rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Dość tendencyjna, dość feministyczna. Powieść, w której bardzo rzuca się w oczy kreacja wszystkich postaci męskich i żeńskich. Mężczyźni w powieści Suri są albo słabi i niezdolni do czynu albo okrutni, zaś kobiety albo bezwzględne (i dzięki temu wygrane) albo po prostu silne. Kobieta w tej powieści symbolizuje naturę, zaś mężczyzna musi się jej w związku z tym podporządkować. Mimo to książkę czyta się z przyjemnością, gdy po nią sięgałam wiedziałam, że będzie to wyjście z mojej strefy komfortu i nie zawiodłam się. Raczej nie czytuję książek, których świat przedstawiony oparto na rzeczywistości krajów wschodu. Ale tutaj jest to na tyle oryginalne i elegancko zrobione, że nie czułam się zagubiona.
Książka może sprawiać wrażenie nieco przegadanej, i takie odczucie faktycznie odniosłam. Dialogi między bohaterami są głębokie, postacie wnikają głęboko w swoją psychikę i tłumaczą swoje decyzje. Jednak bardzo przeszkadzał mi brak postaci, która by tą całą powagę każdej sytuacji trochę znosiła, brakowało mi przełamania tej sztywności. Ma się wrażenie, jakby każda dosłownie rozmowa odbywała się w atmosferze świętej i ogromnej powagi. To męczy.
Mimo to przeczytałam z ciekawością.

Dość tendencyjna, dość feministyczna. Powieść, w której bardzo rzuca się w oczy kreacja wszystkich postaci męskich i żeńskich. Mężczyźni w powieści Suri są albo słabi i niezdolni do czynu albo okrutni, zaś kobiety albo bezwzględne (i dzięki temu wygrane) albo po prostu silne. Kobieta w tej powieści symbolizuje naturę, zaś mężczyzna musi się jej w związku z tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść "Psy Pana" można opisać jednym słowem: zaskakująca. No dobrze, dwoma słowami: naprawdę zaskakująca.

Książka stopniowo odkrywa swoje karty przed czytelnikiem, zyskując dzięki temu przyjemny element zaskoczenia, co sprawia, że czyta się z rosnącą ciekawością.

Bardzo mocnym atutem powieści są bohaterowie, nieprzewidywalni i bardzo ludzcy w swoich wyborach i poczynaniach. Potrafią zadziwić i tak naprawdę do końca nie wiadomo, jakie jeszcze niespodzianki chowają w zanadrzu. Moim ulubieńcem był prosty chłop Jasny (a dlaczego, to już przekonajcie się sami). Motywy bohaterów zawsze są czytelnikowi dobrze objaśnione. Nie brakuje też w powieści przyjemnego humoru i postaci komediowych, na czele z takimi bohaterami jak między innymi właśnie Jasny.

Autor doskonale odrobił lekcję z historii wojny trzydziestoletniej i walk między protestantami a katolikami i z powodzeniem przelewa to na karty swojej powieści, mimo że, jak sam mówi, nie jest historykiem, lecz literaturoznawcą. Realia historyczne XVII wieku stanowią dość ciekawe tło dla wydarzeń.

Skoro już mowa o historii, nie można nie wspomnieć, że za sprawą obecności magii książka przedstawia alternatywą wersję rzeczywistości z czasów wojny trzydziestoletniej . Co zaskakujące, magią parają się w świecie powieści między innymi dominikanie (choć uparcie zarzekają się, że ich czary to nie czary sensu stricto). W kwestii magii czuć także wielki niedosyt, mam nadzieję, że drugi tom dostarczy nam jej znacznie więcej.

Język powieści jest bogaty, fantazyjny. i naprawdę staranny. Jako koleżanka po fachu autora (również studiowałam filologię polską) ogromnie doceniam opowieści, w których zdania oddają piękno polskiego języka w pełnej krasie. Wysoko oceniam takie zabiegi, jak stylizacja języka postaci zależnie od stanu, z którego się wywodzi, za to wielki plus. Nie bez znaczenia jest też obrazowość i plastyczność języka w powieści. Również dzięki temu chłonie się tę historię z prawdziwą przyjemnością, a opisy walk i lokacji nie nastręczają wyobraźni czytelnika żadnych trudności.

