie pionki potrzebne do wyjaśnienia głoszonej filozofii.
Nierealni bohaterowie to błąd kardynalny książki, pociągający za sobą wszystkie pozostałe. Oto bowiem Rand, przedstawiająca ,,złych" bohaterów jako uciekających od konfrontacji, posługujących się pustymi, wypranymi ze znaczenia frazami, robi przez większość książki to samo. Ani razu (sic!) w mającej 1174 strony powieści, nie doświadczymy debaty dwóch postaci z opozycyjnych obozów. Mamy wyłącznie do czynienia z monologami, a dyskusje, jeśli jakieś są, mają zawsze ten sam, aktywno-pasywny schemat. Jedna postać mówi, natomiast druga albo zaprzecza, nie dodając nic od siebie albo mówi nie na temat. I gdyby jeszcze wprowadzić w podobne sceny troszkę humoru, który w niektórych miejscach aż się prosi, może pewne tezy byłyby bardziej strawne. Rand zna jednak wyłącznie dwa tony: melodramatyczny i patetyczny. W każdym z nich nie ma umiaru.
Ten pierwszy ton najlepiej obrazuje wątek miłosnych podbojów Dagny. Długie, płomienne przemowy o miłości, która trwa tak długo, aż się opłaca, a na horyzoncie nie pojawi się ktoś bardziej wartościowy (vide nieuzasadniona, w świetle wydarzeń ją poprzedzających, zamiana z Hanka Reardena na Galta) No, ale tak to jest, gdy każdy stosunek międzyludzki opiera się na ekwiwalencji.
Drugi ton prowadzi czasem do zgrzytu zębów. Właściwie ma miejsce za każdym razem, gdy przemawia któryś z ,,dobrych" bohaterów: Francisco o pieniądzu i dlaczego Ameryka to taki cudowny kraj, kompozytor o tym, jak winno się postrzegać sztukę, filozof o miłości do trójki najzdolniejszych uczniów.
Chcę też wskazać jak sprzeczny wobec tego, co w książce, jest przedstawiony system filozoficzny. Znamiennym jest, że z imienia Rand przywołuje tylko dwóch filozofów - Platona i Arystotelesa. Ten pierwszy jest zły, bo negował rzeczywistość i to przez niego społeczeństwo stoczyło się na dno. Ten drugi wartościowy, bo głoszący, że w rzeczywistości istnieją aksjomaty, którym tego istnienia nie można odmówić. Trzeba je przyjąć jako pewnik. Ale tu podobieństwa się kończą. Według Rand ,,złoty środek", kompromis, to zło z definicji. Kij ma dwa końce, w tym jeden jest zły. Rand odmawia istnienia innej rzeczywistości, niż ta, którą chce widzieć, choć to samo zarzuca przeciwnikom swojej doktryny. Ale to jeszcze da się zrozumieć. Błędów logicznych już nie.
W przemowie Johna Galta, która na dobrą sprawę streszcza rozsiane po książce tezy, czytamy wielokrotnie, że ,,A znaczy A". Człowiek jest człowiekiem, życie życiem, dzień dniem itd. Nie można ,,A" przypisywać negacji, mówiąc że ,,A znaczy nie-A", jak czynią to ,,grabieżcy". Czemu więc Rand, tworząc Johna Galta nie przedstawiła człowieka, lecz stworzyła półboga z twarzą ,,bez bólu, strachu, czy winy?" Czemu u Rand ,,A - człowiek" znaczy ,,A - półbóg"? Dlaczego wizerunek racjonalnego Altasa, którego autorka kreuje, tak często na kartach książki ulega emocjom wynikającym z miłości, przez co przestaje być racjonalny? (Jako przykład - przemowa Hanka Reardena w domu Ellisa Wyatta. Gejzer uczuć ukryty pod maską pogardy - zachowanie nieracjonalne, wbrew rozsądkowi.) Dlaczego miłosierdzie raz jest według autorki dobre, raz złe, w zależności od pobudek, które rządzą osobą? Przecież, obiektywnie rzecz ujmując, miłosierdzie to miłosierdzie, prawda? ,,A znaczy A." Dlaczego Atlantyda wydaje się być więzieniem, a nie upragnioną krainą? Dlaczego ludzie stworzeni do wybitnych osiągnięć nagle wykonują błahe czynności? Co powoduje, że racjonalny umysł wybiera takie samoograniczenie, wmawiając sobie, że jest zupełnie na odwrót? (myśli więc jak ,,grabieżca"). Przykładów takich nieścisłości jest wiele. Za wiele, jak na filozofkę.
Na koniec kilka elementów, które zasługują na uznanie. Narracja oraz tempo książki są w miarę płynne i mimo objętości, pozycję tę czyta się szybko. Często też doświadczamy naprawdę ładnych opisów. Dużo także ciekawych pomysłów, niestety w większości zaprzepaszczonych. Najbardziej boli mnie ten z katastrofą kolejową w tunelu, gdzie autorka za wszelką cenę stara się przekonać, że pasażerowie zasługują na potępienie. Koniec końców popada w groteskę, przez co finał sceny wywołał u mnie wzruszenie ramion. Na pochwałę zasługuje również wskazanie przez autorkę, że do każdej tragedii prowadzi przyzwolenie ofiar. Z tym trudno się nie zgodzić, co udowadnia historia, jak i czasy współczesne.
Milan Kundera powiedział kiedyś, że każde wybitne Dzieło jest nieco inteligentniejsze od jego twórcy. Czy tak jest w tym przypadku? Zdecydowanie nie. Ale to tylko moja opinia - prawicowi politycy w USA uznają książkę Ayn Rand za arcydzieło. Może więc prawda leży gdzieś po środku. A może nie. Kim jest John Galt?
P.S. Czy zauważyłeś/aś jak często używam epitetu ,,zły"? Denerwujące? Autorka używa go częściej.
Uczucia, jakie żywię do tej książki, są równie ambiwalentne, co świat w niej wykreowany. Doceniam zamysł, podziwiam upór autorki. Równocześnie nie potrafię uwierzyć, że Ayn Rand zmarnowała potencjał drzemiący w książce, będąc przy tym niesamowitą hipokrytką.
więcej Pokaż mimo toPrima facie książka wydaje się być Dziełem. Objętość, rozmach, tematyka zachęcają do przyjęcia takiego kryterium....