-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant2
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać42
Biblioteczka
2020-12-15
2020-12-12
2020-11-12
2020-05-06
2017-05-16
2015-10-24
2016-05-22
2015-12-12
2015-10-19
2012-12-25
Dokładnie tam, gdzie kończy się akcja trylogii Magicznego Kręgu, rozpoczyna się kolejna opowieść autorstwa Libby Bray.
O współistnieniu tej mieszanki światowych religii, wierzeń, kultur i niewytłumaczalnych zjawiskach, o których donosi prasa, można wiele się dowiedzieć w Muzeum Amerykańskiego Folkloru, Przesądów i Wiedzy Tajemnej.
To właśnie miejsce odwiedzi wkrótce Evie, zostanie wplątana w śledztwo w sprawie okrutnych mordów o podłożu okultystycznym i pozna nie tylko jasne światła ale i liczne cienie oświetlającej nocną panoramę Nowego Jorku.
Evie, tak naprawdę Evangelina, choć przy bliższym zaznajomieniu zwana przez przyjaciół także Evil, to dobra dziewczyna chcąca żyć pełnią każdej chwili. Trudno dziwić się takiej postawie, kiedy starszego brata zabrała wojna na froncie, a dziewczyna nieustannie przenosi się do okopów w snach i często zdarza jej się mieć więcej sekretów niż tylko jej własne. To jej nadnaturalny dar, czyli możliwość odczytywania przedmiotów i zawartych tam scen z życia jego właściciela, wpędza ją częściej niż często w kłopoty. Nasza bohaterka lubi dobrą zabawę i troszkę też popija, ale jest to nałóg zagłuszający skutki korzystania z daru.
Ameryka to kraj marzeń i każdy z całych swoich sił walczy by udowodnić swój talent, gdyż tam musisz być kimś wyjątkowym. Evie też chce błyszczeć w towarzystwie, ale kolejny raz jej dar sprowadza na nią kłopoty i tak, by uniknąć skandalu, odesłana zostaje do krewnych... w mieście największych możliwości.
Powieść o więcej niż wielu bohaterach. Nie ma tutaj postaci, które są tylko tłem - każda z nich ma swoją historię. Już w pierwszy tomie wskazać można potencjalnych kandydatów, którzy być może dołączą do grona Wróżbiarzy. Pewności jednak nie ma, natura nie wszystkich tajemniczych zdolności została określona, a przewija się przez barwne tło akcji wiele poszlak wskazujących na wyniki prowadzonych przez rządy różnych państw eksperymentów.
Możliwość odczytywania przedmiotów, wędrówki w snach połączonej ze spotkaniami z duchami czy chwilowa niewidzialność i zdolność rozpraszania niechcianej uwagi pojawia się obok mechanicznych organów stopionych w jedno z ciałem i wierzeń bractw z ubiegłego stulecia.
Choć to Evie łączy liczne spoiwa tej opowieści o okrutnych zbrodniach na Manhattanie, wielu innych bohaterów, potencjalnych ofiar czy też samych Wróżbiarzy, przejmuje rolę narratorów dla tej historii.
Wróżbiarze wbrew pozorom to nazwa dla osób nie tylko o zdolnościach jasnowidzenia. Wspomniana w przepowiedni grupa, która będzie miała możliwość odegnania mroku gromadzącego się nad krajem, a starcie w tomie pierwszy to dopiero rozgrzewka.
W czasach gdy na ulice Harlemu wylewała się z licznych klubów muzyka w rytmie bluesa, wieżowce przebijały chmury, a radioodbiorniki i prasa wciąż zastępowały telewizyjne wiadomości, Libba Bray rozpoczyna swoją kolejną serię o odwiecznym konflikcie między dobrem a złem - ścierających się siłach i ich walce, nie tylko tej bezpośredniej, ale także tej objawiającej się w ludzkich czynach, uczuciach i marzeniach o sławie, potędze, fortunie czy w też pragnieniu przyjaźni, miłości, zaufania, akceptacji i poczuciu przynależności.
