-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1189
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać447
Biblioteczka
2014-07-12
2013-09-17
Siedzę przy komputerze i nic nie mogę napisać, bo cały się trzęsę. Skończyłem czytać tę książkę półtorej godziny temu, a wciąż jestem rozentuzjazmowany niczym dziecko, które zaraz wsiądzie na kolejkę górską.
Uwaga! Nie znoszę tego, ale to będzie jedna z tych opinii, na przeczytanie której trzeba będzie przeznaczyć trochę czasu.
Kocham Czarne. Poważnie. Andrzej Stasiuk i Monika Sznajderman odmienili moje życie i nie ma w tym nic przesadzonego. Książki z ich wydawnictwa pochłaniam jak powietrze, w szczególności reportaże. Śmiało mogę stwierdzić, że gdyby nie oni, to bym ich czytanie ograniczył do R. Kapuścińskiego. Wiadomo - klasyk gatunku, nie wypada nie znać.
W szczególności fantastyczne są reportaże dotyczące Skandynawii. Dlaczego? Ponieważ perfekcyjnie na przykładzie jednego problemu analizowane jest całe społeczeństwo, włącznie (przede wszystkim!) z jego słabymi stronami. I za każdym razem jestem w tych książkach zaskakiwany, bo nie przypuściłbym, że te społeczeństwa (konkretnie chodzi o szwedzkie i norweskie) są do tego stopnia homogeniczne, że wszystko, co inne, wywraca ich świat do góry nogami. Po prostu nie chce się wierzyć, że cały system społeczny może być nieraz tak naiwny. Ale to opowieść na inną okazję.
Przyznam, że to kolejna solidna książka, po takich tytułach jak "Higieniści. Z dziejów eugeniki" i "Polski hydraulik i inne opowieści ze Szwecji" M. Zaremby Bielawskiego, "Policjanci i złodzieje" K. S. Østliego czy "W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa" E. Åsbrink. A w kolejce do przeczytania mam choćby jeszcze "81:1. Opowieści z Wysp Owczych" polskich autorów - M. Wasielewskiego i M. Michalskiego. Już sobie ostrzę na nią zęby.
Wracając do "Mężczyzny...". Narzekamy często na nasze państwo za jego indolencję i powszechnie rozumianą bylejakość. Nie wiem, czy jest to jakiekolwiek pocieszenie, ale czytając tę książkę stwierdziłem (po raz kolejny zresztą), że na tle Szwecji aż tak słabo nie wypadamy, a może nawet jesteśmy lepsi. Albo po prostu popełniamy błędy, które państwo szwedzkie popełniało na przełomie lat 80. i 90. XX w. W każdym razie Szwecja jako państwo nie wypada zbyt korzystnie w tej lekturze. Ale to tylko tło i pretekst do szerszej dyskusji.
Tak naprawdę głównym bohaterem nie jest tytułowy mężczyzna z laserem, ale całe szwedzkie społeczeństwo, które we wspomnianym okresie wyjątkowo było podatne na ksenofobiczne i rasistowskie nastroje. Aż nie do pomyślenia jest, że takie zachowania istniały w ponoć tak cywilizowanym kraju jak Szwecja.
Mężczyzna z laserem jest jednak główną osią całej historii, lecz w szerszym ujęciu tylko jej przyczynkiem. Autor jednak fenomenalnie prowadzi tę opowieść – jesteśmy świadkami układanki, której kolejne elementy dopasowują się wraz z kolejnymi stronami. Przedstawia on kilka płaszczyzn problemu, niejednokrotnie wydające się zupełnie nie powiązane, lecz wszystkie zmierzają do tego samego, kulminacyjnego momentu. Jego warsztat jest imponujący – prowadzenie narracji, źródła, wysuwane wnioski i komentarze faktów. Wiele spraw dzięki temu lepiej zrozumieć. Stworzona przez niego książka równie dobrze mogła być kryminałem. A Autor bazował w dużej mierze na protokołach sądowych i policyjnych raportach, a z tego naprawdę trudno stworzyć płynną narrację (i to jeszcze z dialogami).
