Sen o bohaterach Adolfo Bioy Casares 7,1
![Sen o bohaterach](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/141000/141930/135511-352x500.jpg)
ocenił(a) na 723 tyg. temu Mamy karnawał roku 1927. Emilio Gauna razem z grupą znajomych i pewnym wątpliwej renomy doktorem postanowił zabalować i przepuścić na uciechach całkiem sporą sumkę pieniędzy, którą właśnie wygrał na wyścigach konnych. Gdy po trzech dniach ostro zakrapianej alkoholem włóczęgi po barach i spelunkach na przedmieściach Buenos Aires dochodzi do siebie w zapomnianej chacie nad jeziorem pośrodku lasu, nie może pozbyć się wrażenia, że w jego pamięci są poważne luki. Bohater jest przekonany, że podczas świętowania karnawału wydarzyło się coś naprawdę ważnego, co ostatecznie wpłynie na jego przyszłe życie, ale za nic nie może sobie tego wyraźnie przypomnieć. Tak zaczyna się „Sen o bohaterach”, powieść argentyńskiego pisarza, Adolfo Bioy Casaresa, która okazał się być całkiem wciągającą lekturą, choć z początku można było mieć co do tego pewne wątpliwości.
Zacznijmy od postaci głównego bohatera, Emilio Gauny, który przybył do stolicy Argentyny razem ze swoim przyjacielem, Larsenem, w poszukiwaniu pracy. Emilito to młody chłopak, który szybko nawiązuje więzi ze zdawałoby się na pierwszy rzut oka podobnymi mu młodzieńcami z dzielnicy Saavedera. Powstaje paczka znajomych, którzy wspólnie spędzają czas na ganianiu za dziewczynami oraz trwonieniu zarobionych pieniędzy. Ich wspólnym idolem jest doktor Valerga, znacznie od nich starszy mężczyzna, którego wspominki i anegdotki są słuchane z wielkim zainteresowaniem. Jego ulubionym tematem jest odwaga i narzekanie na wszystko, co w jego opinii nie przystoi prawdziwemu mężczyźnie. Generalnie środowisko, w którym rozgrywa się akcja powieści, nie należy do elitarnego, delikatnie powiedziawszy. Jesteśmy na robotniczych przedmieściach Buenos Aires, a pijackie perypetie grupki młokosów wydają się raczej mało ciekawym tematem na interesującą powieść. Właściwie tylko jedna rzecz podtrzymuje uwagę czytelnika, a mianowicie kwestia, co też tak niezwykłego mogło wydarzyć się bohaterowi podczas trzydniowego świętowania karnawału roku 1927.
I tutaj właśnie Casares „doprawia” powieść szczyptą realizmu magicznego, która od razu dodaje jej literackiego „smaku”. Jak bowiem przystało na autora z Ameryki Łacińskiej, nie mogło zabraknąć nawiązań do strefy magicznej, nadprzyrodzonej, która jednak całkiem realnie wpływa na losy głównego bohatera. Kluczową postacią jest tutaj czarownik Taboada, którego córka, Klara, ze wzajemnością zakochuje się z głównym bohaterze. To właśnie czarownik widzi dokładnie los chłopca, który ten tylko przeczuwa na podstawie jakichś okruchów wspomnień z nocy karnawałowej. Innymi słowy, nad Emilito wisi fatum, które albo się wypełni, albo nie. To zależy do Klary, która rozpoczyna walkę o życie Gauny i tym samym o własne szczęście. Intryga, którą zaplanował sobie autor, wciąga stopniowo. Historia opowiadana jest raczej niespiesznie, tak jak nieśpiesznie toczyło się życie głównego bohatera przez trzy lata od pamiętnego karnawału - zdążył on się ożenić i przeprowadzić, a jego więzi z paczką z Saavedera znacznie się poluzowały. Aż do czasu, gdy na progu kolejnego karnawału ponownie wygrywa główną nagrodę na wyścigach. Choć teraz - jako zamężny mężczyzna - z pewnością mógłby ulokować lepiej te pieniądze, wiedziony jakąś tajemną siłą postanawia odtworzyć trasę zabawy sprzed trzech lat, aby odkryć prawdę o tym, co się wówczas wydarzyło.
