-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1189
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać447
Biblioteczka
ZAPRASZAM
http://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/
,,W jego oczach dostrzegłam ten specjalny błysk, na który już na samym początku zwróciłam uwagę. Zupełnie jakby stał nad przepaścią, jedną nogą już za krawędzią, i cieszył się, że zaraz runie w dół."
Czwartego marca stałam się, według naszego polskiego prawa, dorosłą osobą. Teoretycznie mogę samodzielnie podejmować decyzje, podpisywać dokumenty i robić inne dorosłe rzeczy. Jednak czy ta sama dorosłość wymaga ode mnie pewnych zmian? Mianowicie, większej powagi i patrzenia się na świat stuprocentowo realistycznie? Hm, jeśli tak, to jakoś to przetrawię, aczkolwiek nigdy nie zrezygnuję z tak dobrych młodzieżówek, jak ta, o której Wam dzisiaj napiszę.
Pewnego dnia ojciec kieruje do Juli prośbę, aby wyświadczyła przysługę jego pracodawcy. Mianowicie, bohaterka ma zająć się rozweselaniem Davida, który po tajemniczych wydarzeniach na klifie, popadł w depresję. Dziewczyna z początku nie jest zbyt zachwycona tym pomysłem, jednak rodzic skutecznie ją przekonuje i już wkrótce są w drodze prowadzającej na wybrzeże.
Wszystko wydaje się dość banalne, choć zupełnie takie nie jest. Po okolicy krąży legenda, iż od lat kobiety popełniają samobójstwo, rzucając się, właśnie ze wspomnianego wyżej, klifu. Juli zaczyna słyszeć głosy i gubi się w (nie)rzeczywistości, a tajemniczy David wciąż pozostaje nieczuły niczym skała.
Nie jest tajemnicą to, że większość młodzieżówek jest do siebie podobna. Autorzy nie wkładają zbyt wiele wysiłku w ten gatunek i podążają dobrze wytartymi schematami, gdyż mają pewność, że spragnione romansów gimnazjalistki i tak je kupią. Niestety, sporo w tym racji. Aczkolwiek sporadycznie pojawiają się cudowni pisarze, odchodzący od tych wzorców i tworzący coś zupełnie nietuzinkowego. Wierzę, że Kathrin Lange będzie można zaliczyć do tego grona.
Kiedy przeczytałam opis wydawnictwa, uznałam, że ta książka to z pewnością totalny niewypał. Myślałam, iż fabuła jest do bólu naciągana, a jedna rzecz nie trzyma się drugiej. Ajj, jakże się myliłam! Kiedy zaczęłam czytać, wprost nie mogłam oderwać się od lektury. Autorka porwała mnie w swój świat i po każdym rozdziale wzbudzała coraz to większą ciekawość, wskutek czego książkę skończyłam w zaledwie jeden lub dwa dni.
Mimo tego, że nie znamy się osobiście, to z pewnością coś tam o mnie wiecie (jeśli czytacie mojego bloga). Zauważyliście na przykład, że na Just one more page nie pojawiają się recenzje horrorów? To dlatego, że w ogóle nie sięgam po ten gatunek. Unikam wszystkiego, co mogłoby mnie wystraszyć i zakłócić spokojny sen. Łatwo ulegam panice i lękowi, a potem przez długi czas nie potrafię się ich pozbyć. Nie wiem czy to moje nie-doświadczenie jest tego powodem, ale ,,Serce ze szkła" często powodowało u mnie gęsią skórkę. Autentycznie, młodzieżówka sprawiała, że najzwyczajniej w świecie, bałam się!
Wspominając bohaterów, muszę przyznać, iż na początku główna postać niezmiernie mnie irytowała. Jednak z biegiem wydarzeń lubiłam ją coraz bardziej, a nawet momentami potrafiłam zrozumieć jej decyzje. Jeśli chodzi o Davida to przypadł mi do gustu od pierwszego rozdziału. Uwielbiam, kiedy męscy bohaterowie są tajemniczy, niemal groźni - od razu przypomina mi się Patch z ,,Szeptem"!
