-
ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant10
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2017-11-11
2015-02-08
Bona Sforza, Barbara Radziwiłłówna i Anna Jagiellonka to kobiety, którym przyszło żyć w bardzo nieciekawych czasach dla Rzeczypospolitej. Wszystkie trzy były nieszczęśliwe, szkalowane, pogardzane i niedoceniane. Każda z nich została na swój sposób zniszczona przez jednego mężczyznę - Zygmunta Augusta. Portrety matki, żony i siostry króla Polski pokazują, że kobiety są w stanie znieść wiele, gdy w grę wchodzi miłość do mężczyzny i ich własne ambicje.
Kamil Janicki po raz kolejny mnie pozytywnie zaskakuje. Inna jego książka " Pierwsze damy II Rzeczypospolitej" nie podobała mi się aż tak, jak Damy złotego wieku. Być może dlatego, że w tym wypadku widzę dużo większą dbałość o szczegóły, skrupulatność, której w tej pierwszej pozycji zabrakło? Autor zabiera nas w czasy, w których Rzeczpospolitą rządzi Zygmunt Stary, a do jego kraju ma przyjechać Bona Sforza - jego narzeczona. Poznajemy nie tylko historię dzieciństwa tej fascynującej kobiety, czytelnik zaczyna rozumieć dlaczego, po przyjeździe do Polski podejmowała takie, a nie inne decyzje. Mogę śmiało powiedzieć, że nauczyłam się tej karty historii od nowa. Opowieść Kamila Janickiego o Bonie porwała mnie od pierwszej strony.
W dalszej części książki poznajemy bliżej Barbarę Radziwiłłównę i Annę Jagiellonkę. Są to smutne historie, pokazujące, że w tamtych czasach kobiety miały tylko jedno zadanie i tylko do tego były sprowadzane - do odpowiedniego zamążpójścia, przynoszącego prestiż rodowi, z którego się wywodziły i do urodzenia następcy tronu. Autor przeprowadza nas przez skandale, intrygi, polityczne rozgrywki i ambicje Jagiellonów z właściwą sobie gracją i sprawia, że ani na moment nie mam ochoty odkładać książki.
Całość recenzji dostępna na blogu : e2--ksiazkowo.blog.pl
Bona Sforza, Barbara Radziwiłłówna i Anna Jagiellonka to kobiety, którym przyszło żyć w bardzo nieciekawych czasach dla Rzeczypospolitej. Wszystkie trzy były nieszczęśliwe, szkalowane, pogardzane i niedoceniane. Każda z nich została na swój sposób zniszczona przez jednego mężczyznę - Zygmunta Augusta. Portrety matki, żony i siostry króla Polski pokazują, że kobiety są w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-10-26
Czytając książki takie jak ta uświadamiam sobie, jak wielkie mam szczęście w życiu. Gdy ją tylko zobaczyłam, wiedziałam, że muszę przeczytać. To była jedna z lepszych, małych decyzji w moim życiu.
Hyeonseo Lee to kobieta, która urodziła się i wychowała w Korei Północnej. W latach dziewięćdziesiątych, gdy w Korei wybuchła klęska głodu, Hyeonseo zaczęła się po raz pierwszy w życiu zastanawiać i zadawać pytania na temat tego, co wmawiali jej od dzieciństwa ludzie odpowiedzialni za jej wychowanie i indoktrynowanie. Jej opowieść uświadomiła mi i zapewne wielu innym czytelnikom, jak mało wiemy o tym dalekim kraju.
Autorka zaczyna swoją opowieść, przenosząc nas do swojego rodzinnego miasta – Hyesan. Dzięki niej dowiadujemy się bardzo wielu rzeczy na temat indoktrynacji, jakiej poddawani są Koreańczycy już od najmłodszych lat szkolnych oraz jak często łamie się tam podstawowe prawa człowieka. Hyeonseo miała miej niż osiem lat, kiedy widziała na własne oczy pierwszą egzekucję. Mimo, że jej rodzina miała dość wysoką pozycję społeczną i nie musiała się martwić o pieniądze, w głowie małej dziewczynki zaczęły rodzić się niebezpieczne pytania, które mogły ją i jej rodzinę kosztować życie.
