-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński23
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2013-02-05
2017-12-15
Są książki, po których lekturze bardzo trudno ubrać w słowa odczucia, jakie taka pozycja wywołała w czytelniku „Ania. Biografia Anny Przybylskiej” z całą pewnością należy do grona takich właśnie publikacji.
Maciej Drzewicki i Grzegorz Kubicki rozmawiając z rodziną, przyjaciółmi oraz współpracownikami uwielbianej przez wielu przedwcześnie zmarłej aktorki Anny Przybylskiej przybliżają nam jej postać spoglądając z bardzo szerokokątnej i wielowymiarowej perspektywy.
Jest to książka nie tylko o karierze aktorskiej Ani, czy też włącznie o jej chorobie, lecz przede wszystkim o codziennym życiu kobiety, partnerki, przyjaciółki, córki i matki podobnej do wielu z nas, bo jak widać to bardzo przejrzyście na kartach niniejszej publikacji taka właśnie była Ania.
Mimo, iż występować pragnęła właściwie od zawsze to kariera, aktorska i płynące z niej profity w postaci rozpoznawalności czy stabilizacji finansowej nigdy nie przesłoniły jej tego, co naprawdę w życiu ważne, czyli rodziny, relacji z przyjaciółmi i dbania o prywatność, chociaż zadanie to z biegiem czasu stawało się niestety coraz trudniejsze do wykonania, gdyż nieustająca obecność napastliwych paparazzich coraz bardziej frustrowała Anię.
Oczywiście jej ścieżka aktorska również została w książce nakreślona, dzięki czemu czytelnik ma szansę odświeżyć sobie wiedzę, na temat wielu ról, w jakich aktorka była obsadzana. Ja osobiście odkryłam kilka pozycji, które jak dotąd nie były mi znane, więc w wolnym czasie z pewnością się z nimi zapoznam.
Niewątpliwie jest to opowieść o kobiecie, która posiadała nie tylko mnóstwo uroku i wewnętrznej klasy, lecz także ogromnie magnetyzującą osobowość. Chociaż Ani nie ma już niestety wśród nas to cechy te w połączeniu z zawsze emanującą od niej prostolinijnością z pewnością sprawią, że pozostanie ona w naszej pamięci na zawsze. Dla wielu młodych dziewcząt i kobiet nadal pozostanie wzorem ukazującym z jednej strony jak spełniać swoje marzenia i cały czas się rozwijać, z drugiej natomiast, jak dbać o rodzinę i nigdy nie zatracić swoich wartości we wszechogarniającym blichtrze.
Biografia składa się z krótkich, przepełnionych uśmiechem, wzruszeniami oraz nostalgią, rozdziałów. Całości zaś znakomicie dopełnia i dodaje wyrazistości wiele znajdujących się w książce fotografii.
Polecam!
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2018/01/mysle-ze-w-zyciu-kobiety-jest-wiele.html
Są książki, po których lekturze bardzo trudno ubrać w słowa odczucia, jakie taka pozycja wywołała w czytelniku „Ania. Biografia Anny Przybylskiej” z całą pewnością należy do grona takich właśnie publikacji.
Maciej Drzewicki i Grzegorz Kubicki rozmawiając z rodziną, przyjaciółmi oraz współpracownikami uwielbianej przez wielu przedwcześnie zmarłej aktorki Anny Przybylskiej...
2022-01-15
[RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]
Dzisiaj opowiem Wam o książce, która swoją premierę mieć będzie 2 lutego bieżącego roku. Mowa tutaj o najnowszej powieści Agaty Kołakowskiej „Ballada o dwóch miastach”, która inauguruje także działalność jej autorskiego Wydawnictwa Oblicza.
Już po raz 19-ty (a pierwszy w Obliczach) autorka oddaje w ręce czytelników nietuzinkową historię, w której z całą pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.
Autorka niejako przeciwstawia w niej dwa diametralnie różne światy. Jednym z nich jest Miasto, w którym poznajemy Petronelę Złudną oraz innych jego mieszkańców. Drugim natomiast jest City, gdzie mieszka i pracuje m.in. Franz Sielanka.
Miasto to miejsce, gdzie nie dociera słońce, co sprawia, że na co dzień jest ono spowite chmurami. Jego mieszkańcy są smutni, przytłoczeni obowiązkami, bardzo lubią narzekać i nie pokazują po sobie żadnych, choćby najmniejszych, pozytywnych emocji…
Jeśli zaś chodzi o życie w City to jest to nieustający błogostan. Tu zawsze świeci słońce, ludzie są uśmiechnięci i pełni optymizmu dążąc przy tym niezłomnie do obranych celów oraz nieustannego samorozwoju.
Miejscowości te oddziela od siebie nieprzebyty nigdy przez mieszkańców Miasta las, który jawi im się, jako niebezpieczna, mroczna przestrzeń pochłaniająca każdego kto się w nią zapuści… A jakby tego było mało po Mieście grasuje morderca.
W City natomiast Franz podświadomie coraz bardziej dusi się ułudą wszechobecnego szczęścia i niemożliwością okazywania wszystkich ludzkich uczuć oraz emocji. Ukojenie daje mu rysowanie oraz uwielbiane przez niego gołębie.
W toku historii dowiadujemy się, że jeden z ptaków na skutek pewnych wydarzeń staje się swego rodzaju łącznikiem między Miastem, a City – Franzem, a Petronelą. Co z tego wyniknie? Przekonajcie się sami, gdy już niebawem będziecie mogli sięgnąć po tę niezwykłą opowieść.
Historia ta na pierwszy rzut oka może wydawać się zabawna, chociażby za sprawą komicznych imion i nazwisk opisanych postaci, czy też nazw różnych miejsc. Jednak perypetie bohaterów niewątpliwie zachęcają również do refleksji nad tym, jak mocno uwikłane w różnego typu schematy jest ludzkie życie.
Jest to opowieść o marzeniach, które tkwią, nie raz bardzo głęboko ukryte, w każdym z nas. O odwadze w przełamywaniu lęków, która choć wiele nas kosztuje może stać się początkiem czegoś zupełnie nowego, jeśli tylko zdecydujemy się podjąć ryzyko i pójść o krok dalej.
Już dziś gorąco zapraszam Was do poznania losów bohaterów tej wciągającej powieści. Przekonajcie się czy jesteście team Miasto, czy jednak team City?
Co los przyniesie Petroneli? Czy Franz odnajdzie to, czego od tak dawna szuka? Odpowiedź na te oraz wiele innych nasuwających się podczas lektury pytań już 2 lutego na półkach księgarń!
Gorąco polecam!
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2022/01/miasto-czy-city-oto-jest-pytanie.html
[RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]
Dzisiaj opowiem Wam o książce, która swoją premierę mieć będzie 2 lutego bieżącego roku. Mowa tutaj o najnowszej powieści Agaty Kołakowskiej „Ballada o dwóch miastach”, która inauguruje także działalność jej autorskiego Wydawnictwa Oblicza.
Już po raz 19-ty (a pierwszy w Obliczach) autorka oddaje w ręce czytelników nietuzinkową historię, w...
2021-11-03
Dziś przedstawiam Wam kolejną pozycję przeznaczoną głównie dla osób zainteresowanych reportażami. „Beze mnie jesteś nikim” to najnowsza książka autorstwa Jacka Hołuba, w której autor podejmuje niezwykle trudny i bardzo często zbywany milczeniem temat przemocy domowej.
Jak się okazuje zjawisko to dotyka na różne sposoby bardzo wielu ludzi. Jak wykazują badania skala tego procederu jest naprawdę porażająca. W niniejszym reportażu przedstawione zostały bardzo różnorodne historie, znajdziemy tutaj zarówno rozmowy z osobami będącymi ofiarami różnorakiej przemocy, z samymi przemocowcami, jak również z ludźmi, którzy działają w ramach wykonywanej pracy w kierunku przeciwdziałania, zapobiegania i wspierania tych, którzy doświadczają (lub doświadczyli) piekła przemocy.
Autor dzięki takiemu właśnie przekrojowi swoich rozmówców ukazuje bardzo szerokie spektrum opisywanego problemu. Doskonale uwidacznia się w książce również to, że zjawisko przemocy jest w swojej istocie bardzo „demokratyczne”, bo tak naprawdę każdy może stać się katem lub ofiarą bez względu na płeć, miejsce zamieszkania, status majątkowy czy społeczny etc.
