-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać392
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2024-04-22
2019
2022
2022
2023-08-23
O matko, jakie to było dobre! Z jednego zwykłego zdjęcia niewidomego grajka wiedzionego przez młodego chłopca, wywiodła się niezwykła proza - kontemplacyjna, hipnotyczna, oniryczna, liryczna, metafizyczna i co tam jeszcze chcecie. Jeśli ktoś wybiera się na trekking po Bałkanach, albo szlakiem zamków nad Loarą, niech nie marnuje czasu na tę lekturę, tylko kupi mapę i przewodnik Pascala. Jeśli zaś, oprócz smakowania nowych potraw, oglądania krajobrazów i architektury i wrzucania słit foci na insta, interesujesz się Życiem przed wielkie Ż - bierz to i nawet nigdzie nie jedź, bo na tych kartach jest już wszystko! Cały ten ludzki pierdolnik, nędza, smród, chaos, beznadzieja i światło, klęska i zwycięstwo , trwanie i przemijanie, namiętność i smuta - taki sobie "maleńki" światek, gdzieś pomiędzy południem Polski, Słowacją, Ukrainą, Węgrami, Rumunią i Albanią, z dala od stolic i przelotowych dróg. Cudnie opisane, chociaż pozostawia niedosyt. To bardziej luźna i szalenie intymna impresja niż reportaż. Brakuje mi zakotwiczenia opowieści w historii - Autor trochę kokieteryjnie podkreśla, że nie interesują go ruiny i muzea, liczy się tyko trwanie. No ale niech się potem nie dziwi, że nikt nie pamięta tych małych ludzkich chwil tkwienia przy drodze, za kontuarem brudnej knajpy, przy zardzewiałej ciężarówce, w walącej się lepiance - bez wczoraj nie ma dziś i mało kto może zrozumieć jutro...
O matko, jakie to było dobre! Z jednego zwykłego zdjęcia niewidomego grajka wiedzionego przez młodego chłopca, wywiodła się niezwykła proza - kontemplacyjna, hipnotyczna, oniryczna, liryczna, metafizyczna i co tam jeszcze chcecie. Jeśli ktoś wybiera się na trekking po Bałkanach, albo szlakiem zamków nad Loarą, niech nie marnuje czasu na tę lekturę, tylko kupi mapę i...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-29
Niektórym trzeba dystansu żeby z daleka przyjrzeć się ważnym rzeczom i je przemyśleć. Tak pewnie jest ze Stasiukiem, który siedząc w domu pisze i rozmyśla o Bałkanach, a będąc na Bałkanach – przygląda się polskim sprawom. Fascynujące i nieogarnione są te Bałkany w oczach Autora – zbiorowisko, które kiedyś było jednym krajem ale nigdy nie było jednym narodem. Teraz podzielone na masę maleńkich kraików, których nazw ciężko jest nauczyć się na pamięć – zresztą może nie ma po co, bo znów zmieni się ich konfiguracja… Mnóstwo kultur, wyznań religijnych, stylów życia, narodowości. Do tego Albania – stare państwo młodych mężczyzn w lustrzanych okularach i diablo kosztownych terenówek, kupionych (?) w tajemniczych okolicznościach. Rezerwuar taniej siły roboczej dla Włoch czy Szwajcarii; ludzie uciekają do innych krajów, bo nie umieli nic dobrego zrobić z własnymi. Ludzie, którzy na co dzień po prostu trwają w swoich plastikowych klapkach, z papierosem w zębach , nad szklanką kawy albo rakiji, ale jak trzeba to skaczą sobie do gardeł i biją się krwawo i bezwzględnie o swoje racje. Nie to co Polacy – nam wystarcza zapach zetlałych klęsk i kult kobiety-dziewczynki w biało-niebieskich szatkach. Nigdy nie zastanawiałam się, co Matka Boska ma pod sukienką – a Stasiuk i owszem! Wydaje mi się, że w tych swoich refleksjach nad religią nie rozumie do końca jej fenomenu. Chociaż przynajmniej próbuje – jak powiada, pojechał do Lichenia z zamiarem szydzenia, wracał w oszołomieniu. Bo to wszystko jest u Stasiuka takie do oglądania i uczestniczenia poprzez zwyczajne bycie gdzieś, uwieczniania nudy na tysiącach fotografii, do przepływania przez duszę po to żeby w końcu zrozumieć, wzrosnąć wewnętrznie, dojrzeć w sobie, kiwnąć głową w poczuciu wspólnoty z tym codziennym, brudnym trwaniem. Jak zawsze u tego pisarza - refleksyjnie, niespiesznie i sennie układa się mozaika z okruchów podpatrzonej codzienności. Piękna proza!