Styl Kathrin Lange, jak to w literaturze młodzieżowej, jest prosty i łatwy do przyswojenia. Książkę czyta się naprawdę błyskawicznie. Osobiście odniosłam wrażenie, że wzrok sam płynie mi po tekście. W tamtym czasie zupełnie nie miałam ochoty na poznawanie nowych lektur, a ,,Serce ze szkła" pochłonęłam w zastraszającym tempie, co świadczy o tym, że jest to niesamowicie wciągająca powieść.
,,Serce ze szkła" to fenomenalnie napisana młodzieżówka, z dreszczykiem emocji. Uważam, że wątek kryminalny został znakomicie poprowadzony, a fabuła przyciąga swoją oryginalnością. Autorka trzyma czytelnika w niepewności i napięciu, aż do ostatniej strony, po czym mistrzowsko zakańcza pierwszy tom. Dawno nie byłam tak pozytywnie zaskoczona lekturą z gatunku raczej niskich lotów. Nie mogę wprost doczekać się drugiej części, która może nie będzie ucztą literacką, ale z pewnością idealnym sposobem na zrelaksowanie się po ciężkim dniu!
ZAPRASZAM
http://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/
,,W jego oczach dostrzegłam ten specjalny błysk, na który już na samym początku zwróciłam uwagę. Zupełnie jakby stał nad przepaścią, jedną nogą już za krawędzią, i cieszył się, że zaraz runie w dół."
Czwartego marca stałam się, według naszego polskiego prawa, dorosłą osobą. Teoretycznie mogę samodzielnie podejmować...
ZAPRASZAM
po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com
Lubicie poradniki? Te typowe przepisy, na szczęście i w ogóle udane życie, zawarte na jakichś dwustu stronach? Ja nie, choć chyba żadnego nigdy nie czytałam, jednak pozostawmy to bez komentarza. Nienawidzę, gdy ktoś mówi mi, co mam robić, więc z pewnością ten gatunek nie wpasowałby się w moje gusta.
,,Słuchasz, ale nie słyszysz. Szukaj mądrości. Szukaj jej. Mądrość czeka, by ją gromadzono."
,,Sekretu wędrowca" - pozwólcie, że skrócę sobie odrobinę tytuł - nie zaliczymy do poradników, choć niezaprzeczalnie można zauważyć w nim elementy tego gatunku. Autor nie narzuca nam swojego zdania, lecz subtelnie i mądrze wyjaśnia każde swoje stanowisko.
David Ponder jest dorosłym mężczyzną i boryka się z dość powszechnymi problemami. Co jednak różni go od reszty strapionych ludzi? Ano to, że te wszystkie problemy dopadły go naraz. Reakcja głównego bohatera jest zupełnie normalna - powoli, w miarę niepowodzeń, załamuje się.
Kiedy dochodzi do apogeum, postanawia popełnić samobójstwo. Samochód uderza w drzewo, a David wyrusza w podróż, która przyniesie mu siedem ważnych spotkań z niezwykle mądrymi osobami.
,,Jeśli nawet tysiąc osób podziela głupie przekonanie, ono wciąż jest głupie."
Andy Andrews był doradcą czterech prezydentów USA. Teraz pomaga innym ludziom dobrze przeżyć swoje życie. I wiecie co? Naprawdę świetnie mu to wychodzi.
Nie potrafię wyrazić w słowach, jak bardzo mądrym człowiekiem jest autor tejże książki. Sposób w jaki dobiera słowa i przedstawia swoje myśli po prostu zachwyca i sprawia, że chce się więcej. Warsztat Andy'ego Andrews'a stoi na wysokim poziomie, aczkolwiek pisarz kieruje tę lekturę do wszystkich ludzi, więc spokojnie, treść przyswaja się z łatwością.
,,(...) jeśli przejmujesz się tym, co ludzie o tobie myślą, to większą wiarę pokładasz w cudzych opiniach niż we własnych przekonaniach."
Halo, halo, nie zrozum mnie źle. To nie jest książka na dwa podejścia. ,,Sekret wędrowca" zmusza do refleksji niemal nad każdą stroną. Osobiście oddawałam się im z przyjemnością i godzinami rozmyślałam o tym, co autor mi przekazał. Nie zmienia to jednak faktu, iż przeczytanie tej powieści zajęło mi sporo czasu. Kochany Czytelniku, nie nastawiaj się więc na szybką lekturkę.