Problem ten jak widzimy w trakcie lektury nie występuje tylko i wyłącznie w rodzinach czy środowiskach już na pierwszy rzut oka postrzeganych przez otoczenie jako patologiczne. Bywa również (wbrew pozorom wcale nie tak rzadko) tak, że człowiek o nieposzlakowanej na zewnątrz opinii w zaciszu własnego domu staje się tyranem i agresorem. Należy przecież pamiętać, iż przemoc to nie tylko agresja fizyczna, ale również słowna, psychiczna, ekonomiczna etc.
Bardzo cenię sobie w reportażach pana Jacka to, iż mimo tak ogromnego ładunku emocjonalnego, jaki niosą w sobie jego tytuły jest on w stanie zachować niesamowitą reporterską rzetelność oraz ogromne wyczucie i empatię ukierunkowaną na każdego ze swoich rozmówców.
Książka ta jest wstrząsającym i niejednokrotnie wywołującym ciarki na plecach czytelnika obrazem tego, co właściwie każdego dnia gdzieś w Polsce dzieje się w czterech ścianach mieszkań i domów.
Polecam Wam tę przepełnioną ludzkim dramatami pozycję, jak również pozostałe książki autora, których recenzje znajdziecie na moim blogu.
Życzę autorowi sił i wytrwałości w dalszej pracy nad tematami, które zazwyczaj omijane są szerokim łukiem, a przecież wciąż jeszcze jest takich bardzo wiele.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2021/12/brak-oporu-utrwala-przemoc-opor-wzmaga.html
Dziś przedstawiam Wam kolejną pozycję przeznaczoną głównie dla osób zainteresowanych reportażami. „Beze mnie jesteś nikim” to najnowsza książka autorstwa Jacka Hołuba, w której autor podejmuje niezwykle trudny i bardzo często zbywany milczeniem temat przemocy domowej.
Jak się okazuje zjawisko to dotyka na różne sposoby bardzo wielu ludzi. Jak wykazują badania skala tego...
2021-11-28
„Bożonarodzeniowa księga szczęścia” to najnowsza powieść autorstwa Jolanty Kosowskiej. Mimo tego, że autorka ta ma już w swoim literackim dorobku sporo tytułów to właśnie ten najnowszy z nich stał się pierwszym, jaki przeczytałam i muszę Wam powiedzieć, że mam w planach sięgnięcie po poprzednie.
Chociaż nie jestem przesadną entuzjastą powieści świątecznych, żeby była jasność nie mam też nic przeciwko nim, to gdy zobaczyłam zapowiedź tej książki od razu coś mnie w niej urzekło. Nie tyle była to nawet sama okładka, ile frapujący opis i kryjąca się za nim pewna tradycja stworzona przez bohaterów.
Opowieść ta dotyczy pięciorga przyjaciół, których w dorosłym życiu los rozrzucił po różnych stronach kraju, a nawet świata. Ze względu na dzielącą ich odległość i różnorodne obowiązki nie mają oni zbyt wiele wolnego czasu. Mimo to nie chcąc tracić ze sobą kontaktu postanawiają co roku w okresie Bożego Narodzenia wysyłać do siebie listy, w których opisują, co działo się u nich przez miniony rok, a otwierają je zawsze w Wigilię.
Maria, Joanna, Lena, Rafał i Tomek bardzo dbają o ten właśnie rytuał, a gdy po raz pierwszy od kilku lat nikt z pozostałej czwórki nie otrzymuje listu od Leny przyjaciele zaczynają się niepokoić.
Ostatecznie to właśnie Rafał, jako jedyny nieposiadający rodzinnych zobowiązań postanawia pojechać na Chorwację, bo tam aktualnie mieszka Lena i sprawdzić czy wszystko u niej w porządku.
W ten sposób poznajemy burzliwy, trudny, ale również w pewnym sensie piękny przebieg relacji Leny i Rafała, która działa się gdy oboje byli bardzo młodzi. Nie jest to przesłodzona i pełna lukru opowieść, lecz dająca do myślenia, spleciona ze wspomnień i teraźniejszości historia o sile przyjaźni, różnych obliczach miłości i o tym, że życie naprawdę jest sumą wyborów i podjętych przez bohaterów decyzji.
I chociaż oczywiście są w ich życiu rzeczy ostateczne to stopniowo uświadamiają sobie również to, że jest też wiele kwestii, które wciąż podlegają ich decyzjom. Jeśli pomimo obaw zdecydują się postawić krok ku szczęściu to dotychczasowe życie może się diametralnie zmienić.
Jeżeli macie ochotę na ciepłą i nieco nietypową lekturę, w której pierwsze skrzypce gra przyjaźń, emocje, marzenia oraz wiele różnorodnych subtelnych uczuć to książka ta z całą pewnością nie zawiedzie Waszych oczekiwań. Opisane w niej postacie doskonale oddają perypetie pełnych rozterek, życiowych wzlotów i upadków oraz egzystencjalnych traum ludzi z krwi i kości, a wszystko to czyni ich bardzo bliskimi dla czytelnika.
Zakładam, że zechcecie dowiedzieć się czy z Leną wszystko w porządku? A także co skrywają w sobie historie poszczególnych bohaterów, więc koniecznie zajrzyjcie na karty „Bożonarodzeniowej księgi szczęścia”.
Polecam!
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2021/12/kazdego-dnia-piszemy-nasza-wasna.html
„Bożonarodzeniowa księga szczęścia” to najnowsza powieść autorstwa Jolanty Kosowskiej. Mimo tego, że autorka ta ma już w swoim literackim dorobku sporo tytułów to właśnie ten najnowszy z nich stał się pierwszym, jaki przeczytałam i muszę Wam powiedzieć, że mam w planach sięgnięcie po poprzednie.
Chociaż nie jestem przesadną entuzjastą powieści świątecznych, żeby była...
2013-01-31
Na wstępie pragnę podziękować Wydawnictwu Insignis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Gdy zobaczyłam zapowiedź tej książki od razu urzekł mnie jej tytuł, a także nietuzinkowa okładka, bo nie ma chyba nikogo, kto przynajmniej raz w swoim życiu nie czułby się jak spadochroniarz, który z jednej strony zapewne czuje się wolny, lecz z drugiej jest w nim również ziarenko niepewności dotyczące przebiegu lądowania i wszystkich towarzyszących mu okoliczności...
Niesamowity debiut książkowy Reginy Brett jest połączeniem ogromnej ufności oraz optymizmu pomimo wielu życiowych trudności, dosyć wczesnego i samotnego macierzyństwa, zmagań z ciężką chorobą, trudnych relacji rodzinnych w dzieciństwie oraz zwykłych codziennych trosk, z którymi każdy z nas się zmaga...
Publikacja ta nie jest teologiczno-moralizatorskim wywodem... Dla mnie jest ona pochwałą życia... Ukłonem w kierunku osób, które miały różnorodny wpływ na życie i myślenie autorki oraz refleksją nad tym, iż tak naprawdę od nas zależy jakie wnioski wyciągniemy z tego, co się nam przydarza, a w związku z tym jaką postawę życiową przyjmiemy...
Gorąco polecam wszystkim te emanujące wytchnieniem i nadzieją karty, bo Życie jest dobre, a "Bóg (przecież) nigdy nie mruga"... :)
* https://www.facebook.com/KsiazkowoLC *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2015/08/gdy-ci-w-zyciu-zle.html
Na wstępie pragnę podziękować Wydawnictwu Insignis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Gdy zobaczyłam zapowiedź tej książki od razu urzekł mnie jej tytuł, a także nietuzinkowa okładka, bo nie ma chyba nikogo, kto przynajmniej raz w swoim życiu nie czułby się jak spadochroniarz, który z jednej strony zapewne czuje się wolny, lecz z drugiej jest w nim również ziarenko...
2014-12-31
W listopadzie ubiegłego roku Wydawnictwo Insignis oddało w ręce czytelników kolejną książkę autorstwa Reginy Brutt. Już po raz trzeci czytelnicy otrzymali 50 lekcji tym razem dotyczących tego w jaki sposób możemy szukać spełnienia zawodowego oraz jak nasz stosunek do wykonywanego przez nas zajęcia wpływa na jakość pracy oraz jej odbiór przez otoczenie.
Autorka na kartach swojej najnowszej książki ukazuje wiele własnych doświadczeń oraz jej wciąż ewoluujące podejście do wykonywanej pracy, które zmieniało się stopniowo z biegiem czasu, wykonywanymi w danym czasie zajęciami oraz nabywanymi na tej drodze doświadczeniami. Nie wstydzi się ona także mówić głośno o popełnionych błędach i chwilach zwątpienia w siebie, których nie brakowało na jej ścieżce kariery.
