-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus7
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz3
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
-
ArtykułyPyrkon przygotował ogrom atrakcji dla fanów literatury! Co dzieje się w Strefie Literackiej?LubimyCzytać1
Biblioteczka
2021-04-28
2015-07-12
2020-10-08
2020-09-07
2015-09-07
„Nie musiała się zabijać. To znaczy, kto nie ma ochoty się zabić co najmniej raz w tygodniu? To musi być łatwiejsze nawet niż przejście przez liceum. A na pewno łatwiejsze niż bycie obwinianą za czyjeś samobójstwo.”
Amanda Maciel pracuje w wydawnictwie jako redaktor naczelna książek dziecięcych. W wolnych chwilach pisze bloga. „Tease” jest jej debiutem literackim.
Prześladowana i dręczona od ponad dwóch miesięcy, Emma Putnam postanowiła popełnić samobójstwo. W końcu ta dziwka nie będzie nikomu stała na drodze... Niestety nikt się nie spodziewał, że martwa nastolatka potrafi wyrządzić więcej szkód zza grobu. Ta tragedia wstrząsa mieszkańcami, dlatego chcą sprawiedliwości. I tak oto życie dwóch popularnych dziewczyn zamienia się w dramat.
Sara czuje się niewinna, w końcu nie zrobiła nic złego. Przecież Emma była dziwką, a te mają inne „prawa”. Czy to jej wina, że dziewczyna postanowiła się zabić? To ONA nie wytrzymała... To ONA zmieniła życie Sary w piekło...
„Emmie udało się wyjść z tego bez szwanku. Wszyscy powtarzają: „Nie ma jej, więc nie może się bronić”. Ja natomiast jestem i to jest naprawdę do dupy. Krótko mówiąc: ktoś umiera, więc wszyscy żywi automatycznie są od razu winni.”
Kto z nas nigdy w szkole nie spotkał się z prześladowaniem? Kto nigdy nie był świadkiem wyzwisk i dokuczania drugiemu człowiekowi? Kto nie obserwował „śmiesznych” żartów, które dla osoby poszkodowanej wcale nie były zabawne? W szkołach codziennie ktoś jest ofiarą przemocy czy to psychicznej czy nawet fizycznej... I w wielu przypadkach kończy się to śmiercią.
Tease – tłumacząc to słowo na polski oznacza dręczyć czy też dręczyciel. Będąc już po lekturze, wydaje się idealnym tytułem dla tej powieści. Autorka stworzyła historię, która mogłaby się wydarzyć, albo może i się wydarzyła – bo książka jest zainspirowana prawdziwymi zdarzeniami. Każdy aspekt wydaje się tak rzeczywisty, jakby to wszystko działo się obok, a czytelnik był tylko obserwatorem zamkniętym w niezniszczalnej bańce mydlanej i mógł tylko patrzeć.
Fabuła powieści jest po prostu współczesnością, w której przyszło nam żyć. Autorka porusza tematy, które w literaturze młodzieżowej nie często się pojawiają. Stąpając po cienkim lodzie przedstawia nam prawdę, której czasem nie chcemy dostrzec lub udajemy, że jej nie widzimy. Ta książka to brutalna prawda, która ma nam otworzyć oczy.
„– To znaczy, że nazwała ją pani dziwką innym razem?
– No według mnie, ona była dziwką. Więc jestem pewna, że nazwałam ją dziwką. Nie wiem tylko, czy powiedziałam, że jest dziwką, dwudziestego trzeciego stycznia.”
Główna bohaterka – Sara – niegdyś żyjąca w cieniu swej popularnej przyjaciółki, mająca prawie szczęśliwą rodzinę, cudownego chłopaka, osiągająca dobre wyniki... Była głupiutka, naiwna i nie zastanawiała się co robi... w pewnym momencie nawet uznawała swe czyny za słuszne... Pisarka świetnie wykreowała tę postać, wiedziała jak sprytnie połączyć cechy charakteru, by i nawet czytelnik momentami współczuł tej dziewczynie.
Świetną kreacją okazał się również Carmichael (ależ nietypowe imię!), którego urok od pierwszego spotkania mnie urzekł. Połączenie outsidera, buntownika i za razem miłego chłopaka wpasowało się genialnie w tą historię.