Komu spodobają się "Psy Pana"? Fanom Trylogii husyckiej, zgodnie z obietnicą wydawcy, choć autor niczego z mistrza Sapkowskiego nie kopiuje, a raczej z nie mniejszym powodzeniem dokłada swoją cegiełkę do tej samej tematyki. Ponadto wszystkim tym, którzy dla odmiany (w końcu ileż w książkach fantasy jest światów wykreowanych od zera) chcą poczytać o historii alternatywnej osadzonej w naszym rodzimym świecie.

Tom pierwszy kończy się pozostawiając nas z wieloma pytaniami: po co dominikanom aramejskie manuskrypty? Jak magia wpłynie na dalszy przebieg wojny? Jakie będą dalsze losy Katarzyny i czym jeszcze nas zaskoczy ta dziewczyna? Czy zejdą się jeszcze drogi jej i Schenka? No i czy dane nam będzie ujrzeć jeszcze Jasnego?
Liczę, że drugi tom dostarczy nam odpowiedzi na te i inne pytania, a poza tym jeszcze więcej zaskoczeń, magii i przygody.

Recenzja powstała w ramach przedpremierowej akcji recenzenckiej Wydawnictwa SQN.

Powieść "Psy Pana" można opisać jednym słowem: zaskakująca. No dobrze, dwoma słowami: naprawdę zaskakująca.

Książka stopniowo odkrywa swoje karty przed czytelnikiem, zyskując dzięki temu przyjemny element zaskoczenia, co sprawia, że czyta się z rosnącą ciekawością.

Bardzo mocnym atutem powieści są bohaterowie, nieprzewidywalni i bardzo ludzcy w swoich wyborach i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedyną wadą tej książki jest to, że jest za krótka. Tom mimo sławy to zwykły chłopak z sąsiedztwa, który przy ognisku opowiada swoją historię wzlotów i upadków.

Jedyną wadą tej książki jest to, że jest za krótka. Tom mimo sławy to zwykły chłopak z sąsiedztwa, który przy ognisku opowiada swoją historię wzlotów i upadków.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wow. Po prostu wow. Jestem oszołomiona tym, jak dobra to książka... Można by czytać i czytać i nadal nie mieć dość. Wielka duma, że takie powieści powstają w Polsce. Brawa za niesamowitą, godną pozazdroszczenia wyobraźnię. Czuć niedosyt po pierwszym tomie, dlatego od razu wjeżdżają opowiadania i potem drugi ❤️

Wow. Po prostu wow. Jestem oszołomiona tym, jak dobra to książka... Można by czytać i czytać i nadal nie mieć dość. Wielka duma, że takie powieści powstają w Polsce. Brawa za niesamowitą, godną pozazdroszczenia wyobraźnię. Czuć niedosyt po pierwszym tomie, dlatego od razu wjeżdżają opowiadania i potem drugi ❤️

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałam tą książkę już 2 dni temu i nie potrafię wziąć się za kolejną, bo jestem jeszcze myślami z Achillesem i Patroklosem i nie chcę porzucać ich historii tak szybko, jakby nic nie wniosła do mojego życia. To nie jest powieść, którą można po prostu odłożyć na półkę i przejść nad nią do porządku dziennego. Zostawia po sobie bardzo mocny ślad. Wciągnęła mnie bez reszty w swój świat na kilka dni, a zainteresowanie wojną trojańską tylko dopełniło dzieła.
Przepiękna opowieść, napisana językiem bezwarunkowej miłości. Łzy pojawiają się same, zwłaszcza pod koniec książki.

Przeczytałam tą książkę już 2 dni temu i nie potrafię wziąć się za kolejną, bo jestem jeszcze myślami z Achillesem i Patroklosem i nie chcę porzucać ich historii tak szybko, jakby nic nie wniosła do mojego życia. To nie jest powieść, którą można po prostu odłożyć na półkę i przejść nad nią do porządku dziennego. Zostawia po sobie bardzo mocny ślad. Wciągnęła mnie bez reszty...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mam kilka zarzutów.
Książka bardzo nierówna, nie wszystkie wątki są jednakowo interesujące. Niestety wyjaśnienie organizacji świata w tej książce leży i kwiczy, ma się poza tym wrażenie, że potencjał głównej magicznej siły w tym świecie nie został do końca wykorzystany. Opisy miast czy innych lokacji są dość szczątkowe - fantasy to w końcu nie tylko magia i potwory, ale również gatunek, w którym można popisać się bogatą wyobraźnią i umiejętnością przelania jej na papier. Z każdym przeczytanym rozdziałem mnożą się pytania, na które nie otrzymujemy odpowiedzi, co bardzo mnie denerwowało.
Postacie również są dość nierówne, mam wrażenie, że główny bohater z niepewnego siebie chłopca, którego można by nawet polubić, gdyby pozostał taki pokorny, staje się trochę zadufany w sobie. Jest kilka postaci, które można polubić, nie ma jednak ani jednej, której można by stanowczo nie lubić, a takie w dobrych opowieściach też są bardzo potrzebne.
Niemniej jednak książka ma zadatki na opowieść z rozmachem, o ile kolejne części zaczną co nieco więcej wyjaśniać, opisywać i postacie rozwiną się w jakimś fajnym kierunku. Ocena nieco zawyżona z powodu bardzo dobrych ostatnich 150 stron.

