-
ArtykułyHeather Morris pozdrawia polskich czytelnikówLubimyCzytać3
-
ArtykułyTajemnice Wenecji. Wokół „Kochanka bez stałego adresu” Carla Fruttera i Franca LucentiniegoLubimyCzytać2
-
ArtykułyA.J. Finn po 6 latach powraca z nową książką – rozmowa z autorem o „Końcu opowieści”Anna Sierant1
-
ArtykułyZawsze interesuje mnie najgorszy scenariusz: Steve Cavanagh opowiada o „Adwokacie diabła”Ewa Cieślik1
Biblioteczka
2012-12-07
2013-08-30
2013-10-13
Podtytuł jest mocno reklamujący – sugerujący coś wielkiego i wiele obiecujący. Owszem, autor opisuje to, co zostało nam okładką przekazane. Nie ma jednak tak wielkiego zaskoczenia. I jest to jednak książką trochę o czymś innym. A mianowicie podczas czytania towarzyszymy Hemmingowi i jego przyjacielowi w organizowaniu wystaw ich obrazów; naturokultów czy też farboczuć. Jest to tytuł o tym, jak dwóch Brytyjczyków (jak zwykle towarzyszy nam niezawodne brytyjskie poczucie humoru)czuje się na Bliskim Wschodzie w przeddzień inwazji USA na Irak.
Przez znaczną część wspomnień można mieć wrażenie, że słowa w tej historii mogły zostać spisane z dowolnego „spokojnego” miejsca na ziemi, na chłodno - jakby autor nie był w miejscach, które opisuje.
Nic odkrywczego. Tym bardziej, że mam wrażenie, iż autor wiele zostawia dla siebie. Nie dowiemy się wiele o Omanie, Jemenie, Izaraelu, czy samym Bagdadzie, do którego zmierza cała ta historia. A przejechanie przez Półwysep Arabski zajmuje bohaterom nieco więcej niż jeden dzień. Nie jest to chlubne chcąc opisać życie w tamtym rejonie.
Grzechem byłoby stwierdzić, że książka jest kompletnie bezwartościowa. Autor przykładowo próbuje zilustrować, jaki wpływ miała Al-Dżazira na światopogląd.Spotyka się z ludźmi (także z sułtanem Omanu, czy amerykańskimi G.I.), próbuje poznać ich rozrywkowe życie i słucha ich poglądów.Można jednak mieć wrażenie brnięcia przez stereotypy.
Podtytuł jest mocno reklamujący – sugerujący coś wielkiego i wiele obiecujący. Owszem, autor opisuje to, co zostało nam okładką przekazane. Nie ma jednak tak wielkiego zaskoczenia. I jest to jednak książką trochę o czymś innym. A mianowicie podczas czytania towarzyszymy Hemmingowi i jego przyjacielowi w organizowaniu wystaw ich obrazów; naturokultów czy też farboczuć. Jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-09-01
W tekście widać wielką spostrzegawczość autorki. Bardzo dogłębnie porusza ona temat prawdziwych Indii. Wiele ciekawych informacji. Od niektórych opowiadań wprost nie można się oderwać. Niektóre nie są już tak bardzo wciągające.
W tekście widać wielką spostrzegawczość autorki. Bardzo dogłębnie porusza ona temat prawdziwych Indii. Wiele ciekawych informacji. Od niektórych opowiadań wprost nie można się oderwać. Niektóre nie są już tak bardzo wciągające.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-10-18
Wobec tej pozycji miałam chyba wygórowane oczekiwania. Może to przez fakt, że bardzo długo nie mogłam jej dostać. A wiadomo, że dobro słabo dostępne równa się większej chęci jego nabycia. Nie wiem czy to tylko mój punkt widzenia, ale kilka razy miałam wrażenie, że czytam fantastykę. Niemniej książka nie jest zbyt głęboko przemyślana, czasami można mieć wrażenie, że pisana była na kolanie. Należy raczej do cyklu: przeczytać, trochę się pośmiać, zapomnieć i nie chcieć do niej sięgać ponownie.