Bardzo spodobał mi się pomysł budowy tej książki – a mianowicie naprzemienna zmiana czasu wydarzeń. Raz czytamy co się dzieje obecnie, po śmierci Emmy, kolejny raz zaś stajemy się światkami dręczenia nastolatki, jeszcze przed jej samobójstwem. Dzięki takiemu zabiegowi czytelnik powoli pochłania tę historię i odkrywa kawałek, po kawałku co się tak naprawdę stało. Z każdą stroną staje się bardziej świadomy, ale też odczuwa emocje i konsekwencje tego zdarzenia. Śmiałabym się nawet wysunąć wniosek, że dorasta wraz z biegiem tej historii.
Amanda Maciel jest debiutantką, dlatego jestem pod ogromnym wrażeniem jej zdolności pisarskich. Postawiła sobie wysoko poprzeczkę, biorąc się za jeden z naprawdę ciężkich tematów i ku zaskoczeniu – poradziła sobie z nim znakomicie! Język, styl... to wszystko wydawało się w odbiorze, jakby autorem była nastolatka a nie matka. Ponadto historia przedstawiona jest tak, jakby pisarka była co najmniej psychologiem – a tu kolejne zaskoczenie, bo jest redaktorem.
„Gdyby instynkt samozachowawczy był coś wart, uciekłabym stamtąd od razu. Jednak w liceum obowiązują inne prawa. A dla mnie jeszcze inne. Jeśli jesteś mną, po prostu stoisz bez ruchu, podczas gdy wilki krążą i się oblizują.”
Co jest również warte uwagi – książka opowiada historię nie osoby dręczonej a dręczyciela. Mamy więc niezwykłą okazję wejść do umysłu takiego człowieka, poznać jego motywy oraz emocje. Stajemy się również świadkami nagłego upadku popularności, odwróceniu się „przyjaciół”, wytykaniu palcami... Takie osoby do końca życia są napiętnowane, bo społeczeństwo nie zapomni. Co z tego, że większość tak robiła, co z tego, że nienawidziła tej dziewczyny? Nagle wszyscy płaczą i mówią, że była miła i doskonała...
Ta książka to wstrząs. Dzięki niej różowe okulary zamienią się w czarne. I naprawdę długo wryje nam się w pamięć, będzie atakowała zmysły i bombardowała refleksjami. „Tease” to mieszanka wybuchowa, której głównym składnikiem jest młodzież – to ona daje życie tej opowieści a w raz z nią do życia budzą się tragedie, zdrady, miłostki, żale, złości i wiele wiele innych, które mogą spowodować mocny wybuch a nawet eksplozję.
Pozycje tą powinni zdecydowanie przeczytać młodzi ludzie, którzy to często sami są sprawcami takich sytuacji. Dzięki niej wydoroślejecie i zupełnie inaczej zaczniecie widzieć świat. Nawet mogę ją polecić matką, które może po jej przeczytaniu znajdą wspólny język ze swoimi nastoletnimi dziećmi.
Ta lektura bezceremonialnie jest warta waszej uwagi i pochłonie was do cna! Historia smutna, ale każdy nastolatek powinien według mnie ją przeczytać. Polecam!
Recenzja pochodzi z bloga: http://mirror-of--soul.blogspot.com/
„Nie musiała się zabijać. To znaczy, kto nie ma ochoty się zabić co najmniej raz w tygodniu? To musi być łatwiejsze nawet niż przejście przez liceum. A na pewno łatwiejsze niż bycie obwinianą za czyjeś samobójstwo.”
Amanda Maciel pracuje w wydawnictwie jako redaktor naczelna książek dziecięcych. W wolnych chwilach pisze bloga. „Tease” jest jej debiutem...
2017-08-11
2020-03-14
2020-03-11
2020-01-05
"Tam, dokąd zmierzamy, nie ma światełka w tunelu. To ostatnie ostrzeżenie.
Przed nami coraz większy mrok."
