-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać354
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik16
Biblioteczka
2020-12-18
2020-04-08
Wśród piasków Czerwonej Pustyni, w ukrytym ośrodku szkoleniowym dla córek króla Maridriny, rywalizację wygrywa Lara. Nagrodą jest szansa na zostanie królową sąsiedniego Królestwa Mostu - Ithicany. Dziewczyny nie jest jednak szkolona w tradycyjny sposób, lecz stworzona z myślą o wytrenowaniu doskonałego szpiega, który przeniknąć ma tajemnice niezdobytego do tej pory Mostu. Ten bowiem, kto kontroluje potężną budowlę, ma władze nad handlem morskim, decyduje o głodzie lub dostatku panującym w królestwie oraz o przyszłości tej części kontynentu.
Larę uczono tylko nienawidzić, wyszkolono ją by zwyciężała. Młoda kobieta nie jest jedynie nieświadomym pionkiem, wie doskonale iż po wypełnieniu swego zadania zginie: czy to z ręki swego ojca czy też przyszłego męża. Dlatego jej plan jest prosty - wejść do królestwa, zdobyć tajemnice, przekazać je i zniknąć raz na zawsze. Najlepiej w sposób ostateczny i niepodważalny - jeśli świat uzna, że zginęła, będzie mogła żyć w spokoju w innym królestwie.
Kiedy w dniu swojego ślubu na Moście Laura po raz pierwszy spotyka Króla Ithicany (Arena) przeczuwa, że nim ona zdąży kogokolwiek zdradzi, wcześniej ją samą zdradzi jej własne serce. Tymczasem Królestwo Mostu zaczynają nękać sztormy i napaście, a z każdą bitwą Laura jest coraz mniej pewna celu swojej misji i tego, co od zawsze jej mówiono o wrogim i winnym wszystkiemu narodzie. Czy ze szpiegowskiej misji można się jednak w ogólne wycofać?
SZTORMY SERCA: Początek tej powieści zupełnie mnie do mnie nie przemówił. Szczerze rozważałam zwyczajnie odłożyć lekturę. Choć fani powieści z cyklu New Adult pewnie nie będą zawiedzeni pierwszymi rozdziałami. Mnie przekonały dopiero kolejne dni, które Laura spędzała na Ithicanie i jej stanowcze (choć niszczycielskie) dążenie do celu oraz zachowywana zimna krew w obliczu zagrożenia. Do tego Arena spełnia wszystkie wysokie standardy książąt i królów. Nowy Król i Królowa Ithicany od początku sobie nie ufają (narracja prowadzona jest z obu perspektyw), tym bardziej czytelnik zainteresowany jest ich losami. Królestwo Mostu może liczyć dodatkowo na wielu świetnych dowódców i kobiet żołnierzy w swoich szeregach, którzy chronią nienaruszalności jego granic. Kolejne tajemnice Ithicany odsłaniane są stopniowo wraz z rozwojem fabuły, a najważniejsza z nich pozostaje na sam finał (choć może kojarzyć się fanom Dworów z pewnym ukrytym przez cały tom pierwszy miejscem).
STYL AUTORKI: Historia Lary i Arena to dla mnie pierwsze spotkanie z twórczością Danielle L. Jensen, choć mam już jej poprzednie książki w domowej biblioteczce od dość dawna. W przebiegu fabuły nie ma zbyt dużo zbędnych wstawek, choć można powiedzieć, że jest tutaj pewna powtarzalność scen. Konstrukcja świata przedstawionego zasługuje na uznanie, gdyż tytułowe "Królestwo Mostu" wyobrażałam sobie jako zimne obszary. I choć faktycznie są to wyspy, rozrzucone wkoło potężnego krytego mostu, to bardziej tropikalne i targane tak samo sztormami jak i tajfunami. Wyszkolone rekiny pilnują wód, a las porastający wyspy to dżungla pełna jadowitych stworzeń. Jedyne czego mi tutaj brakowało to mapa świata. Jest nie tylko ojczyzna Lary jak i Królestwo Mostu, ale i sąsiadujące królestwa. Ich położenie i relacje są istotne dla określenia sytuacji politycznej i potencjalnego zagrożenia. Serie, zawierające o wiele mniej rozwiniętą mapę geopolityczną, posiadają takie schematy. To spore niedopatrzenie ze strony wydawcy.
REKOMENDACJA: Bardzo dobrze zapowiadający się początek serii, która skradnie serce fanów Piratów z Karaibów. Nastawieni przeciwko sobie bohaterowie (podobnie jak w Klątwie Zwycięzców) krok po kroku zdobywają swoje zaufania i dają szansę miłości, która na przekór zdradzie puka do drzwi duszy już od pierwszego ich spotkania. Fani powieści New Adult znajdą coś dla siebie, a choć nie ma w tym świecie magicznych mocy (jak na Dworach), tak świat wysp rozrzuconych wkoło Mostu zaczaruje czytelnika do ostatnich stron powieści.
