-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2018-12-29
2018-01-07
2017-08
2017-07-15
Dawca opisuje społeczeństwo przyszłości, któremu obce są wojna, głód, choroby ale również uczucia, takie jak miłość, szczęście, pożądanie. Wykreowany świat jest podobny do Orwell’owskiego Roku 1984, po części przypomina również Equilibrium. Powszechna unifikacja jest obecna w każdej dziedzinie życia. W pewnym momencie nasuwa się pytanie, czy życie bez możliwości dokonywania wyborów, odczuwania czy planowania przyszłości w ogóle można nazwać życiem? Czy bylibyśmy w stanie oddać wszystko, co mamy tylko w imię bezpieczeństwa?
Książka napisana jest prostym, przyjemnym językiem. Pozwala spojrzeć z dystansu na nasze życie, a także na to, w jakim kierunku może zmierzać nasze społeczeństwo.
Dawca opisuje społeczeństwo przyszłości, któremu obce są wojna, głód, choroby ale również uczucia, takie jak miłość, szczęście, pożądanie. Wykreowany świat jest podobny do Orwell’owskiego Roku 1984, po części przypomina również Equilibrium. Powszechna unifikacja jest obecna w każdej dziedzinie życia. W pewnym momencie nasuwa się pytanie, czy życie bez możliwości dokonywania...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-05
„Gniew” wpadł w moje ręce całkiem przypadkiem. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia w księgarni, zachwyt nad okładką, która mówi – weź mnie, nie pożałujesz!, ani nic z tych rzeczy. Książkę pożyczył mi niespodziewanie przyjaciel. Myślę więc, że opinia na jej temat jest bezstronna, nie robiłam bowiem żadnego research’u przed jej przeczytaniem, jak to się czasem zdarza.
Powieść zaczyna się bardzo obiecująco. Czytelnik zostaje rzucony od razu na głęboką wodę i płynie z nurtem po tym jak zachłysnął się tym, co go czeka. Po mocnym początku chwila pozornego spokoju dla złapania oddechu, by po chwili uderzyć ze wzmożoną siłą. A potem długo, długo cisza.
Sylwetka prokuratora oraz niesamowity opis nie tylko samego szkieletu, ale również okoliczności jego spoczynku wywarły na mnie ogromne wrażenie. Po tak mocnej dawce miałam bardzo duże oczekiwania. Długo przyszło mi czekać na kolejny, naprawdę mocny zwrot akcji. Po drodze pojawiło się za to kilka drażniących aspektów powieści. Momentami miałam nieodparte wrażenie, że międzyludzkie relacje, czy to na tle zawodowym, czy prywatnym są trochę przerysowane, karykaturalne, jakby skrojone na szybko. Owszem, sama sylwetka prokuratora Szackiego została przedstawiona w sposób niezwykle intrygujący. Nie udało mi się jednak zżyć z bohaterami na tyle mocno, aby miało mi ich brakować. Odczuwalne było dla mnie również to, że mimo iż wszystkie wątki i zdarzenia układają się na koniec w logiczną całość, to jednak czegoś brakuje, niektóre wydają się mało istotne, a o innych zdarzeniach się ledwo pamięta. Nie tworzą razem mocnego rdzenia powieści. Kolejną sprawą są przewijające się często i wyrwane z kontekstu informacje ze świata. Mimo samego w sobie ciekawego zabiegu dodawania ich na początku kolejnych rozdziałów miałam odczucie, że są zupełnie niezespojone z przedstawioną historią, że są jakby gdzieś poza zasięgiem i nie mają wpływu na wydarzenia, sprawiając, że Olsztyn staje się jakby nierealny, odseparowany od reszty świata. Samo zakończenie, a w zasadzie jego brak z jednej strony mogą dawać pole do samodzielnej interpretacji na podstawie pozostawionych poszlak, gdzie każdy może poczuć się niczym demiurg i przyjąć bieg dalszych wydarzeń zgodnie ze swoją wolą. Z drugiej jednak strony może pojawić się odczucie, że autor nie do końca miał pomysł na dobre pożegnanie z prokuratorem Szackim, albo też jego pożegnanie nie byłoby na tyle spektakularne, że mogłoby wręcz obniżyć opinie o powieści. Jakby bezpieczniejszy od zwykłego zakończenia trylogii był jego brak.
