-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2017-06
2018-12
Czytelniczy rok kończę wypożyczoną książką i chichotem.
Chichoczę, śmieję się, prawie płaczę ze śmiechu i nie mogę złapać tchu,
bo jednocześnie chcę się podzielić powodem mej radości i czytam głośno córce.
Choć może nie powinnam?
Bo główna bohaterka ma depresję i decyduje się zakończyć swe życie...
Główną bohaterką książki Marty Guśniowskiej "A niech to gęś kopnie" jest Gęś.
Gęś w depresji. Gęś nieznajdująca sensu swego istnienia.
Nikt jej nie lubi, jest brzydka i strasznie chuda,
ma klapiaste stopy, niemoc twórczą i czarne myśli.
Aż tu nagle do kurnika wkrada się Lis!
List chwyta
"największą, najdorodniejszą i najtłustszą kurę z całego kurnika. Pomysł świetny - tyle że trzeba
ją jeszcze zanieść do domu! (...) ilekroć próbował zarzucić ją sobie na plecy, kura przygniatała
jego chude ciałko tak, że wcale nie było go spod niej widać!
Gęś przyglądała się temu przez chwilę:
- Ja bym tej nie brała... - zagadnęła wreszcie. - Serio. Wiem, co jadła. I wdepnęła dzisiaj.
I się poślizgnęła... I wpadła pupą w to całe...
- Ciii!!! - syknął groźnie Lis. - Zamknij ten dziób, bo połknę cię jeszcze przed kurą! Na przystawkę."
Zdesperowana Gęś chwyta się tej propozycji prawie z entuzjazmem!
Ale Lis nie pożarł Gęsi...
Co było dalej?
W podróży do Wilka - kolejnego konsumenta, Lis i Gęś spotykają:
Niedźwiedzia, Panią Zającową, Dzikie Gęsi oraz Pana Wydrę
oraz mgłę jak "trzyipólprocentowe mleko" (gęstniejącą jak śmietana).
Gęś nie jest zbyt lotna, zdarzają się więc pewne nieporozumienia i niezrozumienia.
Napotkani próbują pomóc Gęsi znaleźć sens życia.
Jedno z nich chce nawet pożyczyć Gęsi własny!
Co było dalej?
Jak to się skończyło?
Nie zdradzę!
Nie chcę Wam psuć przyjemności czytania :-)
- Córko, czy ta książka jest śmieszna, czy to tylko ja mam dziś taki rozchichotany nastrój?
- Jest śmieszna!
Polecamy! :-)
https://bajdocja.blogspot.com/2018/12/a-niech-to-ges-kopnie.html
Czytelniczy rok kończę wypożyczoną książką i chichotem.
Chichoczę, śmieję się, prawie płaczę ze śmiechu i nie mogę złapać tchu,
bo jednocześnie chcę się podzielić powodem mej radości i czytam głośno córce.
Choć może nie powinnam?
Bo główna bohaterka ma depresję i decyduje się zakończyć swe życie...
Główną bohaterką książki Marty Guśniowskiej "A niech to gęś kopnie"...
2020-09-08
Akademia Pennyroyal to akademia dla księżniczek,
a dokładniej dla przyszłych Księżniczek Tarczy!
Księżniczka nie musi być wysoko urodzoną osobą,
Akademia właśnie otworzyła swe podwoje dla każdego chętnego.
Łatwo się teraz do niej dostać, ale ukończą ją tylko nieliczni.
Zajęcia nie dotyczą haftowania i tańców, często to ciężki fizyczny trening.
Głównym zadaniem Księżniczek Tarczy jest bowiem walka z wiedźmami!
I do tego przygotowuje je Akademia Pennyroyal.
Księżniczki, wiedźmy, rycerze, smoki, wróżki, trolle, gobliny, olbrzymy,
klątwy, zaczarowane przedmioty, niebezpieczeństwa i stan wojny!
To wszystko (i wiele więcej) opisuje M. A. Larson
w pasjonującej trylogii "Akademia Pennyroyal".
W szeregi pierwszoroczniaków przyjęta zostaje bezimienna dziewczyna,
która nic nie wie o księżniczkach! Nie zna nawet żadnych baśni!
Oficjalnie dostaje przydomek Jedenasta (Kadetka). Koleżanka nadaje jej imię Evie.
I nic już nie będzie takie jak przedtem!
Obserwujemy jej przemianę z nieśmiałej, wycofanej dziewczyny w księżniczkę.
To genialna trylogia!
Świetnie napisana i przemyślana we wszystkich szczegółach.
Wątków tu mnóstwo, intryga goni intrygę, niebezpieczeństwo goni kolejne.
Wydawało się, że pewne elementy fabuły zostały wprowadzone jako humorystyczne,
tymczasem tu wszystko ma znaczenie: coś z początku okaże się kluczowe pod koniec.
Niecodzienne spojrzenie na księżniczki, fantastyczny świat, dobro, zło, magia,
odrobina humoru i ogrom emocji.
Oprócz odwagi i strachu znajdziemy tu między innymi współczucie, poświęcenie, przyjaźń,
dyscyplinę, podziw, nadzieję, przebaczenie, kiełkującą miłość i pokrętne relacje rodzinne.
Obydwie z córką czytałyśmy te trzy opasłe tomy z zaciekawieniem i niecierpliwością.
Polubiłyśmy główną bohaterkę i jej przyjaciół, i trudno nam się było z nimi rozstać.
Polecamy bardzo gorąco!
https://bajdocja.blogspot.com/2020/09/akademia-pennyroyal.html
Akademia Pennyroyal to akademia dla księżniczek,
a dokładniej dla przyszłych Księżniczek Tarczy!
Księżniczka nie musi być wysoko urodzoną osobą,
Akademia właśnie otworzyła swe podwoje dla każdego chętnego.
Łatwo się teraz do niej dostać, ale ukończą ją tylko nieliczni.
Zajęcia nie dotyczą haftowania i tańców, często to ciężki fizyczny trening.
Głównym zadaniem Księżniczek...
2020-09-08
Akademia Pennyroyal to akademia dla księżniczek,
a dokładniej dla przyszłych Księżniczek Tarczy!
Księżniczka nie musi być wysoko urodzoną osobą,
Akademia właśnie otworzyła swe podwoje dla każdego chętnego.
Łatwo się teraz do niej dostać, ale ukończą ją tylko nieliczni.
Zajęcia nie dotyczą haftowania i tańców, często to ciężki fizyczny trening.
Głównym zadaniem Księżniczek Tarczy jest bowiem walka z wiedźmami!
I do tego przygotowuje je Akademia Pennyroyal.
Księżniczki, wiedźmy, rycerze, smoki, wróżki, trolle, gobliny, olbrzymy,
klątwy, zaczarowane przedmioty, niebezpieczeństwa i stan wojny!
To wszystko (i wiele więcej) opisuje M. A. Larson
w pasjonującej trylogii "Akademia Pennyroyal".
