-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik234
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
2024-01-21
2024-01-18
Jak dla mnie... za bardzo motywacyjna i pełna własnych opinii, a za mało konkretna, praktyczna. Oczekiwałam więcej odwoływania się do konkretnych badań, działania mózgu oraz rad możliwych do zastosowania. Te proporcje są zaburzone względem moich oczekiwań.
Mam też duży problem z wyraźnym kategoryzowaniem ludzi na „nadwydajnych” i „normalnie myślących”. W dodatku Autorka, chcąc podbić poczucie własnej wartości tych pierwszych, mocno umniejsza tym drugim (takie odniosłam wrażenie). Co w ogóle oznacza „normalnie myślący”? Czy nie ma nic pomiędzy, żadnej innej kategorii? I czy naprawdę trzeba się tu odwoływać do norm i normalności? Jedni są nadwydajni i nadzwyczajni, a drudzy normalni (w dodatku w znaczeniu: szarzy, przeciętni)?
Liczyłabym tutaj na więcej niuansów i większego dostrzeżenia całej rozpiętości sposobów ludzkiego myślenia.
Niemniej były też pojedyncze fragmenty i stwierdzenia, które w książce mi się spodobały i skłoniły mnie do refleksji.
Slowem: ujdzie. Ale z wszelką pewnością nie odmieniła mojego życia ani nie nauczyła mnie, jak myśleć mniej.
Jak dla mnie... za bardzo motywacyjna i pełna własnych opinii, a za mało konkretna, praktyczna. Oczekiwałam więcej odwoływania się do konkretnych badań, działania mózgu oraz rad możliwych do zastosowania. Te proporcje są zaburzone względem moich oczekiwań.
Mam też duży problem z wyraźnym kategoryzowaniem ludzi na „nadwydajnych” i „normalnie myślących”. W dodatku Autorka,...
„Portret Doriana Graya” zapowiadał się wyśmienicie. Odpaliłam go na słuchawkach (ponieważ korzystałam z audiobooka) i czułam, że to jest to. Ten styl, ten sposób opowiadania.... Poczułam, że wciągnie mnie to na długo i że zaczyna się oto właśnie wspaniała uczta czytelnicza.
I w którymś momencie to niestety wyhamowało. Straciłam fascynację. Wydawało mi się, że znam już postać Doriana, przestała kryć dla mnie jakąkolwiek tajemnicę, a koniec tej historii jest już dla mnie znany.
Niejako tak właśnie się stało.
Szlachetność stylu stała się w którymś momencie... zbyt pompatyczna? Sam środek opowieści na tyle nudny, że wyłączałam się podczas słuchania i gdy po kilku minutach takiego wyłączenia powracało skupienie, z rozczarowaniem odkrywałam, że kolejne fragmenty „nadal są o tym samym”.
Ta dynamika wkrótce później się poprawiła, ale, jak już wspominałam, nie czekało już na mnie później nic zaskakującego. Przemiana bohatera była w mojej ocenie dość oczywista; odniosłam wrażenie, że typ bohatera, jak i sam wykorzystany tutaj motyw główny, są klasyczne i bardzo dobrze znane literaturze wielu epok. Czy to źle? Niekoniecznie. Ale sprawia, że oceniam tę powieść po prostu jako dobrą i taką, która raczej nie zapadnie mi w pamięć.
Niewątpliwie co najmniej jedną gwiazdkę dodałam tutaj za początkowe wrażenie smakowania dobrej literatury i zanurzenia się w stylu Wilde’a. Było bardzo przyjemne!
„Portret Doriana Graya” zapowiadał się wyśmienicie. Odpaliłam go na słuchawkach (ponieważ korzystałam z audiobooka) i czułam, że to jest to. Ten styl, ten sposób opowiadania.... Poczułam, że wciągnie mnie to na długo i że zaczyna się oto właśnie wspaniała uczta czytelnicza.
więcej Pokaż mimo toI w którymś momencie to niestety wyhamowało. Straciłam fascynację. Wydawało mi się, że znam już...