-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać259
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński18
-
Artykuły„(Nie) mówmy o seksie” – Storytel i SEXEDPL w intymnych rozmowach bez tabuBarbaraDorosz2
-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2019-06-08
2019-06-08
Po przedostatniej Chyłce obiecałam sobie, że już nigdy nie sięgnę po kryminały Mroza. Obietnicę złamałam dwa razy. Za pierwszym nie żałowałam. Tym razem żałuję podwójnie.
Ta powieść ma kilka mankamentów. Największym z nich jest brak jakichkolwiek emocji. Postaci niby coś mówią, niby są jakieś miłostki, podobno gdzieś tam czai się napięcie. Ja nie odczułam nic takiego. Dla mnie Zaorski i Burzyńska to postacie ze zmarnowanym potencjałem. To ludzie, którzy wypowiadają kwestie. I to wszystko. Nie ma tam żadnego ładunku emocjonalnego. Ich relacje z innymi ludźmi wyglądają tak samo. W Chyłce od emocji aż kipiało. Aż chciało się to czytać.
Drugim poważnym zastrzeżeniem jest całkowity brak oddania atmosfery małej mieściny, gdzie wszyscy się znają i mają swoje ciemne sekrety. Autorowi powieści polecam przeczytać chociażby Inkuba Artura Urbanowicza - może nauczyłby się opisywać klimat małych mieścin, w których czają się tajemnice. Jedyne co wiemy o tym miejscu to to, że jest małe, wszędzie blisko i wszyscy się znają.
Podsumowując - Wydawnictwo Filia
idzie ewidentnie za kasą, którą generuje nazwisko Mroza, bo z dobrą jakością nie ma to absolutnie nic wspolnego. To będzie grało dopóki Mróz będzie płodził kolejne, coraz słabsze książki, a ludzie i tak będą to kupować. Jedyne co mnie pociesza to to, że ja nie wydam już na jego książki ani złotówki wiecej.
Po przedostatniej Chyłce obiecałam sobie, że już nigdy nie sięgnę po kryminały Mroza. Obietnicę złamałam dwa razy. Za pierwszym nie żałowałam. Tym razem żałuję podwójnie.
Ta powieść ma kilka mankamentów. Największym z nich jest brak jakichkolwiek emocji. Postaci niby coś mówią, niby są jakieś miłostki, podobno gdzieś tam czai się napięcie. Ja nie odczułam nic takiego. Dla...
2019-04-24
Nic dziwnego, że to najbardziej oczekiwany thriller ostatniego roku. Trzyma w napięciu od samego początku i sprawia, że ani na chwilę nie można się od niego oderwać. Książka nie jest idealna, czuć pewien niedosyt w paru kwestiach. Niemniej jednak warto po nią sięgnąć. Nie będzie to czas zmarnowany.
Nic dziwnego, że to najbardziej oczekiwany thriller ostatniego roku. Trzyma w napięciu od samego początku i sprawia, że ani na chwilę nie można się od niego oderwać. Książka nie jest idealna, czuć pewien niedosyt w paru kwestiach. Niemniej jednak warto po nią sięgnąć. Nie będzie to czas zmarnowany.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-05-19
Grace i Jack tworzą parę idealną. Ona piękna, elegancka, idealna gospodyni, wiecznie zadowolona, wspierająca żona. Jack wzięty prawnik, bezkompromisowy na sali sądowej, dzielnie walczący o prawa molestowanych i bitych kobiet. I szaleńczo zakochany w swojej ślicznej żonie, dla której jest gotów na każde poświęcenie. Czy mógłby istnieć bardziej sielski obrazek? Zdecydowana większość znajomych zazdrości Jackowi i Grace tak udanego małżeństwa. Wydają się strasznie szczęśliwi. Nowa znajoma Grace jako jedyna nie wierzy w tę iluzję i zastanawia się, dlaczego Grace nigdy nie wychodzi z domu sama? Czy idealne małżeństwo może być tylko iluzją?
