-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2024-05-12
2023-12-17
Ale przecież to jest klasyczne soft porno. Oparte na schematycznym scenariuszu tego gatunku. Najpierw 200 stron rozbiegówki, fabuły, która jest tak naprawdę drugorzędna i mogłaby być dokładnie o tym, o czym jest, czyli o niczym. Wprowadza tylko w następną fazę - opisy kopulacji trzech par po kolei. Trochę delikatnie, trochę ostro, trochę z przerywanym stosunkiem, żeby później jeszcze można było wrócić do tematu i spełnienia, trochę wulgarnie, bo wiadomo, na szczycie erotycznych żądz tak już jest. Otrzymujemy nawet metafizyczną koncepcję szczytowania mentalnego, będącego konsekwencją celibatu, narzuconego sobie przez jedną z par. Niestety, porno nie sięga po prawdę czasu i szlachetną ideę niewykluczania, bo mimo, iż przyjaciel globtroterki (postać drugoplanowa, może to dlatego) jest gejem, to autorka zupełnie pominęła opis jego aktów seksualnych - nie podjęła się opowiedzenia nam ani o aktywnej ani o pasywnej stronie tego zbliżenia. Drugą wykluczoną grupą społeczną są starsi ludzie - tu konkretnie rodzice trójki porno bohaterów - jowialni, bezpruderyjni, ale nic z tego... Nie wiem, czy autorka uległa stereotypowi, zgodnie z którym "starsi ludzie nie uprawiają seksu", czy jest to dla niej temat tabu, ale nie dane nam było poznać emocjonalnych i fizycznych aspektów łóżkowych działań rodziców. Za te dwa wykluczenia - duży minus. Potem wiadomo, olbrzymi dramat i happy end.
Wydawnictwo powinno zastanowić się nad podniesieniem kwalifikacji zawodowych swoich korektorów: przekute sutki, otwarte szeroko czy (chyba o oczy tu chodzi) i zdanie: "Pochylam się niżej, przyciskam usta do tych jej, przesuwając dłonią w bok klatki aż do piersi i przekłutego sutka." - zmusiły mnie do chwili rozwagi, jak ciało globtroterki może w rzeczywistości wyglądać, z piersiami z boku klatki (chyba nie schodowej) i czym są "te jej"...
Ale przecież to jest klasyczne soft porno. Oparte na schematycznym scenariuszu tego gatunku. Najpierw 200 stron rozbiegówki, fabuły, która jest tak naprawdę drugorzędna i mogłaby być dokładnie o tym, o czym jest, czyli o niczym. Wprowadza tylko w następną fazę - opisy kopulacji trzech par po kolei. Trochę delikatnie, trochę ostro, trochę z przerywanym stosunkiem, żeby...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka została oznaczona kategoriami 'kryminał, sensacja, thriller'.
Ja, po odsłuchaniu trzech godzin, włożyłabym ją raczej na półkę 'wojenny Harlequin', bardzo niestrawny zresztą.
Do końca pozostało jeszcze 13 godzin. To czas, którego na to czytadło nie jestem w stanie przeznaczyć.
Książka została oznaczona kategoriami 'kryminał, sensacja, thriller'.
Ja, po odsłuchaniu trzech godzin, włożyłabym ją raczej na półkę 'wojenny Harlequin', bardzo niestrawny zresztą.
Do końca pozostało jeszcze 13 godzin. To czas, którego na to czytadło nie jestem w stanie przeznaczyć.
Obleśna, wulgarna, prymitywna. Im dalej w fabułę, tym gorzej.
Ta książka budzi we mnie odrazę. Nie da się jej słuchać. Po prostu nie da.
Odpadłam, gdy Mikun rozwijał skrzydła swojej policyjnej elokwencji przesłuchując braci - Sławka i tego drugiego. A zapijaczona matka w wałkach na głowie czekała w kuchni. No nie uwierzę, że zapijaczona matka troszczy się o to, żeby sobie zawinąć włosy na wałki, żeby się estetycznie prezentować przy rodzinnym obiadku.
