-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-03-07
2023-12-30
Najpiękniejszy wiersz Adama Asnyka i zarazem lekko niedoceniany patriotyczny utwór.
Szkoda tylko, iż podczas interpretacji tekst jest zmieniony z ,,miejmy nadzieję" na ,,miejcie nadzieję" i usunięte są trzy strofy. Pomimo świetnych wykonań (m. in. p. Wójcicki, p. Kalinowska), utwór nie ma takiej mocy jak w oryginalnym tekście.
Największy sentyment mam do wykonania pochodzącego z filmu pt. ,,Ostatni dzwonek", gdzie utwór interpretuje aktorka - śp. Joanna Wizmur lub ww. Tamara Kalinowska.
https://www.youtube.com/watch?v=CoDoVQLwsZo
Najpiękniejszy wiersz Adama Asnyka i zarazem lekko niedoceniany patriotyczny utwór.
Szkoda tylko, iż podczas interpretacji tekst jest zmieniony z ,,miejmy nadzieję" na ,,miejcie nadzieję" i usunięte są trzy strofy. Pomimo świetnych wykonań (m. in. p. Wójcicki, p. Kalinowska), utwór nie ma takiej mocy jak w oryginalnym tekście.
Największy sentyment mam do wykonania...
Piękna pieśń wzywająca do boju, jednocześnie nawiązująca do polskich tradycji. Nie będę oryginalny jeśli stwierdzę, iż jest o niebo lepsza od ,,Mazurka Dąbrowskiego" J. Wybickiego. I teraz pytanie do osób, które uważają, iż Konopnicka była lewicową rewolucjonistką czy wywrotowcem: czy tego typu osoba byłaby w stanie napisać tego typu dzieło...?
Piękna pieśń wzywająca do boju, jednocześnie nawiązująca do polskich tradycji. Nie będę oryginalny jeśli stwierdzę, iż jest o niebo lepsza od ,,Mazurka Dąbrowskiego" J. Wybickiego. I teraz pytanie do osób, które uważają, iż Konopnicka była lewicową rewolucjonistką czy wywrotowcem: czy tego typu osoba byłaby w stanie napisać tego typu dzieło...?
Pokaż mimo to
Z powodu słynnego ,,Oppenheimera" (Ch. Nolana) postanowiłem wrócić do tej pozycji, aby uzupełnić sobie informacje związane z tematem bomby atomowej i wyścigu zbrojeń pomiędzy USA a ZSRR.
Książkę, podobnie jak inne pozycje Wołoszańskiego, czyta się szybko i przyjemnie, chociaż za pierwszym razem może trochę odrzucić ogrom (potrzebny) nazw, nazwisk.
Z powodu słynnego ,,Oppenheimera" (Ch. Nolana) postanowiłem wrócić do tej pozycji, aby uzupełnić sobie informacje związane z tematem bomby atomowej i wyścigu zbrojeń pomiędzy USA a ZSRR.
Książkę, podobnie jak inne pozycje Wołoszańskiego, czyta się szybko i przyjemnie, chociaż za pierwszym razem może trochę odrzucić ogrom (potrzebny) nazw, nazwisk.
2019-07
Z okazji 79. rocznicy Powstania Warszawskiego postanowiłem wrócić do tej pozycji. Początkowo emocjonalnie podszedłem do niej: uznałem, iż dobrze rozprawić się z mitami, byłem przerażony działaniem naszych przywódców w trakcie II wojny światowej i kultem wokół nich stworzonym, lecz później gdzieś pojawiła się wątpliwość, czy autor nie przesadził w ocenie.
I po tych 4 latach stwierdzam, iż w większości* miał rację. Nie wiem co honorowego było w skazaniu 200 tys. ludzi na śmierć i zniszczeniu stolicy. Krytycy zarzucają również przeciwnikom pomysłu powstania warszawskiego ,,myślenie po czasie", chociaż w tej pozycji podano szereg argumentów przemawiającymi za brakiem sensu oraz wskazano ówczesnych ludzi przeciwnych wybuchowi powstania, np.: Janusz Bokszczanin, braci Mackiewiczowie, Adam Doboszyński, czy sam Naczelny Wódz - Kazimierz Sosnkowski.
