-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2020-02-23
2020-03-04
Jakiś czas temu na naszym rynku wydawniczym ukazała się debiutancka powieść autorstwa Juliena Sandrela, która nosi tytuł „Pokój wspaniałości”. Autor w swojej opowieści ukazuje czytelnikom perypetie Thelmy i jej nastoletniego syna Louisa. Kobieta, by zapewnić synowi jak najlepszy byt pomimo przeciwności stara się realizować zawodowo w biznesie i samotnie wychowuje 11-latka. Gdy pewnego zdawać by się mogło zwyczajnego dnia Louis ulega wypadkowi, na skutek, którego zapada w śpiączkę życie Thelmy zmienia się o 180◦.
By zmotywować chłopca do wybudzenia kobieta zaczyna realizować marzenia, które nastolatek zapisywał w swoim notatniku zwanym zeszytem wspaniałości, który to przez przypadek odkrywa. Swoje poczynania relacjonuje poprzez filmiki, które babcia lub personel szpitala odtwarzają Louisowi.
Książka skłania czytelnika do wielu refleksji na temat tego, co tak naprawdę powinno być najważniejsze w naszym życiu. Historia Louisa i jego mamy pokazuje, że na spełnianie marzeń, nawet tych najbardziej zwariowanych, a często wydających się wręcz nierealnymi, nigdy nie jest za późno. Podobnie jak na odbudowywanie relacji z drugim człowiekiem, co dobitnie ukazuje ewolucja, jaka dzieje się w toku książki między Thelmą, a jej matką, których więzi były mocno nadszarpnięte.
Jest to niezwykła i niesamowicie barwna opowieść o nadziei, miłości, marzeniach i oczekiwaniu na cud przebudzenia. Czy takowy się wydarzył? Tego dowiecie się z kart książki.
Autor w sposób bardzo subtelny, a zarazem ogromnie klarowny nakreślił także wielowymiarowość i wieloznaczność pojęcia, jakim jest cud… Co dokładniej się za tym kryje? Przeczytajcie sami.
Jeśli poszukujecie lektury refleksyjnej, wywołującej wzruszenie i uśmiech, a także niesamowicie ciepłej, przepełnionej miłością, troską i wewnętrznym dojrzewaniem do własnych dawno pogrzebanych przez bohaterów potrzeb i pragnień to niniejsza książka będzie dla Was idealnym wyborem.
Niniejsza pozycja nie jest zbyt obszerna objętościowo. Niesie w sobie jednak całkiem spory ładunek emocji i przemyśleń, co pokazuje, że nie objętość, a jakość przekazu ma tutaj niebagatelne znaczenie.
Zapraszam Was zatem serdecznie do „Pokoju wspaniałości” i odkrycia go na swój własny, całkowicie osobisty sposób.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/05/zamknij-na-chwile-oczy-nie-mysl-o-tym.html
Jakiś czas temu na naszym rynku wydawniczym ukazała się debiutancka powieść autorstwa Juliena Sandrela, która nosi tytuł „Pokój wspaniałości”. Autor w swojej opowieści ukazuje czytelnikom perypetie Thelmy i jej nastoletniego syna Louisa. Kobieta, by zapewnić synowi jak najlepszy byt pomimo przeciwności stara się realizować zawodowo w biznesie i samotnie wychowuje 11-latka....
więcej mniej Pokaż mimo to2020-04-27
Już od bardzo dawna nie miałam tak mieszanych odczuć i trudności przy ich opisaniu po lekturze powieści, jak ma to miejsce przy tej pozycji. Książka ta ukazała się na polskim rynku wydawniczym w roku 2016, a na świecie według noty wydawniczej obsypana została wieloma nagrodami.
Dla pełnej jasności mam na myśli książkę „Kruchość skrzydeł” autorstwa Karen Foxlee. Narratorką tej opowieści jest 10-letnia Jennifer Day, która mieszka w niewielkiej górniczej osadzie wraz z rodzicami i starszą siostrą Beth.
Świat Jennifer wywraca się do góry nogami, kiedy nastoletnia Beth postanawia, niestety skutecznie, targnąć się na swoje życie. Osamotniona i zagubiona dziewczynka próbuje jak najdokładniej odtworzyć ostatnie miesiące życia starszej siostry, aby chociaż w pewnym stopniu odpowiedzieć sobie na pytanie – dlaczego to wszystko się wydarzyło? Towarzyszką Jennifer w rozwikływaniu tej niewiadomej staje się jej przyjaciółka Angela oraz podążający za przedstawianymi przez dziewczynki retrospekcjami i ich dywagacjami czytelnik.
Z całą pewnością jest to historia poruszająca ważny temat, jakim jest wchodzenie w dorosłość, które niekiedy obarczone bywa bardzo trudnymi do udźwignięcia i bolesnymi konsekwencjami, tak jak miało to miejsce w przypadku Beth. Autorka ukazała również powolny, acz bezlitosny obraz rozpadu rodziny, która boryka się ze stratą i wieloma innymi głęboko skrywanymi, a nawet nie zawsze uświadomionymi problemami.
Jak więc widzicie książka ta oscyluje wokół istotnych i wartych uwagi kwestii. Mimo to, jeśli o mnie chodzi mam do niej jedno spore zastrzeżenie, otóż jest ona napisana w sposób tak zagmatwany, mglisty, a wręcz duszny i przytłaczający ilością metafor oraz różnego rodzaju aluzji, że czytało się ją niesamowicie ciężko…
W zalewie niedopowiedzeń zawieszonych w bardzo gęstym klimacie całej tej opowieści ogromnie trudno było mi się wciągnąć w tę lekturę. Mimo, iż autorka dotyka wielu ważnych aspektów ludzkiego, a zwłaszcza nastoletniego życia to zrozumienie, o co chodzi w tej historii niestety idzie jak po grudzie.
Jeśli mimo moich powyższych zastrzeżenie chcecie poznać losy sióstr oraz całej rodziny Day’ów i zmierzyć się z tą niełatwą pod wieloma względami pozycją, z której wyziera niebagatelna melancholia to możecie spróbować sięgnąć po niniejszą publikację.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/05/niekiedy-az-duszno-jest-od-wspomnien.html
Już od bardzo dawna nie miałam tak mieszanych odczuć i trudności przy ich opisaniu po lekturze powieści, jak ma to miejsce przy tej pozycji. Książka ta ukazała się na polskim rynku wydawniczym w roku 2016, a na świecie według noty wydawniczej obsypana została wieloma nagrodami.
Dla pełnej jasności mam na myśli książkę „Kruchość skrzydeł” autorstwa Karen Foxlee. Narratorką...
2020-05-12
Dzisiaj przychodzę do Was z kolejnym tegorocznym debiutem, niniejsza książka ukazała się w drugiej połowie marca nakładem Wydawnictwa Novae Res. Publikacja nosi wymowny tytuł „W ciszy i w ciemności”, a jej autorem jest Michał Majchrzak, mężczyzna w sile wieku mieszkający w Bochni.
Autor od dziecka zmaga się z zespołem Ushera - jest to rzadka choroba genetyczna, która charakteryzuje się uszkodzeniem słuchu oraz postępującą dysfunkcją narządu wzroku. Ostatecznie doprowadza do całkowitej utraty tych dwóch narządów zmysłu.
Pan Michał podzielił swoją autobiograficzną historię na kilka części. W pierwszej z nich w sposób niezwykle otwarty, szczery i bez zbędnego patosu opisuje swoją codzienność, jako małego chłopca, potem nastolatka, a następnie wchodzącego w dorosłe życie młodego mężczyzny. Dzięki temu fragmentowi opowieści ukazuje on czytelnikom swoje radości, smutki, problemy dnia codziennego oraz wiele psychiczno-emocjonalnych burz, jakie stały się jego udziałem na skutek prób funkcjonowania z zespołem Ushera (zdiagnozowanym de facto dość późno).
Druga część poświęcona została wielkiej pasji autora, którą jest bieganie. Początkowo dzięki tej właśnie aktywności młody mężczyzna nie tylko rozładowywał nagromadzone w nim pokłady energii, ale również porządkował w swojej głowie myśli i targające nim emocje. Finalnie zaś bieganie stało się sposobnością do odwiedzenia wielu miejsc zarówno w kraju, jak i na świecie, gdzie odbywają się różne imprezy biegowe dla osób głuchoniewidomych, w których autor brał udział osiągając ogromne sukcesy. Jeśli jesteście zainteresowani około biegową tematyką w nieco innym, aczkolwiek wcale nie mniej ekscytującym wydaniu to z pewnością przeczytacie ten fragment opowieści z ogromnym zaciekawieniem. Mało tego oprócz biegania autor opowiada również swoim czytelnikom o sporej kreatywności, jaka pojawiła się w jego życiu, gdy jego pogarszający się wzrok znacznie utrudnił mu wyczynowe bieganie. Jak wiadomo życie nie znosi próżni, więc poprzez różne koleje losu, które poznacie czytając te książkę na drodze pana Michała stanęły tandemy i grupa ogromnie pozytywnych ludzi. W ten właśnie sposób dzięki wyżej wspomnianej pomysłowości i otwartości na nowe wyzwania narodziła się kolejna pasja, czyli różnorakie wyprawy na tandemie, które również, jak przekonacie się podczas lektury, zaowocowały wieloma frapującymi przygodami.
