-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-04-22
2024-04-15
2023-12-01
2023-11-17
Piękna pieśń wzywająca do boju, jednocześnie nawiązująca do polskich tradycji. Nie będę oryginalny jeśli stwierdzę, iż jest o niebo lepsza od ,,Mazurka Dąbrowskiego" J. Wybickiego. I teraz pytanie do osób, które uważają, iż Konopnicka była lewicową rewolucjonistką czy wywrotowcem: czy tego typu osoba byłaby w stanie napisać tego typu dzieło...?
Piękna pieśń wzywająca do boju, jednocześnie nawiązująca do polskich tradycji. Nie będę oryginalny jeśli stwierdzę, iż jest o niebo lepsza od ,,Mazurka Dąbrowskiego" J. Wybickiego. I teraz pytanie do osób, które uważają, iż Konopnicka była lewicową rewolucjonistką czy wywrotowcem: czy tego typu osoba byłaby w stanie napisać tego typu dzieło...?
Pokaż mimo to
Jako iż ,,Café Rose" jest moim ulubionym odcinkiem ,,Stawki większej niż życie", z powodu m. in. ciekawej intrygi, świetnej obsady (m. in. Janowska, Bylczyński, Fetting, Voit) i dość małej ilości propagandy, z ciekawości postanowiłem sięgnąć po komiks.
Wygląd większości postaci jest inny od serialowego, co nie jest dużą wadą, jednak serialowa wersja i tak prezentuje się lepiej, np. w serialu szef wygląda niepozornie, tutaj jak agent, pani Rose w serialu przypomina prawdziwą damę, tutaj pierwszą lepszą kobietę.
Bardziej nierozumianą dla mnie rzeczą jest zmienienie dosyć znaczących elementów fabuły. Na plus na pewno jest ukazanie samego początku historii.
Jako iż ,,Café Rose" jest moim ulubionym odcinkiem ,,Stawki większej niż życie", z powodu m. in. ciekawej intrygi, świetnej obsady (m. in. Janowska, Bylczyński, Fetting, Voit) i dość małej ilości propagandy, z ciekawości postanowiłem sięgnąć po komiks.
Wygląd większości postaci jest inny od serialowego, co nie jest dużą wadą, jednak serialowa wersja i tak prezentuje się...
Z powodu słynnego ,,Oppenheimera" (Ch. Nolana) postanowiłem wrócić do tej pozycji, aby uzupełnić sobie informacje związane z tematem bomby atomowej i wyścigu zbrojeń pomiędzy USA a ZSRR.
Książkę, podobnie jak inne pozycje Wołoszańskiego, czyta się szybko i przyjemnie, chociaż za pierwszym razem może trochę odrzucić ogrom (potrzebny) nazw, nazwisk.
Z powodu słynnego ,,Oppenheimera" (Ch. Nolana) postanowiłem wrócić do tej pozycji, aby uzupełnić sobie informacje związane z tematem bomby atomowej i wyścigu zbrojeń pomiędzy USA a ZSRR.
Książkę, podobnie jak inne pozycje Wołoszańskiego, czyta się szybko i przyjemnie, chociaż za pierwszym razem może trochę odrzucić ogrom (potrzebny) nazw, nazwisk.
2023-09-01
2019-07
Z okazji 79. rocznicy Powstania Warszawskiego postanowiłem wrócić do tej pozycji. Początkowo emocjonalnie podszedłem do niej: uznałem, iż dobrze rozprawić się z mitami, byłem przerażony działaniem naszych przywódców w trakcie II wojny światowej i kultem wokół nich stworzonym, lecz później gdzieś pojawiła się wątpliwość, czy autor nie przesadził w ocenie.
I po tych 4 latach stwierdzam, iż w większości* miał rację. Nie wiem co honorowego było w skazaniu 200 tys. ludzi na śmierć i zniszczeniu stolicy. Krytycy zarzucają również przeciwnikom pomysłu powstania warszawskiego ,,myślenie po czasie", chociaż w tej pozycji podano szereg argumentów przemawiającymi za brakiem sensu oraz wskazano ówczesnych ludzi przeciwnych wybuchowi powstania, np.: Janusz Bokszczanin, braci Mackiewiczowie, Adam Doboszyński, czy sam Naczelny Wódz - Kazimierz Sosnkowski.
