-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
Wyśmienita rozprawa o tym, jak nas ta wykrzywiona narodowa gęba ostatecznie upupia.
Jest przy lekturze kupa śmiechu, ale to śmiech przez łzy, bo nasza mania wielkości jest wprost proporcjonalna do naszej małości i nieustannie tę małość powiększa, symetrycznie pomniejszając ostatnie okruchy wielkości.
A tymczasem niektóre zjawiska, które dla Gombrowicza były jeszcze przerysowanym artystycznie absurdem, weszły mimochodem do naszego codziennego repertuaru. Tylko scena, na której się go gra, z każdym dniem mocniej zalatuje prowincją.
Wyśmienita rozprawa o tym, jak nas ta wykrzywiona narodowa gęba ostatecznie upupia.
Jest przy lekturze kupa śmiechu, ale to śmiech przez łzy, bo nasza mania wielkości jest wprost proporcjonalna do naszej małości i nieustannie tę małość powiększa, symetrycznie pomniejszając ostatnie okruchy wielkości.
A tymczasem niektóre zjawiska, które dla Gombrowicza były jeszcze...
Lem lubi kpić. Tym razem bierze na tapet ludzkie przekonanie o powszechnym panowaniu rozumu oraz ludzki pęd do bezwzględnego wyjaśnienia i skwantyfikowania każdego zjawiska. W myśl tej wykładni tajemnice duszy można sprowadzić do konsekwentnej pracy neuronów. Ale choć protagoniści tej krótkiej powieści ostatecznie rozwiązują zawiłą kryminalną intrygę, czynią to jedynie na użytek czytelnika, zadaniem literatury nie jest bowiem ścisłe odwzorowanie rzeczywistości, tylko wzruszenie przekonania o jej jednoznacznej naturze. Tymczasem w prawdziwym świecie (o ile ten istnieje) przypadkowi nadal zdarza się górować nad regułą, a człowiek pozostaje zagadką nie tylko dla drugiego człowieka, ale i dla samego siebie.
Lem lubi kpić. Tym razem bierze na tapet ludzkie przekonanie o powszechnym panowaniu rozumu oraz ludzki pęd do bezwzględnego wyjaśnienia i skwantyfikowania każdego zjawiska. W myśl tej wykładni tajemnice duszy można sprowadzić do konsekwentnej pracy neuronów. Ale choć protagoniści tej krótkiej powieści ostatecznie rozwiązują zawiłą kryminalną intrygę, czynią to jedynie na...
więcej mniej Pokaż mimo toJest to trylogia wielkich kontrastów. Utopijna wizja odległej przyszłości uderza polityczną i socjologiczną naiwnością. Psychologia postaci i większość dialogów wyrzeźbione są w najlepszym sosnowym drewnie. A jednak podczas lektury władzę nade mną przejmował mały chłopiec, zafascynowany rozmachem wizji Sniegowa, jego rewolucyjnymi koncepcjami wykraczającymi daleko poza znaną nam fizykę, pasjonującym przedstawieniem bogactwa innych światów i zamieszkujących je ras, wreszcie niekończącą się sekwencją kosmicznych przygód.
Jest to trylogia wielkich kontrastów. Utopijna wizja odległej przyszłości uderza polityczną i socjologiczną naiwnością. Psychologia postaci i większość dialogów wyrzeźbione są w najlepszym sosnowym drewnie. A jednak podczas lektury władzę nade mną przejmował mały chłopiec, zafascynowany rozmachem wizji Sniegowa, jego rewolucyjnymi koncepcjami wykraczającymi daleko poza...
więcej mniej Pokaż mimo toOpowiastka-zagadka. Tytułowy młodzieniec snuje się po tajemniczym zakładzie, w którego murach Eros z Tanatosem toczą walkę o jego duszę, zmuszając go do wygadywania i wyczyniania potwornych sprzeczności. Oniryczny klimat i aura wieloznaczności zawłaszczają to dziełko, czyniąc je lekturą intrygującą, ale i ambiwalentną. Nie sposób przeczytać go dwukrotnie w ten sam sposób, bo dosłownie wije się w dłoniach, a słowa i sensy przemieszczają się jak pomylone. Ale zaskakująco precyzyjny styl Walsera każe się domyślać, że o żadnym pomyleniu nie może tu być mowy.
