rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Moja Lady Jane Brodi Ashton, Cynthia Hand, Jodi Meadows
Ocena 7,4
Moja Lady Jane Brodi Ashton, Cynth...

Na półkach:

Pełna humoru baśniowa opowieść o lady Jane i przystojnym czworonogu. Musicie ją poznać!

Pełna humoru baśniowa opowieść o lady Jane i przystojnym czworonogu. Musicie ją poznać!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kirsty Moseley skradła mnie sensacją w tej części. Zaskakiwała pomysłami, a moment kulminacyjny powieści czytałam z zapartym tchem powtarzając jak mantrę, że wszystko na pewno skończy się dobrze. Niestety to bardzo krwawe starcie i nie spodziewałam się, że autorka może uśmiercić tyle osób. Niby młodzieżówka, a polała się krew. Język autorki nie zmienił się, dalej pozostaje prosty i łatwy w odbiorze. Drugi tom jest dużo krótszy od pierwszego i miałam trochę wrażenie, że akcja dzieje się za szybko, a bohaterzy zmieniają zdanie co minutę. Po prostu nie zdążyłam nacieszyć się ulubionymi chwilami. Sceny miłosne dalej się pojawiają, ale schodzą na drugi plan, teraz ważna jest walka o przetrwanie. Przy okazji przestrzegam młodych czytelników, ponieważ w tej części, oprócz scen namiętności, pojawia się brutalność.

Kirsty Moseley skradła mnie sensacją w tej części. Zaskakiwała pomysłami, a moment kulminacyjny powieści czytałam z zapartym tchem powtarzając jak mantrę, że wszystko na pewno skończy się dobrze. Niestety to bardzo krwawe starcie i nie spodziewałam się, że autorka może uśmiercić tyle osób. Niby młodzieżówka, a polała się krew. Język autorki nie zmienił się, dalej pozostaje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Potomkowie” to powieść pełna napięcia. Nasze serce jest skazane na ciągłe palpitacje. Nie wiemy, co przyniesie kolejna strona. Zwroty akcji, fabuła, która nieustannie gna i nie daje nam złapać oddechu - to największy atut. Tosca Lee zaserwowała mi kocioł pełen emocji, zawirowań, wszystkich pozytywnych doznań przy czytaniu powieści. Po raz kolejny nie spodziewałam się, ale ta książka jest dobra!
Podróż pomiędzy znanymi mi miastami Europy, to niezwykła przygoda. Nie spodziewałam się, że powrócę do Wiednia, Budapesztu. Miło było wrócić do Zagrzebia, gdzie już jutro będę przechadzać się magicznymi uliczkami. Teraz inaczej na nie spojrzę. Będę poszukiwać historii zapisanej w nich przez pisarkę. Jestem tym oczarowana. Uwielbiam prawdziwe miejsca akcji, które potem sama mogę odwiedzić. Takie książki kradną moje serce.

„Potomkowie” to powieść pełna napięcia. Nasze serce jest skazane na ciągłe palpitacje. Nie wiemy, co przyniesie kolejna strona. Zwroty akcji, fabuła, która nieustannie gna i nie daje nam złapać oddechu - to największy atut. Tosca Lee zaserwowała mi kocioł pełen emocji, zawirowań, wszystkich pozytywnych doznań przy czytaniu powieści. Po raz kolejny nie spodziewałam się, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nowy świt! Nowa pustynia! Pełna intryg, kłamstw, porywających wirów piasku i zwrotów akcji. Pośród nich Amani, Niebieskooka Bandytka, Buntowniczka, która staje oko w oko z bezkresnym złem. Bardziej wybuchowa, niż cały proch świata, bo jej sprzymierzeńcem jest dzika pustynia. Jeżeli pierwszy tom był nazywany REWELACYJNYM, to o "Zdrajcy tronu" będą pisać serenady. Alwyn Hamilton nie oszczędza nas ani na sekundę! Polecam!

Nowy świt! Nowa pustynia! Pełna intryg, kłamstw, porywających wirów piasku i zwrotów akcji. Pośród nich Amani, Niebieskooka Bandytka, Buntowniczka, która staje oko w oko z bezkresnym złem. Bardziej wybuchowa, niż cały proch świata, bo jej sprzymierzeńcem jest dzika pustynia. Jeżeli pierwszy tom był nazywany REWELACYJNYM, to o "Zdrajcy tronu" będą pisać serenady. Alwyn...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wierzysz, że istnieje coś więcej? Dzięki takim powieściom, wiem, że tak. Historia prawdziwa, która łapie za serce. Nawraca, daje nadzieję, motywuje do działania i prawi, że każdy może odnaleźć swoją drogę. Nie wolno się poddawać. Uśmiechnij się, wsłuchaj w głos serca i idź dalej.

Chrissy jest córką pastora, opowiada swoją przygodę. Jest szczera do bólu, nic nie ukrywa. Poznajemy jej życie, miłość, chwile zwątpienia. Podejmowała wiele złych decyzji, zatraciła się w iluzji doskonałości. Chciała być idealna, choć nikt od niej tego nie wymagał. Najpierw zdradza nam historię swojego dzieciństwa. Trzy uściski splecionej dłoni znaczyły słowa: kocham Cię. Kiedy była małą dziewczynką nie brakowało jej niczego, pomimo problemów finansowych rodziców. Obskurny Brooklyn i kościół, w którym pełnił spokój. Był oazą dla Chrissy, ale także wielu zagubionym duszom. Czego chcieć więcej, jak się ma kochającą rodzinę? Później nasza bohaterka się gubi. Trudno jej znaleźć właściwą drogę. Opisuje swoje zmagania z życiem i próbę powrotu. Jest to powieść o zmianach. Każdy może zboczyć z właściwej ścieżki.

„Dziewczyna z piosenki” to autobiografia, w której gości Bóg. Jeżeli nie lubicie takich książek, to nie sięgajcie po nią. Pióro autorki jest lekkie, lecz sama opowieść jest trudna przez przeżycia, które są w niej zawarte. Historie na faktach są unikatowe, ponieważ opowiadają życie osób, których moglibyśmy poznać. Chrissy mogłaby być nasza sąsiadką, koleżanką z pracy lub zasłyszaną plotką, przez to powinniście ją poznać. To historia ze wzruszającym zakończeniem.

Wierzysz, że istnieje coś więcej? Dzięki takim powieściom, wiem, że tak. Historia prawdziwa, która łapie za serce. Nawraca, daje nadzieję, motywuje do działania i prawi, że każdy może odnaleźć swoją drogę. Nie wolno się poddawać. Uśmiechnij się, wsłuchaj w głos serca i idź dalej.