Kiedy tylko ta książka została wydana, bardzo długo zwlekałam z jej zakupem i przeczytaniem. Bo choć Hoover to moja ulubiona pisarka to absurdalne dla mnie było, że autorka powieści romantycznych z dodatkiem pikanterii potrafi napisać dobry thriller psychologiczny. No bo jak? Przecież to dwa zupełnie inne światy. Dlatego przewidując katastrofę, nie chciałam do niej dopuścić. Ale coś mnie jednak podkusiło by na początku roku dać szansę tej historii...
Nie wiem dlaczego wybrałam taki moment, ale zaczęłam czytać tę książkę równo o północy. Stwierdziłam, że przeczytam kilka stron i zasnę, bo zanim rozwinie się akcja to trzeba będzie poczekać z połowę książki. No cóż... Nie uwierzycie, ale kontakt z rzeczywistością straciłam od pierwszego zdania. A co najśmieszniejsze nie potrafię powiedzieć kiedy doszłam do połowy książki. Żeby ją zamknąć i iść spać podchodziłam chyba z pięć razy z tekstem: "Jeszcze jeden rozdział i koniec, tylko zobaczę jak ta akcja się skończy". Problem polegał na tym, że gdy jeden fakt się kończył, pojawiał się następny i następny...
Ta historia to otchłań - prawdziwy mrok, który pochłania człowieka i nie chce go wypuścić, aż nie przeczyta ostatniej strony. A nawet wtedy nie bardzo jest chętna nas zostawić, pragnie siedzieć w naszej głowie i tworzyć różne scenariusze, zakończenia, warianty, czy opcje.
Myślałam, że uwielbiam Hoover za romanse, ale zmieniłam zdanie - to prawdziwy majstersztyk intryg, w którym dreszcze pojawiają się na każdej stronie. Dodatkowo to tzw. książka "w książce", więc pragnienie poznania dalszej historii jest podwójne. Te wszystkie wątki są tak dobre, że w pewnym momencie już sama nie wiedziałam co jest prawdą. I choć pewne fakty przewidziałam wcześniej - na sam koniec powieści zostałam tak potwornie oszukana przez Hoover, że do teraz rozmyślam nad całym konspektem i zarysem fabuły.
W oryginale książka nosi tytuł "Verity" - jest to jedna z bohaterek, której tyczy się ta historia. Ale dlaczego o tym wspominam? Bo tłumacząc sobie to słowo na język polski otrzymamy idealne podsumowanie tej powieści - PRAWDA.
"Mimo to... mimo moich ostrzeżeń... sięgniecie po nią, bo jesteście tym, kim jesteście.
Ludźmi.
Ciekawskimi."
Ta książka pokazała mi w szokujący sposób, co oznacza obsesja drugiego człowieka. Do tej pory przerażają mnie niektóre opisy sytuacji "miłości do dziecka" - kto czytał na pewno zrozumie o co mi chodzi. Tym co nie czytali nie chcę psuć wrażeń z lektury. Powiem tylko, że są to przeżycia, które na długo zapadną w pamięci.
Jako fanka powieści romantycznych - ta pozycja to dla mnie totalna miazga i polecam ją całym swoim złamanym na kawałki sercem. Jednak od razu zaznaczę, że nie jest to historia dla osób bardzo wrażliwych. I choć jest dopiero początek roku, już mogę powiedzieć, że to będzie jedna z moich najlepszych książek przeczytanych w 2020 roku.
Co jesteś w stanie zrobić dla miłości?
Czy pozwolisz, by dla tego uczucia popaść w coraz większy mrok?
Ta historia odmieni Twoją duszę, sprawi że przejrzysz na oczy a jednoczenie ulegniesz całej manipulacji w jaką wciągnie Cię autorka.
"Tam, dokąd zmierzamy, nie ma światełka w tunelu. To ostatnie ostrzeżenie.
Przed nami coraz większy mrok."
Kiedy tylko ta książka została wydana, bardzo długo zwlekałam z jej zakupem i przeczytaniem. Bo choć Hoover to moja ulubiona pisarka to absurdalne dla mnie było, że autorka powieści romantycznych z dodatkiem pikanterii potrafi napisać dobry thriller psychologiczny. No...
2019-12-04
2019-11-11
Już tego nie robię... ale stwierdziłam, że TA powieść jest warta - by o niej mówić, by ją polecać, by ją PRZECZYTAĆ.
"Każda historia ma dwie strony.
Pierwszą, przedstawioną światu.
