Kiedy odchodzi przyjaciel : refleksje o śmierci zwierząt domowych

Okładka książki Kiedy odchodzi przyjaciel : refleksje o śmierci zwierząt domowych Jeffrey Moussaieff Masson
Okładka książki Kiedy odchodzi przyjaciel : refleksje o śmierci zwierząt domowych
Jeffrey Moussaieff Masson Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Relacja nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
240 str. 4 godz. 0 min.
Kategoria:
nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Tytuł oryginału:
Lost Companions: Reflections on the Death of Pets
Wydawnictwo:
Grupa Wydawnicza Relacja
Data wydania:
2022-01-12
Data 1. wyd. pol.:
2022-01-12
Liczba stron:
240
Czas czytania
4 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366997769
Tłumacz:
Anna Czechowska
Tagi:
śmierć żałoba zwierzęta koty psy opieka nad zwierzętami poradnik
Średnia ocen

6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Kiedy słonie płaczą : o życiu emocjonalnym zwierząt Jeffrey Moussaieff Masson, Susan McCarthy
Ocena 8,0
Kiedy słonie p... Jeffrey Moussaieff ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
23 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
232
6

Na półkach:

Opowieści o innych opiekunach, którzy w różnych okolicznościach musieli pożegnać się ze swoimi podopiecznymi, pomagają w takich sytuacjach.

Opowieści o innych opiekunach, którzy w różnych okolicznościach musieli pożegnać się ze swoimi podopiecznymi, pomagają w takich sytuacjach.

Pokaż mimo to

avatar
1020
162

Na półkach:

Notka z tyłu książki sugeruje, że uzyskamy odpowiedź na pytania odnośnie opłakiwania naszych ukochanych zwierząt, że będziemy potrafili pocieszyć tych, którzy właśnie przechodzą ból po ich stracie. Niestety po przeczytaniu tego "działa" czuję się oszukana i bardzo żałuję spędzonego czasu. Ba, pragnę ostrzec innych przed sięganiem po tą pozycję. Co mogło pójść nie tak w omawianiu niezwykle ważnego i bolesnego tematu, jakim jest radzenie sobie z żałobą po naszych pupilach? Już mówię, a jest tego dużo.
Przede wszystkim nie jest to książka o odchodzeniu zwierzęcych przyjaciół , ani żałobie. To raczej zbiór luźnych opinii autora o zwierzętach, a raczej o psach, psach i jeszcze raz psach. W tym temacie pan Masson miał wiele do powiedzenia, ale tylko w kwestii jakie one są mądre, kochane, że nas kochają, że my je kochamy , że takie są współczujące i są najwspanialsze. Dla kotów zarezerwował krzywdzące stereotypy, wyrachowanie oraz stwierdzenie, że te stworzenia absolutnie nie mogą nas kochać. Zdanie i pojęcie autora na temat kotów dobrze podsumowuje jego opinia o słynnym kocie Oskarze - ten "cholerny kot".
Kolejna rzecz. Treści tu zawarte są niebezpieczne dla zdrowia i dobrostanu zwierząt. W skrócie weterynarz jest potrzebny tylko po to , by wykonać "ten zastrzyk" , poza tym w chorobach naszym zwierzęcym towarzyszom mają wystarczyć drogie suplementy, ruch i świeże powietrze. Co do samej eutanazji to pan Masson jest zwolennikiem naturalnej śmierci , bo przecież pies czy kot nie może wyrazić zgody na dobrą śmierć. Zresztą eutanazja jako "dobra śmierć" jest tu również negowana. Autor zaleca jednocześnie eutanazję w domu, która może powodować większą traumę i dłuższy czas potrzebny do przeżycia żałoby. Ale ja się znam, to wszak pan Masson "psycholog" mianuje się znawcą będąc hipokrytą , ponieważ nie był przy eutanazji żadnego ze swoich zwierząt. I przy tej okazji również warto wspomnieć, że zaleca nie pozostawianie zwierząt samych w domu tak w ogóle, bo to powoduje u nich stres i smutek a jednocześnie sam porzucił swojego staruszka psa .
Kolejna sprawa. Autor jest ignorantem o olbrzymim samouwielbieniu dla siebie. Używa sformułowań typu "nigdy nie widziałem,by", " nigdy nie słyszałem o..." , " nie mamy dostatecznej wiedzy na ten temat..." czy "nie przeprowadzono wystarczających / odpowiednich badań" negując tym samym całe tony artykułów, badań naukowych oraz opracowań w temacie demencji zwierząt, emocji kotów i wielu innych kwestii, które dla niego nie istnieją. Nie liczą się dla niego behawioryści, zoolodzy, zoopsycholodzy czy weterynarze. On wie swoje i wie najlepiej. Na dodatek w jednym z rozdziałów wytyka, że grono wspomnianych ludzi śmiało podważać jego poprzednie książki pod względem naukowym.
Jeśli jesteśmy jeszcze przy kwestiach naukowych to autor nie zna się na genetyce, nie zna się na etiologii , mocno antropomorfizuje i jako wsparcia używa artykułów z New York Timesa. Również w środku książki o żałobie nagle zaczyna bardzo agresywnie nawoływać do weganizmu. Jakby miało to znaczenie w przeżywaniu straty.
Podsumowując. Książka jest chaotyczna i źle napisana. Autor wielokrotnie powtarza te same myśli. Jest bardzo naiwna i takie treści można poruszać na herbatce ze znajomymi , a nie w książce za którą ludzie płacą. O żałobie i śmierci przeczytacie tu niewiele, a osoby szukające pocieszenia powinny omijać ją z daleka. Czuję się obrażona przez autora jako czytelnik, ponieważ treści są kiepskiej jakości. A jako właściciel zwierząt czuję się po lekturze jeszcze gorzej.