Sam autor ani trochę nie odbiera heroizmu uczestnikom, lecz gani jedynie dowódców AK, którzy mimo braku warunków się na nie zgodzili.
* Nie zgadzam się jedynie po części w krytyce gen. Władysława Sikorskiego i bronieniu sanacji. To piłsudczycy dokonali w 1926 r. puczu, pozbyli się przeciwników, których Sikorski znał osobiście, sam Sikorski został odsunięty, ale w przeciwieństwie do np. gen. Rozwadowskiego przynajmniej żył. Ostatecznie nieudolna polityka sanacji doprowadziła do klęski kampanii wrześniowej. O ile z jednej strony Sikorski powinien na chwilę schować dawne urazy i nie mścić się, zwłaszcza na niewinnych, o tyle jednak nie ma co się dziwić z powodu niechęci do nich. Jeśli chodzi o jego politykę w stosunku do ZSRR to p. Zychowicz ma sporo racji, ale pomijając już kwestię jego szemranych doradców, czy stworzenia armii Andersa (dzięki której wielu Polaków opuściło nieludzką ziemię), to jednak nie wiadomo, czy przypadkiem nie zginął właśnie z powodu chęci zmiany kursu swojej polityki.
Z okazji 79. rocznicy Powstania Warszawskiego postanowiłem wrócić do tej pozycji. Początkowo emocjonalnie podszedłem do niej: uznałem, iż dobrze rozprawić się z mitami, byłem przerażony działaniem naszych przywódców w trakcie II wojny światowej i kultem wokół nich stworzonym, lecz później gdzieś pojawiła się wątpliwość, czy autor nie przesadził w ocenie.
I po tych 4 latach...
2023-06-30
,,Pan Wołodyjowski" to ostatnia powieść Trylogii Henryka Sienkiewicza napisanej ,,ku pokrzepieniu serc". Czy zatem warto jest wieszać psy na dziele lub autorze za niezgodności historyczne, albo wybielony obraz szlachty (czy ogólnie Polaków)? Jeżeli ktoś chce bardziej realistycznego obrazu, to może sięgnąć po nowele samego Sienkiewicza, które służą właśnie ukazaniu rzeczywistości, a nie jak Trylogia podnoszenia na duchu, dawania wzorców, etc.
Przechodząc jednak do samego ,,Pana Wołodyjowskiego": zdziwiła mnie i zażenowała postawa przyjaciół Wołodyjowskiego, po śmierci jego narzeczonej - Anusi. Służył wiernie ojczyźnie i Bogu przez co zaniedbał Anusię, stracił ważną osobę, miał za to pretensję do Boga, a ci momentami traktowali go jak bluźniercę-wyrzutka. Jak wspomniałem powyżej powieść ma podnosić na duchu, ale już na początku było coś, co na duchu raczej nikogo nie podnosi. Sytuację na szczęście uratował niezawodny pan Zagłoba.
Azja ,,Mellechowicz" Tuhajbejowicz - postać z potencjałem, idealny materiał na głównego antagonistę. W moim odczuciu jednak autor zbyt szybko ujawnił jego prawdziwe intencje.
Na plus są opowieści pana Muszalskiego, księdza Kamińskiego i pana Nienaszyńca. Są niedocenianym elementem powieści, a na ironię właśnie one pokazują tę nieidealność szlachty.
Ciekawy był też kontrast pomiędzy Basią Jeziorkowską, a Krystyną Drohojowską. Jedna to chłopczyca, druga to stereotypowa delikatna dama. Obie są sierotami wychowanymi przez stolnikową Makowiecką, czasami sobie wzajemnie dogryzają (właść. to Basia Krzysi), lecz obie dbają o siebie jak siostry. Swoją drogą książkowa Krzysia początkowo nie wydawała się być zbyt ciekawą postacią, w filmie uroda Barbary Brylskiej nadała jej trochę charakteru, ale później pozytywnie zaskoczyła mnie chęcią towarzyszenia w niedoli (służbie) Ketlingowi. Książkowa Basia jest lepsza od książkowej Krzysi, zaś filmowa Krzysia jest lepsza od filmowej Basi. Makowiecka zaś pasowałaby idealnie do Zagłoby, chociaż była już zajęta.
Zakończenie (SPOILERY!)