W szeregi pierwszoroczniaków przyjęta zostaje bezimienna dziewczyna,
która nic nie wie o księżniczkach! Nie zna nawet żadnych baśni!
Oficjalnie dostaje przydomek Jedenasta (Kadetka). Koleżanka nadaje jej imię Evie.
I nic już nie będzie takie jak przedtem!
Obserwujemy jej przemianę z nieśmiałej, wycofanej dziewczyny w księżniczkę.
To genialna trylogia!
Świetnie napisana i przemyślana we wszystkich szczegółach.
Wątków tu mnóstwo, intryga goni intrygę, niebezpieczeństwo goni kolejne.
Wydawało się, że pewne elementy fabuły zostały wprowadzone jako humorystyczne,
tymczasem tu wszystko ma znaczenie: coś z początku okaże się kluczowe pod koniec.
Niecodzienne spojrzenie na księżniczki, fantastyczny świat, dobro, zło, magia,
odrobina humoru i ogrom emocji.
Oprócz odwagi i strachu znajdziemy tu między innymi współczucie, poświęcenie, przyjaźń,
dyscyplinę, podziw, nadzieję, przebaczenie, kiełkującą miłość i pokrętne relacje rodzinne.
Obydwie z córką czytałyśmy te trzy opasłe tomy z zaciekawieniem i niecierpliwością.
Polubiłyśmy główną bohaterkę i jej przyjaciół, i trudno nam się było z nimi rozstać.
Polecamy bardzo gorąco!
https://bajdocja.blogspot.com/2020/09/akademia-pennyroyal.html
Akademia Pennyroyal to akademia dla księżniczek,
a dokładniej dla przyszłych Księżniczek Tarczy!
Księżniczka nie musi być wysoko urodzoną osobą,
Akademia właśnie otworzyła swe podwoje dla każdego chętnego.
Łatwo się teraz do niej dostać, ale ukończą ją tylko nieliczni.
Zajęcia nie dotyczą haftowania i tańców, często to ciężki fizyczny trening.
Głównym zadaniem Księżniczek...
2018-05
Mądra!
Ciekawa!
Fenomenalna!
Pięknie wydana!
Świetnie napisana!
Elokwentna!
Dowcipna!
Te ochy i achy dotyczą książki "Amory, zaloty i podboje" Szymona Drobniaka
wydawnictwa Babaryba.
To może być doskonały prezent na Dzień Dziecka!
Bo jest o dzieciach - zwierzęcych i roślinnych ;-)
Bo odpowiada na pytanie "Skąd się biorą dzieci?" ;-)
Pełny tytuł książki brzmi:
"Amory, zaloty i podboje, czyli niesamowite historie o rozmnażaniu w świecie przyrody",
ale książka nie jest tylko o rozmnażaniu; znalazłam w niej sporo innych ciekawostek przyrodniczych;
np. czy wiedzieliście, że skarabeusze znają się na gwiazdach?
Ze wstępu:
W przyrodzie występuje wiele sposobów rozmnażania i narodzin.
(...)
Czy zdajecie sobie sprawę, że nawet bakterie chodzą na randki?
A czy wiecie, że romantyczna kolacja pana jeżozwierza i pani jeżozwierzowej
kończy się ich wzajemnym obsikiwaniem?
Nie możemy też nie wspomnieć o ślimakach, które są mamą i tatą w jednym,
a w dodatku strzelają do siebie na randce strzałami!*
Czytałam tę książkę małymi kawałkami każdego wieczora.
Dawkowałam sobie tę przyjemność tuż przed snem, chociaż nie są to opowieści wyciszające ;-)
Co i rusz parskałam śmiechem, a niektóre fragmenty głośno czytałam mężowi ;-)
Skarabeusze, rodzaj żuków żyjących w północnej Afryce i południowej Europie, tak naprawdę marzą tylko o jednym:
o dużej ilości pachnącej i wilgotnej kupy. Kupa może być dowolna, chociaż największym wzięciem cieszą się końskie
i owcze, rzadziej zaś krowie.*
Drobniak pisze prosto i zrozumiale, dowcipnie, ale delikatnie!
Bardzo podoba mi się jego sposób narracji i poczucie humoru!
Książka opowiada o 31 gatunkach (głównie zwierzęcych).
Jest o rozmnażaniu płciowym i bezpłciowym, o partenogenezie,
o komórkach jajowych, plemnikach, siusiakach,
o samcach, samicach, obojnakach,
zwyczajach godowych, zalotach,
zarodnikach, pyłku, zygotach,
randkach i zapłodnieniu,
a także o genach i ich przekazywaniu.
Geny to takie jakby małe programy komputerowe. Każdy żywy organizm ma ich w sobie mnóstwo.
To właśnie oprogramowanie (czyli geny) decyduje o naszym wyglądzie i umiejętnościach.
Jeden program mówi, że mamy mieć brązowe oczy, inny z kolei, że mamy być duzi i rzucać daleko kamieniami.
Programy zapisujemy na pendrivie USB albo na komputerze, a geny zapisujemy w DNA.
Każdy z nas połowę tego DNA dostaje od mamy, a połowę od taty, tak żeby było sprawiedliwie.*
Książka jest fascynująca nawet dla mnie-dorosłej,
nawet dla mnie-absolwentki licealnej klasy biol-chem.
Pozytywne wrażenie potęgują kolorowe dowcipne rysunki Marii Łepkowskiej.
Gorąco polecam wszystkim dzieciom (i ich rodzicom)! :-)
https://bajdocja.blogspot.com/2018/05/amory-zaloty-i-podboje.html
Mądra!
Ciekawa!
Fenomenalna!
Pięknie wydana!
Świetnie napisana!
Elokwentna!
Dowcipna!
Te ochy i achy dotyczą książki "Amory, zaloty i podboje" Szymona Drobniaka
wydawnictwa Babaryba.
To może być doskonały prezent na Dzień Dziecka!
Bo jest o dzieciach - zwierzęcych i roślinnych ;-)
Bo odpowiada na pytanie "Skąd się biorą dzieci?" ;-)
Pełny tytuł książki brzmi:
"Amory,...
2019-09
Cornelia Funke napisała trylogię o Atramentowym Świecie:
1. "Atramentowe serce" (512 stron),
2. "Atramentowa krew" (640 stron),
3. "Atramentowa śmierć" (672 strony).
Atramentowy Świat istnieje w pewnej książce.
Ale odpowiednie słowa zapisane atramentem i przeczytane głośno przez odpowiednią osobę
przenoszą istoty stamtąd do naszego świata. I odwrotnie.
Ba, odpowiednie słowa (i odpowiedni lektor) zmieniają książkową opowieść, kreują nową rzeczywistość.
A czasem pod wpływem nowych bohaterów książkowa historia przejmuje ster i... pisze się sama!
Córka powiedziała, że trylogia Funke to ta kategoria książek, których się nie czyta, tylko połyka.
Zasiadasz do czytania i nagle koniec. Pstryk i już. Ale jak to "już"?
Opasłe tomy przywiązują nas do bohaterów.