Notka z tyłu książki sugeruje, że uzyskamy odpowiedź na pytania odnośnie opłakiwania naszych ukochanych zwierząt, że będziemy potrafili pocieszyć tych, którzy właśnie przechodzą ból po ich stracie. Niestety po przeczytaniu tego "działa" czuję się oszukana i bardzo żałuję spędzonego czasu. Ba, pragnę ostrzec innych przed sięganiem po tą pozycję. Co mogło pójść nie tak w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
555
95

Na półkach: ,

TL;DR:
Okej, nie przeczytam już w tym roku chyba bardziej triggerującej, subiektywnej książki, z którą tak bardzo się nie polubię.

Rany.
Żeby ją przeczytać musisz mieć wiedzę, która pozwoli oddzielić guano od użytecznych informacji. No ale szkopuł jest w tym, że gdy już tę wiedzę posiadasz, to czytanie tej książki jest udręką. Do dziś stawiam sobie pytanie PO CO została w ogóle napisana.

Jeffrey Moussaieff Masson nie jest weterynarzem. Nie dyplomowanym psychologiem nawet. Szczęśliwie, autor sam przyznaje, że myśli zebrane w tej książce to tylko wstęp do ciekawej dyskusji.
I, o rany, jak ja bardzo nie chcę dyskutować z kimś, kto ma TAKIE poglądy.

Zacznijmy łagodnie. Co było super? Normalizowanie żałoby po stracie zwierzęcia. Każdego, jakiegokolwiek. Mówienie o tym, że żałoby nie powinno się wyśmiewać, więc jeśli Twoje dziecko, przyjaciel lub ciotka opłakują właśnie kota, rybkę czy patyczaka to mają do tego żalu prawo. A my nie bardzo mamy prawo do mówienia im, że “to tylko zwierzę”.