I tę drugą. Prawdziwą.
Tę, która ma znaczenie."
Depresja to (można o tym głośno powiedzieć) choroba dzisiejszej cywilizacji, w której każdy z nas ma dwie strony siebie - jedną, która pokazuje światu, która jest szczęśliwa... gdy tak naprawdę pod nią ukrywa tę drugą - nieszczęśliwą i pełną problemów twarz, która walczy o każdy dzień życia.
Każdy z nas czasem miewa gorsze dni, tygodnie czy miesiące... Ale nie możemy popadać w smutek. Powinniśmy walczyć, by kolejny dzień był lepszy. Powinniśmy doceniać to co mamy, choć czasem mamy tego niewiele.
WALCZMY O SIEBIE.
Bo choć nam się wydaje, że świat bez nas sobie poradzi...
Tak, świat może i sobie poradzi... Ale nasi bliscy NIE.
Autorka nie bawi się w pół środki i piękną lukrową historię. NIE. Kim Holden pokazuje realia, rzeczywistość i brutalną prawdę.
Ta historia choć na swój sposób jest piękna - przede wszystkim wywołuje dreszcze oraz miliony przemyśleń o życiu. To prawdziwy rolecoster emocji, który spowoduje uśmiech przez łzy. Takie książki są nam potrzebne, by uświadomić nam, co w życiu jest ważne. Nie będę się za dużo rozpisywać, bo ciężko ubrać w słowa uczucia i przemyślenia - bo jest ich po prostu za dużo.
Zdecydowanie to jedna z najlepszych powieści tego roku, która porusza wiele trudnych tematów. Mogę nawet szczerze powiedzieć, że to jedna z najlepszych pozycji, jaką czytałam w ogóle. I szczerze? Dziękuję, że właśnie w tym momencie mogłam ją przeczytać.
POLECAM KAŻDEMU - BO WARTO.
Kim Holden thank you for this book. It's amazing, beautiful and above all true. ❤️
Już tego nie robię... ale stwierdziłam, że TA powieść jest warta - by o niej mówić, by ją polecać, by ją PRZECZYTAĆ.
"Każda historia ma dwie strony.
Pierwszą, przedstawioną światu.
I tę drugą. Prawdziwą.
Tę, która ma znaczenie."
Depresja to (można o tym głośno powiedzieć) choroba dzisiejszej cywilizacji, w której każdy z nas ma dwie strony siebie - jedną, która pokazuje...
2015-08-17
2015-10-18
2013-08-12
"Przez niego stałam się automatem dążącym do perfekcyjności. Zaczęłam całą uwagę skupiać na wyglądzie i rozwoju intelektualnym. Kto powiedział, że kujon musi być brzydkim kaczątkiem?"
Iwona Sobolewska to młodziutka pisarka z Milicza, która w tamtym roku ukończyła liceum. I, choć jest w młodym wieku, na swym koncie literackiego przybytku ma już trzy powieści. Swój debiut miała w 2010r książką "Czarna owca". I jeszcze w tym samym roku ukazała się jej druga powieść "Łańcuszek". "Perfekcjonistka" to jej trzecie, najnowsze dzieło.
Julita to uczennica liceum, i choć stara się, w jej rodzinie wszyscy na wzór stawiają jej siostrę- Paulę. Ponadto w jej życiu nie ma miejsca na mężczyznę. Po chłopaku, którego wydawało jej się, że kocha całym sercem, który perfidnie zostawił ją dla innej, który uważał ją tylko za zabawkę... Od tego felernego dnia zmienia się. Dąży do perfekcji w każdym calu- fryzjer, makijaż, ubrania, nauka i wszystko co możliwe robi perfekcyjnie. Nawet jeśli trzeba trzy razy na nowo coś robić- musi być perfekcyjnie. Chce tym dowieść, co stracił jej były rzucając ją. Mija rok, i choć Maciek nadal do niej "startuje" ona ma serce z kamienia. Ale, gdy idzie na zabawę sylwestrową do szkoły siostry... Wszystko się zmienia- całe jej życie znów fika koziołka. Poznaje Dawida, miłego chłopaka, któremu się podoba... Ale przecież ona ma serce z kamienia... Dodatkowo rodzice zauważają, że ma skryty talent... Jak to się potoczy ?