Sam autor ani trochę nie odbiera heroizmu uczestnikom, lecz gani jedynie dowódców AK, którzy mimo braku warunków się na nie zgodzili.
* Nie zgadzam się jedynie po części w krytyce gen. Władysława Sikorskiego i bronieniu sanacji. To piłsudczycy dokonali w 1926 r. puczu, pozbyli się przeciwników, których Sikorski znał osobiście, sam Sikorski został odsunięty, ale w przeciwieństwie do np. gen. Rozwadowskiego przynajmniej żył. Ostatecznie nieudolna polityka sanacji doprowadziła do klęski kampanii wrześniowej. O ile z jednej strony Sikorski powinien na chwilę schować dawne urazy i nie mścić się, zwłaszcza na niewinnych, o tyle jednak nie ma co się dziwić z powodu niechęci do nich. Jeśli chodzi o jego politykę w stosunku do ZSRR to p. Zychowicz ma sporo racji, ale pomijając już kwestię jego szemranych doradców, czy stworzenia armii Andersa (dzięki której wielu Polaków opuściło nieludzką ziemię), to jednak nie wiadomo, czy przypadkiem nie zginął właśnie z powodu chęci zmiany kursu swojej polityki.
Z okazji 79. rocznicy Powstania Warszawskiego postanowiłem wrócić do tej pozycji. Początkowo emocjonalnie podszedłem do niej: uznałem, iż dobrze rozprawić się z mitami, byłem przerażony działaniem naszych przywódców w trakcie II wojny światowej i kultem wokół nich stworzonym, lecz później gdzieś pojawiła się wątpliwość, czy autor nie przesadził w ocenie.
I po tych 4 latach...
2023-07-16
Książka poświęcona została Eleonorze Wiśniowieckiej z d. Habsburg. Sam król Michał Korybut Wiśniowiecki jest postacią, o której się zbyt dużo się nie mówi, a co dopiero o jego żonie. Szczególnie, iż Habsburżanka jako królowa Polski może nie brzmieć zbyt dobrze.
Sama forma nie przypadła mi do gustu. Autorka rozważa nad jedną i tą samą rzeczą przez 2-3 strony. Rozumiem, luźny styl, czy tzw. ,,babskie gadanie", ale gdyby usunąć niepotrzebne rozmyślania, to książka byłaby co najmniej o 1/3 krótsza.
Tutaj, jeżeli ktoś chce się wciągnąć w ,,fabułę", to ostrzegam przed spoilerami.
Jeśli chodzi o samą postać: wypada jak najbardziej pozytywnie, lecz nieco blado. Wokół niej dzieją się intrygi, ale sama stoi obok nich. Nie zostaje również bezpośrednio w żadną wciągnięta. Ma udział w życiu politycznym, ale temat ten został opisany zbyt powierzchownie ponieważ mało o tym wiadomo. Autorka mogła poprosić o pomoc historyków związanych z tamtym okresem, żeby chociaż przynajmniej podać opcje jak mniej więcej to mogło wyglądać. Wolałbym to, niż niepotrzebne powtórzenia o miłości.
Książka poświęcona została Eleonorze Wiśniowieckiej z d. Habsburg. Sam król Michał Korybut Wiśniowiecki jest postacią, o której się zbyt dużo się nie mówi, a co dopiero o jego żonie. Szczególnie, iż Habsburżanka jako królowa Polski może nie brzmieć zbyt dobrze.
Sama forma nie przypadła mi do gustu. Autorka rozważa nad jedną i tą samą rzeczą przez 2-3 strony. Rozumiem,...
2023-06-30
,,Pan Wołodyjowski" to ostatnia powieść Trylogii Henryka Sienkiewicza napisanej ,,ku pokrzepieniu serc". Czy zatem warto jest wieszać psy na dziele lub autorze za niezgodności historyczne, albo wybielony obraz szlachty (czy ogólnie Polaków)? Jeżeli ktoś chce bardziej realistycznego obrazu, to może sięgnąć po nowele samego Sienkiewicza, które służą właśnie ukazaniu rzeczywistości, a nie jak Trylogia podnoszenia na duchu, dawania wzorców, etc.