Dalej jest natomiast gorzej.
Autor mierzy wysoko i twierdzi, że będzie zajmował się w tej książce psychologią (sic!!!) straty. A potem jedzie z rury tak grubej, że ma chyba średnicę równika 😃
Masz depresję? Zjedz jabłko i idź na spacer. Autor krytykuje użycie leków (antydepresantów) twierdząc, że dobra dieta, suplementy i ruch to znacznie lepsze opcje. Leki mają wszak szkodliwe skutki uboczne (a nieleczona depresja nie?). Nie zapomnijcie uśmiechnąć się do lustra przy okazji bilansowania diety w ciężkim przypadku depresji. Przecierałam oczy, bo nie mogłam uwierzyć, że w XXI wieku napisał to ktoś z doktoratem w książce podobno zajmującej się “psychologią straty” 😃

Eutanazja to trigger (dla mnie) wielopłaszczyznowy. Bo niby coś tam pisze, że nie popiera tylko w przypadku ludzi, ale jednak osobiście mam takie uczucie, że jeśli chodzi o zwierzęta również nie jest zwolennikiem takiej drogi. Dość powiedzieć, że żadnego ze swoich zwierzaków nie uśpił (a miał ich wiele). Dalej jest tylko lepiej, bo według autora eutanazja twojego zwierzaka ZAWSZE (!!!) będzie wiązała się z poczuciem winy. 🤡 Jakaś ulga, że nie cierpi? Pewność podjęcia właściwej decyzji?
Oszaleliście?

Koty tylko wychodzące, ale argumentacja w tym miejscu to flaga zmieniająca kolor z czerwieni w bordo. Autor nie wyprowadza kotów na smyczy, bo uważa, że zarówno kotu jak i opiekunowi nie sprawiałoby to przyjemności. 🤡 Nie i już. Argumenty przeciw? Po co to komu wobec tak przytłaczającego dowodu anegdotycznego. Koty wychodzące są dla niego okej. Zagrożenia jakie stwarzają dla środowiska i to jak mogą skończyć kompletnie się nie liczą wobec "szczęścia" bombelka.

Jeden z wielu cytatów, które tam błyszczą: “Psy (...) są wilkami w psiej skórze. Nawet jeśli nie jest to do końca naukowo udowodnione.” 🤡 Ktoś mu powinien wytłumaczyć, że dowody wskazują na coś wręcz przeciwnego.

Po drodze autor udziela głosu ludziom, którzy pożegnali swoich zwierzęcych towarzyszy i pozwala im opowiedzieć swoje historie. Dla mnie, osobiście, tylko jedna z nich przedstawia godne pożegnanie towarzysza. Reszta była w moim odczuciu takim festiwalem hipokryzji i braku odpowiedzialności, że przecierałam oczy ze zdumienia, że im nie jest wstyd za własne zachowania.

Psychologów objeżdża w sposób oburzający. Tak, w książce o stracie twierdzi, że woli "wypłakać się na ramieniu przyjaciela niż obcej osoby z dyplomem". Czy terapia to w jego odczuciu wyłącznie bezpieczne miejsce do uronienia łezki?

Do tego uważa, że nie ma co mówić dzieciom, że spotkają swoje zwierzaki w jakiś zaświatach, bo jeszcze wytkną wam kłamstwo w dorosłym wieku 😃 🤡

Regularne odchodzenie od tematu i jakiś chaos myśli, to norma w tej książce. Paskudnie jest to wszystko miejscami rozmyte. Pojawiają się wtręty o etyce jedzenia mięsa (przypominam - Masson jest weganinem),oraz jakieś historie z New York Timesa, które trącą właśnie takim "wypełniaczem", żeby objętość się zgadzała.

Demencja u psów i kotów jest dla niego zjawiskiem wątpliwym. Autor się nie spotkał i nie był w stanie znaleźć żadnych (dla niego) wiarygodnych badań w tym temacie. No to wiadomo, nie istnieje.