Mam kilka zarzutów.
Książka bardzo nierówna, nie wszystkie wątki są jednakowo interesujące. Niestety wyjaśnienie organizacji świata w tej książce leży i kwiczy, ma się poza tym wrażenie, że potencjał głównej magicznej siły w tym świecie nie został do końca wykorzystany. Opisy miast czy innych lokacji są dość szczątkowe - fantasy to w końcu nie tylko magia i potwory, ale...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dracul J. D. Barker, Dacre Stoker
Ocena 7,3
Dracul J. D. Barker, Dacre...

Na półkach: , , ,

Wspaniale odkrywało się tajemnicę w tej powieści krok po kroku u boku tych wszystkich fantastycznych postaci. To chyba sprawiało mi największą frajdę podczas czytania. Klimat grozy dorównuje "Draculi"! Przed czytaniem jest ekscytacja i zaciekawienie, podczas czytania dochodzi trudność w oderwaniu się od książki i zajęciu się czymś innym, a po przeczytaniu nie można o tej historii zapomnieć. Godny następca literackiego poprzednika!

Wspaniale odkrywało się tajemnicę w tej powieści krok po kroku u boku tych wszystkich fantastycznych postaci. To chyba sprawiało mi największą frajdę podczas czytania. Klimat grozy dorównuje "Draculi"! Przed czytaniem jest ekscytacja i zaciekawienie, podczas czytania dochodzi trudność w oderwaniu się od książki i zajęciu się czymś innym, a po przeczytaniu nie można o tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Znacie to uczucie, gdy macie wrażenie, że żadna książka, jaką w życiu przeczytacie lub zaczniecie czytać nie będzie tak doskonała jak ta, którą właśnie skończyliście? No właśnie... Czy trzeba mówić coś więcej?
Książka zafundowała mi istną incepcję. Przeniosła mnie w dwie zupełnie inne, lecz istniejące równolegle rzeczywistości: do świata Króla Artura, władcy chrześcijańskiego i jednocześnie do Avalonu, świata pogańskiego, magicznego, nierealnego, jednak zdecydowanie bardziej do mnie przemawiającego.
Główna oś fabuły to konflikt nowej religii chrześcijańskiej (choć chyba nie tyle religii co księży właściwie, twierdzących, że głoszą wolę Boga) ze starą pogańską wiarą w Boginię, która została przez autorkę tak wspaniale przedstawiona, że z chęcią dołączyłabym do neopogan wyznających tą religię, gdyby tylko jacyś byli w mojej okolicy. Jeden z postulatów tej wiary zakłada, że to nie człowiek jest panem natury, a raczej że to natura góruje nad człowiekiem, o czym w dzisiejszych czasach wyniszczania planety jako ludzie kompletnie zapomnieliśmy. Religia ta, religia pierwotna, religia radości z wszelkich przejawów życia, została w książce przedstawiona jako ta odchodząca w mgły zapomnienia, przez co temat wydał mi się właśnie bardzo aktualny. Książka ta to właśnie głównie opowieść o tym co przemija oraz czym zostaje zastąpione i dlaczego.
Czytając o tych wszystkich legendarnych postaciach już po pierwszych stu stronach mamy odczucie, jakby byli to nasi bliscy towarzysze, nie zaś wyłącznie króla Artura. Najciekawszą postacią kobiecą, z których perspektywy autorka prowadzi całość narracji, jest na pewno Gwenifer, kobieta jakby z pogranicza dwóch światów, o których pisałam wyżej, odczuwająca magię Bogini dostępną każdej kobiecie, a jednocześnie oddająca duszę, czyny i decyzje Bogu chrześcijan. Ciekawie było również obserwować życie i walkę o zachowanie wiary w Boginię samej Morgiany, z którą to utożsamiałam się najmocniej.
Wbrew różnym zarzutom książka wcale nie emanuje dla mnie seksem... Sceny miłosne są bardzo subtelnie i delikatnie opisywane, z wielkim smakiem i nawet nie zbliżając się do granicy nieskromnego wyuzdania, jakby autorka chciała przez to powiedzieć: patrzcie, oni wszyscy oddają cześć Bogini!
Podsumowując, jeśli masz ochotę na fantastyczną i niezapomnianą przygodę w swoim życiu, kochasz legendy i masz kilkanaście wolnych popołudni chwytaj za tą cegiełkę, bo jest tego warta w każdym calu. To jedna z najlepszych książek mojego życia.