Główni bohaterowie: Lara i Aren
Czas akcji: podobny do Gry o Tron
Dla fanów: Piratów z Karaibów / trylogii Klątwa Zwycięzców
Recenzje zawsze na ZAKŁADKA DO PRZYSZŁOŚCI
http://zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com
Wśród piasków Czerwonej Pustyni, w ukrytym ośrodku szkoleniowym dla córek króla Maridriny, rywalizację wygrywa Lara. Nagrodą jest szansa na zostanie królową sąsiedniego Królestwa Mostu - Ithicany. Dziewczyny nie jest jednak szkolona w tradycyjny sposób, lecz stworzona z myślą o wytrenowaniu doskonałego szpiega, który przeniknąć ma tajemnice niezdobytego do tej pory Mostu....
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-06
W wiktoriańskiej Anglii krążą już legendy na temat Sherlocka Holmesa. To on rozwiązuje sprawy nawet na zlecenie samego Scotland Yardu. Tym bardziej sławny detektyw nie przyznałby się przecież do problemu, który go obecnie trapi - zaginięcia młodszej siostry.
Enola Holmes spędza najgorsze urodziny w swoim czternastoletnim życiu. To właśnie ten dzień jej matka wybrała aby zniknąć. Dziewczyna posyła po starszych braci, w tym po Sherlocka. W ich oczach jest tylko nieodpowiednio wychowanym dzieckiem, w swoich zaś jedyną osobą, która jest w stanie odnaleźć ich matkę. Enola (imię czytane wspak to ALONE czyli sama) decyduje się więc na ucieczkę. Nie tylko zmuszona będzie już od tego czasu się ukrywać, ale też sprytnie unikać braci (w tym sławnego detektywa). A wszystko to by odkryć prawdę. I to nie jedną. W tym samym czasie znika młody markiz Basilwether. Bohaterka odzyskuje wolność by wreszcie móc wykorzystać swój talent. Może i jest sama, ale przez to też nikt już jej nie powstrzyma.
Enola Holmes to seria sześciu książek, które ukazywały się w latach 2006 - 2010. W polskim przekładzie dostępne są od niedawna cztery tomy przygód młodszej siostry Sherlocka Holmesa. Jak to zwykle bywa z seriami, które mają już swoje lata, zainteresowanie nimi rośnie za sprawą ekranizacji. Po zwiastunie pomyśleć by można, że oto czeka nas serial, ale jest to jak najbardziej filmowa przygoda.
Przebieg wydarzeń w filmie i w książce jest tak różny, że z powodzeniem można je poznać niezależnie od siebie. Kto widział już film i tak spotka się z innymi wydarzeniami niż w powieści. Kto zaś czytał wcześniej książkę, ten nie przewidzi rozwiązania zagadki w filmie. Choć to wciąż jedna i ta sama sprawa zaginionego markiza, to zupełnie inaczej wygląda jej przebieg. Inne są motywy postępowania i kompletnie inni sprawcy nieszczęść.
Co w takim razie jest wspólne dla książkowego pierwowzoru i filmowej adaptacji? Z całą pewnością jest to sam początek historii. Inny będzie za to przebieg ucieczki młodszej siostry Sherlocka Holmesa i cała reszta przygód w Londynie. Enola, choć bardzo dobrze sobie radzi w dziedzinie dedukcji, to jednak nie dysponuje umiejętnościami sztuki walki (a ten aspekt akurat w filmie często kradnie pierwszy plan - jakby biegali tam Nocni Łowcy z serii Cassandry Clare). Cenię Nancy Springer za ciekawy pomysł, ale tym razem wyjątkowo to filmowa adaptacja jeszcze bardziej wydobywa w pełni potencjał tej historii. Może to także za sprawą markiza Basilwether, którego postaci poświęcono o wiele więcej czasu. Razem z Enolą tworzą zgrany duet.
Tom pierwszy (w przerwie od przygód) podejmuje się wielu ważnych kwestii. Widać, jakie szanse na dowiedzenie swojej wartości (w roli innej niż posłuszna żona) miała dorastająca młoda dziewczyna w erze wiktoriańskiej. Jej matka rozwijała u córki cechy zupełnie inne niż oczekiwania społeczeństwa. Enola więc do otoczenia nie pasuje, ale może właśnie w tym tkwi jej siła?
Do filmu będę z całą pewnością wracać. Można go z powodzeniem oglądać wielokrotnie. Jeśli chodzi zaś o książki, to chętnie poznam dalszy przebieg losów (tej wersji) rodziny Holmesów, ale tylko po to by wypełnić czas oczekiwania do premiery następnego filmu. Twórcy mają ciekawy pomysł na wykorzystanie potencjału świata tej opowieści, więc pozostaje tylko trzymać za nich kciuki.
Recenzje zawsze na ZAKŁADKA DO PRZYSZŁOŚCI
http://zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com
W wiktoriańskiej Anglii krążą już legendy na temat Sherlocka Holmesa. To on rozwiązuje sprawy nawet na zlecenie samego Scotland Yardu. Tym bardziej sławny detektyw nie przyznałby się przecież do problemu, który go obecnie trapi - zaginięcia młodszej siostry.
