Biblioteczka
2024-04-23
2024-04-21
2024-04-21
2024-04-12
2024-04-11
2024-04-10
Próbuję zrozumieć mój problem z „Jak wykiwać Hollywood”. Dlaczego? Czytałam ją z długimi przerwami ponad pół roku, chociaż jej fabuła była bez zarzutu i początkowo byłam zachwycona historią osadzoną w świecie celebrytów. Warto zaznaczyć, że autorka jest znawczynią tematu i stąd wykreowała swoim bohaterom kariery na tyle dobrze opisane, że czułam jakbym czytała o prawdziwych aktorach książkę z elementami biograficznymi. Dodatkowo polubiłam Grey i Ethana, bo byli ludzcy ze swoimi niedoskonałościami i wątpliwościami, a ich zachowanie sprawiało, że czułam, jakbym czytała o realnych osobach.
Wydaje mi się, że dużym minusem książki (albo ja jestem problemem) jest narracja trzecioosobowa. Przez nią, chociaż dużo dowiadujemy się o charakterach i historii głównych bohaterów z opisów ich zachowań i doświadczeń, trudno ich w pełni poznać. To wpływa też w zaangażowanie w śledzeniu ich losów. Drugim minusem było to, że początek był obiecujący – dostałam i humor i emocje, a nagle akcja zwolniła i skoncentrowała się na wątpliwościach głównych bohaterów.
Uważam przy tym, że marketing „Jak wykiwać Hollywood” nie pasuje do charakteru, a wręcz gatunku książki. I mówię tu i o edycji polskiej jak i o oryginale. Dostajemy kolorową, wesołą okładkę, która skrywa bardziej dramat obyczajowy niż romans. Poruszane tematy to między innymi: depresja, uzależnienia, terapia, opieka na dziećmi po rozwodzie i trudne relacje z rodzicami.
Próbuję zrozumieć mój problem z „Jak wykiwać Hollywood”. Dlaczego? Czytałam ją z długimi przerwami ponad pół roku, chociaż jej fabuła była bez zarzutu i początkowo byłam zachwycona historią osadzoną w świecie celebrytów. Warto zaznaczyć, że autorka jest znawczynią tematu i stąd wykreowała swoim bohaterom kariery na tyle dobrze opisane, że czułam jakbym czytała o prawdziwych...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-10
Książka na jeden wieczór – wciąga, intryguje i sprawia, że chciałabym przeczytać kolejne części, ale… Poza tym, że lektura powieści J. L. Barnes sprawiła mi dużą przyjemność, po zakończeniu muszę zrobić rachunek sumienia. Aby nie było wątpliwości – zdaję sobie sprawę, że to książka dla nastolatków.
Po pierwsze, przemawia do mnie zamysł na fabułę. Jako czytelnik zdaję sobie sprawę, że przedstawione wydarzenia nie mają racji bytu w rzeczywistości, są wręcz takim „realizmem magicznym”, ale dałam się porwać intrydze i chęci poznania rozwiązania. Niestety, wszystko dzieje się szybko, czasami wręcz miałam wrażenie, że autorka nie chcąc/ nie potrafiąc opisywać niektórych scen, nadmiernie przeskakiwała czasowo w chwilach, gdzie powinniśmy odczuwać największe napięcie. Przez to muszę stwierdzić, że nie miałam czasu się znudzić, ale też w pełni zaangażować.
Po drugie, jednak jest tu to, co w kryminałach młodzieżowych nieznośne, czyli wymuszony wątek romantyczny, a patrząc na inne książki autorki – dodatkowo „trójkąt” miłosny. I ja w pełni podkreślam słowo wymuszony, bo J. L. Barnes nie poświęca za dużo wysiłku, abym miała wierzyć w rozterki głównej bohaterki lub podstawy jej zainteresowana którymkolwiek z chłopaków. Główna bohaterka, Cassie w sumie nas informuje, że te wątpliwości ma. Ja bym jej doradziła, że wszystko jedno, bo jeden i drugi są papierowymi bohaterami, którzy tylko na pozór są swoimi przeciwieństwami. W książce za to najbardziej z postaci przypadły mi do gustu: Sloane – współlokatorka Cassie, która rzuca statystykami i ciekawostkami jak z rękawa oraz Lia, która była bezkarna w swoim wkładaniu nosa w nie swoje sprawy i gaszeniu osób wokół.
Konkludując, sięgnę po następne części, lecz z mniejszym zapałem. Poczekam aż pojawią się na legimi.
Książka na jeden wieczór – wciąga, intryguje i sprawia, że chciałabym przeczytać kolejne części, ale… Poza tym, że lektura powieści J. L. Barnes sprawiła mi dużą przyjemność, po zakończeniu muszę zrobić rachunek sumienia. Aby nie było wątpliwości – zdaję sobie sprawę, że to książka dla nastolatków.
Po pierwsze, przemawia do mnie zamysł na fabułę. Jako czytelnik zdaję...
2024-04-09
Tłumaczenie tej książki woła o pomstę do nieba!!! Nie powinna zostać wydana przed dokładnie przeprowadzoną redakcją i czuję frustrację, że niektóre wydawnictwa dalej oszczędzają akurat na przekładzie (naprawdę wolałabym nie mieć barwionych brzegów i widzieć dziesiątek influencerów promujących tę pozycję, a za to pozbyć się niezrozumiałych fragmentów i kalki z angielskiego). Moim zdaniem i my czytelnicy i sama powieść zasługują na otrzymanie nowego, poprawionego przekładu.
