-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
To była niezwykła podróż, ogromnie zmysłowa i zapadająca w duszę. Więcej mówię o tej książce w poniższym odcinku o Máraim.
To była niezwykła podróż, ogromnie zmysłowa i zapadająca w duszę. Więcej mówię o tej książce w poniższym odcinku o Máraim.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTa książka trafia z łoskotem do ulubionych, dobrze, może nie z łoskotem, tylko kładę ją tam powoli, czule gładząc okładkę. Najpierw obejrzałam miniserial na podstawie książki (ze świetną Frances McDormand) i przeszył mnie na wskroś. Był oczyszczający i wzbudził empatię względem mnie samej. (Czy my umiemy współodczuwać z sobą samymi?) Bardzo byłam ciekawa jak zbudowana będzie książka i muszę przyznać, że tego się nie spodziewałam. Serial dobrze oddaje klimat książki, ale też rozwija pewne wątki, niektórych w ogóle nie ma (historii pianistki z baru) i jest czymś osobnym (to dobrze!). Czytając książkę, po niektórych rozdziałach oczy wypełniały mi się łzami i tak samo jak po zakończeniu oglądania, tak i po zamknięciu książki czułam, że przeżyłam coś ważnego. Strout ma zdolność do opisywania drobnostek, które w danym momencie są w pewnym sensie całym światem. (I tak dozowanie sobie krótkich rozdziałów "Olive" wypełniało mój świat w danej chwili.) Obraca w rękach złośliwość Olive jak drogocenny skarb, tym samym czujemy, że wszystkie nasze "złostki" i gniewy też są przykrywane aksamitnym materiałem, który ma nam uświadomić, że nie jesteśmy ani źli ani dobrzy. Dużo jest też rozpaczy, ale nie w postaci wyrywanych włosów z głowy, a takiej cichej i dojmującej. A samotność, która jest istotą tej książki, ostatecznie nie jest demonizowana, ma swoje piękniejsze i ciemniejsze odcienie. Napisana jest prosto, co jest według mnie najtrudniejsze, bo łatwo popaść w banał i nudę, Strout udaje się tego uniknąć.
Ta książka trafia z łoskotem do ulubionych, dobrze, może nie z łoskotem, tylko kładę ją tam powoli, czule gładząc okładkę. Najpierw obejrzałam miniserial na podstawie książki (ze świetną Frances McDormand) i przeszył mnie na wskroś. Był oczyszczający i wzbudził empatię względem mnie samej. (Czy my umiemy współodczuwać z sobą samymi?) Bardzo byłam ciekawa jak zbudowana...
więcej mniej Pokaż mimo toŚwiat tego lasu i tych przygód totalnie we mnie został, mam wrażenie jakbym śniła tę książkę, jakby mi się to przydarzyło (być może naprawdę potem mi się śniły te obrazy). Nocne eskapady bohaterki tropiącej kłusownika po ciemnym, ale białym od śniegu lesie, jej upór i odwaga, dylematy szkoła czy ratowanie zwierząt - wydawało się bliskie, takie, że można było tego dotknąć. No cóż, bardzo chciałam być Kiką i pewnie myślałam, że nią jestem. Do tego chyba zgrabna zagadka naprawdę kryminalna, możliwe, że pierwsza w moim czytelniczym życiu.
Świat tego lasu i tych przygód totalnie we mnie został, mam wrażenie jakbym śniła tę książkę, jakby mi się to przydarzyło (być może naprawdę potem mi się śniły te obrazy). Nocne eskapady bohaterki tropiącej kłusownika po ciemnym, ale białym od śniegu lesie, jej upór i odwaga, dylematy szkoła czy ratowanie zwierząt - wydawało się bliskie, takie, że można było tego dotknąć....
więcej mniej Pokaż mimo toChyba najlepsza, najbardziej klimatyczna z całej serii!!
Chyba najlepsza, najbardziej klimatyczna z całej serii!!
Pokaż mimo toZ każda stroną, z każdym zdaniem zakochiwałam się w tej książce coraz bardziej. Rzadko się zdarza, że coś jest napisane moją wrażliwością, a tu tak właśnie jest. Kundera ma dla swoich postaci czułość, ale też patrzy na nie z dystansu, na ile jest każdą z nich? Ile przypadków sprawiło, że napisał akurat taką książkę? Już sama obserwacja, że lekkość może być nieznośna mnie zachwyca, a mały słownik niezrozumiałych słów jest genialny-kim jest dany człowiek możemy poznać dopiero odkrywając co się kryje za słowami, ktore wypowiada. Słowa klucze (rownież przedmioty klucze) i sny klucze, dwie płaszczyzny życia, które mnie fascynują. A oprócz tego mamy bardzo zręcznie wyreżyserowaną historię, poprzecinaną dywagacjami, przystankami, ktore jednak nie dają nam odetchnąć. Ta książka jest kodem, który odczytałam w całości jako swój. Końcówka co prawda była małym zgrzytem, ale nie zmienia mojego postrzegania Nieznośnej jako małego skarbu, który będzie moim odniesieniem w życiu. Muss es sein? Es muss sein! Es muss sein!