Czy to jest w ogóle literatura???
Mam nadzieję, że ta jedna gwiazdka ode mnie, choć trochę przyczyni się do obniżenia oceny tego gniota.
Ludzie, nie czytajcie tego! Nie czytajcie!
Obleśna, wulgarna, prymitywna. Im dalej w fabułę, tym gorzej.
Ta książka budzi we mnie odrazę. Nie da się jej słuchać. Po prostu nie da.
Odpadłam, gdy Mikun rozwijał skrzydła swojej policyjnej elokwencji przesłuchując braci - Sławka i tego drugiego. A zapijaczona matka w wałkach na głowie czekała w kuchni. No nie uwierzę, że zapijaczona matka troszczy się o to, żeby sobie...
2022-10-27
Prawdziwy horror.
Grozą napawa objętość książki.
Przeraża i zabija nieskończona nuda.
Czuję lęk, bo kompletnie nie rozumiem o czym jest ta książka i co to jest to straszne, czego powinnam się w niej bać. Może to jakaś moja osobista nieudolność, nie twierdzę, że nie.
Ale najstraszniejsze w tej książce jest to, że zmusza do rozważań, czy w ogóle warto czytać. Odechciewa mi się czytać, gdybym znów miała trafić na coś takiego.
Horror.
Prawdziwy horror.
Grozą napawa objętość książki.
Przeraża i zabija nieskończona nuda.
Czuję lęk, bo kompletnie nie rozumiem o czym jest ta książka i co to jest to straszne, czego powinnam się w niej bać. Może to jakaś moja osobista nieudolność, nie twierdzę, że nie.
Ale najstraszniejsze w tej książce jest to, że zmusza do rozważań, czy w ogóle warto czytać. Odechciewa mi...
2022-10-22
Były takie chwile, kiedy pokonywanie kolejnych poziomów absurdu w tej książce wprawiało mnie w osłupienie a pojawiające się co jakiś czas "głupia bladź" sprawiało, że wybuchałam śmiechem. W świecie autora to chyba ulubiona obelga dzieci, bo powtarza ją często ustami wykreowanych przez siebie, nieletnich postaci. Przyznam, że spędziłam trochę czasu zastanawiając się, czy kiedykolwiek słyszałam tę inwektywę w realu. Chyba jednak nie.
Intryguje mnie proces myślowy i twórczy, w którym powstają takie bzdury.
Z coraz większym strachem sięgam po powieści kryminalne, bo coraz częściej ich poziom nie osiąga możliwej do zaakceptowania jakości.
Były takie chwile, kiedy pokonywanie kolejnych poziomów absurdu w tej książce wprawiało mnie w osłupienie a pojawiające się co jakiś czas "głupia bladź" sprawiało, że wybuchałam śmiechem. W świecie autora to chyba ulubiona obelga dzieci, bo powtarza ją często ustami wykreowanych przez siebie, nieletnich postaci. Przyznam, że spędziłam trochę czasu zastanawiając się, czy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Odłożyłam książkę po tym, jak po raz drugi, w ciągu kilku minut od rozpoczęcia audiobooka, usłyszałam "otwór gębowy", na określenie ludzkich ust. Okropnie się bałam, że Autor na tym nie poprzestanie i użyje "otworu gębowego" przy opisywaniu, na przykład, sceny miłosnej...
Nawet sprzątać się przy tym nie da.
I Filip Kosior nie pomoże...
Odłożyłam książkę po tym, jak po raz drugi, w ciągu kilku minut od rozpoczęcia audiobooka, usłyszałam "otwór gębowy", na określenie ludzkich ust. Okropnie się bałam, że Autor na tym nie poprzestanie i użyje "otworu gębowego" przy opisywaniu, na przykład, sceny miłosnej...
Nawet sprzątać się przy tym nie da.
I Filip Kosior nie pomoże...