Pani Regina podkreśla również, że każda choćby nawet w naszych oczach najmniej znacząca praca ma ogromną wartość. Naświetla ona także bardzo istotny fakt, iż każde zajęcie wykonywane z miłością, radością i zaangażowaniem nabiera wyjątkowego wymiaru.
Fakt, że książka ta napisana została prostym językiem w najmniejszym stopniu nie umniejsza jej wartości. Dla wielu czytelników z pewnością okaże się ona źródłem inspiracji oraz uświadomi, że nie tyle samo zajęcie, które wykonujemy, ile sposób w jaki to robimy stanowi o wartości człowieka.
Jeśli w Wasze życie zawodowe wkradła się stagnacja, czujecie, że utknęliście w martwym punkcie lub zabrnęliście w ślepą uliczkę i potrzebujecie motywacji do zmian wyruszcie wraz z autorką na szlak poszukiwania przeznaczonej dla Was ścieżki.
A kiedy już ją odnajdziecie lecz przyjdzie chwila, gdy zdarzy Wam się znów na chwilę z niej zboczyć sięgnijcie ponownie po „Bóg zawsze znajdzie Ci pracę. 50 lekcji jak szukać spełnienia” – ta książka zawsze przynosi świeże spojrzenie na otaczająca nas codzienność oraz sytuację, w której znajdujemy się w danym momencie.
Za udostępnienie do recenzji dziękuję Wydawnictwu Insignis.
* https://www.facebook.com/KsiazkowoLC *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2015/08/jak-szukac-spenienia.html
W listopadzie ubiegłego roku Wydawnictwo Insignis oddało w ręce czytelników kolejną książkę autorstwa Reginy Brutt. Już po raz trzeci czytelnicy otrzymali 50 lekcji tym razem dotyczących tego w jaki sposób możemy szukać spełnienia zawodowego oraz jak nasz stosunek do wykonywanego przez nas zajęcia wpływa na jakość pracy oraz jej odbiór przez otoczenie.
Autorka na kartach...
2013-05-05
Na wstępie pragnę podziękować Wydawnictwu Znak za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
"Można odejść na zawsze, by stale być blisko..." /ks.Jan Twardowski/
Autorka niniejszej książki, a w pierwszej kolejności bloga, choć w październiku 2012 roku przegrała walkę z chorobą dała i nadal daje poprzez swoje notki niesamowite wsparcie tym, których życie postawiło w podobnej sytuacji oraz ich bliskim...
"Chustka" nie mówi przede wszystkim o odchodzeniu lecz o ogromnym apetycie na życie, o wielkiej miłości zarówno tej partnerskiej jak i rodzicielskiej, a także o niegasnącej nadziei...
Joanna Sałyga w sposób bardzo prostolinijny i szczery pisze o swojej walce z chorobą, badaniach, ale również o bólu i własnej niemocy będącej wynikiem np. chemioterapii czy naświetlań...
Dla mnie jednak książka ta niesie ze sobą bardzo pozytywne przesłanie, ukazuje, iż można i należy się cieszyć każdą chwilą i obecnością najbliższych bez względu na wszystko... Ogrom matczynej miłości autorki do synka - Giancarlo - oraz niezwykle mądry sposób, w jaki przygotowuje go na własne odejście i dalsze życie bez niej, to wszystko sprawia, że łzy cisną się czytelnikowi do oczu...
"Chustka" przydaje się między innymi do zmiany perspektywy w jakiej patrzymy na życie...
Gorąco polecam!
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2015/09/mozna-odejsc-na-zawsze-by-stale-byc.html
Na wstępie pragnę podziękować Wydawnictwu Znak za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
"Można odejść na zawsze, by stale być blisko..." /ks.Jan Twardowski/
Autorka niniejszej książki, a w pierwszej kolejności bloga, choć w październiku 2012 roku przegrała walkę z chorobą dała i nadal daje poprzez swoje notki niesamowite wsparcie tym, których życie postawiło w podobnej...
2017-02-20
Pierwsze wydanie niniejszej książki ukazało się w roku 2007 nakładem Oficyny Wydawniczej Branta. Ze względu na to, iż wydawnictwo to zakończyło swoją działalność, autorka podjęła starania o to, aby ta autobiograficzna skądinąd historia została ponownie wydana pod szyldem innego wydawnictwa.
Efekt owych starań ukazał się pod szyldem Wydawnictwa Replika 14.02.2017, z czego jestem ogromne zadowolona, gdyż miałam możliwość zapoznać się z pierwszym wydaniem „Chwili na miłość” (tytuł pierwszego wydania brzmiał: „Jeszcze żyję... Historia prawdziwa”) i uważam, że pozycja ta powinna trafić do jak największej liczby potencjalnych odbiorców, a dzięki Replice jest na to szansa.
Gdy Joanna otrzymuje stypendium, które wiąże się z wyjazdem do Sarajewa jest równie przejęta perspektywą wyjazdu z kraju i opuszczenia rodzinnego domu, co podekscytowana tymże faktem. Nie przypuszcza jednak, że ten wyjazd na zawsze odmieni jej życie…
Książka ta jak już wyżej wspominałam jest autobiograficznym zapisem przeżyć autorki, jej męża oraz przyjaciół. Opowieść snuta początkowo w urzekającym otoczeniu Bałkanów ukazuje beztroskie, studenckie życie w Sarajewie. Młodzi ludzie mają głowy pełne planów na przyszłość oraz marzeń do spełnienia. Nawiązują się przyjaźnie i rodzą uczucia. Niestety edukację i spokojne życie przerwała wojna domowa, która wybuchła w Bośni i Hercegowinie w 1992 roku.
Nieco przekornie nie będę szczegółowo opisywać Wam wydarzeń zawartych w niniejszej książce, ponieważ uważam, że każdy powinien ją po prostu przeczytać i sam przeżyć tę gigantyczną dawkę emocji i wzruszeń, którą nie sposób opisać słowami.
Nakreślę jedynie, iż jest to opowieść o sile prawdziwego uczucia, niegasnącego wbrew niewyobrażalnym wręcz przeciwnościom, gdy każda chwila decydować może o życiu lub śmierci. O nadziei pomimo niezwykle trudnych realiów, o harcie ludzkiego ducha i niezgłębionych pokładach determinacji, jakie drzemią w człowieku.
W „Chwili na miłość” trudy, okrucieństwa i cały bezsens wojny, która niszczy wszystko dookoła zderzają się z miłością, która wbrew wszystkiemu i bez względu na wszystko odbudowuje człowieka na nowo. Czyni to pomimo wszystkich traum i spustoszeń zarówno tych wokół człowieka, jak i w nim samym, jakie poczyniła wojna.
Jest to opowieść o ludzkim życiu w obliczu wojennej zawieruchy, w której bohaterowie próbują tworzyć chociażby najmniejszą namiastkę normalności w trwającym wokół nich horrorze, kiedy tracą wszystko, co znali i kochali, a na ich oczach giną niewinni ludzie, często bardzo im bliscy.
Autorka ukazuje czytelnikom różne oblicza walki, z jednej strony tej zbrojnej, z drugiej natomiast tej emocjonalnej, gdy przez długi czas nie ma się żadnych wieści na temat tego, co dzieje się z ukochaną osobą… czy w ogóle żyje…
Niesamowita książka o miłości, rozłące, tęsknocie i determinacji, a także o tym, iż ludzkie serca potrafią być ponad wszelkimi podziałami, a cierpliwość i niegasnąca wiara w szczęśliwe zakończenie mogą sprawić cud.
Całość opatrzona została sporym zbiorem fotografii pochodzących z prywatnego archiwum autorki, które to zdjęcia dodatkowo ukazują kadry z życia w początkowo pięknym i spokojnym, a później nękanym wojną Sarajewie.
Są to migawki pełne wzruszeń, lecz także zadumy nad tym, co minione i na zawsze już naznaczone cieniem zbrojnego konfliktu, a mimo to mozolnie odbudowane przez istotę ludzką.
Gorąco polecam i zapraszam do lektury. A pani Joannie gratuluję odwagi podzielenia się swoją historią i dziękuję za tę niezwykłą książkę.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2017/05/nic-miosci-nie-pokona-trwamy-tylko-dla.html
Pierwsze wydanie niniejszej książki ukazało się w roku 2007 nakładem Oficyny Wydawniczej Branta. Ze względu na to, iż wydawnictwo to zakończyło swoją działalność, autorka podjęła starania o to, aby ta autobiograficzna skądinąd historia została ponownie wydana pod szyldem innego wydawnictwa.