Nie podobała mi się decyzja Wołodyjowskiego o obronie Kamieńca, który prędzej czy później i tak by został zdobyty przez Turków; szczególnie, iż ci po zdobyciu go potraktowali zarówno mieszkańców miasta jak i samych obrońców w miarę przyzwoicie. Mniej ludzi by zginęło podczas obrony, a sama twierdza byłaby w lepszym stanie; zaś Wołodyjowski i Ketling mogliby jeszcze ojczyźnie się przysłużyć.
,,Pan Wołodyjowski" to ostatnia powieść Trylogii Henryka Sienkiewicza napisanej ,,ku pokrzepieniu serc". Czy zatem warto jest wieszać psy na dziele lub autorze za niezgodności historyczne, albo wybielony obraz szlachty (czy ogólnie Polaków)? Jeżeli ktoś chce bardziej realistycznego obrazu, to może sięgnąć po nowele samego Sienkiewicza, które służą właśnie ukazaniu...
więcej mniej Pokaż mimo to
,,Przedwiośnie" to jedna z ostatnich napisanych przez Żeromskiego książek. Widać dużą poprawę stylu: w przeciwieństwie do jego poprzednich dzieł jest lekki i czyta się przyjemnie (o ile z uwagi na tematykę można tak powiedzieć).
Głównym bohaterem książki jest Cezary Baryka - niesympatyczna i irytująca postać, ale niezwykle potrzebna. Dzisiaj na takich typów mówi się ,,Oskarki". A więc Czarek-Oskarek był rozpieszczonym łobuzem, który został komunistą. Co dalej? Nie będę spoilerować, najlepiej po prostu przeczytać książkę. Na pewno miał barwniejsze przygody od przeciętnego Oskarka. ;)
Co przykuło moją uwagę, to styl wypowiadania się komunistów. Ludziom z podobnych opcji do dzisiaj tak zostało. Podam przykład: komuniści zarzucają policji znęcanie się nad więźniami z biedoty, a także mniejszości narodowej, wieszają również psy na rządzie. Baryka - to był czas w którym pod wpływem Gajowca był w miarę ogarnięty - stwierdził, że obecnie rządzący wspierają lud, a nie burżuazję, spytał się czy minister sprawiedliwości o tym wie oraz jaki był powód takiego traktowania. Nie dostał sensownych odpowiedzi, ale masę emocjonalnych frazesów i zarzucono mu to i owo. Czy to do dzisiaj nie jest aktualne?
,,Przedwiośnie" to jedna z ostatnich napisanych przez Żeromskiego książek. Widać dużą poprawę stylu: w przeciwieństwie do jego poprzednich dzieł jest lekki i czyta się przyjemnie (o ile z uwagi na tematykę można tak powiedzieć).
Głównym bohaterem książki jest Cezary Baryka - niesympatyczna i irytująca postać, ale niezwykle potrzebna. Dzisiaj na takich typów mówi się...
Zbiór 38 opowiadań dotyczących historii Polski, napisanych przez zapomnianą zarówno pisarkę jak i bohaterkę narodową - Zofię Kossak.
Opowiadania są dosyć nierówne: jedne ciekawsze, drugie mniej - w tych drugich czytania nie ułatwia trudne słownictwo, które gdy w innych jest jakaś wciągająca fabuła, to traci na swojej ,,grozie", natomiast czytanie tych to niestety katorga. Mimo wszystko każde na swój jest co prawda nie perełką, ale bursztynem. :)
Moimi ulubionymi dziełami są:
- dwa pierwsze: ,,Opowieść o bursztynie", ,,Prometeusz i garncarz", które z historią mają niewiele wspólnego (nie licząc popularnego poglądu, iż byliśmy wówczas pogańskim ludem rzemieślniczo-rolniczym), ale za to przypominają legendy, chociaż skojarzyły mi się również z baśniami, ze względu na swoją unikalność, uważam iż powinni stać się lepiej znane czytelnikom,
- ,,U świtu dziejów" - opowiadanie można by powiedzieć łączące epokę sprzed chrztu i po chrzcie,
- ,,Zemsta błazna" - pewny siebie francuski arystokrata wpada konflikt z polskim błaznem i dostaje solidną nauczkę, niezły ubaw był na końcu ;),
- ,,Sas i Las", ,,Imieniny w Luneville" - przybliżają postać Stanisława Leszczyńskiego, chwilowego króla Polski, a następnie władcy Lotaryngii, ojca królowej Francji (Marii Leszczyńskiej), reformatora, który jest przygnębiony zgnilizną panującą w ojczyźnie i próbujący z nią walczyć,
- ,,Orlęta", ,,Twórcy pokoju", ,,Doczekał" - opowiadania z czasu odzyskania przez Polskę niepodległości, a więc współczesne autorce, pierwsze mówi o chłopcu, który zadaje sobie pytanie nad grobami orląt lwowskich: czy byłby w stanie poświęcić się dla ojczyzny?, drugie: działania Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego na arenie międzynarodowej i pokazany triumf Niemców, którzy pomimo przegranej zachowali pewien kąsek dla siebie, trzecie zaś opowiada o starym Ślązaku, który doczekał powrotu Śląska do Polski.