_______________________________
Źródło: Zakładka do Przyszłości
Dokładnie tam, gdzie kończy się akcja trylogii Magicznego Kręgu, rozpoczyna się kolejna opowieść autorstwa Libby Bray.
O współistnieniu tej mieszanki światowych religii, wierzeń, kultur i niewytłumaczalnych zjawiskach, o których donosi prasa, można wiele się dowiedzieć w Muzeum Amerykańskiego Folkloru, Przesądów i Wiedzy Tajemnej.
To właśnie miejsce odwiedzi wkrótce Evie,...
2014-09-14
2014-07-13
Co za cliffhanger!!!
Mam tyle scenariuszy dalszych losów akcji, że aż nie wiem, który z nich obstawiać! Tylko polecać Kroniki Krwi <3
Wkrótce całość recenzji :)
http://zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com/
Co za cliffhanger!!!
Mam tyle scenariuszy dalszych losów akcji, że aż nie wiem, który z nich obstawiać! Tylko polecać Kroniki Krwi <3
Wkrótce całość recenzji :)
http://zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com/
2013-11-07
W deszczowym Londynie Sophie śni o pięknym miejscu pełnym śniegu. Gdy płatki delikatnie tańczą w powietrzu, w melodii wspomnień rozgrywa się nostalgiczna opowieść. Kim są jej bohaterowie? Gdzie jest jej początek, a jaki będzie finał?
Sophie, Delfina i Marianna to uczennice jednej z londyńskich szkół dla dziewcząt. Zbliża się czas przerwy, a także zorganizowanych wyjazdów. Delfina zawsze może liczyć na ekskluzywne wakacje we Francji, a Marianna planuje już naukowe wyprawy, na których zbierze jak najwięcej nowej wiedzy. Sophie pozostają tylko sny o przepięknym, odległym i mroźnym krajobrazie...które niespodziewanie się spełniają wraz z wyjazdem do Petersburga a może i nawet dalej. Tam, gdzie gwiazdy świecą już w południe, na odkrycie czeka tajemnica Zimowego Pałacu rodu Wołkońskich.
Klimat powieści niczym z "Anastazji" Disney'a: dawna chwała opuszczonego Pałacu Zimowego, zaginione skarby rodowe i śnieg, który lata temu skrył już wszystkie tajemnice. "Wilcza księżniczka" to jednak powieść z kategorii literatury dziecięcej, choć Zimowy Pałac ze swoimi mrocznymi sekretami przeszłości to sceneria wydarzeń odpowiadająca momentami klimatowi młodzieżowych powieści C.R.Zafona.
Początkowo ciężko się zorientować w czasie akcji. Prywatna szkoła dla dziewcząt i marzenia o śnieżnej Rosji mogłyby należeć do zeszłego już wieku. Z czasem widać jednak, że jest to obraz współczesności.
Opisy nie są za obszerne, mimo to widać w powieści piękny język i ciekawy styl.
Sama zaś historia jest bardzo baśniowa, choć momentami przebijają się też elementy codzienności.
Zabierając się za tą lekturę trzeba pamiętać, że trzy przyjaciółki wyruszające na podbój Rosji porównują tamtejszy język z swoim ojczystym angielskim. Nie jest im więc tak łatwo zgadnąć znaczenia rosyjskich słówek jak nam, których język pochodzi z tej samej rodziny językowej.
Co zaś się tyczy zachwytu Rosją, to jest to istotnie piękny kraj ze swoimi romantycznymi baśniami i mroźnymi krajobrazami. Z naszej perspektywy, patrząc na historię obu krajów, trudno podzielać wyobrażenia Sophie na temat realiów życia. Lecz jak już mówiłam, ta opowieść to perspektywa bardziej baśniowa, choć nie ma tutaj wątków fantastycznych raczej coś z pograniczna magicznego realizmu.