Znacie to uczucie, gdy macie wrażenie, że żadna książka, jaką w życiu przeczytacie lub zaczniecie czytać nie będzie tak doskonała jak ta, którą właśnie skończyliście? No właśnie... Czy trzeba mówić coś więcej?
Książka zafundowała mi istną incepcję. Przeniosła mnie w dwie zupełnie inne, lecz istniejące równolegle rzeczywistości: do świata Króla Artura, władcy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na tym autorze po prostu nie można się zawieść! Wspaniale zarysowane postacie, zarówno proagoniści, jak i antagoniści, co prawda pan Follet stosuje w każdej swej książce bardzo wyraźny podział na dobrych i złych, ale robi to tak umiejętnie, że czytelnik autentycznie nienawidzi tych złych i kocha tych dobrych. Poza tym ma również dar w utrudnianiu swym głównym bohaterom życia, z wypiekami na twarzy czytamy co będzie dalej i jak poradzą sobie oni z trudnościami. Realia historyczne opisane bardzo rzetelnie, mnóstwo ciekawostek z życia codziennego ówczesnych ludzi. Spodziewałam się, że autor poświęci więcej uwagi wikingom. Co nie zmienia faktu, że w tej książce można się po prostu zatracić bez reszty!

Na tym autorze po prostu nie można się zawieść! Wspaniale zarysowane postacie, zarówno proagoniści, jak i antagoniści, co prawda pan Follet stosuje w każdej swej książce bardzo wyraźny podział na dobrych i złych, ale robi to tak umiejętnie, że czytelnik autentycznie nienawidzi tych złych i kocha tych dobrych. Poza tym ma również dar w utrudnianiu swym głównym bohaterom...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W kwestii szachów jestem zupełnie zielona. Jednak nie przeszkodziło mi to w czytaniu tej powieści z zapartym tchem. Wielostronicowe opisy partii Beth o dziwo ani trochę mnie nie nużyły, z tych stron aż zionęło czystą pasją i namiętnością do szachów, i może właśnie ta pasja tchnąca z każdej strony sprawiła, że czytanie było przyjemnością. W zasadzie pod sam koniec dopiero klaruje się wyraźne przesłanie książki: tu nie muzyka, a gra w szachy to coś, co łagodzi obyczaje, wzbija się ponad podziały i granice państw i ideologii i jest czymś, co łączy ludzi niezależnie od narodowości. Jest to też w jakimś stopniu opowieść o zwycięstwie umysłu kobiecego nad męskim i pokazanie, że jeden drugiemu w niczym zupełnie nie ustępuje, a to jak na tamte czasy bardzo istotne przesłanie.
Jest to również opowieść o zwycięstwie Beth nad samą sobą, nad nałogami, które ją więziły całe nastoletnie życie i z którymi ostatecznie nie przegrała - swoje ostatnie najważniejsze partie w Rosji zwyciężyła bez alkoholu i bez tabletek. W końcu jak dowiadujemy się ze słów Beth: niczego tak nie nienawidziła, jak przegrywania. Te słowa można odnieść zatem również do pokonania wreszcie przez nią swoich nałogów.