Swoją drogą smuci mnie taka niska ocena ,,Bursztynów" na LC, ponieważ zdecydowanie zasługują na wyższą notę:
- autorka poświęciła dużo pracy znajdując cytaty opisywanych postaci, czy cytaty o nich,
- opowiadania przybliżają fragmenty historii z różnych epok, naprawdę można się dowiedzieć wiele ciekawych, ale zarazem zapomnianych rzeczy,
- przy okazji uczą patriotyzmu i innych wartości,
- niektóre, co mam nadzieję udało mi się udowodnić, są naprawdę ciekawe i wciągające,
Moim zdaniem zbiór zasługuje na 8 z plusem lub 9 z minusem.
Zbiór 38 opowiadań dotyczących historii Polski, napisanych przez zapomnianą zarówno pisarkę jak i bohaterkę narodową - Zofię Kossak.
Opowiadania są dosyć nierówne: jedne ciekawsze, drugie mniej - w tych drugich czytania nie ułatwia trudne słownictwo, które gdy w innych jest jakaś wciągająca fabuła, to traci na swojej ,,grozie", natomiast czytanie tych to niestety katorga....
2022-10-12
Jest to czwarta przeczytana przeze mnie książka autorstwa Romana Dmowskiego, mająca dość lekki sposób narracji. Porusza temat wad polskiego konserwatyzmu, a właściwie pseudokonserwatyzmu, który powstał m. in. przez trudne położenie Polski w przeciągu wieków (np. nauczenie się w jaki sposób NIE rządzić, zamiast jak rządzić), ugodowość wobec zaborców, wpływy masonerii i liberałów, a także nieideowych karierowiczów w swoich kręgach, a nawet walczenie z narodowcami (kiedy w innych krajach konserwatyści współpracowali z narodowcami widząc w nich kontynuatorów swoich myśli), ale jednocześnie przymykanie oka na działania socjalistów (co jest kuriozalne). Oprócz tego wpływać mogła również zwykła pycha, naiwność (na zasadzie ,,dobrotliwości" zaborców), czy uprzedzenia (które wynikły m. in. z powodu rzezi galicyjskiej, kiedy podburzeni chłopi dokonali masakry).
Poruszona została również kwestia uświadamiania ludu, która przez część konserwatystów została zaniedbana, a zadbana przez endeków (za co, co ciekawsze zostali przez część konserwatystów skrytykowani). A zaniedbanie tej w kwestii w czasie zaborów i narodowych dążeń mniejszości narodowych było niebezpieczne.
Momentami treść wygląda jak laurka wystawiona endecji, ale i tutaj autor zwrócił uwagę na błędy jakie popełniła, m. in. podczas rewolucji w 1905 r., kiedy mając plan, nie udało jej się przekonać do niego ludzi z powodu braku wystarczającego zrozumienia panujących nastrojów.
Jednocześnie Dmowski już na samym początku książki zaznaczył, iż nie ma nic przeciwko idei konserwatywnej (którą szanuje), ani wielu ludziom wywodzącym się z konserwatywnego środowiska.
Jest to czwarta przeczytana przeze mnie książka autorstwa Romana Dmowskiego, mająca dość lekki sposób narracji. Porusza temat wad polskiego konserwatyzmu, a właściwie pseudokonserwatyzmu, który powstał m. in. przez trudne położenie Polski w przeciągu wieków (np. nauczenie się w jaki sposób NIE rządzić, zamiast jak rządzić), ugodowość wobec zaborców, wpływy masonerii i...
więcej mniej Pokaż mimo to2016
Książka będąca prawdziwym arcydzieło pokazująca życie w średniowieczu. Dziwię się, iż to dzieło nie jest w szkole lekturą.