Na koniec - ton tej książki jest koszmarnie infantylny. Psy i koty zawsze nas kochają, a ich jedynym celem w życiu jest obdarowanie tą miłością człowieka. Znaczy się psów, bo jeśli chodzi o koty to są tu potraktowane po macoszemu.
Nie powinno zatem dziwić olbrzymie pierdoleto o NIE KUPUJ, ADOPTUJ. I nie, że jakieś logiczne argumenty - wyłącznie odwołanie się do emocji i twojego sumienia 😃 Niezrozumienie różnicy między potrzebą przygarnięcia psa rasowego a psa ze schroniska na tym etapie już nawet nie dziwi. Adopcja to jedyny słuszny wybór - smutne pieski czekają w schronisku dniem i nocą tylko na miłość opiekuna i nie potrzebują niczego więcej (np. resocjalizacji, pracy, leczenia 😃). Poza tym jakie problemy, jak one tam wszystkie są wykastrowane a przecież kastracja i sterylizacja POPRAWIA (!) charakter twojego zwierzęcia - znaczy się zmniejszy jego poziom aktywności.
Aha, to okej, to załatwia WSZYSTKIE problemy.

Teksty o tym, że "jeśli masz dobre serce popłyń pod prąd i rozważ adopcję starego kota" to coś, na co musisz się przygotować. I tak, tylko serce. Nie warunki domowe, czasowe i finansowe na opiekę nad takim zwierzęciem. Miłość wszystko naprawi 🙂

Także jakbyście nie wiedzieli to adoptowany kot będzie wam ogromnie wdzięczny za adoptowanie, zwinie się w kłębek na łóżeczku i będzie leczyć ból złamanego serca po stracie (tak rzecze autor tego dzieła) 😃

Kolejna ze złotych myśli w tej książce to ta, że nigdy nie staniesz się wszystkim dla twojego psa, ale on może stać się wszystkim dla ciebie. Czekam na ten moment, w którym zacznie przynosić do domu hajs, gotować obiad i fundować mi rozrywki inne niż jechanie o 1:00 w nocy do weterynarza. W tym samym akapicie leci pojazd po sumieniu za zostawianie psów samych w domu. Zdaniem autora czworonogi podczas naszej nieobecności bezustannie zadają sobie pytania w stylu: kiedy wróci mój przyjaciel? Jak długo mam jeszcze czekać?

Nie wiem, czy coś w ostatniej dekadzie wciągnęło mi na maszt tak wiele czerwonych flag (a czytałam też Millana i posty psiarzy na Facebookowych grupkach, więc poprzeczka wisi WYSOKO). Ale hej - jeśli macie jakiegoś znajomego świadomego psiarza albo kociarza, który pożegnał właśnie przyjaciela, ale nienawidzicie go szczerze i tak sobie myślicie, że strata kumpla skopała go za mało, to możecie mu dać tę książkę w prezencie!

TL;DR:
Okej, nie przeczytam już w tym roku chyba bardziej triggerującej, subiektywnej książki, z którą tak bardzo się nie polubię.

Rany.
Żeby ją przeczytać musisz mieć wiedzę, która pozwoli oddzielić guano od użytecznych informacji. No ale szkopuł jest w tym, że gdy już tę wiedzę posiadasz, to czytanie tej książki jest udręką. Do dziś stawiam sobie pytanie PO CO została w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
957
23

Na półkach:

Wielkie rozczarowanie.

Wielkie rozczarowanie.

Pokaż mimo to

avatar
3821
3763

Na półkach:

W większości ciekawa, choć subiektywna. Nie jest to poradnik dla opiekuna tracącego pupila, tylko zbiór odczuć autora wraz z przykładami relacji ludzko-zwierzęcych. Pod koniec książki trochę to nużące zwłaszcza pewne powtórzenia.
Ponadto ten subiektywizm czasami mnie raził. Autor często używa sformułowań "nie widziałem jeszcze psa z ..."(np. demencją),"nie znam ludzi którzy by..." "nie jestem przekonany do..." i dalej w treści skoro autor tego nie doznał to tego nie ma na świecie, przynajmniej taki jest wydźwięk kolejnych akapitów. Akurat psa z demencją znałam osobiście, a o innych aspektach odejścia przyjaciela chętnie bym poczytała, ale autor nie jest przekonany do np. wyróżnionych w psychologii etapów żałoby, wobec czego pisze, że nie jest przekonany i porzuca temat. W książce która w opisie sugeruje pomoc w przeżywaniu żałoby to trochę niepoważne.