Chrissy jest córką pastora, opowiada swoją przygodę. Jest szczera do bólu, nic nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kirsty Moseley to autorka, która skradła moje serce przy pierwszej wydanej w Polsce powieści. „Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno” jest lekką młodzieżówką, której można wiele zarzucić, choć ja jestem ogromną fanką Liama. Potem trafił do mnie „Chłopak, który chciał zacząć od nowa” i był dużo lepszy, zakończenie rozwaliło system i jestem ciekawa kontynuacji, wręcz nie mogę się jej doczekać. Nie spodziewałam się takie zwrotu akcji. Podobno już w czerwcu poznamy kolejne losy „Chłopaka, który o mnie walczył”.

Teraz czas przyszedł na nową serię Kirsty, trochę inną. Jak już kiedyś pisałam, autorka lubi wyciągać ciężką, szokującą amunicję. W „Nic do stracenia. Początek” zaskakuje zarysem brutalności. Pierwsze dwadzieścia stron czytałam z zapartym tchem, ponieważ w głowie miałam niezły bałagan i mętlik. Nie umiałam się skupić, ponieważ historia wywołuje dreszczyk na ciele.

„Nic do stracenia. Początek” to opowieść o młodych ludziach z ogromnym bagażem doświadczeń, którzy wchodzą w dorosłe życie. Przed nimi seria niełatwych wyborów. Bohaterzy nie byli nudni, zaskakiwali mnie swoimi decyzjami. Całkowicie rozumiem ich tok myślenia. Wizja przedstawiona przez Kirsty powoduje, że zatrzymujemy swoje życie, aby je przeanalizować. Widzimy, ile bohaterzy stracili, dzięki temu potrafimy docenić, to co my otrzymaliśmy od losu. Musimy pamiętać, że jest to młodzieżówka i nie wymagajmy od niej wiele. Ja jestem fanką wszystkich serii, ponieważ relaksują mnie, dają zapomnieć o otaczającym świecie. Uwielbiam je za lekkość i z ręką na sercu polecam na niezobowiązujący wieczór pod kocem.

Autorka przygotowała dla nas powieść pełną zwrotów akcji. Zakończenie nie jest szokujące, lecz chcemy wiedzieć, co będzie potem, jak się skończy ta historia. Czy Anna przezwycięży strach? Czy Ashton poradzi sobie z uczuciami? Czy zostanie komandosem SWAT? Czy Carter wyjdzie z więzienia? Tego dowiemy się już niebawem.

Kirsty Moseley to autorka, która skradła moje serce przy pierwszej wydanej w Polsce powieści. „Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno” jest lekką młodzieżówką, której można wiele zarzucić, choć ja jestem ogromną fanką Liama. Potem trafił do mnie „Chłopak, który chciał zacząć od nowa” i był dużo lepszy, zakończenie rozwaliło system i jestem ciekawa kontynuacji, wręcz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Wiatrodziej" tysiąc razy lepszy od pierwszego tomu! Akcja goni akcję, fabuła nabrała tępa. Mamy potężną Is, wpadającą w kłopoty Safi, genialnego Merika i tajemniczego Krwiodzieja! Jestem pod wrażeniem talentu Susan :)
https://www.youtube.com/watch?v=8nvWZZ5I3zY&t=8s

"Wiatrodziej" tysiąc razy lepszy od pierwszego tomu! Akcja goni akcję, fabuła nabrała tępa. Mamy potężną Is, wpadającą w kłopoty Safi, genialnego Merika i tajemniczego Krwiodzieja! Jestem pod wrażeniem talentu Susan :)
https://www.youtube.com/watch?v=8nvWZZ5I3zY&t=8s

Pokaż mimo to


Na półkach:

Polecam! Alwyn Hamilton stworzyła cudowny świat, rewelacyjny, pociągający. Główna bohaterka wymiata :)
https://www.youtube.com/watch?v=DVl8zmSB6Mk

Polecam! Alwyn Hamilton stworzyła cudowny świat, rewelacyjny, pociągający. Główna bohaterka wymiata :)
https://www.youtube.com/watch?v=DVl8zmSB6Mk

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jest to typowy romans. Jest to powieść o dojrzewaniu, trudnych decyzjach i radzeniu sobie z przeciwnościami losu. Robyn Schneider to czarodziejka słowa, która w magiczny sposób ukazuje życie pełne zwrotów akcji. Zabiera nas do znanego nam świata. Bohaterowie mogliby być naszymi przyjaciółmi, ponieważ utkwieni są w realiach, mają wady i zalety. Utożsamiamy się z nimi. Ta historia porusza nas do łez. Otwiera nasze serce i zostanie z nami na długie lata. Nigdy jej nie zapomnę, pomimo, że zakończenie złamało mnie na kawałki. Po kilku godzinach przemyśleń, wiem, że otworzyło kolejny rozdział. Kolejny krok w tył i dwa w przód.

„Początek wszystkiego” przypomniał mi o najważniejszych aspektach, o których zapominamy biegnąc przez życie. Wyniosłam z niej same pozytywne rzeczy. Wszystko może zmienić się w kilka sekund. Jedna zła decyzja, okoliczność, w której się znajdziemy, a całe nasze plany na przyszłość mogą zawalić się jak domek z kart. Stawianie kolejnych kroków może być trudne, ale możemy się podeprzeć laską, tak jak czyni to Ezra. Najważniejsze, aby odnaleźć siebie i sens, w tym co robimy. Początek wszystkiego, całkowicie nowego, może być nawet lepszy, niż starość zostawiona za plecami. Mamy tylko jedno życie. Dzikie i cenne. Czas je w pełni wykorzystać.

Nie jest to typowy romans. Jest to powieść o dojrzewaniu, trudnych decyzjach i radzeniu sobie z przeciwnościami losu. Robyn Schneider to czarodziejka słowa, która w magiczny sposób ukazuje życie pełne zwrotów akcji. Zabiera nas do znanego nam świata. Bohaterowie mogliby być naszymi przyjaciółmi, ponieważ utkwieni są w realiach, mają wady i zalety. Utożsamiamy się z nimi. Ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszyscy myślą, że jestem idealna. Od zawsze słyszałam zachwyty na temat mojej urody, zachwalają każdy detal. Prosty nos, wyprofilowane policzki, lśniące włosy, subtelne usta – wszystko zostało zmodyfikowane genetycznie, wybrano tylko najlepsze cechy moich rodziców. Lecz wcale nie jestem idealna, skrywam ogromny sekret, który nie mogę nikomu wyjawić i nigdy nie będę szczęśliwa, bo nie mogę być z nim. Nazywam się Avery i Kindze opowiedziałam swoją historię. Rozsiądźcie się wygodnie, nie wszystko wam się spodoba. Pewnego dnia moje życie i kilku osób krzyżują się w złych okolicznościach, które namieszają w naszym życiu.