Trzecia i czwarta odsłona tej publikacji to naświetlenie sytuacji osób z dysfunkcją wzroku i słuchu w kraju i na świecie oraz bardzo praktyczny, a w mojej ocenie również przydatny, oparty na doświadczeniach autora zbiór podpowiedzi dotyczących tego, jak zachowywać się w stosunku do osób z uszkodzeniem wzroku i słuchu tak, aby nie stanowiło to dyskomfortu dla żadnej ze stron.
Książka ta porusza trudny i w gruncie rzeczy mało znany temat. Nie jest ona jednak studium użalania się nad sobą osoby niepełnosprawnej, a wręcz przeciwnie, jest to historia o harcie ducha, spełnianiu kolejnych marzeń i stawianiu sobie coraz to nowych celów.
Historia Michała Majchrzaka jest namacalnym dowodem na to, że nawet będąc zanurzonym w ciszy i ciemności można czerpać z życia garściami i oddychać pełną piersią, chociaż oczywiście nie zawsze jest to proste i wymaga gigantycznego samozaparcia oraz wsparcia ze strony otoczenia, w którym się żyje.
Polecam Wam lekturę tej pozycji, bo autobiografia ta zmienia perspektywę na wiele powszednich spraw, o których na co dzień raczej nie myślimy i nie przykładamy do nich większej wagi.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/05/nigdy-nie-rezygnuj-ze-swoich-marzen-bez.html
Dzisiaj przychodzę do Was z kolejnym tegorocznym debiutem, niniejsza książka ukazała się w drugiej połowie marca nakładem Wydawnictwa Novae Res. Publikacja nosi wymowny tytuł „W ciszy i w ciemności”, a jej autorem jest Michał Majchrzak, mężczyzna w sile wieku mieszkający w Bochni.
Autor od dziecka zmaga się z zespołem Ushera - jest to rzadka choroba genetyczna, która...
2020-10-02
Małgorzata Gutowska – Adamczyk w swoich książkach zabierała już swoje czytelniczki w różne miejsca, wraz z nią odwiedziliśmy m.in. Paryż i niewielkie Gutowo z ukrytymi w nim tajemnicami i wielowątkowymi opowieściami. Tym razem autorka zaprasza nas do zapoznania się z życiem i mieszkańcami nowo powstającego na obrzeżach Warszawy osiedla o urokliwej nazwie Sielanka.
W rozpoczynającym nową serię tomie o podtytule „Nieznajoma” poznajemy cały przekrój postaci poczynając od fryzjerki Beaty, poprzez emerytowaną nauczycielkę Marię, miejscowego birbanta Dużego Rycha, aż po Alicję, młodą kobietę, która jest żoną dewelopera, który wraz ze swoim ojcem zamierza robić w Sielance ogromne budowlane inwestycje…
Zapewniam Was, że to tylko kilkoro bohaterów tej opowieści.
Wracając do Alicji to młoda, napływowa i niesamowicie barwna istota, dlatego też wzbudza ogromne zainteresowanie wśród mieszkańców Sielanki, którzy żyją w pewnego rodzaju stagnacji. Zwłaszcza, że zamierza ona prowadzić na osiedlu zajęcia Jogi [o zgrozo! ;) ].
Perypetie bohaterów opisane są w humorystyczny i bardzo przystępy sposób. Czytelnik zapoznając się historią czuje się tak, jakby przyglądał się życiu mieszkańców mając ich niemalże na wyciągnięcie ręki. A wartki bieg wydarzeń, w którym nie brak zwrotów akcji i intryg porywa odbiorcę swoim nurtem.
Jest to historia przepełniona różnego rodzaju emocjami i wieloma międzyludzkimi relacjami. Znajdziemy w niej miłość i zdradę, wyjazdy i powroty, przyjaźń i samotność oraz wiele blasków i cieni ludzkiego życia.
Autorka w swojej najnowszej opowieści poruszyła wiele współczesnych problemów, a pokazanie ich wszystkich przez pryzmat losów na różne sposoby charakternych bohaterów nadaje im nieco lekkości, nie spłycając przy tym ich wagi.
Jedyną „wadą” powieści jest to, że czyta się ją szybko i teraz nie pozostaje nam nic innego jak tylko czekać na drugą jej odsłonę :).
Zapraszam Was serdecznie do poznania mieszkańców „Osiedla Sielanka” i towarzyszenia im w tym, co na co dzień przeżywają. Dobra zabawa i przyjemnie spędzone przy lekturze chwile gwarantowane! Na dodatek klimatyczne ilustracje wykonane przez panią Joannę Klimaszewską dopełniają całości ciesząc oczy odbiorców.
Polecam.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/11/osiedle-sielanka-otwiera-przed-wami.html
Małgorzata Gutowska – Adamczyk w swoich książkach zabierała już swoje czytelniczki w różne miejsca, wraz z nią odwiedziliśmy m.in. Paryż i niewielkie Gutowo z ukrytymi w nim tajemnicami i wielowątkowymi opowieściami. Tym razem autorka zaprasza nas do zapoznania się z życiem i mieszkańcami nowo powstającego na obrzeżach Warszawy osiedla o urokliwej nazwie Sielanka.
W...
2020-10-18
Są książki, które nie sposób oceniać i pozycja, którą chcę Wam dziś przedstawić z całą pewnością do takich należy. W pierwszej połowie października nakładem Wydawnictwa Replika ukazała się wstrząsająca, autobiograficzna historia autorstwa Laury Priestess.
Autorka w dzieciństwie i wieku nastoletnim doznała przemocy ze strony ojca, który karał ją klapsami, co odcisnęło się na życiu kobiety ogromnym piętnem, z którym zmaga się ona do dnia dzisiejszego.
„Jedenaste nie dotykaj” to opowieść Laury, mająca na celu z jednej strony swego rodzaju rozliczenie się z traumami przeszłości i wyrzuceniu ich z siebie poprzez przelanie ich na papier, natomiast z drugiej uświadomienie odbiorcy, jak wielki i niestety negatywny wpływ na małego człowieka mogą wywrzeć niewinne według niektórych klapsy.
W książce zawartych zostało bardzo dużo odniesień do wielu źródeł i literatury naukowej dotyczących tzw. flagellacji, kilka słów dotyczących niniejszego terminu znajdziecie tutaj: https://slowodnia.com/2012/06/18/flagelacja/.
Jak zapewne się domyślacie nie jest to lektura ani łatwa, ani przyjemna. Ogrom w niej smutku, bólu, zagubienia, żalu, autodestrukcyjnych myśli i zachowań oraz zawodu w odniesieniu zarówno do życia, jak też dziecka/nastolatki do osób dorosłych.
Kolejne rozdziały anonsują niesamowicie obrazoburcze czarno-białe rysunki autorstwa Izy Szewczyk, które nadają jeszcze mocniejszego wyrazu temu, co autorka przekazuje słowami.
Opowieść narratorki jest w moich oczach bardzo ważna i potrzebna, aby przełamać lub chociaż częściowo naruszyć tabu, jakim z całą pewnością nadal są kary cielesne. Jedynym, co niejako dodatkowo utrudniało mi lekturę tej książki jest bardzo duża ilość powtórzeń wielu kwestii, którą stosuje autorka.
Przypuszczam, że miało to służyć podkreśleniu wagi poruszanych tematów, jak również metaforycznemu zrzuceniu ciężaru dźwiganego latami na swoich barkach przez Laurę Priestess. Niemniej jednak tak duża liczba tychże powtórzeń sprawiła, iż lektura szła mi niestety tym bardziej mozolnie…
Autorka na własnym przykładzie ukazuje bardzo wyraźnie psychofizyczny oraz emocjonalny portret osoby od najmłodszych lat borykającej się z doznanymi na bardzo wielu polach okaleczeniami, które próbuje udźwignąć, a że jest bezbrzeżnie samotna, a co za tym idzie nie jest w stanie temu zadaniu podołać coraz bardziej zapada się w sobie.
To, co wydarzyło się w życiu kobiety na zawsze pozostawiło w niej niezatarty ślad… Próby wyjścia na prostą to proces trwający latami, który chyba nigdy nie zostanie definitywnie zakończony, ponieważ upiory przeszłości dają o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach, choć aktualnie nieco mniej niż kiedyś…
Gratuluję Laurze Priestess odwagi i wewnętrznej siły, jakimi niewątpliwie musiała się wykazać, aby zmierzyć się z demonami dzieciństwa i młodości, które tak naprawdę pozostały z nią na całe życie. Mam nadzieję, że poprzez przelanie swej historii na papier udało jej się je, chociaż trochę okiełznać.
Nie jest to książka dla każdego, jeśli jednak osoby dorosłe zdecydują się po nią sięgnąć to może ona otworzyć im oczy na to, jak bardzo może zmienić się na zawsze życie i psychika małego/młodego człowieka, gdy staje się on bezwolną ofiarą z pozoru wychowawczych, a przez to często uważanych za nieszkodliwe klapsów.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/11/klaps-to-relikt-czasow-w-ktorych-nikt.html
Są książki, które nie sposób oceniać i pozycja, którą chcę Wam dziś przedstawić z całą pewnością do takich należy. W pierwszej połowie października nakładem Wydawnictwa Replika ukazała się wstrząsająca, autobiograficzna historia autorstwa Laury Priestess.
Autorka w dzieciństwie i wieku nastoletnim doznała przemocy ze strony ojca, który karał ją klapsami, co odcisnęło się...
2020-12-30
Książka, o której Wam dziś opowiem była ostatnią, jaką przeczytałam w minionym roku. Pod koniec października 2020 roku nakładem Oficyny Wydawniczej SILVER ukazała się najnowsza powieść Pauliny Płatkowskiej – „Bądź dobrej myśli”, pozycja ta była moim pierwszym spotkaniem z twórczością tej pisarki.
