-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać291
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Biblioteczka
2017-08-30
2017-09-30
2017-10-30
2017-03-08
2017-04-02
2017-03-01
2017-02-20
2017-03-20
2016-09-01
2016-08-02
Przed tym zbiorem opowiadań miałam do czynienia z fabularnym ciągiem historii, gdzie główną postacią był Henry Chinaski. I w tych lekturach, w większym lub mniejszym, stopniu było widać jak Bukowski postrzega świat ale całość treści była bardziej skupiona na życiowych przebojach postaci.
W zbiorze opowiadań "Historie o zwykłym szaleństwie" możemy się poczuć momentami jakbyśmy znali autora od bardzo dawna jako dobrego znajomego. Przekazuje nam swoje spojrzenie na świat, pokazuje swoje stanowisko w sprawach codziennych tematów na świecie takich jak polityka czy narkotyki itp.
Autor również wychodzi po za zasady "ładnego" pisania, miażdżąc schematy mówiące o stosowaniu wielkiej litery na początku zdania czy zaznaczanie dialogu odpowiednią interpunkcją.
Nigdy nie byłam fanką zbioru opowiadań ale po przeczytaniu tego egzemplarza wręcz oczami wyobraźni można było siedzieć przy Bukowskim kiedy tworzył. Naprawdę miłe dopełnienie wiedzy o autorze, ponieważ można ze zbioru wiele wywnioskować.
Oczywiście humor i tragizm Bukowskiego jak najbardziej zachowany, bardzo polecam :)
Przed tym zbiorem opowiadań miałam do czynienia z fabularnym ciągiem historii, gdzie główną postacią był Henry Chinaski. I w tych lekturach, w większym lub mniejszym, stopniu było widać jak Bukowski postrzega świat ale całość treści była bardziej skupiona na życiowych przebojach postaci.
W zbiorze opowiadań "Historie o zwykłym szaleństwie" możemy się poczuć momentami...
2016-12-28
Powiem krótko, zwięźle i na temat.
Orwell jest ponadczasowy. Mogę czytać '84 w kółko :)
Powiem krótko, zwięźle i na temat.
Orwell jest ponadczasowy. Mogę czytać '84 w kółko :)
2015-11-09
2016-05-21
Długo się zastanawiałam nad oceną tej książki i powiem szczerze, że nadal mam problem. Sprawa jest o tyle śmieszna, że "Drapieżcy" Mastertona to był prezent, kiedy poprosiłam o "jakiś horror". "Jakiś" w tym wypadku to słowo klucz.
Nie czytałam nigdy wcześniej żadnej z jego książek ani nie słyszałam nawet o tym autorze ale mogę powiedzieć, że teraz na pewno na długo o nim nie zapomnę. Jestem osobą, która ceni sobie "horror", który przeraża, sprawia, że mam problem ze zaśnięciem w nocy, że cienie wydają się mieć dziwne kształty a każdy nocy dźwięk brzmi jak niebezpieczeństwo czyhające na mnie jak będę chciała wstać do łazienki. Budowanie napięcia, sprawianie, że ja nie muszę czegoś widzieć własnymi oczami ale tymi wyobraźni, by się bać. I to są wspaniałe horrory/thrillery. I z całą pewnością mogę powiedzieć, że "Drapieżcy" nie należą to tej pięknej kategorii. Jedyne czego się bałam to tego, że mogę zaraz zwymiotować od nadmiaru barwnych opisów drastycznych scen.
Jak widać "jakieś" horrory to jest to samo co "obrzydliwe" horrory.