Mój ukochany, przyrodni brat zniknął. Bardzo za nim tęsknię, pomimo, że czasem się odzywa zameldować, że żyje i ma się dobrze, nie mogę przesrać o nim myśleć. To mój największy sekret. Atlas jest moim największym sekretem. Niespodziewanie go pokochałam i nie wiem, co z tym zrobić. Próbuje się umawiać z innymi facetami, ale żaden nie jest nim. Poznałam Watta i jest bardzo sympatyczny, ale… Marzę tylko o tym, aby wtulić się w ramiona Atlasa i nigdy go nie puścić.

Nie widziałam Ledy całe wakacje, razem ze swoją rodziną wyjechała na wakacje do dziadków. Oczywiście, nie mogłam narzekać na brak rozrywki, ale w pewnym sensie tęskniłam za nią i czułam, że coś się z nią dzieje złego. Czasem widziałam ją na imprezach pod wpływem, lubiła wypić. Martwiłam się o nią, lecz nie mogłam nic zrobić. Sama piłam alkohol, ale zawsze miałam ją na oku. Miałam nadzieję, że odpocznie razem z najbliższymi. Podejrzewam, że moja najlepsza przyjaciółka czuje coś do mojego brata, ale nie mam pewności. Mam nadzieję, że to tylko podejrzenia, które nigdy się nie spełnią.

„-Przekleństwo zwycięzcy - szepnęła w jego iTenach Nadia i mógłby przysiąc, że słyszał w jej tonie nutę rozbawienia. - Pojawia się wtedy, gdy zwycięzca dostaje dokładnie to, czego chce, lecz okazuje się, że nie jest to do końca to, czego się spodziewał.”

Rylin mieszka na jednym z niższych pięter razem z siostrą. Nie znam jej osobiście, słyszałam o niej od znajomych. Wiem, że niedawno straciła mamę, co bardzo nią wstrząsnęło. Musi sobie jakoś radzić. Ma chłopaka, ale on bardziej dokłada jej problemów niż pomaga. Dorabia u mojego kolegi na jednym z wyższych pięter, który jest strasznym kobieciarzem. Choć widziałam jak patrzy na Rylin, to musi być coś więcej niż tylko jego pomoc w ogarnięciu mieszkania. Uśmiecha się do niej, jakby świata poza nią nie widział.

Eris jest także moją przyjaciółką, zmaga się z osobistym dramatem. Razem z matką zostały same. W sumie nie rozumiem całej tej sytuacji. Wiem tylko, że Eris zrobiła badania genetyczne i niespodziewania zawalił jej się świat. Niedługo zbliżają się jej urodziny i postanawiam ją pocieszyć. Zorganizuję imprezę, przecież jestem w tym dobra i zaproszę wszystkich naszych znajomych.

„Tysiąc pięter” to przyjemna powieść – pełna dram, zemsty, trudnych rodzinnych sytuacji. To opowieść o dojrzewaniu. Jestem fanką „Plotkary” i oglądałam ją z zapartym tchem, śledząc losy bohaterów i przy tej powieści jest podobnie. Jestem bardzo ciekawa kontynuacji, ponieważ za zakończenie mogłabym udusić Katharine McGee. Nawet napisałam do niej w tej sprawie i odpisała, że po zakończeniu drugiego tomu, będę chciała ją poćwiartować, a koniec części pierwszej nie jest aż tak straszne. Więc czekam cierpliwie na drugi tom, aby się przekonać na własnej skórze, jakie tortury wymyślę dla McGee.


xxx, Kinia

Wszyscy myślą, że jestem idealna. Od zawsze słyszałam zachwyty na temat mojej urody, zachwalają każdy detal. Prosty nos, wyprofilowane policzki, lśniące włosy, subtelne usta – wszystko zostało zmodyfikowane genetycznie, wybrano tylko najlepsze cechy moich rodziców. Lecz wcale nie jestem idealna, skrywam ogromny sekret, który nie mogę nikomu wyjawić i nigdy nie będę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Była dziedziczką popiołu i ognia, i nie będzie się nikomu kłaniać.

„Dziedzictwo ognia” na początku jest trochę nudne, ale potem rozkręca się i nie daje czytelnikowi złapać tchu. Jeżeli wcześniej mówiłam, że „Korona…” jest dobra, to kłamałam – trzeci tom „rozpiernicza” system. Świat przedstawiony zachwyca i przeraża. Pojawia się długo wyczekiwany Rowan, nie jesteśmy pewni, czy można mu zaufać. Wcześniej naoglądałam się Fan Artów oraz nakręciłam się z dziewczynami i byłam świadoma, że Fae namiesza w fabule.

Uniosła twarz ku gwiazdom. Nazywała się Aelin Ashryver Galathynius i była dziedziczką dwóch potężnych linii, obrończynią niegdyś wspaniałego narodu, królową Terrasenu.Nazywała się Aelin Ashryver Galathynius i nie było w niej strachu.

Celaena wraca do przeszłości, poznajemy ją na nowo, zaczynamy rozumieć wybory, charakter. Odkrywa przed nami karty. Rozumiemy kim jest Aelin i jaką rolę odegra. Zaginiona dziedziczką. W trzecim tomie mamy więcej akcji, walki ze złem, poznajemy nieznane moce, życie Fae, wszystko jest dopieszczone.

Jestem wielką fanką Mass.

Była dziedziczką popiołu i ognia, i nie będzie się nikomu kłaniać.

„Dziedzictwo ognia” na początku jest trochę nudne, ale potem rozkręca się i nie daje czytelnikowi złapać tchu. Jeżeli wcześniej mówiłam, że „Korona…” jest dobra, to kłamałam – trzeci tom „rozpiernicza” system. Świat przedstawiony zachwyca i przeraża. Pojawia się długo wyczekiwany Rowan, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Największą przyjemność czytelnikowi daje paczka do odbioru na poczcie. Tym bardziej, jeżeli w środku znajdują się kolejne tomy „Szklanego tronu”, który przeczytałeś z wypiekami na twarzy. Dlaczego? Nietuzinkowa fabuła, świat dopracowany w każdym szczególe i bohaterzy, za którymi można skoczyć w wir walki lub ogień. Fantastyka w najlepszej krasie.