Miała siedemnaście lat kiedy postanowiła uciec, nieświadoma, że już nigdy nie będzie mogła wrócić do swojego kraju. Nie miała pojęcia, że konsekwencje tamtej nocy okażą się tak duże.
Razem z uciekinierką śledzimy jej pełną niebezpieczeństw podróż – przez Szanghaj aż do Seulu w Korei Południowej. Jesteśmy świadkami jej determinacji i niespotykanej odwagi, momentami graniczącej z brawurą, kiedy usiłuje ściągnąć do siebie rodzinę, czym naraża ich i samą siebie na ogromne niebezpieczeństwo. Ilość przeszkód na ich drodze jest trudna do uwierzenia. Gdy już człowiek myśli, że jest po wszystkim, nagle okazuje się, że to dopiero początek trudności.
Autorka niejeden raz podkreśla, że jej historia nie jest niczym nadzwyczajnym wśród ludzi jej podobnych – tych, którzy uciekają z Korei Północnej. Podczas swoich licznych wystąpień, głosząc o prawach człowieka, niejeden raz widziała szok i niedowierzanie na twarzach słuchaczy. Ja sama wiele razy musiałam książkę odłożyć i zastanowić się, czy mam siłę, żeby ją skończyć. Liczba strasznych wydarzeń, przez które musiała przejść Hyeonseo i jej rodzina nie mieściła mi się w głowie. Pociesza mnie tylko myśl, że ludzie są coraz bardziej świadomi tego, co dzieje się w Korei Północnej i organizacje broniące praw człowieka starają się robić wszystko co w ich mocy, aby niektórym wydarzeniom zapobiegać i pomagać uciekinierom. Być może jestem naiwna i jest to tylko kropla w morzu potrzeb, ale uważam, że należy się cieszyć, że ktokolwiek chce pomóc.
Serdecznie polecam książkę każdemu, kogo choć w najmniejszym stopniu interesują prawa człowieka. Warto czytać takie książki, mimo, że w historie tam przedstawione nierzadko trudno uwierzyć. Przecież jednej osobie nie mogło się tyle przydarzyć. Owszem, mogło. Hyeonseo Lee jest żywym przykładem niezwykłej odwagi, niespotykanego hartu ducha i takiej woli życia, że mogłaby obdzielić nią kilka osób.
Czytając książki takie jak ta uświadamiam sobie, jak wielkie mam szczęście w życiu. Gdy ją tylko zobaczyłam, wiedziałam, że muszę przeczytać. To była jedna z lepszych, małych decyzji w moim życiu.
Hyeonseo Lee to kobieta, która urodziła się i wychowała w Korei Północnej. W latach dziewięćdziesiątych, gdy w Korei wybuchła klęska głodu, Hyeonseo zaczęła się po raz pierwszy w...
2015-03-11
Szesnaście bardzo trudnych historii połączonych w jedną całość. Tak w skrócie można opisać najnowszą książkę Szymona Nowaka, absolwenta wydziału historii Wyższej Szkoły Humanistyczno - Pedagogicznej w Łowiczu, współpracującego ze Stowarzyszeniem Pamięci Powstania Warszawskiego 1944 oraz z portalem historia.org.pl.
Inka, Marcysia, Perełka, Wanda, Jaga, Krystyna, Jasiek, Czesława, Irena, Blondynka, Lala, Danka, Sarenka, Dziuńka, Krysia i siostra Izabela. Szesnaście historii młodych, piekielnie odważnych, nieludzko niezłomnych kobiet, które nie miały szans na tak beztroskie życie, jakie wielu z nas prowadzi. Najgorsze jest to, że często tego życia nie doceniamy, wmawiając sobie i innym, jak to bardzo nam źle. Po przeczytaniu tej książki zacznę chyba bardziej doceniać to co mam.