Pierwsze na co zwróciłam uwagę w powieści to to, że wciągnęła mnie od pierwszej strony. Miałam z koleżankami jechać na zakupy i nie pojechałam. Bo czytałam. Uśmiechały się tylko pobłażliwie, bo mnie znają i wiedzą, że jak mnie coś wciągnie to na amen. Więc zostałam sama z książką, a one buszowały po sklepach. Wróciły po trzech godzinach. Ja nadal czytałam. Odłożyłam tylko na chwilę, poszłam do koleżanki do kuchni. Popatrzyłam co ona tam robi i już mnie ciągnęło z powrotem. Co ciekawe, fabuła nie jest jakaś szczególnie nowatorska i innowacyjna. Fakt, to już kiedyś gdzieś było. Nie wiem dlaczego, ale autorka potrafiła to, co już było, zmienić w coś, co przyciąga i nie pozwala odłożyć książki choćby na moment. Więc czytałam. Po godzinie był koniec. I smutek, że to wszystko.
Bohaterowie, zarówno ci pierwszoplanowi jak i drugoplanowi, byli rewelacyjni. Jedyne co bym poprawiła to postać Jacka, o którym tak naprawdę mało wiemy, a jest postacią kluczową dla powieści. Historia Grace jest jednocześnie smutna i fascynująca. Jej losy dobitnie pokazują jak bardzo kobieta, która walczy o swoją rodzinę, może być zdesperowana. Tak naprawdę czyny, do których jesteśmy zdolni, ukazują się dopiero w sytuacjach ekstremalnych.
Zakończenie mnie nie zdziwiło, spodziewałam się go od samego początku. Jest to duży minus, ponieważ w tego typu literaturze wolałabym być zaskoczona. Nie umniejsza to jednak wartości ogólnej powieści - nadal uważam, że jest jedną z lepszych książek, jakie zdarzyło mi się w tym roku przeczytać i polecam każdemu, kto lubi thrillery z dreszczykiem.
Więcej recenzji na : pokojpelenksiazek.com
Grace i Jack tworzą parę idealną. Ona piękna, elegancka, idealna gospodyni, wiecznie zadowolona, wspierająca żona. Jack wzięty prawnik, bezkompromisowy na sali sądowej, dzielnie walczący o prawa molestowanych i bitych kobiet. I szaleńczo zakochany w swojej ślicznej żonie, dla której jest gotów na każde poświęcenie. Czy mógłby istnieć bardziej sielski obrazek? Zdecydowana...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-10-01
Ta część to stara, dobra Jeżycjada w czystej postaci. Spotykamy tutaj wszystkich Borejków, którzy cieszą się wakacjami na łonie natury. Ignacy Grzegorz odgrywa w tej powieści rolę główną. Swoją drogą to niesamowite, jak bardzo dzieci się zmieniają. Na oczach czytelników Ignacy Grzegorz wyrósł na świetnego mężczyznę, choć wcześniej podejrzewałam, że będzie z niego maminsynek – miał wszelkie ku temu warunki.
Ta cześć jest pełna wzruszeń i aż wstyd przyznać, ale popłakałam się podczas czytania wiele razy. Zwłaszcza, że mam brzydkie przeświadczenie, że za chwilę autorka będzie nam kazała pożegnać się z jednymi z głównych bohaterów. Nie wiem czy jej to wybaczę, bo dla mnie Jeżycjada bez Mili i Ignacego to nie Jeżycjada. Mogę mieć tylko nadzieję, że autorka pozwoli nam się jeszcze nimi trochę nacieszyć, bo są cudowni.
Ida jak zwykle jest niezawodna. Małgorzata Musierowicz chyba wlewa swoje poczucie humoru głównie w tę postać, co niejednego czytelnika doprowadzi do łez. Dialogi są mistrzowskie, idealnie dopracowane, tak jak za starych dobrych czasów. Lektura to sama przyjemność. Powieść porusza głęboko okolice serca, zwłaszcza u osób, które znają już rodzinę Borejków i towarzyszą im przez lata.
Nigdy nie zgodzę się z tym, że powieść jest moralizatorska. Nawet jeśli można odnieść takie wrażenie, to nie ma w tym nic złego. Potrzebujemy takich książek, potrzebujemy takich ludzi i takich historii. Takie powieści sprawiają, że chce mi się żyć i być dobrym człowiekiem, który ponad własne frustracje stara się przedkładać dobre wychowanie, uczciwość i piękny język,który przez wielu ludzi jest kaleczony. Jeżycjada to cykl dla osób w każdym wieku. Już dawno nie jestem w gimnazjum, a książki Małgorzaty Musierowicz poruszają mnie tak samo, jak wtedy. Dzięki nim można chociaż na chwilę zastanowić się nad wnętrzem człowieka, jego zachowaniami i motywacjami. Bo każdy z nas jest inny i co innego dla niego w życiu jest ważne.