W większości ciekawa, choć subiektywna. Nie jest to poradnik dla opiekuna tracącego pupila, tylko zbiór odczuć autora wraz z przykładami relacji ludzko-zwierzęcych. Pod koniec książki trochę to nużące zwłaszcza pewne powtórzenia.
Ponadto ten subiektywizm czasami mnie raził. Autor często używa sformułowań "nie widziałem jeszcze psa z ..."(np. demencją),"nie znam ludzi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
276
273

Na półkach:

Kiedy odchodzi przyjaciel. Refleksje o śmierci zwierząt domowych— to pozycja, która złapała moje serce, ścisnęła mocno, mocniej niżbym tego chciała i wycisnęła z niego więcej niż kiedykolwiek bym się spodziewała. Łez.


W trakcie lektury siedziałam i przytulałam moje koty, płacząc i myśląc o tym, że oprócz tego, że boje się o ich śmierć normalnie, dodatkowo, jest mi przykro… bo myślałam o tych wszystkich zwierzętach i ich właścicielach, którym kiedyś pękło i w przyszłości znowu, pęknie serce.

Spodziewałam się, że ta książka da mi ukojenie. Że otuli kocykiem i powie „hej, każdy kiedyś umrze, ale nie martw się, twoje koty odnajdą cię po drugiej stronie…”. Jak ja się pomyliłam.

Owszem, bardo dużo dała mi ta książka, ale wzruszeń i przemyśleń. Nie otuliła i nie podała ręki by pomóc mi wstać. Ona podała mi wskazówki, jak przeżyć życie z moimi kotami i jak próbować się przygotować do ich odejścia. Jak odrzucić egoizm i być dla nich nie tylko gdy żyją, ale zwłaszcza w momencie, gdy będą odchodzić.


Autor nie daje nam gotowego przepisu na to, jak radzić sobie z utratą bliskiej nam istoty, bo powiedzmy sobie szczerze. Zwierzę, z którym spędzamy lata, dzielimy dom, nierzadko wspólnie śpimy w jednym łóżku, jest przy nas na dobre i złe… to jest rodzina. Wiem po sobie, że moje koty, są dla mnie jak dzieci i czy ktoś to rozumie czy nie, nie czuję się ich właścicielką. Dla mnie są one bliższe niż niejeden krewny.
Dzieci, których los nie chciał nam dać, a które „odratowaliśmy” sami. Znajdy, które wpasowały się w nasz dom i teraz tworzą z nami RODZINĘ.


„Ponieważ z psami i kotami nawiązujemy relacje podobne do tych z dziećmi, ich utrata przypomina stratę dziecka. (…) Osoby, które nie dostrzegają tego właśnie aspektu relacji, często reagują wrogo wobec ludzi niekujących się ze swoim uwielbieniem dla czworonogów”. Strona 61.

Spotykam się często z niezrozumieniem. No bo jak to? Kochać zwierzę? Aż tak?

„W końcu jak w ogóle można porównywać śmierć zwierzęcia - tylko zwierzęcia - do śmierci ukochanej osoby? No cóż, można, ponieważ tak się składa, że to zwierzę też jest ukochane”. Strona 66.

A ja… kocham je :) i wiem, że one kochają mnie. Odczuwam to w każdym ich geście i życzę każdemu takiej miłości, czy to od drugiego człowieka, zwierzęcia czy samego siebie…

Nie mam pojęcia jak kiedyś poradzę sobie bez nich. Ciężko jest mi nawet o tym pisać.