Kiedy już wszystko sobie poukładasz, zapamiętaj, że nie miałoby to dla mnie żadnego znaczenia. Nigdy nie miało znaczenia. Wybrałabym ciebie. Zawsze wybiorę ciebie

Na „Koronę w mroku” musiałam długo czekać. Pierwszy tom zawładnął moim sercem, byłam ciekawa kolejnych przygód Celaeny, lecz nie miałam kolejnych części pod ręką. Wyczekując paczki zabrałam się za „Dwór cierni i róż” i „Dwór mgieł i furii” i bezgranicznie przepadłam. Pani Maas spowodowała, że o niczym innych nie myślałam, byłam na głodzie, więc gdy tylko dotarły pozostałe części, zabrałam się za nie od razu i zapomniałam o otaczającym świecie.

kwietnia 19, 2017
KORONA W MROKU, DZIEDZICTWO OGNIA - SARAH J. MAAS


Największą przyjemność czytelnikowi daje paczka do odbioru na poczcie. Tym bardziej, jeżeli w środku znajdują się kolejne tomy „Szklanego tronu”, który przeczytałeś z wypiekami na twarzy. Dlaczego? Nietuzinkowa fabuła, świat dopracowany w każdym szczególe i bohaterzy, za którymi można skoczyć w wir walki lub ogień. Fantastyka w najlepszej krasie.

Kiedy już wszystko sobie poukładasz, zapamiętaj, że nie miałoby to dla mnie żadnego znaczenia. Nigdy nie miało znaczenia. Wybrałabym ciebie. Zawsze wybiorę ciebie

Na „Koronę w mroku” musiałam długo czekać. Pierwszy tom zawładnął moim sercem, byłam ciekawa kolejnych przygód Celaeny, lecz nie miałam kolejnych części pod ręką. Wyczekując paczki zabrałam się za „Dwór cierni i róż” i „Dwór mgieł i furii” i bezgranicznie przepadłam. Pani Maas spowodowała, że o niczym innych nie myślałam, byłam na głodzie, więc gdy tylko dotarły pozostałe części, zabrałam się za nie od razu i zapomniałam o otaczającym świecie.



Celaena wygrywa turniej – zostaje Królewską Obrończynią, choć według mnie bardziej pasuje do niej określenie Królewska Zabójczyni. Z jednej strony musi wykonywać polecenia króla, z drugiej chce być lojalna w stosunku do Chaola, który wciąż ją trenuje i szkoli oraz Doriana, który próbuje sobie poradzić z uczuciami. Są przyjaciółmi, ale trudno zachować trzeźwość umysłu, jeżeli myśli się sercem. Celaena wpakuje się w niezłe kłopoty. Zazdrośni mężczyźni to najgorsze z wszystkich ras.

W „Koronie w mroku” znajdziemy emocje, których brakowało w poprzednim tomie. Czuć, że Sarah J. Maas szkoliła swój warsztat, łatwiej przekazuje myśli, opisy jak zawsze zachwycają i nie nudzą. Bohaterowie nabrali charakteru oraz tajemniczości. Nie wiemy czy wierny przyjaciel, czasem nie spiskuje za naszymi plecami. Pojawia się wstrząsająca śmierć, która roni łzy. Nie można zapomnieć, że Maas dopiero się rozkręca, a magia, która się pojawia to dopiero początek.

A przecież i tak nigdy nie zapomni owego dnia, gdy los odebrał jej wszystko, co kochała, a ona przebudziła się skąpana w cudzej krwi.

Zakończenie jest… trudne. Nikt chyba się nie spodziewał, że po takiej akcji Celaena opuści królewskie ziemie. Można znienawidzić bohatera, który doprowadza do wyjazdu Zabójczyni. Co przyniesie jej nieznany kontynent?

Największą przyjemność czytelnikowi daje paczka do odbioru na poczcie. Tym bardziej, jeżeli w środku znajdują się kolejne tomy „Szklanego tronu”, który przeczytałeś z wypiekami na twarzy. Dlaczego? Nietuzinkowa fabuła, świat dopracowany w każdym szczególe i bohaterzy, za którymi można skoczyć w wir walki lub ogień. Fantastyka w najlepszej krasie.

Kiedy już wszystko sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Całowanie się z nią przypomina dotykanie gorącego wosku. Nagły ogień zaskoczenia szczypie, ale oparzenie szybko przechodzi w swoje przeciwieństwo, przekształcając się w coś zupełnie innego, bardziej miękkiego.

Kiedy czytasz młodzieżówkę, nie oczekujesz od niej wiele, jest w pewnym sensie „odmóżdżaczem”. Czasem lubię przenieść się w taki prosty świat, gdzie opowieść ma zrelaksować i dać ukojenie po wielu bardziej skomplikowanych powieściach.

„Nothing more” przybyła do mnie niedawno i niespodziewanie. Oczywiście wiecie, że moim ukochanym gatunkiem jest fantastyka, ale po inne tytuły sięgam równie często. Tym razem dość specyficznie podchodziłam do tej pozycji – nie przez to, że jest to młodzieżówka, według mnie trzeba dać szansę, każdej książce. Moje obawy były spowodowane tym, że nie czytałam nigdy nic Anny Todd, nie znam serii After.

Szybko się wkręciłam w przystępny świat autorki i nawet dobrze się bawiłam, pomimo jednego „ale”, który ukaże wam potem.

To fascynujące, jak narrator potrafi sprawić, że podajesz w wątpliwość to, co myślisz, że wiesz o świecie.

Głównym bohaterem jest London, który po pewnych nieprzyjemnych sytuacjach w swoim życiu, przeprowadził się do Nowego Jorku z dziewczyną. Niestety pojawiły się kolejne komplikacje i zostaje sam w wielkim mieście. Londonowi zawalił się świat, próbuje na nowo go posklejać. Razem ze swoją przyjaciółką Tessą są jak rozbitkowie na bezludnej wyspie. Czy sobie poradzą?

Uwielbiam NYC, więc bardzo podobały mi się opisy miejsc, barów, ludzi, kawiarni. Według mnie bardzo dobrze zostały odwzorowane. Jest to miasto, które nigdy nie śpi, tętni życiem, a ilość ludzi może przerażać. Wszędzie obecny gwar przytłacza, ale daje radość.

Bardzo polubiłam Tess i to chyba dla niej czytałam tę powieść. Podziwiałam ją za autentyczność i lekkość.

Jedynym minusem jest to, co Anna Todd zrobiła Londonowi pod koniec powieści. Czytając, nie mogłam w to uwierzyć i na mojej twarzy malował się szok. Takich rzeczy się nie robi. Uwielbiam mocnych, silnych bohaterów, którzy mogą wykazać się męskością, a to co zrobiła Anna… aż szkoda słów. Powinna iść za to do piekła.


„Nothing More” to lekka opowieść na parę godzin, czytanie jej jest przyjemne. Bohaterowie nie irytują, fabuła trzyma w napięciu, a częste zwroty akcji nie dają czytelnikowi złapać tchu. Jestem ciekawa kontynuacji, ponieważ Annie nie mogę wybaczyć zakończenia. Chcę wiedzieć, czy London się pozbiera i czy Tess w końcu znajdzie miłość.
Jeżeli leży u was na półce dajcie jej szansę, dobrze relaksuje.

http://kiniabook.blogspot.com/2017/04/nothing-more-anna-todd.html

Całowanie się z nią przypomina dotykanie gorącego wosku. Nagły ogień zaskoczenia szczypie, ale oparzenie szybko przechodzi w swoje przeciwieństwo, przekształcając się w coś zupełnie innego, bardziej miękkiego.