Efekt owych starań ukazał się pod szyldem Wydawnictwa Replika 14.02.2017, z czego...
2014-08-10
Na wstępie pragnę podziękować Wydawnictwu Replika za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
To już kolejna powieść Pani Edyty Świętek, która trafiła w moje ręce. Po niezwykle humorystycznych przygodach Madzi Kociołek, głównej bohaterki poprzedniej publikacji autorki przedstawia nam ona utrzymaną w zupełnie innym klimacie historię Kariny Rojewskiej.
Młoda kobieta budzi się w szpitalu nie pamiętając zupełnie nic na temat tego jak się tam znalazła, a także nie wiedząc kim jest… Prawie cały czas jest przy niej Wiktor, który bardzo troskliwie się nią opiekuje. Fakt ten zdaje się wskazywać na to, iż on i Karina są parą, mimo to kobieta ma co do tego wewnętrzne wątpliwości, które początkowo zrzuca na karb amnezji…
Karina fizycznie dochodzi do siebie zostaje więc wypisana ze szpitala, towarzyszy jej oczywiście Wiktor. Michalak wspiera ją na każdym kroku, ponieważ pamięć nadal nie wróciła. Gdy Rojewska wraca do swojego mieszkania zastaje w nim widok mrożący krew w żyłach – wszystko jest doszczętnie zniszczone i zdemolowane, a na ścianach widnieją wulgarne napisy…
Po usilnych namowach Wiktora kobieta pomimo mieszanych odczuć decyduje się z nim zamieszkać… Cały czas próbując sobie przypomnieć cokolwiek ze swej przeszłości, niestety wciąż bezskutecznie… Prześladowca nie odpuszcza, a Wiktor coraz bardziej osacza Karinę, która mimo wdzięczności za całe wsparcie czuje również do niego wzrastającą niechęć.
W powieści pojawia się także Adam Zachara, który stanowi dla Rojewskiej kolejną zagadkę w otaczającym ją już i tak morzu niepamięci… Jakaś magnetyzująca i zniewalająca wręcz siła definitywnie przyciąga Karinę do Adama… Kobieta nie może rozwikłać jej podłoża podobnie jak przebłysków wierszy Tuwima, które nie wiadomo skąd pojawiają się w jej głowie…
Czy Karina dogoni w końcu cienie swej przeszłości? Czy dowie się czegoś o sobie samej,
o tym kto na nią czyha oraz jaki związek z jej życiem mają Adam i Wiktor?
Jeśli chcecie rozwikłać te zagadki, a także skosztować koktajlu emocji jaki autorka serwuje nam w swojej najnowszej powieści ta historia zdecydowanie przypadnie Wam do gustu.
Jest to opowieść o meandrach ludzkiej psychiki oraz niezależnej od wieku, statusu społecznego i wszelkich innych czynników potrzebie miłości, którą chociaż może nie zawsze w pełni jesteśmy tego świadomi nosi w sobie każdy z nas.
Gorąco polecam!
* https://www.facebook.com/KsiazkowoLC *
Na wstępie pragnę podziękować Wydawnictwu Replika za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
To już kolejna powieść Pani Edyty Świętek, która trafiła w moje ręce. Po niezwykle humorystycznych przygodach Madzi Kociołek, głównej bohaterki poprzedniej publikacji autorki przedstawia nam ona utrzymaną w zupełnie innym klimacie historię Kariny Rojewskiej.
Młoda kobieta budzi się...
2017-05-04
Edyta Świętek ma już w swoim literackim dorobku kilkanaście powieści. Najnowszą z nich jest „Cień burzowych chmur”, książka ta jest jednocześnie pierwszą odsłoną przewidzianego na kilka tomów cyklu Spacer Aleją Róż.
W niniejszej powieści poznajemy losy rodziny Szymczaków zamieszkujących w jednej z niewielkich, małopolskich wiosek o nazwie Pawlice. Familia ta od lat zajmuje się gospodarowaniem, a że wszystko bardzo dobrze prosperuje i przynosi spore zyski to równocześnie budzi zawiść ze strony mniej zamożnych mieszkańców osady.
Głową rodziny jest od śmierci ojca najstarszy z rodzeństwa Bronek i to właśnie on zawiaduje całym gospodarstwem, dbając przy tym o podupadającą na zdrowiu matkę i pozostałe rodzeństwo – trzy siostry i dwóch braci.
Niestety sytuacja rodziny komplikuje się coraz bardziej, gdy władza ludowa postanawia dokonać komasacji gruntów, powstają spółdzielnie rolnicze, gdzie wszystkie zawłaszczone grunty stają się wspólne. Na skutek takowej polityki władz oraz pewnego zatargu z kierownikiem kołchozu Bartkiem Marczykiem rodzina Szymczaków traci prawie całą swoją ziemię na rzecz wspólnoty.
W efekcie takiego obrotu spraw Bronek zmuszony jest wyjechać z rodzinnych Pawlic i szukać zatrudnienia przy budowie Nowej Huty. Autorka w sposób bardzo plastyczny przybliża nam powstawanie tej części Krakowa oraz codzienne pełne kontrastów, absurdów i wyzysku życie tamtejszych mieszkańców. W przeważającej części są to przymusowo przebranżowieni chłoporobotnicy.
Z jednej strony śledzimy prężny rozwój wszelkiego rodzaju infrastruktury, gdzie w blasku fleszy bite są przez przodowników pracy kolejne rekordy wydajności. Z drugiej natomiast zwłaszcza wieczorową i nocną porą obserwujemy życie mieszkańców skupiska robotniczych baraków zwanych potocznie Meksykiem, gdzie kradzieże, bójki i różnego typu ekscesy są wręcz normą.
Bronek ciągle tęskni za rodziną i wiejskim, sielankowym życiem. Większość czasu przeznacza na pracę i raczej nie brata się zbytnio ze współpracownikami. Pewnego wieczoru wracając z pracy pada ofiarą napaści, gdy ratuje z opresji młodą kobietę. Gdy mężczyzna odzyskuje świadomość w szpitalu okazuje się, iż jest on wybawcą pięknej pielęgniarki o wdzięcznym imieniu Bogumiła, między dwojgiem bohaterów zaczyna rodzić się gorące uczucie, które napotka na swojej drodze wiele burz, ale o tym dowiecie się z książki.
Tymczasem w Pawlicach Bartłomiej Marczyk poczyna sobie coraz śmielej z dwiema zatrudnionymi do najpodlejszych prac w podlegającym mu kołchozie siostrami Szymczak, ośmiela się dokonać gwałtu na najmłodszej z nich Julii. W wyniku tego pohańbienia dziewczyna zachodzi w ciążę, a gdy staje się to widoczne współmieszkańcy coraz bardziej nie dają jej żyć.
Jedynym wyjściem staje się wyjazd Julki do Nowej Huty, gdzie Bronek już się nieco zagospodarował i ma niewielkie, lecz własne lokum. Dzięki temu młoda kobieta ma szansę na drugi życiowy start w nowo powstającym mieście.
Jeśli zachęciłam Was do bliższego zapoznania się z perypetiami Szymczaków, których burzliwe koleje losu trzymają czytelnika w napięciu od pierwszej do ostatniej strony to koniecznie sięgnijcie po „Cień burzowych chmur”. Tym bardziej, że zawarte w powieści wątki obyczajowe bardzo zręcznie osadzone zostały przez autorkę na tle wydarzeń historycznych i przemian społeczno-politycznych, jakie rzeczywiście miały miejsce.
Postacie nakreślone przez pisarkę, chociaż częściowo fikcyjne są bardzo wyraziste w swoich radościach i smutkach, targających nimi obawach i problemach, z którymi muszą się zmierzyć, a także w poczuciu osamotnienia i poszukiwaniu miłości, które również stają się ich udziałem.
Nie pozostaje mi zatem nic innego jak jeszcze raz gorąco zaprosić Was do lektury tej niesamowicie wciągającej, wielowątkowej i wielopłaszczyznowej opowieści o życiu ludzi w czasach wczesnego PRL-u oraz ich niegasnącej nadziei na nowy porządek i płynącej z niej wiary w lepsze jutro.
Osobiście nie mogę się już doczekać drugiego tomu, którego tytuł brzmiał będzie „Łąki kwitnące purpurą”, jego premiera przewidziana jest natomiast na 23 maja!
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2017/05/zawsze-jest-jakies-jutro-na-ktore-warto.html
Edyta Świętek ma już w swoim literackim dorobku kilkanaście powieści. Najnowszą z nich jest „Cień burzowych chmur”, książka ta jest jednocześnie pierwszą odsłoną przewidzianego na kilka tomów cyklu Spacer Aleją Róż.