2022-08-22
Nie lubię takich sag. Kurcgalopem przez dwa stulecia, zatrzymując się od czasu do czasu przy osobach, lub wydarzeniach, które miały uzasadnić powstanie tej książki. Strasznie to płytkie i płaskie. Bardziej kalendarium niż literatura.
Nie lubię takich sag. Kurcgalopem przez dwa stulecia, zatrzymując się od czasu do czasu przy osobach, lub wydarzeniach, które miały uzasadnić powstanie tej książki. Strasznie to płytkie i płaskie. Bardziej kalendarium niż literatura.
Pokaż mimo to2021-05-03
Wywód logiczny dla zasady nr 3
Przyjaźnij się z ludźmi, którzy życzą ci jak najlepiej
Przyjaźnij się z ludźmi, którzy życzą ci jak najlepiej = daleka prowincja Kanady = długie zimy = -40 stopni Celsjusza = odmarzające kotom uszy i ogony = koty umierają próbując ogrzać się na silnikach samochodów = beznadziejny Chris = wygląd zewnętrzny pickupa Chrisa odzwierciedla stan psychiczny Chrisa = Ed młodszy brat Chrisa inteligentny i uzdolniony = Ed dziwaczeje = imprezy wypełnione alkoholem i narkotykami i nieciekawymi kumplami = nocne jazdy po uliczkach miasta = wyjazd do college'u = radiowęzeł = nowe życie = odcięcie się od przeszłości = wynajęcie mieszkania z siostrą = wizyta Eda, który pojawił się naćpany z kolegą = wyproszenie Eda z mieszkania = Chris pisze list na ten temat = Chris i Ed nie odcięli się od przeszłości = Chris popełnia samobójstwo = Fiodor Dostojewski = pomoc innym jako zaspokajanie własnej pokrętnej ambicji = nie jesteś moralnie zobligowany do wspierania kogoś, kto czyni świat gorszym = przyjaźnij się z ludźmi, którzy życzą ci jak najlepiej.
Zabrakło w tym rozdziale odwołań do pisma świętego i boga.
Co za niedopatrzenie.
Może po prostu wyczerpała się ilość znaków przeznaczona na ten rozdział.
Szkodliwa i destruktywna książka.
Jordan B. Peterson = profesor = Krystyna Pawłowicz = nie wszystko złoto co się świeci.
Z książką skończyłam po rozdziale nr 3. Definitywnie.
Wywód logiczny dla zasady nr 3
Przyjaźnij się z ludźmi, którzy życzą ci jak najlepiej
Przyjaźnij się z ludźmi, którzy życzą ci jak najlepiej = daleka prowincja Kanady = długie zimy = -40 stopni Celsjusza = odmarzające kotom uszy i ogony = koty umierają próbując ogrzać się na silnikach samochodów = beznadziejny Chris = wygląd zewnętrzny pickupa Chrisa odzwierciedla stan...
2022-07-07
Wyobrażam sobie, że ta książka jest po prostu efektem jakiegoś dziwnego zobowiązania Autora względem wydawnictwa... Może dostał zadanie, żeby napisać coś z Covidem w tle... No nie wiem...
Tak sobie wyobrażam, bo innego uzasadnienia dla tej książki nie potrafię znaleźć.
Dawno nie czytałam takich bzdur.
Ogromne rozczarowanie. Aż trudno uwierzyć, że to Mieczysław Gorzka napisał. Serio.
Jestem Pana fanką, Panie Mieczysławie... proszę nie iść w tym kierunku... Bardzo proszę...
Wyobrażam sobie, że ta książka jest po prostu efektem jakiegoś dziwnego zobowiązania Autora względem wydawnictwa... Może dostał zadanie, żeby napisać coś z Covidem w tle... No nie wiem...
Tak sobie wyobrażam, bo innego uzasadnienia dla tej książki nie potrafię znaleźć.
Dawno nie czytałam takich bzdur.
Ogromne rozczarowanie. Aż trudno uwierzyć, że to Mieczysław Gorzka...