Wobec tej pozycji miałam chyba wygórowane oczekiwania. Może to przez fakt, że bardzo długo nie mogłam jej dostać. A wiadomo, że dobro słabo dostępne równa się większej chęci jego nabycia. Nie wiem czy to tylko mój punkt widzenia, ale kilka razy miałam wrażenie, że czytam fantastykę. Niemniej książka nie jest zbyt głęboko przemyślana, czasami można mieć wrażenie, że pisana...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-03-31
Dwadzieścia siedem dni wędrówki śladami średniowiecznych pielgrzymów. Około osiemset kilometrów spotkań, trudów drogi i rozmyślań nad własnym charakterem i postępowaniem.
Nie jest to jednak książka czysto katolicka. Owszem, Sokolikowie są religijnymi ludźmi i wyruszają tą trasą między innymi właśnie z powodów religijnych. W książce jest jednak wiele miejsca dla samego kraju, jakim jest Hiszpania. Postaci legendarne i historyczne, zwyczaje mieszkańców tego kraju a także charakterystyka ludzi spotkanych podczas pielgrzymki. A to wszystko sprawia, że i dla ludzi mniej "kościelnych" pozycja ta może okazać się niezwykle ciekawą skarbnicą wiedzy.
W "Do Santiago" wiele miejsca poświęca się sprawom praktycznym. Autorzy za wzór wzięli Codex Calixtinus, pragnąc jednocześnie porównać jego treść z rzeczywistością i współczesnością. Sprawdzają prawdziwość zawartych w nim rad i informacji. Tym samym książka jest niezwykle przydatna jeśli ktoś w najbliższym czasie sam planuje wybrać się podobną trasą.
Drobna rada ode mnie na koniec: należy uważać, gdyż pasja Sokolików jest zaraźliwa. Książka jest niezwykle inspirująca i motywująca. Już podczas czytania Droga zaczyna wołać. Nabiera się ochoty, by samemu odwiedzić opisane miejsca, by samemu przeżyć to samo, co autorzy. I zastanowić się nad samym sobą.
Dwadzieścia siedem dni wędrówki śladami średniowiecznych pielgrzymów. Około osiemset kilometrów spotkań, trudów drogi i rozmyślań nad własnym charakterem i postępowaniem.
Nie jest to jednak książka czysto katolicka. Owszem, Sokolikowie są religijnymi ludźmi i wyruszają tą trasą między innymi właśnie z powodów religijnych. W książce jest jednak wiele miejsca dla samego...
2012-11-08
W "Poznam sympatycznego Boga" wyruszamy w podróż po najważniejszych, ale – z naszego punktu widzenia - także bardzo osobliwych wierzeniach. Autorowi towarzyszy pragnienie odszukania wiary skrojonej na miarę jego podejścia do życia. "Skoro możemy wybrać przywódców, taryfę w telefonii komórkowej i pastę do zębów, czemu nie mielibyśmy wybrać sobie Boga?".
Przyglądamy się w niej dogłębnie wielu wierzeniom, także tym mało znanym. Dlatego mamy wrażenie czytania swoistego kompendium na ten temat. Przykładowo wgłębiamy się w islam i wraz z derwiszami wirujemy w szalonym tańcu, z głową pełną mądrości Rumiego. Towarzyszymy także autorowi w próbie zrozumienia realian i ich wiary w UFO i spróbujemy znaleźć równowagę po zapoznaniu się z taoizmem.
Eric Weiner na szczęście nie próbuje zmieniać swojego stylu. "Poznam sympatycznego Boga" czyta się równie wartko, jak jej poprzedniczkę. Ironia i ogromne poczucie humoru dalej królują. Tym samym niejednokrotne są wybuchy śmiechu. Nie chcąc czuć na sobie podejrzanych spojrzeń, lepiej czytać ją we własnych czterech ścianach. Jedyne negatywne spostrzeżenia jakie mogę mieć, to specyficzny – a na pewno niebanalny – dobór religii. Jednego brakuje (tego co bardziej fascynuje), w zamian coś innego by się wymazało.