Kiedy czytasz młodzieżówkę, nie oczekujesz od niej wiele, jest w pewnym sensie „odmóżdżaczem”. Czasem lubię przenieść się w taki prosty świat, gdzie opowieść ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Za gwiazdy, które słuchają. I marzenia, które się spełniają.”
Wiecie co to czytelniczy głód? To syndrom książkoholika, który charakteryzuje się byciem zombie, kiedy kończy się dobrą powieść, a pod ręką nie ma kolejnej części. Najgorsze jest w takich momentach przebywanie z osobami, które cały czas powtarzają, szepczą to ucha, że drugi tom jest rewelacyjny, dużo lepszy od poprzedniego. Zaczynasz im wierzyć, nakręcać się i nie umiesz się doczekać, kiedy w dłonie złapiesz książkę i nigdy już nie puścisz. Tak było ze mną i serią „Dworu cierni i róż”. Po skończonej lekturze nie umiałam wytrzymać, a urocze koleżanki blogerki dolewały tylko oliwy do ognia. Nie wytrzymałam i dzień później dzierżyłam w dłoni „Dwór mgieł i furii”.
„Ukląkł na tych gwiazdach i górach wytatuowanych na jego kolanach. Nie ukłoniłby się przed nikim i niczym... Poza swoją towarzyszką. Kimś równym jemu.”
Pierwszy tom niezwykłej serii zaliczałam do dobrych. Byłam bardzo ciekawa, co przyniesie Sarah J. Maas swoim bohaterom. Pod koniec książki w powietrzu czuć było zbliżająca się wojnę oraz kłopoty, z którymi musi zmierzyć się Feyra po „komplikacjach” z księciem Dworu Nocy. Nie chce zdradzać fabuły drugiego tomu, ponieważ mam świadomość, że osoby, które jeszcze nie miały przyjemności czytania pierwszej części, mogą się zniechęcić spojlerem, a tego bardzo chciałabym uniknąć.
„- A gdyby mnie pochwycił siłą?
- Wtedy rozdarłbym świat na strzępy aby cię sprowadzić z powrotem...!”
Na Feyrę czekają trudne decyzje. Przeznaczenie, któremu musi sprostać jest niezmiernie ciężkie. Pod koniec pierwszego tomu zyskała coś więcej niż spełnienie uczuć, ale także moc. W tym momencie mam ochotę opowiedzieć wam całą historię i emocje, które mną szarpały przez całą powieść, ale tego nie zrobię. Musicie sami się przekonać. Oczywiście to wszystko ma związek z Rhysem – kim jest, co chce osiągnąć i jaki potrafi tak naprawdę być, dowiecie się już w piątym rozdziale, a po trzydziestym czwartym pokochacie go tak samo mocna jak ja. Czasem miałam go ochotę strzelić go w potylicę, następnie przytulić.
Nie byłabym sobą, gdybym nie zdradziła wam jednego ważnego aspektu – pojawia się Cass i Azriel.
„Pomyślałam, że może miłość jest zbyt słabym słowem na określenie tego, co czuł, co dla mnie zrobił. Na opisanie tego, co ja czułam do niego.”
Nie wiem, jak wytrzymam do maja, kiedy na rynek wyjdzie najnowsza część. Polskie tłumaczenie pojawi się dopiero w październiku, więc trochę poczekamy. Należę do tej grupy, która już za dwa miesiące przeniesie się do Dworu i mam nadzieję, że pozostanie tam na zawsze, bo rozstanie będzie boleć.

„Za gwiazdy, które słuchają. I marzenia, które się spełniają.”
Wiecie co to czytelniczy głód? To syndrom książkoholika, który charakteryzuje się byciem zombie, kiedy kończy się dobrą powieść, a pod ręką nie ma kolejnej części. Najgorsze jest w takich momentach przebywanie z osobami, które cały czas powtarzają, szepczą to ucha, że drugi tom jest rewelacyjny, dużo lepszy od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie spodziewałam się fajerwerków. Od lat wierna fantastyce, nie myślałam, że coś może skraść jeszcze moje serce i konkurować z klasykami gatunku. Życie lubi zaskakiwać.

„- Ciesz się swoim ludzkim sercem, Feyro. Żałuj tych, którzy nie czują już nic.”

Po dobrym „Szklanym tronie”, w oczekiwaniu na kolejne części, zabrałam się za „Dwór cierni i róż”. Wiedziałam, że może być to coś niesamowitego, ponieważ koleżanki blogerki zdążyły mi już zdradzić, że uwielbiają całą serią i z utęsknieniem czekają na trzeci tom. Bardzo lubię „aktualne” na rynku powieści, wyczekiwanie na kolejne tomy, spekulacje na temat fabuły, więc z radością sięgnęłam po tę pozycję.

Po śmiertelnej stronie muru żyje Feyra. Pewnego dnia, kiedy wybiera się na polowanie, zmęczona głodem, na polanie, gdzie zaczaiła się na ofiarę pojawia się zwierzyna, która mogłaby dać ulgę całej rodzinie na długi czas. Z oddali czai się także kolejny napastnik, którego młoda dziewczyna nie zauważa. Wilk. Feyra zabija Fae i ten czyn zmienia całe jej życie.

„- Nadziei potrzebujemy w równej mierze co chleba i mięsa - wszedł mi w słowo i spojrzał na mnie bystrym wzrokiem, co u niego było rzadkością. - Potrzebujemy nadziei, bo ona daje nam siłę, by trwać.”

„Dwór cierni i róż” to dojrzała powieść. Zachwyca wielowątkowy świat i ogólna kreacja. Fabuła zaskakuje i daje czytelnikowi wiele emocji. Początek można porównać do opowieści o „Pięknej i Bestii” – jest wiele wspólnych czynników. Bestia, Tamlin, okazuje się mieć dobre serca, pomimo, że skrywa wiele tajemnic, które mogą nam się nie spodobać.

Maas stworzyła ciekawy świat magii, gdzie czytelnik bardzo szybko się odnajduje. Od pierwszych stron powalił mnie styl pisarki, który jest dużo lepszy niż w pierwszym tomie „Szklanego tronu”. Nic nas nie przytłacza, język jest zwięzły i z przyjemnością snuje miłą historię. Nie brakuje fantastycznych stworzeń – wilki, nagi, surela, które dodają egzotyczności.