W kwestii szachów jestem zupełnie zielona. Jednak nie przeszkodziło mi to w czytaniu tej powieści z zapartym tchem. Wielostronicowe opisy partii Beth o dziwo ani trochę mnie nie nużyły, z tych stron aż zionęło czystą pasją i namiętnością do szachów, i może właśnie ta pasja tchnąca z każdej strony sprawiła, że czytanie było przyjemnością. W zasadzie pod sam koniec dopiero...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

To już trzecia przeczytana przeze mnie książka w tej serii i dopiero ta podobała mi się na tyle, aby wystawić ocenę wraz z opinią.
Nie przypuszczam, aby do Małgorzaty Beaufort jako bohaterki tej książki ktokolwiek zapałał sympatią. W moim odczuciu jest zadufana w sobie, chorobliwie ambitna, bardzo zawistna, jest hipokrytką wykorzystującą własnego syna, aby dojść do władzy. Bardzo wiele o tym mówi fragment, w którym bohaterka przyznaje, że gdyby nie wiara w to, że pewnego dnia jej syn będzie władcą Anglii to już dawno by o nim zapomniała. Jej własna ambicja przesłania jej nawet bezinteresowną miłość matki do dziecka.
Mimo tych wszystkich przywar nie można odmówić Małgorzacie podziwu dla jej niezachwianej wiary i niesłabnącej, godnej pozazdroszczenia determinacji. Jest w tej postaci coś wyjątkowo ciekawego, intrygującego, fascynującego. Nie była tylko zwykłą niewiastą w świecie zdominowanym przez mężczyzn, była zmyślna, odważna, inteligentna, sprytna i bardzo dobrze wykształcona. Była też idealnym przykładem na strategię machiavelistyczną: cel uświęca środki.
Książkę serdecznie polecam, mimo że drugi raz już czytałam o przebiegu wojny dwóch róż to dzięki temu, że zmieniła się bohaterka i perspektywa opowiadania nie było to ani trochę nużące.

To już trzecia przeczytana przeze mnie książka w tej serii i dopiero ta podobała mi się na tyle, aby wystawić ocenę wraz z opinią.
Nie przypuszczam, aby do Małgorzaty Beaufort jako bohaterki tej książki ktokolwiek zapałał sympatią. W moim odczuciu jest zadufana w sobie, chorobliwie ambitna, bardzo zawistna, jest hipokrytką wykorzystującą własnego syna, aby dojść do władzy....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka do której trzeba siadać kilka razy, żeby na spokojnie ogarnąć wszystko co się w niej dzieje, zarówno na płaszczyźnie dosłownej, jak i tej symbolicznej, ukrytej. Autor nie ułatwia czytelnikowi odbioru, snując wiele filozoficznych i psychologicznych wywodów, ale dzięki temu książka nie jest wyłącznie opowieścią o traumie, ale czymś znacznie więcej.

Książka do której trzeba siadać kilka razy, żeby na spokojnie ogarnąć wszystko co się w niej dzieje, zarówno na płaszczyźnie dosłownej, jak i tej symbolicznej, ukrytej. Autor nie ułatwia czytelnikowi odbioru, snując wiele filozoficznych i psychologicznych wywodów, ale dzięki temu książka nie jest wyłącznie opowieścią o traumie, ale czymś znacznie więcej.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trzeba przyznać, że ta powieść to stylistycznie i językowo zupełnie inna bajka, nomen omen, niż opowiadania. Niemniej jednak historia jest spójna, nie brak w niej humoru, ciekawych postaci i gatunków oraz pięknie opisywanych miejsc akcji. Jedyne co może nieco dezorientować to mnogość wątków, jakie otwiera autor, wszystkie je na szczęście zamyka, ale tak czy inaczej sprzyja to zagubieniu czytelnika w aktualnej sytuacji w książce. Niemniej jednak książkę oceniam na czwórkę z dużym plusem.

Trzeba przyznać, że ta powieść to stylistycznie i językowo zupełnie inna bajka, nomen omen, niż opowiadania. Niemniej jednak historia jest spójna, nie brak w niej humoru, ciekawych postaci i gatunków oraz pięknie opisywanych miejsc akcji. Jedyne co może nieco dezorientować to mnogość wątków, jakie otwiera autor, wszystkie je na szczęście zamyka, ale tak czy inaczej sprzyja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

9/10
Książkę czyta się tak dobrze, że w cień zapomnienia odchodzą pomniejsze wady tłumaczenia i miejscami infantylny język. Ponadto opowieść doskonale pokazuje zmianę, jaką zachodzi w bohaterach w miarę jak dorastają, małych dzieci stają się doświadczonymi dorosłymi, zdecydowanymi i odważnymi.

