-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński13
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać347
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2021-01-17
2009-04
2015-03-20
Kolejna świetna książka Ewy Nowak. Podoba mi się w tej autorce to, że przedstawia problemy z dwóch stron: ze strony osoby, która przez kogoś cierpi i jest pokrzywdzona, i ze strony tego, przez kogo ona cierpi.
Co do lektury - zdecydowanie bardziej polubiłam Dorotę, a Kamila denerwowała mnie tym, że czasami zauważała tylko czubek własnego nosa, ale ją też poniekąd polubiłam. Zdecydowanie poleciłabym tą książkę.
Kolejna świetna książka Ewy Nowak. Podoba mi się w tej autorce to, że przedstawia problemy z dwóch stron: ze strony osoby, która przez kogoś cierpi i jest pokrzywdzona, i ze strony tego, przez kogo ona cierpi.
Co do lektury - zdecydowanie bardziej polubiłam Dorotę, a Kamila denerwowała mnie tym, że czasami zauważała tylko czubek własnego nosa, ale ją też poniekąd...
2015-02-15
Arcydzieło... Jeszcze nigdy nie czytałam takiej książki. Po okładce, tytule i opisie nie spodziewałam się niczego specjalnego, ale po raz kolejny przekonałam się, że nie należy oceniać książki po okładce.
Do opisu książki raczej idealnie pasuje cytat z epiogu: "Setki kartek leżały w bezładnej stercie. Każda z nim opowiadała własną historię smutku lub triumfu, przywołując wspomnienia z różnych etapów życia Rosie."
Arcydzieło... Jeszcze nigdy nie czytałam takiej książki. Po okładce, tytule i opisie nie spodziewałam się niczego specjalnego, ale po raz kolejny przekonałam się, że nie należy oceniać książki po okładce.
Do opisu książki raczej idealnie pasuje cytat z epiogu: "Setki kartek leżały w bezładnej stercie. Każda z nim opowiadała własną historię smutku lub triumfu, przywołując...
2012
Oh... Ciarki po mnie przechodzą, gdy to czytam...
Oh... Ciarki po mnie przechodzą, gdy to czytam...
Pokaż mimo to2010
Te rysunki wyglądają, jakby je rysował sześciolatek... I te podpisy: "nie można dotykać dzieci między nóżkami". Kto to napisał, albo ma nie po kolei w głowie, albo jest jakimś zboczeńcem...
Te rysunki wyglądają, jakby je rysował sześciolatek... I te podpisy: "nie można dotykać dzieci między nóżkami". Kto to napisał, albo ma nie po kolei w głowie, albo jest jakimś zboczeńcem...
Pokaż mimo to2015-02-01
"CZYŃ TO CO PRAGNIESZ!" Chyba nie jestem jedyną osobą, której w tej książce brakowało tylko obrazków. Oprócz tego - po prostu arcydzieło. "Nie kończąca się historia" pokazuje, że niektóre książki dla dzieci są lepsze i mądrzejsze od niektórych dla dorosłych. Bardzo podobało mi się zakończenie. Nasuwa się pytanie: dlaczego autor nie napisał kolejnych części? I tutaj ta sama odpowiedź, co do wielu innych pojedynczych książek: druga część mogłaby być gorsza i to by wszystko zepsuło, a przede wszystkim efekt, że wszystko zakończyło się bardzo pomyślnie i przemyślanie. Jednak mimo że książka ma prawie pięćset stron i tak czuje się niedosyt.
"CZYŃ TO CO PRAGNIESZ!" Chyba nie jestem jedyną osobą, której w tej książce brakowało tylko obrazków. Oprócz tego - po prostu arcydzieło. "Nie kończąca się historia" pokazuje, że niektóre książki dla dzieci są lepsze i mądrzejsze od niektórych dla dorosłych. Bardzo podobało mi się zakończenie. Nasuwa się pytanie:...
więcej mniej Pokaż mimo to
O wiele gorsze niż się spodziewałam. Mój dziennik szybko został zniszczony, akurat nie miałam ochoty na "kreatywną destrukcje". Na początku bardzo podobał mi się. A potem doszłam do wniosku, że niektóre pomysły są po prostu z kosmosu [weź tę książkę pod prysznic", "weź ten dziennik na miasto, zachęć ludzi, żeby w nim rysowali", zrzuć ten dziennik ze wzgórza"]. I że autorce po prostu się nudziło, i zgarnęła na takiej książeczce sporo pieniędzy. Do dziennika rzadko zaglądam, jedyne, co uważam za naprawdę udany pomysł, to "zbieraj tu owocowe naklejki" co robię bardzo często.