Uważam również, że warto jest przeczytać chociaż jedną książkę z kategorii, za którą się nie przepada. Na całe szczęście mam to już z głowy i to jedyny powód, dla którego chciałam przeczytać "Drapieżców" do końca. Moim skromnym zdaniem połączenie niby standardowego horroru(opuszczony dom, dzieci,nowe i tajemnicze znajomości) i podróży w czasie(oh, przepraszam, chodziło mi o "sumeryjskie bramy czasu"), Praistot i innych dziwactw to kompletne przegięcie i absolutnie mi się nic nie zgrało. Mam otwarty umysł i potrafię wiele znieść ale to już było na prawdę za dużo. Nic mi tu nie pasowało, nie podobała mi się ta cała z pozoru nudno-normalnie zaczynająca się historia. Zwłaszcza, ze po skończeniu poczułam taki niedosyt jakby końcówka książki była napisana "na kolenie" tak żeby była i wszystko.
W czeluści mojego sumienia szukam plusów, bo wiem, że książka nie podobała mi się na własne życzenie, bo taki jest po prostu styl tego autora a ja nie sprecyzowałam prośby o horror. I jedyna rzecz jaka mi przyszła to chyba fakt, że może z początku trochę szło to jak krew z nosa ale dalej bardzo szybko i powiedzmy przyjemnie się czytało. Tekst był zrozumiały nawet jeśli była mowa o prastarej cywilizacji i innych ciężkich rzeczach.
Cóż mogę powiedzieć na koniec? "Drapieżcy" Mastertona kompletnie mi nie podeszli i tak jak uwielbiam wracać do świetnych książek tak ta ląduje na tyłach regału.
Polecam osobom, które lubią horrory z kategorii obrzydliwych i dziwnych.
Długo się zastanawiałam nad oceną tej książki i powiem szczerze, że nadal mam problem. Sprawa jest o tyle śmieszna, że "Drapieżcy" Mastertona to był prezent, kiedy poprosiłam o "jakiś horror". "Jakiś" w tym wypadku to słowo klucz.
Nie czytałam nigdy wcześniej żadnej z jego książek ani nie słyszałam nawet o tym autorze ale mogę powiedzieć, że teraz na pewno na długo o nim...
2016-05-07
Podczas zakupów bardzo lubię dokładnie poznać produkt nim się na niego zdecyduję. Jeśli chodzi o książki to oczywiście czytam recenzje, szukam opinii wśród znajomych lub w Internecie. Tutaj sytuacja była trochę inna. Książka Anthony'ego Bruno pt. "Iceman. Historia Mordercy" przekonała mnie ceną. Była dostępna na wyprzedaży za około 10 zł a tekst "Prawdziwa historia Richarda Kuklinskiego - najbrutalniejszego mordercy amerykańskiej mafii" zapowiadał się bardzo dobrze.
Uważam, że w tym przypadku nie ma za bardzo co się rozpisywać. Książka jest bardzo poprawna. Nie jest wybitna ale nie jest też gniotem. Trochę liczyłam na więcej porywających szczegółów z życia mafioza lub fabułę tylko z jego punktu widzenia. Ale treść jest dobra, napisana prostym i zrozumiałym językiem. Nie spodziewałam się, że całość książki będzie napisana w formie powieści. Bardziej sądziłam, że spotkam się z mała ilością opowiadania a reszta będzie przedstawiona we formie wywiadu lub części dokumentacji. Ale taki układ jest jak najbardziej na plus. Uważam, że autor mógł bardziej poszerzyć opowiadanie ale wnioskuję, że chciał zachować jak najwięcej autentyczności ucinając treść do minimum.
W kwestii wizualnej to sądzę, że też nie ma na co narzekać. Grafika okładki jest interesująca na tyle, że łatwo się wyróżnia. Czcionka i papier również są dobre.
Tak naprawdę robi się dość zabawnie, bo rzucających się w oczy minusów nie ma. W takim razie, skoro wszystko jest dobrze, to skąd średnia ocena? Chodzi o to, że książka jest po prostu poprawna. Miło i szybko się ją czyta ale nie była absolutnie w żadnym stopniu porywająca ani zdumiewająca. Treść ciekawa, zwłaszcza, że jest to prawdziwa historia ale brakowało jej jakiegoś takiego charakteru, była troszkę jałowa. Jednak oczywiście, nie może być fajerwerków jeśli mamy się trzymać faktów, rozumiem to założenie jak najbardziej, ale uważam, że mogło to być napisane z trochę większym pazurem. Tak, żeby zapamiętać treść na długo a nie do następnego czytadła tego typu.