W całej przygodzie Emilia możemy odnaleźć jakieś echa kultury macho, męskiego świata silnych, ale psychicznie samotnych mężczyzn, których życie powinno być ciągłą walką, ciągłym zmaganiem się z przeciwnościami losu. Taki właśnie wydaje się być doktor Valerga, wbrew pozorom bardzo ważna postać w powieści, który stanowi uosobienie odwagi. Od razu dodajmy: odwagi szalonej, brutalnej oraz pozbawionej wszelkich zasad i skrupułów. To właśnie imponuje w nim chłopcom z Saavedera, którzy uwielbiają słuchać jego przechwałek z dawnych lat. Słucha też główny bohater, który zdaje się być na rozdrożu życiowych dróg: z jednej strony ma młodą żonę, widoki na lepsze życie, na bycie kimś, a z drugiej - imponujący młodości wzorzec pozbawionego zasad, ale niewątpliwie odważnego macho, z jego światem miejskiej dżungli, w której ostatecznym argumentem jest ostrze schowanego w kieszeni noża. Którą drogę wybierze? - to zdaje się być nieprawidłowo postawione pytanie. Lepsze brzmi - którą drogą przeznaczone mu jest podążyć? I co spotka na jej końcu? Oto kluczowe pytania w „Śnie o bohaterach”.
Sny i wizje senne są jednym z głównych motywów powieści. Historia Gauny jest zatem zapisem pogoni za sennymi mirażami. Ale, jak to ze snami bywa, są one często wykrzywione, nieodpowiadające realnym możliwościom, często podszyte naszymi lękami, ale i najskrytszymi pragnieniami. Taka jest właśnie wyprawa bohatera na poszukiwanie przeżyć z przeszłości w trzy lata później od pamiętnego karnawału. Tym razem jednak nie może pozbyć się on uczucia rozczarowania, gdy powraca w te same miejsca, w których bawił się z kompanami przed laty, i nie znajduje tam nic, co przywróciłoby mu zatarte w pamięci wspomnienia. Choć zdaje sobie sprawę z beznadziejności swoich wysiłków, nie może powiedzieć stop i przerwać tej zdawałoby się coraz bardziej bezcelowej wyprawy. Skrycie pragnie wrócić do Klary, ale ciąży w nim jakieś wewnętrzne fatum, które nie pozwala mu się poddać i wycofać. Nie może też zawieść towarzyszących mu kompanów i doktora. Karnawałowy rausz trwa więc dalej, a nasz bohater ma nowy sen, w którym pojawia się... Jazon i Argonauci. Można się domyślać, że w zamyśle pisarza jest tutaj jakiś związek między mitologiczną wyprawą po złote runo, a pijacką eskapadą w pogoni za przeznaczeniem. Czyżby ta męska przygoda na przedmieściach stołecznej metropolii była współczesną formą bohaterstwa obdartego z mitologicznej otoczki? Współczesnym odwołaniem do mitu prawdziwego mężczyzny, mitu macho, który ponad wszystko ceni odwagę i męską przyjaźń, gardząc przy tym wszelką słabością i życiową stabilizacją? Czy tacy właśnie byli Argonauci z Jazonem na czele? Ciężko jednoznacznie powiedzieć, gdyż interpretacja „Snu o bohaterach” nie daje się zamknąć w ramach tego jednego wyjaśnienia.
Pozostawiając już kwestię interpretacji fabuły książki, warto jeszcze zwrócić uwagę, że w powieści mamy bardzo wiernie i realistycznie oddane życie na przedmieściach Buenos Aires u schyłku lat 20. XX wieku. Widać, że autor wywodził się właśnie z tego środowiska. Liczne nawiązania do ówczesnej popkultury, opisy barów i nocnych klubów Buenos Aires, trosk życia codziennego, dylematów niezamożnych ludzi z wielkiej aglomeracji, tematów rozmów - to na pewno ciekawy obraz, który pozwala cofnąć się nam w czasie. Miasto zapewne się zmieniło, rozrywki pewnie też, ale czy codzienne troski jego mieszkańców nie są nadal te same? A gdzie w tym wszystkim jest sen o bohaterach? Kim są współcześni bohaterowie i jaką drogą podążają? Czy to szarzy, pracowici ciułacze, jakim zapewne mógł stać się Gauna u boku Klary, czy też podobni do doktora Valergi twardziele, którzy, wierni własnym ideałom męskości i odwagi, nie zważają na nic innego? Chyba każdy człowiek śni swój własny sen o bohaterstwie.
W przypadku książki Adolfo Bioy Casaresa doskonale sprawdziła się sprawdzona metoda konstruowania powieści, polegająca na daniu czytelnikowi wabika, który rozbudzi jego ciekawość i zachęci do ukończenia lektury. Powieść, napisana dość oszczędnie w formie, pozbawiona w zasadzie dynamiki oraz nagłych zwrotów akcji, okazała się był całkiem wciągającą i zapadającą w pamięć lekturą z zaskakującym zakończeniem.