Pojawia się wątek miłosny. Feyra walczy o ukochanego i klątwę, która została rzucona na jego lud. Pod balową maska skrywa się mężczyzna, którego główna bohaterka obdarzyła uczuciem.

„Dwór cierni i róż” wypadł bardzo dobrze. Jestem pozytywnie nim zaskoczona. I oficjalnie głoszę, że uwielbiam tę serię. W sumie ta recenzja jest bardzo nie logiczna, ale cóż, po skończeniu pierwszego tomu, chodziłam jak zombie i poszukiwałam kolejnej części, jakby była narkotykiem. I kupiłam, przeczytałam i wkrótce wam opowiem, o niej więcej, bo o tej serii mogłabym powiadać godzinami.

„- Słucham? - zapytałam wyrwana z zamyślenia.
- Czy Ci się podoba? - spytał ponownie, nie przestając się uśmiechać.
Odetchnęłam i rozejrzałam się wkoło.
- Tak.
Zachichotał.
- To wszystko? Zwykłe "tak"?
- Czy mam paść ci do stóp, książę, i dziękować uniżenie za przywiezienie mnie tutaj?
- Ach, suriel nie powiedział ci nic ważnego, prawda?
Jego uśmiech obudził we mnie uśpioną dotąd śmiałość.
- Powiedział też, że lubisz być szczotkowany, a jeśli będę sprytna, to wytresuję cię, karmiąc smakołykami.
Tamlin odchylił głowę do tyłu i wybuchnął głośnym śmiechem. Wbrew sobie również się lekko roześmiałam.
- Niech skonam! - zawołał siedzący za mną Lucien. - Feyro, ty zażartowałaś.”

Nie spodziewałam się fajerwerków. Od lat wierna fantastyce, nie myślałam, że coś może skraść jeszcze moje serce i konkurować z klasykami gatunku. Życie lubi zaskakiwać.

„- Ciesz się swoim ludzkim sercem, Feyro. Żałuj tych, którzy nie czują już nic.”

Po dobrym „Szklanym tronie”, w oczekiwaniu na kolejne części, zabrałam się za „Dwór cierni i róż”. Wiedziałam,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tyle książek i ani jednego człowieka,który by po nie sięgnął!

Dawno nie miałam tak, że po skończonej książce siedziałam na łóżku i myślałam, co począć z życiem, nie mając w pobliżu kolejnego tomu serii. W głowie pojawiło się miliard pytań, serce biło jak oszalałe, a na twarzy wymalowany miałam całkowity szok. Wiedziałam, że to będzie dobra pozycja, z każdej strony bombardowały mnie informacje, to książka jak najbardziej godna uwagi i powinnam jak najszybciej poznać tę historię. Dlaczego tak długo odwlekałam ten moment? Sama nie wiem.

„Szklany tron”. Och, ile bym oddała, aby jeszcze raz zatracić się w tej historii, pomimo, że skończyłam ją dopiero kilka godzin temu. Dlaczego? Ponieważ ta historia jest ponadczasowa, a świat stworzony przez Sarah J. Maas zachwycił mnie dogłębnie. Bohaterowie są barwni, do końca nie mamy pojęcia, co siedzi im w głowie. Nie można zarzucić Maas, że stworzyła trudny świat, w którym czytelnik się gubi, wszystko jest jasne i klarowne, dzięki temu wnikamy w fabułę i stajemy się jego częścią. Częścią czegoś cudownego.

Poznajemy główną bohaterkę, w trudnym momencie jej życia, Celaena, trafiła parę miesięcy wcześniej do straszliwego miejsca, które powoli ją wyniszcza jej organizm, ale także psychikę. Skazana na dożywocie w kopalni soli, musi radzić sobie z ciężka pracą oraz konsekwencjami swoich poczynań i nienawiścią strażników. Jest Zabójczynią, płatnym mordercą, który nie boi się stanąć oko w oko ze śmiercią.

Mam mózg po to,aby osądzać i budować opinie.

Niespodziewanie do więzienia przybywa Dorian, książę z krwi i kości. Przystojny szlachcic, chce wystawić Celaenę w turnieju o tytuł królewskiego zabójcy. Dziewczyna nie ma nic do stracenia. Negocjuje z Dorianem warunki ich umowy, po czterech latach służby odzyska wolność, ale najpierw musi zwyciężyć w turnieju i stawić czoła trudnym przeciwnikom. Rozpoczyna szkolenia z królewskim żołnierzem, Chaolem.

Ważną role dla powieści są książki, dlatego bohaterka jest mi jeszcze bardziej bliska. Posiada wady i zalety, które często się zazębiają powodując mieszankę wybuchową. Nie zabrakło silnych męskich charakterów, które nadają „rozrywki” całej opowieści.

Osobiście upodobałam sobie Doriana i oczywiście zakończenie złamało moje serce. Jest to postać tajemnicza, jego motywy nie są do końca jasne. Na szczęście dziewczyny zdradziły mi, że nie muszę się martwić, ponieważ w kolejnych częściach młody następca tronu dalej będzie się pojawiać.

-Czujesz się samotna?
-Samotna? (...) Nie. Potrafię dać sobie radę sama, o ile mam co czytać.

Nie mogę doczekać kolejnego tomu, ponieważ ostatnie strony książki buchają tajemniczością. Chcemy poznać kolejny przygody Celaeny, Doriana i Choala. Co przyniesie im „Królowa w mroku”?

Tyle książek i ani jednego człowieka,który by po nie sięgnął!

Dawno nie miałam tak, że po skończonej książce siedziałam na łóżku i myślałam, co począć z życiem, nie mając w pobliżu kolejnego tomu serii. W głowie pojawiło się miliard pytań, serce biło jak oszalałe, a na twarzy wymalowany miałam całkowity szok. Wiedziałam, że to będzie dobra pozycja, z każdej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Chłopak, który chciał zacząć od nowa” to moje drugie spotkanie z Kirsty Moseley i muszę przyznać, że pomimo iż, jest to typowa młodzieżówka, podobała mi się. Łatwy język, ciekawa fabuła, zwroty akcji i zakończenie, po którym nie umiałam się pozbierać, to tylko kilka jej plusów.

Nie jest typem dziewczyny, która idzie do klubu, aby poznać faceta. Nie bawią ją przygody na jedną noc. Ellie dokładnie wie, czego oczekuje od związku i jest całkowicie świadoma, że ta noc to tylko jednorazowy wyskok, aby pozbierać złamane serce po ciężkim zerwaniu. Za namową przyjaciółki, ma zamiar dobrze się bawić. A co się stanie jeżeli za chwilę pozna mężczyznę, który zmieni jej życie?