2022-02-10
Wypożyczyłam z biblioteki wszystkie cztery tomy. Zaczęłam czytać i utknęłam. Utknęłam na pierwszych rozdziałach czując, że wcale mi się ta literatura nie podoba. Zbliżający się termin zwrotu egzemplarzy wcale nie motywował mnie do dalszego czytania. W końcu doszłam do wniosku, że to książka kompletnie nie dla mnie.
Oddałam książki do biblioteki. Miałam jednak pierwszy tom cyklu na czytniku. I jakoś tak, w wolnych chwilach, pomiędzy innymi książkami, skończyłam "Genialną Przyjaciółkę". I na pewno po resztę nie sięgnę. Mój pierwszy instynkt odnośnie tej serii był właściwy.
Gdzieś na początku powieści, nauczycielka zadaje Elenie pytanie o to, czy rozumie znaczenie słowa plebs. Dopiero w ostatnim rozdziale, uczestnicząc w "plebejskim" weselu Lili, Elena zaczyna czuć i rozumieć, co to słowo rzeczywiście oznacza. I w swojej, zapewne "przepięknej, literackiej włoszczyźnie (!!!)", mówi tak: "Plebs to byliśmy my. Plebs to były kłótnie o wino i jedzenie, o to, kogo obsłużono w pierwszej kolejności. Plebs to była brudna podłoga, po której chodzili kelnerzy, plebs to były coraz bardziej wulgarne toasty. Plebs to była moja matka, która wypiła za dużo wina i teraz, oparta plecami o ramię ojca, śmiała się na cały głos z erotycznych podtekstów w odzywkach handlarza starzyzną." Te akapity były dla mnie bardzo odkrywcze. Bo uzmysłowiłam sobie, że taka właśnie, plebejska, jest cała ta powieść.
Nawet zakończenie, jak w brazylijskiej telenoweli...
Dla mnie Elena Ferrante jest jak Piotr Rubik. A jej książki mają tyle wspólnego z wielką i dobrą literaturą, ile "kantaty", "psalmy", "oratoria" Rubika z wielką muzyką klasyczną.
A jeśli będę miała prawdziwą ochotę na uczciwą literaturę, włoski klimat, szczere emocje i ciekawą fabułę, to przeczytam sobie następną książkę Melanii Mazzucco.
Wypożyczyłam z biblioteki wszystkie cztery tomy. Zaczęłam czytać i utknęłam. Utknęłam na pierwszych rozdziałach czując, że wcale mi się ta literatura nie podoba. Zbliżający się termin zwrotu egzemplarzy wcale nie motywował mnie do dalszego czytania. W końcu doszłam do wniosku, że to książka kompletnie nie dla mnie.
Oddałam książki do biblioteki. Miałam jednak pierwszy tom...
2021-06-04
Ależ panią Autorkę poniosła pensjonarska, dziecinna wyobraźnia. I chyba za dużo Dana Browna się naczytała.
Za końcówkę, wulgarną i obrzydliwą odjęłam dwie gwiazdki, które miałam zamiar dać.
Żałośnie żenująca książka.
Z tak olbrzymią naiwnością w opisie realiów wojny, związków międzyludzkich i prowadzenia fabuły dawno się nie spotkałam.
Ależ panią Autorkę poniosła pensjonarska, dziecinna wyobraźnia. I chyba za dużo Dana Browna się naczytała.
Za końcówkę, wulgarną i obrzydliwą odjęłam dwie gwiazdki, które miałam zamiar dać.
Żałośnie żenująca książka.
Z tak olbrzymią naiwnością w opisie realiów wojny, związków międzyludzkich i prowadzenia fabuły dawno się nie spotkałam.
2022-01-26
Książka bardzo kiepska w każdym możliwym wymiarze.
Słaba i niewiarygodna fabuła. Ciągnące się latami przestępstwa, na które nikt nigdy nie zwrócił uwagi. Zbrodnie, których śladów nikt nie zauważył. Były policjant, którego ciało jest tak wytrzymałe, że wielokrotne pobicia, krwawiące rany, urazy głowy, których doświadcza dzień po dniu, nie niosą za sobą żadnych konsekwencji, umożliwiając walkę, ucieczki, gonitwy i wszelką inną aktywność fizyczną i intelektualną.