Przepiękna książka. Gorąco polecam, z całego, wrażliwego serduszka.

Kiedy odchodzi przyjaciel. Refleksje o śmierci zwierząt domowych— to pozycja, która złapała moje serce, ścisnęła mocno, mocniej niżbym tego chciała i wycisnęła z niego więcej niż kiedykolwiek bym się spodziewała. Łez.


W trakcie lektury siedziałam i przytulałam moje koty, płacząc i myśląc o tym, że oprócz tego, że boje się o ich śmierć normalnie, dodatkowo, jest mi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
287
287

Na półkach:

"Przyjmując pod swój dach psa, otwierasz się na ogrom miłości, a w przyszłości na ogrom smutku." 💔

"Zdechło."
"Trudno."
"To przecież tylko zwierzę!"
Tak mówią Ci, którzy nigdy nie poczuli tego ogromu bezinteresownej miłości!
Tak mówią Ci, którzy nigdy nie zaznali tej najpiękniejszej miłości!
Ale jest tak, że dopóki nie poczujemy miłości do jakiegoś zwierzęcia, dopóty nie będziemy mieć pojęcia, że jesteśmy zdolni do kochania go czystym i niczym nieposkromionym uczuciem. Jestem przekonana o tym, że nasze relacje ze zwierzętami są znacznie głębsze, niż jesteśmy w stanie to określić.
Najokrutniej przekonujemy się o sile naszej więzi, gdy nadchodzi czas pożegnania!
A powiedzmy szczerze, nigdy nie jesteśmy na ten moment przygotowani!
Nasze zwierzęta opuszczają nas wcześniej, niż jesteśmy gotowi im na to pozwolić!
Najważniejszą rzeczą w tych ostatnich chwilach ich życia jest właśnie nasza obecność, choć nam samym towarzyszenie w ich umieraniu rozdziela serce!
Czujemy bezradność, żal, smutek.
Nie wstydźmy się mówić o tym, jak bardzo je kochaliśmy. Jak bardzo nam ich brakuje. Nie wstydźmy się łez.
Nikt nie ma prawa Nas oceniać, bo nikt poza nami nie wie, co czuliśmy w stosunku do naszego zwierzęcia, i tym bardziej nie zdaje sobie sprawy z tego, co czujemy teraz, po jego stracie!
W moim odczuciu wraz ze śmiercią naszego zwierzęcia umiera kawałek Nas 💔
Ale jakże mogłoby być inaczej, skoro kochamy je, a one odwzajemniają naszą miłość. Obdarzamy je silnym uczuciem, ponieważ one robią dokładnie to samo!
Jesteśmy ich światem!
Zastanów się nad tym. Przecież twoje zwierzę nie wie, co robisz ani dlaczego to robisz. Wie tylko, że jesteś, że wszystko jest dobrze i że je kochasz.
Więc, gdy przyjdzie czas odejścia zadbaj o jego spokój i bądź przy nim.. do samego końca 💔

Ta książka sprawi, że będziecie płakać.
Jest pełna przyjmujących historii o zwierzętach i więziach, jakie z nimi tworzymy.
Nie są to opowieści łatwe, jednak pozwalają oswoić temat śmierci, z którym każdy opiekun będzie musiał się kiedyś zmierzyć.
Współpraca @wydawnictworelacja

"Przyjmując pod swój dach psa, otwierasz się na ogrom miłości, a w przyszłości na ogrom smutku." 💔

"Zdechło."
"Trudno."
"To przecież tylko zwierzę!"
Tak mówią Ci, którzy nigdy nie poczuli tego ogromu bezinteresownej miłości!
Tak mówią Ci, którzy nigdy nie zaznali tej najpiękniejszej miłości!
Ale jest tak, że dopóki nie poczujemy miłości do jakiegoś zwierzęcia, dopóty...

