-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik249
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
Mam nadzieję, że dalej saga bardziej się rozkręca, bo samo "Preludium..." sprawia trochę naiwne wrażenie. Bardziej książka dla dziecięcych miłośników fantastyki, niż mięsiste hard sci-fi.
Mam nadzieję, że dalej saga bardziej się rozkręca, bo samo "Preludium..." sprawia trochę naiwne wrażenie. Bardziej książka dla dziecięcych miłośników fantastyki, niż mięsiste hard sci-fi.
Pokaż mimo toSolidna, choć lekka lektura. Trochę obyczajowości przemyconej pod konwencją thrillera. Momentami struktura zdań i akapitów rodzi skojarzenia z łagodniejszą wersję literatury Houellebecqa. Intryga jest okej, choć momentami - szczególnie bliżej końca - zaczyna być szyta nieznacznie zbyt grubymi nićmi i przy bliższym zastanowieniu można znaleźć luki logiczne i podważyć sensowność zachowań niektórych postaci. Ale nie przeszkadza to bardzo mocno w lekturze, która jest lekka i przyjemna, to wręcz idealna lektura na plażowy relaksik - czyli coś zarazem niegłupiego jak i nie za ciężkiego.
Solidna, choć lekka lektura. Trochę obyczajowości przemyconej pod konwencją thrillera. Momentami struktura zdań i akapitów rodzi skojarzenia z łagodniejszą wersję literatury Houellebecqa. Intryga jest okej, choć momentami - szczególnie bliżej końca - zaczyna być szyta nieznacznie zbyt grubymi nićmi i przy bliższym zastanowieniu można znaleźć luki logiczne i podważyć...
więcej mniej Pokaż mimo toKlasycznie uspokaja swoją drobiazgową rozwlekłością rozedrgany rzeczywistością social mediów umysł: Mam wrażenie, że w XXI wieku tego typu książki zyskują drugie życie.
Klasycznie uspokaja swoją drobiazgową rozwlekłością rozedrgany rzeczywistością social mediów umysł: Mam wrażenie, że w XXI wieku tego typu książki zyskują drugie życie.
Pokaż mimo toPotrzeba chwili, żeby zalogować się w stroboskopowy charakter narracji (bohaterowie czasem płynnie zmieniają się z ze strony na stronę w ramach jednego rozdziału, a czasem nawet na przestrzeni akapitów), ale jeśli przebrnąć przez kilkadziesiąt pierwszych stron - zaczyna być naprawdę dobrze. Bohaterowie na tyle żywi, że nie trzeba im fabularnego impulsu, aby mogli objawić przed czytelnikiem swoje fascynujące charaktery. To książka o zwiewnych chwilach w życiu, a zarazem zaskakująco konkretnie portretująca to zjawisko.
Potrzeba chwili, żeby zalogować się w stroboskopowy charakter narracji (bohaterowie czasem płynnie zmieniają się z ze strony na stronę w ramach jednego rozdziału, a czasem nawet na przestrzeni akapitów), ale jeśli przebrnąć przez kilkadziesiąt pierwszych stron - zaczyna być naprawdę dobrze. Bohaterowie na tyle żywi, że nie trzeba im fabularnego impulsu, aby mogli objawić...
więcej mniej Pokaż mimo toŚlepowidzenie jest spoko. Echopraksja - nie.
Ślepowidzenie jest spoko. Echopraksja - nie.
Pokaż mimo to2021-10-13
Przekombinowane. Trudno zorientować się w akcji i zrozumieć bohaterów.
Przekombinowane. Trudno zorientować się w akcji i zrozumieć bohaterów.
Pokaż mimo toMomentami chirurgicznie precyzyjna w opisie, momentami intrygująco zwiewna. Holistycznie portretuje psychikę człowieka w depresji. Zaskakująco współczesna literatura egzystencjalna.
Momentami chirurgicznie precyzyjna w opisie, momentami intrygująco zwiewna. Holistycznie portretuje psychikę człowieka w depresji. Zaskakująco współczesna literatura egzystencjalna.
Pokaż mimo toSiedem z minusem. Koncept świata intryguje i wydaje się spójny. Ale właśnie bardziej "wydaje się" niż "jest na pewno", bo opisy są dość toporne - możliwe że autor ukrywa jakieś luki w zbyt specjalistycznym słownictwie. Ponadto opisy nie pobudzają wyobraźni i trudno wyobrazić sobie świat, który opisują. Trzeba zaufać na wiarę autorowi, że wie o czym pisze. A sprawia wrażenie, że wie. Największy problem to bohaterowie - trochę niezrozumiali. Ich motywacje są zbyt enigmatyczne, trudno się utożsamić. Biologiczno-ewolucyjna perspektywa na kontakt pomiędzy cywilizacjami jest największym walorem książki.
Siedem z minusem. Koncept świata intryguje i wydaje się spójny. Ale właśnie bardziej "wydaje się" niż "jest na pewno", bo opisy są dość toporne - możliwe że autor ukrywa jakieś luki w zbyt specjalistycznym słownictwie. Ponadto opisy nie pobudzają wyobraźni i trudno wyobrazić sobie świat, który opisują. Trzeba zaufać na wiarę autorowi, że wie o czym pisze. A sprawia...
więcej mniej Pokaż mimo to2005
"Dzienniki" intelektualnie mnie stworzyły.
Biblia racjonalizmu i samoświadomości.
Dzieło wybitne.
"Dzienniki" intelektualnie mnie stworzyły.
Biblia racjonalizmu i samoświadomości.
Dzieło wybitne.