Gdy czytałam Feblika zdałam sobie sprawę, że to mnie nie tylko relaksuje, ale też psychicznie uspokaja. Mało która książka to potrafi. Po jej przeczytaniua czułam się, jakbym wróciła z długiej podróży do domu. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego tomu Jeżycjady i każdemu polecam te powieści. Wszystkie, jak jeden mąż.
Ta część to stara, dobra Jeżycjada w czystej postaci. Spotykamy tutaj wszystkich Borejków, którzy cieszą się wakacjami na łonie natury. Ignacy Grzegorz odgrywa w tej powieści rolę główną. Swoją drogą to niesamowite, jak bardzo dzieci się zmieniają. Na oczach czytelników Ignacy Grzegorz wyrósł na świetnego mężczyznę, choć wcześniej podejrzewałam, że będzie z niego maminsynek...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-04-23
Nieczęsto sięgam po erotyki. W tym roku to mój drugi raz, z czego pierwszy był niezwykle udany. Miałam nadzieję, że ten będzie równie emocjonujący. Czy się myliłam?
To już moje drugie spotkanie z Augustą Docher. Autorka debiutowała powieścią fantasy pt. ” Eperu”, teraz przymierza się do wydania kontynuacji, na którą z niecierpliwością pokornie czekam. ” Anatomia uległości” to jej drugi debiut, tym razem z zakresu literatury erotycznej.
Melania jest jedną z tych dziewczyn, którym do szczęścia niepotrzebny stały partner. Przynajmniej tak się wydaje na pierwszy rzut oka. Jest piękna, bardzo ambitna i niezależna finansowo. Gdy nowo poznany Adam proponuje jej pewną grę, w której liczy się to, kto jest silniejszy, Melania przyjmuje wyzwanie. Nie spodziewa się, że to właśnie ta decyzja zmieni jej spojrzenie na to, co dotychczas wydawało jej się oczywiste i jasne jako słońce. Na swoją seksualność.
Bardzo długo czytałam „Anatomię”. Nie dlatego, że się przymuszałam. Po prostu ktoś mi wiecznie przeszkadzał! A to kurier przyszedł, za chwile mąż mnie zagadał, następnie zadzwoniła mama a potem przyjaciółka z oczywistym pytaniem: co teraz czytasz? Właśnie nie czytam, bo mi przeszkadzacie! – odpowiadałam niegrzecznie i wracałam. I tak to trwało tygodnie całe.
Co mi się podobało? Fabuła. Spotkałam się z zarzutami, że jest przegadana. Ja się z tym nie zgadzam. Każda scena miała swoją rolę do odegrania, skupiając wszystko w jedną, wartościową całość. Od samego początku jest interesująco i emocjonująco, czytelnik nie powinien się nudzić. Napisane bardzo przystępnym, czasami może zbyt młodzieżowym językiem, sprawia, że książkę czyta się szybko i przyjemnie ( oczywiście jeśli ci nic i nikt nie przeszkadza!). Powieść jest bardzo długa, głównie z tego względu, że autorka wplotła w nią masę różnych wątków : mamy tu i niesnaski rodzinne, tajemnice przeszłości i nierozwiązane sprawy, odrobinę intrygi i oczywiście trudną, niekoniecznie rozumianą przez większość społeczeństwa miłość.
Tematyka BDSM poruszona w znaczny sposób ale bez zbędnej przesady, co mnie ucieszyło. Co prawda nie orientuję się mocno w temacie ale bałam się, że autorka wprowadzi nas w świat tego typu doświadczeń seksualnych z wielkim impetem i dla mnie będzie za dużo. Dzięki niebiosom wykazała się odpowiednim wyczuciem i za pomocą głównych bohaterów zapoznawała nas z tematem stopniowo. Ktoś, kogo ciekawi BDSM z pewnością powinien sięgnąć po ” Anatomię uległości” żeby zobaczyć, co w trawie piszczy.