Chcemy czytać szybciej, by poznać dalsze ich losy.
I jednocześnie chcemy czytać wolniej, by później się z nimi rozstać.
Ale wolniej się nie da! Akcja pędzi, gna, skręca, zakręca, zbacza, porywa.
Nie wiesz, co Cię czeka. Zaskoczenie goni niespodziankę, a niespodzianka zaskoczenie!
I nie ma chwili na oddech.
Książki Funke są dość mroczne*, ale niesamowite!
Świat przez nią stworzony jest ekscytujący i okrutny*.
A ludzie z naszego świata wkomponowują się w książkową rzeczywistość.
Przeplatają się tu dobro, zło, strach, nienawiść, zdrada, miłość, tęsknota, egoizm,
okrucieństwo, śmierć, poświęcenie, wzruszenie, współczucie, wiara, nadzieja,
sztuczki, czary oraz wiele innych.
A wszystko przez słowa!
Albo dzięki nim!
Rycerze, królowie, zbójcy, kuglarze, zielarki, białe damy,
wróżki, ogniste elfy, szklane ludziki.
Kto jeszcze?
Niesamowita historia opowiedziana przez wiele osób!
Baaaaaardzo polecamy!
* Nie dla wrażliwych dzieci!
https://bajdocja.blogspot.com/2019/09/trylogia-o-atramentowym-swiecie.html
Cornelia Funke napisała trylogię o Atramentowym Świecie:
1. "Atramentowe serce" (512 stron),
2. "Atramentowa krew" (640 stron),
3. "Atramentowa śmierć" (672 strony).
Atramentowy Świat istnieje w pewnej książce.
Ale odpowiednie słowa zapisane atramentem i przeczytane głośno przez odpowiednią osobę
przenoszą istoty stamtąd do naszego świata. I odwrotnie.
Ba, odpowiednie...
2019-09
Cornelia Funke napisała trylogię o Atramentowym Świecie:
1. "Atramentowe serce" (512 stron),
2. "Atramentowa krew" (640 stron),
3. "Atramentowa śmierć" (672 strony).
Atramentowy Świat istnieje w pewnej książce.
Ale odpowiednie słowa zapisane atramentem i przeczytane głośno przez odpowiednią osobę
przenoszą istoty stamtąd do naszego świata. I odwrotnie.
Ba, odpowiednie słowa (i odpowiedni lektor) zmieniają książkową opowieść, kreują nową rzeczywistość.
A czasem pod wpływem nowych bohaterów książkowa historia przejmuje ster i... pisze się sama!
Córka powiedziała, że trylogia Funke to ta kategoria książek, których się nie czyta, tylko połyka.
Zasiadasz do czytania i nagle koniec. Pstryk i już. Ale jak to "już"?
Opasłe tomy przywiązują nas do bohaterów.
Chcemy czytać szybciej, by poznać dalsze ich losy.
I jednocześnie chcemy czytać wolniej, by później się z nimi rozstać.
Ale wolniej się nie da! Akcja pędzi, gna, skręca, zakręca, zbacza, porywa.
Nie wiesz, co Cię czeka. Zaskoczenie goni niespodziankę, a niespodzianka zaskoczenie!
I nie ma chwili na oddech.
Książki Funke są dość mroczne*, ale niesamowite!
Świat przez nią stworzony jest ekscytujący i okrutny*.
A ludzie z naszego świata wkomponowują się w książkową rzeczywistość.
Przeplatają się tu dobro, zło, strach, nienawiść, zdrada, miłość, tęsknota, egoizm,
okrucieństwo, śmierć, poświęcenie, wzruszenie, współczucie, wiara, nadzieja,
sztuczki, czary oraz wiele innych.
A wszystko przez słowa!
Albo dzięki nim!
Rycerze, królowie, zbójcy, kuglarze, zielarki, białe damy,
wróżki, ogniste elfy, szklane ludziki.
Kto jeszcze?
Niesamowita historia opowiedziana przez wiele osób!
Baaaaaardzo polecamy!
* Nie dla wrażliwych dzieci!
https://bajdocja.blogspot.com/2019/09/trylogia-o-atramentowym-swiecie.html
Cornelia Funke napisała trylogię o Atramentowym Świecie:
1. "Atramentowe serce" (512 stron),
2. "Atramentowa krew" (640 stron),
3. "Atramentowa śmierć" (672 strony).
Atramentowy Świat istnieje w pewnej książce.
Ale odpowiednie słowa zapisane atramentem i przeczytane głośno przez odpowiednią osobę
przenoszą istoty stamtąd do naszego świata. I odwrotnie.
Ba, odpowiednie...
2019-09
Cornelia Funke napisała trylogię o Atramentowym Świecie:
1. "Atramentowe serce" (512 stron),
2. "Atramentowa krew" (640 stron),
3. "Atramentowa śmierć" (672 strony).
Atramentowy Świat istnieje w pewnej książce.
Ale odpowiednie słowa zapisane atramentem i przeczytane głośno przez odpowiednią osobę
przenoszą istoty stamtąd do naszego świata. I odwrotnie.
Ba, odpowiednie słowa (i odpowiedni lektor) zmieniają książkową opowieść, kreują nową rzeczywistość.
A czasem pod wpływem nowych bohaterów książkowa historia przejmuje ster i... pisze się sama!
Córka powiedziała, że trylogia Funke to ta kategoria książek, których się nie czyta, tylko połyka.
Zasiadasz do czytania i nagle koniec. Pstryk i już. Ale jak to "już"?
Opasłe tomy przywiązują nas do bohaterów.
Chcemy czytać szybciej, by poznać dalsze ich losy.
I jednocześnie chcemy czytać wolniej, by później się z nimi rozstać.
Ale wolniej się nie da! Akcja pędzi, gna, skręca, zakręca, zbacza, porywa.
Nie wiesz, co Cię czeka. Zaskoczenie goni niespodziankę, a niespodzianka zaskoczenie!
I nie ma chwili na oddech.
Książki Funke są dość mroczne*, ale niesamowite!
Świat przez nią stworzony jest ekscytujący i okrutny*.
A ludzie z naszego świata wkomponowują się w książkową rzeczywistość.
Przeplatają się tu dobro, zło, strach, nienawiść, zdrada, miłość, tęsknota, egoizm,
okrucieństwo, śmierć, poświęcenie, wzruszenie, współczucie, wiara, nadzieja,
sztuczki, czary oraz wiele innych.
A wszystko przez słowa!
Albo dzięki nim!
Rycerze, królowie, zbójcy, kuglarze, zielarki, białe damy,
wróżki, ogniste elfy, szklane ludziki.
Kto jeszcze?
Niesamowita historia opowiedziana przez wiele osób!
Baaaaaardzo polecamy!
* Nie dla wrażliwych dzieci!
https://bajdocja.blogspot.com/2019/09/trylogia-o-atramentowym-swiecie.html
Cornelia Funke napisała trylogię o Atramentowym Świecie:
1. "Atramentowe serce" (512 stron),
2. "Atramentowa krew" (640 stron),
3. "Atramentowa śmierć" (672 strony).