,,Pytasz, czy wierzę, że Bóg stoi po mojej stronie? (...) Dużo bardziej interesuje mnie, czy to my stoimy po stronie Boga."
Jakiś czas temu czytałam inną książkę tego autora - ,,Mistrza". Z tego co wiecie, także bardzo mi się podobała. Ponadto mogę rzec, iż dzieła Andy'ego Andrews'a mają w sobie niezwykłą moc. Dodają Czytelnikowi skrzydeł, sprawiają, iż wierzy we własne możliwości i motywują do tego, aby osiągać swoje cele. Pokazują, że każdy zasługuje na szczęście oraz pomagają odnaleźć sens istnienia.
,,Papa powtarza, że strach nie sprawdza się w roli dłuta, którym moglibyśmy wyrzeźbić naszą przyszłość."
Podróżując razem z bohaterem, poznajemy kilka znaczących postaci. Zdradzę Wam, iż są to osoby, które zapisały się w kartach historii na wiele lat. Jednak autor podchodzi do nich z drugiej strony i ukazuje, jako zwykłych zjadaczy chleba - mających problemy i zero pomysłów na ich rozwiązanie. To zabrzmi trochę wrednie, jednak myśl, iż ktoś wpadł w jeszcze większe tarapaty niż Ty, jest w pewien sposób pocieszająca.
Andy Andrews z łatwością nawiązuje kontakt z czytelnikiem. Za pomocą pióra przelewa w niego swoją energię i motywuje do działania. W tej historii, po raz kolejny, pokazuje piękno życia i prawdziwe wartości. Dzięki takim książkom naprawdę docenia się swoją obecność na tym świecie.
,,A jedynym wypróbowanym sposobem na uniknięcie krytyki jest nic nie robić i być nikim."
,,Sekret wędrowca" to wspaniała i dająca do myślenia historia. Jeśli jesteś w trudnej sytuacji życiowej - sięgnij po nią, a na pewno osiągniesz ukojenie duszy. Powieść-poradnik Andy'ego Andrews'a wspiera lepiej niż nie jeden przyjaciel. Serdecznie polecam!
ZAPRASZAM
po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com
Lubicie poradniki? Te typowe przepisy, na szczęście i w ogóle udane życie, zawarte na jakichś dwustu stronach? Ja nie, choć chyba żadnego nigdy nie czytałam, jednak pozostawmy to bez komentarza. Nienawidzę, gdy ktoś mówi mi, co mam robić, więc z pewnością ten gatunek nie wpasowałby się w moje gusta.
,,Słuchasz, ale nie...
ZAPRASZAM
po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com
Kto nie czytał Harry'ego Pottera? Pewnie Was to zdziwi, ale jeszcze kilka miesięcy temu, to moja ręka powędrowałaby do góry w odpowiedzi na to pytanie. Dzisiaj jednak znam już papierową wersję pierwszej części tej serii i chciałabym podzielić się z Wami moją opinią.
Harry to osierocony chłopiec, ,,dziwoląg" wytykany przez rówieśników palcami. Mieszka z wujostwem i kuzynem Dudley'em, którego szczerze nienawidzi. Życie chłopca zmienia się jednak, kiedy - po wielu trudach - w jego ręce trafia tajemniczy list.
,,(...) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze."
Sama nie wiem, dlaczego sięgnęłam po tę książkę tak późno. Ekranizację oglądałam mnóstwo razy i od zawsze niezwykle mi się podobała. Kiedy czytanie stało się moim hobby, obiecałam sobie, iż poznam serię HP - jednak na planach się skończyło.
Jak powszechnie wiadomo - perypetie osieroconego chłopca są lekturą raczej przeznaczoną dla dzieci. Kiedy pierwszy tom trafił w moje ręce, bałam się, iż będę zniechęcona i zniszczę sobie obraz genialnego filmu. Jednak szybko wyszło na jaw, że moje obawy były zupełnie zbędne.