Przechodząc jednak do samego ,,Pana Wołodyjowskiego": zdziwiła mnie i zażenowała postawa przyjaciół Wołodyjowskiego, po śmierci jego narzeczonej - Anusi. Służył wiernie ojczyźnie i Bogu przez co zaniedbał Anusię, stracił ważną osobę, miał za to pretensję do Boga, a ci momentami traktowali go jak bluźniercę-wyrzutka. Jak wspomniałem powyżej powieść ma podnosić na duchu, ale już na początku było coś, co na duchu raczej nikogo nie podnosi. Sytuację na szczęście uratował niezawodny pan Zagłoba.
Azja ,,Mellechowicz" Tuhajbejowicz - postać z potencjałem, idealny materiał na głównego antagonistę. W moim odczuciu jednak autor zbyt szybko ujawnił jego prawdziwe intencje.
Na plus są opowieści pana Muszalskiego, księdza Kamińskiego i pana Nienaszyńca. Są niedocenianym elementem powieści, a na ironię właśnie one pokazują tę nieidealność szlachty.
Ciekawy był też kontrast pomiędzy Basią Jeziorkowską, a Krystyną Drohojowską. Jedna to chłopczyca, druga to stereotypowa delikatna dama. Obie są sierotami wychowanymi przez stolnikową Makowiecką, czasami sobie wzajemnie dogryzają (właść. to Basia Krzysi), lecz obie dbają o siebie jak siostry. Swoją drogą książkowa Krzysia początkowo nie wydawała się być zbyt ciekawą postacią, w filmie uroda Barbary Brylskiej nadała jej trochę charakteru, ale później pozytywnie zaskoczyła mnie chęcią towarzyszenia w niedoli (służbie) Ketlingowi. Książkowa Basia jest lepsza od książkowej Krzysi, zaś filmowa Krzysia jest lepsza od filmowej Basi. Makowiecka zaś pasowałaby idealnie do Zagłoby, chociaż była już zajęta.
Zakończenie (SPOILERY!)
Nie podobała mi się decyzja Wołodyjowskiego o obronie Kamieńca, który prędzej czy później i tak by został zdobyty przez Turków; szczególnie, iż ci po zdobyciu go potraktowali zarówno mieszkańców miasta jak i samych obrońców w miarę przyzwoicie. Mniej ludzi by zginęło podczas obrony, a sama twierdza byłaby w lepszym stanie; zaś Wołodyjowski i Ketling mogliby jeszcze ojczyźnie się przysłużyć.
,,Pan Wołodyjowski" to ostatnia powieść Trylogii Henryka Sienkiewicza napisanej ,,ku pokrzepieniu serc". Czy zatem warto jest wieszać psy na dziele lub autorze za niezgodności historyczne, albo wybielony obraz szlachty (czy ogólnie Polaków)? Jeżeli ktoś chce bardziej realistycznego obrazu, to może sięgnąć po nowele samego Sienkiewicza, które służą właśnie ukazaniu...
więcej mniej Pokaż mimo to2022
Piszę tę recenzję w rocznicę tzw. aktu 5 listopada. Główny bohater książki wydawał mi się do tego stopnia kontrowersyjny, iż miałem wątpliwości, czy kupić tę książkę, ale ,,wiarygodna" (kłamliwy bełkot) krytyka Gazety Wyborczej skierowana w kierunku Piotra Zychowicza i Władysława Studnickiego rozwiała moje wątpliwości.
Władysław Studnicki (1867-1953) był polskim politykiem o orientacji proniemieckiej; jest autorytetem dla p. Zychowicza, co zresztą mocno dało się odczuć czytając książkę. P. Zychowicz wydobył z otchłani postać zapomnianą i oczernioną, która walczyła o dobro dla Polski, a zarazem wiele rzeczy niczym prorok przewidziała.