9/10
Książkę czyta się tak dobrze, że w cień zapomnienia odchodzą pomniejsze wady tłumaczenia i miejscami infantylny język. Ponadto opowieść doskonale pokazuje zmianę, jaką zachodzi w bohaterach w miarę jak dorastają, małych dzieci stają się doświadczonymi dorosłymi, zdecydowanymi i odważnymi.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po skończonej lekturze zazwyczaj zadajemy sobie pytanie o czym była ta książka? Lubię pytać samą siebie jak interpretuję przeczytany właśnie tekst, lubię szukać w nim przesłań, odnajdywać dowody na to, że są czymś więcej niż powieścią grozy czy horrorem (czy też terrorem). A "Terror" niewątpliwie jest czymś więcej. To opowieść o ludziach, którzy osiągnęli granice, zarówno te geograficzne (daleka północ), jak i te umysłowe, cielesne, o których nikt z nas nie podejrzewa, że mógłby je kiedykolwiek przekroczyć. To opowieść o tym, jaką pychą cechuje się tzw. człowiek cywilizowany, kierując swoje żagle w te rejony świata, w których nie ma dla niego i dla całej jego cywilizacji miejsca. O tym, że natura pokonuje człowieka, gdy ten próbuje z nią walczyć.
Brawa za kreację postaci, mimo dużej ilości mężczyzn, których w zasadzie można by sobie wyobrazić jednakowo (mundur, kilka warstw czapek, szalików, swetrów, bokobrody) autorowi udało się wykreować naprawdę sporo unikatowych i wspaniałych postaci, na czele z Crozierem (postacią dynamiczną), Goodsirem czy panem Hickey. Nawet opisy krajobrazu, który przecież nie mógł się realnie rzecz biorąc drastycznie zmieniać, ani przez chwilę nie nudziły, tak bardzo wciągająca to była powieść.
Opowieść oparta na prawdzie, prawdziwej wyprawie w poszukiwaniu Przejścia północno-zachodniego, doprawiona simmonsową fikcją jest mieszanką naprawdę niezwykle trzymającą w napięciu, myślę, że właśnie ta prawda, na której autor oparł swoją powieść, jest najsilniejszą zaletą tej książki, ta tajemnicza prawda, wielka tajemnica, niewiadoma - co się z nimi tak naprawdę stało? Ta prawdziwa historia niesamowicie rozpala wyobraźnię.

Po skończonej lekturze zazwyczaj zadajemy sobie pytanie o czym była ta książka? Lubię pytać samą siebie jak interpretuję przeczytany właśnie tekst, lubię szukać w nim przesłań, odnajdywać dowody na to, że są czymś więcej niż powieścią grozy czy horrorem (czy też terrorem). A "Terror" niewątpliwie jest czymś więcej. To opowieść o ludziach, którzy osiągnęli granice, zarówno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To raczej nie jest ten Grzędowicz, którego chciałabym czytać. Niemniej jednak doceniam inność tego zbioru w stosunku do pozostałych jego książek: autor pokazuje tu miejscami talent do bardzo poetyckiego opisywania rzeczywistości, pełnego melancholii, starannie przedstawionych detali. W jednym z opowiadań wyczułam nawet wyraźny sygnał na inspirację twórczością żony, pani Kossakowskiej.
Każde z opowiadań w zasadzie bardzo długo się rozwija, aby pod koniec zaskoczyć czytelnika punktem kulminacyjnym, który odwraca bieg wydarzeń. To powolne rozwijanie się nowelek to zarówno ich plus, jak i minus. Każdy z jesiennych demonów każe nam na siebie długo czekać.

To raczej nie jest ten Grzędowicz, którego chciałabym czytać. Niemniej jednak doceniam inność tego zbioru w stosunku do pozostałych jego książek: autor pokazuje tu miejscami talent do bardzo poetyckiego opisywania rzeczywistości, pełnego melancholii, starannie przedstawionych detali. W jednym z opowiadań wyczułam nawet wyraźny sygnał na inspirację twórczością żony, pani...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Kultura jest jak smog. Nie da się w niej nie żyć." - parafrazując słowa jednej z postaci książki. Moje odczucia co do tej książki można zatem podsumować tak: jeśli pozycje takie jak ta, są częścią kultury, to jakże przyjemnie oddycha się tym smogiem!