Opowiastka-zagadka. Tytułowy młodzieniec snuje się po tajemniczym zakładzie, w którego murach Eros z Tanatosem toczą walkę o jego duszę, zmuszając go do wygadywania i wyczyniania potwornych sprzeczności. Oniryczny klimat i aura wieloznaczności zawłaszczają to dziełko, czyniąc je lekturą intrygującą, ale i ambiwalentną. Nie sposób przeczytać go dwukrotnie w ten sam sposób,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ujmująca rzecz. Nabokov zachwyca humorem, lekkością i stylem, a jego opowieść o zbawczej roli sztuki oraz ideałów układa się w mozaikę, która jest zarazem łamigłówką. Bardziej niż sławetne machinacje z narratorem, skądinąd wcale nie tak niespotykane, uderzył mnie jednak proces przedstawiania tytułowego bohatera i stopniowe, konsekwentne przesuwanie jego postaci z księstwa komedii do królestwa tragedii.
I tak właśnie w swej naiwności wyobrażałem sobie, że zrozumiałem tę powieść, dopóki pomieszczone w posłowiu rozważania Leszka Engelkinga na temat doniosłości wiewiórek oraz nękających je wiatrów nie zbiły mnie z tropu.
Ujmująca rzecz. Nabokov zachwyca humorem, lekkością i stylem, a jego opowieść o zbawczej roli sztuki oraz ideałów układa się w mozaikę, która jest zarazem łamigłówką. Bardziej niż sławetne machinacje z narratorem, skądinąd wcale nie tak niespotykane, uderzył mnie jednak proces przedstawiania tytułowego bohatera i stopniowe, konsekwentne przesuwanie jego postaci z księstwa...
więcej mniej Pokaż mimo to
Pomysłowy pamflet na homo sovieticus, którego mentalność gotowa jest oprzeć się nawet katastrofie nuklearnej. Zjadliwy humor i pomysłowy język czynią tę lekturę bardzo interesującą, ale i bardzo niewłaściwą do pokrzepiania serc. Trafnie zdiagnozowane i brawurowo zhiperbolizowane mechanizmy utrzymywania władzy oraz – niestety – ludzka natura składają się bowiem na obraz przykry, zapewne nieunikniony i od wieków powielany w nieznacznie tylko modyfikowanych wariantach.
Przy tej okazji ponownie nasuwa mi się pytanie, czy najlepszymi książkami nie są właśnie te, które w trakcie lektury przyprawiają o śmiech, a po zamknięciu i odłożeniu pozostawiają w ustach długotrwały posmak piasku.
Pomysłowy pamflet na homo sovieticus, którego mentalność gotowa jest oprzeć się nawet katastrofie nuklearnej. Zjadliwy humor i pomysłowy język czynią tę lekturę bardzo interesującą, ale i bardzo niewłaściwą do pokrzepiania serc. Trafnie zdiagnozowane i brawurowo zhiperbolizowane mechanizmy utrzymywania władzy oraz – niestety – ludzka natura składają się bowiem na obraz...
więcej mniej Pokaż mimo toOba zbiorki Borgesa i Bioy Casaresa to wyrafinowana gra literacka, lekka i zwiewna, gwarantująca czytelniczą satysfakcję i spory ubaw. Znakomity duet bierze na cel ludzkie zadęcie oraz grę pozorów i rozprawia się z nimi przy pomocy erudycji, ironii, a także języka o szczególnie bogatej ornamentyce, świetnie oddanego przez tłumaczy. Teraz już wiem, skąd Lem czerpał inspirację do napisania „Doskonałej próżni”, choć ta ostatnia wydaje się nieco cięższa od argentyńskiego pierwowzoru (co nie znaczy wcale, że mniej dowcipna).
Oba zbiorki Borgesa i Bioy Casaresa to wyrafinowana gra literacka, lekka i zwiewna, gwarantująca czytelniczą satysfakcję i spory ubaw. Znakomity duet bierze na cel ludzkie zadęcie oraz grę pozorów i rozprawia się z nimi przy pomocy erudycji, ironii, a także języka o szczególnie bogatej ornamentyce, świetnie oddanego przez tłumaczy. Teraz już wiem, skąd Lem czerpał...
więcej mniej Pokaż mimo to
To dobrze napisana i bardzo smutna powieść. Jej konstrukcja jest starannie przemyślana, a tytułowa deklaracja nie mniej jest może doniosła od słynnej formuły „Wolałbym nie”, która pada w „Kopiście Bartlebym” Melville’a, z tym zastrzeżeniem, że jej wymowa jest psychologiczna, nie filozoficzna.