Enola Holmes spędza najgorsze urodziny w swoim czternastoletnim życiu. To właśnie ten dzień jej matka wybrała aby...
2020-07-15
Ucieczka z balu kończy się poza granicami znanego świata. Śnieg spowija tereny na których dawno temu wniesiono królestwo Viterry. Brat króla od lat mieszka w pobliżu murów zewnętrznych i cierpliwie czeka. Komu może zaufać dziewczyna, którą przypadkiem uratowano z ataku na antyutopijne królestwo? I czy Tatiana, odrzucona w finałowym etapie wyboru na księżną, może jeszcze cokolwiek zmienić w tej międzynarodowej rozgrywce?
Są takie serie, które z wyjawieniem tajemnicy czekają aż do ostatniego tomu. Sporo książek pojawia się wtedy na drodze czytelnika zanim pozna on prawdę. I nie chodzi tylko o istotę sekretu, ale też o pomysł, jaki autor cyklu miał na całość historii. Jaki był w tym zamysł i czy opłaciło się aż tyle czasu inwestować w lekturę jednej tylko opowieści, a jednak rozciągniętej na tyle tomów?
Valentina Fast od pierwszej część serii Royal kreowała świat tajemnic. Czytelnik nie znał ani tożsamości księcia antyutopijnej monarchii ani tego, co dzieje się za kopułą, chroniącą królestwo Viterry. Choć wiadomo już, kto jest księciem, sekretem pozostawało to, jak wygląda świata zewnętrzny. Były podejrzenia ze strony bohaterów, ale nic pewnego.
Tajemnicze ataki na królestwo chyba wielu czytelników kojarzył już bezpośrednio ze światem "Rywalek". Koncepcje obu tych światów są w zasadzie bardzo do siebie podobne: jest konkurs o koronę, mnogość balowych sukni i zadań dla kandydatek, możliwość umawiania się na "randki" z wieloma uczestniczkami jednocześnie, panujący władca o nieprzychylnym charakterze, sporo niepotrzebnych łez oraz nieustanne zmiany zdania przez główną bohaterkę.
"Miłość z aksamitu" to praktycznie finał "Royal". I to finał właśnie często w takich przypadkach decyduje o ocenie całości. Patrząc z perspektywy tego tylko tomu na całość tej serii można poczuć lekkie rozczarowanie. Mimo iż antyutopijną monarchię nie kreowano wcale na idealny świat, jest tak jakby autorka nagle spróbowała dowieść, że jednak nim od początku był. To, kto faktycznie jest odpowiedzialny za ataki na kopułę, oraz powody, dla których się tak dzieje, zostały bardzo spłaszczone, a rozwój finałowych wydarzeń niepotrzebnie przyśpieszony. W efekcie otrzymujemy królestwo pod kopułą, na zasadzie złotej klatki, w której to woli się pozostać, pomimo tego, że drzwi są już na oścież otwarte. Lub nawet dla niektórych - od dawna były otwarte.
Całość najważniejszych wydarzeń "Royal" dałoby się zdecydowanie opowiedzieć w jednym czy dwóch tomach. W takich proporcjach jakie są, okazało się, że ważniejszy jest wybór sukienki niż kwestia wolności. Tyle poświęcono proporcjonalnie czasu na te tematy. "Royal" ma swój urok, cieniutkie tomy czyta się błyskawicznie i każdy z nich wnosi jakiś nowy aspekt. Prawdą jest jednak, że widoczna będzie spora powtarzalność scen (finał tego tomu przebił w swej powtarzalności wszystko).
Jeśli ktoś ma więc ochotę na powieść w stylu Rywalek, to będzie to dobra propozycja. Jeśli natomiast szuka się kolejnej antyutopijnej wizji, to trzeba szukać dalej.
Recenzje zawsze na ZAKŁADKA DO PRZYSZŁOŚCI
http://zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com
Ucieczka z balu kończy się poza granicami znanego świata. Śnieg spowija tereny na których dawno temu wniesiono królestwo Viterry. Brat króla od lat mieszka w pobliżu murów zewnętrznych i cierpliwie czeka. Komu może zaufać dziewczyna, którą przypadkiem uratowano z ataku na antyutopijne królestwo? I czy Tatiana, odrzucona w finałowym etapie wyboru na księżną, może jeszcze...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-15
2020-12-12
2020-12-09
2020-11-25
2020-11-25
2020-11-12
2020-09-24
Szpitalne korytarze i świat widziany jedynie zza krat. Mężczyzna z uszami Białego Królika. Pacjent z sali obok, który toporem zabił więcej osób niż zdoła zliczyć. I niesamowita ciemność w piwnicach zakładu dla obłąkanych, która tylko czeka by ponownie siać zamęt i terror.
Kroniki Alicji to retelling, na który długo przyszło czekać (oryginał z 2015 roku) w polskim przekładzie. Czy powieść warta jest lektury?