Autorka opisała w niej historię trzech pań w „srebrnym” wieku poznajemy Leokadię nazywaną Lonią, Wisławę zwaną Wisią oraz Halinę, panie spotykają się na zajęciach z ceramiki w miejscowym domu kultury.
Kobiety dosyć mocno się od siebie różnią pod względem podejścia do życia i ludzi. Wisia i Halina są znajomymi od dłuższego czasu, nie jest to jednak zbyt bliska relacja, Lonia zna je właściwie tylko z widzenia, jednak, gdy wracają razem po jednych z ceramicznych zajęć staje się to początkiem wzajemnych relacji. Początkowo Loni i Wisi przyświeca cel podniesienia na duchu Haliny, która pogrążona jest w żałobie po śmierci mamy.
Stopniowo jednak starsze panie zaczyna łączyć coraz większa zażyłość, chociaż jak już wspominałam różnią się one od siebie diametralnie właściwie w każdej dziedzinie życia.
Na kartach książki mamy okazję śledzić ich wewnętrzne przemiany na bardzo wielu życiowych polach. Zmiany zachodzące w bohaterkach są często ogromnym zaskoczeniem dla ich najbliższych, mało tego u jednej z nich, [nie zdradzę Wam której, przeczytajcie sami ;) ], są one tak spektakularne i niespodziewane, że wręcz uznawane za komplikacje po przebytym upadku za schodów.
Jest to powieść o przyjaźni, godzeniu się ze stratą i rodzinie, którą nie zawsze tworzyć muszą stricte więzy krwi. Paulina Płatkowska bardzo plastycznie ukazała w niej wielowymiarowość międzyludzkich relacji, które bywają nieoczywiste tak, jak nietuzinkowy jest przecież każdy z nas.
Sporo w niej refleksji o ludzkich pragnieniach i potrzebach oraz o tym, że niekiedy odpuścić sobie i innym to nie znaczy osiąść na przysłowiowych laurach, a paradoksalnie dopiero rozwinąć skrzydła tyle, że w nieco innym kierunku. Lonia, Wisia i Halina pokazują, że pomimo różnych życiowych perypetii i idącego za nimi bagażu doświadczeń można czerpać z życia garściami niezależnie od wieku oraz jakichkolwiek innych kwestii.
Ta ciepła, zabawna, a zarazem mądra patchworkowa powieść czyta się bardzo przyjemnie. Perypetie bohaterek wciągają coraz bardziej z każdą kolejną przeczytaną stroną, a świat widziany oczyma tej ogromnie różnorodnej trójki daje czytelnikowi zobaczyć się ze zupełnie innej, myślę, że szerszej perspektywy.
Jeśli szukacie lektury mądrej, ciekawej, ciepłej i zabawnej oraz takiej z intrygującymi bohaterami, których postawy, decyzje i wybory dają pole do różnorodnych refleksji to według mnie książka „Bądź dobrej myśli” będzie dla Was dobrym wyborem i będziecie miło wspominać poświęcony jej czas.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2021/01/dlaczego-to-los-ma-sie-stale-do-ciebie.html
Książka, o której Wam dziś opowiem była ostatnią, jaką przeczytałam w minionym roku. Pod koniec października 2020 roku nakładem Oficyny Wydawniczej SILVER ukazała się najnowsza powieść Pauliny Płatkowskiej – „Bądź dobrej myśli”, pozycja ta była moim pierwszym spotkaniem z twórczością tej pisarki.
Autorka opisała w niej historię trzech pań w „srebrnym” wieku poznajemy...
2020-12-19
Kazimierz Kiljan ma już w swoim literackim dorobku sporo pozycji. Kilka spośród nich miałam okazję recenzować, a dwóm z tytułów, w tym najnowszemu, który swoją premierę ma właśnie dzisiaj tj. 2 stycznia 2021 (kiedy publikuję niniejszy tekst) i o którym chcę Wam dziś opowiedzieć mam przyjemność patronować.
Powieść ta nosi bardzo wymowny tytuł „Obudź się i żyj”, a jej bohaterką jest Natalia Kleczkowska, która z ogromnym oddaniem i zaangażowaniem wykonuje swoją pracę, która jednocześnie stanowi jej pasję. Młoda kobieta czuje się całkowicie spełniona w zawodzie pielęgniarki.
Los jednak jak wiadomo bywa przewrotny, więc na tę niesamowicie empatyczną, lubianą, szanowaną, zawsze uśmiechniętą i pełną życiowego wigoru kobietę spada ciężka choroba… Natalia początkowo bagatelizuje pierwsze pojawiające się symptomy, które z biegiem czasu nasilają się. W następstwie tego faktu nasza bohaterka zaczyna szukać pomocy medycznej, a że o właściwą diagnozę jest jak się okazuje dosyć trudno, więc wszystko trochę trwa i nie ułatwia całej sytuacji związanej z oczekiwaniem na ostateczne rozpoznanie choroby. Koniec końców Natalia trafia jednak pod opiekuńcze i fachowe skrzydła profesora Trawińskiego, co staje się początkiem jej leczenia.
Dowiadujemy się też, że na skutek horrendalnego nieporozumienia mającego źródło w niefortunnym zbiegu okoliczności Natalia jakiś czas temu zerwała kontakt z rodziną, która zawsze była dla niej niezwykle ważna. Na skutek tych zawirowań Kleczkowscy nic nie wiedzą o trudach choroby, z jakimi zmagała się młoda kobieta ani o skomplikowanej operacji i późniejszej rekonwalescencji, które przeszła.
Na szczęście we wszystkim wspierały ją koleżanki z pracy oraz ludzie poznani w klinice, której była wówczas pacjentką. Jedną z takich osób jest Jacek – z tym mężczyzną połączyła Natalię wyjątkowa więź, która przetrwała śmiało można rzec wszystko, ale o szczegółach dowiecie się z kart powieści.
W pewną Wigilię Natalia wiedziona nagłym, lecz nieodpartym impulsem postanawia po kilku latach nieobecności wybrać się do rodzinnego domu. Decyzja ta zapoczątkowuje powrót na łono rodziny, który jak się okazuje był równie wyczekiwany przez wszystkich. Dzięki temu poznajemy snutą przez Natalię opowieść o tym, co działo się w jej życiu przez kilka ostatnich lat.
Autor poprzez postać Natalii ukazuje zawiłe koleje ludzkiego losu, który nie zawsze jest dla człowieka łaskawy i bardzo często go nie oszczędza. Jest to magiczna opowieść o wierze, nadziei, miłości, przyjaźni, spełnianiu marzeń oraz sile rodzinnych więzi. Jej tytułowe przesłanie „Obudź się i żyj” nawołuje każdego z nas do swoistego przebudzenia i czerpania z życia ile się tylko da pomimo dotychczasowego bagażu doświadczeń, jaki niewątpliwie każdy z nas posiada.
Jeśli chcecie przekonać się czy Natalia mimo wszystkiego, co przeszła odnajdzie na nowo wewnętrzną stabilizację i szczęście to sięgnijcie koniecznie po tę klimatyczną opowieść, która zapewne wywoła w Was sporo refleksji na temat wielu życiowych kwestii.
Ta osadzona w okołoświątecznym klimacie historia idealnie wprowadza czytelnika w magiczny i służący wewnętrznemu wyciszeniu zimowy czas, tak więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko gorąco polecić Wam jej przeczytanie, co oczywiście czynię.
A w ramach ciekawostki i odrobiny chwalenia się powiem Wam, że niniejsza książka jest 15-tym patronatem Książkowo czyta :).
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2021/01/los-bywa-okrutny-nawet-dla-tych-o-sercu.html
Kazimierz Kiljan ma już w swoim literackim dorobku sporo pozycji. Kilka spośród nich miałam okazję recenzować, a dwóm z tytułów, w tym najnowszemu, który swoją premierę ma właśnie dzisiaj tj. 2 stycznia 2021 (kiedy publikuję niniejszy tekst) i o którym chcę Wam dziś opowiedzieć mam przyjemność patronować.
Powieść ta nosi bardzo wymowny tytuł „Obudź się i żyj”, a jej...
2020-12-13
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Elżbiety Ceglarek miało miejsce nieco ponad rok temu za sprawą książki „Facet z pocztówki”. Teraz przyszedł czas na lekturę kolejnej powieści pisarki, a wybór padł tym razem na tytuł „Moja asteroida”.
Poznajemy w niej trzydziestokilkuletnią stewardessę Zosię Pisarską, której życie właśnie wywraca się do góry nogami, gdyż dowiaduje się, że jej narzeczony Leon, który de facto pracuje jako pilot w tej samej, co nasza bohaterka flocie powietrznej, zdradził ją. Kobietę informuje o tym zdarzeniu jej szef Janek, który od dłuższego czasu ma na nią oko, mianując się jednocześnie przyjacielem Leona.
Śledzimy więc burzliwe losy Zosi i przystojnego pilota, który za wszelką cenę próbuje do niej wrócić. Nasza bohaterka jest totalnie zagubiona w tym, co się wokół niej dzieje zwłaszcza, jeśli chodzi o toksyczne relacje z byłym narzeczonym. Muszę uczciwie przyznać, że podczas lektury postawa Zosi wielokrotnie mnie bardzo mocno irytowała, ponieważ jej działania i wybory najczęściej przywoływały na myśl zasadę – myślę jedno, a robię dokładnie odwrotnie…
Gdy pewnego razu nasza bohaterka podupada na zdrowiu i finalnie ląduje w karetce pogotowia w jej życie wkracza sympatyczny lekarz Zbigniew, który zakochuje się w niej niemalże od pierwszej chwili. Jednak zagmatwana sytuacja z Leonem ciągle trwa i owocuje w dosłownie brzemienne skutki. Zosia miota się więc między dwoma mężczyznami i wieścią o bliźniaczej, w dodatku zagrożonej ciąży.