Niektórym trzeba dystansu żeby z daleka przyjrzeć się ważnym rzeczom i je przemyśleć. Tak pewnie jest ze Stasiukiem, który siedząc w domu pisze i rozmyśla o Bałkanach, a będąc na Bałkanach – przygląda się polskim sprawom. Fascynujące i nieogarnione są te Bałkany w oczach Autora – zbiorowisko, które kiedyś było jednym krajem ale nigdy nie było jednym narodem. Teraz...
więcej mniej Pokaż mimo to2023
Średnio wnikliwe studium dysfunkcyjnej rodziny, z niewiadomych przyczyn od pokoleń mającej się za coś lepszego niż reszta „plebsu”, widziane oczami jej najmłodszego członka. Opis wynaturzeń, których dopuszcza się stary K wobec syna, wywołuje łatwe i dość przewidywalne odruchy słusznego oburzenia. Głębi psychologicznej nie ma tam za grosz, za to jest sporo karykatury i czarnego humoru.
Element obowiązkowy - bezwzględne, odważne, szalenie odkrywcze i świeże obnażenie pustki rytuałów religijnych towarzyszących rodzinie, modelowo pokazuje szkodliwy wpływ wiary na psychikę i kondycję życia codziennego, a to z kolei stawia książkę w pozycji idealnej do zdobycia nagrody NIKE i innych oklasków.
Zdecydowanie wolę Śląsk i jego mieszkańców widzianych oczami Twardocha. W "Gnoju" brak mi żywej gorącej krwi, prawdy, metafizyki, magii, uniwersalizmu i pasji. Za to jest morze odpadów z kanalizacji...
Duże brawa za niebanalny styl, dobór słownictwa i ukłon w stronę groteski.
Film „Pręgi” fajniejszy, bo miło się patrzy na Agnieszkę Grochowską.
Średnio wnikliwe studium dysfunkcyjnej rodziny, z niewiadomych przyczyn od pokoleń mającej się za coś lepszego niż reszta „plebsu”, widziane oczami jej najmłodszego członka. Opis wynaturzeń, których dopuszcza się stary K wobec syna, wywołuje łatwe i dość przewidywalne odruchy słusznego oburzenia. Głębi psychologicznej nie ma tam za grosz, za to jest sporo karykatury i...
więcej mniej Pokaż mimo to2021
2015
2020
2014
2014
2014
O takich kobitach jak bohaterka tej książki - Wera, moja babcia mówiła: "g ó wno z żółcią się zmieszało". Aspołeczna anarchistka, lubieżna, wulgarna, prostacka, prowokacyjna, wściekła, uparta i mająca światu wiele za złe a chłopom jeszcze więcej. Akcja powieści toczy się wokół pogrzebu męża Wery, co daje jej pretekst do snucia dywagacji na temat życia i miłości, w stylu knajackiej Shirley Valentine.
A ja pamiętam takie kobiety i, sądząc po roku urodzenia, pani Rudzka również je napotykała! Proste, niewykształcone, zanoszące się rechotliwym śmiechem, rzucające grubym słowem, pyskate i wrzaskliwe, opowiadające sprośne kawały, całe w kłębach kryjącego tłustą, niezdrową cerę dymu z ekstra mocnych bez filtra, z rękami o połamanych brudnych paznokciach, upierścienione czerwonawym ruskim złotem z przypaloną ondulacją we fiołkowym albo kruczoczarnym kolorze - królowe bazarów, straganów, melin, płatnych szaletów, kantorków ze sprzętem do zamiatania, szatni i magazynów. Dziś rozpłynęły się w masie elegantszych dam albo zabrała je ziemia.
Te kobiety mogłyby niejedno powiedzieć ale książka rozczarowuje. Porównania z Myśliwskim wołają o pomstę do nieba. Tam, gdzie u mistrzów słowa brzmi szlachetna prostota - tu pojawia się prostactwo. Nie ma miłości, jest brudny seks na wytartej starej derce. Słownictwo koszarowe, pełne kłaków, kudłów, picz, siurów, gir, mord i innych kołtunów. Nie nauczyłam się niczego nowego o świecie, nie wezmę od Wery ani słowa, ani jej współczuję, ani mi jej nie żal. To taki typ fryzjerki, od której chłop wychodzi albo z wszami albo z tryprem.
Ale pasuje jak ulał do tych dziwnych standardów sukcesu literackiego na miarę XXI wieku - żeglowanie Autorki wokół tematyki żydowskiej, wykreowanie bohaterki, która robi wyłącznie to, co jej się w danej chwili podoba, jest na bakier z religią, niechętna małżeństwu, nie chce dzieci, folguje sobie seksualnie z kochankami płci obojga, pojęcie wierności kojarzy jej się z niewolą, nie wpasowuje się w normy współżycia społecznego. Idealna squaterka plująca jadem na cały (nomen-omen) kołtuński świat.
O takich kobitach jak bohaterka tej książki - Wera, moja babcia mówiła: "g ó wno z żółcią się zmieszało". Aspołeczna anarchistka, lubieżna, wulgarna, prostacka, prowokacyjna, wściekła, uparta i mająca światu wiele za złe a chłopom jeszcze więcej. Akcja powieści toczy się wokół pogrzebu męża Wery, co daje jej pretekst do snucia dywagacji na temat życia i miłości, w stylu...
więcej Pokaż mimo to