więcej Pokaż mimo to

avatar
474
385

Na półkach:

Sięgając po „Kiedy odchodzi przyjaciel” zdawałem sobie sprawę z ryzyka emocjonalnego przeciążenia, jakie wpisane jest w lekturę pozycji poświęconej zwierzętom, w szczególności tym domowym, spośród których Jeffrey Moussaieff Masson na pierwszy plan wysuwa psy ze względu na ich życzliwe usposobienie. Doświadczenia człowieka z najukochańszym czworonogiem stają się przyczynkiem do rozmyślań o jego odejściu, na co nikt nigdy nie był, nie jest i nie będzie przygotowany. Mógłbym napisać, że zwierzęta uczą empatii, człowieczeństwa albo bywają bardziej ludzkie niż my sami, ale to nadal za mało, aby wyrazić szacunek wobec autora za ogrom miłości względem każdej istoty, o jakiej przyszło mu pisać w swojej książce. W wielu miejscach przywołano relacje innych osób, które musiały pożegnać się ze swoimi zwierzętami, a niekiedy odwołano się do ich bieżącej sytuacji, nie wyłączając kwestii wymierania wielu gatunków, przerażających hodowli albo znamiennego w Azji Południowo – Wschodniej zwyczaju spożywania psiego oraz kociego mięsa. Całe szczęście to tylko wtrącenia, co urozmaicić mają wypowiedź Jeffreya Moussaieff Massona, będącą, jak dobitnie wskazano w tytule, refleksją nad śmiercią zwierząt domowych. Wobec powyższego nie sposób zarzucić autorowi tematyczno – narracyjnego niedbalstwa, skoro ten nie pretenduje do miana eksperta w obranym temacie, lecz zgodnie z nazwą książki prezentuje swój punkt widzenia i to w sposób niewymuszony, a co jak najbardziej wpisuje się w ramy refleksji. Na pochwałę zasługuje odrzucenie w tekście czasownika „zdychać” na rzecz „odejścia” zwierząt, które ludzkość zarezerwowała na własne potrzeby. Jeffrey Moussaieff Masson przywraca zwierzętom podmiotowość, przypomina o ich uczuciach, a co najważniejsze czyni żałobę po śmierci ukochanego przyjaciela normalną i niezbędną dla prawidłowego funkcjonowania. Przygotujcie chusteczki, to wyciskacz łez.

Sięgając po „Kiedy odchodzi przyjaciel” zdawałem sobie sprawę z ryzyka emocjonalnego przeciążenia, jakie wpisane jest w lekturę pozycji poświęconej zwierzętom, w szczególności tym domowym, spośród których Jeffrey Moussaieff Masson na pierwszy plan wysuwa psy ze względu na ich życzliwe usposobienie. Doświadczenia człowieka z najukochańszym czworonogiem stają się przyczynkiem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3143
1431

Na półkach: ,

Nie kojarzę tego typu książki na naszym rynku, a na pewno jest ona bardzo potrzebna. Ilu z nas ma zwierzęcych pupili i prędzej, czy później będzie musiało stawić czoła ich odejściu? O dobrostan zwierząt na szczęście dba się coraz bardziej, coraz więcej osób traktuje zwierzęta jak przyjaciół, a nie jak rzeczy. Autor tej książki przede wszystkim daje nam przyzwolenie na żałobę po zwierzęciu - czy to jest pies, czy kot, czy rybka, mamy prawo go opłakiwać i przeżywać tę żałobę po swojemu. Na pochybel wszystkim tym, którzy stwierdzają "przecież to tylko pies". Jest tu bardzo wiele pięknych opowieści o zwierzętach - także tych dzikich - i ich relacjach z ludźmi. Jedyne to, co mieszane uczucia wzbudził we mnie stosunek autora do eutanazji, ale bez wątpienia jest to trudny temat.