Od razu powiem, że ta książka nie jest dla ludzi o słabych nerwach. Opisy bestialskich tortur, gwałtów wykonywanych przez kałmuckich żołnierzy, pozorowanych egzekucji tak bardzo lubianych przez UB, to tylko wierzchołek góry lodowej. Mi ciężko było o tym czytać. Nie wyobrażam sobie tego przeżyć. Dla tych młodych kobiet i nie tylko dla nich, musiał to być horror nie do opisania.
Bardzo mi się podobało lekkie fabularyzowanie historii tych dziewcząt. Autor chciał zapewne sprawić, abyśmy nie czytali tylko suchych faktów, tylko wczuli się całym sobą w opowieści o partyzantkach. I to mu się udało. Przeżywałam każdą historię, każde wzloty i upadki. Poznajemy historię każdej dziewczyny od podszewki, od momentu, w którym postanawia pójść śladami partyzantki, po jej pierwsze miłości i zauroczenia, przeplatane walką z okupantem, niewyobrażalnym strachem o bliskich, strachem przed śmiercią. Można by przypuszczać, że koniec każdej z tych historii jest zły. Nie zawsze. Każda z nich jednak ma w sobie wiele smutku i daje sporo do myślenia nad swoim obecnym życiem. Przynajmniej mi dały.
Dalsza część recenzji : e2--ksiazkowo.blog.pl
Szesnaście bardzo trudnych historii połączonych w jedną całość. Tak w skrócie można opisać najnowszą książkę Szymona Nowaka, absolwenta wydziału historii Wyższej Szkoły Humanistyczno - Pedagogicznej w Łowiczu, współpracującego ze Stowarzyszeniem Pamięci Powstania Warszawskiego 1944 oraz z portalem historia.org.pl.
Inka, Marcysia, Perełka, Wanda, Jaga, Krystyna, Jasiek,...
2016-10-01
Ta część to stara, dobra Jeżycjada w czystej postaci. Spotykamy tutaj wszystkich Borejków, którzy cieszą się wakacjami na łonie natury. Ignacy Grzegorz odgrywa w tej powieści rolę główną. Swoją drogą to niesamowite, jak bardzo dzieci się zmieniają. Na oczach czytelników Ignacy Grzegorz wyrósł na świetnego mężczyznę, choć wcześniej podejrzewałam, że będzie z niego maminsynek – miał wszelkie ku temu warunki.
Ta cześć jest pełna wzruszeń i aż wstyd przyznać, ale popłakałam się podczas czytania wiele razy. Zwłaszcza, że mam brzydkie przeświadczenie, że za chwilę autorka będzie nam kazała pożegnać się z jednymi z głównych bohaterów. Nie wiem czy jej to wybaczę, bo dla mnie Jeżycjada bez Mili i Ignacego to nie Jeżycjada. Mogę mieć tylko nadzieję, że autorka pozwoli nam się jeszcze nimi trochę nacieszyć, bo są cudowni.
Ida jak zwykle jest niezawodna. Małgorzata Musierowicz chyba wlewa swoje poczucie humoru głównie w tę postać, co niejednego czytelnika doprowadzi do łez. Dialogi są mistrzowskie, idealnie dopracowane, tak jak za starych dobrych czasów. Lektura to sama przyjemność. Powieść porusza głęboko okolice serca, zwłaszcza u osób, które znają już rodzinę Borejków i towarzyszą im przez lata.
Nigdy nie zgodzę się z tym, że powieść jest moralizatorska. Nawet jeśli można odnieść takie wrażenie, to nie ma w tym nic złego. Potrzebujemy takich książek, potrzebujemy takich ludzi i takich historii. Takie powieści sprawiają, że chce mi się żyć i być dobrym człowiekiem, który ponad własne frustracje stara się przedkładać dobre wychowanie, uczciwość i piękny język,który przez wielu ludzi jest kaleczony. Jeżycjada to cykl dla osób w każdym wieku. Już dawno nie jestem w gimnazjum, a książki Małgorzaty Musierowicz poruszają mnie tak samo, jak wtedy. Dzięki nim można chociaż na chwilę zastanowić się nad wnętrzem człowieka, jego zachowaniami i motywacjami. Bo każdy z nas jest inny i co innego dla niego w życiu jest ważne.