2020-12-29
Początkowo przypomina rodzinną gawędę. Lekki ton, sporo wspomnień i osobistych refleksji. Ale psychologiczne wykształcenie autorki sprawia, że książki już na starcie nie traktuje się jak zwykłej, wspominkowej sagi rodzinnej, lecz doszukuje się w niej ukrytego dna. Jakiejś głębokości. Wrażenie to, niestety, rozwiewa się im lepiej poznajemy skalę krzywd, które spotkały autorkę ze strony rodziny Trumpów. Nie wątpię, że autorka realnie cierpiała z ich powodu. Ale emocjonalne zaangażowanie, z jakim o tym pisze, całkowicie rujnuje jej psychologiczny autorytet. W pewnym momencie książka zaczyna wydawać się rodzajem autoterapii. Wciąż jest tu sporo ciekawych informacji na temat Trumpa, ale właśnie to osobiste zaangażowanie autorki w rodzinę stawia pod znakiem zapytania wiarygodność przekazu. A szkoda, bo gdyby napisać to w bardziej neutralnym tonie, paradoksalnie, książka mogłaby mocniej rezonować emocjonalnie na czytelnikach i bardziej dotknąć (zaszkodzić) samemu Trumpowi. Koniec końców jest to sprawnie napisane rozczarowanie o niewykorzystanym potencjale. Jeśli miała być to próba uwolnienia się spod wpływu Donalda Trumpa, to - niestety - została dokonana na warunkach samego Trumpa, bo posługując się tak emocjonalnymi środkami wyrazu, autorka sama wręczyła swemu oprawcy argumenty do podważenia jej wywodu. Szkoda, naprawdę szkoda.
Początkowo przypomina rodzinną gawędę. Lekki ton, sporo wspomnień i osobistych refleksji. Ale psychologiczne wykształcenie autorki sprawia, że książki już na starcie nie traktuje się jak zwykłej, wspominkowej sagi rodzinnej, lecz doszukuje się w niej ukrytego dna. Jakiejś głębokości. Wrażenie to, niestety, rozwiewa się im lepiej poznajemy skalę krzywd, które spotkały...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-15
Historia alternatywna, pomyślana z rozmachem i odwagą. Binet bezczelnie snuje swą wizję odwróconej globalizacji w sposób bezkompromisowy, a zarazem lekki i niezwykle przyjemny. Książkę się pochłania. To nie tylko zasługa potoczystego języka. Autor trafia w potrzeby dzisiejszego Europejczyka, którego zżerają wyrzuty sumienia i który pragnie rozliczenia z kolonializmem. Pod tym względem Binet idealnie wpasował się w czytelnicze głody współczesne.
A jednak - czegoś tu brakuje. Mniej więcej w połowie książki, gdy czytelnik jest już oswojony z wizją alternatywnej Europy, a inkaskie terminy przestają wydawać się egzotyczne - zaczyna brakować paliwa na dalszą akcję. Problem leży w bohaterach. Binet z premedytacją opisuje ich z odległej, jak gdyby historycznej perspektywy, co jest całkiem udaną stylizacją na faktograficzną książkę (nie powieść) historyczną i ten zabieg się udaje. Problem w tym, że ma to swoją cenę, a jest nią brak emocjonalnego połączenia z bohaterami. Opisywani z perspektywy "wielkiej historii" ludzie wydają się tylko pionkami na mapie fantazji autora. A to problem, ponieważ cokolwiek by się bohaterom nie przydarzyło - równie mało obchodzi to czytelnika. Czytelniczą reakcją na to "cokolwiek" zawsze będzie więc wzruszenie ramion. Taka jest cena traktowania bohaterów po macoszemu. A przy tym autor nie poszedł o krok dalej i nie zdecydował się w wyrazisty sposób uczynić bohaterem choćby całej Europy - kontynentu, którego symbolicznie mógłby uosobić poprzez narrację, nadać jej jakąś tożsamość. Nie zrobił tego. Dlatego powieść cierpi na brak pełnowymiarowych bohaterów. Na pierwszym planie są wydarzenia oraz historia. Które po prostu zdarzają się. Brakuje wymiaru ludzkiego. Tak jakby Binet większość czasu poświęcił na snucie alternatywnych wydarzeń, kreowanie smaczków historycznych, a zabrakło mu już sił (bądź chęci) na psychologiczne pogłębienie bohaterów.
Wciąż jednak - jest to książka nad wyraz przyjemna i dająca wiele satysfakcji. Ponieważ fantazja Bineta jest fascynująca. Sama w sobie książka wydaje się jednak tylko półproduktem - autor stworzył intrygujące uniwersum, ale zapomniał umieścić w nim pełnokrwistych bohaterów, którzy przeżywają możliwe do współodczuwania dramaty, a z których perspektywy moglibyśmy podążać za akcją.
Historia alternatywna, pomyślana z rozmachem i odwagą. Binet bezczelnie snuje swą wizję odwróconej globalizacji w sposób bezkompromisowy, a zarazem lekki i niezwykle przyjemny. Książkę się pochłania. To nie tylko zasługa potoczystego języka. Autor trafia w potrzeby dzisiejszego Europejczyka, którego zżerają wyrzuty sumienia i który pragnie rozliczenia z kolonializmem. Pod...
więcej mniej Pokaż mimo to
Niezła egzystencjalówa, zapowiada się wręcz wybornie, jednak pod koniec zaczyna skręcać w nieco za bardzo mistyczno-bełkotliwe klimaty.
Niezła egzystencjalówa, zapowiada się wręcz wybornie, jednak pod koniec zaczyna skręcać w nieco za bardzo mistyczno-bełkotliwe klimaty.
Pokaż mimo to