Atramentowy Świat istnieje w pewnej książce.
Ale odpowiednie słowa zapisane atramentem i przeczytane głośno przez odpowiednią osobę
przenoszą istoty stamtąd do naszego świata. I odwrotnie.
Ba, odpowiednie...
2018-11
"Awantura w bajkach" zaczęła się od tego, że Czerwony Kapturek
nie mógł znaleźć czerwonego kapturka, a Rybak nie złowił Złotej Rybki.
Zniknęła Królewna Śnieżka, za to pojawił się pomarańczowy Smok.
A potem działo się dużo, dużo więcej.
Autorką tego całego bajkowego zamieszania jest Agnieszka Olejnik,
którą podejrzewam o wielką wyobraźnię i olbrzymie poczucie humoru ;-)
Bardzo, bardzo się cieszę, że "Awantura w bajkach" trafiła w moje ręce! :-)
Czy uwierzycie, że czytałam tę książkę głośno mej córce-nastolatce?
Gdy zaczęłam od jednego z początkowych śmiesznych fragmentów,
to już nie pozwolono mi przerwać ;-)
Minęła pora obiadu, w brzuchu nam burczało, a ja czytałam i czytałam.
A córka słuchała i słuchała ;-)
Działo się sporo. Pojawiali się kolejni bohaterowie.
Czasem było strasznie, często było śmiesznie.
Intryga, niepewność, odwaga, przyjaźń.
Trochę smutku, trochę mądrości.
Czy skończyło się bajkowym happy endem?
Czy w bajkach przywrócono porządek?
Znaleziono czerwoną czapeczkę i Królewnę Śnieżkę?
Kiedy Złota Rybka spełnia trzy życzenia?
Sprawdźcie! Obie z córką zachęcamy!
https://bajdocja.blogspot.com/2018/11/awantura-w-bajkach.html
"Awantura w bajkach" zaczęła się od tego, że Czerwony Kapturek
nie mógł znaleźć czerwonego kapturka, a Rybak nie złowił Złotej Rybki.
Zniknęła Królewna Śnieżka, za to pojawił się pomarańczowy Smok.
A potem działo się dużo, dużo więcej.
Autorką tego całego bajkowego zamieszania jest Agnieszka Olejnik,
którą podejrzewam o wielką wyobraźnię i olbrzymie poczucie humoru...
2020-09-13
Emma Carroll w książce "Aż do chmur"
zgrabnie połączyła naukę, pracę, niebezpieczeństwo i przygodę!
Jesienią 1793 roku bracia Montgolfier wypuścili w przestworza
wielki balon unoszony ogrzanym powietrzem.
W koszu pod balonem znalazły się: owca, kaczka i kogut.
Jak do tego doszło?
Marzenia, plany, rysunki, wyliczenia, nauka.
Kolejne prototypy, nieudane próby, praca.
Angielscy szpiedzy próbujący wykraść notatki.
Wynalazcy, król, królowa
oraz dwójka dzieci i ich pupile:
syn jednego z braci Montgolfierów z kaczką
oraz ciemnoskóra bezdomna złodziejka z kogutem.
Ta dziewczyna z intruza zmienia się w obserwatorkę i współuczestniczkę niecodziennych wydarzeń.
Jest główną bohaterką i narratorką powieści, toczącej się w czasach, gdy kobiety mogły znacznie mniej niż dzisiaj.
Bystra, uważna, odważna, zaradna.
Autorka umiejętnie ciągnie nas w głąb tej historii, każe podążać za dziewczyną.
Nie pozwala się oderwać od lektury, dopóki balon nie poderwie się aż do chmur ;-)
Intryguje, wabi, komplikuje i chętnie czytamy dalej, chociaż przecież znamy zakończenie :-)
https://bajdocja.blogspot.com/2020/09/az-do-chmur.html
Emma Carroll w książce "Aż do chmur"
zgrabnie połączyła naukę, pracę, niebezpieczeństwo i przygodę!
Jesienią 1793 roku bracia Montgolfier wypuścili w przestworza
wielki balon unoszony ogrzanym powietrzem.
W koszu pod balonem znalazły się: owca, kaczka i kogut.
Jak do tego doszło?
Marzenia, plany, rysunki, wyliczenia, nauka.
Kolejne prototypy, nieudane próby,...
2019-04
Ja - dorosła osoba i matka nastolatki - bardzo czekałam na tę książkę!
Książkę dla dzieci - jak wskazywałyby ilustracje, tematyka, tytuł, większa czcionka, grubsze kartki.
Ale ja uważam, że "Banda Czarnej Frotté" to pierwszorzędna książka familijna.
Zwabi każde dziecko, spodoba się każdemu rodzicowi. Wywoła uśmiech na każdej twarzy.
Justyna Bednarek stanęła na wysokości zadania!
Po raz kolejny potwierdziła swój pisarki talent.
Znów dała się ponieść wyobraźni i błysnęła humorem :-)
I po raz kolejny puściła oko do dorosłych ;-)
Zamiast podtytułu "Skarpetki powracają!" napisałabym na książce:
"Justyna Bednarek powraca ze skarpetkami!" ;-)
Poprzednie książki Bednarek o skarpetkach to:
"Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek",
"Nowe przygody skarpetek (jeszcze bardziej niesamowite)",
"Skarpetka na tropie, czyli kto ukradł złoty guzik? Porcja zagadek, kolorowanek, śmiechu i zabawy".
Skarpetki z tych książek mają ręce, nogi, oczy, usta, nosy, charaktery.
Mówią, myślą, marzą. I mają przygody! Mnóstwo przygód :-)
Wróćmy do "Bandy Czarnej Frotté".
Tytułowa Czarna Frotté to oczywiście skarpetka :-)
Skarpetka, która postanawia wyruszyć w świat w poszukiwaniu siostry.
W tej podróży dzieje się dużo, a nawet jeszcze więcej ;-)
Czarna Frotté spotyka oczywiście inne skarpetki.
Razem trafiają do podwodnej krainy i na Drogę Mleczną,
do Biura Rzeczy znalezionych i na kamienistą plażę,
i nie tylko ;-)
Cały świat pełen jest oryginalnych skarpetek :-)
Ścigających inne skarpetki lub szukających rodzeństwa.
Gotujących wymyślne potrawy lub piszących wiersze.
Podążających za marzeniami lub za głosem serca.
Narzekających lub gotowych do działania.
Bednarek prowadzi czytelnika za rękę i nawiązuje z nim bezpośredni kontakt.
Trochę się z nim droczy, trochę dowcipkuje, ciut zdradza, ciut zataja.
O przygodach skarpetek opowiada lekko i bardzo ciekawie.
A przy okazji mądrze, choć nienachalnie :-)
Oj, co ja tu się będę rozwodzić,
a jednocześnie próbować nie spojlerować...