Z każda stroną, z każdym zdaniem zakochiwałam się w tej książce coraz bardziej. Rzadko się zdarza, że coś jest napisane moją wrażliwością, a tu tak właśnie jest. Kundera ma dla swoich postaci czułość, ale też patrzy na nie z dystansu, na ile jest każdą z nich? Ile przypadków sprawiło, że napisał akurat taką książkę? Już sama obserwacja, że lekkość może być nieznośna mnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-06-27
Muszę przyznać, że odrobinę gorsza od "Jednego dnia". Zabrakło tej piankowej lekkości, ale może tak miało być. W końcu temat niezbyt radosny. Rozpadające się małżeństwo i rodzina. Ale i tak było zabawnie, ironicznie, musiałam przerywać, żeby się wyśmiać (-Jak Ci na imię, mój nowy przyjacielu? -Paul-odparłem, i co było straszne, lecz nieuchronne, dodałem: Newman. Paul Newman.) W tle Wielka Podróż czy też Wielkie Wakacje, które główny bohater traktuje jak ostatnią deskę ratunku, by uratować swoje małżeństwo. W tle muzea i kryjące się w nich dzieła sztuki, aż chcę się rzucić wszystko i tam jechać. Nie jest to patetyczne, a jak już wspomniałam ironiczne. Główny bohater jest wobec siebie krytyczny, męczymy się razem z nim, gdy próbuje dochowywać swoich wielu postanowień lub gdy zachowuje się typowo dla siebie (trzeba przyznać, że bywa irytujący). Ale lubimy go.
Autor oddał na przykład atmosferę Wenecji tak, że musiałam westchnąć "że właśnie zawsze tam się tak czułam, ale nie umiałam tego opisać słowami". I po to są pisarze.
Kiedy myślałam, że Nicholls posłużył się banalnym schematem i wszystko zmierza do oczywistego zakończenia, przyjemnie mnie zaskoczył. Co prawda początek części dziewiątej i ostatniej jest tak suchy i niepasujący do całości, wydaje się, że napisany na odczepnego. Ale dobrze, że nie ma rozwodzenia się i zbędnych słów. To w pewnym stopniu uspokaja i pozwala przełknąć ciężkie zakończenie, którego się nie spodziewaliśmy. Czytając ostatnie strony towarzyszył mi motyw muzyczny z "Zawrotu głowy" Hitchcocka co stworzyło tak emocjonalną mieszankę, że oczywiście łzy napłynęły mi do oczu. Tę muzykę i książkę łączy jakieś poczucie żalu i straty, a mimo wszystko pobrzmiewa szczęśliwa nuta minionych i przyszłych radości.
To jest najsmutniejsza szczęśliwa książka jaką czytałam! Małżeństwo kompletnie niedobranych ludzi, które pokazuje nam, że choć nie wiemy dokąd zmierzamy, wszystko jest coś warte.
Muszę przyznać, że odrobinę gorsza od "Jednego dnia". Zabrakło tej piankowej lekkości, ale może tak miało być. W końcu temat niezbyt radosny. Rozpadające się małżeństwo i rodzina. Ale i tak było zabawnie, ironicznie, musiałam przerywać, żeby się wyśmiać (-Jak Ci na imię, mój nowy przyjacielu? -Paul-odparłem, i co było straszne, lecz nieuchronne, dodałem: Newman. Paul...
więcej mniej Pokaż mimo to
A ty niespiesznie tkasz zdarzeń kobierzec
Węzeł za węzłem w rytm serca uderzeń
W gęstej osnowie nie chybiając wątku
Chociaż w najdziksze prowadzisz rubieże.
Idziemy razem labiryntem ścieżek,
Gdzie jeden koniec wiele ma początków,
Bo cały z Twoich utkany zamierzeń. . .
Należysz do mnie, do Ciebie należę
I Tobie wierzę,
Bo Ty jesteś prządką.
I tak naprawdę to mógłby być cały mój komentarz. Książka świetnie napisana, mająca dla mnie wartość bardzo intymną. Może to takie wzruszenia nastoletnie, ale w danym momencie takie najprawdziwsze i głębokie. Bardzo bardzo polecam. Ewa Nowak odwaliła kawał świetnej roboty.
A ty niespiesznie tkasz zdarzeń kobierzec
Węzeł za węzłem w rytm serca uderzeń
W gęstej osnowie nie chybiając wątku
Chociaż w najdziksze prowadzisz rubieże.
Idziemy razem labiryntem ścieżek,
Gdzie jeden koniec wiele ma początków,
Bo cały z Twoich utkany zamierzeń. . .
Należysz do mnie, do Ciebie należę
I Tobie wierzę,
Bo Ty jesteś prządką.
I tak naprawdę to mógłby...
Nie przeczytałam od początku do końca. Jakoś pokawałkowałam. Ale książka mimo to nie straciła wartości. Jest naprawdę genialna. Śmiesznie najpierw być w mieście pisarza, poczuć klimat, odwiedzić jego muzeum, chodzić jego śladami, a potem dopiero poznać jego twórczość. U mnie to jakoś na opak jest wszystko. A może tak miało być. Mnóstwo prawdy, sensów i obraz samotnego dziwaka, dla którego ma się bardzo dużo czułości.