Christina Henry ma na swoim koncie sporo powieści, a większość z nich stanowią ponowne adaptacje klasycznych baśni. Same już projekty okładek jasno sugerowały, że będą to znane historie w o wiele bardziej mrocznej odsłonie. Jak jednak dokładnie wygląda ten baśniowy mrok?
BAŚNIE I MROK
Baśnie w swoim pierwotnym kształcie same w sobie stanowiły już dość straszne opowieści, których bohaterom udało się znaleźć po zwycięskiej stronie dobra. Przesłanie miało być jasne i jednoznaczne: dobro zostaje nagrodzone, zło ponosi karę. Uważaj, jak idziesz przez życie i co czynisz innym. W lekko zmienionym kształcie nadawały się więc do przekazywania dzieciom wiedzy o tym, jak powinien wyglądać kompas moralny.
Panuje też przekonanie, że baśniom należy przywrócić ich mroczny ton. Oczywiście zawsze można wziąć oryginał lub poczytać o pochodzeniu danej historii. Innym razem pojawia się retelling, którego dla młodszego czytelnika polecić już nie można. Ponowne opowiedzenie baśniowych motywów to trudna sztuka, bo trzeba oddać oryginał, ale i wnieść do niego coś nowego. Niewielu się to udaje.
W TOMIE PIERWSZYM KRONIK
Przygody "Alicji" od Christiny Henry to niestety w dużym skrócie przejście od jednego burdelu do drugiego i obalanie kolejnych szefów poszczególnych dzielnic Starego Miasta. Każdy z nich specjalizuje się zaś w innym rodzaju okrucieństwa wobec swoich ofiar: od wykorzystania seksualnego, po wszczepianie przedziwnych elementów ciała, aż po zjadanie nieszczęsnych kobiet. Gdzieś tam na skraju są wciąż zapomniane wspomnienia i czai się mityczne zło, schemat działania bohaterów pozostaje jednak taki sam i przypomina powtarzalność kolejnych poziomów w grze komputerowej.
Tom pierwszy to świat Starego i Nowego Miasta, z których do jednego zepchnięto całą biedę, brud i przemoc. I wraz z ludźmi zamknięto. Nowe Miasto to na zasadzie kontrastu: dobrobyt, czystość i dostatek. Nastoletnia Alicja ma nieszczęście zawędrować na przyjęcie u Królika, przez którego zostaje wykorzystana, ale cudem ucieka. W nagrodę czeka ją zakład psychiatryczny. Po wielu latach, z pomocą współwięźnia z sali obok, już jako młoda kobieta zbiega ze szpitala. Szybko okazuje się, że Alicja posiada dostęp do mocy, która pomoże ocalić świat przed prastarym złem. Jeśli bohaterka tylko się odważy by zrzucić piętno ofiary i zawalczyć o swoją wolność.
Wątek ucisku kobiet i ich wykorzystywania przez mężczyzn gra w tej powieści pierwsze skrzypce. Choć pojawia się uczucie między Alicją a jej wybawicielem, to tylko parę scen. Uciekinierzy są przecież po odstawieniu od szpitalnych leków, a do głosu dochodzi obłęd wraz z wypartymi kiedyś wspomnieniami traumy. Krew leje się gęsto i zaznacza ślad ich wędrówki.
REKOMENDACJE
Trudno jest określi jednoznacznie gatunek tej książki. Nie jest to typowy horror, a jedyne co może przerażać to opisy kolejnych burdeli. Pojawia się system magiczny i choć w tle budowana jest jego legenda, to finałowa scena pojedynku niszczy całą wizję, która mogłaby prowadzić do czegoś więcej. Tom drugi brzmi obiecująco, o ile wyzwalanie kolejnej lokalizacji nie będzie opierać się na tym samym.
Fani retellingów klasycznych baśni pewnie i tak sięgną po ten właśnie tytułu. W innej sytuacji nie polecałabym jednak lektury, a na prawdziwie udany książkowy retelling przygód Alicji wciąż czekam. Kraina Czarów ma do zaoferowania o wiele więcej.
Wydanie: w dwóch wersjach kolorystycznych okładki (fioletowa i czerwona)
W księgarniach stacjonarnych znaleźć można czerwoną oprawę, w box'ie przedpremierowym dostępna była wersja fioletowa. Książka ma wewnątrz ilustracje, które chyba jako jedyne nadają jej klimat horroru.
Recenzje zawsze na: http://zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com
Szpitalne korytarze i świat widziany jedynie zza krat. Mężczyzna z uszami Białego Królika. Pacjent z sali obok, który toporem zabił więcej osób niż zdoła zliczyć. I niesamowita ciemność w piwnicach zakładu dla obłąkanych, która tylko czeka by ponownie siać zamęt i terror.
Kroniki Alicji to retelling, na który długo przyszło czekać (oryginał z 2015 roku) w polskim...