Powiem krótko: Pani Justyno, kocham Pani skarpetki! ;-)
Pani książki na stałe wprowadziły do mego słownika powiedzenie:
"Gites majonez!".
Sądzę, że po ostatniej lekturze zadomowi się w nim też powiedzenie:
"Dno, dno i wodorosty!" ;-)
https://bajdocja.blogspot.com/2019/04/banda-czarnej-frotte.html
Ja - dorosła osoba i matka nastolatki - bardzo czekałam na tę książkę!
Książkę dla dzieci - jak wskazywałyby ilustracje, tematyka, tytuł, większa czcionka, grubsze kartki.
Ale ja uważam, że "Banda Czarnej Frotté" to pierwszorzędna książka familijna.
Zwabi każde dziecko, spodoba się każdemu rodzicowi. Wywoła uśmiech na każdej twarzy.
Justyna Bednarek stanęła na wysokości...
2017-04
Dostałam od znajomej książkę pod tytułem "Buba" autorstwa Barbary Kosmowskiej
(wydawnictwa Literatura) z adnotacją "Buba dla Buby" ;-)
Jakem Buba, zabrałam się za czytanie ;-)
I od razu wpadłam w wir życia nietypowej, trochę zwariowanej rodziny.
To właściwie karykatura rodziny.
Co chwila ktoś wchodzi, ktoś wychodzi, gra w karty, podaje obiad, wyjada obiad,
ironizuje, dogryza, kłóci się, chce się rozwodzić....
A w tym wszystkim siedzi 16-letnia* nieszczęśliwie zakochana Buba.
Znacie "Zagryziaków" Dołęgowskiego**?
Właśnie z nimi natychmiast skojarzyłam atmosferę w domu Buby.
W tej rodzinie brak prawdziwych rozmów!
Ba, brak nawet obecności! Właściwie jest tylko mijanie się i trochę przypadkowe ścieranie...
Bubie tylko z dziadkiem udaje się dogadać, chociaż to dziadek jest najbardziej złośliwym,
czepiającym się, dogadującym i dążącym do kłótni mieszkańcem tego domu.
Na szczęście Bubę dziadek kocha i wspiera!
Oprócz dziadka i Buby występują:
ojciec - prowadzący programy telewizyjne (nie najwyższych lotów),
matka - autorka romansideł (wciąż na spotkaniach autorskich),
Bartoszowa - gosposia (zwykle milcząca),
znajomi ekscentryczni Mańczakowie (wpadający na brydża z dziadkiem i... Bubą),
wciąż schodzący się i rozchodzący siostra Buby i szwagier (oraz wyjący małoletni siostrzeniec),
dawna przyjaciółka Buby - Jolka i adorujący ją Adaś (w którym podkochuje się Buba).
Mniej więcej w połowie książki do ekipy dołączają:
Aga i Miłosz (ale ich ról Wam nie zdradzę ;-p
Prawie na samym końcu pojawia się... Dokładka.
W tle szkoła, nauczyciele, prace domowe, klasówki i te pe.
A matka Buby poszła na wywiadówkę... nie do tej szkoły, co trzeba.
Jak się w tym wszystkim odnajduje tytułowa bohaterka Buba?
Oto fragment jej rozmowy z Agą:
[Aga] - (...) mówiłaś kiedyś, że w twoim domu wszyscy żyją swoim życiem, że nikt cię nie zauważa,
że matka częściej rozmawia z lustrem niż z tobą, że twój ojciec chce być chwalony, a sam nie potrafi cię pochwalić...
[Buba] - (...) trudno być córką ludzi bez przerwy zajętych sobą albo swoją pracą. Mówią, że to dla mnie,
a nie mają czasu zapytać, czy nie chciałabym pójść z nimi w sobotnie popołudnie na przykład do kina (...).***
"Buba" Kosmowskiej ma 256 stron.
Mniej więcej do połowy książki czułam to zabieganie, ten pęd, tę bieganinę,
te wyjścia rodziców, najścia Mańczaków, tę niemoc... Buby.
Potem dostosowałam się do ich rytmu, zaczęłam dostrzegać drugie dno dziadkowych odzywek
i polubiłam Bubę :-)
Wtedy matka Buby zaczęła mieć dziwne pomysły, ojciec Buby stracił pracę, Buba zmieniła obiekt zainteresowań,
a w domu pojawił się pies Dokładka ;-)
- Pomyślałam - ciągnęła niezrażona Buba - że tylko nam psa na dokładkę brakuje. Poza tym mamy przecież
niezły cyrk na kółkach.***
Fragmenty o tym cyrku czytałam głośno rodzinie (też skojarzyli z "Zagryziakami"** :-)
Wszyscy się śmialiśmy :-)
I chcę przeczytać ciąg dalszy tej historii: "Buba. Sezon ogórkowy"! :-)
https://bajdocja.blogspot.com/2017/04/buba-kosmowskiej.html
Dostałam od znajomej książkę pod tytułem "Buba" autorstwa Barbary Kosmowskiej
(wydawnictwa Literatura) z adnotacją "Buba dla Buby" ;-)
Jakem Buba, zabrałam się za czytanie ;-)
I od razu wpadłam w wir życia nietypowej, trochę zwariowanej rodziny.
To właściwie karykatura rodziny.
Co chwila ktoś wchodzi, ktoś wychodzi, gra w karty, podaje obiad, wyjada obiad,
ironizuje,...
2017-05
Po przeczytaniu książki "Buba" Barbary Kosmowskiej chciałam poznać dalsze losy głównej bohaterki
(mojej imienniczki, a raczej pseudowniczki / ksywkowniczki ;-)
Wypożyczyłam więc w bibliotece tom pt. "Buba. Sezon ogórkowy"
(też Barbary Kosmowskiej i Wydawnictwa Literatura),
mniemając że tytuł wziął się od znanego wyrażenia frazeologicznego, związanego ze zwolnieniem tempa
w życiu kulturalnym i politycznym.
Po biegu wydarzeń w pierwszym tomie należałoby się trochę odpoczynku i sielanki.
Ale nie, życie Buby wcale nie zwolniło, wręcz przeciwnie!
A tytuł jest związany z grą karcianą "w ogóra", w którą dziadek Buby tak chętnie ją angażował.
Teraz zaś woli grać online na komputerze...
Nie tylko on zresztą, ojciec Buby także. Może dlatego, że nie satysfakcjonuje go obecna praca?
Matka Buby nadal rzadko bywa w domu, bardziej zajęta promocją (a nawet ekranizacją) kolejnego
swojego romansidła.
Aga zniknęła z horyzontu, Miłosz i Mańczakowie też.
Bartoszowa też nie zawsze jest w domu.
Dokładka została :-)
Przyjechała też babcia Buby :-\
Na początku książki Buba snuje się smutna i zniechęcona - przeżywa rozstanie z chłopakiem.
Dialogi rodzinne trochę straciły na ostrości, chociaż atmosfera w domu wcale nie stała się milsza.
Na początku więc powoli, jak żółw ociężale, snuje się, snuje akcja ospale.