"Kultura jest jak smog. Nie da się w niej nie żyć." - parafrazując słowa jednej z postaci książki. Moje odczucia co do tej książki można zatem podsumować tak: jeśli pozycje takie jak ta, są częścią kultury, to jakże przyjemnie oddycha się tym smogiem!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Myślę, że będzie to dość trafne, jeśli powiem, że jest to książka o małym życiu (o jego gorzko-słodkim charakterze) i o wielkim przeżyciu, mimo wszystko. Ale jest to też opowieść o tym, jak wielką rolę odgrywają wspomnienia i pamięć, jak trauma może na naszym życiu zaważyć, zmienić jego tor, który bez niej mógłby biec w zupełnie innym kierunku. I myślę, że jest to też książka o tym, że w bólu i na nowo przeżywanej traumie jesteśmy sami, niekiedy z wyboru, a niekiedy dlatego, bo taka jest nasza rzeczywistość i los.
Dawno żadna książka tak nie wymęczyła mnie psychicznie. Nie poczytuję sobie tego bynajmniej za jej wadę, w zdecydowanej większości czytam bowiem fantastykę, która, powiedzmy sobie szczerze, jest zwykle raczej popisem wyobrażeniowej wirtuozerii autora niż poruszającym opisem uczuć bohaterów. Dlatego "Małe życie" dało mi pod tym względem w kość, gdyż tyle uczuć naraz nie było mi dane doświadczyć w książce już od dawna. Między innymi dlatego zrobiła na mnie duże wrażenie. Przy czym należy dodać, że były to dość skrajne uczucia, raz wielkie szczęście a zaraz potem płacz i współczucie wobec Jude'a. Jedynym co mogłabym zarzucić powieści jest zbytnie krążenie wokół jednego tematu, chodzi mi tutaj o ostatnią część opowieści Jude'a, kiedy przebywał u dra Traylora. Wydawało mi się to już za dużo nieszczęść w tym samym stylu jak na jedną osobę, gdyby nie to historia wciąż mogłaby uchodzić za prawdopodobną w moich oczach.
Niemniej jednak jest to jedynie moje subiektywne odczucie. Cała reszta książki była raz lepsza raz gorsza, raz wyciskając ze mnie łzy, a potem znów delikatnie nudząc. Więc w sporze przeciwników i entuzjastów tej książki ja sama sytuuję się gdzieś po środku, nie gloryfikując jej ponad wszelką miarę, ale też nie krytykując, dla mnie była to po prostu dobra realistyczna pozycja, skupiająca się na uczuciach, ich skomplikowaniu, a także skomplikowaniu naszych relacji z innymi ludźmi. Na uwagę zasługuje też styl i umiejętność prowadzenia narracji, mimo wielu retrospekcji, wydarzeń i bohaterów nie czułam się zagubiona, płynęłam przez książkę chłonąc ją.

Myślę, że będzie to dość trafne, jeśli powiem, że jest to książka o małym życiu (o jego gorzko-słodkim charakterze) i o wielkim przeżyciu, mimo wszystko. Ale jest to też opowieść o tym, jak wielką rolę odgrywają wspomnienia i pamięć, jak trauma może na naszym życiu zaważyć, zmienić jego tor, który bez niej mógłby biec w zupełnie innym kierunku. I myślę, że jest to też...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Możliwe spojlery.

"Cześć, Pietia.
Ja tam, na górze, w ciebie gram, zapomniałem już gdzie kończysz się ty i zaczynam ja. Zaczynam już myśleć, że jesteś nieprawdziwy. Ale ty jesteś prawdziwy - tutaj. W takim razie kto tam jest?" (str. 270)
Ten krótki fragment najlepiej opisuje, o co w zasadzie w tej książce chodzi.
Przez cały czas czytania "Tekstu" towarzyszyło mi nieodparte wrażenie, że pan Dmitry napisał uwspółcześnioną wersję "Zbrodni i kary" Dostojewskiego. Albo że inspirował się tą historią.
Tak naprawdę jest to praktycznie monodram, cały czas towarzyszymy Ilji niczym cień, obserwujemy jego walkę z samym sobą, jak w końcu coraz łatwiej przychodzi mu udawanie Pietii Chazina przed bliskimi i współpracownikami mężczyzny, którego zabił, jak coraz bardziej zanurza się w jego skórze i, co ciekawe, zaczyna myśleć o nim jak o człowieku, co manifestuje się w zmianie z przezwiska "suka" (które nadał mu, gdy ten przyczynił się do wtrącenia niewinnego Ilji do więzienia) na "Pietia" lub "Chazin". Pada w pewnym momencie w książce stwierdzenie, że telefon, który Ilja wykradł swojej ofierze, jest jej duszą. Czy, ogólnie rzecz biorąc, tak właśnie nie jest? To telefon przechowuje nasz sposób mówienia, stosunek do osób, z którymi się kontaktujemy i relacje z nimi, nasze wspomnienia, plany, zainteresowania, sposoby spędzania wolnego czasu, nasze poglądy, opinie. Telefon to nasza zapasowa świadomość i podświadomość, przenoszenie jaźni ludzkiej do maszyn w przyszłości? Po co czekać, to się dzieje już teraz, istniejemy w maszynach, które każdy z nas trzyma w kieszeni.
Ilja zamiast odzyskać swoje własne utracone przez 7 lat więzienia życie, bezpowrotnie traci z nim więź, zyskując w zamian życie (i kłopoty) swojej ofiary. Ciekawy zabieg przy okazji zastosował autor - Chazina poznajemy jako czytelnicy nie bezpośrednio, a jedynie dzięki jego telefonowi.
Książka niesamowicie aktualna, a przy tym ogromnie dojrzale, mądrze i niebanalnie napisana, zupełnie inaczej niż wcześniejsze książki pana Glukhovskiego o tematyce sci fi. Ma wiele bardzo trafnych spostrzeżeń odnośnie do współczesnego świata. Pisanie powieści realistycznych wychodzi autorowi zatem równie dobrze jak pisanie fantastyki, a może nawet minimalnie lepiej.

