-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać382
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant11
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać5
Biblioteczka
2016-08-30
2016-01-24
2016-06-03
2016-04-30
2016-06-20
2016-06-26
2016-02-19
2016-11-25
2016-04-01
2016-02-06
Są ludzie, którzy serię "After" uwielbiają i są tacy, którzy tak tych książek nienawidzą, że nie mogą patrzeć nawet na ich okładki. Zrobiłam rozeznanie i stwierdziłam, że ta druga grupa czytelników jest zdecydowanie większa. I ostatnio dołączyła do niej jeszcze jedna osoba. czyli ja. Moim życzeniem jest, aby Anna Todd już więcej nie pisała. Bo wiecie, "After" to taki koszmarek literacki. Jeden z tych gniotów, które powinno się palić na stosie razem z ich autorami. Nie żeby coś, no ale proszę Was! Ponad 600 stron (a kolejne tomy mają ich nawet 700-800) o tym, jak Tessa i Hardin (czyli główni bohaterowie) kłócą się i potem godzą? Niby nic w tym złego nie ma, ale jednak cała ta książka na tym polega. Kłótnia-zgoda-kłótnia-wyznania miłosne-kłótnia-zgoda-miłość-jeszcze trochę kłótni-problemy-zgoda-wyznania i tak przez całe 600 stron. Bez przesady. Jednak największy problem stanowili bohaterowie tej pseudopowieści. Gdyby Tessa używała czasem narządu, zwanego mózgiem, a Hardin nie zachowywał się jak rozkapryszony 12- latek, książka zakończyłaby się po jakichś 200 stronach bez całej tej dramy i wszyscy żyliby długo i szczęśliwie. Ale nie! On ma problem, potem ona się obraża, bo on ma problem, on chce ją przeprosić, ale sam się obraża, bo ona jest obrażona, bo on miał problem. Pogubiliście się przy czytaniu tego zdania? Tak? Bardzo dobrze, bo to byłam ja podczas czytania "Płomienia pod moją skórą".
Cała recenzja:
http://przystanek-bookstock.blogspot.com/2016/02/after-pomien-pod-moja-skora-anna-todd.html
Są ludzie, którzy serię "After" uwielbiają i są tacy, którzy tak tych książek nienawidzą, że nie mogą patrzeć nawet na ich okładki. Zrobiłam rozeznanie i stwierdziłam, że ta druga grupa czytelników jest zdecydowanie większa. I ostatnio dołączyła do niej jeszcze jedna osoba. czyli ja. Moim życzeniem jest, aby Anna Todd już więcej nie pisała. Bo wiecie, "After" to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-11-14
2016-07-24
2016-08-21
2016-02-07
2016-01-20
Matthew Quick jest często porównywany do Johna Greena. Ja uważam jednak, że jest o wiele lepszym pisarzem od Pana Zielonego. Jego bohaterowie są prawdziwi, naturalni. Nie są nastolatkami, którzy w sztuczny sposób wydają się być ponadprzeciętni. Ich myśli są głębokie, ale mimo wszystko, wydają się być na miejscu, nie tak jak u Greena- upchnięte na siłę i na poziomie filozofa na emeryturze. "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" to moje drugie spotkanie z Matthew Quickiem. "Prawie jak gwiazda rocka" bardzo mi się podobała. Z "Niezbędnikiem..." nie było inaczej. Ta powieść mnie pochłonęła. Każdy kolejny rozdział zachęcał do rozpoczęcia kolejnego, przez co książkę przeczytałam naprawdę szybko. Spędziłam dwa przyjemne wieczory z Finleyem i Numerem 21, za co jestem panu Quickowi wdzięczna. "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" to książka, która bawi, uczy i porusza do głębi. Oprócz tego autor przepięknie nawiązał w niej do Harry'ego Pottera. I chociaż powieść porusza wiele trudnych tematów, jak na przykład dorastanie, przyjaźń, brak akceptacji, to i tak potrafi podnieść na duchu i ukazać nam, że zawsze jest jakieś światełko w tunelu.