,,To, co się wydarzyło w podziemiach jest ścisłą tajemnicą, więc, oczywiście, wie o tym cała szkoła."
J. K. Rowling stworzyła niesamowitą powieść o jeszcze bardziej niesamowitej przyjaźni. Pokochałam bohaterów od pierwszej strony i nie chciałam się z nimi rozstawać. Mimo to, że wiedziałam, co stanie się dalej - nie potrafiłam oderwać się od lektury.
Bohaterowie to naprawdę mocna strona tej książki. Wszyscy są niezwykle wyraziści i charakterystyczni. Harry'ego, Rona, Hermiony, Hagrida oraz całej reszty nie wrzucimy do wora sztampowych i nic nie znaczących w literackim świecie postaci. Oni żyją nie tylko na papierowych kartkach, ale w czytelnikach tej serii - i to się czuje!
,,Patrząc na ciemność lub śmierć boimy się nieznanego - niczego więcej."
Styl autorki jest zrozumiały i przyjemny - z pewnością poradzą z nim sobie nawet najmłodsi. W treści pojawia się kilka nieznanych mugolom słów, jednak zawarty na końcu słowniczek przejrzyście wprowadza nas w świat magii i czarodziejów.
,,Harry Potter i Kamień Filozoficzny" to fenomenalne rozpoczęcie serii, która z pewnością przypadnie do gustu młodszym, jak i starszym miłośnikom fantastyki. Jeśli obawiasz się, że Twój wiek przeszkodzi Ci w pokochaniu losów trojga przyjaciół - porzuć tę myśl i po prostu czytaj. Jestem doskonałym przykładem na to, że bez względu na rocznik, J. K. Rowling potrafi porwać czytelnika w wykreowany przez siebie świat i rozkochać go w nim na całego!
,,Niczego nie daje pogrążanie się w marzeniach i zapominanie o życiu."
Nie mogłabym nie wspomnieć o tym, iż ekranizacja fantastycznie oddała ducha książki i jest jedną z najlepszych, jakie widziałam. Wszystko zostało odtworzone z perfekcyjną dokładnością, co naprawdę zasługuje na pochwałę.
ZAPRASZAM
po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com
Kto nie czytał Harry'ego Pottera? Pewnie Was to zdziwi, ale jeszcze kilka miesięcy temu, to moja ręka powędrowałaby do góry w odpowiedzi na to pytanie. Dzisiaj jednak znam już papierową wersję pierwszej części tej serii i chciałabym podzielić się z Wami moją opinią.
Harry to osierocony chłopiec, ,,dziwoląg" wytykany przez...
ZAPRASZAM
http://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com
Nie należę do osób, które ukrywają się ze swoim zdaniem. Jestem przekonania, że po to mam własną opinię, by móc głośno ją wyrażać. I tego się trzymam. Kiedy coś mi się nie podoba - otwarcie o tym mówię, kiedy kogoś nie lubię - nie przestaję z nim na siłę, kiedy coś wywołuje we mnie niezadowolenie - dyskutuję.
W ten sposób postępuję w życiu. Jednak na blogu często mam chwile wahania, jeśli chodzi o literaturę. Obecny moment nie różni się od pozostałych. Ale za to 'nowa ja' jest zupełnie inna od 'starej mnie'.
Znacie tę sytuację, kiedy książka Wam się nie podoba, ale dostrzegacie jej kunszt? Co wtedy robicie? Idzie za głosem subiektywizmu, który krzyczy w Was, że owa lektura jest do bani i ostatnie na co macie ochotę to czytanie jej? Czy raczej wybieracie bardzo miły obiektywizm, mówiący, iż to arcydzieło jest cudownym arcydziełem, tylko z Wami coś jest nie tak.
No bo kurde! Dla jednych arcydziełem jest Pan Tadeusz, a dla innych Pretty Little Liars (nie urażam tutaj nikogo!). Więc nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak wkurzają mnie sytuacje, kiedy stwierdzam, iż dana książka jest totalnie do kitu, a ktoś robi takie oczy --> o.O i wydziera się na całego, jakby miał cokolwiek tym wskórać.