Mimo wszystko, nie odważyłabym się zaryzykować stwierdzeniem, że czas poświęcony na czytanie powieści był czasem zmarnowanym. Pomimo niektórych aspektów, które bardziej lub mniej wpływały na komfort czytania pojawiło się również kilka takich, obok których nie sposób przejść obojętnie. Można zaliczyć tutaj z pewnością zwrócenie uwagi na temat przemocy w rodzinie, osadzony w naszych realiach, gdzie często zdarza się, że możemy komuś pomóc, zapobiec pewnym zdarzeniom a jednak z jakiś powodów tego nie robimy. To naprawdę daje do myślenia i skłania do większej wrażliwości i refleksji, za to duży plus. Poza tym wnikliwe opisy miasta i pogody w nim panującej. Z pewnością Olsztyn nie będzie już dla mnie tylko kolejnym miastem na mapie. Najważniejsze jest chyba również to, że do końca nie udało mi się odgadnąć kto za tym wszystkim stoi, kto zawsze był o krok przed Szackim i miał wpływ na bieg wydarzeń. Za to największy plus :)
„Gniew” wpadł w moje ręce całkiem przypadkiem. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia w księgarni, zachwyt nad okładką, która mówi – weź mnie, nie pożałujesz!, ani nic z tych rzeczy. Książkę pożyczył mi niespodziewanie przyjaciel. Myślę więc, że opinia na jej temat jest bezstronna, nie robiłam bowiem żadnego research’u przed jej przeczytaniem, jak to się czasem...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-30
Książkę dostałam od dobrego przyjaciela pod choinkę. Przeczytana została zatem tematycznie, w święta Bożego Narodzenia. Muszę przyznać, że niewątpliwie dodało to uroku lekturze.
Kryminał pochłania się bardzo szybko i w ogóle nie odczuwa się, że został napisany w latach 30tych ubiegłego stulecia. Wartka akcja, żywy język autorki, wiele podejrzanych o popełnienie morderstwa, a także motywów popełnienia zbrodni – wszystko to sprawia, że z zapartym tchem otwiera się kolejne strony książki. Pomimo wielu wskazówek rzucanych wprost pod nogi czytelnika nie sposób domyślić się kim jest prawdziwy morderca, aż do momentu kiedy autorka sama decyduje się nam go zdradzić.
Książka niewielkich rozmiarów, w sam raz na wolną chwilę podczas świąt i nie tylko.
Książkę dostałam od dobrego przyjaciela pod choinkę. Przeczytana została zatem tematycznie, w święta Bożego Narodzenia. Muszę przyznać, że niewątpliwie dodało to uroku lekturze.
Kryminał pochłania się bardzo szybko i w ogóle nie odczuwa się, że został napisany w latach 30tych ubiegłego stulecia. Wartka akcja, żywy język autorki, wiele podejrzanych o popełnienie morderstwa,...
2016-01-02
2015-12-22
Książka napisana trochę w stylu "czy wiesz, że?". Spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale czy żałuję? - nie. Poznałam Szwecję w skali makro, co też ma swoje zalety. Po lekturze mam ogólny pogląd na to czym pachnie Szwecja, wątki które bardziej mnie zaciekawiły mogę zgłębić, a te, które nie wydały mi się interesujące, mogę zwyczajnie porzucić. Nie oceniaj książki po okładce, ale... W tym przypadku jest bardzo trafna - popatrzyłam na Szwecję jak przez okno. Jeśli chcę zobaczyć więcej muszę nieco poszperać, aby to okno otworzyć. Co do języka - książkę momentami czytało mi się trochę topornie (długie, rozbudowane zdania, czasem brak korekty), ale ogólnie rzecz biorąc oceniam ją pozytywnie. Poznałam mnóstwo interesujących faktów, nie był to czas stracony.
Książka napisana trochę w stylu "czy wiesz, że?". Spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale czy żałuję? - nie. Poznałam Szwecję w skali makro, co też ma swoje zalety. Po lekturze mam ogólny pogląd na to czym pachnie Szwecja, wątki które bardziej mnie zaciekawiły mogę zgłębić, a te, które nie wydały mi się interesujące, mogę zwyczajnie porzucić. Nie oceniaj książki po...
więcej Pokaż mimo to