Cała recenzja:
http://przystanek-bookstock.blogspot.com/2016/01/musimy-cos-zmienic-sandy-hall.html
Matthew Quick jest często porównywany do Johna Greena. Ja uważam jednak, że jest o wiele lepszym pisarzem od Pana Zielonego. Jego bohaterowie są prawdziwi, naturalni. Nie są nastolatkami, którzy w sztuczny sposób wydają się być ponadprzeciętni. Ich myśli są głębokie, ale mimo wszystko, wydają się być na miejscu, nie tak jak u Greena- upchnięte na siłę i na poziomie filozofa...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-02-26
2016-02-18
Znowu wiele szumu o nic. Jestem rozczarowana. "Cyrk nocy" miał mnie porwać do swojego świata, oczarować baśniowymi i magicznymi motywami, a ja po prostu z każdą kolejną przeczytaną stroną byłam coraz bardziej znudzona i niecierpliwie czekałam na moment, w którym dotrę do ostatniej strony. Trudno mi zrozumieć te wszystkie pozytywne opinie na temat tej książki. Dla mnie jest to kolejne "dzieło" z kategorii "dziś czytałam, jutro już zapomnę". Oczywiście, nie twierdzę, że "Cyrk nocy" jest beznadziejny niczym "After", czy "Kwiaty na poddaszu", ale jednak spodziewałam się czegoś więcej. Muszę przyznać, że sama koncepcja powieści jest ciekawa i interesująca, dlatego tak bardzo żałuję, że książka nie przypadła mi do gustu. Postaci były sztuczne i widać było, że autorka koniecznie chciała włożyć w ich usta jakąś złotą myśl, żeby czytelnikowi wydawało się, że powieść go czegoś nauczyła. Dwójka głównych bohaterów, czyli Celia i Marco zostali prawdopodobnie najgorzej skonstruowani. Ta "rywalizacja" i "romans" między nimi nie wzbudziły we mnie wielkich emocji, a jedynie przywołały na usta ironiczny uśmieszek. Przyznaję, czytałam gorsze książki, ale "Cyrk nocy" jest gdzieś tak po środku mojego rankingu. Niby nie najgorzej, ale jednak bez szału.
Cała recenzja:
http://przystanek-bookstock.blogspot.com/2016/02/cyrk-nocy-erin-morgenstern.html
Znowu wiele szumu o nic. Jestem rozczarowana. "Cyrk nocy" miał mnie porwać do swojego świata, oczarować baśniowymi i magicznymi motywami, a ja po prostu z każdą kolejną przeczytaną stroną byłam coraz bardziej znudzona i niecierpliwie czekałam na moment, w którym dotrę do ostatniej strony. Trudno mi zrozumieć te wszystkie pozytywne opinie na temat tej książki. Dla mnie jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-06-26
2016-05-08
2016-02-13
Muszę przyznać, że kiedy wszyscy mówili o "Osobliwych i cudownych przypadkach Avy Lavender, ja w ogóle nie byłam nią zainteresowana. Uznałam, że to zapewne kolejna pozycja, którą inni się zachwycają, a mnie rozczaruje. Byłam jednak w Empiku i ta książka zdawała się krzyczeć do mnie "Kup mnie! Daj mi szansę!". Jak mogłabym przejść obok tego nawoływania obojętnie? Zakupiłam ją więc i od razu zanurzyłam się w lekturze. Na początku ciągle byłam sceptycznie nastawiona do powieści Leslye Walton, ale już po kilku stronach zostałam oczarowana i wciągnięta bez końca w niesamowitą fabułę. Byłam pod wrażeniem pomysłu autorki na tę książkę oraz jej stylu pisania, który jest lekki, delikatny i przyjemny dla odbiorcy. Nie mogłam się wprost oderwać od lektury, a jeśli już musiałam to zrobić, to bardzo niechętnie i ciągle tęskniłam za bohaterami.
Cała recenzja:
http://przystanek-bookstock.blogspot.com/2016/05/osobliwe-i-cudowne-przypadki-avy.html
Muszę przyznać, że kiedy wszyscy mówili o "Osobliwych i cudownych przypadkach Avy Lavender, ja w ogóle nie byłam nią zainteresowana. Uznałam, że to zapewne kolejna pozycja, którą inni się zachwycają, a mnie rozczaruje. Byłam jednak w Empiku i ta książka zdawała się krzyczeć do mnie "Kup mnie! Daj mi szansę!". Jak mogłabym przejść obok tego nawoływania obojętnie? Zakupiłam...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to