Słowo "mówi" stanowi co najmniej 15% napisanego tekstu. Jest go tak dużo, że momentami pojawia się kilka razy w jednym zdaniu, w jednym wierszu. Nie wiem czyja to wina, autora, tłumacza czy redaktora.
Zupełna strata czasu.
Książka bardzo kiepska w każdym możliwym wymiarze.
Słaba i niewiarygodna fabuła. Ciągnące się latami przestępstwa, na które nikt nigdy nie zwrócił uwagi. Zbrodnie, których śladów nikt nie zauważył. Były policjant, którego ciało jest tak wytrzymałe, że wielokrotne pobicia, krwawiące rany, urazy głowy, których doświadcza dzień po dniu, nie niosą za sobą żadnych konsekwencji,...
2021-06-24
Niestety, nie da się już tego słuchać, mimo że Janusz Zadura jest świetnym lektorem i dzięki niemu trawiłam tę książkę do momentu, w którym Elisabeth Ellion wydziera się na Ryana w pokoju hotelowym. Zabrnęłam bardzo daleko, ale nie obchodzi mnie już, jak to się skończy.
Rozwlekłe elaboraty obejmujące niemal każdy aspekt fabuły: polityczny, techniczny, społeczny, towarzyski, przyrodniczy, ekonomiczny... Szczegółowe opisy tego wszystkiego zabijają tempo książki i śmiertelnie nużą.
Kończę z tą serią.
Niestety, nie da się już tego słuchać, mimo że Janusz Zadura jest świetnym lektorem i dzięki niemu trawiłam tę książkę do momentu, w którym Elisabeth Ellion wydziera się na Ryana w pokoju hotelowym. Zabrnęłam bardzo daleko, ale nie obchodzi mnie już, jak to się skończy.
Rozwlekłe elaboraty obejmujące niemal każdy aspekt fabuły: polityczny, techniczny, społeczny,...
2021-01-19
Właściwie to nie jest prawdziwa powieść.
To raczej takie coś skonstruowane w formie scenariusza filmowego i w wielu miejscach wyglądające dokładnie tak, jak on.
Chyba Autor ma parcie na szkło.
Niskich lotów pisanina.
Naiwne, infantylne bzdury i strata czasu.
Dokładnie te same mechanizmy i schematy, które poznałam czytając poprzednią książkę Musso. Ujawnianie kolejnych, nieopowiedzianych od samego początku faktów. Fabuła oczywista i przewidywalna od pierwszych stron.
Ze spokojnym sercem żegnam pana Autora na zawsze.
Właściwie to nie jest prawdziwa powieść.
To raczej takie coś skonstruowane w formie scenariusza filmowego i w wielu miejscach wyglądające dokładnie tak, jak on.
Chyba Autor ma parcie na szkło.
Niskich lotów pisanina.
Naiwne, infantylne bzdury i strata czasu.
Dokładnie te same mechanizmy i schematy, które poznałam czytając poprzednią książkę Musso. Ujawnianie kolejnych,...
2020-02-20
Przez kilka rozdziałów myślałam, że ta książka nie jest zła.
Ale po skończeniu, już tak nie myślę.
Nie mogę.
Jest w niej coś sztucznego, coś udawanego.
Jakieś symulowane emocje.
Za dużo przymiotników, za dużo porównań.
Każde wydarzenie opisane jest za bardzo. Zbyt wieloma słowami, w zbyt wydumanych konstelacjach.
I to okropnie męczy.
A nawet jest nie do zniesienia.
Stereotypowe problemy, rozdmuchane do dramatycznych rozmiarów i nagle rozpływające się w powietrzu, zupełnie bez echa.