Nie wstydźmy się tego, co w nas siedzi, bo właśnie nasze opinie, tworzą nasze różne osobowości. Jeśli od klasyki wolisz młodzieżówki, wykrzycz to światu w twarz i bądź z tego dumny!
Nie istnieje arcydzieło, będące nim dla ogółu społeczeństwa. Ale większa część mniejszości ze strachu przed resztą zombiaków nie wyrazi swojej opinii i potulnie będzie kiwać główką tak, jak im zagrają. Ale zastanówmy się - czy serio chcemy żeby to tak wyglądało?
Zastanów się, proszę. I jeśli jesteś absolutnie subiektywnym człowiekiem, i się tego nie wstydzisz to zaproś mnie na swoją stronę. Bo ja chciałabym czytać o tym, co siedzi w Tobie, a nie w ogóle wszystkich ludzi. Nie zlewaj się z nimi, bądź wyraźny. Bądź sobą.
Wszystkie te rozmyślenia musiałam wylać na mój wirtualny papier, aby czarno na białym jeszcze raz upewnić się w tym, że mam rację. Jestem pewna, że u większości fanów kryminału ta powieść zajmuje specjalne miejsce, ale mam to gdzieś. Just one more page to moja strona, a co za tym idzie - moje i tylko moje zdanie.
Sherlock Holmes, mimo swojego doskonałego dopracowania nawet w najmniejszych szczegółach i zaskakującym obrotom spraw, jest totalnie do kitu.
Dziękuję za uwagę.
PS Ja naprawdę, naprawdę widzę 'świetność' tej książki, tylko ten gatunek to zupełnie nie są moje klimaty. Jeśli lubicie kryminały - to koniecznie sięgnijcie po SH. Ja niestety przez większość powieści się po prostu nudziłam.
ZAPRASZAM
http://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com
Nie należę do osób, które ukrywają się ze swoim zdaniem. Jestem przekonania, że po to mam własną opinię, by móc głośno ją wyrażać. I tego się trzymam. Kiedy coś mi się nie podoba - otwarcie o tym mówię, kiedy kogoś nie lubię - nie przestaję z nim na siłę, kiedy coś wywołuje we mnie niezadowolenie - dyskutuję.
W ten...
ZAPRASZAM
http://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/
Jeśli jesteś stałym czytelnikiem mojego bloga to z pewnością nie umknęło Twojej uwadze, iż rzadko sięgam po książki polskich autorów. Trzeba przyznać, że niestety to okropne uprzedzenie zagościło w życiu wielu z nas. Dzisiaj udowodnię Wam, jak bardzo jest ono krzywdzące dla pisarzy pokroju Agnieszki Olejnik oraz dla nas - czytelników, którzy odmawiają sobie przeczytania tak przegenialnej lektury.
Maja w swoim szesnastoletnim życiu przeszła więcej, niż nie jeden człowiek u progu śmierci. Wydarzenia te sprawiły, iż zamknęła się w sobie i w samotności przeżywała śmierć siostry. Miłość do nieznajomego Alka to jedno z nielicznych zdrowych uczuć spoczywających w dziewczynie. Główna bohaterka nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, iż na barkach młodego chłopaka również spoczywa ogromny ciężar. Czy razem zdołają przejść przez mrok przeszłości i stawić czoła teraźniejszości?
"Jak można tak zwyczajnie odwrócić się od ludzi, dla których się jest całym światem?"
Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, gdy myślę o tej książce - prawdziwa i mocna. Agnieszka Olejnik napisała do bólu autentyczną historię o samotności, odrzuceniu i wyobcowaniu w połączeniu z nadzieją i pragnieniem bycia kochanym. O ogromnej potrzebie bliskości drugiej osoby, która zawsze będzie przy nas.
Maja i Alek to genialnie wykreowani bohaterowie. Czytelnik zżywa się z nimi, przeżywając ich upadki i wzloty. Ta dwójka nie dołączy do grona schematycznych i papierowych postaci. Ich wyrazistość jest tak silna, iż odnosi się wrażenie, jakby żyli tutaj z nami i byli naszymi przyjaciółmi.