Słowem- dla mnie trochę tandetna książka, można się zawieść.
O wiele gorsze niż się spodziewałam. Mój dziennik szybko został zniszczony, akurat nie miałam ochoty na "kreatywną destrukcje". Na początku bardzo podobał mi się. A potem doszłam do wniosku, że niektóre pomysły są po prostu z kosmosu [weź tę książkę pod prysznic", "weź ten dziennik na miasto, zachęć ludzi, żeby w nim rysowali", zrzuć ten dziennik ze wzgórza"]. I że...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-06
Na pewno nie można nazwać tego arcydziełem, ale oryginalna, jestem mile zaskoczona. Podoba mi się, że pani Ingrid Law wymyśliła tak niebanalny talent. Sama chciałabym go mieć. Ba, chyba każdy chciałby. Czy jednak może on być uciążliwy czy bolesny? Oczywiście! Rodzina Beaumontów, a szczególnie "Miś" już nieraz się o tym przekonali. Bo nawet smykałka do robienia wszystkiego idealnie jest na swój sposób uciążliwa.
Polecam dla dzieci w wieku 9 - 14 a szczególnie trzynastolatkom!
Na pewno nie można nazwać tego arcydziełem, ale oryginalna, jestem mile zaskoczona. Podoba mi się, że pani Ingrid Law wymyśliła tak niebanalny talent. Sama chciałabym go mieć. Ba, chyba każdy chciałby. Czy jednak może on być uciążliwy czy bolesny? Oczywiście! Rodzina Beaumontów, a szczególnie "Miś" już nieraz się o tym przekonali. Bo nawet smykałka do robienia wszystkiego...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-06-07
Książki Astrid Lindgren mają niepowtarzalny czar, którzy umieją zrobić tylko wybitni pisarze. Opowieść, tak samo jak "Dzieci z Bullerbyn" pachnie latem i wyprawami nad rzekę, zimą i zjeżdżaniu na sankach i oczywiście przezabawnymi osobami, nieporadnymi, przemądrzałymi, pewnymi siebie [czasem aż za bardzo]. Nie da się nie polubić gromadki dzieci, Melkera i oczywiście gromadki zwierząt. A momenty takie jak w ostatnich rozdziałach były naprawdę smutne, budziły złość i antypatie, po rozwiązanym wątku także ulgę.
Słowem: to wszystko po prostu tworzy idealną całość.
Książki Astrid Lindgren mają niepowtarzalny czar, którzy umieją zrobić tylko wybitni pisarze. Opowieść, tak samo jak "Dzieci z Bullerbyn" pachnie latem i wyprawami nad rzekę, zimą i zjeżdżaniu na sankach i oczywiście przezabawnymi osobami, nieporadnymi, przemądrzałymi, pewnymi siebie [czasem aż za bardzo]. Nie da się nie polubić gromadki dzieci, Melkera i oczywiście...
więcej mniej Pokaż mimo to2006
Może i motyw siedmioletniego chłopca, który nigdy nie spotkał się z najczęstszymi, powszechnie używanymi idiomami jest trochę naciągany, książkę bardzo szybko się czyta i jest nawet zabawna.
Może i motyw siedmioletniego chłopca, który nigdy nie spotkał się z najczęstszymi, powszechnie używanymi idiomami jest trochę naciągany, książkę bardzo szybko się czyta i jest nawet zabawna.
Pokaż mimo to2015-01-05
Książkę czytałam w zupełnie innym wydaniu z fotosami filmu, scenariuszem, piosenkami i wypowiedziami aktorów i reżysera. Szkoda, że jej tutaj nie ma. Ale przejdźmy do opinii.