"Pamiętasz, zawsze mi mówiłaś, że nie po to los stawia przeszkody na drodze, by zatrzymać człowieka, ale po to, by zdeterminować go do działania. Spróbuj ominąć swoją przeszkodę, przełam się."
Tak, może komuś po opisie wydawać się, że to zwykły romans, w którym główne role przypadają nastolatką, że są to normalne perypetie o miłości.... Nie! To zupełnie nie ta droga ;) Wprawdzie fakt- głównie bohaterowie mają naście lat, ale książka nie jest o kolejnej miłości z problemami nastolatków. Prosząc wydawnictwo o tą książkę, wiedziałam, że jest w niej "coś", co wyróżnia ją na tle innych. I nie myliłam się.
Akcja powieści biegnie szybkim tempem, bo historia długa, a stron tylko 180... Pisana jest prostym językiem, lekkim dla oczu i szybkim do czytania. Książka jest pisana w formie pamiętnika, czyli mamy narrację pierwszoosobową. Można więc naprawdę zżyć się z główną bohaterką- ja z tym problemu nie miałam, bo hm... też jestem tytułową perfekcjonistką, mogę 10 razy robić to samo, ale ma być idealnie :)
Ale wracając- jest to pamiętnik, ale nie jest prowadzony tak jak to robią nastolatki "Drogi pamiętniczku dziś robiłam to i to...." Nie, bardziej jest to po prostu data i bieg wydarzeń jaki w ten dzień spotkał bohaterkę, są normalne dialogi... Czyli taki pamiętnik, który nim nie jest :)
"Życie to ciągle ulepszanie, doskonalenie samej siebie, dążenie do perfekcyjności."
Tak, jak pisałam na początku, ta książka to coś więcej niż romans. Ukazuje nam psychikę i myśli, jakie posiada osoba zraniona, zniszczona, nieszczęśliwa i potraktowana jak zabawka. Czytamy, jak główna bohaterka zamyka się w sobie, odgradza wysokim do nieba murem z drutu kolczastego i nie wpuszcza tam nikogo, nawet własnej rodziny. Czujemy jej strach przed czymś nowym, przed emocjami, jej twarde jak głaz serce. Tak książka ukazuje nam wartości takie jak, przyjaźń i miłość. Możemy zobaczyć, jak przez jeden błąd, druga osoba może popaść w ruinę, a potem wszystko wkładać na jedną półkę i zamiast winić tą jedną osobę, wini wszystkich, oskarżając o ten sam błąd. Jak trudno potem zaufać, gdy widzi się we wszystkich te same cechy... I tylko ci wyrwali, co potrafią jak Mały Książę oswajać powoli lisa- mogą coś osiągnąć... Stopić gniew i nienawiść. Iść za marzeniami.
Cóż występuje tu też wątek miłosny, który ma wiele perypetii. Jest to tzw. trudna miłość, ale i piękna. Nie odczuwa się tak bardzo że jest to jakiś słodziutki romans dla nastolatek, które rozpoczynają dopiero przygodę z miłością. Jest to romans, uwikłany w trudne chwile, dążący do happy endu, ale czy taki będzie? Czy twarde jak głaz serce, pozbawione miłości, gardzące mężczyznami może się rozbić tą mocno zabitą skorupę ? Zdecydowanie nie jest to powielenie szablonu, a coś świeżego- choć coś niecoś da się przewidzieć...
"Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego on musiał nagle pojawić się w moim życiu. Było tak dobrze, tak perfekcyjnie, bez skaz- i nagle bam. Przed oczami staje on. Po co komu miłość?"
Ja jestem oczarowana tą książką! Zdecydowanie jedna z moich ulubionych :) Nie wiem, czy to za utożsamienie się z bohaterką, ciekawie wykreowanych bohaterów, zupełnie inną historię miłosną, czy po prostu podziw, że w tak młodym wieku, można wydać tak dobitnie prawdziwą i oryginalną historię.