Chociaż muszę przyznać, że mam wrażenie, że książka jest trochę niedoceniona. Dopiero przy promocji wydawnictwa zobaczyłam tę książkę i z tego co wiem to nie jest zbyt rozchwytywana. Wydana została już jakiś czas temu więc albo strona marketingowa była słaba albo to do mnie nie dotarły wieści o tej lekturze. A szkoda, bo jest ciekawa.
Jak najbardziej polecam do przeczytania, ale nie radzę oczekiwać urwania czterech liter ;)
Podczas zakupów bardzo lubię dokładnie poznać produkt nim się na niego zdecyduję. Jeśli chodzi o książki to oczywiście czytam recenzje, szukam opinii wśród znajomych lub w Internecie. Tutaj sytuacja była trochę inna. Książka Anthony'ego Bruno pt. "Iceman. Historia Mordercy" przekonała mnie ceną. Była dostępna na wyprzedaży za około 10 zł a tekst "Prawdziwa historia Richarda...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-04-26
Na "Pozostawionych" natykałam się już wcześniej czystym przypadkiem. A tu jakaś reklama w księgarni a tu coś innego. Jednak najczęściej widziałam powiadomienia o nowych odcinkach ekranizacji HBO. Stwierdziłam, że "kurde, HBO robi to musi być coś". Niestety po przeczytaniu opisu serialu nie byłam przekonana. Nie jestem osobą religijną i raczej uciekam od takich tematyk a widząc wyrażenie "Porwanie Kościoła" się zniechęciłam. Po długiej walce ze sobą postanowiłam sięgnąć po książkę, którą wiele osób bardzo sobie chwaliło.
Po przeczytaniu dzieła Toma Perrotta miałam duży mętlik w głowie i tak naprawdę nie wiedziałam co myśleć o tej książce. Z tego powodu do recenzji zabierałam się kilka dni chcąc wszystko troszkę przetrawić.
To co mnie uderzyło i było moim pierwszym wrażeniem to niechęć. Powód był taki, że od razu pojawiły się pojęcia, które nic mi nie mówiły i nie potrafiłam się odpowiednio odnaleźć w książce. Oczywiście z czasem czytania się to wyjaśnia ale nie zmienia to faktu, że poznawanie dalszych losów ludzi nie do końca wiedząc co się czyta nie jest formą, która mi odpowiada. Kolejna rzecz, która sprawiła, że nie byłam zadowolona to fakt, że ciężko było mi się odnaleźć w osi czasu książki. O wiele bardziej wolę kiedy jest zaznaczone jaki jest dzień, pora roku i ile czasu upłynęło. W treści te rzeczy oczywiście były ale według mnie dość zakamuflowane, dlatego się dziwiłam w trakcie czytania, że już jest na przykład takie czy takie święto. Następne z czym miałam kłopot to zaakceptowanie całego tła fabularnego jakim były wszystkie te sekty religijne. Rozumiem i jestem świadoma tego, ze gdyby faktycznie była taka sytuacja, że nagle zniknęłoby tyle ludzi to instytucje związane z wiarą na pewno wyszyłyby na przód i mogłoby to wyglądać tak jak zostało przedstawione w książce. Stąd jednocześnie plus za realność tak z pozoru absurdalnej i nie do pomyślenia sytuacji.