Potem pojawiają się nowe postaci, akcja przyspiesza, wątki się splatają, sprawy się komplikują.
Niektóre wydarzenia przewidujemy, inne nas zaskakują.
Aga zniknęła z horyzontu, bo miała problem z... narkotykami,
Miłosz - bo zapatrzył się w Rebekę,
Bartoszowa zajęła się doglądaniem Bubowego siostrzeńca,
a Mańczakowie obrazili się na Bubowego dziadka.
Buba za to zaprzyjaźnia się z panem z ławeczki popijającym napoje procentowe
oraz z Sierotą, który ma na imię Staś i wcale sierotą nie jest, za to okazuje się....
Oj, zagalopowałam się. Więcej nie powiem ;-p
Dopiszę tu tylko jeszcze coś à propos tytułu i sezonu ogórkowego:
Buba zagrała "w ogóra" ze Stalinem!
- Ja pannie powiem, że Stalin będzie grał jutro z Czarnym Zenkiem, ale mówiąc to, czuję do siebie
żal niewysłowiony i nie pragnąłbym widzieć panny w "Rysiu".
(...)
- Świetnie. Będę na pewno. Mam też trochę pieniędzy, żeby zainwestować. Uczciwie zarobiłam - pochwaliła się
Buba, nie wspominając jednak o swym żerowaniu na łakomstwie bliskich.
- Upierałbym się, ażeby panna Buba przemyślała sobie tę sprawę. Stalin to Stalin. Niejeden pomnik mu wystawili.
- Nawet gołębie na te pomniki się nie dały nabrać...*
W czasie lektury wiele razy wybuchałam głośnym śmiechem. Uwielbiam to! :-)
Czy Barbara Kosmowska planuje trzeci tom? Jestem pierwsza do czytania! :-)
https://bajdocja.blogspot.com/2017/05/buba-sezon-ogorkowy.html
Po przeczytaniu książki "Buba" Barbary Kosmowskiej chciałam poznać dalsze losy głównej bohaterki
(mojej imienniczki, a raczej pseudowniczki / ksywkowniczki ;-)
Wypożyczyłam więc w bibliotece tom pt. "Buba. Sezon ogórkowy"
(też Barbary Kosmowskiej i Wydawnictwa Literatura),
mniemając że tytuł wziął się od znanego wyrażenia frazeologicznego, związanego ze zwolnieniem tempa
w...
2022-04-29
Mam kolejną kandydatkę do miana najlepszej książki,
jakie przeczytałam w tym w roku :-)
To "Bystrzak" Marie-Aude Murail.
Kléber ma 17 lat i chce być normalnym chłopakiem,
uczyć się, imprezować, poznać dziewczynę, zakochać.
Ale życie mu się nieco skomplikowało, bo właśnie zobowiązał się
do opieki nad starszym niepełnosprawnym umysłowo bratem Bystrzakiem,
ratując go tym samym przed ośrodkiem psychiatrycznym.
Bystrzak zna tę instytucję i... boi się jej.
Sęk w tym, że Kléber musi chodzić do szkoły, a Bystrzak nie.
Kto przypilnuje Bystrzaka, który bywa irytujący, jest bardzo bezpośredni,
postępuje zgodnie z własną logiką i podszeptami pana Kickicka?
Pan Kickicek - nie, bo jest tylko pluszowym królikiem.
Bystrzak z nim rozmawia, bawi się i zasypia.
Matka chłopców umarła dawno temu, ojciec mieszka z nową żoną.
Dzień, w którym bracia zamieszkują w studenckim mieszkaniu,
jest początkiem ich nowego wspólnego życia bez rodziców.
Przed nimi otwierają się nowe możliwości.
Współlokatorzy otwierają się na inność.
Chociaż nie wszystko przebiega zgodnie z ich oczekiwaniami ;-)
"Bystrzak" to opowieść zaskakująca.
Pełna ciepła, refleksji i humoru.
Interakcji oraz pożądania ;-)
Niesamowita, fenomenalna książka!
Polecam starszej młodzieży i dorosłym.
https://bajdocja.blogspot.com/2022/04/bystrzak.html
Mam kolejną kandydatkę do miana najlepszej książki,
jakie przeczytałam w tym w roku :-)
To "Bystrzak" Marie-Aude Murail.
Kléber ma 17 lat i chce być normalnym chłopakiem,
uczyć się, imprezować, poznać dziewczynę, zakochać.
Ale życie mu się nieco skomplikowało, bo właśnie zobowiązał się
do opieki nad starszym niepełnosprawnym umysłowo bratem Bystrzakiem,
ratując go tym...
2018-11
Tytuł "Ciasto ze szczyptą nadziei" jest zbyt skromny!
To nie jest ciasto "ze szczyptą" nadziei, to ciasto "pełne" nadziei!
Tak, ciasto pełne nadziei, zrozumienia, pocieszenia i magii!
14-letni Oskar wyczuwa smutek, piecze jabłkową tartę,
częstuje smucącego się i wszystko wydaje się lepsze.
Niesamowite! Magiczne!
Ale książka Sarah Moore Fitzgerald jest nie tylko o tym.
Jest o zaufaniu, przyjaźni, dobroci i naiwności.
O zazdrości, zawiści, plotkach i sile słowa.
Bezsilności i poczuciu winy.
Niepewności i dumie.
Kłamstwach.
I nadziei.
To słodko-gorzka lektura.
Łapie za gardło, wzrusza.
Zaczyna się mszą za Oskara, który zaginął.
Wszyscy podejrzewają, że popełnił samobójstwo.
Wszyscy oprócz jego niepełnosprawnego młodszego brata Steviego
oraz Meg - niedawnej sąsiadki-przyjaciółki, która wyjechała z kraju.
Dziewczyna wróciła pełna poczucia winy. Oskara nie ma.
Stevie i Meg nie porzucili nadziei na jego odnalezienie.
Rozdziały pisane są naprzemiennie dwoma różnymi czcionkami.
Oskar na zmianę z Meg odkrywają karty z przeszłości.
Poznajemy bohaterów oraz łączącą ich przyjaźń.
Dowiadujemy się, co się wydarzyło po wyjeździe Meg.
Widzimy to, czego żadne z nich nie zauważyło. Widzimy zło.
I jesteśmy bezsilni.
Ale zgodnie z podtytułem jest nadzieja na lepsze zakończenie.
https://bajdocja.blogspot.com/2018/11/ciasto-ze-szczypta-nadziei.html
Tytuł "Ciasto ze szczyptą nadziei" jest zbyt skromny!
To nie jest ciasto "ze szczyptą" nadziei, to ciasto "pełne" nadziei!
Tak, ciasto pełne nadziei, zrozumienia, pocieszenia i magii!
14-letni Oskar wyczuwa smutek, piecze jabłkową tartę,
częstuje smucącego się i wszystko wydaje się lepsze.
Niesamowite! Magiczne!
Ale książka Sarah Moore Fitzgerald jest nie tylko o tym.