W niniejszej powieści poznajemy losy rodziny Szymczaków zamieszkujących w jednej z niewielkich, małopolskich wiosek o nazwie Pawlice. Familia ta od lat...
2013-08-25
Książka ta mimo, iż porusza niezwykle trudne tematy jakimi są cierpienie, choroba czy ból przepełniona jest również nadzieją...
Autorka zamieściła w niej rozmowy z osobami, które doświadczyły lub nadal na co dzień zmagają się z uszczerbkiem na zdrowiu fizycznym lub psychicznym....
Wszystkie historie są głęboko poruszające, skłaniają do refleksji nad tym jak przeżywamy nasze życie oraz uświadamiają fakt, że wszystko może się zmienić w ułamku sekundy i nic nie jest nam dane na zawsze...
Rozmówcy Pani Anny dzięki temu, co wydarzyło się w życiu każdego z nich nauczyli się doceniać z pozoru nic nieznaczące drobiazgi, a w każdej chwili darowanego im życia dostrzegać cud...
Warto pochylić się nad niniejszą publikacją, gdyż z całą pewnością pozwala ona zatrzymać się na chwilę w dzisiejszym pędzącym świecie, a to z kolei według mnie sprzyja ponownemu przewartościowaniu osobistych priorytetów każdej i każdego z Nas...
Polecam!
* https://www.facebook.com/KsiazkowoLC *
Książka ta mimo, iż porusza niezwykle trudne tematy jakimi są cierpienie, choroba czy ból przepełniona jest również nadzieją...
Autorka zamieściła w niej rozmowy z osobami, które doświadczyły lub nadal na co dzień zmagają się z uszczerbkiem na zdrowiu fizycznym lub psychicznym....
Wszystkie historie są głęboko poruszające, skłaniają do refleksji nad tym jak przeżywamy...
2020-06-18
Maria Paszyńska ma już w swoim literackim dorobku kilkanaście powieści. W każdej z nich zarówno sobie, jak i czytelnikowi stawia poprzeczkę bardzo wysoko, do czego przyzwyczaiła już swoich odbiorców, którzy zawsze z ogromną niecierpliwością wyczekują na kolejny tytuł jej autorstwa.
Nie inaczej jest, więc w przypadku najnowszej książki „Czas białych nocy”, która otwiera cykl Wiatr ze wschodu. Gdy tylko zobaczyłam tę pozycję w zapowiedziach wydawniczych po prostu wiedziałam, że muszę ją przeczytać, bo czytany przeze mnie jakiś czas temu „Instytut piękności” uwiódł mnie zarówno swoją treścią, jak też literackim stylem i sposobem, w jaki wykreowała go autorka.
W „Czasie białych nocy” poznajemy młodą Ukrainkę Anastazję Szewczenko, która od najmłodszych lat nie ma łatwego życia u boku ponad miarę ortodoksyjnej macochy i przyrodnich braci. Jeden z nich – Borys – znęca się nad dziewczyną na różne sposoby i ostatecznie w bardzo młodym wieku popycha dziewczynę do ucieczki z domu próbując ją wykorzystać seksualnie.
Drugim głównym bohaterem opowieści jest Kazimierz Stawicki. Wychowywany przez Ojca i mieszkającą od lat w ich domu i zawiadującą wszystkim Emilię, która jest dla Kazimierza niczym matka, którą utracił w dzieciństwie.
Autorka ponownie krzyżuje losy tych dwojga (wcześniej spotkali się już raz jako dzieci) w Petersburgu, gdzie Kazimierz udaje się na studia, Anastazja zaś pomaga w przyklasztornym sierocińcu. Barwnie oddanym tłem ich ogromnie różnorodnych perypetii jest początek XX wieku, w którym to czasie rozpoczynają się przemiany społeczne w istniejącym ówcześnie ładzie. Zmiany te na różne sposoby wpływają na życie bohaterów. Stopniowo poznajemy również skomplikowane powiązania ze sobą opisywanych postaci i gro tajemnic z przeszłości, jakie to wszystko za sobą pociąga.
Postacie, w które autorka niejako tchnęła życie są niezwykle różnorodne, a przez to moim zdaniem jeszcze barwniejsze. Maria Paszyńska w sposób ogromnie wyrafinowany łączy przysłowiowy ogień z wodą, gdyż jej bohaterów dzieli bardzo wiele, a mimo tego jak się ostatecznie okazuje równie dużo ich połączy… Mamy tutaj mocno zarysowaną męską przyjaźń oraz równie płomienną, co trudną relację damsko - męską. Autorka nie stroni też od kwestii społeczno - ustrojowych, co ma na celu jeszcze dobitniejsze nakreślenie motywów historycznych, które mają w powieści niemałe znaczenie.
Książka wciąga już od pierwszych stron, czytelnik znajdzie w niej zarówno niebagatelną dawkę wielorakich emocji i wzruszeń, ale także całkiem sporo przebitek dotyczących historii opisywanego czasu.
Jest to lektura niebywale intrygująca i angażująca czytelnika, a jej otwarte zakończenie sprawia, iż można spodziewać się, że kolejny tom będzie jeszcze ciekawszy.
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do zapoznania się z burzliwymi i porywającymi losami Anastazji i Kazimierza oraz wszystkich pozostałych bohaterów, którzy towarzyszą im na kartach niniejszej książki.
Czy dacie się zatem porwać „Czasowi białych nocy” przywianemu przez Wiatr ze wschodu? ;)
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/06/wielka-historia-spleciona-z-ludzka.html
Maria Paszyńska ma już w swoim literackim dorobku kilkanaście powieści. W każdej z nich zarówno sobie, jak i czytelnikowi stawia poprzeczkę bardzo wysoko, do czego przyzwyczaiła już swoich odbiorców, którzy zawsze z ogromną niecierpliwością wyczekują na kolejny tytuł jej autorstwa.
Nie inaczej jest, więc w przypadku najnowszej książki „Czas białych nocy”, która otwiera...
2017-04-20
Już niebawem, bo 26 kwietnia Wydawnictwo Znak odda w ręce czytelników książkę „Czas burzy”, która to opowieść jest kontynuacją wydanego w roku 2014 „Czasu tęsknoty”.
Najnowsza powieść Adriana Grzegorzewskiego odsłania przed nami dalsze perypetie znanych nam już z poprzedniej części bohaterów: Piotra Ochockiego, jego wybranki Swiety Horodyło oraz kościelnego Witalija i sanitariuszki Marty oraz całego mrowia innych postaci.
Jak wiemy z poprzedniej części w przededniu II Wojny Światowej uczucie Polaka i Ukrainki nie było akceptowane przez otoczenie, a wojenna zawierucha, która ostatecznie się rozpętała na długi czas rozdzieliła kochanków. Odnajdują się oni na początku 1944 roku w Warszawie… Tak oto uczucie, które pomimo kilkuletniej rozłąki nigdy nie wygasło wręcz eksploduje ponownie ze zwielokrotnioną siłą, mimo, iż czasy nadal pozostają niespokojne, a Piotr działa w konspiracji, co nie wiąże się wyłącznie z działaniami zbrojnymi nasi bohaterowie próbują na nowo układać sobie życie w realiach, w jakich przyszło im teraz żyć…
Nie jest to jednak opowieść wyłącznie o miłości. Mowa w niej także o trudnych życiowych wyborach narzucanych przez czasy, w których przyszło żyć opisanym postaciom. O brutalnie gasnących nadziejach, gdy wraca się w rodzinne strony i znajduje wszystko, co znało się i kochało zrównane z ziemią… O poczuciu krzywdy i ludzkiej niemocy, w chwilach, gdy na oczach bohaterów giną i cierpią na wiele sposobów ich najbliżsi oraz niewinni ludzie, gdzie ani jednym, ani drugim nie można w żaden sposób pomóc…
Chociaż niezaprzeczalnie jest to historia rozgrywająca się w mrocznych i krwawych czasach, a autor ukazuje ten stan poprzez sporą ilość scen batalistycznych i wielu innych mrożących czytelnikowi krew w żyłach – takich jak na przykład brutalne gwałty czy mordy, które pomimo ukazanego w nich okrucieństwa doskonale dopełniają całą opisaną historię nie jest to również książka jedynie ponura i przytłaczająca.
Ukazane zostały w niej zarówno relacje międzyludzkie takie jak np. przyjaźń czy lojalność, które choć nie łatwe do utrzymania w czasach, gdy nie było wiadomo, kto tak naprawdę jest przyjacielem, a kto wrogiem jednak wciąż trwają pomimo „burzy” przetaczającej się nad głowami Piotra, Swiety i pozostałych postaci.