Zdecydowany plus to wyraziste postacie, szczególnie te drugoplanowe. Także sposób opisywania zimowej przygody wśród popołudniowych gwiazd niesamowicie ożywia całość historii. Od pewnego momentu można jednakże przewidzieć sporo z wydarzeń tej powieści. Gdybym trafiła na "Wilczą księżniczkę", będąc w wieku bohaterek, z całą pewnością ta opowieść w jednym tomie znalazłaby miejsce wśród moich ulubionych lektur, do których wielokrotnie się powraca by raz jeszcze przeżyć przygodę.
Źródło: Zakładka do Przyszłości
W deszczowym Londynie Sophie śni o pięknym miejscu pełnym śniegu. Gdy płatki delikatnie tańczą w powietrzu, w melodii wspomnień rozgrywa się nostalgiczna opowieść. Kim są jej bohaterowie? Gdzie jest jej początek, a jaki będzie finał?
Sophie, Delfina i Marianna to uczennice jednej z londyńskich szkół dla dziewcząt. Zbliża się czas przerwy, a także zorganizowanych wyjazdów....
2011-08-05
"Pożeracz Snów" to książka, która jako jedna z nielicznej grupy podejmuje wątek snów jako jeden z głównych tematów swojej powieści. Sny wykorzystywane są tutaj jako platforma komunikacji, jednak niebezpośredniej, ponieważ pełne są one najróżniejszych symboli.
Rodzaje snów są różne i są ich milion, tak samo ja ludzi, którzy je śnią. Chaotyczne, trudne do zrozumienia, tajemnicze do granic możliwości. Są jednak takie z nich, które przenikają do naszej duszy, coś w nas poruszają i zmieniają już na zawsze. Mimo wsparcia zaawansowanej medycyny i technologii nadal nie wynaleziono sposobu aby wniknąć w czyjeś sny i obserwować ich bieg. Pozostają czymś co należy tylko do nas, czymś całkowicie prywatnym. Może nie trzeba wybiegać tak daleko w przyszłość ? Może należy wnikliwej analizować przeszłość. To w jej najciemniejszych odmętach, od wieków niezmienni pozostają Ci dla których nasze sny, marzenia a nawet codzienne chodzenie z głową w chmurach, jest niesamowicie pożywnym pokarmem. Strzeż się pożeraczy snów.
Czasem umożliwiają bohaterce wgląd w przeszłość czy wspomnienia innych. Za pomocą tych niezwykle realistycznych snów intensywniej odczuwa otaczający ją świat i docenia jego piękno w dzikiej głuszy lasów.
Autorka stworzy świat zmor, który istniał od zawsze i istnieć mógłby po dziś dzień. Inspiracji mógł stanowić obraz wspomniany w akcji książki - John Henry Fuseli - "The Nightmare" (Nocna Mara) z roku 1781. Z jednej strony istoty pradawne i straszne, z drugiej żyjące w całkowitej symbiozie z naturą. Niebezpieczne dla ludzi, bo żerujce na ich snach, ale nie tylko na nich.
Książka jest dość długa. Powieść liczy sobie 500 stron. Dzięki temu możemy bardzo wnikliwie poznać charaktery i motywy wszystkich bohaterów. Jednak wiele scen z życia codziennego Ellie się powtarza. Są momenty gdzie za nic nie odłożymy na później tej powieści, ale są i takie gdzie można przerwać spokojnie bez wyrzutów sumienia. Muszę przyznać, że na samym początku stwierdziłam, że bohaterka cierpi z całą pewnością na narkolepsje, ponieważ zasypiała dosłownie wszędzie i w każdej chwili - była gotowa się położyć na leśnej ścieżce czy nawet na chodniku. Strasznie mnie dziwiło, że jej ojciec (po studiach medycznych, do tego psychiatra) nic nie zauważa. Książkę tę czytałam z przerwami przez dłuższy okres czasu. Końcówkę dosłownie pochłonęłam. Styl jakim została napisana jest jednak taki, że lekko się ją czyta. Zdarza się piękne odniesienia i metafory. Wyobraźnia bohaterki jest też dość niecodzienna. Sam Colin to postać ciekawa, jednak nie podbił mojego serca. Mimo wszystko bardzo chciałabym poznać ciąg dalszy przygód Ellie, Colina, jej rodziny, a także dowiedzieć się troszkę więcej o świecie zmor.