Ale przejdźmy trochę do fabuły i bohaterów:
Mamy Quasiego, którego wszyscy się brzydzą. Wyjątkiem jest oczywiście przebiegły archidiakon katedry Notre Dame - Frollo. Do tego dochodzi piękna cygańska tancerka - Esmeralda, która w sumie zaczyna go rozumieć, ale zajęta jest przez Febusa - przystojniaka z armii. Oczywiście archidiakon również się w niej zakochuje i Quasimodo ma teraz nie mały dylemat przez co musi się przeciwstawić osobie, która w sumie przez tyle lat była dla niego całym światem.
Szkoda, iż książka nie doczekała się wiernej adaptacji, chociaż z drugiej strony pokazało to, iż fabuła jest niezwykle elastyczna i w sumie może być ukazywana na różne sposoby.
Książka będąca prawdziwym arcydzieło pokazująca życie w średniowieczu. Dziwię się, iż to dzieło nie jest w szkole lekturą.
Ale przejdźmy trochę do fabuły i bohaterów:
Mamy Quasiego, którego wszyscy się brzydzą. Wyjątkiem jest oczywiście przebiegły archidiakon katedry Notre Dame - Frollo. Do tego dochodzi piękna cygańska tancerka - Esmeralda, która w sumie zaczyna go...
Książka, którą lubią nawet ci ludzie nielubiący szkolnych lektur. Nic dziwnego: jest krótka, szybko się ją czyta, ma w miarę zrozumiały język, ciekawą intrygę, uniwersalne przesłanie, rymowane i łatwe do zapamiętania zabawne teksty (np. ,,Jeśli nie chcesz mojej zguby krokodyla daj mi luby."). Bohaterowie stereotypowi, ale w taki sposób stworzeni, że dają się łatwo polubić; moimi ulubieńcami zostali gaduła Papkin i ekskobieta Wacława - Podstolina. Wątek romantyczny Klary i Wacława wiadomo, iż przynudza, ale jest dość mało nudnego, romantycznego gadania, a postacie te dostały również kilka niezłych momentów (np. podczas rozmawiania z Papkinem).
I nota bene: jeśli oglądać adaptację, to polecam teatr telewizji z Wojciechem Pokorą w roli Papkina. Filmy są dobre, ale przy tej wersji wymiękają.
Książka, którą lubią nawet ci ludzie nielubiący szkolnych lektur. Nic dziwnego: jest krótka, szybko się ją czyta, ma w miarę zrozumiały język, ciekawą intrygę, uniwersalne przesłanie, rymowane i łatwe do zapamiętania zabawne teksty (np. ,,Jeśli nie chcesz mojej zguby krokodyla daj mi luby."). Bohaterowie stereotypowi, ale w taki sposób stworzeni, że dają się łatwo polubić;...
więcej mniej Pokaż mimo toPiękny, barwny język, sposób opowiadania. Można się bardzo wielu rzeczy dowiedzieć. I tutaj należy się na chwilę zatrzymać. O ile jestem w stanie zrozumieć łagodzenie, używanie eufemizmów (dzięki temu ta książka idealnie nadaje się jako lektura dla niższych szkół), o tyle już pomijanie niektórych (w wielu przypadkach autor jedynie złagodził), dość brutalnych, czy po prostu niemoralnych wątków (np. dopuszczenia się zdrady przez Odyseusza), nie powinno mieć miejsca. Momentami można dostać wrażenia jaka to mitologia grecka była piękna, czy nawet niewinna, ale po zapoznaniu się z innymi źródłami, ta iluzja opada i (niestety) sama książka trochę traci (mimo wszystko wciąż jest bardzo wartościowa).