P.S. Koty są mięsożerne. Nie wolno ich karmić mlekiem z kluskami. Irena, urodzona w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku naprawdę powinna to wiedzieć.
Przez kilka rozdziałów myślałam, że ta książka nie jest zła.
Ale po skończeniu, już tak nie myślę.
Nie mogę.
Jest w niej coś sztucznego, coś udawanego.
Jakieś symulowane emocje.
Za dużo przymiotników, za dużo porównań.
Każde wydarzenie opisane jest za bardzo. Zbyt wieloma słowami, w zbyt wydumanych konstelacjach.
I to okropnie męczy.
A nawet jest nie do...
2020-09-15
Moją przygodę z książką zakończyłam na stronie 158.
Po przeczytaniu zdania: "A teraz przestań o tym gadać, bo się nakręcasz jak pojebana." jeszcze kontynuowałam. Ale gdy kilka linijek niżej znalazłam: "- Mogliśmy odpuścić chociażby tę fontannę czekoladową. Na chuj to komu?", stwierdziłam, że daruję sobie to dzieło.
Dygresja. Jakiś czas temu trafiłam na YouTube na recenzję książki "365 Dni" Blanki Lipińskiej, wygłoszoną przez Danutę Awolusi. Autorka i rezencentka (jak się okazało) w jednym, zastanawia się, czy książka Blanki Lipińskiej ma jakiekolwiek mocne strony. Wraz z drugą współrecenzentką, żartobliwie i pobłażliwie z wyższością opowiadają o prostych zabiegach, powierzchownych bohaterach i braku oczekiwań wobec tych ostatnich. Opowiadają o źle napisanej literaturze, sztucznych i koszmarnych dialogach, ubogim słownictwie, dużej sztampowości i tak dalej. Tak sobie myślę, że dokładnie taką samą refleksją, powinna pani Danuta Awolusi objąć swoje dzieło zatytułowane "Macochy". Szkoda, że nie objęła.
Ta książka jest okropna. Wulgarna, pusta i po prostu ohydna. Nie da się tego czytać. Czarne i białe postaci, zero subtelności, żadnej głębi, żadnych osobowości. Najprostsze możliwe schematy. Gdzie jakaś wrażliwość, jakieś człowieczeństwo w tym wszystkim?
Jak ja w ogóle na tę książkę trafiłam???
Moją przygodę z książką zakończyłam na stronie 158.
Po przeczytaniu zdania: "A teraz przestań o tym gadać, bo się nakręcasz jak pojebana." jeszcze kontynuowałam. Ale gdy kilka linijek niżej znalazłam: "- Mogliśmy odpuścić chociażby tę fontannę czekoladową. Na chuj to komu?", stwierdziłam, że daruję sobie to dzieło.
Dygresja. Jakiś czas temu trafiłam na YouTube na recenzję...
2020-09-14
Pierwszą książką Autorki, którą przeczytałam, była książka "Uczeń architekta". Naprawdę mi się podobała.
Ale to... melodramatyczne, nudne i męczące.
Słaba literatura, która próbuje podźwignąć się na ważnym temacie.
Okropnie tego nie lubię.
Turecki serial, który udaje, że jest Literaturą.
To koniec mojej przygody z Elif Safak.
Pierwszą książką Autorki, którą przeczytałam, była książka "Uczeń architekta". Naprawdę mi się podobała.
Ale to... melodramatyczne, nudne i męczące.
Słaba literatura, która próbuje podźwignąć się na ważnym temacie.
Okropnie tego nie lubię.
Turecki serial, który udaje, że jest Literaturą.
To koniec mojej przygody z Elif Safak.
2020-08-23
2019-05-13
Przerwałam czytanie tego czegoś na sto piętnastej stronie. Potrzebowałam nabrać dystansu. Miałam nadzieję, że po nocy dam radę do tego czegoś wrócić. Jednak stwierdziłam, że nie.
Nie chcę.
I jestem wściekła.
Ponieważ jestem kobietą.