Napisana przez Elżbietę Ceglarek historia obyczajowa nie jest jednak jedynie ckliwym romansem. Pełno w niej niełatwych międzyludzkich relacji, różnorodnych emocji i zmagań z często pogmatwaną codziennością.
Mowa w niej o niepewności jutra, ale także walce o swoje marzenia. Znajdujemy jej kartach także bardzo różne oblicza miłości oraz przyjaźń, która można by rzec nie miała prawa się wydarzyć. Jest to historia o życiowych burzach i o tym, jak zmienia się człowiek i jego podejście do świata pod wpływem nabywanych doświadczeń.
Poznajcie perypetie Zofii Pisarskiej i przekonacie się sami czy uderzenie egzystencjalnej asteroidy ostatecznie ma szansę wyjść jej jednak na dobre?
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/12/i-nawet-jesli-ktos-w-zyciu-nam.html
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Elżbiety Ceglarek miało miejsce nieco ponad rok temu za sprawą książki „Facet z pocztówki”. Teraz przyszedł czas na lekturę kolejnej powieści pisarki, a wybór padł tym razem na tytuł „Moja asteroida”.
Poznajemy w niej trzydziestokilkuletnią stewardessę Zosię Pisarską, której życie właśnie wywraca się do góry nogami, gdyż dowiaduje się,...
2020-12-06
Proza, jaką serwuje czytelnikom Michael Crummey z całą pewnością nie należy do typowych. Podobnie rzecz ma się z najnowszą książką autora pt. „Bez winy”, która pojawiła się na rynku wydawniczym w drugiej połowie sierpnia bieżącego roku.
W powieści tej poznajemy losy 9-letniej Ady i 11-letniego Evereda, których oboje rodzice umierają na skutek szalejącej w ich zatoce choroby. W związku z tym rodzeństwo zostaje zupełnie samo na całkowicie odciętym od świata skrawku lądu znajdującym się na północnym wybrzeżu Nowej Fundlandii.
Okolica, w jakiej przyszło żyć bohaterom zieje pustką, chłodem i wszechogarniającą szarością, a nieco cieplejsze, letnie dni trwają tutaj bardzo krótko. Jedynym, co w miarę cyklicznie uświadamia im upływ czasu są odbywające się dwa razy w roku wizyty statku z zaopatrzeniem, który nosi bardzo wymowną nazwę „Nadzieja”. To właśnie one oraz rybołówstwo i mniej lub bardziej udane polowania, którymi na co dzień para się Evered pozwalają tej dwójce przetrwać w tak nieprzyjaznym dla człowieka środowisku.
Na przestrzeni lat towarzyszymy rodzeństwu w zmaganiach z otaczającą ich surową przyrodą, monotonną codziennością związaną z łowieniem i obrabianiem ryb oraz innymi troskami dnia codziennego. Borykają się oni również z gigantyczną samotnością, a także brakiem chociażby elementarnej wiedzy dotyczącej świata poza zatoką, której przecież nigdy nie opuścili. Po śmierci rodziców, a wcześniej także maleńkiej siostry, jedyną drogą, jaką Ada i Evered mogą zdobyć jakąkolwiek wiedzę o życiu, świecie i sobie samych jest ścieżka własnych doświadczeń.
Z czasem w hermetycznym otoczeniu rodzeństwa Bestów tymczasowo pojawiają się inni ludzie, którzy wnoszą do ich życia sporo wiedzy o totalnie nieznanym im dotąd świecie zewnętrznym. Jednakże każde pożegnanie z różnymi przybyszami generuje zawsze zwiększone poczucie pustki i osamotnienia coraz mocniej unaoczniając bohaterom fakt, iż jedynie brat/siostra to jednak zbyt mały do normalnego funkcjonowania mikroświat.
Autor skupił się bardzo mocno na przemianach dwojga wyraziście wykreowanych przez siebie postaci. W toku książki Ada i Evered wchodzą w wiek nastoletni, a jak wiadomo okres dojrzewania bywa dla młodego człowieka równie burzliwy, co niezrozumiały, a przez to w pewien sposób wręcz przerażający i chociaż różnorodne wspólne przeżycia cementują więź Ady i Evereda to skutki przemian zachodzących w nich w tym najburzliwszym dla nastolatków okresie kładą się także pewnym mrocznym i duszącym cieniem na ich wzajemnych relacjach. Nie zdradzę Wam jednak, jakie, zaskakujące dla nich samych, brzemię przyjdzie udźwignąć rodzeństwu, bo tego dowiecie się z kart książki.
Michael Crummey bardzo dobitnie pokazał, do czego może doprowadzić połączenie dziecięcej niewinności z wymuszonym okolicznościami i sytuacją życiową zacofaniem bohaterów. Należy bowiem pamiętać, że akcja „Bez winy” toczy się na przełomie XVIII i XIX wieku, co rzecz jasna nie jest w tym przypadku bez znaczenia.
Opowieść ta jest mocno psychologiczna i nasycona mnóstwem często nie do końca uświadomionych i niewypowiedzianych wprost uczuć oraz emocji. Jest to historia o dorastaniu i ludzkim dojrzewaniu na bardzo wielu jego poziomach. Wielowarstwowość tej niełatwej, acz niezwykle plastycznie i misternie napisanej prozy urzeka czytelnika połączeniem siły i subtelności przekazu oraz mnóstwem refleksji, jakie niesie ona ze sobą.
Zachęcam Was do współtowarzyszenia Adzie i Everedowi w ich trudnej codzienności oraz poznawaniu życia i samych siebie.
A jako ciekawostkę powiem Wam jeszcze, że w czerwcu 2016 roku miałam przyjemność uczestniczyć wraz z mężem w fantastycznym spotkaniu z Michaelem Crummey’em zorganizowanym przez Wydawnictwo Wiatr od Morza, w bardzo klimatycznej krakowskiej Księgarni Pod Globusem.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/12/zajrzyjcie-do-surowego-swiata-ady-i.html
Proza, jaką serwuje czytelnikom Michael Crummey z całą pewnością nie należy do typowych. Podobnie rzecz ma się z najnowszą książką autora pt. „Bez winy”, która pojawiła się na rynku wydawniczym w drugiej połowie sierpnia bieżącego roku.
W powieści tej poznajemy losy 9-letniej Ady i 11-letniego Evereda, których oboje rodzice umierają na skutek szalejącej w ich zatoce...
2020-11-29
Od czasu, kiedy dzięki Internetowi świat stał się globalną wioską ludzie zaczęli poszukiwać w sieci właściwie wszystkiego. Poczynając od najprostszych informacji, drobnych zakupów czy rozrywki poprzez nowe samochody, mieszkania i zatrudnienie, aż po adeptów wspólnych pasji, nowych znajomych, a nawet życiowych partnerów.
Najnowsza książka Marcina Michała Wysockiego nosząca tytuł „# Portal randkowy” zawiera 8 inspirowanych prawdziwymi historiami opowieści. Autor pokazuje nam perypetie kilkunastu osób, zamieszkujących w różnych częściach Europy.
Śledząc losy bohaterów czytelnik czuje się tak, jakby obserwował z boku zawiązujące się i rozwijające wirtualne znajomości. Poznajemy różnorodne preferencje poszczególnych osób, ich motywacje i oczekiwania względem drugiego człowieka oraz wzajemnych relacji.
Opisane w niniejszej pozycji historie mają różny kaliber emocjonalny od zabawnych, poprzez w pewien sposób nostalgiczne, aż po te służące ku przestrodze, ponieważ jak wiadomo Internet jest pełen różnorodności w pozytywnym, ale także w negatywnym znaczeniu. Bardzo łatwo jest więc zakłamać w sieci rzeczywistość właściwie w każdym jej aspekcie lub wyretuszować swój wizerunek fizyczny czy charakterologiczny.
Bohaterowie ukazani w tym zbiorze stanowią bardzo szeroki przekrój pod wieloma względami, gdyż różnią się od siebie narodowością, miejscem zamieszkania/pochodzenia, statusem społecznym i materialnym, zgromadzonym bagażem doświadczeń etc. Łączy ich jednak fakt, że wszyscy poszukują relacji z drugim człowiekiem.
Chociaż relacje te są różnie definiowane dążenie do nich niezmiennie dowodzi faktu, iż człowiek jest istotą społeczną, która potrzebuje kochać i być kochaną oraz akceptowaną przez innych. Sieć internetowa sprawia, iż zacierają się granice państw i kontynentów, więc poniekąd niweluje się problem odległości między ludźmi, która dawniej najprawdopodobniej uniemożliwiłaby im wzajemne zapoznanie się.
Mało tego zawierane wirtualnie znajomości wyzwalają w człowieku swego rodzaju śmiałość i pewność siebie, których często może mu brakować w nawiązywaniu kontaktów w realnym świecie. Wyżej wspomniane predyspozycje wynikają najprawdopodobniej stąd, iż w wirtualnej rzeczywistości ujawniamy o sobie i swoich prywatnych światach jedynie tyle ile chcemy, a robimy to wyłącznie w taki sposób, w jaki sami odmalujemy wszystko własnymi elektronicznymi, czy telefonicznymi opowieściami.