Druga kwestia, iż Studnicki nie był aż tak wspaniałą postacią jak twierdzi autor. Nie widział do czego dążą Niemcy (zarówno cesarskie jak i nazistowskie), wyglądało to jakby faktycznie wierzył w dobre intencje Niemców, albo był tak zajęty ideą proniemiecką, że po prostu tego nie zauważył, np. był w stanie zrezygnować z ziem zachodnich (źródła surowców mineralnych i kolebka państwa polskiego!) na korzyść ziem wschodnich, które i tak Niemcy chciały oddać wschodnim sąsiadom; sam akt 5 listopada był dla sprawy polskiej ważny (zalążek polskiej administracji i zwrócenie uwagi zachodu na kwestię polską), ale ufanie Niemcom na dłuższą metę się nie sprawdziło.
I teraz kwestia związku Studnickiego z nazizmem: był zafascynowany nazistami, ale od samego początku widział ich wady, np. monopartyjność. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż w latach 30. relacje pomiędzy Polską, a Niemcami były przyjazne. Może to szokować, ale to jest prawda. Po tym jak minister Beck zmienił politykę o 180 stopni, Studnicki przeczuł zbliżającą się zagładę i próbował jej zaradzić. Był zszokowany jak Niemcy zachowywali się w okupowanej Polsce (aż takiej katastrofy nie przewidział) i to jeszcze bardziej skłoniło go do działania, aby zmniejszyć jak tylko się da trwającą pożogę. W odezwach nalegał również o lepsze traktowanie Żydów - a przecież strona żydowska wbrew filosemickiej propagandzie nie była wcale święta wobec strony polskiej - mimo to został nazwany przez dziennikarza Gazety Wyborczej świnią i antysemitą.
Praca jest wartościowa, ponieważ przedstawia losy jednej z bardziej kontrowersyjnych, zapomnianych i zasłużonych postaci. Znajdują się w niej anegdoty (Studnicki był dosyć zakręconą osobą w życiu prywatnym i to wywołało zabawnie wyglądające sytuacje). Niektórych informacji dostarczył sam syn tytułowego bohatera - Konrad Studnicki. Jednak na zachwycanie się autora ideą germanofilstwa należy podejść z rezerwą, ponieważ nie była taka realistyczna jakby się mogło wydawać (mam tutaj na myśli głównie okres I wojny światowej, ponieważ jeśli sanaci przyjaźnili się z nazistami w latach 30., to należało dobre relacje w miarę możliwości utrzymać, a nie w najgorszym momencie psuć).
Piszę tę recenzję w rocznicę tzw. aktu 5 listopada. Główny bohater książki wydawał mi się do tego stopnia kontrowersyjny, iż miałem wątpliwości, czy kupić tę książkę, ale ,,wiarygodna" (kłamliwy bełkot) krytyka Gazety Wyborczej skierowana w kierunku Piotra Zychowicza i Władysława Studnickiego rozwiała moje wątpliwości.
Władysław Studnicki (1867-1953) był polskim...
,,Przedwiośnie" to jedna z ostatnich napisanych przez Żeromskiego książek. Widać dużą poprawę stylu: w przeciwieństwie do jego poprzednich dzieł jest lekki i czyta się przyjemnie (o ile z uwagi na tematykę można tak powiedzieć).
Głównym bohaterem książki jest Cezary Baryka - niesympatyczna i irytująca postać, ale niezwykle potrzebna. Dzisiaj na takich typów mówi się ,,Oskarki". A więc Czarek-Oskarek był rozpieszczonym łobuzem, który został komunistą. Co dalej? Nie będę spoilerować, najlepiej po prostu przeczytać książkę. Na pewno miał barwniejsze przygody od przeciętnego Oskarka. ;)
Co przykuło moją uwagę, to styl wypowiadania się komunistów. Ludziom z podobnych opcji do dzisiaj tak zostało. Podam przykład: komuniści zarzucają policji znęcanie się nad więźniami z biedoty, a także mniejszości narodowej, wieszają również psy na rządzie. Baryka - to był czas w którym pod wpływem Gajowca był w miarę ogarnięty - stwierdził, że obecnie rządzący wspierają lud, a nie burżuazję, spytał się czy minister sprawiedliwości o tym wie oraz jaki był powód takiego traktowania. Nie dostał sensownych odpowiedzi, ale masę emocjonalnych frazesów i zarzucono mu to i owo. Czy to do dzisiaj nie jest aktualne?