W "Poznam sympatycznego Boga" wyruszamy w podróż po najważniejszych, ale – z naszego punktu widzenia - także bardzo osobliwych wierzeniach. Autorowi towarzyszy pragnienie odszukania wiary skrojonej na miarę jego podejścia do życia. "Skoro możemy wybrać przywódców, taryfę w telefonii komórkowej i pastę do zębów, czemu nie mielibyśmy wybrać sobie Boga?".
Przyglądamy się w...
2012-09-30
2012-08-09
Ta niezwykle komiczna i jednocześnie inteligentnie prowadzona, momentami ironiczno-cyniczna niby-powieść zaprowadza nas w przeróżne ciekawe miejsca. Ukazuje nam miejsca pożądane przez turystów i takie, do których odwiedzenia niekoniecznie nam się śpieszy. Autor niezwykle ciekawie prowadzi nas przez przeróżne światy, zapoznając jednocześnie w podejściem do życia różnych narodów. Z iście reporterskim zacięciem pokazuje nam ludzi, którzy mają zupełnie inne życie. I w każdej osobie próbuje odszukać jego receptę na zadowolenie z życia.
Eric Weiner przedstawiając nam inne kultury, prowadzi jednocześnie przemyślenia nad własnym życiem. Im dalej prowadzą go podróżnicze ścieżki, tym więcej podsumowań i ciekawych spostrzeżeń."Geografię szczęścia" niekoniecznie można uznać za swoisty przewodnik z wypisaną receptą, gdzie mamy pojechać, gdy nie czujemy się dobrze. W gruncie rzeczy ten tytuł sprowadza się do paru mądrych tez, które wynikają z przeprowadzanych przez autora obserwacji i rozmów. Logicznie myślący człowiek dojdzie do nich bez sięgnięcia do tej pozycji. Ale mimo wszystko warto ją przeczytać, bo to niezwykle ciekawy przekrój ludzkiej mentalności i opis wspaniałych miejsc oraz rozmowy z ciekawymi ludźmi. Ale uwaga: wciągnie ona już od pierwszych zdań.
Ta niezwykle komiczna i jednocześnie inteligentnie prowadzona, momentami ironiczno-cyniczna niby-powieść zaprowadza nas w przeróżne ciekawe miejsca. Ukazuje nam miejsca pożądane przez turystów i takie, do których odwiedzenia niekoniecznie nam się śpieszy. Autor niezwykle ciekawie prowadzi nas przez przeróżne światy, zapoznając jednocześnie w podejściem do życia różnych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-09-05
Książka bardzo nierówna. Przy czytaniu niektórych opowiadań - popłakana ze śmiechu. Przy niektórych - znudzona. Niektóre można połknąć w pięć minut.
Nie do końca chyba zrozumiałam koncepcję doboru tekstów. Jest tutaj kilka takich, których bym się nie spodziewała, czytając książkę z sekcji podróżniczej.
Najlepsze opowiadania na początku i na końcu, zupełnie jakby miały zachęcić / podnieść ogólną ocenę książki. W całości może i nie poraża, ale czyta się bardzo dobrze.
Książka bardzo nierówna. Przy czytaniu niektórych opowiadań - popłakana ze śmiechu. Przy niektórych - znudzona. Niektóre można połknąć w pięć minut.
Nie do końca chyba zrozumiałam koncepcję doboru tekstów. Jest tutaj kilka takich, których bym się nie spodziewała, czytając książkę z sekcji podróżniczej.
Najlepsze opowiadania na początku i na końcu, zupełnie jakby miały...
2012-09-10
Początkowo zapowiadała się ciekawie. Im dalej, tym - niestety - gorzej. Należę do osób, które (z czystej ciekawości) doczytają książkę do końca, nawet, gdy nie należy do najlepszych. W sumie w tym wypadku to poniekąd strata czasu.
Autorowi zdarzało się podawać błędne dane. I to w związku z krajem, w którym się wychował. W tekście widać jego nonszalancję i "trudny" charakter - co się odbija na odbiorze. Lubię brytyjski humor, ale niektóre fragmenty wcale nie śmieszą, a wręcz zniesmaczają.