Książka stanowi pierwszy tom trylogii.
Na całość recenzji a także zapowiedź tomu 2 zapraszam do siebie
http://kessieandbooks.blogspot.com/2011/08/groza-swiatow-posrednich.html#more
"Pożeracz Snów" to książka, która jako jedna z nielicznej grupy podejmuje wątek snów jako jeden z głównych tematów swojej powieści. Sny wykorzystywane są tutaj jako platforma komunikacji, jednak niebezpośredniej, ponieważ pełne są one najróżniejszych symboli.
Rodzaje snów są różne i są ich milion, tak samo ja ludzi, którzy je śnią. Chaotyczne, trudne do zrozumienia,...
2013-07-06
"Jeśli magia istnieje, chcę ją zobaczyć. Choć raz."
"Król kruków" to historia ukazująca, że jest w nas pragnienie ujrzenia cudów tego świata. Jedne z nich bywają tak niewytłumaczalne i tak piękne, że ich istnienie graniczy z magią. Z czasem budzą w nas też wolę by dokonać w życiu czegoś więcej. Jakie jest przeznaczenie poszukiwacza zaginionych legend ?
Blue wychowuje się w rodzinie pełnej wróżbitek. Dziewczyna jest szczególna w rodzinnym kręgu, nie przez wzgląd na swoje zdolności, ale ich brak. Musiała przywyknąć do życia w świecie pozbawionym magii. Często proszona jest o obecność w czasie wróżenia, gdyż sama obecność Blue wzmacnia dary innych. Wrażenia więc z czasem nie robi na niej wróżba dotycząca jej samej, powtarzana od lat. Kiedy jednak pojawia się następny zwiastun przyszłości, dający jednemu z uczniów pobliskiej elitarnej akademii rok życia, Blue nie może pozostać obojętna. Przepowiednia dotyczy osoby z emblematem kruka.
Chłopców z krukami na piersi jest trzech: Gansey, Adam i Ronan. Gansey potrafi rozmawiać z każdym, ale jego słowa i niezamierzona (raczej wrodzona) wyniosłość często ranią. Adam troszkę przypomina Sama (Mercy Falls) i to jego szczerość dostrzega Blue. Chłopak by zrównać swoje szanse musi dodatkowo pracować i nie znosi, kiedy pieniądze załatwiają wszystko. Ronan,kolejny z bogatych uczniów Aglionby, zbyt łatwo skory jest do bójki. Każdy z tych charakterów skrywa inne oblicza, których istnienia trudno by się początkowo domyśleć. Razem poszukuję skarbu, wyznaczonego przez losy starej legendy.
W oryginale powieść nosi tytuł 'The Raven Boys', czyli "Chłopcy z krukami", co odnosi się do herbu elitarnej szkoły z krukiem na tarczy przy mundurkach. Bez obawy - niewielka część akcji toczy się bezpośrednio w szkole. Czas opowieści przedstawia raczej zakres zajęć pozalekcyjnych - typowo działań poszukiwawczych. Polski tytuł "Król kruków" nawiązuje bardziej do celu owych poszukiwań.
Okładkowa zapowiedź odnosi się do wydarzenia, które następuje dopiero w połowie książki. Bohaterowie przekraczają granicę pradawnego lasu by znaleźć się w miejscu wyjętym spod władzy czasu. Zupełnie jak w "Śnie nocy letniej" wszystko się tam może zdarzyć, tylko że ta opowieść to historia, gdzie znajdzie się raczej walka o życie niż o szczęśliwe zakończenie. Nie ma w tym lesie dworu elfów (Lament, Ballada) ani wilków, które zapomniały o swym człowieczeństwie (Trylogia z Mercy Falls).