2020-08-03
2020-07-04
Tym razem do antyutopijnego państwa, powstałego na ruinach Ameryki Północnej, zabiera nas nie kto inny jak sam Coriolanus Snow - postać dobrze znana fanom Igrzysk ze swojej złej chwały już w roli prezydenta Panem. Tutaj to wciąż jednak młody chłopak, który lada moment ukończyć ma elitarną Akademię. Rodzina Coriolanus'a żyją bardziej legendą dawnego statusu, związanego z nazwiskiem Snow, niż faktycznym materialnym dobrobytem. Nie oni zresztą jedni. Panem podnosi się dopiero po wojnie z dystryktami, a coroczne Głodowe Igrzyska (choć istnieją) nie przyciągają jeszcze tyle uwagi. Zastrzeżenia do ich formy mają nie tylko podległe teraz dwanaście dystryktów ale i sami obywatele Kapitolu.
Ktoś jednak marzy w podziemnym laboratorium o tym, aby nikt i nigdy nie zapomniał o obliczu ludzkiej bezwzględności w czasach wojny. Ktoś inny marzy o przywróceniu chwały swego nazwiska i karierze prowadzącej do prosto na szczyty władzy. Wreszcie ktoś stara się wciąż marzyć skrycie by wyjść z areny cało i zachować przy tym jeszcze swoją duszę.
"Ballada płatków i węży" to prequel, który napisany jest w tym samym dobrym stylu co Igrzyska. Ponieważ jest to jeden tom, mamy tutaj jakby mikro-trylogię w trzech historiach wątkach:
1. Akademia w Kapitolu (plus wspomnienia wojny z dystryktami),
2. Dziesiąte Głodowe Igrzyska (pierwszy raz wprowadzona rola mentorów oraz sponsorów),
3. Kulisy powstania piosenki The Hanging Tree (powrót do Dwunastki).
Melodia w historii rebelii przeciw antyutopijnemu państwu Panem gra niezwykle ważną rolę. Mogła być tajnym sygnałem na arenie w czasie sojuszu, kołysanką pomagającą odgonić koszmary albo pieśnią, z którą maszerowały wojska na Kapitol. Dzięki dobrze zrobionym ekranizacją utwory ze ścieżki dźwiękowej do dziś brzmi w pamięci fanów. Komu przypisać można jedną z nich?
Choć same Dziesiąte Głodowe Igrzyska nie zapiszą się może tak widowiskowo w pamięci, z całą pewnością zapamiętane będą dożynki Lucy Gray wraz z legendą jej imienia. Logo tego prequelu najlepiej to podkreśla, przyciągając swoim symbolicznym znaczeniem z okładki. Ponownie jednak historia rozpoczyna się (dziwnym zbiegiem okoliczności) właśnie w Dwunastym Dystrykcie. Fani zadają sobie pewnie w tym momencie lektury pytanie: Czy to się może ponownie udać w tak zbliżonym scenariuszu? Najwyraźniej może!
"Ballada ptaków i węży", choć opowiedziana z perspektywy młodego Coriolanus'a, to tak naprawdę historia mentorów i ich trybutów. Nagroda czeka nie tylko na zwycięzce Igrzysk, ale i tego, kto znalazł sposób by jak najlepiej wypromować swojego podopiecznego. Lucy Gray walczy o przetrwanie, Coriolanus Snow o stypendium i świetlaną przyszłość w Panem. Czy może być bardziej skrajnie połączona para? Ani przyszły prezydent Snow ani Lucy Gray nie są to bohaterowie, którym można ufać lub być pewnym ich intencji - aż do ostatnich stron. Podobnie jak w finałowym tomie Igrzysk, tutaj także zastosowano podejście, że bezwzględna walka rozgrywa się nie tylko na arenie.
Prequel do Igrzysk Śmierci stara się wyjaśnić, jak doszło do tego, że Głodowe Igrzyska przybierały z czasem coraz to bardziej brutalną i ekstremalną formę (i dlaczego nie budziło to takiego sprzeciwu w samym Kapitolu). Pokazują nie tylko Dystrykty oczami Kapitolu, ale również postawami osób, które dostały szansę przyjąć obywatelstwo Kapitolu i zostawić za sobą na zawsze smutną przeszłość przegranych w dystrykcie.
Tu gdzie niebezpieczeństwo czyhają tak samo na trybutów jak i na ich mentorów, miłość walczy z pragnieniem zdobycia władzy oraz chłodną kalkulacją czy aby trzeba postawić na ścieżkę prowadzącą prosto na szczyt - niezależnie od formy bezwzględności, okrucieństwa i zdrady, jaką mogłaby ta droga przyjąć. "Ballada ptaków i węży" może i nie prześcignie trylogii, ale prequel ten z całą pewnością zachęca by raz jeszcze przeczytać Igrzyska i to w całości.