Bohaterowie są na minus. Dawno nie spotkałam tak irytującej, niezdecydowanej, niespójnej dwójki jak Melania i Adam. Robią jedno, myślą drugie, chcą trzecie, czwartego się boją, a o piąte się kłócą. Ja wiem, że mają być emocje, o to przecież chodzi, żeby bohaterowie je w jakiś sposób wyzwalali, ale we mnie oboje wyzwalali głównie negatywne. Niespójność była widoczna zwłaszcza u Melanii. W jednej chwili krzyczy, że czegoś nie zrobi i że to jest chore, a w drugiej jakby o tym zapomina i z uśmiechem na twarzy robi właśnie to, co wcześniej było absolutnie i pod żadnym pozorem nie do przyjęcia. Ki diabeł? Schizofrenia jakaś czy co? Takich sytuacji trochę w książce jest i nie dotyczą one tylko głównej bohaterki.
Podsumowując, „Anatomia uległości ” może i mnie nie wiadomo jak nie zachwyciła, ale też nie rozczarowała. To dobra książka przede wszystkim dla czytelników, którzy lubią literaturę erotyczną. Z czystym sumieniem mogę im tą pozycję polecić. :)
Nieczęsto sięgam po erotyki. W tym roku to mój drugi raz, z czego pierwszy był niezwykle udany. Miałam nadzieję, że ten będzie równie emocjonujący. Czy się myliłam?
To już moje drugie spotkanie z Augustą Docher. Autorka debiutowała powieścią fantasy pt. ” Eperu”, teraz przymierza się do wydania kontynuacji, na którą z niecierpliwością pokornie czekam. ” Anatomia uległości”...
2015-06-06
Elena nigdy nie myślała, że w ciągu pięciu minut może zmienić się całe jej życie. W jednej chwili traci ukochanego męża i wewnętrzny spokój, który tak długo w sobie budowała. Ma wrażenie, że jej świat się zatrzymał i nic już nigdy nie będzie takie samo. Na domiar złego musi stawić czoła jego pogrążonej w żalu, bogatej rodzinie, która ewidentnie nie pała do niej sympatią. Czy Elena poradzi sobie z przeciwnościami losu?
Kasyno życia to powieść nie tyle zaskakująca, co nietuzinkowa, w której świat boski przenika do świata ludzi, powodując niekiedy prawdziwy chaos w życiu każdego z bohaterów. Czy ten chaos wyjdzie im na dobre?
Żeby nie zniechęcać do mnie wszystkich czytelników oraz samej autorki zacznę od plusów, bo trochę ich jest i absolutnie wszystkie są warte uwagi.
Pierwszym plusem jest bardzo dobra, jak na debiutantkę, umiejętność opisu rzeczywistości. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, gdy czytałam, jak autorka zabiera nas w poszczególne miejsca, jak maluje przed nami obraz widziany oczami bohaterów. Książka ma ponad 900 stron i między innymi właśnie to jest powodem, dla którego jest tak obszerna. Nic, żaden szczegół, żadna pozorna drobnostka nie zostanie tutaj pominięta co w wielu przypadkach może irytować, ale dla mnie była balsamem na duszę. Nigdy nie byłam w Hiszpanii i mam nadzieję kiedyś pojechać, a dzięki autorce mogłam kawałek zobaczyć, za co serdecznie dziękuję.Warto też wspomnieć, że z pozoru małe rzeczy mogą mieć ogromne znaczenie w naszym życiu, a my ich nigdy nie dostrzegamy, myśląc, że są bez znaczenia. I to jest błąd, co niemalże na każdej stronicy tej książki jest bohaterom udowadniane.
Drugim plusem są postaci, te powiązane ze sferą boską. Nigdy, w żadnej książce, nie spotkałam się wcześniej z takim podejściem autora do tematu religii i wiary. Zapewne wynika to z tego, że zazwyczaj autorzy zahaczali o zbyt wielki patos, próbowali mnie na siłę umoralniać albo wmówić coś, w co nie wierzę. Nigdy nie byłam zbyt religijną osobą. Ale z prawdziwą przyjemnością poznawałam świat boski przedstawiony przez autorkę. I nawet przez moment zaczęłam się zastanawiać, czy aby za mną nie lata jakiś mój Stróż, który kiedyś pozwolił mi na głupotę, bo zaspał, albo nie chciał dopuścić do czegoś znacznie gorszego. Jeśli chodzi o boskie zamysły, możemy się tylko domyślać, dlaczego coś, co pozornie zdarzyć się nie miało prawa, właśnie się stało. Kasyno życia uczy, że wszystko jest po coś, nic nie jest pozostawione przypadkowi a Bóg ma dla każdego swój plan, który w ostatecznych rozrachunku wcale nie musi być taki, jak nasz. Dzięki tej książce ja, niedowiarek i realistka, która jak nie zobaczy to nie uwierzy, zaczęłam się zastanawiać nad sferą boską, a to już naprawdę dużo.