Nie kojarzę tego typu książki na naszym rynku, a na pewno jest ona bardzo potrzebna. Ilu z nas ma zwierzęcych pupili i prędzej, czy później będzie musiało stawić czoła ich odejściu? O dobrostan zwierząt na szczęście dba się coraz bardziej, coraz więcej osób traktuje zwierzęta jak przyjaciół, a nie jak rzeczy. Autor tej książki przede wszystkim daje nam przyzwolenie na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1211
1032

Na półkach: , , , ,

"Ich jedyne przewinienie: umierają, zanim jesteśmy na to gotowi."
To książka złożona z "refleksji o śmierci zwierząt domowych", lektura, którą czytałam w małych fragmentach, czasem mniejszych niż rozdział. Bo jeśli jak ja, mieliście choć raz w życiu przyjaciela, który kochał całym sobą, składał się od nosa do ogona z serca i oddania, nie będzie to dla Was książka łatwa.

Jeffrey Moussaieff Masson pisze emocjami, przepięknie akcentując podejmowane tematy cytatami z ludzi, którzy dzielili się z nim żalem i rozpaczą po stracie ukochanych zwierzaków. Daleki jest od przytłaczania nas fachową wiedzą, podaje ją raczej mimochodem, wspierając się artykułami, do których linki umieścił w przypisach. Więcej jest jednak linków do filmów z YouTube'a lub innych mediów, na których uwieczniono miłość, oddanie i rozdzierające serce odchodzenie.

Błędne byłoby założenie, że "Kiedy odchodzi przyjaciel" to jedynie pocieszenie po najbliższym kotku czy piesku. Po pierwsze, są tutaj opowieści i rozdziały o przyjaźniach przekraczających wyobraźnię, tych z krokodylem, lwem i indyczkami. Po drugie sam temat odchodzenia wiedzie do dygresji i całych rozdziałów poświęconych niezwykłej intuicji kotów, rytuałom pozwalającym pokonać żałobę, wreszcie wegetarianizmowi, szczerym rozmowom z dziećmi i niezgodzie na traktowanie bólu po śmierci zwierzęcia jako dziwactwa.

To nie jest poradnik lecz bardzo osobiste dzielenie się wiedzą i doświadczeniem. Poruszająca opowieść o miłości, eksplozja ciepłych uczuć i zrozumienia dla każdego, kto pokochał zwierzę jak dziecko, jak przyjaciela... I choć wiele osób nadal uznaje taką miłość i żałobę za przesadę, a porównanie do straty bliskiej osoby niemal za świętokradztwo, to ja łączę się z autorem w twierdzeniu, że jest coś niebywałego w bliskości jaka może połączyć przedstawicieli zupełnie różnych gatunków.

Psy lekceważone, zjadane, odpędzane kijami i mój Dyzio, który zdaje się mieć tylko jeden organ: serce. Trudno myśleć o jego śmierci ale ona jest i nie można jej będzie uniknąć. Może wtedy książka Massona jeszcze raz przypomni mi, że kochać będę go zawsze, a pustkę po stracie zapełni tylko kolejna miłość.

Pani_Ka Czyta
Dziękuję Wydawnictwu Relacja

"Ich jedyne przewinienie: umierają, zanim jesteśmy na to gotowi."
To książka złożona z "refleksji o śmierci zwierząt domowych", lektura, którą czytałam w małych fragmentach, czasem mniejszych niż rozdział. Bo jeśli jak ja, mieliście choć raz w życiu przyjaciela, który kochał całym sobą, składał się od nosa do ogona z serca i oddania, nie będzie to dla Was książka łatwa....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    48
  • Przeczytane
    26
  • 2022
    4
  • Posiadam
    3
  • 2023
    2
  • Legimi fakt
    1
  • Biosfera/Ekologia
    1
  • Ma <3
    1
  • Premierowe
    1
  • Literatura związana ze zwierzętami
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kiedy odchodzi przyjaciel : refleksje o śmierci zwierząt domowych


Podobne książki

Przeczytaj także