-
ArtykułyHeather Morris pozdrawia polskich czytelnikówLubimyCzytać3
-
ArtykułyTajemnice Wenecji. Wokół „Kochanka bez stałego adresu” Carla Fruttera i Franca LucentiniegoLubimyCzytać2
-
ArtykułyA.J. Finn po 6 latach powraca z nową książką – rozmowa z autorem o „Końcu opowieści”Anna Sierant1
-
ArtykułyZawsze interesuje mnie najgorszy scenariusz: Steve Cavanagh opowiada o „Adwokacie diabła”Ewa Cieślik1
Biblioteczka
2012-10-27
2012-12-26
2012-09-21
2012-11-20
2012-12-22
2012-12-07
2012-09-15
2012-12-08
2012-09-01
W tekście widać wielką spostrzegawczość autorki. Bardzo dogłębnie porusza ona temat prawdziwych Indii. Wiele ciekawych informacji. Od niektórych opowiadań wprost nie można się oderwać. Niektóre nie są już tak bardzo wciągające.
W tekście widać wielką spostrzegawczość autorki. Bardzo dogłębnie porusza ona temat prawdziwych Indii. Wiele ciekawych informacji. Od niektórych opowiadań wprost nie można się oderwać. Niektóre nie są już tak bardzo wciągające.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-09-12
Najbardziej inspirująca książka, jaką do tej por przeczytałam. Mnóstwo zdjęć, co jest w tego typu tytułach wielkim atutem.
Najbardziej inspirująca książka, jaką do tej por przeczytałam. Mnóstwo zdjęć, co jest w tego typu tytułach wielkim atutem.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-09-12
2012-10-18
Wobec tej pozycji miałam chyba wygórowane oczekiwania. Może to przez fakt, że bardzo długo nie mogłam jej dostać. A wiadomo, że dobro słabo dostępne równa się większej chęci jego nabycia. Nie wiem czy to tylko mój punkt widzenia, ale kilka razy miałam wrażenie, że czytam fantastykę. Niemniej książka nie jest zbyt głęboko przemyślana, czasami można mieć wrażenie, że pisana była na kolanie. Należy raczej do cyklu: przeczytać, trochę się pośmiać, zapomnieć i nie chcieć do niej sięgać ponownie.
Wobec tej pozycji miałam chyba wygórowane oczekiwania. Może to przez fakt, że bardzo długo nie mogłam jej dostać. A wiadomo, że dobro słabo dostępne równa się większej chęci jego nabycia. Nie wiem czy to tylko mój punkt widzenia, ale kilka razy miałam wrażenie, że czytam fantastykę. Niemniej książka nie jest zbyt głęboko przemyślana, czasami można mieć wrażenie, że pisana...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-11-30
2012-07-25
Pozytywna, wciągająca, lekko napisana, dająca do myślenia.
Pozytywna, wciągająca, lekko napisana, dająca do myślenia.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-11-08
W "Poznam sympatycznego Boga" wyruszamy w podróż po najważniejszych, ale – z naszego punktu widzenia - także bardzo osobliwych wierzeniach. Autorowi towarzyszy pragnienie odszukania wiary skrojonej na miarę jego podejścia do życia. "Skoro możemy wybrać przywódców, taryfę w telefonii komórkowej i pastę do zębów, czemu nie mielibyśmy wybrać sobie Boga?".
Przyglądamy się w niej dogłębnie wielu wierzeniom, także tym mało znanym. Dlatego mamy wrażenie czytania swoistego kompendium na ten temat. Przykładowo wgłębiamy się w islam i wraz z derwiszami wirujemy w szalonym tańcu, z głową pełną mądrości Rumiego. Towarzyszymy także autorowi w próbie zrozumienia realian i ich wiary w UFO i spróbujemy znaleźć równowagę po zapoznaniu się z taoizmem.
Eric Weiner na szczęście nie próbuje zmieniać swojego stylu. "Poznam sympatycznego Boga" czyta się równie wartko, jak jej poprzedniczkę. Ironia i ogromne poczucie humoru dalej królują. Tym samym niejednokrotne są wybuchy śmiechu. Nie chcąc czuć na sobie podejrzanych spojrzeń, lepiej czytać ją we własnych czterech ścianach. Jedyne negatywne spostrzeżenia jakie mogę mieć, to specyficzny – a na pewno niebanalny – dobór religii. Jednego brakuje (tego co bardziej fascynuje), w zamian coś innego by się wymazało.