Mocnym atutem książki są także różne ujęcia sprawy – wypowiadają się wszystkie strony, zarówno organy ścigania i politycy, jak też przestępca i jego ofiary, na wielu mniejszych bohaterach tej historii kończąc. Autor oddając im wszystkim głos stworzył niezwykle obiektywny obraz, a także przybliżył nastroje tamtych dni. Czytając to, miałem wrażenie, że to wszystko dzieje się teraz, a psychoza związana z polowaniem na imigrantów była tak namacalna, iż niemal prawdziwa.
To nie jest zwykły reportaż, to wręcz świetna książka akcji. Towarzyszą jej bardzo duże emocje, a ekscytacja pod sam koniec sięga zenitu. Przy ostatnich stronach po prostu książki nie dało się już odłożyć.
Dawno nie czytałem tak fascynującej książki. Owszem, były do tej pory takie, które wciskały w fotel, ale ta książka mnie sponiewierała, przemieliła i wypluła oniemiałego całą sytuacją. Dawno nie miałem takiej frajdy z czytania książki, w dodatku tak świetnie napisanej. I to jest jedna z tych książek, po przeczytaniu których pozostaje żal, że to już koniec.
Ale ona jest zbyt dobra, by pozostał sam żal. Pierwszy raz mi się zdarzyło, żeby po przeczytaniu książki bić brawo. I choćbym miał możliwość wstawienia tylu gwiazdek w ocenie, ile jest gwiazd na niebie, to wciąż byłoby mało. To wszystko jest po prostu niesamowite, po prostu wgniata w fotel.
Pani Sznajderman, panie Stasiuk – dziękuję i proszę o więcej!
Siedzę przy komputerze i nic nie mogę napisać, bo cały się trzęsę. Skończyłem czytać tę książkę półtorej godziny temu, a wciąż jestem rozentuzjazmowany niczym dziecko, które zaraz wsiądzie na kolejkę górską.
Uwaga! Nie znoszę tego, ale to będzie jedna z tych opinii, na przeczytanie której trzeba będzie przeznaczyć trochę czasu.
Kocham Czarne. Poważnie. Andrzej Stasiuk i...
2013-04-07
Świetna lektura dla osób interesujących się pracą policji i grup przestępczych. Tak, tak - w tym drugim przypadku śmiało można mówić o pracy, a czasem nawet o sztuce. Nie znaczy to, że jest się nad czym zachwycać. Østli prezentuje świat tytułowych bohaterów jako odrębną rzeczywistość, znajdującą się gdzieś obok tej powszedniej. Zachwyca i pociąga, a zarazem nieco niepokoi - ilu takich nonkonformistów jest wokół nas?
Autor zręcznie łączy elementy reportażu z esejem naukowym, przez co fabuła staje się wyrazista i pozwala lepiej odebrać podane w książce fakty. Główni bohaterzy zaś swoją postawą skłaniają do refleksji, kim tak naprawdę chcemy być i jak cienka jest granica między kryminalistą a stróżem prawa.
Naprawdę bardzo dobra lektura dla osób, które chcą poczuć trochę adrenaliny i poznać prawdziwy męski świat, gdzie nie ma miejsca dla maminsynków, a zawsze jest dla szybkiej jazdy bez trzymanki.
Świetna lektura dla osób interesujących się pracą policji i grup przestępczych. Tak, tak - w tym drugim przypadku śmiało można mówić o pracy, a czasem nawet o sztuce. Nie znaczy to, że jest się nad czym zachwycać. Østli prezentuje świat tytułowych bohaterów jako odrębną rzeczywistość, znajdującą się gdzieś obok tej powszedniej. Zachwyca i pociąga, a zarazem nieco niepokoi -...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-03-15
Ta książka w przyszłym roku wygra Nagrodę im. Kapuścińskiego.
Więcej mojej opinii niebawem.
Ta książka w przyszłym roku wygra Nagrodę im. Kapuścińskiego.
Więcej mojej opinii niebawem.
2011-09-15
Maciej Zaremba Bielawski zaimponował mi w tej książce swoim zmysłem obserwacji, prowadzoną analizą oraz wnioskami, jakie z niej wyciągał. Autor z dystansem podchodzi do problemów, starając się obnażyć ich absurdalność i przewrotność, jednocześnie pozostawiając wolne pole czytelnikowi na własne przemyślenia. A w moim przypadku nie są one zbyt pochlebne dla Szwedów i państwa, jakie stworzyli.
