Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Mansztajn przepowiedział, że runą osiedlowe kioski i ja codziennie mijam ślad po takim właśnie kiosku. To są naprawdę dobre, przejmujące wiersze, subtelne i dosyć delikatne, ale z bardzo mocnymi, wymownymi akcentami. Jest w nich i lekkość, i ból, beztroska i przemijanie, są również świetne formalnie.

Mansztajn przepowiedział, że runą osiedlowe kioski i ja codziennie mijam ślad po takim właśnie kiosku. To są naprawdę dobre, przejmujące wiersze, subtelne i dosyć delikatne, ale z bardzo mocnymi, wymownymi akcentami. Jest w nich i lekkość, i ból, beztroska i przemijanie, są również świetne formalnie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

No spoko, ale to przypominanie treści pierwszej części strasznie wytrącało. Okrutnie nieimersyjne, szkolne i wkurzające. Harrego Pottera czyta się jak kryminał, jak najszybciej, by odkryć zagadkę.

No spoko, ale to przypominanie treści pierwszej części strasznie wytrącało. Okrutnie nieimersyjne, szkolne i wkurzające. Harrego Pottera czyta się jak kryminał, jak najszybciej, by odkryć zagadkę.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest dobra przygoda, nie spodziewałam się, że tyle śmiechu będzie, zwłaszcza na początku. Jest więc przyjemnie, czyta się szybko i łatwo zanurzyć się tę tajemnicę. Najlepsze jest właśnie połączenie świata rzeczywistego z magicznym, sam Hogwart bez tego kontrastu blednie.

To jest dobra przygoda, nie spodziewałam się, że tyle śmiechu będzie, zwłaszcza na początku. Jest więc przyjemnie, czyta się szybko i łatwo zanurzyć się tę tajemnicę. Najlepsze jest właśnie połączenie świata rzeczywistego z magicznym, sam Hogwart bez tego kontrastu blednie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To była niezwykła podróż, ogromnie zmysłowa i zapadająca w duszę. Więcej mówię o tej książce w poniższym odcinku o Máraim.

To była niezwykła podróż, ogromnie zmysłowa i zapadająca w duszę. Więcej mówię o tej książce w poniższym odcinku o Máraim.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to video - opinia


Na półkach:


Na półkach:

Absurdalny miszmasz, autor zassał różne idee, wszystkie pokazał w krzywym zwierciadle, a na pewno obśmiał. Feminizm, nacjonalizm, religia i kapitalizm, wszystko wrzucone do kotła i wymieszane. Choć ten ostatni wybrzmiewa o tyle najmocniej, że język jest unurzany w stylizacji finansowo-giełdowej, bardzo dobry element tej książki. Lubię też wątek filmu polskiego, który ma wygrać w Cannes i jak na tej płaszczyźnie ścierają się ideologie. Nie jest to bardzo głębokie intelektualnie, raczej jest to zabawa z tropami, pokazanie jak powierzchowna jest debata i zrobienie sobie z tego trampoliny do żartów i dobrej zabawy.

Absurdalny miszmasz, autor zassał różne idee, wszystkie pokazał w krzywym zwierciadle, a na pewno obśmiał. Feminizm, nacjonalizm, religia i kapitalizm, wszystko wrzucone do kotła i wymieszane. Choć ten ostatni wybrzmiewa o tyle najmocniej, że język jest unurzany w stylizacji finansowo-giełdowej, bardzo dobry element tej książki. Lubię też wątek filmu polskiego, który ma...

więcej Pokaż mimo to video - opinia


Na półkach:

Posiadasz siebie na własność? Czy twoją wolnością jest prawo oddania się w niewolę? Czy wszystko może być uregulowane umową cywilną? W obecnych czasach autorka zostałaby naczelną TERFką i SWERFką, ale przypomina o historii kontraktu małżeństwa i nie są to wesołe rzeczy. Wręcz wszystko skręca się w środku, tym bardziej, że niektóre sprawy (gwałt w małżeństwie) zostały uregulowane wcale nie tak dawno oraz wiele klisz jest w głowach nadal, niestety również samych kobiet. Trzeba czytać takie książki, wracać do zmitologizowanej umowy pierwotnej, rozkładać na części pierwsze, warto przyglądać się kontraktualizmowi, kapitalizmowi i idei jednostki.