"Panna z mokrą głową" nie jest do końca opowieścią wesołą, i dobrze, ponieważ książka nie jest sztuczna. Ponieważ jest na świecie coś takiego jak śmierć, problemy finansowe czy utrata. A w książce niestety utrat było bardzo wiele. Szczególnie żal mi było pieska Draba, który spłonął w pożarze. Szkoda, że Irenka nie miała drugiego pieska.
Na pewno nie utożsamiałam się z Irenką, jednak przy jej szalonych wybrykach często zanosiłam się od śmiechu... i oczywiście od niespotykanego tupetu.
Duży plus: wszystkie postacie są bardzo życiowe, każda jest inna, każda ma swoje wady i zalety, śmieszne zachowania.
Książkę czytałam w zupełnie innym wydaniu z fotosami filmu, scenariuszem, piosenkami i wypowiedziami aktorów i reżysera. Szkoda, że jej tutaj nie ma. Ale przejdźmy do opinii.
"Panna z mokrą głową" nie jest do końca opowieścią wesołą, i dobrze, ponieważ książka nie jest sztuczna. Ponieważ jest na świecie coś takiego jak śmierć, problemy finansowe czy utrata. A w książce...
2014-12-24
Ponadczasowe dzieło.
Chyba każdy z nas miał kiedyś do czynienia z kimś podobnym do Scoorg'a... Gburowaty staruszek, nic go nie cieszy, nikogo nie lubi i podoba mu się to. Od początku książka zaczynała się bardzo ciekawie. Postać Ebenzera Scoorg'a, [choć na pewno nikt się z nim nie utożsamiał] była ciekawa. Książkę spokojnie i ciekawie się czyta, póki nie pojawia się...Marley. Z reguły nie przerażają mnie duchy w filmach ani książkach, duch starego wspólnika był strasznie mroczny. Powieść była życiowa, wzruszająca, straszna - idealne połączenie.
A szczególnie idealna książka na ten okres. Chyba najlepsza książka, jaką dotychczasowo czytałam.
Ponadczasowe dzieło.
Chyba każdy z nas miał kiedyś do czynienia z kimś podobnym do Scoorg'a... Gburowaty staruszek, nic go nie cieszy, nikogo nie lubi i podoba mu się to. Od początku książka zaczynała się bardzo ciekawie. Postać Ebenzera Scoorg'a, [choć na pewno nikt się z nim nie utożsamiał] była ciekawa. Książkę spokojnie i ciekawie się czyta, póki nie pojawia...
2014-12-20
Niesamowita.
Zazwyczaj nawet byli narkomani i ludzie zepchnięci na margines społeczny są tematem tabu. Tutaj można zobaczyć czym naprawdę jest dla takiego człowieka takie życie. Całkiem jak tych zwyczajnych ludzi, tylko trochę gorsze. Książka to nie jest byle sobie autobiografia. Mówi o tym, choć pewnie nie wiele czytelników to dostrzegło, żeby nie osadzać nikogo i niczego pochopnie, a szczególnie zwierząt domowych i ich traktowania. Nieraz w książce były opisane bardzo nieprzyjemne wydarzenia, gdzie ludzie osądzali Jamesa pochopnie, ale nie musiały być to wcale wyjątkowo głupie osoby. Tak naprawdę mógł to być nawet każdy z nas. A przecież sami nienawidzimy być sądzeni niesprawiedliwie, prawda?
Słowem: książka była znakomita, szkoda, że nie przeczytałam najpierw pierwszej powieści. Ale na pewno przeczytam, jeśli znajdę w bibliotece miejskiej. Ja nigdy nie lubiłam kotów, ale po przeczytaniu tej powieści nie trudno było zmienić zdanie.
Niesamowita.
Zazwyczaj nawet byli narkomani i ludzie zepchnięci na margines społeczny są tematem tabu. Tutaj można zobaczyć czym naprawdę jest dla takiego człowieka takie życie. Całkiem jak tych zwyczajnych ludzi, tylko trochę gorsze. Książka to nie jest byle sobie autobiografia. Mówi o tym, choć pewnie nie wiele czytelników to dostrzegło, żeby nie osadzać nikogo i niczego...
2010
Nigdy nie przepadałam za fantasty, ale to jest rewelacja. Chociaż "Harry Potter" jest o wiele grubszy, nie dorównuje "Narni".