Jamie właśnie opuścił więzienie, jego kryminalna przeszłość niestety bardzo szybko o sobie przypomina. Nie może z nią zerwać, musi wziąć sprawy w swoje ręce, kiedy dowiaduje się, że matka wpakowała się w kolejne kłopoty. Czy Ellie pomoże mu zerwać z mroczną stroną?
” - Zwykle w tym momencie mężczyzna całuje kobietę - zażartowała. Przyciągnęła mnie do siebie. - Myślałam, że lubisz takie sentymentalne sceny.”

„Chłopak, który chciał zacząć od nowa” to lekka powieść, dzięki której można zapomnieć o złym dniu, problemach. Główni bohaterzy są niezwykli, a ich relacja i rodząca się miłość ujęła moje serce. Kiedy przeczytałam ostatnią stronę, na mojej twarzy malował się całkowity szok, nie umiałam pojąć, dlaczego ta historia tak się skończyła.

Urzeka mnie prostota w twórczości Kirsty Moseley. Nieprzesadzone dialogi, jasne opisy i fabuła, która nie męczy. Odnalazłam w niej wszystko, czego chciałam.

„Chłopak, który chciał zacząć od nowa” to moje drugie spotkanie z Kirsty Moseley i muszę przyznać, że pomimo iż, jest to typowa młodzieżówka, podobała mi się. Łatwy język, ciekawa fabuła, zwroty akcji i zakończenie, po którym nie umiałam się pozbierać, to tylko kilka jej plusów.

Nie jest typem dziewczyny, która idzie do klubu, aby poznać faceta. Nie bawią ją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Król Kruków” jest polecany przez blogerki od dłuższego czasu. Długo zastanawiałam się, czy to chwilowa moda i kiedy cykl o kruczych chłopcach się znudzi. Słuchałam o nich wystarczająco długo, aby nabyć własny egzemplarz i sprawdzić, co w trawie piszczy. Nie powiem, Paulina zachwycała się serią i to ona stoi za sprawą mojej aktualnej fascynacji, ponieważ jak się okazało wpadłam po uszy.

Gansey, Adam i Ronan to trzej przyjaciele z elitarnej szkoły. Mają wiele różnych pasji, każdy jest inny, pochodzą z różnych domów, ale więź, która ich łączy jest bardzo silna. Poza szkołą prowadzą poszukiwania Glendowera, legendarnego Króla Kruków, na którym Gansey ma lekkiego bzika. Często zdarza im się, nie rozmawiać o niczym innym, a notatki na temat linii mocy i króla nie mieszczą się w notesie, wypchanym wycinkami i analizami miejsc i zdarzeń.

„Kiedy osoba niebędąca medium widzi ducha w wigilię świętego Marka, może to oznaczać tylko dwie rzeczy (…) jest to duch kogoś kogo kochała, albo kogoś, kogo zabiła.”

Wszystko zaczyna się od nocy Św. Marka, kiedy Blue spotyka ducha jednego z kruczych chłopców, który ma umrzeć w przeciągu roku. Wszystko w jej życiu się zmienia, a kiedy przyjaciele przychodzą do restauracji, w której pracuje, nie wie, co zrobić i jak się zachować. Chciałaby ostrzec młodego mężczyznę. Niespodziewanie zostaje wplątana w poszukiwania Glendowera. Nad dziewczyną ciąży także klątwa – jeden pocałunek może zabić miłość jej życia.

„Król Kruków” jest pełen tajemnic, zwrotów akcji, niespodziewanych decyzji. Jest trochę jak seria niefortunnych zdarzeń, które mogą stać się nam w jakiś surrealistycznym świecie, gdzie magia jednak istnieje. Poszukiwanie linii mocy zapiera nam dech w piersi, kiedy trafiamy z bohaterami do Cabeswater, przeżywamy kolejną niezwykłą historię. W książce nie zabrakło duchów, mrocznych rytuałów, wizji, przepowiedni i ofiar złożonych magicznemu lasu. Czasem współczujemy i martwimy się o los trzech chłopaków, autorka wykreowała dla nich istny tor przeszkód.

„- Mam do was prośbę. Umówmy się, że od teraz jesteśmy ze sobą szczerzy. Koniec z gierkami. To dotyczy nie tylko Blue. Wszystkich.
- Ja zawsze jestem szczery - prychnął Ronan.
- Człowieku, to największe kłamstwo w twoim życiu - odparł Adam.”

Po pierwszym tomie oddałam serce całej serii, jestem zachwycona fabułą, magicznym światem, pomysłowym i nietuzinkowym bohaterom. Akcja wykreowana przez Maggie Stiefvater jest mroczna, utkana z prastarych legend, pikanterii dodają nadprzyrodzone moce. Polecam wszystkim fanom fantasy.

„Król Kruków” jest polecany przez blogerki od dłuższego czasu. Długo zastanawiałam się, czy to chwilowa moda i kiedy cykl o kruczych chłopcach się znudzi. Słuchałam o nich wystarczająco długo, aby nabyć własny egzemplarz i sprawdzić, co w trawie piszczy. Nie powiem, Paulina zachwycała się serią i to ona stoi za sprawą mojej aktualnej fascynacji, ponieważ jak się okazało...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam Nikitę i świat wykreowany przez Anetę Jadowską. Pierwsza część mnie zachwyciła. Wars i Sawa zmieniły mój światopogląd. Miasto, w którym często miałam możliwość być, już nigdy nie będzie takie jak przed egzemplarzem „Dziewczyny z dzielnicy cudów”. Od zawsze będę miała pod powiekami wizję ciemnowłosej kobiety pędzącej na Ślicznotce z Inkwizycją w ręce. W drugim tomie autorka zabiera nas do Norwegii. Mojej kochanej Skandynawii, gdzie na starość będę pasła owce i gigantyczne smoki, teraz także uśmiechała się do Niedźwiedzi na motocyklach i uciekała przez trollami w lasach.

Wszystko w co wierzyła, stało się kłamstwem. Nikita żyje w świecie stworzonym na kłamstwie matki. To ona maczała swoje władcze palce w przeszłości i wspomnieniach córki. Teraz kiedy jest poszukiwana, a płatni zabójcy i porywacze nie dają jej spokoju, coraz bardziej chce poznać prawdę o swoim istnieniu. Ciągły ogon staje się męczący, a likwidowanie cieni nudne, ponieważ powinni być niezauważalni, niestety robią więcej hałasu, niż jest to konieczne. Na szczęście przy jej boku jest Robin, który także nie wie nic o swojej przeszłości, ale jest bardzo pomocnym kompanem poszukiwań.

„Akuszer Bogów” jest w pewnym sensie podróżą do głębi, aby poznać siebie dziewczyna musi stawić czoło niebezpieczeństwu. W pierwszym tomie nie uzyskaliśmy wszystkich odpowiedzi, druga część jest lekarstwem na nurtujące nas pytania. Wspominamy poprzedniego partnera Nikity, który zginął w nieszczęśliwym wypadku, poznajemy jego rodzinę, która jest bliska dziewczynie. Są jeszcze Niedźwiedzie, których polubiłam od pierwszych chwil i chętnie zatańczyłabym z nimi fokstrota.