Jest...
2020-08-27
Książka Kate DiCamillo "Cudowna podróż Edwarda Tulana"
to cudowna lektura! Piękna, ciepła, mądra, wzruszająca. Po prostu arcydzieło!
Edward Tulan to porcelanowy królik z futrzanymi uszkami i ogonkiem.
Zdystansowany, zarozumiały królik w wytwornych ubrankach i własnym zegarkiem,
kochany przez pewną dziewczynkę, do której i on się w pewien sposób przywiązał.
Los rozdzielił Edwarda z jego małą opiekunką, zmienił mu imię, zniszczył ubranie,
przerzucał z miejsca na miejsce, wystawiał na działanie wody, skwaru, śmieci, innych ludzi.
W tej nieplanowanej podróży królik zmieniał się nie tylko zewnętrznie,
przeżywał różne emocje i uczucia, otworzył serce, by potem znów je zamknąć.
Co dokładnie z nim się działo, kogo spotkał i jak to się skończyło, musicie sprawdzić sami.
Na pewno zwabią Was klimatyczne rysunki Bagrama Ibatoullinea, idealnie komponujące się z tą baśniową opowieścią.
Bardzo, bardzo polecam wszystkim małym i dużym czytelnikom!
Wrażliwi niech przygotują chusteczki.
https://bajdocja.blogspot.com/2020/08/cudowna-podroz-edwarda-tulana.html
Książka Kate DiCamillo "Cudowna podróż Edwarda Tulana"
to cudowna lektura! Piękna, ciepła, mądra, wzruszająca. Po prostu arcydzieło!
Edward Tulan to porcelanowy królik z futrzanymi uszkami i ogonkiem.
Zdystansowany, zarozumiały królik w wytwornych ubrankach i własnym zegarkiem,
kochany przez pewną dziewczynkę, do której i on się w pewien sposób przywiązał.
Los...
2019-05
Uśmiecham się :-)
Skończyłam lekturę powieści R. J. Palacio "Cud chłopak".
Już dawno chciałam ją przeczytać :-)
Nowsze wydanie nosi tytuł "Cudowny chłopak",
ale moim zdaniem pierwotny tytuł jest lepszy.
To cud, że ten chłopiec przeżył pierwszą noc po swych narodzinach.
I kolejne noce i dni. I jedenasty rok swego życia, a pierwszy swój rok w zwykłej szkole.
Oczywiście rodzice i siostra uważają go za ich prywatny cud.
Dla nich jest najlepszy, najmądrzejszy, najpiękniejszy.
Ale dla zwykłych ludzi nie.
August urodził się z rozszczepem podniebienia i zdeformowaną twarzą.
Po wielu operacjach nadal nie wygląda zwyczajnie.
Dzieci się go boją, ludzie się na niego gapią.
Jak tu żyć? Jak chodzić do szkoły?
A jednak August poszedł do szkoły.
Jak poradził sobie z wrogością?
Czy znalazł przyjaciół?
Czy się zmienił?
Sprawdźcie sami :-)
Książka przestawia wydarzenia jednego roku szkolnego
z perspektywy różnych bohaterów.
Jest ciekawie.
Bywa wzruszająco.
Nie jest słodko.
Polecam młodzieży, starszym dzieciom i rodzicom.
https://bajdocja.blogspot.com/2019/05/cud-chopak.html
Uśmiecham się :-)
Skończyłam lekturę powieści R. J. Palacio "Cud chłopak".
Już dawno chciałam ją przeczytać :-)
Nowsze wydanie nosi tytuł "Cudowny chłopak",
ale moim zdaniem pierwotny tytuł jest lepszy.
To cud, że ten chłopiec przeżył pierwszą noc po swych narodzinach.
I kolejne noce i dni. I jedenasty rok swego życia, a pierwszy swój rok w zwykłej szkole.
Oczywiście...
2016-08
Wypożyczyłyśmy książkę Marcina Szczygielskiego "Czarownica piętro niżej"
z biblioteki na wakacje.
Córka pochłonęła ją w jedno popołudnie. I jest zachwycona!
Na tyle zachwycona, że widząc to zapragnęłam poznać przyczynę, czyli... sięgnęłam po książkę.
Zajęła mi dwa popołudnia - albo mam nieco więcej zajęć niż moja córka, albo wolniej czytam ;-p
I co Wam powiem, to Wam powiem, ale zacznę od tego, że
blurb na tylnej okładce książki nie kłamie!
"Co robić, kiedy deszcz wciąż pada, pada i pada? Oczywiście oglądać telewizję i jeść pizzę, najlepiej dzień w dzień. I cytować dialogi z ukochanych seriali...
Ale życie nie może być aż tak piękne. Zatem któregoś dnia zwykła Maja ze zwykłego bloku – zamiast na zagraniczną wycieczkę – musi wyjechać na wakacje do ciabci.
Ale nuuuuuuda. Stara kamienica, czarno-biały telewizor bez pilota, skrzypiąca wersalka... i jakieś tajemnicze odgłosy na strychu. Ech, żeby choć z kotem można było pogadać... albo z jakąś wiewiórką (czy lisem?)... A tu tylko prastara ciabcia,
jej makatki i obtłuczone kubki. I Zdradliwe Lilie.
Zdradliwe Lilie? Duchy?? Gadający kot??? Wiewiórka, która chce być lisem?! Nie wierzycie!? To przeczytajcie. Jednym tchem!!!"
Na początku jest deszcz i cytaty z programów telewizyjnych ;-)
Ale potem jest i duch, i gadający kot, i wszystko, czym powyższy blurb wabi .
Tytułowa czarownica też jest. A może nawet dwie? ;-)
I naprawdę czyta się jednym tchem! :-)
Maja ma tylko 9 lat i wielu rzeczy nie rozumie. Trochę się buntuje, trochę się obraża,
ale ciekawość zwycięża.
Ciabcia ma ponad 100 lat i wielu rzeczy nie wyjaśnia. Trochę zajmuje się ogrodem, trochę praniem,
ale w potrzebie zawsze Mai pomoże.
Jest trochę dziwnie, trochę strasznie, trochę magicznie, no i ciekawie.
Naprawdę czyta się jednym tchem :-)
https://bajdocja.blogspot.com/2016/08/czarownica-pietro-nizej.html
Wypożyczyłyśmy książkę Marcina Szczygielskiego "Czarownica piętro niżej"
z biblioteki na wakacje.
Córka pochłonęła ją w jedno popołudnie. I jest zachwycona!
Na tyle zachwycona, że widząc to zapragnęłam poznać przyczynę, czyli... sięgnęłam po książkę.
Zajęła mi dwa popołudnia - albo mam nieco więcej zajęć niż moja córka, albo wolniej czytam ;-p
I co Wam powiem, to Wam...
Książkę "Do zobaczenia nigdy" Erica Lindstroma
jakiś czas temu poleciła mi znajoma 12-latka.
Wypożyczyłam ją z biblioteki na czas urlopu,
ale zostawiłam ją na sam koniec wyjazdu.