Autor w sposób bardzo plastyczny kreśli wiele wątków historycznych, bez których z całą pewnością „Czas burzy” nie miałby obecnego kształtu. Adrian Grzegorzewski pokazuje czytelnikowi całe morze odwagi i waleczności żołnierzy, którzy poświęcili swoje zdrowie, a wielu oddało życie za wolność i godną egzystencję swych współbraci. Na podkreślenie zasługuje według mnie fakt, iż autor czyni to bez przesadnego patosu, nie ujmując jednocześnie niczego z wagi zaistniałych wydarzeń, ani z hołdu oddanego walczący, poległym i ludności cywilnej, która zmagała się z całą tą sytuacją. Jednocześnie nie wtłaczając przedstawionej przez siebie opowieści w sztywne, wyłącznie historyczno - akademickie ramy, co dla mnie jest niewątpliwie dodatkowym atutem tej książki.
Bowiem gdyby zastanowić się ilu takich bohaterów, jak Ci opisani w powieści nosiła ziemia w tamtych czasach to niechybnie doszlibyśmy do wniosku, że wszystko, co od pierwszej do ostatniej strony opisał Adrian Grzegorzewski mogło wydarzyć się naprawdę.
Jeśli zatem potrzebujecie niebanalnej, nieoczywistej i fenomenalnie wpisanej w tło historyczne opowieści o życiu i ludziach to powieść ta jest właśnie dla Was. Znajdziecie w niej także nadzwyczajne studium istoty ludzkiej, która pomimo różnorakich traum, z jakimi przyszło jej się zmierzyć i całego bagażu doświadczeń, który nosi w sobie każda z postaci, gdzieś na samym dnie swojego jestestwa wbrew wszystkiemu dąży do tego by odrodzić się niczym mityczny Feniks z popiołów, by odbudowywać swe życie nawet na zgliszczach i gruzach, by kochać i być kochanym…
Co stało się z Witalijem, Martą i wieloma innymi bohaterami „Czasu burzy”? Jak potoczyła się historia miłości Swiety i Piotra? Tego Wam oczywiście nie zdradzę, odpowiedź na te i wiele innych pytań z całą pewnością znajdziecie na kartach powieści. Wyjawię Wam jedynie tyle, iż zakończenie jest iście poetyckie i zapewne Was zaskoczy, ponieważ nic tutaj nie jest jednoznaczne, a różne zachowania bohaterów także nie zawsze są tak oczywiste na jakie początkowo wyglądają.
Gorąco polecam!
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2017/04/czowiek-w-swej-madrosci-musi-wybrac.html
Już niebawem, bo 26 kwietnia Wydawnictwo Znak odda w ręce czytelników książkę „Czas burzy”, która to opowieść jest kontynuacją wydanego w roku 2014 „Czasu tęsknoty”.
Najnowsza powieść Adriana Grzegorzewskiego odsłania przed nami dalsze perypetie znanych nam już z poprzedniej części bohaterów: Piotra Ochockiego, jego wybranki Swiety Horodyło oraz kościelnego Witalija i...
2015-09-30
Bywają takie książki, które nie sposób ocenić, a jeszcze trudniej opisać emocje, jakich doświadcza się podczas ich lektury, a także po jej zakończeniu… Jedną z tego typu pozycji jest niewątpliwie „Cztery i pół tygodnia. Historia naszego małego Juliusa”.
Autorką niniejszej opowieści, która jest historią prawdziwą, jest matka Juliusa – Constanze Bohg. Pewnego dnia okazuje się, iż wraz z mężem Tiborem spodziewają się upragnionego potomka, którego tak bardzo wyczekiwali. W świetle tak radosnej nowiny świat nabiera dla Bohgów oraz ich bliskich tęczowych barw. Jednak ich radość nie trwa długo, gdyż w trakcie kontrolnego badania dowiadują się, że dziecko cierpi na niezwykle rzadką wadę tzw. przepuklinę mózgową potyliczną. Schorzenie to występuje na tyle incydentalnie, a zarazem jest tak poważne, iż lekarze nie są w stanie podać jednoznacznych rokowań. Wiadomo jedynie na pewno, że życie chłopca będzie bardzo krótkie zakładając, iż w ogóle przeżyje on poród…
Po tych informacjach życie Constanze i Tibora w ułamku sekundy legnie w gruzach. Przed małżonkami staje konieczność nie tylko pogodzenia się z faktem, że ich synek jest bardzo ciężko chory, mało tego, muszą oni podjąć dramatyczną decyzję czy mimo wszystko kobieta zdecyduje się donosić ciążę czy też ze względów medycznych ją przerwać…
U Bohgów następuje okres buntu przeciw nieubłaganym faktom. Biją się oni z myślami, ciągle walczą również ze skrajnymi emocjami od euforii wywołanej świadomością, iż Constanze nosi pod sercem synka, aż po bezdenną rozpacz na myśl o tym, że najpewniej bardzo szybko go stracą. Nie opuszcza ich także dojmujące poczucie wewnętrznego rozdarcia pomiędzy wartościami moralnymi, jakimi od zawsze się kierują, a dobrem dziecka oraz zdrową dbałością o własną psychikę…
Małżonkowie świadomie, na czas podejmowania tej bodaj najtrudniejszej w ich życiu decyzji, całkowicie izolują się od rodziny i przyjaciół. Proces dokonywania tak dramatycznego wyboru jest powolny i niebywale bolesny. Constanze i Tibor przepracowują wiele swoich odczuć, weryfikują różne aspekty wyznawanego dotąd światopoglądu i niejednokrotnie zderzają się sami w sobie z własnym najintymniejszym i najpilniej strzeżonym i skrywanym przed innymi osobami wnętrzem…
Po 4,5 tygodnia zapada najważniejsza dla Bohgów decyzja… Nie zdradzę Wam co postanowili Constanze i Tibor, aby się tego dowiedzieć sięgnijcie do tej niezwykłej książki. Napiszę Wam tylko drodzy czytelnicy, iż historia rodziny Bohgów to istny wulkan emocji, jest to opowieść o sile miłości, odwadze i determinacji, którą każdy z nas w sobie nosi, choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę.
„Cztery i pół tygodnia. Historia naszego małego Juliusa” to opowieść nie tylko wzruszająca i momentami rozdzierająca serce. To również ciepła i pomimo wszystko przetykana radością historia o tym, że miłość jest w stanie rozjaśnić nawet najczarniejszą życiowy otchłań rozpaczy i beznadziei.
Polecam, gdyż ta książka pozostanie w Was na długo, możliwe, że nawet na zawsze…
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Święty Wojciech.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2015/11/pomiedzy-miosc-i-smierc-wplesc-anegdote_47.html
Bywają takie książki, które nie sposób ocenić, a jeszcze trudniej opisać emocje, jakich doświadcza się podczas ich lektury, a także po jej zakończeniu… Jedną z tego typu pozycji jest niewątpliwie „Cztery i pół tygodnia. Historia naszego małego Juliusa”.
Autorką niniejszej opowieści, która jest historią prawdziwą, jest matka Juliusa – Constanze Bohg. Pewnego dnia okazuje...
2021-03-13
Są książki, które swoim przekazem i treścią zapadają bardzo głęboko w serce i umysł czytelnika. Dziś właśnie o jednej z takich publikacji chciałabym Wam opowiedzieć. 10 lutego bieżącego roku nakładem Wydawnictwa Edipresse ukazała się najnowsza książka autorstwa Agaty Komorowskiej o bardzo wymownym tytule „Czy mogę Ci mówić Mamo”.
Agata Komorowska jest niesamowitą kobietą. W pojedynkę wychowuje czworo dzieci, dwoje z nich to jej biologiczne latorośle (Aleksander i Krystian), natomiast Ada oraz Michał to potomstwo adoptowane. Sama autorka bardzo wiele przeszła, o czym otwarcie pisze w swoich poprzednich książkach, (po które swoją drogą również mam zamiar z czasem sięgnąć) – rozwód, depresja, załamanie nerwowe oraz wrodzona niepełnosprawność jednego z synów odcisnęły niezatarty ślad na życiu pani Agaty, jednak jak się okazuje dzięki wierze oraz miłości i wsparciu rodziny i przyjaciół ze wszystkiego udało jej się wyjść obronną ręką, a mało tego stać się oparciem dla innych.
Autorka pomimo różnych swoich przejść (a może poniekąd właśnie dzięki nim) stworzyła swoim fantastycznym dzieciom cudowny dom, pełen miłości, życzliwości, akceptacji i wzajemnego wsparcia.