A jednak nie jest rzecz pozbawiona mankamentów. Zbyt wiele tu wyświechtanych rozwiązań fabularnych, a choć generalnie opowieść przeładowana szczegółami się broni, to w partiach z pierwszoosobową narracją zabieg ten daje sztuczny efekt, niepotrzebnie przypominający czytającemu, że jedynie czyta.
To dobrze napisana i bardzo smutna powieść. Jej konstrukcja jest starannie przemyślana, a tytułowa deklaracja nie mniej jest może doniosła od słynnej formuły „Wolałbym nie”, która pada w „Kopiście Bartlebym” Melville’a, z tym zastrzeżeniem, że jej wymowa jest psychologiczna, nie filozoficzna.
A jednak nie jest rzecz pozbawiona mankamentów. Zbyt wiele tu wyświechtanych...
Smutna opowieść o wolności i o opresji, zderzenie dwóch odmiennych światów i motywacji, a przede wszystkim amalgamat rozmaitych technik pisarskich. Puig włożył sporo wysiłku w sprawienie, by poszczególne elementy tej surowej stylistycznie powieści przemyślnie się uzupełniały, ale jednocześnie pozostawił między nimi mnóstwo wolnej przestrzeni, którą scalającym trudem wypełnić musi sam czytelnik. A ja właśnie mam kryzys i nie potrafiłbym wypełnić nawet krzyżówki w Tele Tygodniu.
Smutna opowieść o wolności i o opresji, zderzenie dwóch odmiennych światów i motywacji, a przede wszystkim amalgamat rozmaitych technik pisarskich. Puig włożył sporo wysiłku w sprawienie, by poszczególne elementy tej surowej stylistycznie powieści przemyślnie się uzupełniały, ale jednocześnie pozostawił między nimi mnóstwo wolnej przestrzeni, którą scalającym trudem...
więcej mniej Pokaż mimo toAni doskonale wykreowana atmosfera dusznej tajemnicy, ani zabawna narracja łącząca rzeczowość z nerwowością nie powinny zwieść szanownego czytelnika. Otóż ta cienka książeczka mogłaby równie dobrze dumnie obnosić na okładce ogrodzenie z drutu kolczastego i słowo klucz gwarantujące bestsellerowatość - bo choć jest bardziej uniwersalna, traktuje właśnie o chęci zbawiania świata i o tym, jak ta chęć przekuta w czyn nieuchronnie prowadzi do okropności.
Ani doskonale wykreowana atmosfera dusznej tajemnicy, ani zabawna narracja łącząca rzeczowość z nerwowością nie powinny zwieść szanownego czytelnika. Otóż ta cienka książeczka mogłaby równie dobrze dumnie obnosić na okładce ogrodzenie z drutu kolczastego i słowo klucz gwarantujące bestsellerowatość - bo choć jest bardziej uniwersalna, traktuje właśnie o chęci zbawiania...
więcej mniej Pokaż mimo toKameralna opowieść o tym, czy w morzu beznadziei ma prawo pojawić się prąd nadziei. Opowieść o klimacie mrocznym i ponurym, lecz niepozbawionym humoru, lokującego się w warstwie językowej, świetnie oddanej przez tłumacza Bronisława Zielińskiego. Z "Pomocnika" byłaby przednia sztuka, czemu sprzyjałaby nie tylko jedność miejsca, czasu i przestrzeni, ale i skromne grono bohaterów. Malamud zderza ze sobą kultury, daje subtelny wykład z etyki, a całość wieńczy nawiązaniem do pewnej biblijnej historii. Warto czytać.