Kolejnym plusem, który w innych książkach raczej mnie drażni, a tutaj cieszy, jest lekkie moralizowanie. Na przykładzie bohaterów mamy czarno na białym, jak wiele głupot może człowiek popełnić, jak mocno może zbłądzić przez chciwość, zazdrość, bezsensowną nienawiść, niedopowiedzenia i konfabulacje. Na własne oczy widzimy, jak wiele wad mają bohaterowie, co dodaje im realizmu. Kobiety kochają nieodpowiednich facetów, mężczyźni topią smutki w alkoholu. Żadne z bohaterów nie potrafi szczerze ze sobą rozmawiać, co przekłada się na późniejsze zdarzenia. I każdy z nich zasługuje na wybaczenie. Ta powieść pokazuje nam, że nie ma tak beznadziejnej sytuacji, z której nie da się wyjść. Nie ma tak złych relacji, których nie dałoby się naprawić. Trzeba tylko uwierzyć, mimo, że czasami człowiek już nie ma siły. Można wiele powiedzieć o tej książce ale na pewno dodaje ona otuchy.
Proszę jak słodko i cukierkowo nam się zrobiło. :) To teraz muszą być i minusy, co bym wiarygodna była.
Autorka jest debiutantką więc można tutaj wiele wybaczyć. Zwłaszcza, że błędy językowe i interpunkcyjne wynikają ze złego doboru korektora. Na to czasami autorzy wpływu nie mają, bo sądzą, że skoro mają korektora to on im wszystko poprawi. Nie, moi państwo. Tak nie jest. Korektor to też tylko człowiek, nie maszyna i wielu rzeczy może nie dopatrzeć. Ja sama się o tym bardzo boleśnie przekonałam, o czym wiedzą wtajemniczeni i do dzisiaj palę się ze wstydu na myśl, że czytelnicy wyłapią. A wyłapią, bo to bystre stworzenia są.
Jest parę błędów logicznych, błędów interpunkcyjnych i językowych. Jak na debiut, całkiem niezły wynik, zwłaszcza, że książka ma prawie 1000 stron.
Największym zarzutem, jaki mam do tej książki i do autorki, jest język. Chwilami miałam wrażenie, że cofnęłam się do gimnazjum. Główny bohaterowie bardzo często przeklinają, co razi, ale jest do wybaczenia. Natomiast stosowanie dziwnych form językowych, które są używane w potocznym języku przez nastolatki, są nie do wybaczenia. Zwłaszcza jeśli używa ich pięćdziesięciolatek z wysoką pozycją społeczną. Przez to bohaterowie sprawiają wrażenie infantylnych, a przecież tacy nie są. Nie mam nic przeciwko, gdy człowiek od czasu do czasu poczuje się jak dziecko. Ale nie tak często i nie tak wulgarnie. Mam nadzieję, że przy następnych książkach autorki tego nie uświadczę, bo strzelę sobie w łeb i autorka będzie miała trupa na sumieniu.
Podsumowując, Kasyno życia to bardzo fajna powieść, po którą warto sięgnąć, zwłaszcza wtedy kiedy ma się doła totalnego i ma się poczucie, że życie jest do bani, a nas samych już nic dobrego nie czeka. Gwarantuję po tej lekturze zmianę nastroju i zastanowienie się nad sobą i swoim otoczeniem.Od czasu do czasu każdemu takie zastanowienie się przydaje. :)
Całość recenzji : e2--ksiazkowo.blog.pl
Elena nigdy nie myślała, że w ciągu pięciu minut może zmienić się całe jej życie. W jednej chwili traci ukochanego męża i wewnętrzny spokój, który tak długo w sobie budowała. Ma wrażenie, że jej świat się zatrzymał i nic już nigdy nie będzie takie samo. Na domiar złego musi stawić czoła jego pogrążonej w żalu, bogatej rodzinie, która ewidentnie nie pała do niej sympatią....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-04-29
Głównym bohaterem Pokolenia Ikea jest Czarny. Czarny i jego przyjaciele pracują sobie razem w kancelarii w Warszawie. Ich życie składa się m.in. z ciągłego pędu za karierą, biurowych i niebiurowych, szybkich numerków i kłopotów natury rodzinnej i zawodowej. Piotr C. próbuje ukazać nam życie współczesnej ( prawniczej) elity społeczeństwa w krzywym zwierciadle. I muszę przyznać, że w drugiej części mu się to udaje.