Najbardziej ceni się jednak te opowieści, które nie można określić jednym rodzajem, bo łączą w sobie ich kilka.
Linie mocy, grób legendarnego walijskiego Króla Kruków, droga umarłych, lustra odbijające się in perpetuum czy sceny wyjęte ze snu wraz z miejscami utrwalającymi czyjąś obecność - to wszystko w części pełnej tajemnic. Jak to u Maggie bywa, sporo też poświęcono różnym obliczom zwyczajnej codzienności: przyjaźń pełna przepaści między osobami z różnych środowisk czy patologiczne więzi rodzinne.
Początek jest intrygujący, ale ciężko wystartować z całością. Wir akcji wciąga dopiero z czasem, lecz już na dobre. Z powieści Maggie Stiefvater to chyba książka z najlepiej skrojoną akcją. Jednocześnie żaden z bohaterów nie stanowi tutaj tła, bo większość z nich aktywnie uczestniczy w tworzeniu opowiadanej historii.
Droga umarłych, na niej wróżba i tylko jeden rok - jak zawsze u Maggie Stiefvater rozpoczyna się nowa opowieść a wraz z nią kolejny wyścig z czasem.
__________________________________
Źródło: Zakładka do Przyszłości
"Jeśli magia istnieje, chcę ją zobaczyć. Choć raz."
"Król kruków" to historia ukazująca, że jest w nas pragnienie ujrzenia cudów tego świata. Jedne z nich bywają tak niewytłumaczalne i tak piękne, że ich istnienie graniczy z magią. Z czasem budzą w nas też wolę by dokonać w życiu czegoś więcej. Jakie jest przeznaczenie poszukiwacza zaginionych legend ?
Blue wychowuje...
2013-09-09
"Mam na głowie dość spraw nie z tego świata"
Sydney musi sobie radzić z życiem na pograniczu światów - wśród licznych sekretów. Niepokoje świata moroi i strzyg w oczach stowarzyszenia alchemików stanowią zagrożenie dla ludzi, lecz i wśród ludzi pojawia się pierwiastek wynaturzonej i dlatego też zakazanej magii, która niesie ze sobą niebezpieczeństwo. Tak jest w przypadku czarownic, a młoda Alchemiczka stała się z nimi związana poprzez swoją nauczycielkę historii... która podstępem nakłaniała ją do zaangażowania się w czary. Jednak teraz to własnie te czary mogą uratować ją i jej przyjaciół, stanowiąc jedyną barierę ochronną.
Przydzielona do zadania w Palm Springs zżyła się z podopiecznymi, traktując ich jak przyjaciół, choć i tak nadal pełni tam rolę głównego opiekuna i koordynatora misji... Co w praktyce oznacza, że każdy zwraca się z problemami zawsze do niej, a jej przybywa tylko zajęć. Mimo natłoku zadań, obowiązków i dodatkowych misji (związanych z nielegalnym praktykowaniem magii) Sydney nie poddaje się i radzi sobie jak tylko może.
Jill nabiera nie tylko królewskiego wdzięku swojej siostry, ale i odpowiedzialności. Adrian zmienia zupełnie strategię i sposób wyrażania swojego uczucia do Sydney...
Nowi bohaterowie:
Udaje się odnaleźć Marcusa tylko... Zupełnie inaczej go sobie wyobrażałam. I Sydney zapewne także! Postać, która dopiero miała się pojawić w akcji, jawiła mi się jako zdesperowany ale odpowiedzialny buntownik - rebeliant. Ktoś z determinacją, ale i przemyślanym planem działania, stanowiący konkurencje dla stowarzyszenia alchemików. Niedokładnie taki obraz dostajemy. Marcus jest przywódcą i owszem, ale olśniewa głównie uśmiechem choć i pomysłów mu nie brak. Myślałam, że będzie on konkurencją dla Adriana, bo będzie bardziej reprezentował tą racjonalną stronę jaką ceni sobie tak Sydney, a do tego będzie kusił tajemnicami! Jednak z czasem wpasował się w powieść, a Richelle Mead znowu mnie do swojej wizji skutecznie przekonała.