Źródło: http://zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com/2020/07/ballada-ptakow-i-wezy-suzanne-collins.html
Tym razem do antyutopijnego państwa, powstałego na ruinach Ameryki Północnej, zabiera nas nie kto inny jak sam Coriolanus Snow - postać dobrze znana fanom Igrzysk ze swojej złej chwały już w roli prezydenta Panem. Tutaj to wciąż jednak młody chłopak, który lada moment ukończyć ma elitarną Akademię. Rodzina Coriolanus'a żyją bardziej legendą dawnego statusu, związanego z...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-06-02
2020-05-30
2020-05-10
W momencie kiedy korona dotyka skroni dziewczyny, zmienia się jej całe życie. Kim jednak wcześniej jest królowa i jak to się dzieje, że wstępując na tron ze zwykłej poddanej przemienia się we władczynię podziwianą przez dwór i poddanych? I z jakiego powodu z tłumu innych pięknych dziewcząt na dworze wybrano właśnie ją?
Kiedy zobaczyłam najnowszą powieść Kiery Cass dostępną jako e-book, nie wahałam się ani chwili. Czy to seria "Rywalki" czy powieści w jednym tomie ("Syrena") styl pisania tej autorki gwarantuje przeczytanie książki w rekordowym czasie. Nową serię, podobnie jak poprzednie historie, cechuje jasno zarysowany już na początku plan dążenia do określonego celu lub wydarzenia. Co się dzieje w sercach bohaterów w międzyczasie.... to już zupełnie inna historia.
Hollis (nasza jedyna narratorka wydarzeń) pochodzi z arystokratycznej rodziny, która zasłużyła sobie na przywilej mieszkania w zamku królewskim Keresken. Dziewczyna swoją umiejętnością odnajdywania radości w otaczającej ją codzienności zwraca na siebie uwagę młodego króla Jameson'a. Choć nie jest to wielka miłość, zainteresowanie monarchy sprawia, że Hollis jeszcze bardziej jaśnieje, a wielu twierdzi, że mogłaby nawet włożyć wkrótce na głowę koronę. Im więcej tych szeptów słyszy, tym bardziej zaczyna szkolić się w relacjach międzynarodowych królestwa oraz regułach gry na królewskim dworze. I może tak dalej potoczyłaby się ta historia, gdyby serce dziewczyny nie zabiło uczuciem prawdziwej miłości - do kogoś zupełnie innego.
Można śmiało powiedzieć, że wcześniejsze życie Hollis oparte było jedynie na korzystaniu z dobrodziejstw życia na dworze, bez wnikliwszego zagłębiania się w politykę państwa czy przebieg aktualnie prowadzonych konfliktów zbrojnych. Hollis królową jeszcze nie jest, a już musi wystąpić w tej roli, gdy przybywają możnowładcy ościennego państwa. Chwilę przed nimi zjawia się także tajemnicza i wysoko postawiona rodzina szlachecka, która z tamtego królestwa dopiero co uciekła. Wraz z przybyciem gości pojawiają się kolejne wątpliwości. Kto służy dobremu a kto złemu władcy?
Tam, gdzie "Rywalki" znajdowały swój finał (objęcie tronu i korony), tym razem rozpoczyna się kolejna seria. W rywalizacji w antyutopijnym świecie to korona była celem, tym razem tron jest na wyciągnięcie ręki, lecz ważniejsze od diamentów na głowie okazać się mogą kwiaty we włosach w wianku splecionym przez ukochanego. Tom pierwszy posiada bardzo pośpiesznie rozegrany jak i niesamowicie wręcz mglisty finał. Brak opisu szczegółów wydaje się zbyt mocnym przeoczeniem ze strony autorki, aby przedstawiony scenariusz był prawdziwy. Dla kontynuacji o wiele lepiej byłoby, gdyby część bohaterów jednak powróciła. Całość koncepcji i zamysł na historię Hollis można więc będzie ocenić dopiero po lekturze drugiej części (z zapowiedzi wynika iż będzie to cykl zamknięty w dwóch tomach).
Czego brakuje w wydaniu tej powieści to z całą pewnością mapa polityczna tego świata. Dzięki niej o wiele łatwiej byłoby czytelnikowi orientować się w przebiegu akcji. Jak akcja "Rywalek" rozgrywała się w przyszłości, a fabuła "Syreny" w teraźniejszości tak "Narzeczona" to niewątpliwie przeszłości. Na dworskim życiu nie ma oznak obecności zaawansowanej technologii, a standardem w środkach transportu są podróże konne.
Jeśli dworskie życie nadal rzuca na Was czar i poprzednie powieści Kiery Cass macie już za sobą, to początek jej nowej serii w zupełnie nowym świecie może stanowić ciekawą propozycję lektury. Jeśli jednak miałoby być to pierwsze spotkanie z twórczością tej amerykańskiej autorki, to lepiej jest zacząć od innej z jej historii.
Całość recenzji na: http://zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com
W momencie kiedy korona dotyka skroni dziewczyny, zmienia się jej całe życie. Kim jednak wcześniej jest królowa i jak to się dzieje, że wstępując na tron ze zwykłej poddanej przemienia się we władczynię podziwianą przez dwór i poddanych? I z jakiego powodu z tłumu innych pięknych dziewcząt na dworze wybrano właśnie ją?
Kiedy zobaczyłam najnowszą powieść Kiery Cass dostępną...