Nie przeczytałam od początku do końca. Jakoś pokawałkowałam. Ale książka mimo to nie straciła wartości. Jest naprawdę genialna. Śmiesznie najpierw być w mieście pisarza, poczuć klimat, odwiedzić jego muzeum, chodzić jego śladami, a potem dopiero poznać jego twórczość. U mnie to jakoś na opak jest wszystko. A może tak miało być. Mnóstwo prawdy, sensów i obraz samotnego...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bardzo trudno jest pisać o najbliższych, w dużej części dlatego, że nie jesteśmy obiektywni. I tak będzie właśnie z "Lalką". Jestem zakochana w tej książce od podstawówki. Jest i wyznacznikiem tego co nazywam arcydziełem, i historią do bólu uniwersalną, pełną żywych, realnych bohaterów. A świadczyć może o tym fakt, że niedawno dopiero zdałam sobie sprawę z tego, że "przecież nie spotkam ich w niebie!" Nie spotkam ich nigdzie (chociaż może na co dzień mijam kilkunastu Wokulskich, choć dla mniej istnieje jeden, ten Prusa), są zaklęci na kartach książki, która się nigdy nie zdezaktualizuje.
Co w niej jest tak przyciągającego oprócz postaci? Świat idealistów, romantyków, marzycieli, którzy śnią o balonach i metalu lżejszym od powietrza. Świat, w którym uczucie jest największą siłą sprawczą, ale i destrukcyjną. I nie tylko miłość jest na pierwszym planie, ale i gorycz, zazdrość, przyjaźń i współczucie (często przemieszane z litością). Jest tam wszystko co nas spotyka. To historia o zwykłych ludziach, ale również dziwnych splotów wydarzeń. Fabuła jest majstersztykiem, opisy są pełne subtelności, a całość jest poprowadzona z kunsztem, który cechuje Prusa.
"Lalka" zadaje wiele pytań, o sensowność cierpienia przeciętnych ludzi i takich, którzy poświęcają się w imię wyższych idei. O moralność, o istotę pracy i racjonalność istniejących wtedy konwenansów. Czytając "Lalkę" widzimy obrazy dawnej Warszawy, słyszymy katarynkę i prawie czujemy prószący śnieg, gdy Wokulski wpatruje się w okna, za którymi odbywa się bal Izabeli Łęckiej. Opis Paryża i jego ogromu budynków, zabytków przytłacza. Ale wszystko jest żywe, chociaż może, tak jak Rzecki myślał o ludziach są oni jak "Marionetki!... Wszystko marionetki. Zdaje im się, że robią, co chcą, a robią tylko, co każe im sprężyna, taka ślepa jak one...”
Nie brakuje w "Lalce" cytatów, które zapadają w pamięć. Nie brakuje wzruszeń, momentów zadumy, ale i czystej przyjemności czytania świetnej powieści.
Bardzo trudno jest pisać o najbliższych, w dużej części dlatego, że nie jesteśmy obiektywni. I tak będzie właśnie z "Lalką". Jestem zakochana w tej książce od podstawówki. Jest i wyznacznikiem tego co nazywam arcydziełem, i historią do bólu uniwersalną, pełną żywych, realnych bohaterów. A świadczyć może o tym fakt, że niedawno dopiero zdałam sobie sprawę z tego, że...
więcej mniej Pokaż mimo toSzkoda, że z happy endem...Ale czyta się prawie(ze względu na długość) jednym tchem. Potem trudno się przyzwyczaić, że już ta historia się skończyła...
Szkoda, że z happy endem...Ale czyta się prawie(ze względu na długość) jednym tchem. Potem trudno się przyzwyczaić, że już ta historia się skończyła...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBardzo dziwna. Skomplikowane, długie zdania. Fabuła jakaś jest, ale też wymykająca się jakimś sztywnym ramom. Niektóre zdania to perełki. Ciekawe.
Bardzo dziwna. Skomplikowane, długie zdania. Fabuła jakaś jest, ale też wymykająca się jakimś sztywnym ramom. Niektóre zdania to perełki. Ciekawe.
Pokaż mimo to
Mansztajn przepowiedział, że runą osiedlowe kioski i ja codziennie mijam ślad po takim właśnie kiosku. To są naprawdę dobre, przejmujące wiersze, subtelne i dosyć delikatne, ale z bardzo mocnymi, wymownymi akcentami. Jest w nich i lekkość, i ból, beztroska i przemijanie, są również świetne formalnie.
Mansztajn przepowiedział, że runą osiedlowe kioski i ja codziennie mijam ślad po takim właśnie kiosku. To są naprawdę dobre, przejmujące wiersze, subtelne i dosyć delikatne, ale z bardzo mocnymi, wymownymi akcentami. Jest w nich i lekkość, i ból, beztroska i przemijanie, są również świetne formalnie.
Pokaż mimo to