Chociaż w najnowszej książce możemy przeczytać o wszystkich członkach najbliższej rodziny to jej główną postacią jest Michał, który został adoptowany jako ostatni. Poznajemy trudne i dramatyczne losy chłopca, który sporą część swojego życia spędził w domu dziecka. Na kartach tej przesyconej odczuciami opowieści śledzimy żmudną, i często niełatwą, ale również momentami niezwykle piękną drogę ku temu, by Michał mógł zostać w swoim nowym domu już na zawsze.
Jest to przepełniona całą gamą różnorodnych emocji opowieść o budowaniu wzajemnych relacji w mocno patchworkowej rodzinie. Autorka ukazuje blaski i cienie codzienności, w której tak samo, jak na wspólny śmiech, wewnętrzną równowagę i życiowe sukcesy jest również miejsce na smutek, lęk, zagubienie i porażki. Mimo, że każdy człowiek dźwiga własny bagaż doświadczeń to możliwe jest stworzenie wspólnego świata, który jednocześnie nie zmusza do wyrzekania się korzeni, czy tłumienia uczuć oraz emocji tkwiących przecież w każdej ludzkiej istocie.
„Czy mogę Ci mówić Mamo” to jedna z tych pozycji, o których pisze się dosyć trudno, aby uniknąć przy tym spojlerów. Tę fantastyczną i ogromnie życiową, bo całkowicie prawdziwą historię, którą przecież napisało samo życie po prostu trzeba przeczytać!
Agata Komorowska pozwala czytelnikom towarzyszyć sobie i swojej rodzinie w ogromnie trudnej, lecz także niesamowicie pięknej drodze, którą z całą pewnością jest rodzicielstwo. Podkreśla również, że w tworzeniu wzajemnych więzi nie ma zupełnie znaczenia czy jest ono biologiczne, czy adopcyjne i pokazuje jak dawać nie oczekując niczego w zamian oraz nie tracić hartu ducha i wewnętrznego optymizmu nawet, gdy mamy na drodze do obranego celu mnóstwo przeciwności.
Warto również zaznaczyć, iż pod koniec niniejszej publikacji umieszczony został zbiór bardzo przydatnych, a jednocześnie podanych w przystępnej formie informacji dotyczących procedur adopcyjnych i różnych związanych z nimi kwestii.
Książka ta z pewnością pozostanie w mojej pamięci bardzo długo, nie pozostaje mi zatem nic innego jak zaprosić Was do tej mocno chwytającej za serce lektury. Poznajcie losy Michała i pozostałych członków rodziny na czele ze wspaniałą, emanującą ciepłem i autentycznością Mamą – Agatą.
Gorąco polecam!
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2021/03/rodzina-to-niekoniecznie-ci-ludzie.html
Są książki, które swoim przekazem i treścią zapadają bardzo głęboko w serce i umysł czytelnika. Dziś właśnie o jednej z takich publikacji chciałabym Wam opowiedzieć. 10 lutego bieżącego roku nakładem Wydawnictwa Edipresse ukazała się najnowsza książka autorstwa Agaty Komorowskiej o bardzo wymownym tytule „Czy mogę Ci mówić Mamo”.
Agata Komorowska jest niesamowitą kobietą....
2020-08-06
Całkiem niedawno, bo zaledwie 29 lipca swoją premierę miała najnowsza powieść autorstwa Maxa Czornyja pod bardzo wymownym tytułem „Córka nazisty”. Jest to już 17 (wraz z kilkoma antologiami) pozycja w dorobku autora. Jednakże tym razem pisarz postawił na zupełnie inny niż dotychczas klimat opowieści. „Córka nazisty” utrzymana jest w konwencji psychologiczno-obyczajowej oraz historycznej poruszony został w niej bowiem temat Holocaustu.
Główną bohaterką przedstawionej historii jest Greta Rott, kobieta jest już w podeszłym wieku i zmaga się z chorobą Alzheimera, która niestety coraz skuteczniej odcina starszą panią zarówno od rzeczywistości jak i wspomnień. Bywają jednak i takie chwile, gdy bohaterka jest w pełni świadoma i wtedy boryka się z jeszcze inną traumą z przeszłości, kobieta jest przekonana, że nosi w sobie gen zła, ponieważ jej ojcem był oficer SS – Martin Rott, który działał w jednym z obozów koncentracyjnych.
Greta za wszelką cenę i na wszelkie możliwe sposoby stara się odpokutować nie swoje winy. Z chorobą i wyrzutami sumienia pomaga uporać się staruszce jej terapeutka Alicja. Tajemniczą i wiodącą przez wiele meandrów drogą ku osiągnięciu spokoju sumienia staje się także pamiętnik, który na skutek pewnego eksperymentu trafia w ręce Grety. Na jego kartach poznajemy Annę i jej matkę oraz ich niełatwą i bolesną historię.
Czy dzięki lekturze pamiętnika Greta osiągnie upragniony wewnętrzny spokój? Czy wybaczy? Ojcu, a może samej sobie? Tego dowiecie się z kart książki.
Dla mnie opowieść ta jest majstersztykiem. Autor w sposób niezwykle umiejętny łączy w niej przeszłość z teraźniejszością, wywołując w czytelniku snutą opowieścią całą gamę różnorodnych emocji. Historia Grety spleciona z pamiętnikiem Anny porusza najczulsze struny człowieczeństwa, a odbiorca znajduje w niej uśmiech i łzy, strach i niepewność jutra, lecz także nadzieję wbrew przeciwnościom i wielką ludzką determinację.
Książkę tę czyta się jednym tchem pomimo jej trudnej tematyki. Max Czornyj ukazał w niej walkę człowieka nie tylko w kontekście historycznym, lecz również w jej indywidualnym wydaniu, czyli zmaganiu się z własnymi demonami i traumami – Greta toczy ten bój każdego dnia.
Jest to opowieść o głębi ludzkiej egzystencji, w której jest miejsce zarówno na chorobę, zapominanie, powolne odchodzenie etc, ale też na miłość, przyjaźń, przebaczenie, odkrywanie prawdy i wiele innych odczuć.
Uwierzcie mi, że bardzo trudno jest pisać o tej pozycji tak, aby nie spojlerować, a tym samym nie psuć Wam samodzielnego odkrywania sekretów niniejszej opowieści. Mimo, iż książek o tematyce wojennej jest aktualnie na rynku bardzo wiele to „Córka nazisty” jest zupełnie inna od tych, które do tej pory przeczytałam (a było ich sporo), dlatego bardzo serdecznie zachęcam Was do zapoznania się z najnowszą publikacją Maxa Czornyja i gwarantuję, że długo o niej nie zapomnicie.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/08/to-co-za-nami-i-to-co-przed-nami.html
Całkiem niedawno, bo zaledwie 29 lipca swoją premierę miała najnowsza powieść autorstwa Maxa Czornyja pod bardzo wymownym tytułem „Córka nazisty”. Jest to już 17 (wraz z kilkoma antologiami) pozycja w dorobku autora. Jednakże tym razem pisarz postawił na zupełnie inny niż dotychczas klimat opowieści. „Córka nazisty” utrzymana jest w konwencji psychologiczno-obyczajowej oraz...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-10-03
Prozą Agaty Kołakowskiej zachwyciłam się już blisko 2 lata temu po przeczytaniu powieści „Szczęście na miarę”, potem przyszedł czas na „Balladę o dwóch miastach”, a zaledwie wczoraj – tj. 7 października swoją premierę miała najnowsza publikacja zatytułowana „Daleko od siebie”, którą miałam przyjemność już przeczytać dzięki uprzejmości autorki.
Historia osadzona jest w Małopolsce, jej akcja toczy się w Krakowie i Lanckoronie, a koleje losu bohaterek mają miejsce w dwóch perspektywach czasowych – obecnie i w przeszłości. Poznajemy dwie przyjaciółki Hannę i Ewę, które od najmłodszych lat są właściwie nierozłączne. Czas upływa, a ich przyjaźń pomimo wzlotów i upadków trwa nadal. Jednak nastaje czas, gdy obie są już dorosłymi kobietami, młodymi mężatkami spodziewającymi się potomstwa, a wtedy splot pewnych wydarzeń i sytuacji rozdziela kobiety na wiele, wiele lat…
Co takiego zaszło dwie dekady temu? Po upływie tak długiego czasu od tamtych zdarzeń, pewnej nocy Hanna odbiera tajemniczy telefon… Czy to rzeczywiście mogła być Ewa? Odpowiedź na te i wiele innych pytań znajdziecie wewnątrz powieści.