Kameralna opowieść o tym, czy w morzu beznadziei ma prawo pojawić się prąd nadziei. Opowieść o klimacie mrocznym i ponurym, lecz niepozbawionym humoru, lokującego się w warstwie językowej, świetnie oddanej przez tłumacza Bronisława Zielińskiego. Z "Pomocnika" byłaby przednia sztuka, czemu sprzyjałaby nie tylko jedność miejsca, czasu i przestrzeni, ale i skromne grono...
więcej mniej Pokaż mimo toTa szkatułkowa powieść grozy okazuje się bardzo przewrotną rozprawą epistemologiczną, gdzie racjonalizm i okultyzm ścierają się w sposób niespodziewany i odległy od tego, jaki znamy z oświeceniowych powiastek. Do tego język jest przedni, tłumaczenie wyborne, a zawarta tu "Opowieść o białym proszku" może dziś zyskać (po drobnych modyfikacjach) bardzo pedagogiczną wymowę.
Ta szkatułkowa powieść grozy okazuje się bardzo przewrotną rozprawą epistemologiczną, gdzie racjonalizm i okultyzm ścierają się w sposób niespodziewany i odległy od tego, jaki znamy z oświeceniowych powiastek. Do tego język jest przedni, tłumaczenie wyborne, a zawarta tu "Opowieść o białym proszku" może dziś zyskać (po drobnych modyfikacjach) bardzo pedagogiczną...
więcej mniej Pokaż mimo to
Talent Cervantesa jest tu niestety przedmiotem samokastracji; szczególnie pierwsze nowelki są wręcz skrojone pod cenzurę: w naiwnym stylu, z pedagogicznym zacięciem wychwalają żywot cnotliwy a pobożny, w nieuchronny sposób prąc do wniosku, że występek nie popłaca, a na sprawiedliwych zawsze czeka nagroda.
Później robi się jednak ciekawiej, pojawiają się elementy łotrzykowskie, a nawet skomponowany wcale zgrabnie dialog, w gorzki sposób zahaczający o istotne, społeczne kwestie. Fantazja późniejszych utworów i piękny język wszystkich opowieści skutecznie wynagradzają prześwitujący gdzieniegdzie nachalny dydaktyzm.
Talent Cervantesa jest tu niestety przedmiotem samokastracji; szczególnie pierwsze nowelki są wręcz skrojone pod cenzurę: w naiwnym stylu, z pedagogicznym zacięciem wychwalają żywot cnotliwy a pobożny, w nieuchronny sposób prąc do wniosku, że występek nie popłaca, a na sprawiedliwych zawsze czeka nagroda.
Później robi się jednak ciekawiej, pojawiają się elementy...
"Dziełka moralne" przynoszą portret głęboko nieszczęśliwego geniusza, wychowanego na pismach starożytnych i oddającego im hołd całą twórczością, rozczarowanego swoją współczesnością. Nieczuły na panoszące się dookoła prądy romantyczne, konsekwentnie głosi niemożność osiągnięcia szczęścia, jedynego remedium na konieczną udrękę życia upatrując w słodkich objęciach śmierci.
Krótkie utwory Leopardiego przyjmują zazwyczaj postać znanych starożytnym dialogów, pod względem ciężaru dryfujących stopniowo od Lukiana ku Platonowi. Poglądami sytuuje się Leopardi blisko pewnego znanego filozofa rozpaczy, a samymi dialogami, różniącymi się stopniem dopieszczenia i przystępności, jasno dowodzi, że swobodnie mógłby nauczać sofistyki samego Gorgiasza.
Wpływ tych krótkich tekstów na czytelnika najlepiej oddał może cytowany w posłowiu Francesco De Santcis:
"Leopardi wywołuje odczucia przeciwne tym, które zakładał. Nie wierzy w postęp, a sprawia że go pragniesz; nie wierzy w wolność, a pozwala ci ją kochać. Nazywa złudzeniami miłość, sławę, cnotę, a rozpala ci w piersiach nieustępliwą tęsknotę za nimi. I nie rozstajesz się z nim inaczej, jak tylko czując się kimś lepszym."
"Dziełka moralne" przynoszą portret głęboko nieszczęśliwego geniusza, wychowanego na pismach starożytnych i oddającego im hołd całą twórczością, rozczarowanego swoją współczesnością. Nieczuły na panoszące się dookoła prądy romantyczne, konsekwentnie głosi niemożność osiągnięcia szczęścia, jedynego remedium na konieczną udrękę życia upatrując w słodkich objęciach...
więcej mniej Pokaż mimo toUrocza, klasyczna w formie i wysublimowana w warstwie narracyjnej opowiastka o poezji, przyjaźni, miłości i przemijaniu, przesycona silnym erotyzmem. W tle zachodzą gwałtowne przemiany społeczne w Chile, zakończone puczem Pinocheta, a oba te plany spina osoba Pabla Nerudy, noblisty oraz przewodnika głównego bohatera po tajemnicach życia. Na uwagę zasługuje podążanie rejestru języka za tonem opisywanych wydarzeń, dzięki czemu ta cienka książeczka kryje kilka grubych niespodzianek.