Szkoda, że tak mało osób wie, że autor chciał napisać tą książce, by w ten sposób przedstawić swojej siostrzenicy Biblię. Może w tedy inaczej zrozumieliby sens tej książki. Lektura ma wielki plus - choć była moją lekturą obowiązkową, była naprawdę wciągająca i aż rwało się do czytania. Aż trudno nie polubić ciekawskiej Łucji i jej siostry - Zuzanny. Natomiast Piotra i Edmunda nie za bardzo polubiłam.
Nigdy nie przepadałam za fantasty, ale to jest rewelacja. Chociaż "Harry Potter" jest o wiele grubszy, nie dorównuje "Narni".
Szkoda, że tak mało osób wie, że autor chciał napisać tą książce, by w ten sposób przedstawić swojej siostrzenicy Biblię. Może w tedy inaczej zrozumieliby sens tej książki. Lektura ma wielki plus - choć była moją lekturą obowiązkową, była naprawdę...
2014-11-23
Z każdej książki z "Serii Miętowej" zapamiętuje coś charakterystycznego.
Ta część bez wątpienia odróżnia się od reszty. Ma trochę smętny klimat bogactwa, przepychu i tego wszystkiego, od czego Sara chcę choć na chwilę odpocząć... Nie wiem, czy autorka miała to na celu, ale "Rezerwat niebieskich ptaków" uświadamia, że życie bogacza nie zawsze jest kolorowe... Tacy ludzie żyją tak samo jak ci biedniejsi, też mają problemy... a nawet więcej. Bardzo denerwowała mnie Beata swoimi głupimi docinkami, jakby chciała pokazać, że Sara ją śmieszy i że jej zazdrości i współczuje jednocześnie, a z drugiej strony złości się, gdy ta przez jakiś czas nie kontaktuje się z nią? Nie chciałabym się przyjaźnić z kimś takim!
Z innej strony lektura pokazuje, że nawet najidealniejszy związek może zepsuć zazdrość, przed którą trudno się obronić...
Z każdej książki z "Serii Miętowej" zapamiętuje coś charakterystycznego.
Ta część bez wątpienia odróżnia się od reszty. Ma trochę smętny klimat bogactwa, przepychu i tego wszystkiego, od czego Sara chcę choć na chwilę odpocząć... Nie wiem, czy autorka miała to na celu, ale "Rezerwat niebieskich ptaków" uświadamia, że życie bogacza nie zawsze jest kolorowe... Tacy ludzie...
2004-11-30
Myślę, że "Martynka" to najlepsza seria, jaką można dać do czytania dzieciom w wieku 6 - 10 lat. Dlaczego właśni dzieciom, a nie dziewczynkom? Ponieważ książka jest dla chłopców i dziewczynek, bo oprócz Martynki jest też jej brat - Jaś. Może i historyjki są banalne i przewidywalne, ale czegóż tu wymagać? I tak pozostanie uroczą książką, a poza tym daje plus za najładniejsze, najbardziej realistyczne ilustracje!
Myślę, że "Martynka" to najlepsza seria, jaką można dać do czytania dzieciom w wieku 6 - 10 lat. Dlaczego właśni dzieciom, a nie dziewczynkom? Ponieważ książka jest dla chłopców i dziewczynek, bo oprócz Martynki jest też jej brat - Jaś. Może i historyjki są banalne i przewidywalne, ale czegóż tu wymagać? I tak pozostanie uroczą książką, a poza tym daje plus za...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012
2011
To było moje pierwsze spotkanie z serią "Dziennik Cwaniaczka" i byłam pod wrażeniem. Spodobał mi się komizm książki i śmieszne obrazki :D
To było moje pierwsze spotkanie z serią "Dziennik Cwaniaczka" i byłam pod wrażeniem. Spodobał mi się komizm książki i śmieszne obrazki :D
Pokaż mimo to
Mimo że tytuł nie jest zbyt zachęcający, Momo to wspaniała ksiązka od której trudno się oderwać. Czasami zastanawiam się, czy szarzy panowie nadal nie są wśród nas?
Mimo że tytuł nie jest zbyt zachęcający, Momo to wspaniała ksiązka od której trudno się oderwać. Czasami zastanawiam się, czy szarzy panowie nadal nie są wśród nas?
Pokaż mimo to