-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2017
2017-12-22
2017-12-12
2017-12-11
2017-12-08
2017-12-02
2017-11-27
2017-11-18
2017-11-04
2017-10-31
2017-10-22
2017-10-18
2017-10-12
2017-10-06
2017-08-10
2017-08-04
2017-07-16
2017-07-14
"Zastępy Angielskie" to jeden z moich najukochańszych książkowych cyklów, jednak muszę ze smutkiem stwierdzić, że "Bramy Światłości" nie dość, że nie przebiły swoich poprzedników, to w dodatku nawet im nie dorównują.
To co bolało mnie najbardziej, to za mała ilość scen z Gabrielem i Razjelem (nie wspominając już o Michale i Rafale, ale ich w poprzednich tomach też nie było dużo) oraz Lucyferem i Asmodeuszem. Daimona, na którym akcja w "Bramach Światłości" skupia się w prawie 100%, lubię, ale nie należy on do grona moich ulubionych bohaterów. Zdecydowanie bardziej wolę jego anielskich i mrocznych kompanów, których w tym tomie bardzo mi brakowało.
Fabularnie też kiepsko. Pomysł z wyprawą może i dobry, ale mnie nie przekonał. Nasi bohaterowie idą, spotykają wrogów, czeka ich ciężka walka, a potem dalej idą, spotykają wrogów, walka... Chociaż same Strefy wykreowała Kossakowska wspaniale, to po kilkuset stronach to zaczyna robić się nużące. Dodatkowo najciekawszym wątkiem jak dla mnie okazał się wątek Lucyfera i następnie Razjela i liczyłam na to, że zostanie on przynajmniej rozwinięty. Tymczasem wspomniano o nim na samym początku, a następnie pobieżnie na kilkunastu ostatnich stronach.
Pozostaje jedynie zaczekać na drugi tom i prosić Jasność, żeby trzymał lepszy poziom.
"Zastępy Angielskie" to jeden z moich najukochańszych książkowych cyklów, jednak muszę ze smutkiem stwierdzić, że "Bramy Światłości" nie dość, że nie przebiły swoich poprzedników, to w dodatku nawet im nie dorównują.
To co bolało mnie najbardziej, to za mała ilość scen z Gabrielem i Razjelem (nie wspominając już o Michale i Rafale, ale ich w poprzednich tomach też nie było...
2017-06-30
Historię przedstawioną w "Dworze mgieł i furii" już znam. Została opisana dużo wcześniej w jednej z moich ulubionych serii fantasy, jaką jest "Trylogia Czarnych Kamieni" i kolejne, dodatkowe tomy.
Powtórzyło się bardzo dużo rzeczy, mniej lub bardziej istotnych,jednak denerwujących tak samo. Po pierwsze Rhysand, który jest dla mnie połączeniem dwóch głównych bohaterów serii Anne Bishop. A ponadto: uskrzydlona rasa wojowników, więzi w głowie, przez które można się porozumiewać, roztrzaskiwanie umysłów, Ciemny dwór, kapłanki z przerostem ambicji i okrutna królowa, próbująca zniewolić silniejszych od siebie mężczyzn, sprowadzając ich do roli łóżkowych zabawek.
Czuję niesmak i chociaż książkę czytało się szybko, to pozostanie dla mnie jedynie czytadłem. Nie ma w niej nic genialnego ani tym bardziej oryginalnego.
Nieładnie, Pani Maas. Bardzo nieładnie.
Historię przedstawioną w "Dworze mgieł i furii" już znam. Została opisana dużo wcześniej w jednej z moich ulubionych serii fantasy, jaką jest "Trylogia Czarnych Kamieni" i kolejne, dodatkowe tomy.
Powtórzyło się bardzo dużo rzeczy, mniej lub bardziej istotnych,jednak denerwujących tak samo. Po pierwsze Rhysand, który jest dla mnie połączeniem dwóch głównych bohaterów...
2017-06-21
"Kosiarze" to moim zdaniem zmarnowany potencjał. Sam pomysł na fabułę był naprawdę cudowny i książka na tle reszty młodzieżówek mogła wypadać wręcz genialnie, gdyby nie to, jak cała ta historia została opowiedziana.
Citra i Rowan są płascy jak kartka papieru. O nim wiemy tyle, że ma dużą rodzinę, a o niej... że jest ładną dziewczyną. Narrator, głównie w późniejszych rozdziałach, próbuje nam od czasu do czasu podrzucać cechy ich charakteru, jednakże wynikają one jedynie z jednorazowych sytuacji i nie mają odbicia w żadnych innych poczynaniach bohaterów. Praktycznie ze sobą nie rozmawiają i nie wiem na jakiej podstawie próbuje się nam potem wmówić, że ich relacja mogła się tak dynamicznie zmienić. Złapałam się na tym, że będąc przy 200 stronie, gdzie powinno się już lubić bądź też nienawidzić bohatera, miałam naprawdę gdzieś to, co się z nimi stanie.
Narrator w praktycznie każdym rozdziale wspomina nam o tym, czego przez ostatnie miesiące(!) uczyli się Citra i Rowan, ale nie dostajemy w zasadzie żadnych opisów ich treningów czy tego, jak sobie z nimi radzą. Podroż, którą w późniejszych rozdziałach odbywa Citra, została opisana... w połowie rozdziału? Kilku zdaniach? Myślę, że warto zaznaczyć, iż bohaterka przemierzała spory kawałek kontynentu. W zasadzie nie wiem, czemu ta książka jest tak cholernie długa, bo momentami kompletnie nic się w niej nie dzieje.
Zły charakter jest zły, bo jest zły. Sama nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać, kiedy czytałam sceny z jego udziałem, były tak żenująco kiczowate.
Dobrymi stronami tej powieści są fragmenty z dziennika Sędzi Curie i to, że szybko się ją czyta.
"Kosiarze" to moim zdaniem zmarnowany potencjał. Sam pomysł na fabułę był naprawdę cudowny i książka na tle reszty młodzieżówek mogła wypadać wręcz genialnie, gdyby nie to, jak cała ta historia została opowiedziana.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCitra i Rowan są płascy jak kartka papieru. O nim wiemy tyle, że ma dużą rodzinę, a o niej... że jest ładną dziewczyną. Narrator, głównie w późniejszych...