Marcin Michał Wysocki pisze w sposób bardzo przystępny, co w żadnym razie nie spłyca poruszanej tematyki. Na przykładzie zamieszczonych w książce historii naświetla on również pułapki wirtualnych znajomości, których można na pierwszy rzut oka nie dostrzec dając się ponieść fali zafascynowania nowo poznanym człowiekiem.
„# Portal randkowy” jest pozycją, którą czyta się płynnie i dosyć szybko. Tematyka tej pozycji jest ogromnie aktualna zwłaszcza teraz, kiedy w pandemicznym czasie ok. 95% egzystencji wielu z nas toczy się właśnie w wirtualnym świecie.
Czy bohaterowie znajdą to, czego szukają? Jakimi ścieżkami powiedzie ich los i co jeszcze dołożą przy tym do swojego bagażu życiowych doświadczeń? Odpowiedź na te i sporo innych pytań znajdziecie na kartach tej publikacji, którą niewątpliwie polecam Waszej uwadze.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/12/istnieja-metafory-bardziej-rzeczywiste.html
Od czasu, kiedy dzięki Internetowi świat stał się globalną wioską ludzie zaczęli poszukiwać w sieci właściwie wszystkiego. Poczynając od najprostszych informacji, drobnych zakupów czy rozrywki poprzez nowe samochody, mieszkania i zatrudnienie, aż po adeptów wspólnych pasji, nowych znajomych, a nawet życiowych partnerów.
Najnowsza książka Marcina Michała Wysockiego nosząca...
2020-11-22
Zdarzają się książki, które pomimo swojej stosunkowo niewielkiej objętości niosą w sobie bardzo wyrazisty przekaz oraz ogromny ładunek emocjonalny i tak właśnie jest w najnowszej publikacji autorstwa Sylwii Winnik noszącej tytuł „Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939-1945”.
Książka rozpoczyna się od bardzo osobistego wstępu autorki, która uchyla przed czytelnikami furtkę pozwalającą zajrzeć do bardzo intymnych wspomnień i refleksji, dotyczącymi m.in. Świąt Bożego Narodzenia oraz związanych z tym okresem tradycji etc, jakimi Sylwia zdecydowała się z nami podzielić.
W pozycji tej znajdziemy także 10 różnych historii, które mają na celu przybliżyć odbiorcom, jak wyglądało Boże Narodzenie w czasie II Wojny Światowej. Retrospekcje te stanowią bardzo mocny kontrast w odniesieniu do tematu Świąt.
Boże Narodzenie kojarzy nam się bowiem z cudem narodzin, radością, rodzinnym ciepłem, obfitym stołem itd. Wszystkie te odczucia i wiele im podobnych są bardzo dalekie od uczuć i emocji przeżywanych przez człowieka podczas wojennej zawieruchy, której nieodłącznymi elementami są strach, chłód, głód, wycieńczenie, samotność etc.
Jednak jak przekonujemy się czytając wszystkie przejmujące opowieści zawarte w „Moc truchleje…” człowiek nosi w sobie niesamowitą i bardzo często nieuświadomioną umiejętność, która nawet w najtragiczniejszych okolicznościach pozwala mu przetrwać i stworzyć z najmniejszych dostępnych okruchów normalności takie Boże Narodzenie, które mimo wszystko tchnie w niego chociażby odrobinę nadziei i wiary w lepsze jutro.
Rozmówcy autorki podkreślają jak ważna jest bliskość pomiędzy ludźmi, pamięć o tych, których już nie ma, wierność tradycji oraz świadomość tego, że Boże Narodzenie, w takiej formie, jaka jest dziś naszym udziałem, było wręcz utopią dla ludzi, którzy przeżyli II Wojnę Światowo, okupację i wiele bolesnych zakrętów historii.
Wsłuchajmy się w przelane na papier głosy tych, którzy potrafili godnie przeżywać cud narodzenia nawet w najbardziej urągających istocie ludzkiej warunkach. Niech zbliżające się niebawem Boże Narodzenie będzie dla nas samych okazją do ponownego odkrycia prawdziwej wartości tego szczególnego czasu.
Doskonałym uzupełnieniem całej publikacji są zamieszczone w niej fotografie oraz przepisy świąteczne z czasów wojny.
Jeśli szukacie refleksyjnej lektury, przy której można zatrzymać się na dłużej i poczuć ducha i w gruncie rzeczy wcale niełączące się z dobrami materialnymi znaczenie zbliżających się Świąt to gorąco polecam Wam lekturę tego niezwykłego zbioru rozmów, dzięki którym można nabrać zupełnie innej perspektywy niż ta, którą mieliśmy do tej pory w odniesieniu do świętowania Bożego Narodzenia.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/12/dobre-spojrzenie-drugiego-czowieka.html
Zdarzają się książki, które pomimo swojej stosunkowo niewielkiej objętości niosą w sobie bardzo wyrazisty przekaz oraz ogromny ładunek emocjonalny i tak właśnie jest w najnowszej publikacji autorstwa Sylwii Winnik noszącej tytuł „Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939-1945”.
Książka rozpoczyna się od bardzo osobistego wstępu autorki, która uchyla przed czytelnikami furtkę...
2020-11-21
Małgorzata Kalicińska od wielu już lat gromadzi wokół swojej literatury coraz szersze grono czytelniczek, dzieje się tak zapewne, dlatego że powieści autorki są bardzo bliskie naszemu życiu i emocjom, które na co dzień przeżywamy, a jednocześnie na swój sposób różnorodne.
Najnowsza książka zatytułowana „Listy pisane atramentem, czyli rok z życia wdowca” to opowieść podana czytelnikowi w formie listów. Poznajemy w niej 70-letniego Stefana, który po śmierci żony czuje się nieco samotny, gdyż jego syn z rodziną mieszkają dosyć daleko.
Podczas rutynowej wizyty lekarskiej, na której okazuje się, iż nasz bohater fizycznie ma się świetnie odrobinę skarży się on sympatycznemu doktorowi, że coraz częściej zapomina drobne słowa etc. Receptą na odmianę tego stanu rzeczy ma być pisanie listów, do którego namawia Stefana jego zaprzyjaźniony medyk.
Starszy pan zastanawia się więc z kim mógłby korespondować i wpada na pomysł by pisać do swojej zmarłej jakiś czas temu żony, za którą nieustająco tęskni. Kupuje więc zeszyt, w którym ma zamiar pisać, a z szuflady wyjmuje ulubione pióro Marii.
W taki oto sposób poznajemy codzienność Stefana, jego wspomnienia i refleksje na temat różnorodnych życiowych zagadnień. Listy te są ciepłe, barwne, ale nie zanadto ckliwe ani patetyczne. Czytając je odbiorca czuje się tak, jakby uczestniczył w swoistej rozmowie dwojga ludzi, którzy spędzili ze sobą przysłowiowy kawał życia, chociaż oczywistym jest, że Maria nie może już odpowiedzieć.
W listowy pamiętnik Stefana wpisują się też losy jego nowego sąsiada Piotra, jego sympatii Pauliny i „starych”, chociaż właściwie nowo poznanych lokatorów pobliskiego domu – Marianny i Antoniego.
Jeśli komuś z Was przyszło do głowy, iż jest to książka o starości i samotności to jest on według mnie w sporym błędzie. Dla mnie perypetie Stefana są opowieścią o odkrywaniu nowych pasji, spełnianiu długo odkładanych marzeń i odnajdywaniu uroków życia w nieco starszym wieku, a także o integrowaniu się z innymi ludźmi, na co nigdy nie jest za późno.
Chociaż oczywiście nasz bohater miewa czasem gorsze dni, bo któż z nas ich nie ma, to postawa, jaką zaprezentowała na jego przykładzie autorka dobitnie ukazuje, że jeśli tylko jesteśmy na tyle zdrowi, aby być samodzielni to komfort naszego życia zależy w dużej mierze od nas samych i od tego czy sobie na niego pozwolimy, czy też postanowimy całkowicie zgnuśnieć tym samym uprzykrzając życie sobie i otoczeniu.
Powieść czytało mi się przyjemnie i szybko. A jedynym mankamentem była korekta książki, która niestety pozostawia sporo do życzenia i to trzeba uczciwie przyznać… Niemniej jednak, jeśli chodzi o tę publikację samą w sobie to jest ona sympatyczną odskocznią od dosyć ponurej ostatnimi czasy rzeczywistości.
Jeśli chcecie przeczytać coś niezbyt ciężkiego, a jednocześnie podanego w odrobinę nietypowej formie to sięgnijcie po najnowszą odsłonę twórczości tej znanej i lubianej autorki.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/12/list-napisany-odrecznie-najpiekniejszy.html
Małgorzata Kalicińska od wielu już lat gromadzi wokół swojej literatury coraz szersze grono czytelniczek, dzieje się tak zapewne, dlatego że powieści autorki są bardzo bliskie naszemu życiu i emocjom, które na co dzień przeżywamy, a jednocześnie na swój sposób różnorodne.
Najnowsza książka zatytułowana „Listy pisane atramentem, czyli rok z życia wdowca” to opowieść podana...
2020-11-15
Regina Brett już od kilku lat inspiruje polskich czytelników swoimi niezwykłymi książkami. We wrześniu bieżącego roku nakładem Wydawnictwa Insignis ukazała się według mnie najbardziej osobista publikacja autorki (spośród tych, które dotąd czytałam), która nosi tytuł „Trudna miłość. Mama i Ja”.