,,Przedwiośnie" to jedna z ostatnich napisanych przez Żeromskiego książek. Widać dużą poprawę stylu: w przeciwieństwie do jego poprzednich dzieł jest lekki i czyta się przyjemnie (o ile z uwagi na tematykę można tak powiedzieć).
Głównym bohaterem książki jest Cezary Baryka - niesympatyczna i irytująca postać, ale niezwykle potrzebna. Dzisiaj na takich typów mówi się...
2022
Ciekawy pomysł, aby jeden z najtragiczniejszych momentów w naszych dziejach przedstawić w baśniowej formie i oddać hołd bohaterom: od przywódcy do szeregowych żołnierzy-uczestników.
Ciekawy pomysł, aby jeden z najtragiczniejszych momentów w naszych dziejach przedstawić w baśniowej formie i oddać hołd bohaterom: od przywódcy do szeregowych żołnierzy-uczestników.
Pokaż mimo to
Zbiór 38 opowiadań dotyczących historii Polski, napisanych przez zapomnianą zarówno pisarkę jak i bohaterkę narodową - Zofię Kossak.
Opowiadania są dosyć nierówne: jedne ciekawsze, drugie mniej - w tych drugich czytania nie ułatwia trudne słownictwo, które gdy w innych jest jakaś wciągająca fabuła, to traci na swojej ,,grozie", natomiast czytanie tych to niestety katorga. Mimo wszystko każde na swój jest co prawda nie perełką, ale bursztynem. :)
Moimi ulubionymi dziełami są:
- dwa pierwsze: ,,Opowieść o bursztynie", ,,Prometeusz i garncarz", które z historią mają niewiele wspólnego (nie licząc popularnego poglądu, iż byliśmy wówczas pogańskim ludem rzemieślniczo-rolniczym), ale za to przypominają legendy, chociaż skojarzyły mi się również z baśniami, ze względu na swoją unikalność, uważam iż powinni stać się lepiej znane czytelnikom,
- ,,U świtu dziejów" - opowiadanie można by powiedzieć łączące epokę sprzed chrztu i po chrzcie,
- ,,Zemsta błazna" - pewny siebie francuski arystokrata wpada konflikt z polskim błaznem i dostaje solidną nauczkę, niezły ubaw był na końcu ;),
- ,,Sas i Las", ,,Imieniny w Luneville" - przybliżają postać Stanisława Leszczyńskiego, chwilowego króla Polski, a następnie władcy Lotaryngii, ojca królowej Francji (Marii Leszczyńskiej), reformatora, który jest przygnębiony zgnilizną panującą w ojczyźnie i próbujący z nią walczyć,
- ,,Orlęta", ,,Twórcy pokoju", ,,Doczekał" - opowiadania z czasu odzyskania przez Polskę niepodległości, a więc współczesne autorce, pierwsze mówi o chłopcu, który zadaje sobie pytanie nad grobami orląt lwowskich: czy byłby w stanie poświęcić się dla ojczyzny?, drugie: działania Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego na arenie międzynarodowej i pokazany triumf Niemców, którzy pomimo przegranej zachowali pewien kąsek dla siebie, trzecie zaś opowiada o starym Ślązaku, który doczekał powrotu Śląska do Polski.
Swoją drogą smuci mnie taka niska ocena ,,Bursztynów" na LC, ponieważ zdecydowanie zasługują na wyższą notę:
- autorka poświęciła dużo pracy znajdując cytaty opisywanych postaci, czy cytaty o nich,
- opowiadania przybliżają fragmenty historii z różnych epok, naprawdę można się dowiedzieć wiele ciekawych, ale zarazem zapomnianych rzeczy,
- przy okazji uczą patriotyzmu i innych wartości,
- niektóre, co mam nadzieję udało mi się udowodnić, są naprawdę ciekawe i wciągające,
Moim zdaniem zbiór zasługuje na 8 z plusem lub 9 z minusem.
Zbiór 38 opowiadań dotyczących historii Polski, napisanych przez zapomnianą zarówno pisarkę jak i bohaterkę narodową - Zofię Kossak.