Książkę zaczęłam gdy byłam na zakupach i na nich ją skończyłam (zakupy z moją mamą trwają cały dzień:P). Zaczytałam się tak, że nim się obejrzałam ze zdziwieniem patrzyłam, że nie ma już kolejnych kartek do przewracania! Humor, wiele refleksji, dostrzeganie własnych wartości, zwroty akcji... To po prostu ciekawe połączenie, które sprawia, że nie można się oderwać! No i jeszcze to oswajanie i powolne nabieranie zaufanie które tak mi przypomina to z "Małego Księcia", którego jest jedną z niewielu lektur, jakie lubię...
Nie spodziewałam się po tej książce tak wiele, a dostałam dwa razy tyle :)
Książkę polecam miłośnikom romansów, jak i młodzieży, do której jest kierowana :)
Choć pewnie tym, co jeszcze nie czytali nic w tej tematyce powinno się spodobać.
A polecam gorąco się zapoznać z tym dziełem, zważywszy, że można go już kupić od 15 zł. Dobra cena, warta zakupu! Gwarancja niezawodności :D No zwrotu pieniędzy wam nie dam..., ale warto :)
"Przez niego stałam się automatem dążącym do perfekcyjności. Zaczęłam całą uwagę skupiać na wyglądzie i rozwoju intelektualnym. Kto powiedział, że kujon musi być brzydkim kaczątkiem?"
Iwona Sobolewska to młodziutka pisarka z Milicza, która w tamtym roku ukończyła liceum. I, choć jest w młodym wieku, na swym koncie literackiego przybytku ma już trzy powieści. Swój debiut...
2018-12-29
2017-12-31
"Może nie znamy miłości, taj jak znają ją dorośli, ale z całą cholerną pewnością ją czujemy. A w tym momencie czujemy, że wkrótce złamie nam serca."
Szczerze muszę przyznać, że Hoover i jej powieści pochłaniam jak torpeda... No i że jestem wielką fanką twórczości tej Pani
Dlatego dziś chciałabym podzielić się ogromną miłością do jeden z moich ulubionych książek spod pióra Colleen!
Confess to jedna z tych historii, w której znajdziemy całą paletę emocji. Jest piękna, wzruszająca i chwyta mocno za serduszko. Aaaa no i główny bohater to przystojny artysta z krwi i kości! 😍
Jak to u Hoover mamy niebanalną opowieść o miłości, z naprawdę ciekawą historią znajomości rozpoczynającą się ogłoszeniem o pracę 😂 Oczywiście na koniec musiałam się popłakać, no bo tak!
Colleen jak nikt inny potrafi wpleść trudne tematy do zwykłej na pozór młodzieżówki.
Dodatkowym (ogromnym) atutem książki są strony z obrazami, które malował główny bohater. One są BOSKIE!
Czy ja muszę was zachęcać do sięgnięcia po tę lekturę? Po prostu musicie przeczytać, bo warto! Jedyny minus? Jest za krótka!
Ps> Na podstawie powieści powstał mini serial. Nie jest tak dobry jak książka, ale miło go obejrzeć dla porównania!
Bookstagram: https://www.instagram.com/mirror_ofsoul/
"Może nie znamy miłości, taj jak znają ją dorośli, ale z całą cholerną pewnością ją czujemy. A w tym momencie czujemy, że wkrótce złamie nam serca."
Szczerze muszę przyznać, że Hoover i jej powieści pochłaniam jak torpeda... No i że jestem wielką fanką twórczości tej Pani
Dlatego dziś chciałabym podzielić się ogromną miłością do jeden z moich ulubionych książek spod...
2018-07-29
"Znacznie łatwiej jest udawać miłość, gdy jej nie ma... niż ukryć, że kogoś kochasz, gdy tak jest."
Przygodę z twórczościa Niny rozpoczęłam od jej pierwszej serii "Ostatnia spowiedź" i już wtedy przepadłam!
Tym razem autorka serwuję nam bardziej dojrzalszą historię - otóż główna para bohaterów to nie nastolatkowie, tylko osoby po przejściach i niełatwej przeszłości. Już w pierwszym tomie pisarka nie oszczędzała swoich postaci, w drugim natomiast mamy tego jeszcze więcej! Naprawdę się cieszę, że nie jestem w skórze Bethany i Matta.