2020-05-24
2020-05-18
2020-05-08
2020-04-02
Dwie Wojny Makowe spustoszyły już obszar imperium, a dzieła zniszczenia dopełnia rozpowszechnianie narkotycznego opium. Rin to sierota wojenna, której los pozornie jest już przesądzony. Jej przybrana rodzina handlarzy opium chcę wydać ją korzystnie za mąż by wzmocnić swoje wpływy. Dziewczyna nie ma zamiaru się poddawać bez walki - a poprzez walkę ma na myśli pojedynek do samego końca. Przekonując miejskiego nauczyciela, by mogła się szkolić razem z dziećmi co majętniejszych mieszkańców, przygotowuje się i zdaje egzamin do elitarnej akademii wojskowej. Państwo Nikan jest jednak w rozsypce, talent Rin objawia się w zapomnianej już praktycznie dziedzinie ducha, a kolejna inwazja Federacji Mugen stoi u bram. Rozpoczyna się krwawa i brutalna wojna, która niepodzielnie rządzić będzie kartami tej powieści.
Czytając powieść miałam wrażenie, że sporo było w tej książce niepotrzebnych opisów okrucieństwa. Zdecydowanie zbyt szczegółowych, które bardzo przypominają relacje z ostatniej wojny światowej. To odczucie okazało się trafne, gdyż faktycznie jest to historia inspirowana tak niedawnymi wydarzeniami. Co ciekawe na Goodreads w dziale recenzji można znaleźć opinię samej autorki na temat jej książki, która rozwiewa wątpliwości związane ze swoją powieścią. Wspomniany konflikt to wojna chińsko-japońska, obejmująca lata 1937 - 1945, w tym także masakrę nankińską.
Rebecca F. Kuang studiuje historię Chin i sporo czasu spędza na rozmyślaniu o najbardziej krwawych epizodach ubiegłego wieku. Autorka to Amerykanka pochodzenia chińskiego, a pomysł na napisanie "Wojny Makowej" ma swoje źródło w rozmowach autorki z jej dziadkami i ich wspomnienia na temat Drugiej Wojny. Sposób na poukładanie sobie w głowie tych wydarzeń to obraz wykreowany w pierwszym tomie trylogii "Wojen Makowych". Czytelnik, który mógł nie mieć wcześniej do czynienia z bardziej szczegółową historią Azji, w konflikcie dwóch państw odkryje losy Chin i japońskiej inwazji. Jak nacja żyjąca na tak małej wyspie mogła nieść tak duże spustoszenie? Lektura "Wojny Makowej" to tutaj z całą pewnością powód do samodzielnych badań historycznych tego okresu, co stanowi jej niewątpliwy plus.
Zdecydowanie najciekawszy jest tu dla mnie wątek szamanów oraz ich łączności z bogami. Troszkę przypomina się wtedy "Era Pięciorga" (z książkowych powiązań) na równi z anime "Fushigi Yuungi". W świecie mangi i anime o motyw kapłanek, które swoje ciało mogą udostępnić bóstwu w zamian za niewyobrażalną moc, nie trudno. Miałam okazję zapytać autorkę o nawiązania do "Fushigi Yuungi" i choć Rebecca F. Kuang przyznała, że kilka osób już jej ten tytuł polecało, to w jej powieści można dostrzec ślady tytułów ale takich jak "Bleach" czy "Naruto".
Nieustannie ciekawi nas wątek wyspy Speer i niezwykłej nacji, która ją zamieszkiwała, a zmieciona została także przez Federację Mugen, choć Nikan nie było tu bez winy. Tam gdzie nie sięga już pamięć, a dosięgają już tylko legendy, pozostaje jednak jedno szczególnie mściwe bóstwo, czekając tylko na szansę by ogień pochłonął świat. Od sieroty poprzez rolę szeregowego żołnierza Rin stanie wkrótce przed podjęciem decyzji, która odmienić może losy całej tej wojny. Czy będzie jednakże w stanie udźwignąć ciężar jej odpowiedzialności?
"Wojna Makowa" to opowieść o przyjaźni zawieranej w czasach wojny. Pierwsza część (stanowiąca okres szkolenia w akademii) to z całą pewnością o wiele lżejsza lektura niż późniejsze wojenne okrucieństwa. Dużo tu opisów bitew czy taktyki wojskowej, nie ma za to wątku romantycznego. Motyw elitarnej grupy, składającej się z szamanów, wplata w historię element fantastyczny. Cała teoria dotycząca mocy ducha i łączności z bogami stanowi ciekawy przerywnik dla wojennej kampanii.
A jakie będą dalsze książki autorki? Choć jej pierwsza trylogia (w całości) jest już ukończona, autorka ma już kontrakt na kolejną książkę, która tym razem będzie rozgrywać się w Anglii i opowiadać o czasach kolonializmu oraz ucisku. Pozostanie więc prawdopodobnie napisana w podobnym stylu. Tymczasem Rebecca F. Kuang robi magisterkę na Oxfordzie, a jesienią zaczyna doktorat z literatury wschodnioazjatyckiej na Yale.