Posiadasz siebie na własność? Czy twoją wolnością jest prawo oddania się w niewolę? Czy wszystko może być uregulowane umową cywilną? W obecnych czasach autorka zostałaby naczelną TERFką i SWERFką, ale przypomina o historii kontraktu małżeństwa i nie są to wesołe rzeczy. Wręcz wszystko skręca się w środku, tym bardziej, że niektóre sprawy (gwałt w małżeństwie) zostały...

więcej Pokaż mimo to video - opinia


Na półkach:

W żyłach Witkacego ewidentnie tętni powieść zamiast krwi i dobrze jest zabrać się z jej nurtem. Szalony wir wydarzeń, kotłowanina emocji i egzystencjalnych rozterek, bohaterowie, którzy sami nie do końca wiedzą co robią, ale prą naprzód. Jednocześnie przemyślane i fantazyjne, daje dużo radości czytelnikowi. Frajda, przygoda i niezwykła wyobraźnia, niby rozbuchana, ale taka precyzyjna i przemyślana.

W żyłach Witkacego ewidentnie tętni powieść zamiast krwi i dobrze jest zabrać się z jej nurtem. Szalony wir wydarzeń, kotłowanina emocji i egzystencjalnych rozterek, bohaterowie, którzy sami nie do końca wiedzą co robią, ale prą naprzód. Jednocześnie przemyślane i fantazyjne, daje dużo radości czytelnikowi. Frajda, przygoda i niezwykła wyobraźnia, niby rozbuchana, ale taka...

więcej Pokaż mimo to video - opinia


Na półkach:

Akcja płynie sobie spokojnie, lecz podszyta jest niepokojem i dramatycznymi zdarzeniami, które raz po raz nawiedzają mieszkańców. Znikają poszczególne przedmioty z powierzchni wyspy, ale też ulatują z pamięci. Tajna policja pilnuje, by nie pozostawało nic, co wiązałoby się z dawnymi artefaktami. Ludzie tracą swoje zawody, kapelusznik, bo znikają kapelusze, ornitolog, bo znikają ptaki. Wiele przestrzeni podlega zniszczeniu przez czas i zapomnienie. Ściga się osoby, które jednak zachowują pamięć i wspomnienia. Sączy się mrok, który zaczyna zalewać coraz większe połacie życia. Krajobrazy apokaliptyczne czy też kojarzące się z wojną nie wzbudzały we mnie wielu emocji, natomiast zakończenie bardzo mocno mnie dotknęło. Uważność japońskiej autorki na codzienność i jej detale pozwalała cieszyć się naprawdę dobrymi opisami.

Akcja płynie sobie spokojnie, lecz podszyta jest niepokojem i dramatycznymi zdarzeniami, które raz po raz nawiedzają mieszkańców. Znikają poszczególne przedmioty z powierzchni wyspy, ale też ulatują z pamięci. Tajna policja pilnuje, by nie pozostawało nic, co wiązałoby się z dawnymi artefaktami. Ludzie tracą swoje zawody, kapelusznik, bo znikają kapelusze, ornitolog, bo...

więcej Pokaż mimo to video - opinia


Na półkach:

Dezynwoltura w wykonaniu Dirka Gently'ego jest olśniewająca, wspaniały jest to bohater, który nie stosuje się do żadnych zasad współżycia społecznego. Śmianie się w głos podczas lektury - to niezaprzeczalna zaleta tej książki.

Dezynwoltura w wykonaniu Dirka Gently'ego jest olśniewająca, wspaniały jest to bohater, który nie stosuje się do żadnych zasad współżycia społecznego. Śmianie się w głos podczas lektury - to niezaprzeczalna zaleta tej książki.

Pokaż mimo to video - opinia


Na półkach:

Jak mnie ta książka rozczarowała, zwłaszcza opisy ciał kobiet mnie skutecznie wyrywały z lektury... No cóż, seksizm, seksizm, przestrzegam, jeśli kogoś to razi jak mnie. Bohater czuje się 'okradziony", bo, och, bo nie będzie mógł popatrzeć na ładne kobiety. Roześmiałam się też w głos na zdanie "ten żart jest kwintesencją ontologii". Podanie Bulero Chew-Z i świat Eldrichta był interesujący, ale już te rozważania o boskości na koniec, bełkotliwe.