Opowiadania są dosyć nierówne: jedne ciekawsze, drugie mniej - w tych drugich czytania nie ułatwia trudne słownictwo, które gdy w innych jest jakaś wciągająca fabuła, to traci na swojej ,,grozie", natomiast czytanie tych to niestety katorga....
Pójdę na łatwiznę i napiszę jedną recenzję do obu części.
Autor porusza kwestie związane z Żydami. Żydzi są narodem, który wiele złego przeżył, ale również wiele złego zrobił. P. Zychowicz słusznie uważa, iż nie należy uważać Żydów ani za aniołów, ani za diabłów: to są po prostu ludzie i każdy jest jednostką indywidualną, podobnie jak Polacy, oto dobry przykład: jedni ratowali, a inni zabijali Żydów. Jednak i tutaj jest jedno ,,ale". O ile w każdym narodzie są ludzie źli i dobrzy, o tyle warto wziąć pod uwagę samą kulturę danego narodu, w tym przypadku jest to kultura żydowska, która uważa swoich ludzi za wybrańców, a pozostałych za tzw. ,,gojów". To pomaga zrozumieć jaką motywację mogą mieć Żydzi źle postępujący. Autor niestety się nie wziął pod uwagę tej kwestii.
Również nie rozumiem, dlaczego autor za każdym razem powtarza, iż nie ma nic złego na myśli, nie jest tym i tym, itp. Reklamuje się jako publicysta rzucający niewygodne i ostre tezy, a zachowuje się jak ktoś kto boi się na samą myśl o żydowskich czy polskich radykałach. W obu przypadkach (jak sam zresztą słusznie zauważył) obudzi się ,,święte" oburzenie i posypią się wyzwiska i nie rozumiem na co niezależny publicysta miałby się tym przejmować, a próby ułagodzenia i tak nic nie dadzą.
Pójdę na łatwiznę i napiszę jedną recenzję do obu części.
Autor porusza kwestie związane z Żydami. Żydzi są narodem, który wiele złego przeżył, ale również wiele złego zrobił. P. Zychowicz słusznie uważa, iż nie należy uważać Żydów ani za aniołów, ani za diabłów: to są po prostu ludzie i każdy jest jednostką indywidualną, podobnie jak Polacy, oto dobry przykład: jedni...
Pójdę na łatwiznę i napiszę jedną recenzję do obu części.
Autor porusza kwestie związane z Żydami. Żydzi są narodem, który wiele złego przeżył, ale również wiele złego zrobił. P. Zychowicz słusznie uważa, iż nie należy uważać Żydów ani za aniołów, ani za diabłów: to są po prostu ludzie i każdy jest jednostką indywidualną, podobnie jak Polacy, oto dobry przykład: jedni ratowali, a inni zabijali Żydów. Jednak i tutaj jest jedno ,,ale". O ile w każdym narodzie są ludzie źli i dobrzy, o tyle warto wziąć pod uwagę samą kulturę danego narodu, w tym przypadku jest to kultura żydowska, która uważa swoich ludzi za wybrańców, a pozostałych za tzw. ,,gojów". To pomaga zrozumieć jaką motywację mogą mieć Żydzi źle postępujący. Autor niestety się nie wziął pod uwagę tej kwestii.
Również nie rozumiem, dlaczego autor za każdym razem powtarza, iż nie ma nic złego na myśli, nie jest tym i tym, itp. Reklamuje się jako publicysta rzucający niewygodne i ostre tezy, a zachowuje się jak ktoś kto boi się na samą myśl o żydowskich czy polskich radykałach. W obu przypadkach (jak sam zresztą słusznie zauważył) obudzi się ,,święte" oburzenie i posypią się wyzwiska i nie rozumiem na co niezależny publicysta miałby się tym przejmować, a próby ułagodzenia i tak nic nie dadzą.
Pójdę na łatwiznę i napiszę jedną recenzję do obu części.
Autor porusza kwestie związane z Żydami. Żydzi są narodem, który wiele złego przeżył, ale również wiele złego zrobił. P. Zychowicz słusznie uważa, iż nie należy uważać Żydów ani za aniołów, ani za diabłów: to są po prostu ludzie i każdy jest jednostką indywidualną, podobnie jak Polacy, oto dobry przykład: jedni...