W "Magi Indygo" pojawia się smok. Nie powiem czy duży czy mały. Myślałam tylko, że będzie bardziej związany z tajemnicami Alchemików, a okazał się związany z inną grupą, w której działalność częściowo zaangażowana jest teraz Sydney.
Cechy charakterystyczne tej serii:
To książka pełna akcji. Bohaterowie jadąc na jedną misję, w drodze planują i omawiają już szczegóły następnej. Zawsze można liczyć na główną intrygę tomu, ale są i inne - równie ważne wątki - kontynuowane z część poprzednich. Richelle Mead odkryła tutaj kreatywny sposób przypominania istotnych faktów z poprzednich tomów cyklu. W żadnym wypadku nie jest on nużący, a i klimat nowej serii przeplata się ze starą, kochaną i tak dobrze znaną.
Jak zawsze praktycznie niemożliwe jest do przewidzenia kto wystąpi w finale. Tutaj jednak samo zakończenie, choć niesie ze sobą pewne zaskoczenie i początek nowych wątków, nie należy do dramatycznych - tak jak końcówka "Złotej lilii".
"Magia Indygo" jest na poziomie tej serii spin-off jak i poprzednich tomów Akademii. Nie trzeba odpoczynku od tej lektury - tak świetnie ją się czyta. Jednocześnie wydaje mi się, że to najsłabszy z dotychczasowych tomów Kronik Krwi. Dostałam jednakże wiele scen z udziałem ulubionych bohaterów, ciekawe rozwinięcia wątków i kolejną część powieści pełną akcji. Początek był niesamowity, całość bardzo dobra, a zakończenie raczej z tych spokojnych, gdzie można poczekać na następny tom.
W tej nowej serii okładki bardzo mi się podobały, ale ta do "The Fiery Heart" [Serce w płomieniach] zupełnie nie pasuje. Modelka jako Sydney wychodzi na zdjęciach coraz niekorzystniej. Na szczęście w tej serii liczy się przede wszystkim treść.
________________________________
Źródło: Zakładka do Przyszłości
"Mam na głowie dość spraw nie z tego świata"
Sydney musi sobie radzić z życiem na pograniczu światów - wśród licznych sekretów. Niepokoje świata moroi i strzyg w oczach stowarzyszenia alchemików stanowią zagrożenie dla ludzi, lecz i wśród ludzi pojawia się pierwiastek wynaturzonej i dlatego też zakazanej magii, która niesie ze sobą niebezpieczeństwo. Tak jest w przypadku...
Alicja i Maks - to para ze snów i to bardzo dosłownie. Poznali się w snach i tam też w sobie zakochali. Znają się od lat, a ich relacja od przyjaźni przeszła do uczucia romantycznej miłości. Porą dnia, w której Alicja najbardziej zdaje się żyć, jest nie jawa a właśnie sen. Wszystko zmienia przeprowadzka z Nowego Jorku do Bostonu, gdzie w nowej szkole Alicja spotyka Maksa w realnym świecie. I nie będzie to jej wyśniony happy end dla ich wspólnej historii.
"Miłość ze snu" to w oryginale "Dreamology". Tytuł miał tutaj odwoływać się do fikcyjnej nauki studiującej naturę ludzkich snów. W fabule powieści faktycznie pojawia się instytucja, która zajmowała się nie tylko badaniem, ale i skutecznym leczeniem zaburzeń snu. To do niej trafili kiedyś bohaterowie by latach właśnie tam próbować prześledzić początki swojej wspólnej historii. Tam też znajdujemy rozwiązanie zagadki, jak to się stało, że dwie osoby nie tylko śnią świadomie, ale i zawsze trafiają razem do tego samego snu. Tu niestety eksploracja tematyki ludzkich snów się kończy, a fabuła na powrót skupia na parze bohaterów, którzy muszą odnaleźć drogę do siebie. Choć tak naprawdę dobrze się znają, to jawa inna bywa od rzeczywistości.