Rozdział o Ukrainie - nieporozumienie. Można mieć wrażenie, że cała ta "historia" jest zmyślona. Korea - im głębiej w rozdział, tym bardziej prześladowała mnie myśl: ale przecież to już gdzieś kiedyś czytałam (artykuł w popularnym tygodniku opiniotwórczym na temat zorganizowanych wycieczek do tego kraju). Ostatni rozdział, o powrocie do miejsca, gdzie się wychował - nudny, nieciekawy i można powiedzieć zbędny.
Tytuł nieadekwatny do dobranego materiału. Spodziewałam się innych państw. Miejsca, które autor odwiedzał choćby w USA zawierają się w regułce tanatoturystyki, ale czy to na pewno piekło? miejsca odradzane?
Cokolwiek by nie powiedzieć, książka jest lekko napisana. W zamyśle z wielkim poczuciem humoru. Jednak odbiór może być różny.
Początkowo zapowiadała się ciekawie. Im dalej, tym - niestety - gorzej. Należę do osób, które (z czystej ciekawości) doczytają książkę do końca, nawet, gdy nie należy do najlepszych. W sumie w tym wypadku to poniekąd strata czasu.
Autorowi zdarzało się podawać błędne dane. I to w związku z krajem, w którym się wychował. W tekście widać jego nonszalancję i "trudny"...
"Ucho na świat" to zgrupowane wywiady z postaciami, które niekoniecznie żyją z muzyki. Pomysł Katarzyny i Krzysztofa Świdraków, by stworzyć dźwiękową widokówkę ze świata w postaci rozmów z podróżnikami, muzykami, sportowcem, aktorem czy dziennikarzami uważam za dość ciekawy. Książka ta tym samym otwiera nam oczy na kilka spraw. Niby rozmówcy zwracają uwagę na oczywistości, ale tak naprawdę nie wszyscy mamy czas, aby się nad tym dogłębnie zastanowić. "Ucho na świat" daje nam właśnie taką szansę.
Autorzy z całą pewnością chcieli czytelnikom przedstawić świat dźwięków jak najbardziej rzetelnie. Czasem jednak gorliwość może się okazać niezbyt dobrą sprawą. "Ucho na świat" to nie tylko zebranie światów widzianych oczyma Martyny Wojciechowskiej, Jerzego Stuhra, Czesława Mozila czy wspomnianego wyżej Krzysztofa Hołowczyca. To także krótkie informacje przekazywane "ustami" fizyka, antropologa kulturowego i historyka sztuki, powplatane między rozmowy. Nie powiem, znajduje się tutaj parę ciekawych informacji, ale jako humanistka podstawowe informacje techniczno-dźwiękowe uważam za całkowicie zbędne.
Trudno jednoznacznie ocenić tę pozycję. Same wywiady uważam za mocno nierówne. Powtarzają się te same pytania, odpowiedzi niekiedy są bardzo podobne. Autorzy zupełnie niepotrzebnie stosują irytujące wtrącenia. Poziom niejednego pytania także pozostawia wiele do życzenia, niarzadko przerywano wątek, by zacząć od zupełnie innej strony. Nieco przewrotnie to właśnie dyskusje z najmniej znanymi postaciami są najbardziej interesujące i rzeczowe. Wiele ciekawych anegdot, mocnych przemyśleń i wspaniałych wspomnień. Mimo wszystko bardzo ciekawe doświadczenie czytelnicze.
"Ucho na świat" to zgrupowane wywiady z postaciami, które niekoniecznie żyją z muzyki. Pomysł Katarzyny i Krzysztofa Świdraków, by stworzyć dźwiękową widokówkę ze świata w postaci rozmów z podróżnikami, muzykami, sportowcem, aktorem czy dziennikarzami uważam za dość ciekawy. Książka ta tym samym otwiera nam oczy na kilka spraw. Niby rozmówcy zwracają uwagę na oczywistości,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to