2022-10-12
Jest to czwarta przeczytana przeze mnie książka autorstwa Romana Dmowskiego, mająca dość lekki sposób narracji. Porusza temat wad polskiego konserwatyzmu, a właściwie pseudokonserwatyzmu, który powstał m. in. przez trudne położenie Polski w przeciągu wieków (np. nauczenie się w jaki sposób NIE rządzić, zamiast jak rządzić), ugodowość wobec zaborców, wpływy masonerii i liberałów, a także nieideowych karierowiczów w swoich kręgach, a nawet walczenie z narodowcami (kiedy w innych krajach konserwatyści współpracowali z narodowcami widząc w nich kontynuatorów swoich myśli), ale jednocześnie przymykanie oka na działania socjalistów (co jest kuriozalne). Oprócz tego wpływać mogła również zwykła pycha, naiwność (na zasadzie ,,dobrotliwości" zaborców), czy uprzedzenia (które wynikły m. in. z powodu rzezi galicyjskiej, kiedy podburzeni chłopi dokonali masakry).
Poruszona została również kwestia uświadamiania ludu, która przez część konserwatystów została zaniedbana, a zadbana przez endeków (za co, co ciekawsze zostali przez część konserwatystów skrytykowani). A zaniedbanie tej w kwestii w czasie zaborów i narodowych dążeń mniejszości narodowych było niebezpieczne.
Momentami treść wygląda jak laurka wystawiona endecji, ale i tutaj autor zwrócił uwagę na błędy jakie popełniła, m. in. podczas rewolucji w 1905 r., kiedy mając plan, nie udało jej się przekonać do niego ludzi z powodu braku wystarczającego zrozumienia panujących nastrojów.
Jednocześnie Dmowski już na samym początku książki zaznaczył, iż nie ma nic przeciwko idei konserwatywnej (którą szanuje), ani wielu ludziom wywodzącym się z konserwatywnego środowiska.
Jest to czwarta przeczytana przeze mnie książka autorstwa Romana Dmowskiego, mająca dość lekki sposób narracji. Porusza temat wad polskiego konserwatyzmu, a właściwie pseudokonserwatyzmu, który powstał m. in. przez trudne położenie Polski w przeciągu wieków (np. nauczenie się w jaki sposób NIE rządzić, zamiast jak rządzić), ugodowość wobec zaborców, wpływy masonerii i...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12
,,Rodzina Borgiów" to dobra powieść historyczna, ale jako książka nie jest na wagę ,,Ojca chrzestnego". Jest reklamowana jako ,,Rodzina Borgiów ukazana jako pierwsza włoska mafia", jednak nie ma spektakularnych zwrotów akcji. Są intrygi, skrytobójstwa, etc., ale napisane zostały jakimś nijakim stylem, nie wzbudzającym zbyt wielu emocji. Rodzina Borgiów miała potencjał, aby zostać przedstawiona jako mafia, ale autor temu nie podołał.
Skupię się teraz na postaciach:
* Aleksander VI/Rodrigo Borgia - postać charyzmatyczna, ale do Vito Corleone'a mu dużo brakuje;
* Lukrecja Borgia - niewykorzystana postać: zasłynęła jako dobra księżna Ferrary, o czym w powieści było bardzo mało, zaś skupiono się na jej kazirodczym romansie z Cezarem, który w rzeczywistości mógł być jedynie pomówieniem wykorzystanym przeciwko Borgiom, już chyba wolę mit, w którym jest trucicielką, niż ekm...;
* Cezar Borgia - rozpustnik, człowiek zepsuty, ale momentami ukazany jak książę z bajki, niejednoznaczna postać, ale trudno mi było patrzeć na niego dobrze w momentach, w których był przedstawiony w pozytywnym świetle;
* Jofre Borgia - wydaje się być popychadłem, ale w rzeczywistości odgrywa się - nie ukrywam, iż są to ciekawe teorie, czy przypadkiem w rzeczywistości również nie miał po dziurki w nosie poniżania i się nie mścił;
* Duarte Brandao/sir Edward - prawa ręka papieża, o niejasnej przeszłości, postać historyczna, aczkolwiek w rzeczywistości nie służył u papieża;
* Giuliano della Rovere - kardynał, główny przeciwnik Aleksandra VI. Z jednej strony potępiający Borgiów, z drugiej sam nie święty. W moim odczuciu był jedyną postacią, której można kibicować, tylko został nieco oczerniony na korzyść Borgiów, którzy z jednej strony są przedstawieni jako ludzie zepsuci, ale z drugiej nie jako ci źli.