Nikita ma poważne problemy, nigdy wcześniej nie miała takich kłopotów. Wpadła po uszy. Kiedy po raz pierwszy zobaczyła kruki, nie spodziewała się, że sam Odyn ją obserwuje. Nie warto igrać z bogami, ale nie warto się ich bać.

„Były dni, kiedy wierzyłam, że gdzieś tam w przyszłości czeka na mnie miła dziewczyna, biały płotek i dzieciaki, ale to nie był jeden z nich. Dziś zastanawiałam się, jakie jest prawdopodobieństwo, że dożyję do następnych urodzin.”

W drugim tomie mamy trudne relacje rodzinne, ciągłą ucieczkę przed płatnymi zabójcami i likwidacje ich, gang motocyklowy, zdradę oraz odpowiedzi na nurtujące nas pytania, lecz to nie znaczy, że nie nasuwają się kolejne, z którymi musimy poczekać do kolejnego tomu. Nie zabrakło zwrotów akcji, napięcia. Robin się otwiera, a relacja pomiędzy partnerami się zmienia, chociaż Nikita wciąż pozostaje czujna. Nigdy nie zaufa w pełni osobie, która sama nie wie o swojej przeszłości za wiele. Kim był wcześniej, skąd pochodzi, czego nie pamięta? Może dowiemy się tego w trzecim tomie.

„Akuszer Bogów” to świetna opowieść o silnej kobiecie, która nie chce zostać zdominowana przez otaczający ją świat i ludzi. Według mnie Aneta Jadowska wykonała niezłą robotę i będę czekać na kolejny tom z niecierpliwością małego dziecka, tak jak było z tą częścią.

Uwielbiam Nikitę i świat wykreowany przez Anetę Jadowską. Pierwsza część mnie zachwyciła. Wars i Sawa zmieniły mój światopogląd. Miasto, w którym często miałam możliwość być, już nigdy nie będzie takie jak przed egzemplarzem „Dziewczyny z dzielnicy cudów”. Od zawsze będę miała pod powiekami wizję ciemnowłosej kobiety pędzącej na Ślicznotce z Inkwizycją w ręce. W drugim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Życzenia mają wielką moc, niektóre spełniamy sami, własnymi siłami. Czasem pomaga nam los, szczęście, bliskie nam osoby. A co by się stało, kiedy pewnego dnia w nasze ręce wpadłaby złota rybka, albo lepiej – magiczna lampa? Mielibyśmy możliwość spełnienie swoim trzech najskrytszych marzeń, nic nie stałoby nam na przeszkodzie. Możemy stać się bogaci, otrzymać szlachecki tytuł, objąć w kraju władzę, otrzymać na tacy serce kobiety, którą pragniemy. Choć, musimy pamiętać, że każde życzenie ma swoją cenę.

Każdy zna historię Aladyna, przyjaznego dżina, miłosiernego Sułtana, księżniczkę Jasminę i zło, które czyhało na ich życie. Historia, którą niedawno przeczytałam jest inna, według mnie bardziej niezwykła. Nie jest to już tylko bajka, ale niesamowita opowieść o zemście, walce o wolność, przyjaźni rodzącej się w niespodziewanych warunkach, ale także historia miłości, która nie powinna mieć miejsca. Pozostając w świecie Baśni Tysiąca i jednej nocy Aladyn, prowadzony przez magiczny pierścień, znajduje złotą lampę, w której od stuleci zamknięty jest jeden z najbardziej potężnych dżinów. Spodziewał się przerażającego potwora, który wzbudzi w nim strach. Tutaj Jessica Khoury zaskakuje nas i Aladyna po raz pierwszy. W finezyjnym dymie wypływającym z lampy w majestatyczny sposób, wyłania się piękna kobieta. Jako więzień lampy musi spełnić trzy życzenia. O czym najbardziej marzy Aladyn?

Zemsta, to najskrytsze marzenie chłopaka, który niedawno stracił rodziców. Ma nadzieję, że poczuje się lepiej, gdy pomści ich pamięć. Społeczeństwo chce, aby to on był prowokatorem buntu, ma stanąć na czele, tak jak poczynał jego ojciec. W mieście nie dzieje się dobrze. Bunt przejmuje Feniks, czuwa nad obywatelami, strzeże ich i zagrzewa do walki. Nikt nie wie kim jest. Dla mnie tożsamość tajemniczego rebelianta była kolejnym zaskoczeniem, tego się nie spodziewałam.

Oczywiście nie zabrakło w „Zakazanym życzeniu” złych bohaterów, którzy będą próbować uprzykrzyć każdemu życie. Czarnych charakterów mamy wielu, a główni bohaterowie będą walczyć nie tylko z ludźmi, ale także innymi dżinami, którzy pragną zadośćuczynienia nieposłuszeństwa. Aladyna i Zahrę łączy marzenie bycia wolnym. Chcą stać się silni i indywidualni. Bez lampy i pragnienia zemsty.

Życzenia mają swoje konsekwencje i to one odgrywają dużą rolę w powieści. Wypowiedzenie zakazanych słów może przynieść śmierć i głębokie nieszczęście. Nie ma nic za darmo. Wszystko ma swoją cenę, ile warta jest są zakazane uczucia?

„Zakazane życzenie” jest książką, która zabrała mnie w niezwykłą podróż. Magiczny świat wypełniony dymem z lampy, prowadzi nas przez finezyjny, arabski klimat, w którym nie wszystko jest jasne. Powieść naszpikowana tajemnicami, odkrywa powoli swoje sekrety. Mentalnie kibicujemy Zahrze, chcemy, aby stała się wolna, choć nie jest to wcale takie łatwe. Wspieramy ją, kiedy w sercu kiełkują uczucia, które czuła paręset lat temu. Musi się z nimi oswoić, zaakceptować je. W to wszystko wmieszany jest Aladyn, który dopiero szuka swojej drogi.

„Zakazane życzenie” przeczytałam w jedną noc i jest to jeden z najlepszych książkowych komplementów dla autorki.

Życzenia mają wielką moc, niektóre spełniamy sami, własnymi siłami. Czasem pomaga nam los, szczęście, bliskie nam osoby. A co by się stało, kiedy pewnego dnia w nasze ręce wpadłaby złota rybka, albo lepiej – magiczna lampa? Mielibyśmy możliwość spełnienie swoim trzech najskrytszych marzeń, nic nie stałoby nam na przeszkodzie. Możemy stać się bogaci, otrzymać szlachecki...

więcej Pokaż mimo to