Gdy czytałam Feblika zdałam sobie sprawę, że to mnie nie tylko relaksuje, ale też psychicznie uspokaja. Mało która książka to potrafi. Po jej przeczytaniua czułam się, jakbym wróciła z długiej podróży do domu. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego tomu Jeżycjady i każdemu polecam te powieści. Wszystkie, jak jeden mąż.
Ta część to stara, dobra Jeżycjada w czystej postaci. Spotykamy tutaj wszystkich Borejków, którzy cieszą się wakacjami na łonie natury. Ignacy Grzegorz odgrywa w tej powieści rolę główną. Swoją drogą to niesamowite, jak bardzo dzieci się zmieniają. Na oczach czytelników Ignacy Grzegorz wyrósł na świetnego mężczyznę, choć wcześniej podejrzewałam, że będzie z niego maminsynek...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-03-23
Muszę się przyznać bez bicia, że ta książka mnie urzekła. Jest to historia fabularyzowana, opowiadana głosem bardzo odważnej kobiety, którą przedstawiono jako najlepszą przyjaciółkę i powiernicę księżniczki Katarzyny, przyszłej carycy Katarzyny II.
Poznajemy XVIII - wieczną Rosję oczami młodej dziewczynki, Warieńki Nikołajewnej, która przez niefortunny zbieg okoliczności ląduje na dworze carycy Elżbiety Piotrownej. Moje zapotrzebowanie na opis świata został w pełni zaspokojony. Główna bohaterka, wypowiadająca się w pierwszej osobie, opisuje nam rosyjski dwór, jego niebezpieczeństwa, hierarchię, osobę samej carycy oraz jej najbliższych doradców. Możemy poczuć się tak, jakbyśmy tam byli. Przynajmniej ja miałam takie wrażenie przez całą książkę.
Autorka, ustami Warieńki, tworzy przed nami świat pełen niedomówień, niebezpieczeństw, półsłówek i hipokryzji. Dziewczynka, z racji wykonywanej profesji, musiała zwracać uwagę na bardzo wiele rzeczy, stąd zapewne te opisy są tak rozległe.
Książka ma niewątpliwie wartość historyczną - przedstawione w niej postaci są bardzo dobrze odwzorowane. Dzięki temu możemy dokładniej zrozumieć ich charakter,zastanowić się dlaczego caryca Elżbieta była taka a nie inna, czemu prowadziła taką a nie inną politykę. Pozycja ta miała również na celu pokazanie osoby Katarzyny, przyszłej carycy, żony rosyjskiego następcy tronu i można śmiało powiedzieć, że autorce udało się przedstawić młodą Katarzynę bezbłędnie. Jej małżeństwo z Piotrem, stosunki z Elżbietą, liczne romanse oraz stosunki z własnymi dziećmi miały niewątpliwy wpływ na to w jaki sposób później rządziła Rosją, która za jej czasów rozkwitła.
Narracja, tak jak wspomniałam wcześniej, odbywa się z poziomu drugiej osoby, pobocznego obserwatora doniosłych wydarzeń na dworze rosyjskim, co również jest dużym plusem. Rzadko kiedy zwykłe, pozornie niewiele znaczące osoby na dworze mają możliwość przekazać nam swój punkt widzenia na pewne wydarzenia.
Czy są jakieś minusy? Musiałabym się długo nad nimi zastanawiać i teraz nic nie przychodzi mi do głowy. Przyjmijmy zatem, że ich nie ma.
Książkę zdecydowanie polecam wszystkim, których interesuje ten rozdział historii. Jestem przekonana, że zawodu nie będzie.
Recenzja dostępna na : e2--ksiazkowo.blog.pl
Muszę się przyznać bez bicia, że ta książka mnie urzekła. Jest to historia fabularyzowana, opowiadana głosem bardzo odważnej kobiety, którą przedstawiono jako najlepszą przyjaciółkę i powiernicę księżniczki Katarzyny, przyszłej carycy Katarzyny II.
Poznajemy XVIII - wieczną Rosję oczami młodej dziewczynki, Warieńki Nikołajewnej, która przez niefortunny zbieg okoliczności...
