Bystrzak Marie-Aude Murail 7,8
Kleber Maluri to nastolatek. Idzie do liceum w Paryżu, szuka mieszkania, wydawać by się mogło, że rozpoczyna swoją najpiękniejszą przygodę zwaną młodością. Jednak u jego boku nieustannie znajduje się 22-letni brat zwany Bystrzakiem. Barnabe Maluri to dorosły mężczyzna z umysłem 3-letniego dziecka. Jest niepełnosprawny, upośledzony umysłowo, jednak Kleber, mimo swojego młodego wieku, nie chce oddawać go do specjalistycznego zakładu, gdzie przebywał swego czasu i był otumaniony medykamentami. Kleber chce, by jego brat żył, był sobą, nawet jeśli czasem niesie za sobą destrukcyjne działania. Na szczęście nieco udaje im się to połączyć - normalne życie i opiekowanie się sobą nawzajem. Kleberowi, co dziwne, udaje się znaleźć mieszkanie, a dokładniej dwa pokoje w mieszkaniu, które współdzielić będą ze studentami. Jak się dalej potoczą ich losy?
“Bystrzak” Marie-Aude Murial (swoją drogą nazwisko autorki to anagram nazwiska głównego bohatera, nie wiem, czy zamierzone działanie, czy przypadek) to wspaniała opowieść, która daje nadzieję, która pokazuje, że zakład dla umysłowo chorych nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem, która dokładnie rysuje nam więź między braćmi i pokazuje, że kochać można nawet wtedy, a może przede wszystkim wtedy, kiedy ktoś jest całkowicie bezbronny. “Bystrzak” to doskonała lektura, aby uświadomić sobie, jak sporo mamy i jak wielu rzeczy na co dzień nie doceniamy. Co mnie najbardziej ujęło podczas lektury? Ten moment, kiedy nagle okazuje się, że po odejściu Bystrzaka wszystkim go brakuje, w mieszkaniu nastaje pustka nie do opisania. Ten moment, kiedy okazuje się, że najlepszym przyjacielem Bystrzaka nie jest jego brat, a obcy facet, który uchodzi za dość cynicznego i mało empatycznego.
Przy lekturze można się złościć, można płakać smucąc się, ale można się też śmiać. Autorka pokazała, że nie zawsze to choroba jest największym wrogiem człowieka, a wręcz niedocenianie tego, co się ma i odgórne wieczne niezadowolenie.