Paskudne stereotypy, mizoginizm i mizoandria w jednym. Nienawiść do mężczyzn, kobiet, młodszych, starszych... po prostu innych.
Nie wierzycie, to proszę, kilka przykładów:
„(...) gdy już zamkną się w kawalerce, wypiją po zimnym piwie (...)”
„Potem Kamila otwiera dużą, ukrytą w kącie lodówkę, i każdej z partyzantek daje po butelce zimnego piwa."
„Odżywia się zdrowo, od czasu do czasu spotyka się z Piotrkiem, by sobie ulżyć (...)”
„Na jedynce wielka świńska twarz pani minister do spraw rodziny (...)”
„Przedział wieku: osiemnaście – czterdzieści siedem.” - to koleżanki z grupy. Jedyne słuszne i mądre osoby na świecie - „Tamara i reszta to nie są głupie, pozbawione poglądów krowy.”
„- A może to byli faceci? – ciągnie wątek biurwa numer dwa.”
„Lecz biurwy nie odpuszczają.”
„Jeszcze tego brakuje, żeby jakiś dziad albo jakaś baba ją przyuważyli (...)"
„Renata skorzystała z nieprzychylności pogody i założyła obszerną szarą czapkę. Ma na nosie okulary zerówki. Przypomina zagubioną bibliotekarkę.”
„Teraz dowiedzą się o tym politycy, chłopki-roztropki, i głupie baby z tłustymi tyłkami na wysokich stołkach (...)”
Sama nie wiem, czy to coś zostało napisane na poważnie, czy może to jest jakiś żart a ja się dałam nabrać.
Zresztą, nie chcę wiedzieć.
Naprawdę jestem wściekła.
Jak można w tak obrzydliwie prymitywny sposób potraktować tak ważny temat, jakim jest brak równości kobiet i mężczyzn, ograniczanie wolności kobiet.
I jeszcze te zawłaszczone teksty pięknych piosenek.
Totalne przegięcie.
„Wielka orędowniczka równouprawnienia płci.” - tak o Pani Autorce, w ostatnim zdaniu notki biograficznej mówi okładka.
Bloger nie równa się pisarz.
Przerwałam czytanie tego czegoś na sto piętnastej stronie. Potrzebowałam nabrać dystansu. Miałam nadzieję, że po nocy dam radę do tego czegoś wrócić. Jednak stwierdziłam, że nie.
Nie chcę.
I jestem wściekła.
Ponieważ jestem kobietą.
Paskudne stereotypy, mizoginizm i mizoandria w jednym. Nienawiść do mężczyzn, kobiet, młodszych, starszych... po prostu innych.
Nie...
Wypożyczyłam z biblioteki audiobooka, którego czyta Marta Grzywacz. To był mój pierwszy błąd, bo naprawdę nie lubię lektorek. Nie jestem w stanie słuchać czytających kobiet.
Książka była tak nudna, naiwna i męcząca, że podniosłam szybkość odtwarzania audiobooka na 2x, żeby jak najszybciej dobrnąć do końca. To był mój drugi błąd, bo dialogi czytane przez lektorkę w takim tempie były absurdalnie śmiesznie. Chyba jeszcze nigdy tak się nie uśmiałam przy książce z tego gatunku.
Po przeczytaniu dowiedziałam się, że "Samotna" to pierwsza część z serii 'Detektyw D.D. Warren'. Naprawdę? Przecież ona jest tutaj całkowicie drugoplanową, wręcz marginalną postacią.
Nie ma to jednak znaczenia, bo nie będę czytać tej serii.
Wypożyczyłam z biblioteki audiobooka, którego czyta Marta Grzywacz. To był mój pierwszy błąd, bo naprawdę nie lubię lektorek. Nie jestem w stanie słuchać czytających kobiet.
więcej Pokaż mimo toKsiążka była tak nudna, naiwna i męcząca, że podniosłam szybkość odtwarzania audiobooka na 2x, żeby jak najszybciej dobrnąć do końca. To był mój drugi błąd, bo dialogi czytane przez lektorkę w takim...