Jak mnie ta książka rozczarowała, zwłaszcza opisy ciał kobiet mnie skutecznie wyrywały z lektury... No cóż, seksizm, seksizm, przestrzegam, jeśli kogoś to razi jak mnie. Bohater czuje się 'okradziony", bo, och, bo nie będzie mógł popatrzeć na ładne kobiety. Roześmiałam się też w głos na zdanie "ten żart jest kwintesencją ontologii". Podanie Bulero Chew-Z i świat Eldrichta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To nie miłość, to deficyty. Książka spełnia swoją funkcję, jest ostrzeżeniem i tłumaczy, co jest nie tak w kochaniu "za bardzo". Nie ma w tym nic dobrego, pięknego, a poświęcenie jest chorobliwe.

To nie miłość, to deficyty. Książka spełnia swoją funkcję, jest ostrzeżeniem i tłumaczy, co jest nie tak w kochaniu "za bardzo". Nie ma w tym nic dobrego, pięknego, a poświęcenie jest chorobliwe.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Odświeżyłam po latach. Pamiętałam jakie dzikie wrażenie wywarła na mnie ta książka, była zupełna nowością, bo w domu sci-fi traktowało się jako gorszy sort literatury. Te opowiadania czyta się jak najlepsze kryminały, czerpie się ogromną przyjemność, ale najważniejsze, że rozwiązania zagadek są zawsze raczej z porządku ludzkiego, dlatego też są takie przejmujące. Podobnie rozwiązywali zagadki bohaterowie Chestertona, choć okoliczności i scenografia były zupełnie inne. Uczta dla wyobraźni i wrażliwości, a sam Pirx jest najbardziej ludzkim z superbohaterów.

Odświeżyłam po latach. Pamiętałam jakie dzikie wrażenie wywarła na mnie ta książka, była zupełna nowością, bo w domu sci-fi traktowało się jako gorszy sort literatury. Te opowiadania czyta się jak najlepsze kryminały, czerpie się ogromną przyjemność, ale najważniejsze, że rozwiązania zagadek są zawsze raczej z porządku ludzkiego, dlatego też są takie przejmujące. Podobnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo wciąga - autor pewnie na tę opinię zatrząsłby się z oburzenia. Bo przecież tylko prawdziwa literatura się liczy, spory o nią, a nie wartka fabuła i przyjemność czytania. Omijałam powtarzające się narzekania na rynek książki, mało to odkrywcze, a z czasem koszmarnie nudne. Autorowi brakowało sporów o literaturę, a mi brakowało tych sporów zainicjowanych przez niego. Najbardziej mnie rozśmieszyło zdziwienie autora, że znajduje się na liście seksistów, a sam zostawił na to dowód na kartkach dziennika. "Miał ją Claus tylko cztery lata, a potem przechodziła przez łóżka Vadima i Gerarda Depardieu". Kobieta jako rzecz, no co za nowość. A może to oni przechodzili przez jej łóżko? I inne obrzydliwe smaczki, o których wolałabym zapomnieć. Czytanie popsuło mi jego podejście do feminizmu, obrony Polańskiego (jak to nie może wystąpić w łódzkiej filmówce? jak to są kolejne ofiary? przecież nie wiemy, dawna ofiara wybaczyła, a kiedyś to w ogóle były inne standardy), trywializowanie molestowania (Varga taki śmieszny i ironiczny, wspomina, że bardziej od filmu ze Spaceyem interesowało czy tenże na planie molestował młodego chłopaka). Znajdzie się również romantyzowanie seksoholizmu (ależ to muszą ciekawe opowieści tych seksoholików na grupach terapeutycznych) i posługiwanie najprostszymi stereotypami (czy to tylko mężczyźni nieradzący sobie ze zbyt dużą żądzą przychodzą na te spotkania?) Punkt dla Luizy za wytknięcie autorowi "Trocin" wtórności i nudziarstwa. Bardziej od ich rozmowy o instagramie interesowałoby mnie czy rozmawiali o feminizmie i czemu dla autora jest on równoznaczny z mizoandrią. I skąd mu przyszło do głowy, że to ostatnie się wybacza (możliwe), a mizoginii nie? W Polsce? Jest dużo wątków, o które pokłóciłabym się z Vargą. Oprócz tych wyżej, to zapytałabym czy to taki literacki zabieg pisać, że panie w Grzybkach nie kryją się z robieniem erotycznych aluzji? Jestem ciekawa co pan za takowe odczytał, bo z osobistych doświadczeń to profesjonalna piekarnia (z tych droższych) i profesjonalna obsługa, więc albo pan chciał ubarwić mokotowskie przygody, albo usłyszał pan to, co pan chciał usłyszeć. I nie jestem jakoś specjalnie zdziwiona. Strasznie to zgrzyta, mógł pan wymyślić coś lepszego, ale niestety ten seks i porównania "my chcemy być gwałceni" (bodajże znowu o rynku książki) niezmiennie obecny. Natomiast bardzo cenię za szczerość, i kiedy Varga pisze o swojej snobistycznej rozrywce kupowania wielkiego pudła płyt i niemożności czerpania przyjemności ze słuchania, póki pokrywka jest uszkodzona, i opisuje kontakty ze swoją rodziną, smutne, przerażające, ale przejmujące i jednocześnie zabawne, wtedy uchylam kapelusza. Powinnam sąsiada Vargę widywać cześciej niż w Iluzjonie lub w jego okolicy, ale zanurzyłam się z głową w tym mokotowskim życiu, przypomniałam, ile też dla mnie samej Mokotów znaczy i że taka apoteoza własnej okolicy nie musi być wstydliwa.