W książce tej poruszonych zostało wiele istotnych tematów, gdyż traktuje ona nie tylko o kobiecej przyjaźni. Mowa w niej także o uczuciach, głęboko skrywanych pragnieniach oraz różnego rodzaju traumach i tajemnicach, które jak się okazuje nawet po latach mogą determinować nasze życie.
To opowieść o sile ukrytej w słabości, o zdradzie i trudnych relacjach rodzinnych, ale także o harcie kobiecego ducha, ogromnej niezłomności i ofiarności ukrytej w każdej z nas mimo całego życiowego bagażu. Traktuje ona również o macierzyństwie – tym wyczekiwanym i upragnionym, lecz także tym, które zaskakuje i sprawia, że kobieta ma trudności z odnalezieniem się w sytuacji, kiedy dowiaduje się, iż spodziewa się dziecka.
Autorka zawsze w swojej twórczości dotyka różnego rodzaju relacji międzyludzkich, za każdym razem podkreślając ich wieloaspektowość i znaczenie w naszym życiu, więc również tym razem nie jest inaczej.
Agata Kołakowska w swojej powieści zadaje wiele pytań na czele z tym czy i ewentualnie do jakiego stopnia mamy prawo zachowywać coś w tajemnicy przed bliskimi nam osobami po to, by je chronić?
Czy Hanka i Ewa znów odnajdą wspólną drogę? Zajrzyjcie na karty „Daleko od siebie”, powieść ta nasączona jest przeróżnymi emocjami, które przeżywa każda z bohaterek. W książce znaleźć można wiele przemyśleń dotyczących tematu przyjaźni.
Pisarka nie daje jednak prostych odpowiedzi na trudne pytania. Nie narzuca także własnych poglądów na opisywane sprawy, co z całą pewnością jest dodatkowym atutem tej powieści.
Gorąco polecam tę lekturę!
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2022/10/zrealizowane-plany-to-tylko-askawy-ukon.html
Prozą Agaty Kołakowskiej zachwyciłam się już blisko 2 lata temu po przeczytaniu powieści „Szczęście na miarę”, potem przyszedł czas na „Balladę o dwóch miastach”, a zaledwie wczoraj – tj. 7 października swoją premierę miała najnowsza publikacja zatytułowana „Daleko od siebie”, którą miałam przyjemność już przeczytać dzięki uprzejmości autorki.
Historia osadzona jest w...
2021-04-24
Karolina Wilczyńska ma w swoim literackim dorobku wiele pięknych, wciągających i na różne sposoby inspirujących opowieści. We wrześniu ubiegłego roku Wydawnictwo Czwarta Strona oddało w ręce czytelników zupełnie nową serię tej autorki, a niniejszy projekt nazwany został – Ja, Kobieta.
Kilka miesięcy temu opowiedziałam Wam o pierwszym tomie w/w serii. Była nim książka „Światło w jej oczach”. Natomiast pod koniec marca tego roku ukazała się druga odsłona serii i to właśnie o powieści „Dałeś mi siłę” będzie dziś mowa.
Znana nam z poprzedniej części malarka Klara po ukończeniu poprzedniego obrazu szuka inspiracji do kolejnych. Szkicując pewnego dnia na parkowej ławce zostaje zaczepiona przez kobietę, która pyta ją czy wykonałaby portret jej nieżyjącego ojca z fotografii. Młoda artystka odmawia, gdyż zwykle nie podejmuje się tego typu zleceń. Nieznajoma kobieta jest jednak dla Klary tak mocno intrygująca, że na skutek pewnych wydarzeń sama staje się jej modelką.
W ten sposób poznajemy Joannę, która sama bardzo mocno zaskoczona jest tym, że zostaje modelką. Jaką historię nosi w sobie ta dojrzała i ogromnie charyzmatyczna kobieta? – Pełną odpowiedź znajdziecie oczywiście w powieści.
Poprzez opowieść swojej bohaterki autorka tym razem ukazała czytelnikom zmagania z chorobą nowotworową i jej skutkami nie tylko w sferze fizycznej, ale również psychicznej, emocjonalnej czy duchowej.
Joanna nieoszczędzana przez los ma ogromne wsparcie w rodzinie, zawsze bardzo ciepło opowiada Klarze o mężu i dzieciach. Jednak mówi też szczerze o trudnych relacjach z mamą.
Jej świadectwo zawarte w niniejszej książce jest niesamowitym ukazaniem hartu ludzkiego ducha w połączeniu z ogromną prostolinijnością, jaka cechuje tę bohaterkę.
Jeśli macie ochotę na historię inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami, taką, która wyciska z oczu łzy, lecz przywołuje również uśmiech, ciepło w sercu i ogrom refleksji nad tym, czego na co dzień za często nie doceniamy to koniecznie sięgnijcie po tę niesamowitą opowieść i dowiedźcie się, kto dał Joannie jej niebagatelną wewnętrzną siłę…
Książka ta z całą pewnością pozostanie w Waszej pamięci na długo, ponieważ jej przesłane jest w pewien sposób uniwersalne i każdy człowiek, choć oczywiście na różnych płaszczyznach, może odnieść je do samego siebie. Zachęcam Was gorąco do zapoznania się z tym tytułem, a mnie nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejną opowieść z serii Ja, Kobieta.
Polecam!
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2021/05/to-co-jest-nasza-saboscia-moze-okazac.html
Karolina Wilczyńska ma w swoim literackim dorobku wiele pięknych, wciągających i na różne sposoby inspirujących opowieści. We wrześniu ubiegłego roku Wydawnictwo Czwarta Strona oddało w ręce czytelników zupełnie nową serię tej autorki, a niniejszy projekt nazwany został – Ja, Kobieta.
Kilka miesięcy temu opowiedziałam Wam o pierwszym tomie w/w serii. Była nim książka...
Na wstępie pragnę podziękować Wydawnictwu Święty Paweł za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
W książce tej poznajemy w pewnym sensie dwie historie, które w toku powieści łączą się w jedną. Stuart Daniels jest amerykańskim fotografem, jego zdjęcia z różnych zakątków świata objętych między innymi działaniami wojennymi zostają bardzo docenione, a mężczyzna otrzymuje prestiżową nagrodę...
Adanna natomiast jest nastoletnią Afrykanką, wraz z matką i dwójką młodszego rodzeństwa mieszka w skrajnej nędzy w dotkniętym epidemią AIDS kraju. Uboga, rozpadająca się lepianka jest ich domem... Dowiadujemy się także, iż matka dziewczynki także jest nosicielką wirusa HIV...
Jakby tego wszystkiego było mało dziewczynka zostaje niejednokrotnie zgwałcona i pobita... wtedy początkowo jedynym oparciem jest dla niej jak sama o nim mówi Świetlisty Przyjaciel...
Gdy życie prywatne i zawodowe Stuarta ulega swego rodzaju załamaniu zostaje on oddelegowany przez wydawcę gazety, w której pracuje do małej afrykańskiej wioski, by dzięki dokumentacji stamtąd odbudować swoją zawodową pozycję...
Dziennikarz staje twarzą w twarz z ogromem cierpienia, ubóstwa, głodu, bólu i śmierci, lecz także z ludźmi o ogromnym harcie ducha pełnymi nadziei, iż mimo wszystko pomoc dla nich nadejdzie...
Tak oto splatają się drogi Stuarta i Adanny, jest to opowieść o ogromie ludzkiego nieszczęścia przybierającego rożne formy, a mimo to jej karty przepełnione są także wiarą i nadzieją na to, że wbrew wszelakim pozorom nigdy nie jesteśmy sami...
Autor ukazuje jak bardzo człowiek może zmienić swoje życie jeśli tylko będzie w stanie otworzyć się na to, co podpowiada mu własne serce... Pokazuje nam także niezwykle charyzmatyczne postacie, takie jak np. pastor Walter czy Tagoze...
Historię tę, choć nie należy ona do łatwych czyta się jednym tchem... Gorąco polecam!
* https://www.facebook.com/KsiazkowoLC *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2015/07/o-chorobach-i-godzie-w-afryce.html
Na wstępie pragnę podziękować Wydawnictwu Święty Paweł za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
więcej Pokaż mimo toW książce tej poznajemy w pewnym sensie dwie historie, które w toku powieści łączą się w jedną. Stuart Daniels jest amerykańskim fotografem, jego zdjęcia z różnych zakątków świata objętych między innymi działaniami wojennymi zostają bardzo docenione, a mężczyzna otrzymuje...