Piękny, barwny język, sposób opowiadania. Można się bardzo wielu rzeczy dowiedzieć. I tutaj należy się na chwilę zatrzymać. O ile jestem w stanie zrozumieć łagodzenie, używanie eufemizmów (dzięki temu ta książka idealnie nadaje się jako lektura dla niższych szkół), o tyle już pomijanie niektórych (w wielu przypadkach autor jedynie złagodził), dość brutalnych, czy po...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-07
Bardzo potrzebna książka. Ukazuje dość bolesną prawdę z którą każdy patriota powinien się zmierzyć. Na plus: pomimo ciężkiego tematu szybko się ją czyta.
Niestety, ale mam uczucie, że autor parę razy zmienił zdanie o opisywanej postaci. Najpierw opisał z odrazą czyny jakich dokonała, a później nazwał ją ,,mimo wszystko bohaterem". Ogólnie rzecz biorąc nie pierwszy raz Zychowicz pisze o kimś: źle, dobrze, źle... itd. (nie może się zdecydować?). Najpierw próbuje czytelnika przekonać do swojego zdania używając mnóstwa emocji, a potem strasznie miesza.
Inna kwestia na minus: krytykowanie zabijania jeńców. A właściwie to zbyt emocjonalna krytyka. Można potępić te czyny. Ale to była wojna. To byli nasi przeciwnicy. Wśród nich faktycznie mogły być potwory.
Moje zdanie na temat głównych bohaterów: jedynie Łupaszka mimo wszystko w moich oczach pozostał bohaterem. Co do reszty: można jakoś zrozumieć ich czyny, ale bohaterów narodowych z nich robić się nie powinno.
Bardzo potrzebna książka. Ukazuje dość bolesną prawdę z którą każdy patriota powinien się zmierzyć. Na plus: pomimo ciężkiego tematu szybko się ją czyta.
Niestety, ale mam uczucie, że autor parę razy zmienił zdanie o opisywanej postaci. Najpierw opisał z odrazą czyny jakich dokonała, a później nazwał ją ,,mimo wszystko bohaterem". Ogólnie rzecz biorąc nie pierwszy raz...
2020
Broszura autorstwa Romana Dmowskiego (1864-1939), polskiego męża stanu, patrioty-narodowca i ojca niepodległej Polski; porusza ona problematykę roli Kościoła rzymskokatolickiego w życiu narodów, rodzin i jednostek.
Autor analizuje rolę Kościoła na przestrzeni wieków. Zauważa, iż bez niego zarówno Polska jak i inne państwa wraz ze swoimi mieszkańcami były by mocno zacofane na tle katolickich państw, zwraca uwagę na rolę Kościoła w utrzymaniu jedności narodu. Dla Dmowskiego, jako narodowca i patrioty to była bardzo ważna kwestia (szczególnie w czasie rozbiorów, a następnie odbudowy państwa), dlatego zaakceptował Kościół, mimo iż przed laty sam był do niego sceptycznie nastawiony; krytykował jednak używania go do niemoralnych rzeczy, czy fanatyzmu jakim jest ograniczanie praw niekatolikom.
Zwraca również uwagę na bardzo ważny szczegół w kwestii jednostek: religia (która logicznie, iż szerzona jest przez Kościół) pełni funkcję przewodnika, bez niej ludzie są jak - jak to dobrze ujął p. Dmowski - liść, który zerwał się z gałęzi, fruwał na kilka stron, opadł na ziemię i zgnił. Dowody z dzisiejszego życia codziennego? Rozstania i rozwody, samobójstwa (w postaci np. tzw. ,,niebieskiego wieloryba), imprezy z hałasem, alkoholem, narkotykami i seksem (w których zaangażowani są również nieletni), et cetera...
Ps. I chodzi tutaj nie tylko o ludzi, którzy całościowo zerwali z religią, ale też takimi, którzy nie są na poważnie w nią zaangażowani.
Inną słuszną zwróconą uwagą jest fakt, iż ludzie w sumie potrzebują wiary, ponieważ po odejściu od katolicyzmu i tak przejdą albo na inne wyznania - a jak celnie zauważył autor dla przykładu to prawosławie i protestantyzm zostały zdominowane przez aparat państwowy (niektórzy ludzie myślą, że inne wyznania są jakoś o wiele lepsze); albo będą należeć do jakichś sekt czy wierzyć w jakieś zabobony, co jest już absurdem, czy wręcz hipokryzją.