Trochę się bałam tej lektury,
bo blurb na tylnej okładce mówi:
"Parker Grand jest niewidoma.
Straciła mamę w wypadku samochodowym, jej tata popełnił samobójstwo,
a Scott – były chłopak – zawiódł zaufanie. To całkiem sporo jak na jedną nastolatkę.
Parker stara się być twardą dziewczyną. Kiedy nie biega swoją ulubioną trasą biegową,
zajmuje się udzielaniem porad życiowych przyjaciołom ze szkoły. Robi wszystko, żeby nie płakać,
ale nie może już dłużej udawać, że nic złego się nie stało. A kiedy w końcu zrozumie, co tak naprawdę
przytrafiło się jej ojcu i dlaczego Scott tak się wobec niej zachował, odkryje, że nie wszystkie rzeczy
są takie, jakimi się wydają…"
Dziś twierdzę, że to jedna z lepszych książek,
które przeczytałam w tym roku.
Mądra, szczera, bezpośrednia, wartościowa.
Wciąga, nie moralizuje, zastanawia.
Polecam wszystkim nastolatkom!
Parker nie ma w życiu lekko.
Ma 16 lat, od dziewięciu jest niewidoma.
Straciła wzrok przez nieodpowiedzialność matki.
Matka straciła życie, Parker straciła matkę.
Najlepszego przyjaciela Scotta straciła 2,5 roku temu.
Zerwała z nim kontakt po tym, gdy jego koledzy podglądali ich całujących się.
Nie pozwoliła mu na przeprosiny, ani tłumaczenia. Straciła do niego zaufanie.
Jakby tego było mało, 3 miesiące temu straciła ojca.
Nie jest pewne, czy to był wypadek, czy samobójstwo.
Parker straciła wsparcie i poczucie bezpieczeństwa.
Za każdy dzień bez płaczu, przyznaje sobie gwiazdki.
Nie płakała ani razu...
Parker biega. Tak, jest niewidoma i biega.
To ważna część jej życia! Biegania nauczył ją ojciec.
Czy wystartuje w paraolimpiadzie?
Razem ze swoją przyjaciółką od dość dawna codziennie rano
udziela porad życiowych koleżankom ze szkoły.
Jest bystra i bezpośrednia. Łatwo rozszyfrowuje ludzi.
A może raczej łatwo ich szufladkuje? Zbyt łatwo?
Może źle ich ocenia? Może się myli?
Może zbyt skupiona jest na sobie?
Wcześniej była pewna. Teraz ma wątpliwości.
To książka właśnie o wątpliwościach i pozorach.
Ale też o przyjaźni, trosce, odpowiedzialności, szczerości.
O odkrywaniu siebie, innych, wartości rozmów i drugiej szansie.
Świetnie napisana! Bez pouczania, bez roztkliwiania się.
Bardzo, bardzo polecam!
https://bajdocja.blogspot.com/2021/07/do-zobaczenia-nigdy.html
Książkę "Do zobaczenia nigdy" Erica Lindstroma
jakiś czas temu poleciła mi znajoma 12-latka.
Wypożyczyłam ją z biblioteki na czas urlopu,
ale zostawiłam ją na sam koniec wyjazdu.
Trochę się bałam tej lektury,
bo blurb na tylnej okładce mówi:
"Parker Grand jest niewidoma.
Straciła mamę w wypadku samochodowym, jej tata popełnił samobójstwo,
a Scott – były chłopak –...
List otwarty
Szanowny Pan
Grzegorz Kasdepke
autor książki
"45 puknięć w głowę"
Szanowny Panie,
książkę "45 puknięć w głowę. Słowa i pojęcia, które warto znać" pańskiego autorstwa
kupiłam córce z myślą o pokazaniu jej różnych form literackich i prozy użytkowej.
Odpowiadam za jej edukację, także polonistyczną, a o Pańskiej książce słyszałam, że świetna.
Chciałam sprostować tę opinię: książka nie tyle jest świetna, co wręcz genialna!
Chociaż nie wszystkie słowa i pojęcia zostały przez Pana wyjaśnione wystarczająco dobrze.
Ale uprzedzał Pan o tym, uprzedzał we wstępie, że książkę dziecko powinno czytać z kimś dorosłym,
z którym lubi spędzać czas. Żeby razem pukać się w głowę i razem drążyć niektóre tematy ;-)
Stety / niestety, czytałyśmy z córką tę książkę zupełnie osobno i w zupełnie innym czasie...
Pisze Pan we wstępie także o tym, że zależało Panu na tym, żeby przy pisaniu dobrze się bawić
i przy okazji bawić innych.
I to się Panu wybornie udało! Bawi się Pan konwencjami i prawie na każdej stronie zaskakuje!
Pan się marnuje jako pisarz dla dzieci! ;-)
Mistrzowsko opanował Pan swoje rzemiosło, a jednocześnie świetnie włada Pan dowcipem, ironią,
ślicznie Pan mruży oko i ukrywa / odkrywa drugie dno.
Na pewno pisanie książki sprawiło Panu wiele frajdy (to się wręcz czuje),
ale śmiem twierdzić, że mnie - dorosłej czytelniczce sprawił Pan dużo więcej radości
i przyczynił się do wielu wybuchów mojego śmiechu.
A niektóre "kawałki" z przyjemnością (i chichotem) czytałam głośno... mojemu mężowi.
Oczywiście, że córka tez skorzystała. Oczywiście, że jej się też podobało. No i polonistycznie przydało.
Ale proszę pomyśleć o czymś także dla dorosłych! Świetnie Panu "wyszła" komedia, romans też niczego sobie,
western jest doskonały, a notka kryminalna, czy pismo natchnione to majstersztyk(i) ;-)
Nie sposób wymienić tu wszystkiego, co mi się podoba, bez przepisania spisu treści...
Chociaż przyznam, że bardziej mi się podoba zabawa formami i konwencjami, niż zamysł słownikowy.
Rozumiem jednak, że jedno z drugim stanowi nierozerwalną całość.
Dziękuję uprzejmie za miłe chwile spędzone z Pańską książką.
I proszę o więcej :-)
Serdecznie pozdrawiam
Buba z Bajdocji (z córką i mężem ;-)
PS. Cytatów (dla blogoczytaczy) nie będzie, bo nie sposób oddać charakteru książki,
który na każdej niemal stronie jest inny.
https://bajdocja.blogspot.com/2017/06/45-pukniec-w-gowe.html
List otwarty
więcej Pokaż mimo toSzanowny Pan
Grzegorz Kasdepke
autor książki
"45 puknięć w głowę"
Szanowny Panie,
książkę "45 puknięć w głowę. Słowa i pojęcia, które warto znać" pańskiego autorstwa
kupiłam córce z myślą o pokazaniu jej różnych form literackich i prozy użytkowej.
Odpowiadam za jej edukację, także polonistyczną, a o Pańskiej książce słyszałam, że świetna.
Chciałam...