,,Rodzina Borgiów" to dobra powieść historyczna, ale jako książka nie jest na wagę ,,Ojca chrzestnego". Jest reklamowana jako ,,Rodzina Borgiów ukazana jako pierwsza włoska mafia", jednak nie ma spektakularnych zwrotów akcji. Są intrygi, skrytobójstwa, etc., ale napisane zostały jakimś nijakim stylem, nie wzbudzającym zbyt wielu emocji. Rodzina Borgiów miała potencjał, aby...
więcej mniej Pokaż mimo to2016
Książka będąca prawdziwym arcydzieło pokazująca życie w średniowieczu. Dziwię się, iż to dzieło nie jest w szkole lekturą.
Ale przejdźmy trochę do fabuły i bohaterów:
Mamy Quasiego, którego wszyscy się brzydzą. Wyjątkiem jest oczywiście przebiegły archidiakon katedry Notre Dame - Frollo. Do tego dochodzi piękna cygańska tancerka - Esmeralda, która w sumie zaczyna go rozumieć, ale zajęta jest przez Febusa - przystojniaka z armii. Oczywiście archidiakon również się w niej zakochuje i Quasimodo ma teraz nie mały dylemat przez co musi się przeciwstawić osobie, która w sumie przez tyle lat była dla niego całym światem.
Szkoda, iż książka nie doczekała się wiernej adaptacji, chociaż z drugiej strony pokazało to, iż fabuła jest niezwykle elastyczna i w sumie może być ukazywana na różne sposoby.
Książka będąca prawdziwym arcydzieło pokazująca życie w średniowieczu. Dziwię się, iż to dzieło nie jest w szkole lekturą.
Ale przejdźmy trochę do fabuły i bohaterów:
Mamy Quasiego, którego wszyscy się brzydzą. Wyjątkiem jest oczywiście przebiegły archidiakon katedry Notre Dame - Frollo. Do tego dochodzi piękna cygańska tancerka - Esmeralda, która w sumie zaczyna go...
,,Inny świat" jest literaturą faktu z domieszką literatury pięknej. Przedstawia piekło sowieckiego łagru, w którym każdy kolejny dzień stawał się coraz większą katorgą.
Jedną z ciekawszych przedstawionych postaci jest Misza Kostylew, komunista, który odkrył bezsens wyznawanej przez siebie ideologii i wkrótce trafił do Jercewa. Wyróżniał się pozytywnie na tle reszty opisywanych postaci, gdyż co druga, to byli komuniści spod znaku ,,to nie jest prawdziwy komunizm".
Jak słusznie zauważył autor w rozmowie z Włodzimierzem Boleckim (dołączonej do książki w ,,Wydawnictwie Literackim") za tzw. ,,kłamstwo oświęcimskie", czyli negowanie okrucieństwa Holacaustu, można ponieść konsekwencje prawne, zaś za ,,kłamstwo kołymskie" (negowanie okrucieństwa łagrów) nie ma żadnej prawnej kary. Nawet na zachodzie, gdy ta książka została wydana, wzbudziła niedowierzanie lub niechęć wśród niektórych osób. Do dzisiaj o koszmarze łagrów nie mówi się tyle, co o koszmarze niemieckich obozów.
,,Inny świat" jest literaturą faktu z domieszką literatury pięknej. Przedstawia piekło sowieckiego łagru, w którym każdy kolejny dzień stawał się coraz większą katorgą.
więcej Pokaż mimo toJedną z ciekawszych przedstawionych postaci jest Misza Kostylew, komunista, który odkrył bezsens wyznawanej przez siebie ideologii i wkrótce trafił do Jercewa. Wyróżniał się pozytywnie na tle reszty...