2016-09-13
Właśnie przed chwilą doczytałam, że książka Magdaleny Niedźwiedzkiej Królewska heretyczka to debiut. O mało nie spadłam z krzesła z wrażenia. Bardzo długo nie mogłam w to uwierzyć. Trzymam tę kolubrynę ( ponad 900 stron) w rękach, patrzę na piękną okładkę i zastanawiam się jak ubrać w słowa to, co w tej chwili czuje. Podejrzewam, że i tak to, co napisze, będzie żałosne i w ogóle nie odda moich uczuć, związanych z tą powieścią.
Elżbieta I obejmuje tron Anglii po swoim bracie, Edwardzie. Jako córka kobiety, która została okrzyknięta czarownicą i jednego z najpotężniejszych władców Anglii ma przed sobą bardzo długą i trudną drogę. Musi przekonać parów Anglii, że kobieta potrafi rządzić bez mężczyzny u boku. Czy jej się to uda? Czy Elżbieta Tudor potrafiła rządzić bez męża? A może go miała i to on, po kryjomu, dyktował jej, co ma robić królowa Anglii?
Nie wiem czy powinnam się na autorkę obrazić, czy jej podziękować. Przez nią nie spałam dwie noce. Dwa dni i dwie noce zajęło mi czytanie tej powieści. Czytałam praktycznie bez przerwy, oczywiście pomijając posiłki i inne oczywiste czynności. Muszę jednak powiedzieć jedno - nawet gdybym ominęła jakiś posiłek, nie żałowałabym ani sekundy. A to duży komplement, bo uwielbiam jeść.
O królowej Elżbiecie, jej matce i ojcu przeczytałam już chyba wszystko, co jest dostępne na polskim rynku księgarskim, mogę więc uważać się za znawcę tematu. Miałam w ręku wiele powieść historycznych, zarówno tych fabularyzowanych, jak i tych opartych na udokumentowanych faktach. Dlatego właśnie nie mogę uwierzyć, że to debiut. Bo tę powieść można spokojnie postawić obok powieści fabularyzowanych Philippy Gregory czy C.W. Gortnera i nie będzie to wstyd. Autorka wykonała fantastyczną robotę. Podejrzewam, że pracowała nad powieścią bardzo długo, żeby ją odpowiednio dopracować. Nie znalazłam ani jednej rzeczy, do której mogłabym się przyczepić, choć miałam w paru miejscach wątpliwości natury historycznej i logicznej, ale szybko je rozwiałam, przyznając rację autorce.
Fabuła jest bardzo rozbudowana, poznajemy nie tylko czasy panowania Elżbiety I, ale także życie zwykłych ludzi, którym przyszło żyć w trudnych czasach, gdy czarna śmierć podążała ulicami Londynu, w kraju mieszały się ze sobą dwie religie, a wojna domowa wisiała na włosku przez wiele lat. Kobieta na tronie była zjawiskiem, z którym nie zgadzało się większość mężczyzn w tamtym czasie, nie tylko parów Anglii, ale także zwykłych ludzi - poczynając od chłopów, przez duchownych, na kupcach kończąc. Autorka stawia nieśmiałe pytanie i zastanawia się, czy Elżbieta rzeczywiście rządziła sama. Nie miała męża, ale stałe miejsce przy jej boku zajmował Robert Dudley, który miał na nią ogromny wpływ. Historycy wiedzą, a wiedza ta została poparta wieloma dokumentami z tamtego okresu, że królowa Anglii była w nim zakochana i można założyć, że zaryzykowałaby wiele, by móc go poślubić, mimo, że wiedziała, że to wywoła wojnę domową i stanie się pośmiewiskiem całej Europy. Czy Robert Dudley miał wpływ na jej decyzje polityczne? Czy jakikolwiek mężczyzna mógł powodować Elżbietą I, znaną dzisiaj jako jedna z najdłużej panujących władczyń Anglii? Na te pytania powieść nie odpowiada wprost, ale gwarantuje przede wszystkim cudowną rozrywkę na wiele godzin. Pani Magdaleno, wiem, że pewnie Pani tego nie przeczyta, ale chciałam Pani serdecznie podziękować za tę powieść i czekam na kolejne. Mam nadzieję, że nie będzie mi dane czekać długo.