,,Zabłądziłam" zostało napisane prostym, lecz nie prostackim, językiem. Bardzo spodobał mi się styl autorki, który sprawia, że powieść pochłania się w zastraszającym tempie. Wydaje mi się, iż brak wyszukanego słownictwa również przyczynił się do autentyczności tejże historii. Czy był to celowy zabieg? Nie mam pojęcia.
Nie zdajecie sobie sprawy, jak ciężko pisze mi się tą recenzję. Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia, co powinnam tu wyskrobać. ,,Zabłądziłam" to emocje. Emocje tak żywo przelane na papier, iż czuje się je niemal jak własne. Nawet teraz, choć wydawało mi się, że powinnam już dawno ochłonąć po tej lekturze, nie potrafię wypowiedzieć się na jej temat. Po prostu brak mi słów.
"Świat jest dziwny. Ludzie są dziwni. My jesteśmy dziwni. I miłość jest dziwna."
Ciężko jest uwierzyć, iż ,,Zabłądziłam" to debiut Agnieszki Olejnik. Wielkie, ale to wielkie brawa. Autorka stworzyła niebanalną historię, poruszającą problemy współczesnego świata - a zrobiła to w sposób naprawdę fantastyczny. Emocje do dziś szarpią moje serce, a lektura nie pozwala o sobie zapomnieć. To jedna z tych książek, po której jesteśmy rozdarci i pełni refleksji. Nie my pochłaniamy tę historię, lecz ona nas i to tak całkowicie.
Polecam tę książkę zdecydowanie wszystkim: rodzicom i ich dzieciom, aby razem zobaczyli, jakie konsekwencje niesie za sobą brak odpowiedzialności i rozsądku oraz to, jak często dorośli ranią swoich potomków, nawet o tym nie wiedząc. ,,Zabłądziłam" powinno znaleźć się w szkolnym kanonie lektur obowiązkowych.
Wybaczcie mi ten chaos, jednak jestem pewna, iż stanie się on dla Was zrozumiały, kiedy sięgniecie po tą diabelnie dobrą książkę.
ZAPRASZAM
http://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/
Jeśli jesteś stałym czytelnikiem mojego bloga to z pewnością nie umknęło Twojej uwadze, iż rzadko sięgam po książki polskich autorów. Trzeba przyznać, że niestety to okropne uprzedzenie zagościło w życiu wielu z nas. Dzisiaj udowodnię Wam, jak bardzo jest ono krzywdzące dla pisarzy pokroju Agnieszki Olejnik oraz dla nas -...
ZAPRASZAM
http://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/
Proza Rafała Kosika interesowała mnie od dawna. Wiele dobrego nasłuchałam się o jego serii ,,Felix, Net i Nika", a kiedy na Targach Książki w Warszawie zobaczyłam długą kolejkę do tego autora, wiedziałam, iż musi być dobrym pisarzem. Wyobraźcie, więc sobie moją radość, gdy wydawnictwo Powergraph zaproponowało mi zrecenzowanie dzieła pana Kosika - o tak, mój uśmiech był baaaardzo szeroki!
Głównymi bohaterami są dzieci widoczne na okładce książki - Amelia, Kuba, Albert i Mi. Wspólnie przeżywają, z pozoru zwyczajne, przygody, choć Rafał Kosik opisuje je w taki sposób, iż nawet poranne wyrzucanie śmieci staje się wyczynem ekstremalnym. Czworo młodych ludzi napotyka na swojej drodze wiele problemów, jednak dzięki odwadze i ogromnej przyjaźni przeskoczą nad każdą kłodą, która zostanie rzucona im pod nogi!
,,Lepiej wciśnij ten gaz, ojciec. Miejsce w ostatniej ławce samo się nie zajmie."
Mimo tego, że za jakieś pół roku wybije mi osiemnastka, to i tak bawiłam się w najlepsze, czytając tę książkę. Rafał Kosik ma genialny warsztat! Jego lekki i przyjemny styl sprawiają, iż od lektury wprost nie można się oderwać. Potrafi wzbudzić w czytelniku ogromną ciekawość i ręczę, że nawet najmłodszy przedstawiciel naszej ludzkiej rasy z uwagą będzie śledził losy swoich fikcyjnych rówieśników.