Powieść już od pierwszych stron przygniata czytelnika do fotela i nie pozwala oderwać wzroku. Naprawdę miałam problem z odłożeniem lektury... a kiedyś przecież trzeba iść spać. Ponadto autorka uknuła tak misterną intrygę a zarazem pułapkę dla bohaterów, dzięki której akcja biegnie w zawrotnym tempie.
Brawa i ukłony nalezą się również za styl - jest to powieść, która może się śmiało równać z bestsellerami z listy New York Timesa. Opisy, misterna fabuła, nietypowy wątek miłosny... no i wszystko to dzieje się na tle Nowego Yorku.
Widać i czuć, że w każdej książce spod pióra Niny jest włożony ogorm serca i masa reaserchu. Wszystkie opisy miejsc i postaci są bardzo realne. Dodatkowo wiele jest "naukowych frazesów" z zakresu psychologii, które tylko dodają książce niepowtarzalności. Szkoda, że w drugim tomie było ich już nieco mniej...
Na sam koniec podkreślę jeszcze w co się pakujecie - ta powieść to istny rolercoster emocjonalny! Wzruszycie się, uśmiechniecie, popłaczecie, powyklinacie na autorkę... Ale co najważniejsze POKOCHACIE tę historię całym serduszkiem!
Jeśli więc nie czytaliście tomu pierwszego, to radzę Wam szybciutko nadrobić zaległości! A Ci co czekaja niecierpliwie na tom drugi - potwierdzam, że jest na co czekać! Kocham zakończenie tej powieści i za nic w świecie nie zamieniłabym żadnego słowa.
Reasumując - "Love line II " to kwintesencja emocji przybrana w słowa, przez które długo nie zaśniesz spokojnie.
Instagram: https://www.instagram.com/p/BpC3N39BS4I/?taken-by=mirror_ofsoul
"Znacznie łatwiej jest udawać miłość, gdy jej nie ma... niż ukryć, że kogoś kochasz, gdy tak jest."
Przygodę z twórczościa Niny rozpoczęłam od jej pierwszej serii "Ostatnia spowiedź" i już wtedy przepadłam!
Tym razem autorka serwuję nam bardziej dojrzalszą historię - otóż główna para bohaterów to nie nastolatkowie, tylko osoby po przejściach i niełatwej przeszłości. Już w...
2018-09-28
2010
2018-03-17
„Jesteś po części człowiekiem, po części bogiem. Żyjesz w obu światach, Percy, i możesz wpływać na oba. Dlatego herosi są wyjątkowi.”
Rick Riordan to jeden z najpopularniejszych amerykańskich pisarzy fantastycznych. Jest autorem takich serii, jak: „Percy Jackson i bogowie olimpijscy” – jego debiutancki cykl, „Olimpijscy Herosi” oraz „Kroniki rodu Kane”. Przez lata był nauczycielem, teraz oddaje się tylko pisaniu. Aktualnie pracuje nad nowym cyklem – „Magnus Chase i Bogowie Asgardu”, którego pierwszy tom „Miecz lata” w Polsce ukaże się 21 października.
Po powrocie z Obozu Herosów, Percy rozpoczyna naukę w siódmej klasie. Udaje mu się przetrwać cały rok bez żadnych problemów. Kiedy jednak ostatniego dnia szkoły, podczas gry w zbijaka przeciwna drużyna zamienia się w ludożerczych olbrzymów, chcących zjeść go na obiad... półboska krew daje o sobie znać. Ale to nie jedyny problem Percy'ego – Obóz Herosów jest zagrożony i jeśli nikt nie znajdzie pomysłu jak ocalić granice, potwory dostaną herosów na talerzu. Ostatnią deską ratunku jest niebezpieczna wyprawa na Morze Potworów. Czy Percy'emu uda się ocalić obóz przed zagładą?
„Istnieje tylko jedno źródło naturalnej magii dość silne, żeby pomylić je z Panem. Złote Runo!”
To już kolejne spotkanie z twórczością Riordana przeniesioną do komiksu. Po raz drugi możemy na nowo poznać „Morze potworów” i to z zupełnie innej perspektywy. Jako wielka fanka twórczości Riordana, a przede wszystkim przygód Percy'ego – z którym to spędziłam moje pierwsze czytelnicze lata – po prostu musiałam zaopatrzyć się w ten komiks! Nie było innej możliwości.