Możliwe spojlery.

"Cześć, Pietia.
Ja tam, na górze, w ciebie gram, zapomniałem już gdzie kończysz się ty i zaczynam ja. Zaczynam już myśleć, że jesteś nieprawdziwy. Ale ty jesteś prawdziwy - tutaj. W takim razie kto tam jest?" (str. 270)
Ten krótki fragment najlepiej opisuje, o co w zasadzie w tej książce chodzi.
Przez cały czas czytania "Tekstu" towarzyszyło mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Można śmiało powiedzieć, że jest to zakończenie całej trylogii z przytupem. Staveley zadebiutował serią tak oryginalną i tak bardzo godną polecenia! Ostatnio tak wielkie wrażenie zrobiła na mnie "Gra o tron" dobrych parę lat temu.
Wielką mocą tej serii są jej bohaterowie, każdy niebywale wyrazisty. Trójka głównych bohaterów, rodzeństwo - dzieci cesarza, przeszła dużą przemianę w stosunku do początku serii, gdzie byli jeszcze tak naprawdę niedorośli, zmuszeni do zareagowania w chwili, gdy odpowiedzialność za cesarstwo spadła na ich barki. W "Ostatniej więzi" są to już dorośli ludzie, każde z nich z osobnym bagażem doświadczeń, z osobnymi planami, z cechami ukształtowanymi przez warunki, w jakich się znaleźli. Najbardziej jednak podobała mi się przemiana Valyna, była najgłębsza, najbardziej widoczna. Pozostając w temacie postaci nie mogę nie wspomnieć o postaci Niry, która skradła moje serce i uśmiech swoją szczerością do bólu, bezpośredniością i lojalnością do końca, aż się prosi żeby autor pokusił się kiedyś o prequel dotyczący historii Atmanich, gdzie Nira byłaby główną postacią.
Co jeszcze mnie urzekło w tej książce i serii? Mnogość ras, narodowości, kapłanów przeróżnych bogów, sami bogowie i religia tak dobrze opisana i grająca istotną rolę w historii, nie będąca tylko ozdobnikiem jak to w niektórych książkach bywa. Ponadto także rola uczuć, jako niezbywalnego elementu naszego człowieczeństwa, który ma zarówno dobre, jak i złe strony.
Ta seria zasługuje na lepsze rozreklamowanie, bo ma wielki potencjał, aby znaleźć się na tej samej półce co Sanderson i inni wielcy współcześni pisarze fantasy. Ja podpisuję się na liście wiernych fanów Staveleya i z niecierpliwie czekam na jego nowy twór.

Można śmiało powiedzieć, że jest to zakończenie całej trylogii z przytupem. Staveley zadebiutował serią tak oryginalną i tak bardzo godną polecenia! Ostatnio tak wielkie wrażenie zrobiła na mnie "Gra o tron" dobrych parę lat temu.
Wielką mocą tej serii są jej bohaterowie, każdy niebywale wyrazisty. Trójka głównych bohaterów, rodzeństwo - dzieci cesarza, przeszła dużą...

więcej Pokaż mimo to