Po za tymi minusami to uwielbiam książki, które dają do myślenia. I tak właśnie jest z "Pozostawionymi". Czytelnik zastanawia się, co by było gdyby i jak by się zachował będąc w takiej sytuacji jak bohaterowie powieści. Na pewno scenariusz takiego życia jest dość czarny i przyprawia o smutek. Są osoby, które straciły dawnych znajomych, o których nawet nie pamiętali a są również ci, którzy tracą całą rodzinę i pozostają osamotnieni. Książka bardzo pięknie pokazuje relacje ludzkie, zachowania w skrajnych sytuacjach, strach i niezrozumienie ale i naiwną nadzieję. Człowieczeństwo w pełnej okazałości. I właśnie to według mnie jest najpiękniejsze w tej powieści.
Z początku była dość problematyczna ale im dalej tym bardziej poznajemy bohaterów i tym ciężej jest się oderwać od lektury. Pod koniec nawet mi całe tło religijne nie przeszkadzało tylko skupiałam się na wzajemnych relacjach ludzi. Fascynujące zjawisko jak każdy może poznać siebie przez to kiedy znika ich dawny kolega, sąsiad, mąż czy dziecko.
Jak najbardziej polecam książkę ale uznaję je za dobre czytadło, ponieważ nie jest to gatunek, za którym przepadam. Lubię poznawać nowe rzeczy, spróbowałam i nie żałuję ale raczej skończę na tej dobrej, jednorazowej przygodzie ;)
Na "Pozostawionych" natykałam się już wcześniej czystym przypadkiem. A tu jakaś reklama w księgarni a tu coś innego. Jednak najczęściej widziałam powiadomienia o nowych odcinkach ekranizacji HBO. Stwierdziłam, że "kurde, HBO robi to musi być coś". Niestety po przeczytaniu opisu serialu nie byłam przekonana. Nie jestem osobą religijną i raczej uciekam od takich tematyk a...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie mam zamiaru się rozpisywać na temat "Marsjanina". Wynika to z tego jak ta książka działa na umysł i nasze nastawienie do życia. Co więcej mam wrażenie, że ludzie okropnie komplikują wszystko co ich otacza, każdą najmniejszą błahostkę stawiają w świetle problemu na skalę narodową. Oczywiście wiadomo, że fabuła jest fikcją. Jednak kiedy zarwałam noc z tą lekturą zaczęłam sporo myśleć o tym co by było gdybym to ja była w takiej sytuacji jak główny bohater książki.
Sama na wielkiej planecie zdana tylko na siebie.
Niekiedy bywają momenty, że wizja znalezienia się na opustoszałej planecie jest bardzo kusząca ;) Jednak zmusiło mnie to do dalszego rozmyślania i doceniania rzeczy, które mamy. Denerwuje cię praca, potrzebujesz pomocy z czymkolwiek, cieszysz się z jakiegoś osiągnięcia? Masz bliskich, do których możesz się odezwać w każdej sprawie. Nie jesteś sam, nawet jeśli czasem nam się tak wydaje. Nie dostałeś podwyżki, kłócisz się z partnerką czy nie zdałeś jakiegoś egzaminu? Są gorsze rzeczy na świecie, z którymi ludzie naprawdę sobie radzą(można na przykład utknąć na Marsie ;).
Może i nie jest to do końca recenzja książki jednak chciałam się podzielić swoim zdaniem. Fascynujące jak tak lekka lektura, na pierwszy rzut oka zupełnie nie związana z psychologią, potrafi otworzyć nasze umysły na ważne sprawy.
Jak najbardziej polecam :)
Nie mam zamiaru się rozpisywać na temat "Marsjanina". Wynika to z tego jak ta książka działa na umysł i nasze nastawienie do życia. Co więcej mam wrażenie, że ludzie okropnie komplikują wszystko co ich otacza, każdą najmniejszą błahostkę stawiają w świetle problemu na skalę narodową. Oczywiście wiadomo, że fabuła jest fikcją. Jednak kiedy zarwałam noc z tą lekturą zaczęłam...
więcej Pokaż mimo to