"Miłość ze snu" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Lucy Keating. Styl sprzyja szybkiemu tempu lektury, choć fabularnie można tu dostrzec niewykorzystany w pełni potencjał. Rzeczywistość senna zdaje się istnieć tylko dla bohaterów i zmieniać się pod rozkazem ich woli. Stanowi tutaj więc tylko tło dla ich relacji - miejsce akcji dla sennych spotkań. Sny to kopalnia pomysłów i coś o wiele więcej. "Miłość ze snów" nie wnosi nic nowego do tematu, który nadal pozostaje tak niezgłębiony. Nie wysuwa żadnych nowych teorii, a całość skupia na śledzeniu losów "śniącej wspólnie pary".
Zagrożenie dla Alicji i Maksa stanowić ma przenikanie wizji sennych do świata rzeczywistości, co objawia się w dziwnych wizjach mających miejsce poza czasem snu. Niezwykłą więź trzeba więc jak najprędzej przerwać. Jak Alicja ma zdobyć serce chłopaka "ze swoich snów", skoro tak wysoko ceni on sobie swoje codzienne życie, a tak mało sny? Co sądzić, jeśli w snach pozostaje nadal jej bliski i zachowuje się tam samo jak wcześniej, a na jawie nadal ma swoją dziewczynę? Czy konflikt uda rozwiązać się z korzyścią dla obu stron dawnych sennych przygód?
Warto dodać, że wydawnictwo oznaczyło książkę kategorią potencjalnej grupy wiekowej odbiorców. To bardzo duży plus, choć sam wyznacznik istnieje tylko na stronie internetowej wydawcy - Beletrystyka Dla Młodzieży (15 +) - wciąż jest to jednak cenna informacja, dla kogoś kto książkę kupuje na prezent, a nie czytał wcześniej jej recenzji czy całości powieści. Potwierdzenie znajdujemy w trakcie lektury. To słodka historia nastoletniego zauroczenia, które niecodziennie zaczęło się w świecie snu. Czy niezwykłą relację uda się przenieść także do świata rzeczywistości?
W skrócie: Sny to tematyka po którą bardzo chętnie sięgam. Często jednak stanowią one tylko niewykorzystany potencjał i nie są niczym innym niż tylko barwnym tłem, gdzie dziać mogą się rzeczy nierealne. "Miłość ze snu" wybrałam jako lekturę z nadzieją na to, że odnajdę tam ciekawe wykorzystanie motywu snów. Choć autorka wykorzystuje ten wątek, umieszcza go w tytule i opiera na nim fabułę, powieść nie wyróżnia się pod tym względem. "Miłość ze snu" pozostaje opowieścią o nastoletniej miłości, która zrodziła się w świecie snu, a kontynuację swoją miała w rzeczywistości. Jeśli takiej powieści szuka czytelnik, to trafny wybór. Jeśli zaś w kolejnej już powieści z motywem snu poszukuje czegoś nowego, pozostaje tylko szukać dalej.
Źródło: http://zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com/2017/05/miosc-ze-snu.html
Alicja i Maks - to para ze snów i to bardzo dosłownie. Poznali się w snach i tam też w sobie zakochali. Znają się od lat, a ich relacja od przyjaźni przeszła do uczucia romantycznej miłości. Porą dnia, w której Alicja najbardziej zdaje się żyć, jest nie jawa a właśnie sen. Wszystko zmienia przeprowadzka z Nowego Jorku do Bostonu, gdzie w nowej szkole Alicja spotyka Maksa w...
więcej Pokaż mimo to