Regina dzieli się z czytelnikami swoimi najintymniejszymi wspomnieniami z dzieciństwa. Szczerze i otwarcie pisze o rodzinnych relacjach, które jak się dowiadujemy nie należały do łatwych.
Jak wskazuje już sam tytuł sporo miejsca w swojej opowieści autorka poświęciła ogromnie skomplikowanej więzi ze swoją mamą Mary, której to więzi w pewnym sensie wcale nie było… Regina Brett poprzez swoje retrospekcje pokazuje czytelnikom swoją krętą i wyboistą drogę, jaką przebyła, aby wybaczyć matce, a także samej sobie.
Jak zapewne się domyślacie życie w dużej rodzinie nie jest łatwe, a w drugiej połowie lat 50-tych (autorka przyszła na świat w roku 1956) opieka nad dziećmi i zajmowanie się gospodarstwem domowym spoczywało wyłącznie na barkach kobiety.
Mary Brett miała 11 dzieci, męża i dom do ogarnięcia. W związku z tak dużym obciążeniem psychofizycznym, każdy kolejny poród nasilał u niej depresję i sprawiał, że coraz bardziej zapadała się w sobie. Dlatego opieka nad młodszym rodzeństwem spadała na starsze dzieci, które na skutek zmagań Mary z życiem i samą sobą, w dzieciństwie miały deficyty emocjonalne, które w różnym stopniu rzutowały na ich późniejsze życie.
Autorka snując swoją opowieść porusza wiele tematów trudnych i bardzo bolesnych, gdyż książka ta jest dla niej samej formą autoterapii. Po wielu latach, różnych perypetiach oraz przy wsparciu specjalistów Regina uświadomiła sobie bowiem, iż aby pójść dalej trzeba przepracować trudne emocje i traumy, a tym samym w końcu zrzucić ich ciężar ze swych barków.
„Trudna miłość…” to słodko – gorzka opowieść o ludzkim zagubieniu, wielu różnorodnych emocjach i trudnych relacjach między najbliższymi. Wiele w niej wartych pochylenia się nad nimi życiowych refleksji. Pozycja ta jest głębokim świadectwem wybaczenia drugiemu człowiekowi, ale też samemu sobie. Autorka udowodniła, że można pokochać na nowo i zbudować niezwykłą relację nawet wtedy, gdy wydaje się, że wszystko jest już na zawsze stracone.
Zapraszam Was serdecznie do sięgnięcia po tę wielopoziomową jak ludzka egzystencja historię. Książka ta wzrusza, uczy pokory i pochylenia się nad życiem i człowiekiem. Pozycja ta jest w gruncie rzeczy optymistyczna, gdyż opowiada o budowaniu, mimo, że na przysłowiowych gruzach i dostrzeżcie, że trudne nie zawsze oznacza niemożliwe. Przy tej lekturze zdarzy Wam się z całą pewnością także rozbawiony uśmiech.
Aby dodatkowo uplastycznić swoje wspomnienia autorka podzieliła się z czytelnikami nie tylko słowem pisanym, ale także fotografiami ze swojego rodzinnego archiwum.
Polecam!
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/12/kiedy-zaprzeczamy-naszym-historiom-one.html
Regina Brett już od kilku lat inspiruje polskich czytelników swoimi niezwykłymi książkami. We wrześniu bieżącego roku nakładem Wydawnictwa Insignis ukazała się według mnie najbardziej osobista publikacja autorki (spośród tych, które dotąd czytałam), która nosi tytuł „Trudna miłość. Mama i Ja”.
Regina dzieli się z czytelnikami swoimi najintymniejszymi wspomnieniami z...
2020-11-13
„Gambit królowej” to jedna z lepszych książek, jakie przeczytałam w bieżącym roku. Opowiada ona o losach Elizabeth Hormon, ośmioletniej dziewczynki, która po tym, jak w wypadku ginie samotnie wychowująca ją matka, trafia do sierocińca.
Znany dziewczynce do tej pory świat nagle legnie w gruzach. Na skutek przeżytej traumy Beth cierpi na chroniczne bóle brzucha i ciągle nawracającą bezsenność, a jedynym, co w jakimkolwiek stopniu koi dolegliwości ośmiolatki są zielone pigułki podawane codziennie dzieciom w domu dziecka. Przez kilka lat pobytu w placówce Methuen dziewczynka coraz bardziej uzależnia się od wyżej wspomnianych medykamentów.
Jednak Beth poznaje nie tylko mroczną stronę życia w domu dziecka, zaprzyjaźnia się bowiem z tamtejszym woźnym, panem Shaibel’em, dzięki któremu odkrywa swój nieprzeciętny talent i fascynację szachami.
W toku lektury poznajemy dalsze losy Beth, która zostaje adoptowana, śledzimy również dalszy rozwój jej szachowej pasji i zachwycamy jej sukcesami, gdy wygrywa kolejne turnieje szachowe.
W rodzinie adopcyjnej, która pozostawia wiele do życzenia dziewczynka, a potem nastolatka jednak nadal boryka się ona z uzależnieniem od tabletek, a kiedy jest odrobinę starsza dochodzi także uzależnienie od alkoholu. Mimo tego jej szachowa kariera nadal przebiega bardzo pozytywnie.
W książce czytelnik znajdzie także wiele opisów szachowych partii, które pomimo zawartej w nich fachowej terminologii nie przytłaczają, ani nie nużą odbiorcy. Autor ukazuje w niej świat, który w opisywanych czasach zdominowany jest przez mężczyzn, a Rosja jest szachową potęgą zdawać by się mogło nie do obalenia… ale czy na pewno?
Historia Beth to opowieść o dziewczęcym geniuszu, ale również o bezbrzeżnej samotności i bardzo głęboko skrywanej potrzebie miłości. Walter Tevis oddał w ręce czytelników opowieść niezwykle plastyczną, w której w sposób subtelny, a jednocześnie bardzo czytelny ukazał sinusoidę ludzkiego życia. Zmagania wybitnej szachistki z własnymi słabościami, nie zawsze łatwą codziennością i nałogami oraz historia ogromnej pasji, talentu i swego rodzaju walki o prawa kobiet w patriarchalnym świecie porywają czytelnika w wartki wir wydarzeń.
W ramach ciekawostki (jak być może już wiecie) dodam jeszcze, że na podstawie tej powieści powstał też serial o tym samym tytule, który jest już dostępny na platformie Netflix.
Jeśli szukacie wciągającej opowieści to bardzo polecam Wam „Gambit królowej”.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/11/pasja-pasja-trzeba-miec-pasje-przetrwa.html
„Gambit królowej” to jedna z lepszych książek, jakie przeczytałam w bieżącym roku. Opowiada ona o losach Elizabeth Hormon, ośmioletniej dziewczynki, która po tym, jak w wypadku ginie samotnie wychowująca ją matka, trafia do sierocińca.
Znany dziewczynce do tej pory świat nagle legnie w gruzach. Na skutek przeżytej traumy Beth cierpi na chroniczne bóle brzucha i ciągle...
2020-11-02
Jeśli czytujecie reportaże to pozycja, z którą dzisiaj do Was przychodzę na pewno Was zainteresuje. Książka nosi tytuł „Biblioteka w oblężonym mieście. O wojnie w Syrii i odzyskanej nadziei”, a jej autorem jest Mike Thomson, korespondent stacji BBC.
Wojna w Syrii od wielu lat zbiera śmiertelne żniwo i choć mogłoby się wydawać, że wśród rozlewu krwi, głodu, strachu, karabinowych salw i świstu spadających bomb nie ma miejsca na literaturę mieszkańcy niewielkiej Darajji (miejscowość ta leży koło Damaszku) udowodnili, że jest inaczej.
Właśnie o tej niesamowitej, oddolnej inicjatywie opowiada Mike Thomson. Ludzie opisani w tej książce są istotami z krwi i kości, a ocalane przez nich niemal każdego dnia z narażeniem życia tomy i podziemna biblioteka, jaką stworzyli stanowią dla nich wszystkich nie tylko odskocznię i wytchnienie od wojennej zawieruchy, ale również furtkę do kontynuowania przerwanej najczęściej nagle edukacji.
Autor prowadzi rozmowy (jeśli oczywiście jest to możliwe) z mieszkańcami oblężonego miasteczka poprzez komunikatory internetowe lub wiadomości sms, gdyż on sam fizycznie przebywa w Anglii. Przez to jeszcze bardziej uwidoczniony i skłaniający czytelnika do refleksji staje się dysonans pomiędzy stosunkowo spokojnym i dostatnim życiem w Europie, a codziennością nękanej konfliktem zbrojnym ludności syryjskiej.
Przejmujące opowieści i wstrząsające relacje rozmówców M. Thomsona z jednej strony stanowią wołanie do świata o pomoc i dostrzeżenie tego, co dzieje się w ogarniętej wojną Syrii, z drugiej natomiast są niesamowitym świadectwem tego, iż człowiek może pozostać pełen pasji, marzeń oraz dążenia do lepszego jutra nawet w najbardziej skrajnych warunkach. Musi tylko (i aż) posiadać coś, co psychicznie i emocjonalnie trzyma go przy życiu – takim miejscem dla mieszkańców Darajji stała się właśnie biblioteka.
Interlokutorzy autora są w różnym wieku, różnej płci, profesji etc, dzięki czemu czytelnik otrzymuje szeroki przekrój tamtejszego społeczeństwa, przez co tym dobitniej ma szansę uświadomić sobie, jakim skarbem, przez nas wciąż często niedocenianym, są dla tych ludzi książki i w miarę bezpieczne miejsce, w którym spokojnie mogą oddawać się lekturze.