Adaptacja powieści wykonana przez Roberta Vendittiego zasługuje na pochwałę. Ten Pan jeszcze lepiej wykonał swoją pracę, przez co drugi tom komiksu podbił bardziej moje serce. Po zapoznaniu się z pierwszym tomem, miałam pewne obiekcje – sądziłam, że po co nam forma graficzna, skoro znamy już tę historię z książek, że to po prostu naciąganie fanów na kolejne koszty... Ale zdałam sobie sprawę, że się myliłam i drugi tom tylko mocniej mnie w tym utwierdził.
Co z tego, że historia jest już nam znana? Dzięki temu komiksowi można ją przeżyć od nowa. I choć bałam się, że może przez fakt iż znam te wydarzenia, po prostu przekartkuję tę pozycję – ale, gdy tylko odtworzyłam pierwszą stronę, na godzinę znikłam z tego świata.
„Mnóstwo dzieciaków potrafi przetrwać rok bez wyrzucenia ze szkoły, mamo. Tylko w tym domu jest to powodem do świętowania.”
Komiks – jak to komiks – oczywiście w głównej mierze składa się z dialogów. Dzięki temu licząca niecałe trzysta stron książka, zmniejszyła się o połowę. Lektura więc zajmuje jakąś godzinkę.
Warto jednak dodać, że wszystkie ważniejsze wydarzenia znalazły tu swoje kilka „okienek”. Venditti tworząc całość potrafił idealnie wyczuć, co jest mniej znaczące, albo nie musi występować w komiksie. Można więc śmiało powiedzieć, że powieść graficzna jest meritum książki.
Na ogromne brawa zasługuje również Attila Futaki, który jest odpowiedzialny za rysunki znajdujące się w środku. Widać, że rysownik wziął sobie do serca pewne uwagi, które mieli fani, bowiem widać różnicę w kresce, które rzucają się po otwarciu pozycji. Zmieniła się mimika twarzy bohaterów – jest teraz bardziej wyrazista, przez co łatwiej rozróżnić emocje postaci. Można by nawet rzec, że teraz każda z kreacji jest bardziej rzeczywista. Myślę, że do tej realności przyczyniła się nowa osoba w zespole – Tamás Gáspára, który odpowiada za kolory.
Jeśli jesteśmy już przy grafice, to warto wspomnieć o świetnej okładce! Szata graficzna jest po prostu fenomenalna i przykuwa wzrok. Futaki naprawdę zabłysnął!
„Myślałem, że tylko przypadkiem udało ci się przeżyć starcie z olbrzymami, ale ten byk zionął na ciebie ogniem.”
Ten komiks zawiera „Morze potworów” w pigułce o idealnej proporcji! Fani Percy'ego z pewnością nie zawiodą się na tej powieści. Ja dzięki tej pozycji, mogłam przypomnieć sobie wydarzenia i na nowo zakochać się w tej historii.
Jeśli więc czytaliście książki, to naprawdę warto zaopatrzyć się również w te powieści graficzne. Może nie wszystkie postacie są idealne opisowi książkowemu, ale według mnie i tak opłaca się spojrzeć na wyobrażenia Vendittiego, Futaki i Gáspára, którzy wspólnymi siłami wraz z autorem wykonali kawał świetnej roboty.
Natomiast Tym, którzy nie spotkali się nigdy z synem Posejdona mogę gorąco polecić przeczytanie całej serii! A jeśli ktoś nie jest pewny, może rozpocząć przygodę od komiksów – bo książki i tak później zaskoczą go wieloma rzeczami!
Ja jestem oczarowana i niecierpliwie czekam na kolejną część przygód Percy'ego w formie komiksu.
Recenzja pochodzi z bloga: http://mirror-of--soul.blogspot.com/
„Jesteś po części człowiekiem, po części bogiem. Żyjesz w obu światach, Percy, i możesz wpływać na oba. Dlatego herosi są wyjątkowi.”
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toRick Riordan to jeden z najpopularniejszych amerykańskich pisarzy fantastycznych. Jest autorem takich serii, jak: „Percy Jackson i bogowie olimpijscy” – jego debiutancki cykl, „Olimpijscy Herosi” oraz „Kroniki rodu Kane”. Przez lata był...