Praca ta pozwala ludziom - szczególnie w dobie ataków na katolicyzm i Kościół - przejrzeć na oczy, że religia, a co za tym organizacja religijna jaką jest Kościół, jest potrzebna ludziom i może przynosić pozytywne skutki. Na minus w tej kwestii można zaliczyć fakt, iż autor mógł poświęcić trochę więcej miejsca wątku o negatywnej roli Kościoła, natomiast nieprawdą jest, iż tego wątku wcale nie poruszył.
Broszura autorstwa Romana Dmowskiego (1864-1939), polskiego męża stanu, patrioty-narodowca i ojca niepodległej Polski; porusza ona problematykę roli Kościoła rzymskokatolickiego w życiu narodów, rodzin i jednostek.
Autor analizuje rolę Kościoła na przestrzeni wieków. Zauważa, iż bez niego zarówno Polska jak i inne państwa wraz ze swoimi mieszkańcami były by mocno zacofane...
2019-02-17
Z pozoru proste rozwiązanie zagadki, ale autorka tak namieszała, że nie trafiłem. ;)
Z pozoru proste rozwiązanie zagadki, ale autorka tak namieszała, że nie trafiłem. ;)
Pokaż mimo to
Moja lektura z podstawówki, bodajże pierwszej klasy, znana lepiej przeze mnie jako animacja Disneya, jako jedyna czytana przez nauczycielkę, więc de facto przeczytana przeze mnie dopiero teraz.
Z okazji świąt postanowiłem zażyczyć ją sobie w prezencie. Początkowo byłem nieco zawiedzony, ponieważ postacie nie wydawały się tak sympatyczne jak w ekranizacji Disneya. Kwestia czasów w jakich książka została napisana? Realizm? - tzn. każdy ma to coś złego, irytującego, co nie jest tak złagodzone jak u Disneya.
Jeżeli mowa o Disneyu, to oczywiście zabrakło jednego członka paczki - Gofera dodanego na potrzeby adaptacji. Chociaż nie wiedzieć dlaczego, pamiętam, iż w ćwiczeniach do lektury występował jak gdyby nigdy nic wśród pozostałych postaci. Za to mamy gromadę ,,krewnych-i-znajomych Królika", którzy przyczepili się Króliczka jak rzep psiego ogona, a w tych pierwszych ekranizacjach nie zostali w ogóle ukazani.
A ulubionym bohaterem pozostaje nadal osiołek Kłapouchy, chociaż podobnie jak inne postacie w adaptacjach wydaje się być sympatyczniejszy. A zaraz po nim jest oczywiście tytułowy Miś. :)
Jeżeli po polsku, to oczywiście tłumaczenie Ireny Tuwim. Niektóre rzeczy były nie do przetłumaczenia, ale udało jej się świetnie wybrnąć. Jedynie mam uwagę odnośnie kwestii płci misia Winnie, inspiracji do nadania imienia niedźwiadkowi w oryginalnej wersji, która była samicą, a tutaj w przedmowie została określona tak jak główny bohater, czyli ,,Kubuś". Niestety, był to chyba jedyny moment, w którym tłumaczenie p. Tuwim zawiodło. Mogę jeszcze wspomnieć o Sowie, która w tłumaczeniu wydaje się być kobietą, ale to nie razi tak mocno, ponieważ jest to postać fikcyjna. Natomiast nie trawię zbytnio tłumaczenia p. Adamczyk-Garbowskiej ,,Fredzia Phi-Phi". Nie rozumiem na siłę dosłownego tłumaczenia i jednocześnie utrudnień w czytaniu. Jedynie co mi się przypadło w nim do gustu, to nazwanie Kangurzycy Kangą, a Maleństwa Gurkiem, co oczywiście jest grą do słów do słowa ,,kangurek", tak jak w oryginale (,,kangaroo"). Nie czytałem całości, może jeżeli się uda, to coś jeszcze znajdę.
Moja lektura z podstawówki, bodajże pierwszej klasy, znana lepiej przeze mnie jako animacja Disneya, jako jedyna czytana przez nauczycielkę, więc de facto przeczytana przeze mnie dopiero teraz.
więcej Pokaż mimo toZ okazji świąt postanowiłem zażyczyć ją sobie w prezencie. Początkowo byłem nieco zawiedzony, ponieważ postacie nie wydawały się tak sympatyczne jak w ekranizacji Disneya. Kwestia...