Z reportażu można dowiedzieć się bardzo wiele o samym konflikcie w Syrii oraz o reakcjach, a w zasadzie ich braku, pozostałej części świata na to, co się tam dzieje. Codzienność tamtejszych mieszkańców jest okrutna, a ich osamotnienie i brak pomocy z zewnątrz przerażają. Książka ta, chociaż nie jest łatwa w odbiorze jest według mnie warta tego, aby poświęcić jej swój czas.
Czy zechcecie usłyszeć głosy mieszkańców oblężonego miasta, zapoznać się z ich losami oraz historią powstania i działalności niezwykłej biblioteki? Jeśli Wasza odpowiedź brzmi tak, to nie przechodźcie obojętnie obok tej książki.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/11/ksiazka-to-najlepszy-przyjaciel.html
Jeśli czytujecie reportaże to pozycja, z którą dzisiaj do Was przychodzę na pewno Was zainteresuje. Książka nosi tytuł „Biblioteka w oblężonym mieście. O wojnie w Syrii i odzyskanej nadziei”, a jej autorem jest Mike Thomson, korespondent stacji BBC.
Wojna w Syrii od wielu lat zbiera śmiertelne żniwo i choć mogłoby się wydawać, że wśród rozlewu krwi, głodu, strachu,...
2020-10-27
Maria Paszyńska ponownie udowodniła, jak wysoko stawia poprzeczkę wykreowanym przez siebie bohaterom po raz kolejny osadzając ich w niesamowicie opisanej historii.
Anastazję, Borysa, Kazimierza i doktora Kirsanowa poznaliśmy już w opowieści „Czas białych nocy”, czyli pierwszej części cyklu Wiatr ze wschodu. We wrześniu w ręce czytelników trafiła druga odsłona tego cyklu, która nosi tytuł „Stalowe niebo” i to właśnie o niej chcę Wam dziś opowiedzieć.
Autorka zabiera nas do roku 1920. Anastazja po odbyciu kary więzienia po raz kolejny wraca do Petersburga, gdzie zapanowała bolszewicka codzienność. Młoda kobieta, aby zapomnieć o ukochanym rzuca się w wir pracy w miejscowym szpitalu. Pomocą na wszelkich możliwych polach służy jej nie kto inny, jak stary doktor Kirsanow, który proponuje Nuti pewien korzystny dla nich obojga układ.
Tym czasem Kaza po powrocie z wojny wpada w coraz głębszą depresję myśląc, że Anastazja go opuściła. Borys utrzymuje przyjaciela w tym przekonaniu nie zdradzając mu, co wie o losie przyrodniej siostry…
Jak więc widzicie los rozdzielił zakochanych, ale jak też zapewne się domyślacie w myśl powiedzenia, że góra z górą się nie zejdzie, ale człowiek z człowiekiem zawsze ich ścieżki w końcu znów się przetną, lecz stanie się to zupełnie niespodziewanie dla nich obojga i będzie mieć miejsce w ogromnie skomplikowanych okolicznościach.
Maria Paszyńska jest mistrzynią we wplataniu ludzkich losów w wielką historię oraz różnorodne społeczno-ustrojowe przemiany i tak jest również w najnowszej powieści. Na tle wydarzeń historycznych przyglądamy się perypetiom zwykłych ludzi, ich marzeniom, poszukiwaniu swojego miejsca w otaczającej rzeczywistości i targającymi nimi różnorodnymi emocjami.
Jest to książka o miłości, pragnieniu samorozwoju, przyjaźni, która darowuje drugiemu człowiekowi bardzo wiele, ale również ukazana została w niej ogromna samotność, poczucie zagubienia i rozczarowania, czy nieudolne próby radzenia sobie z tęsknotą. Niektórym bohaterom „Stalowego nieba” nieobce są też zawiść i zazdrość oraz dbanie tylko o własne interesy, za każdą właściwie cenę.
Autorka stworzyła następną porywającą opowieść, która swoim klimatem pochłania czytelnika od pierwszej do ostatniej strony.
Przekonajcie się sami, co wydarzyło się pod „Stalowym niebem”, a właściwie na jego kartach.
Ze swojej strony gorąco polecam Wam tę książkę, gdyż czyta się ją jednym tchem, a dzieje bohaterów elektryzują, prowokują do refleksji, wzruszają, a niekiedy wywołują uśmiech na twarzy czytającego.
Sama czekam z niecierpliwością na kolejną część tego niesamowitego cyklu.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/11/drugi-powiew-wiatru-ze-wschodu.html
Maria Paszyńska ponownie udowodniła, jak wysoko stawia poprzeczkę wykreowanym przez siebie bohaterom po raz kolejny osadzając ich w niesamowicie opisanej historii.
Anastazję, Borysa, Kazimierza i doktora Kirsanowa poznaliśmy już w opowieści „Czas białych nocy”, czyli pierwszej części cyklu Wiatr ze wschodu. We wrześniu w ręce czytelników trafiła druga odsłona tego cyklu,...
2020-10-10
Jeśli znacie książkę „Warto poczekać” autorstwa Liliany i Marii Fabisińskich (jeśli jeszcze nie czytaliście to polecam) to dzisiaj przychodzę do Was z kilkoma zdaniami na temat kontynuacji tamtej historii, a nosi ona tytuł „Jeszcze chwilę”.
Ponownie spotykamy się z trzema przyjaciółkami: Dorotą, Jagodą i Hanią. Tym razem jednak autorki postanowiły skupić się na Jagodzie i przybliżyć czytelniczkom jej perypetie.
Jagoda jest osobą bardzo przedsiębiorczą, prowadzi własną firmę budowlaną i jest szczęśliwa ze swoim mężem – Miszą. Jednak na tym wydawać by się mogło sielskim obrazie są również rysy, a dokładniej rzecz ujmując są nimi ogromnie trudne relacje na linii matka Jagody Antonina – Jagoda – córka Jagody Natasza. Komplikacje w tych, jakże ważnych dla każdego człowieka więziach nieustająco kładą się cieniem na życiu naszej bohaterki. Co takiego spowodowało tak ogromny rozdźwięk w tej rodzinie dowiecie się sięgając po książkę.
Jak gdyby tego było mało samowystarczalna do tej pory Jagoda nagle podupada na zdrowiu, co zmusza ją do całkowitego przeorganizowania życia. Jednak z pomocnymi dłońmi przychodzą Misza i jak zawsze nieodzowne przyjaciółki.
Dorota i Hania tak układają swoje zajęcia i plany, aby pomóc Jagodzie w każdy możliwy sposób, nawet tymczasowo zarządzają jej firmą. W toku lektury także sytuacja rodzinna Jagody stopniowo się rozwikłuje.
Jeśli chcecie przeczytać ciepłą historię o kobiecej przyjaźni, a także o tym, że nawet najbardziej skomplikowane relacje rodzinne można wyprowadzić na prostą, pod warunkiem, że wszystkie jej strony włożą w to wysiłek i dobrą wolę to ta powieść będzie dla Was idealnym wyborem.
W książce nie brak również wielu innych istotnych tematów i kwestii, z którymi boryka się na co dzień wiele osób i rodzin. Wszystkie te aspekty ukazane zostały czytelnikom w sposób ani zbyt patetyczny ani zbyt powierzchowny. Co świadczy według mnie o niebagatelnym wyczuciu literackim obu autorek.
Autorki nie zapomniały również o swoich pozostałych bohaterkach i dają nam znać, co dzieje się także u nich. Natomiast zwiastunem trzeciego tomu tej opowieści jest zakończenie, w którym ciemne chmury zbierają się nad idealnym małżeństwem Hani – Czekacie na ciąg dalszy? Bo ja bardzo!
W oczekiwaniu na dalsze losy naszych Silverek zachęcam Was do zapoznania się z powieścią „Jeszcze chwilę” i życzę miło spędzonego czasu wśród jej kart.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/11/znow-poczujesz-zycia-smak-przyjaciele.html
Jeśli znacie książkę „Warto poczekać” autorstwa Liliany i Marii Fabisińskich (jeśli jeszcze nie czytaliście to polecam) to dzisiaj przychodzę do Was z kilkoma zdaniami na temat kontynuacji tamtej historii, a nosi ona tytuł „Jeszcze chwilę”.
Ponownie spotykamy się z trzema przyjaciółkami: Dorotą, Jagodą i Hanią. Tym razem jednak autorki postanowiły skupić się na Jagodzie i...
2020-10-08
Karolina Wilczyńska od lat zachwyca czytelniczki stworzonymi przez siebie historiami, w których bohaterowie przeżywają wiele życiowych wzlotów i upadków, a czytelniczkom dzięki temu bardzo łatwo się z nimi utożsamić.
W powieści „Światło w jej oczach”, która stanowi otwarcie cyklu Ja, kobieta pojawia się jednak odrobinę inna konwencja - Zapytacie zapewne „jaka?” Otóż jest to historia oparta na autentycznych wydarzeniach. Autorka oczywiście bardzo zręcznie wplotła losy bohaterek w literacką fikcję niemniej jednak opowiedziana w książce przez jedną z kobiet historia wydarzyła się naprawdę.
Łucja i Klara pochodzą ze zupełnie różnych światów, a ich życiorysy są całkowicie odmienne. Jak wiadomo koleje losu, czy też, jak kto woli przeznaczenia bywają jednak niezbadane i sprawiają, że ścieżki tych dwóch kobiet krzyżują się ze sobą.