Więcej recenzji: e2--ksiazkowo.blog.pl
Właśnie przed chwilą doczytałam, że książka Magdaleny Niedźwiedzkiej Królewska heretyczka to debiut. O mało nie spadłam z krzesła z wrażenia. Bardzo długo nie mogłam w to uwierzyć. Trzymam tę kolubrynę ( ponad 900 stron) w rękach, patrzę na piękną okładkę i zastanawiam się jak ubrać w słowa to, co w tej chwili czuje. Podejrzewam, że i tak to, co napisze, będzie żałosne i w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ktoś, kto śledzi mój blog od dawna wie, że uwielbiam książki historyczne Kamila Janickiego. Bardzo się ucieszyłam, gdy wydawnictwo poprosiło mnie o zrecenzowanie ,,Dam polskiego imperium", za co raz jeszcze, tym razem na łamach bloga, mocno dziękuję. Czy kolejne dzieło autora trzyma poziom poprzedniczek? Przekonajmy się.
Trzy kobiety - Jadwiga Kaliska, Elżbieta Łokietkówna i Jadwiga Andegaweńska na kartach jednej książki. Każda z nich na swój sposób przyczyniła się do umocnienia polskiej potęgi w ówczesnych czasach. Gdy zabrakło mężczyzn to one przejmowały władzę i niejednokrotnie czyniło to lepiej od nich. Pierwsza po wygnaniu męża dowodziła wojskiem. Druga straciła dłoń w obronie rodziny, a trzecia nie pozwoliła sobą powodować - przecież koronowano ją na króla.
Bardzo mnie boli, że kobietom w historii poświęca się tak mało uwagi, zwłaszcza jeżeli odegrały w niej rolę niebagatelną. Kamil Janicki bardzo dużo miejsce poświęcił córce Władysława Łokietka, Elżbiecie. Rzeczywiście, trzeba przyznać, że portret tej kobiety, który odmalował przed czytelnikiem autor, dosłownie wbija w fotel. Dawno żadna książka historyczne nie spowodowała u mnie takiego poruszenia w wyobraźni. Najsmutniejsze jest to, że dotychczas nie wiedziałam o tej kobiecie prawie nic, nie wspominając o jej matce, Jadwidze Kaliskiej, dzięki której córka wiele się nauczyła.
Janicki nie tylko barwnie i szczegółowo opisuje jak wyglądało życie kobiet w tych czasach, ale także zwraca uwagę na to, do czego potrafi posunąć się kobieta, gdy poczuje się zagrożona, manipulowana czy zdradzona. Oprócz tych trzech dam możemy także prześledzić losy kobiet Kazimierza Wielkiego, który był, o czym się raczej głośno nie mówi w podstawówce, bawidamkiem i hulaką.
Przeczytałam wiele publikacji tego autora i muszę stwierdzić, że ta jest chyba najlepsza. Powiedzieć, że trzyma poziom poprzedniczek moim zdaniem byłoby niedopowiedzeniem. Jest dopracowana w najdrobniejszym szczególe, pełna ciekawych faktów i barwnych opisów. Losy tych kobiet zostały przedstawione nie tylko przez pryzmat ich życia rodzinnego, ale także biorąc pod uwagę ówczesną politykę, co stanowi dodatkowy smaczek, zwłaszcza dla tych, którzy lubią pełny obraz wydarzeń. Jest to książka dla każdego, kogo interesuje los kobiet w ówczesnej epoce. Powiem więcej, jest to pozycja obowiązkowa.
Ktoś, kto śledzi mój blog od dawna wie, że uwielbiam książki historyczne Kamila Janickiego. Bardzo się ucieszyłam, gdy wydawnictwo poprosiło mnie o zrecenzowanie ,,Dam polskiego imperium", za co raz jeszcze, tym razem na łamach bloga, mocno dziękuję. Czy kolejne dzieło autora trzyma poziom poprzedniczek? Przekonajmy się.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTrzy kobiety - Jadwiga Kaliska, Elżbieta Łokietkówna...