Mamy tam wszystko. Dbanie o ładny wygląda sprowadzone do niewychodzenia z siłowni i przeszczepiania sobie cycków. Karierę robioną przez te właśnie zrobione cycki. Szybkie, bezsensowne i bezrefleksyjne życie z dnia na dzień, gdzie jedynym priorytetem zdaje się schlanie się w modnym klubie, rozbijanie czadowymi samochodami i zaliczenie nowej panienki czy faceta.
Porusza się tu tematy płytkie ale zdałam sobie sprawę, że takie często bywa życie. Często przejmujemy się, że ten i ów nie chce z nami rozmawiać, a my nie wiemy czemu. Zastanawiamy się, czemu Ania dostała awans a ja nie i myślimy brzydko, że pewnie dała komuś wiadomo co. Malujemy usta w tramwaju i zastanawiamy się, co by było gdyby były większe, a brzuszek szczuplejszy? Czy Pawełek spojrzał by wtedy na mnie, a nie na Basię? Nasze życie jest pełne takich dylematów. Kto uważa, że ich nigdy nie miał, kłamie. Dlatego nie ma co się obrażać, że Piotr C. obnaża naturę człowieka taką, jaką ona właśnie jest.
Stwierdziłam, że pierwszej części nie będę recenzować, tylko ograniczę się do krótkiego porównania. Po pierwsze - była znacznie gorsza od dwójki. fatalna fabuła, w sumie to jej brak. Teksty nie umywają się do tych z dwójki. Przy czytaniu dwójki nie raz nie dwa śmiałam się w głos. Przy czytaniu jedynki miałam ochotę płakać. Widać, że autor, chcąc nie chcąc, zrobił duży postęp między wydaniem jednej a drugiej książki.
Powiem wam tak - jak chcecie przeczytać którąś z książek Piotra C. - wybierzecie Pokolenie Ikea. Kobiety. Nie stracicie na fabule, a gwarantuje wam dobrą zabawę i pełne zrelaksowanie.
Całość recenzji : e2--ksiazkowo.blog.pl
Głównym bohaterem Pokolenia Ikea jest Czarny. Czarny i jego przyjaciele pracują sobie razem w kancelarii w Warszawie. Ich życie składa się m.in. z ciągłego pędu za karierą, biurowych i niebiurowych, szybkich numerków i kłopotów natury rodzinnej i zawodowej. Piotr C. próbuje ukazać nam życie współczesnej ( prawniczej) elity społeczeństwa w krzywym zwierciadle. I muszę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Minka Kent chciała wyczarować coś nowego, innowacyjnego. Wyszło niestety jak zwykle. Perfekcyjne kłamstwo to kolejny przewidywalny kryminał, który w ostatnim czasie przyszło mi czytać. Cały czas liczyłam na jakieś ciekawe zakończenie, na coś epickiego. Jedyny plus tej powieści to to, że czyta się szybko. Warta uwagi jest także postać Greer, mam wrażenie, że to najmocniejszy punkt książki. Tak naprawdę tylko dla niej czytałam dalej. Ogólnie nie polecam , oczekiwałam czegoś o wiele lepszego.
Minka Kent chciała wyczarować coś nowego, innowacyjnego. Wyszło niestety jak zwykle. Perfekcyjne kłamstwo to kolejny przewidywalny kryminał, który w ostatnim czasie przyszło mi czytać. Cały czas liczyłam na jakieś ciekawe zakończenie, na coś epickiego. Jedyny plus tej powieści to to, że czyta się szybko. Warta uwagi jest także postać Greer, mam wrażenie, że to najmocniejszy...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to