W "Poznam sympatycznego Boga" wyruszamy w podróż po najważniejszych, ale – z naszego punktu widzenia - także bardzo osobliwych wierzeniach. Autorowi towarzyszy pragnienie odszukania wiary skrojonej na miarę jego podejścia do życia. "Skoro możemy wybrać przywódców, taryfę w telefonii komórkowej i pastę do zębów, czemu nie mielibyśmy wybrać sobie Boga?".
Przyglądamy się w...
2012-09-30
2012-10-04
2012-10-21
2012-12-28
2012-08-09
Ta niezwykle komiczna i jednocześnie inteligentnie prowadzona, momentami ironiczno-cyniczna niby-powieść zaprowadza nas w przeróżne ciekawe miejsca. Ukazuje nam miejsca pożądane przez turystów i takie, do których odwiedzenia niekoniecznie nam się śpieszy. Autor niezwykle ciekawie prowadzi nas przez przeróżne światy, zapoznając jednocześnie w podejściem do życia różnych narodów. Z iście reporterskim zacięciem pokazuje nam ludzi, którzy mają zupełnie inne życie. I w każdej osobie próbuje odszukać jego receptę na zadowolenie z życia.
Eric Weiner przedstawiając nam inne kultury, prowadzi jednocześnie przemyślenia nad własnym życiem. Im dalej prowadzą go podróżnicze ścieżki, tym więcej podsumowań i ciekawych spostrzeżeń."Geografię szczęścia" niekoniecznie można uznać za swoisty przewodnik z wypisaną receptą, gdzie mamy pojechać, gdy nie czujemy się dobrze. W gruncie rzeczy ten tytuł sprowadza się do paru mądrych tez, które wynikają z przeprowadzanych przez autora obserwacji i rozmów. Logicznie myślący człowiek dojdzie do nich bez sięgnięcia do tej pozycji. Ale mimo wszystko warto ją przeczytać, bo to niezwykle ciekawy przekrój ludzkiej mentalności i opis wspaniałych miejsc oraz rozmowy z ciekawymi ludźmi. Ale uwaga: wciągnie ona już od pierwszych zdań.
Ta niezwykle komiczna i jednocześnie inteligentnie prowadzona, momentami ironiczno-cyniczna niby-powieść zaprowadza nas w przeróżne ciekawe miejsca. Ukazuje nam miejsca pożądane przez turystów i takie, do których odwiedzenia niekoniecznie nam się śpieszy. Autor niezwykle ciekawie prowadzi nas przez przeróżne światy, zapoznając jednocześnie w podejściem do życia różnych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Czytając dziennik oczekuję się wielu subiektywnych wrażeń. Na niej także tutaj jest miejsce. Ale zdecydowanie za dużo miejsca autorka poświęca "przewodnikowej" teorii. Można by powiedzieć, że próbuje nam pięknie zobrazować co widzi, co jest dla niej skarbem architektury. To sprawia, że z książką można by niemal chodzić po tych okolicach i zwiedzać. Niemniej lepszym posunięciem byłoby po prostu wydać tę książkę z ilustracjami kolorowymi. Czarno-białe fotografie nie oddają piękna natury i architektury Toskanii. Człowiek, który nie był w miejscach opisywanych przez autorkę nie będzie tym regionem tak bardzo zachwycony, by zaraz wsiąść w jakikolwiek środek transportu i zobaczyć te miejsca na własne oczy. Może wydawcy (zgodnie ze zdaniem pani Capponi) nie chcieli, by w te miejsca napłynęła fala turystów?
Czytając dziennik oczekuję się wielu subiektywnych wrażeń. Na niej także tutaj jest miejsce. Ale zdecydowanie za dużo miejsca autorka poświęca "przewodnikowej" teorii. Można by powiedzieć, że próbuje nam pięknie zobrazować co widzi, co jest dla niej skarbem architektury. To sprawia, że z książką można by niemal chodzić po tych okolicach i zwiedzać. Niemniej lepszym...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to