Jeżeli ktoś chce pojąć ten kraj, to ta książka na pewno w tym pomoże. Dla mnie Szwecja po tej lekturze stała się miejscem absurdu, gdzie brak współczucia i zrozumienia, empatii i nieraz racjonalności. To miejsce, gdzie na pewno nie chciałbym mieszkać i to bez różnicy, czy jako cudzoziemiec, czy jako Szwed.
Na sam koniec pozostawię promyk nadziei - nie wszystko jednak stracone w tym narodzie. Pojedyncze przypadki w każdym reportażu świadczą na jego korzyść, a zwieńczeniem tego jest reportaż o Kosowie, w którym mocno dostaje się jednak komu innemu...
Maciej Zaremba Bielawski zaimponował mi w tej książce swoim zmysłem obserwacji, prowadzoną analizą oraz wnioskami, jakie z niej wyciągał. Autor z dystansem podchodzi do problemów, starając się obnażyć ich absurdalność i przewrotność, jednocześnie pozostawiając wolne pole czytelnikowi na własne przemyślenia. A w moim przypadku nie są one zbyt pochlebne dla Szwedów i państwa,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nie ściska za serce jak poprzednio wydana w Polsce książka tej Autorki, ale pod względem kunsztu wcale nie jest gorsza.
Nigdy nie streszczam w swych opiniach książek, więc proszę tego nie traktować jako zdradzania fabuły. Zdarzyła się straszliwa zbrodnia - w 1999 r. w szwedzkim Malexander zamordowano dwóch policjantów. Sprawców złapano, osądzono, wyroki wydano. Z punktu widzenia prawidłowego funkcjonowania systemu prawnego państwa wszystko jest w porządku - co mogliśmy zrobić, to zrobiliśmy. Ale Elisabeth Asbrink w swym dziennikarskim śledztwie pokazuje, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Prawda okazuje się zdecydowanie bardziej skomplikowana i wymaga znacznie większego poświęcenia czasu.
Autorka wykonała niewiarygodnie tytaniczną pracę nad tą książką, nieraz angażując własne trudne doświadczenia. Przy tej ilości materiałów dotyczącej sztuki "Siedem trzy", tych ponad 380 stron książki wydaje się śmiesznie małą liczbą. Niemniej należy podkreślić, że jest świetnie skomponowana - analizując krok po kroku cały projekt, charaktery bohaterów, ówczesne komentarze, dochodzimy do kulminacyjnego punktu. Nie ma żadnych niedomówień, a jeśli wydaje się, że są, to jest to po prostu miejsce na własny osąd. Rzadko można spotkać tak fantastycznie napisaną książkę. Zasługą tego bez wątpienia jest bogate doświadczenie Asbrink w pracy redaktora telewizyjnego czy dziennikarza prasowego. Nieraz miałem wrażenie, jakbym nie czytał książki, tylko oglądał film dokumentalny. Na przemian komentarz narratorki (lektora) z wypowiedziami bohaterów, retrospekcje, próba odtworzenia niektórych wydarzeń - można by wymieniać jeszcze kilka podobieństw.
Książka robi ogromne wrażenie. Skupiam się głównie na jej formie, ale to przede wszystkim treść powinna być tym, co zadecyduje o decyzji jej przeczytania. Nie zauważyłem - jak w poprzednich "czarnych" reportażach o Skandynawii - (aż) takiej patologicznej Szwecji. Może dlatego, że miałem to szczęście rozmawiać z niektórymi Autorami tych książek i nakierowali mnie na inny sposób myślenia? Pozostawię to jako niedomówienie, ale istotnym jest fakt, że ujrzałem po raz kolejny obraz państwa uczącego się na własnych błędach i mające duży kredyt zaufania do swoich obywateli, nawet mimo jego wielu niedoskonałości.
Czuły punkt jest dla mnie symbolem właśnie tych błędów i niedoskonałości. Jest on ku przestrodze - nie prowokuj go, a unikniesz kłopotów.
Nie ściska za serce jak poprzednio wydana w Polsce książka tej Autorki, ale pod względem kunsztu wcale nie jest gorsza.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNigdy nie streszczam w swych opiniach książek, więc proszę tego nie traktować jako zdradzania fabuły. Zdarzyła się straszliwa zbrodnia - w 1999 r. w szwedzkim Malexander zamordowano dwóch policjantów. Sprawców złapano, osądzono, wyroki wydano. Z punktu...