-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać348
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik15
Biblioteczka
2024-04-21
2024-01-04
2023-11-29
Wygięte grzbiety, tajemnicze plamy na stronach stronach oraz ośle uszy- tak często prezentują się książki, po które w bibliotece sięga się najchętniej. Tym większe było moje zdziwienie, gdy z bibliotecznej półki ściągnęłam kolejną część cyklu Martina - była w idealnym stanie! Po lekturze powieści naprawdę trudno mi to wyjaśnić.
,,Krew i złoto” jest drugą odsłoną ,,Nawałnicy mieczy”, czyli trzeciej części ,,Pieśni Lodu i Ognia”. Powracamy do Siedmiu Królestw, krainy trawionej kolejną krwawą wojną. Pretendenci do Żelaznego Tronu nie cofają się przed niczym, aby wyeliminować swoich przeciwników. Rozproszone po Westeros dzieci Starków walczą o przetrwanie. W odległych stronach ostatnia z rodu Targaryenów zdobywa kolejne miasta, a przy okazji odkrywa, że nie wszyscy są takimi, za jakich ich uważała. Dzicy w obawie przed Innymi zbliżają się do Muru, którego ma bronić zdziesiątkowany oddział Braci.
Przyznaję, że było mi ciężko wciągnąć się w akcję od samego początku. Może chodziło o to, że minęło trochę czasu od lektury ,,Nawałnicy mieczy”. Na szczęście z każdą kolejną stroną było już tylko lepiej.
Niesamowicie podoba mi się kierunek, w jakim zdają się zmierzać losy bohaterów. Wreszcie w ich życiu zaczynają zachodzić znaczące zmiany. To sprawia, że stają się oni coraz bardziej interesujący. Mam tu szczególnie na myśli Sansę, za którą nigdy zbytnio nie przepadałam. Jestem bardzo ciekawa, co postanowi, bo chyba będzie miała coraz więcej do powiedzenia we własnej sprawie. Mam nadzieję, że to wykorzysta.
Poza tym ogromnie przekonuje mnie do siebie Jaime. Już nie jawi nam się wyłącznie jako znakomity rycerz. Poznajemy człowieka z krwi i kości- targanego wątpliwościami i pełnego słabości.
Z zapartym tchem ale i z obawą będę również śledzić dalsze losy Jona Snow, który odgrywa w tej części dużą rolę, a jego sytuacja zmienia się dość znacząco. Jestem ciekawa, czy ostatecznie odrzuci propozycję złożoną mu przez pewnego władcę, a jeśli nie- to jak zmienią się jego relacje ze Starkami.
Jednocześnie zaskoczyło mnie, jak mało w ,,Krwi i złocie’’ Daenerys. Dotychczas pojawiała się często jako przeciwwaga dla wydarzeń w Westeros. Tym razem autor poświęca księżniczce zaledwie dwa (jeśli się nie mylę) rozdziały. Niektórym może to nie wystarczać, choć i tutaj nie można narzekać na brak akcji.
O mini-zawał podczas lektury przyprawił mnie natomiast ostatni rozdział wraz z epilogiem. Tak niesamowitego zakończenia nie miał dotychczas żaden z tomów sagi, to jest po prostu mistrzostwo!!!!! Ostatnie kilkadziesiąt stron rzuca na kolana i długo nie pozwala się podnieść. I bez wątpienia zaostrza apetyt na kolejną odsłonę tej niesamowitej opowieści.
,,Krew i złoto’’ pozostaje jak na razie moim ulubionym tomem ,,Pieśni Lodu i Ognia’’. Autor dokonuje na kartach tej powieści wielu przełomów i czyni to w wielkim stylu. Udowadnia nam, że nie powinniśmy się przyzwyczajać ani do konkretnego stanu rzeczy, ani też przywiązywać do żadnej z postaci, bo w jego uniwersum wszystko może w jednej chwili ulec zmianie. Bohaterowie nigdzie nie są bezpieczni, a już zwłaszcza nie na przyjęciach weselnych.
Wygięte grzbiety, tajemnicze plamy na stronach stronach oraz ośle uszy- tak często prezentują się książki, po które w bibliotece sięga się najchętniej. Tym większe było moje zdziwienie, gdy z bibliotecznej półki ściągnęłam kolejną część cyklu Martina - była w idealnym stanie! Po lekturze powieści naprawdę trudno mi to wyjaśnić.
,,Krew i złoto” jest drugą odsłoną...
Lubię fantastykę opartą na klimatach średniowiecznych, a tutaj dodatkowo koncepcja religii jest bardzo ciekawa.
Opowiadanka same się czytają. Z tego tomu podobali mi się zwłaszcza "Siewcy grozy".
Myślałam, że będę sobie łykała jeden tom za drugim, ale niestety... na dłuższą metę narracja Mordimera za mocno ryje psychikę: nic tylko mordowanie, obrzydliwości i kobiety z wielkim biustem (które wyróżnia tylko to). Staram się rozumieć konwencję łotrzykowską, ale co za dużo to nie zdrowo. Będę czytała dalej, bo mimo wszystko ciekawi mnie samo uniwersum, ale raczej wypożyczę z biblioteki niż zainwestuję.
Lubię fantastykę opartą na klimatach średniowiecznych, a tutaj dodatkowo koncepcja religii jest bardzo ciekawa.
Opowiadanka same się czytają. Z tego tomu podobali mi się zwłaszcza "Siewcy grozy".
Myślałam, że będę sobie łykała jeden tom za drugim, ale niestety... na dłuższą metę narracja Mordimera za mocno ryje psychikę: nic tylko mordowanie, obrzydliwości i kobiety z...
Podobała mi się pierwsza część Mrocznej Wieży. Książka jest króciutka i czyta się ją zaskakująco szybko - jak na fantastykę.
Z drugiej strony muszę przyznać, że próg wejścia jest wysoki i King właściwie wrzuca nas w świat Rolanda i mimo, że rzucam urywkami z jego przeszłości, to niczego tak naprawdę nie tłumaczy. Chyba pod tym względem trzeba się uzbroić w cierpliwość.
No ale jak to zwykle u Kinga, powieść stoi klimatem!!! Cudownie mi się czytało o Rolandzie przemierzającym pustynię i trafiającym na miasteczko rodem z westernów, to jest zdecydowanie mój ukochany fragment!!!1 Mógłby nawet zająć nieco więcej stron, nie obraziłabym się.
To było moja druga lektura "Rolanda", zatrzymałam się na "Ziemiach jałowych" i teraz czytam sobie całą serię od początku, żeby sobie trochę poprzypominać.
Podobała mi się pierwsza część Mrocznej Wieży. Książka jest króciutka i czyta się ją zaskakująco szybko - jak na fantastykę.
więcej Pokaż mimo toZ drugiej strony muszę przyznać, że próg wejścia jest wysoki i King właściwie wrzuca nas w świat Rolanda i mimo, że rzucam urywkami z jego przeszłości, to niczego tak naprawdę nie tłumaczy. Chyba pod tym względem trzeba się uzbroić w cierpliwość.
No...