Klara jest początkującą malarką, która na skutek pewnych wydarzeń postanawia się usamodzielnić i zacząć żyć na własny rachunek. Gdy przez przypadek spotka Łucję bardzo chce namalować jej portret. W ten sposób zaczyna się niezwykła i jak się okazuje ogromnie budująca dla obu pań znajomość, która wiele wniesie w życie każdej z nich.
Obraz malowany przez Klarę staje się dla obu kobiet swego rodzaju furtką, która prowadzi do stopniowego poznawania prawdy o sobie samych i otwieraniu się na drugiego człowieka. Opowieść, którą snuje Łucja, gdy Klara ją maluje, choć ma w sobie wiele burzliwych i niełatwych fragmentów krok po kroku prowadzi obie kobiety do osiągnięcia harmonii i wewnętrznego spokoju, pomimo, że zasadniczo ich życiowa sytuacja nie ulega zmianie.
Jest to książka wypełniona po same brzegi całą gamą ludzkich uczuć i emocji. Mowa w niej o miłości, radości, smutku, samotności, frustracji, strachu, nadziei, walce z chorobą oraz wielu innych pozytywnych, jak też tych bolesnych przeżyciach i odczuciach składających się na mozaikę ludzkiej egzystencji.
Powieść tę czyta się jednym tchem, a wchodząc coraz bardziej w perypetie opisanych postaci podświadomie zaczynamy przyglądać się własnej codzienności z różnych perspektyw i poprzez różne pryzmaty.
Dosyć trudno opisać tę książkę tak, aby uniknąć spojlerów, ale jedno z całą pewnością mogę Wam napisać – polecam Wam tę niesamowitą lekturę z całego serca! Jej czytanie sprawia, że w głowie odbiorcy pojawia się wiele refleksji dotyczących postrzegania różnych aspektów życia na bardzo różne sposoby. A to, co wydaje się najbardziej oczywiste nie zawsze jest takim w istocie.
Czy dacie się porwać „Światłu w jej oczach”? Życzę Wam, by jego blask odbił się w Waszej codzienności i gorąco zachęcam do zapoznania się z tą wielowarstwową powieścią.
Sama czekam z niecierpliwością na kolejną odsłonę niniejszego cyklu.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/11/za-kazdym-czowiekiem-stoja-jego.html
Karolina Wilczyńska od lat zachwyca czytelniczki stworzonymi przez siebie historiami, w których bohaterowie przeżywają wiele życiowych wzlotów i upadków, a czytelniczkom dzięki temu bardzo łatwo się z nimi utożsamić.
W powieści „Światło w jej oczach”, która stanowi otwarcie cyklu Ja, kobieta pojawia się jednak odrobinę inna konwencja - Zapytacie zapewne „jaka?” Otóż jest...
2020-09-25
Pod szyldem Wydawnictwa eSPe od pewnego czasu ukazuje się seria Opowieści z Wiary, która zawiera w sobie sporo często niełatwych, lecz jednocześnie ogromnie budujących i pokrzepiających opowieści o ludzkiej codzienności.
Jedną spośród nich jest książka Emilii Litwinko „Cuda są możliwe”. Główną bohaterką jest Natalia, która jest mamą czteroletniej Michasi, a niebawem na świat przyjdzie Bartek, na którego narodziny Natalia i Marek bardzo czekają.
Gdy synek przychodzi na świat Natalia wraz z mężem są bardzo szczęśliwi, zwłaszcza, że ich starsza córeczka jest nad wyraz grzeczna i ułożona, co niewątpliwie jest dużym plusem, gdy w rodzinie pojawia się maleństwo. Jednak rodzinna sielanka nie trwa długo, ponieważ okazuje się, że maleńki Bartek jest ciężko chory i musi przejść skomplikowaną operację serca. Na skutek wielu różnych wydarzeń i sytuacji Natalia dowiaduje się również, iż Michalinka ma zespół Aspergera.
W życiowych trudach wspiera Natalię jej wieloletnia przyjaciółka Karolina. Marek niestety coraz bardziej ucieka w pracę, co powoduje coraz większe oddalanie się od siebie małżonków.
Natalia zmagając się z ciągle nowymi przeciwnościami losu zaczyna tracić grunt pod nogami. Najczęściej zostaje sama z dwojgiem wymagających na różne sposoby szczególnej opieki dzieci… Marek ciągle pracuje, a na matkę także nie może liczyć, bo mają ze sobą bardzo trudne relacje. Nawet wiara w Boga, która zawsze była dla kobiety ogromną podporą zdaje się ją zawodzić.
Autorka w swojej książce w sposób bardzo wyrazisty ukazała blaski i cienie macierzyństwa, nie bała się także poruszyć tematu depresji poporodowej, który nadal bardzo często bywa bagatelizowany i przemilczany.
W książce naświetlone zostały też inne kryzysy dotykające człowieka, są to np. kryzys małżeński, czy kryzys wiary. Przed bohaterami piętrzą się różnorodne trudności i niejednokrotnie muszą oni dokonywać niełatwych wyborów.
Jest to opowieść przepełniona emocjami, a perypetie bohaterów skłaniają czytelnika do refleksji. Emilia Litwinko poprzez historię, która wyszła spod jej pióra pokazuje, że nawet po najgwałtowniejszej burzy wychodzi słońce i to, co wydawało się niemożliwe nabiera całkiem realnych kształtów, chociaż oczywiście nie zawsze takich, jakie początkowo zakładaliśmy, niemniej jednak całkiem dobrych.
Jeśli macie zatem ochotę na ciepłą, choć nie cukierkową opowieść o tym, że perspektywa niekiedy się zmienia, ale cuda zawsze są możliwe to zapraszam Was serdecznie do świata bohaterów, z którymi łatwo się utożsamić, bo podobnie jak każdy z nas na kartach tej książki przeżywają oni swoje wzloty i upadki. Uczą się przy tym wielu rzeczy o sobie, a po życiowych sztormach odbudowują na nowo własny świat i wzajemne relacje.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/11/nieba-co-w-marzeniach-spenia-sie-albo.html
Pod szyldem Wydawnictwa eSPe od pewnego czasu ukazuje się seria Opowieści z Wiary, która zawiera w sobie sporo często niełatwych, lecz jednocześnie ogromnie budujących i pokrzepiających opowieści o ludzkiej codzienności.
Jedną spośród nich jest książka Emilii Litwinko „Cuda są możliwe”. Główną bohaterką jest Natalia, która jest mamą czteroletniej Michasi, a niebawem na...
Ogromnie rzadko zdarza mi się sięgać po książki z nurtu typowo lekkich, łatwych i przyjemnych, tym razem jednak tak właśnie się stało za sprawą debiutu literackiego autorstwa Magdaleny Czmochowskiej o nieco przewrotnym tytule „Cholerna książka”.
Bohaterką opowieści jest Maria Łódzka zwana przez przyjaciół Maryśką, kobieta u progu „magicznej” 40-stki w metryce. Jest ona również mamą, która wychowuje dwóch synów – Krzyśka i Jaśka, w czym wspomaga ją były mąż.
W perypetiach Maryśki mają swój wymierny udział jej przyjaciółki. Autorka wykreowała postacie kilku różnorodnych kobiet, którym zdecydowanie daleko do ideałów, dzięki czemu możemy stosunkowo łatwo się z nimi utożsamić przeżywając ich radości, smutki i wewnętrzne dylematy.
W powieści nie brakuje również mocno oryginalnych i z całą pewnością nietuzinkowych męskich postaci, od policjanta poprzez aptekarza będącego jednocześnie wschodzącą gwiazdą estrady, aż po byłego gangstera.
Książka, chociaż na pozór lekka i przezabawna niesie w sobie również wiele pozytywnych refleksji dotyczących między innymi tego, jak ważna w naszym życiu jest rodzina i prawdziwa przyjaźń.
Magdalena Czmochowska ukazując w taki, a nie inny sposób losy Maryśki pokazuje, że na miłość nigdy nie jest za późno bez względu na wszystkie wcześniejsze doświadczenia. W gruncie rzeczy mniej, lub bardziej otwarcie każdy z nas jej szuka i potrzebuje.
Podobnie rzecz się ma z innymi życiowymi zmianami, które, mimo, iż wiążą się z wyjściem poza własną strefę komfortu finalnie bardzo często są korzystne i pożyteczne.
Zdanie na okładce książki głosi, że Maryśka to Polska Bridget Jones, ja chyba, aż tak daleko nie posunęłabym się w porównaniach, chociaż znam tylko filmową odsłonę Birdget Jones.
Niemniej jednak, jeśli macie ochotę na dobrą zabawę oraz mnóstwo śmiechu przy lekturze to myślę, że książka ta będzie dobrym wyborem.
Czy Maryśka odnajdzie w końcu samą siebie i to, czego szuka? No i czy jej cholerna książka ;) w końcu ujrzy światło dzienne? Przeczytajcie sami.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/03/witajcie-w-zwariowanym-swiecie-maryski.html
Ogromnie rzadko zdarza mi się sięgać po książki z nurtu typowo lekkich, łatwych i przyjemnych, tym razem jednak tak właśnie się stało za sprawą debiutu literackiego autorstwa Magdaleny Czmochowskiej o nieco przewrotnym tytule „Cholerna książka”.
więcej Pokaż mimo toBohaterką opowieści jest Maria Łódzka zwana przez przyjaciół Maryśką, kobieta u progu „magicznej” 40-stki w metryce. Jest ona...