PS Ta melodia, którą wygrywa kościół Boboli to Apel Jasnogórski.

Bardzo wciąga - autor pewnie na tę opinię zatrząsłby się z oburzenia. Bo przecież tylko prawdziwa literatura się liczy, spory o nią, a nie wartka fabuła i przyjemność czytania. Omijałam powtarzające się narzekania na rynek książki, mało to odkrywcze, a z czasem koszmarnie nudne. Autorowi brakowało sporów o literaturę, a mi brakowało tych sporów zainicjowanych przez niego....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sztos. Lem zawarł tu moje mniej lub bardziej świadome dylematy. To sci fi z kategorii najbardziej ludzkich, zresztą Lema chyba właśnie człowiek i ziemskie zasady najbardziej interesują. Polecam audiobook z Więckiewiczem i Woronowiczem, wprowadził mnie do tej książki, świetnie zbudowana atmosfera i aktorska uczta.

Sztos. Lem zawarł tu moje mniej lub bardziej świadome dylematy. To sci fi z kategorii najbardziej ludzkich, zresztą Lema chyba właśnie człowiek i ziemskie zasady najbardziej interesują. Polecam audiobook z Więckiewiczem i Woronowiczem, wprowadził mnie do tej książki, świetnie zbudowana atmosfera i aktorska uczta.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przepych, na który nie zasługujemy, deser królewski, który zalepia nam usta. Na początku delektowałam się tym ekstatycznie zmysłowym światem, a potem trochę mi to zbrzydło. Zaczęło mi się wydawać, że oprócz kunsztu formy nic tam nie ma. Schulz jest mistrzem metafor, sypie nam w twarz drogocennymi kamieniami, a czasem zapędza w surrealistyczne mroczne mgły rodem z najgorszych koszmarów. To jednocześnie moje ważne odkrycie jak i gorzkawe rozczarowanie, ale i duma, że język polski wreszcie do cna spektakularności wyżęty.

Przepych, na który nie zasługujemy, deser królewski, który zalepia nam usta. Na początku delektowałam się tym ekstatycznie zmysłowym światem, a potem trochę mi to zbrzydło. Zaczęło mi się wydawać, że oprócz kunsztu formy nic tam nie ma. Schulz jest mistrzem metafor, sypie nam w twarz drogocennymi kamieniami, a czasem zapędza w surrealistyczne mroczne mgły rodem z...

więcej Pokaż mimo to video - opinia


Na półkach:

Etty Hillesum w czasach rozpędzającej się machiny zła oraz własnych problemów psychicznych, stworzyła swojego Boga, którego stała się pomocnicą na ziemi (a raczej dosłownie przejęła jego "obowiązki", podczas gdy on odpoczywał zdziwiony do czego ludzie wykorzystują dobrą wolę). Nie chciała umrzeć za życia z nienawiści czy poczucia upokorzenia. Nie chciała, by cierpienie czy widmo śmierci odebrało znaczenie życiu. Nie chciała by totalitaryzm dyktował jej warunki. Chciała zachować wartość życia i pomagać ludziom przyjmować ból i śmierć. Chciała udowodnić, że da się okazywać miłość do świata i ludzi oraz zachować inne uczucia takie jak zachwyt i wdzięczność mimo ekstremalnych okoliczności. Znalazła sens potrzebny w przetrwaniu jak w logoterapii Frankla, ale jej sens nie był związany z uratowaniem się za wszelką cenę. Potraktowała okoliczności jako dekorację, jej postawa była dla mnie zupełnie inną perspektywą, a jej doświadczenie czymś nowym. Często mnie irytowała, ale szanowałam ją za próby wyzwolenia się ze stereotypów płciowych. Jej kochanek, przyjaciel i terapeuta to postać co najmniej dwuznaczna. Etty chciała być wyjątkowa, czuła że ma misję, chciała napisać coś wielkiego. Co dziwne, nawet jej sprzeczności czy wahania nie do końca uwiarygadniały mi jej postać, być może sama nie wiedziała kim jest. Za to ideał ja wprowadzała w życie z uporem i ze wszystkich sił.

Etty Hillesum w czasach rozpędzającej się machiny zła oraz własnych problemów psychicznych, stworzyła swojego Boga, którego stała się pomocnicą na ziemi (a raczej dosłownie przejęła jego "obowiązki", podczas gdy on odpoczywał zdziwiony do czego ludzie wykorzystują dobrą wolę). Nie chciała umrzeć za życia z nienawiści czy poczucia upokorzenia. Nie chciała, by cierpienie czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najdziwaczniejsza książką jaką czytałam. Płynie się przez nią, przewraca się strony jak we śnie, niezauważenie. A zdania perełki czyta się raz po raz w zachwycie lub chichocząc pod nosem. Ta książka przebojem ustawia się na półce w sercu i szepcze "ja tu zostanę, nie przeszkadzaj sobie". Dwa anioły, inwestorka w hutę szkła oraz duchowny, oboje nieprzystawalni ani do świata, ani do siebie. Złączyła ich miłość do hazardu, a później wrażliwość. Uwielbiam ten pomysł, są przepięknie oryginalną parą. Świat powieści jest zbudowany z drobiazgów, kropla księcia Ruperta, talia kart, obrusik do gry, charakterystyczne płomiennorude włosy Oskara, ale historia jest zupełnie epicka (jak i objętość książki). Przeczytałam po obejrzeniu świetnej ekranizacji z idealnym castingiem, to film-obraz, bardzo malarski.

Najdziwaczniejsza książką jaką czytałam. Płynie się przez nią, przewraca się strony jak we śnie, niezauważenie. A zdania perełki czyta się raz po raz w zachwycie lub chichocząc pod nosem. Ta książka przebojem ustawia się na półce w sercu i szepcze "ja tu zostanę, nie przeszkadzaj sobie". Dwa anioły, inwestorka w hutę szkła oraz duchowny, oboje nieprzystawalni ani do świata,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jazda bez trzymanki, ale mocno osadzona w ramach masłoskiego uniwersum językowego. Świetnie się zabawiła, wykombinowała rytm tej powieści, połączyła różne światy. Niby od niechcenia, a jednak gruntownie przemyślane. Nie chce się wierzyć, że to może zwyczajnie jej flow, inteligencja i intuicja. Nie do podrobienia, dowcipne i wionie polskością. Połowę przesłuchałam na Storytelu, audiobook w tym wypadku pełni rolę pełnoprawnej wersji. Czytane na głos pięknie ożywa, tętni i skrzy się, pulsuje tym językiem, wyciąga całe dobro na powierzchnię. "Wojna" to takie barwne 3D sprytnie ukryte w czarnych znaczkach na białych papierze, niezwykłe zjawisko.

Jazda bez trzymanki, ale mocno osadzona w ramach masłoskiego uniwersum językowego. Świetnie się zabawiła, wykombinowała rytm tej powieści, połączyła różne światy. Niby od niechcenia, a jednak gruntownie przemyślane. Nie chce się wierzyć, że to może zwyczajnie jej flow, inteligencja i intuicja. Nie do podrobienia, dowcipne i wionie polskością. Połowę przesłuchałam na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To książka, która rozerwała mi serce na strzępy. Płakałam zarówno z powodu ekstremalnego dramatu jak i wzruszającego ciepła i dobra.

To książka, która rozerwała mi serce na strzępy. Płakałam zarówno z powodu ekstremalnego dramatu jak i wzruszającego ciepła i dobra.

Pokaż mimo to