Urocza, klasyczna w formie i wysublimowana w warstwie narracyjnej opowiastka o poezji, przyjaźni, miłości i przemijaniu, przesycona silnym erotyzmem. W tle zachodzą gwałtowne przemiany społeczne w Chile, zakończone puczem Pinocheta, a oba te plany spina osoba Pabla Nerudy, noblisty oraz przewodnika głównego bohatera po tajemnicach życia. Na uwagę zasługuje podążanie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ciekawa próba wypowiedzenia czegoś nowego w niezupełnie stary sposób. Autor zabiera czytelnika w podróż śladami nieszczęśników, którym jakiś wewnętrzny demon nie pozwala usiedzieć w miejscu i każe wciąż wędrować, bez określonego celu i bez oglądania się na pojmowany płasko własny interes.
Gorączkowa, gęsta narracja świetnie oddaje stan umysłu człowieka opętanego dromomanią, ale zarazem sprawia wrażenie, jakby autor nie mógł przestać pisać, równolegle z wrażeniem, że przestać jednak od czasu do czasu powinien. Brakuje przestrzeni między słowami, a odczucie to potęguje często podkreślana odautorskimi wstawkami mowa zależna.
Samego Nowickiego jest po prostu w tekście za dużo, a jego nieuniknione powroty łamią rytm opowieści. Nawet jeśli wytrącenie czytelnika z komfortowego fotela było artystycznym zamysłem pisarza, to mam wrażenie, że nie zaoferował on w zamian wartościowej rekompensaty.
To może być jednak kwestia moich indywidualnych preferencji z naciskiem na zmęczenie nader popularnym w polskiej literaturze z ambicjami ponuractwem. W końcu "Cieśniny" są niezłą powieścią, którą w szerokim kontekście można czytać jako alegoryczny opis odwiecznych prób krępowania wolności człowieka choć odrobinę odstającego od normy.
Ciekawa próba wypowiedzenia czegoś nowego w niezupełnie stary sposób. Autor zabiera czytelnika w podróż śladami nieszczęśników, którym jakiś wewnętrzny demon nie pozwala usiedzieć w miejscu i każe wciąż wędrować, bez określonego celu i bez oglądania się na pojmowany płasko własny interes.
Gorączkowa, gęsta narracja świetnie oddaje stan umysłu człowieka opętanego dromomanią,...
„Głód” to epopeja chybionych starań, nietrafionych gestów, która na gruncie filozoficznym jawi się w oczywisty sposób jako starcie materializmu z idealizmem, starcie, w którym ten drugi musi w końcu ustąpić. Oto nastanie egalitaryzmu ma również swoje ujemne konsekwencje - pewien rodzaj człowieka się skończył, stał się nikomu niepotrzebny, a niezdolny to pojąć ani się zaadaptować, musiał wymrzeć. Nie może trwać człowiek wykorzeniony, pozbawiony domu tak symbolicznie, jak i dosłownie.
Bezimienny bohater to indywidualista, a jednak schwytany w sieć zależności od innych ludzi. Żeby ten indywidualizm podkreślić, przydaje Hamsun swemu bohaterowi – a raczej tylko pożycza od siebie – cechy zdecydowanie odstające od norm tak społecznych, jak i psychicznych. I paradoksalnie, żeby tego przebrzmiałego człowieka przedstawić, musiał Hamsun wymyślić nową powieść, w której zatryumfowały psychologizm i subiektywizm.