Powieść dla fanów: Gry o Tron, Ostatniego Władcy Wiatru oraz ze świata anime: Bleach, Naruto
Całość recenzji na: http://zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com/2020/04/wojna-makowa.html
Dwie Wojny Makowe spustoszyły już obszar imperium, a dzieła zniszczenia dopełnia rozpowszechnianie narkotycznego opium. Rin to sierota wojenna, której los pozornie jest już przesądzony. Jej przybrana rodzina handlarzy opium chcę wydać ją korzystnie za mąż by wzmocnić swoje wpływy. Dziewczyna nie ma zamiaru się poddawać bez walki - a poprzez walkę ma na myśli pojedynek do...
więcej mniej Pokaż mimo to
Magia, choć potężna i mogąca czynić dobro, zostaje wykorzystana tylko w złej wierze. Czarownice w walce o ziemie swoich przodków nie cofną się przed niczym. Zakon, wysłany do obrony ludności cywilnej przez rodzinę królewską, także. W środku tej waśni znajduje się dwoje młodych ludzi, którzy nie powinni się nigdy spotkać, a razem spróbują odmienić los swojej ojczyzny.
Historia zbudowana na motywie polowania na czarownice, w których to łowca zakochuje się w czarownicy, to nie nowość. Stawia to bohaterów w relacji enemies to lovers (od wrogów do ukochanych). Tutaj dodatkowo występuje element zawarcia związku małżeńskiego pod przymusem. Młodej czarownicy powinno być więc niezwykle trudno utrzymać sekret, jeśli poślubi łowcę i zamieszka w murach jego zakonu, prawda? Nie w tej historii. Lou sporo już przeszła i chce ochronić swoje życie, ale jednocześnie swoim zachowaniem stale prowokuje i zupełnie niepotrzebnie zwraca na siebie uwagę. Gdy cały zakon rycerzy wytrzymuje podśpiewywanie przez nią sprośnych piosenek na porannym nabożeństwie w kościele, to jest to chyba czysta magia.
Sam zaś system magiczny występuje w powieści i to właśnie on zasługuje na uwagę. Świat został podzielony między czarownice i ludzi. Osoby, obdarzone magią i mogące się do niej podłączyć, walczą o odzyskanie odebranej im ziemi. Zsyłają okropne i śmiertelne klątwy także na niewinnych. Gdy grupa czarownic przechodzi przez miasto, wszyscy mieszkańcy uciekają w krzyku, a postradać zmysły można tylko od jednego złego spojrzenia wiedźmy. Nie kimś takim chciała stać się Lou i nie takiemu dziełu zniszczenia pragnęła poświęcić swoje życie. Ten wątek czarnej magii, kiedy możliwe jest nawet obalenie całej dynastii, jeśli zapłaci się za to tylko odpowiednio wysoką cenę, jest niesamowicie hipnotyzujący. To dla niego chce się dalej czytać. Zupełnie nie dotyczy to już wątku romantycznego, czyli relacji Lou i Reid'a. Wielu czytelników chwali ich duet, dla mnie nie ma tu iskry. Mimo iż czytelnik ma do wglądu obie perspektywy narracji: łowcy i czarownicy.
"Gołąb i wąż" miał szeroko zakrojoną promocję zarówno zagranicą jak i na polskim rynku wydawniczym. Na Bookstagramie można znaleźć prace artystów, gdzie przepiękne ilustracje z tomu pierwszego (a szczególnie już drugiego) zachęcają do lektury. Co więcej seria polecana była także dla fanów twórczości Sarah J. Maas (Szklany Tron czy Dwory). Być może będzie miała podobny przebieg fabularny, w którym tom pierwszy stanowi jedynie bardzo szeroki i rozbudowany wstęp do historii, która rozkręca się na dobre dopiero w kolejnych częściach.
"Gołąb i wąż" jako pierwszy tom trylogii sprawuje się dobrze, ale nie jest to jeszcze powieść, dla której zarwałoby się noc. Część bohaterów pojawia się praktycznie znikąd i nagle posiada niezbędne znajomości by rozwiązać naglący problem. Dopiero ścisły finał (kiedy ujawniono kto i jak jest z kim powiązany) sprawia, że cała historia staje się ciekawsza, a niewyjaśnione motywy nabierają sensu. Trzeba jednak jakoś do tego rozdziału dotrwać, tymczasem zdarza się chwilami czytać książkę na siłę i często ją odkładać. Pozostaje teraz tylko sprawdzić czy dla intrygującego systemu magicznego warto było zaryzykować lekturę zarówno tomu pierwszego jak i jego kontynuacji.
Recenzje zawsze na http://zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com
Magia, choć potężna i mogąca czynić dobro, zostaje wykorzystana tylko w złej wierze. Czarownice w walce o ziemie swoich przodków nie cofną się przed niczym. Zakon, wysłany do obrony ludności cywilnej przez rodzinę królewską, także. W środku tej waśni znajduje się dwoje młodych ludzi, którzy nie powinni się nigdy spotkać, a razem spróbują odmienić los swojej...
więcej Pokaż mimo to