Przy tym sama treść jest zaskakująca – wydaje mi się i mam taką nadzieję, że może się intrygująco rozwinąć w kolejnych tomach. Mam tylko zarzut, bo przy tym jak gruba jest to pozycja, powinno się w niej znaleźć miejsce na lepszy opis świata fantastycznego. Brakowało mi czasami kontekstu, jak przykładowo: źródła mocy głównej bohaterki, blizny, kim są zwaśnione rody, itd., więc trudno mi się było w pełni wczuć. Dodatkowo przez te luki, trudno zrozumieć, dlaczego Oraya podczas turnieju aż tak dobrze sobie radzi. Końcówka była za to za szybka (chociaż i tak czuję się trochę zmęczona książką przez jej tłumaczenie). Wątek romantyczny mnie nie przekonał, ale liczę na lepsze rozwinięcie w drugim tomie.
Tłumaczenie tej książki woła o pomstę do nieba!!! Nie powinna zostać wydana przed dokładnie przeprowadzoną redakcją i czuję frustrację, że niektóre wydawnictwa dalej oszczędzają akurat na przekładzie (naprawdę wolałabym nie mieć barwionych brzegów i widzieć dziesiątek influencerów promujących tę pozycję, a za to pozbyć się niezrozumiałych fragmentów i kalki z angielskiego)....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-08
2024-04-05
Moim zdaniem niestety przerost formy nad treścią. Na początku próbowałam się wczuć, szukać drugiego dna, ale z czasem zrozumiałam, że przesłania opowiadań są bardzo proste (wręcz banalne). Przy tym sposób ich przedstawienia jest niekiedy na tyle przesadny, że miałam momenty frustracji, złości, że tracę swój czas. W opowiadaniach najbardziej cenię sobie, co mogę wyczytać między wierszami, więc im bardziej oszczędne w formie opowiadanie w zbiorze, tym bardziej mi się podobało.
Moim zdaniem niestety przerost formy nad treścią. Na początku próbowałam się wczuć, szukać drugiego dna, ale z czasem zrozumiałam, że przesłania opowiadań są bardzo proste (wręcz banalne). Przy tym sposób ich przedstawienia jest niekiedy na tyle przesadny, że miałam momenty frustracji, złości, że tracę swój czas. W opowiadaniach najbardziej cenię sobie, co mogę wyczytać...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-08
2024-04-05
2024-03-26
2024-03-22
2024-02-27
2024-02-22
2024-02-25
2024-02-15
2024-02-14
2024-02-07
Ta książka ma swoje mocne i słabe strony. Jest na pograniczu gatunków, tylko w ogólnym rozrachunku jako thriller wypada słabo ze względu na dosyć przewidywalna zagadkę, a jako literatura piękna – nie jest niczym nowym, a wręcz można odczuć nadmiar tematów współcześnie istotnych społecznie. Kiedy porusza się dziesięć tematów, łatwo zatracić przekaz. Okładka książki informuje nas, że autorka „snuje ważną opowieść o sytuacji kobiet, o ich prawach, ciałach i o ich sile”, a za to potem bardziej podkreśla historię o potencjalnej niewinności czarnoskórego chłopaka i elitach, którym było na rękę wsadzenie go na ponad 20 lat do więzienia. Uważam, że przekaz zaplanowany przez autorkę w pewnym momencie się rozmywa. A przy tym, z jednej strony pisze o sile kobiet, a z drugiej współlokatorka Thalii, która ją okrada jest biedną Ukrainką (pogłębiając stereotypy o kobietach ze Wschodniej Europy).
Wracając jednak do samej lektury. Po pierwsze, na początku czytało mi się tę książkę wspaniale, wręcz nie mogłam się oderwać. Autorka wprowadza nas w klimat z motywami „dark akademia” – w latach 90. Główna bohaterka, Bodie uczęszczała do elitarnej szkoły z internatem. Poprzez retrospekcje dowiadujemy się o morderstwie 17-letniej Thalii oraz wątpliwościach, czy odsiadujący wyrok Omar faktycznie dokonał zbrodni. Potem tempo niestety siadło. Wkradł się chaos i mam wrażenie, że przytłoczyła mnie ilość wątków pobocznych, które nie były ani istotne dla przekazu, ani dla fabuły. Dodatkowo niektóre z nich nie zostały dokończone (chociażby wątek byłego męża Bodie).
Na pewno za to lektura zachęca mnie do przeczytania „Wierzyliśmy jak nikt”, bo bardzo odpowiada mi styl autorki. Samą książkę „Mam do pana kilka pytań określiłabym jako”: chcę Wam coś przekazać, ale nie umiem się w pełni wysłowić, stąd uważam, że jest tu dużo niewykorzystanego potencjału.
Ta książka ma swoje mocne i słabe strony. Jest na pograniczu gatunków, tylko w ogólnym rozrachunku jako thriller wypada słabo ze względu na dosyć przewidywalna zagadkę, a jako literatura piękna – nie jest niczym nowym, a wręcz można odczuć nadmiar tematów współcześnie istotnych społecznie. Kiedy porusza się dziesięć tematów, łatwo zatracić przekaz. Okładka książki informuje...
więcej Pokaż mimo to