„Głód” to epopeja chybionych starań, nietrafionych gestów, która na gruncie filozoficznym jawi się w oczywisty sposób jako starcie materializmu z idealizmem, starcie, w którym ten drugi musi w końcu ustąpić. Oto nastanie egalitaryzmu ma również swoje ujemne konsekwencje - pewien rodzaj człowieka się skończył, stał się nikomu niepotrzebny, a niezdolny to pojąć ani się...
więcej mniej Pokaż mimo toMogę przymknąć oko na fakt, że drugoplanowe postaci tchną tu trochę celulozą, a te pierwszoplanowe, niezależnie od proweniencji, mówią takim samym, wyszukanym językiem. Osiągnięcie psychologicznej wiarygodności nie jest bowiem ambicją tej prozy; jest nią rozbawienie czytelnika. Angielski humor świetnie służy zaspokojeniu tej ambicji; niestety, książka jest mocno przegadana i z powodzeniem można by ją skrócić o połowę, wykreślając jedynie zbędne epitety. Dobry redaktor zrobiłby z tej powieści opowiadanie, a wówczas jej zalety, czyli dość jednostronny dowcip i hiperboliczny styl, nie zdążyłyby stać się kulą u jej nogi.
Mogę przymknąć oko na fakt, że drugoplanowe postaci tchną tu trochę celulozą, a te pierwszoplanowe, niezależnie od proweniencji, mówią takim samym, wyszukanym językiem. Osiągnięcie psychologicznej wiarygodności nie jest bowiem ambicją tej prozy; jest nią rozbawienie czytelnika. Angielski humor świetnie służy zaspokojeniu tej ambicji; niestety, książka jest mocno przegadana...
więcej mniej Pokaż mimo to
Zdecydowanie najlepszą częścią tej książki jest wstęp pióra Stanisława Lema; słynny pisarz w charakterystycznym dla siebie konkretno-sardonicznym stylu rekomenduje Kozieleckiego. I rzeczywiście, ten poprzez przyspieszenie i przerysowanie dobrze nam znanych zjawisk i procesów wskazuje czyhające na człowieka zagrożenia oraz wyśmiewa nękające go aspiracje. Jest też kilka mikro- i znacznie więcej makrosmaczków. Koncepcyjna praca jest więc odrobiona przednio, ale dowcip zbyt często oczywisty. Najbardziej uderza jednak fakt, iż nie jest Kozielecki literatem i swe przekonujące pomysły zmuszony jest sprzedawać przy pomocy nieprzekonującego, niejednorodnego języka, który, co gorsza, chciałby naśladować wyrafinowaniem najprzedniejsze pióra.
Gdyby jednak przepisać „Smutek” trochę wprawniej, byłby to znakomity i szyderczy obraz psychologii zbiorowości ludzkich, a także celna satyra nie tylko na środowisko naukowe z jego mieliznami, bagienkami, ślepymi uliczkami czy zaklętymi kręgami, lecz również na prostackie koncepcje etyczne spod znaku Ayn Rand.
Zdecydowanie najlepszą częścią tej książki jest wstęp pióra Stanisława Lema; słynny pisarz w charakterystycznym dla siebie konkretno-sardonicznym stylu rekomenduje Kozieleckiego. I rzeczywiście, ten poprzez przyspieszenie i przerysowanie dobrze nam znanych zjawisk i procesów wskazuje czyhające na człowieka zagrożenia oraz wyśmiewa nękające go aspiracje. Jest też kilka...
więcej mniej Pokaż mimo to
Okrutnie wywracając na nice rozmaite konwencje literackie, podważa Gombrowicz przyjęte formy społecznego bytowania. Bohaterowie usiłują walczyć z ustalonym porządkiem, z presją otoczenia, jedynej metody upatrując w odwróceniu znaków, co przynosi im ograniczone powodzenie jednostkowe, ale daje znakomity efekt literacki, mocno osadzony w absurdzie i nadal świeży pomimo blisko stuletniej metryki.
„Bakakaj” to dowód, że Gombrowicz już za młodu zaczął wypracowywać swój absolutnie osobny styl, charakteryzujący się niebywałą żywotnością, ale i nadzwyczajną nośnością. Lektura tego zbioru może skutkować wykolejeniem toku myślenia z utartych torów i przypomnieć, że na wszystko dookoła warto patrzeć krytycznie.
Okrutnie wywracając na nice rozmaite konwencje literackie, podważa Gombrowicz przyjęte formy społecznego bytowania. Bohaterowie usiłują walczyć z ustalonym porządkiem, z presją otoczenia, jedynej metody upatrując w odwróceniu znaków, co przynosi im ograniczone powodzenie jednostkowe, ale daje znakomity efekt literacki, mocno osadzony w absurdzie i nadal świeży pomimo blisko...
więcej Pokaż mimo to