,,Jednak z Emila jest złośliwy typ. No sama popatrz. Postanowiłam nie odbierać od niego telefonów, a on nie dzwoni."
Nigdy nie ukrywałam, że kocham literaturę dla dzieci. Wbrew pozorom to właśnie w tej prostocie kryje się najwięcej życiowych prawd oraz dobra, które każdy człowiek powinien nosić w sercu. Rafał Kosik napisał dydaktyczną książkę, pokazującą jak ważna jest przyjaźń, rozmowa i chęć zrozumienia drugiego człowieka.
Naturalnie w ,,Amelia i Kuba. Kuba i Amelia. Nowa szkoła" nie brakuje poczucia humoru! Wiele razy śmiałam się w głos i powtarzałam dany fragment po stokroć - zawsze bawił równie mocno. Drodzy rodzice, czytajcie swoim dzieciom takie lektury, a gwarantuję, że wszyscy na tym zyskają.
Pragnę jeszcze dodać, iż książka jest wydana naprawdę fantastycznie. Każdy rozdział został opatrzony rysunkiem związanym z daną przygodą. Wygodna czcionka w połączeniu z genialnym stylem pana Rafała sprawiają, iż tekst chłoniemy w zastraszającym tempie i nagle znikąd pojawia się ostatnia strona (niestety).
,,(...) wydaje się, że wszystko zaczyna się układać, aby zaraz potem się zepsuć."
Niezmiernie się cieszę, że w końcu poznałam tego świetnego pisarza. A jeszcze bardziej raduje mnie fakt, iż takie książki są jeszcze dostępne na rynku! Rzucając swój wiek w niepamięć, chętnie sięgnę po kolejne dzieła Rafała Kosika. Uczymy się całe życie i wbrew pozorom, czasem naprawdę powinniśmy przypomnieć sobie te (podobno) najprostsze, wręcz banalne lekcje.
Ja już wiem co będę podsuwać moim dzieciom (kiedyś tam) do czytania, aby pokochały literaturę. Mam nadzieję, że Ty też!
PS Z tego cyklu wydane są jeszcze dwie książki, jednak wydaje mi się, iż nie trzeba czytać ich po kolei. Bynajmniej ja - nie znając wcześniejszych tomów - przyswoiłam tę część bez problemu. :-)
ZAPRASZAM
http://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/
Proza Rafała Kosika interesowała mnie od dawna. Wiele dobrego nasłuchałam się o jego serii ,,Felix, Net i Nika", a kiedy na Targach Książki w Warszawie zobaczyłam długą kolejkę do tego autora, wiedziałam, iż musi być dobrym pisarzem. Wyobraźcie, więc sobie moją radość, gdy wydawnictwo Powergraph zaproponowało mi...
Nie ukrywam - na początku szło mi opornie. Często nie rozumiałam co czytam i zmuszałam się do dalszego poznawania lektury. Bohater zmieniający imiona, proza, dramat, symbole, mesjanizm - CO?!
Na szczęście, pozytywnie się zaskoczyłam. ,,Dziadów" na pewno nie zaliczę do moich ulubionych książek, aczkolwiek zdecydowanie to jedna z najciekawszych lektur. Zrozumiałam ją dopiero wtedy, gdy przeczytałam ostatnią stronę i trochę się nad nią zastanowiłam.
Nie zniechęcajcie się więc od razu i dajcie ,,Dziadom" szansę. To naprawdę całkiem przystępna powieść, choć nie da się ukryć - bardzo skomplikowana.
PS Nie lubię Mickiewicza, ale ,,Dziady" nawet mu się udały! :D
Nie ukrywam - na początku szło mi opornie. Często nie rozumiałam co czytam i zmuszałam się do dalszego poznawania lektury. Bohater zmieniający imiona, proza, dramat, symbole, mesjanizm - CO?!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNa szczęście, pozytywnie się zaskoczyłam. ,,Dziadów" na pewno nie zaliczę do moich ulubionych książek, aczkolwiek zdecydowanie to jedna z najciekawszych lektur. Zrozumiałam ją...