Mimo moich mieszanych uczuć do bohaterów (głównie bohaterki),czytało się dość przyjemnie.

Mimo moich mieszanych uczuć do bohaterów (głównie bohaterki),czytało się dość przyjemnie.

Fajna lekka książka,idealna dla młodzieży.Relacja głównych bohaterów rozwijała się idealnym tempem. Pokochałam ta małomiasteczkowość.

Fajna lekka książka,idealna dla młodzieży.Relacja głównych bohaterów rozwijała się idealnym tempem. Pokochałam ta małomiasteczkowość.

Szczerze mówiąc nudna ta książka, choć pomysł nawet ciekawy. Bohaterowie bez charakteru, fabuła w zasadzie stoi w miejscu.

Choć książka ma lekki język i czyta się swobodnie i szybko to nie ma się czym zachwycać. Takie nijakie romansidło...

Szczerze mówiąc nudna ta książka, choć pomysł nawet ciekawy. Bohaterowie bez charakteru, fabuła w zasadzie stoi w miejscu.

Choć książka ma lekki język i czyta się swobodnie i szybko to nie ma się czym zachwycać. Takie nijakie romansidło...

Annie jest, urocza, nieśmiała, niewinna. Jest przez to ulubienicą miasteczka, każdy ją kocha i chce chronić. Łatka „aniołka” tak do niej przywarła, że Annie nie wyobraża sobie innego życia, niż takie jakie powinna wieść, czyli zostać żoną i matką. Jednak jej nieśmiałość stanowi przeszkodę nie do przeskoczenia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Will jest ochroniarzem przyszłej bratowej Annie. Jest przystojny, męski i wytatuowany. Do niego też przywarła łatką, ale bad boy’a. Do tego jest zagorzałym przeciwnikiem małżeństwa i związków.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Obydwoje mają do siebie słabość, ale starannie to ukrywają. Wiedza, że do siebie nie pasują, bo niby aniołek mógłby być z bad boy’em? A mimo że Annie czuję niepohamowane skrępowanie przed każdym mężczyzna, przy Will’u czuję się swobodnie. Wie że między nimi nic nie może się wydarzyć, dlatego przystaje na pomysł przyszłej bratowej i prosi Will’a o lekcje randkowania.

Uroczo było się im przyglądać jak kluczą wokół siebie. Jako czytelnik wiemy od samego początku w jaką stronę to zmierza, ale mimo to naprawdę ciekawie było im się przyglądać. Kibicowałam im cały czas. Will to ideał, facet jakiego każda kobieta chciała by mieć. Nie tylko wie jak podejść do kobiety, jak ją zdobyć, ale i wykazuje się ogromem szacunku i wsparcia. Pomaga Annie nabrać pewności siebie i odkleić łatkę „grzecznej dziewczynki”. Mimo że obydwoje mają inne priorytety, bohaterów ciągnie do siebie i pomału pokonują swoje obawy i walczą o własne szczęście.

Gwarantuję, że „Practice makes perfect” to idealny, lekki, przyjemny i niezwykle uroczy małomiasteczkowy romans w stylu słów burn, w którym nie brak humoru i w którym się zakochacie! Jest to kolejna część „When in Rome. Rzymskie wakacje”, która to historia była również świetna! Nie mogę się doczekać aż poznam losy dwóch pozostałych sióstr Annie 🥰

Współpraca reklamowa Wydawnictwo Hype

Annie jest, urocza, nieśmiała, niewinna. Jest przez to ulubienicą miasteczka, każdy ją kocha i chce chronić. Łatka „aniołka” tak do niej przywarła, że Annie nie wyobraża sobie innego życia, niż takie jakie powinna wieść, czyli zostać żoną i matką. Jednak jej nieśmiałość stanowi przeszkodę nie do przeskoczenia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Will jest ochroniarzem przyszłej bratowej Annie. Jest...

Już po kilku stronach wiedziałam, że to kolejny tom z serii ... No I mialam rację
Pierwszy raz w życiu przeczytalam książkę nie czytając poprzednich i dziwnie mi z tym
Podoba mi się klimat miasteczka, plotka szybsza niż telefon, spotkania miasta itd
👍
Noah i Amelia ... Ich historię też przeczytam

Już po kilku stronach wiedziałam, że to kolejny tom z serii ... No I mialam rację
Pierwszy raz w życiu przeczytalam książkę nie czytając poprzednich i dziwnie mi z tym
Podoba mi się klimat miasteczka, plotka szybsza niż telefon, spotkania miasta itd
👍
Noah i Amelia ... Ich historię też przeczytam

Świetny humor, super historia i postaci które się kocha!

Świetny humor, super historia i postaci które się kocha!

Na początku było okropnie. Główna bohaterka była... dziwna. Czułam się dziwnie również przez to, jak wszyscy reagowali na Willa. Później kiedy wreszcie zaczęła być sobą bardziej ją polubiłam. Ponadto Will, biedna, skrzywdzona piesina – czyli dobry przepis na męża książkowego

Na początku było okropnie. Główna bohaterka była... dziwna. Czułam się dziwnie również przez to, jak wszyscy reagowali na Willa. Później kiedy wreszcie zaczęła być sobą bardziej ją polubiłam. Ponadto Will, biedna, skrzywdzona piesina – czyli dobry przepis na męża książkowego

Tak urocza, przyjemna książka,postaci zabawne inteligentne i ciekawe.Anabanana i Will są cudowni,świetnie napisane postacie.Miasti Rzym zaskoczyło mnie po raz drugi,chce tam wrócić.

Tak urocza, przyjemna książka,postaci zabawne inteligentne i ciekawe.Anabanana i Will są cudowni,świetnie napisane postacie.Miasti Rzym zaskoczyło mnie po raz drugi,chce tam wrócić.

Nie, nie i nie. Książka jest słaba, mdła, tłumaczenie okropne, a przedstawienie historii z obu stron zabija suspens. To było jak czytanie historii rodem z Hallmarku, ale w takiej najbardziej drewnianej wersji. Chociaż cieszę się, że przeczytałam do końca, bo ostatecznie wszyscy ze sobą porozmawiali i rozwiązali swoje problemy i całe to wścibskie miasteczko z piekła rodem nie było znowu takie najgorsze. Ale w ogóle nie wierzę w tak błyskawiczną przemianę głównej bohaterki.
Sprawdziłam, że dwa lata temu przeczytałam inną książkę tej autorki i też mi się nie podobała. Od teraz wiem, że nic więcej od niej nie czytam. Nie polecam, bo nawet dobrych "momentów" nie było.

Nie, nie i nie. Książka jest słaba, mdła, tłumaczenie okropne, a przedstawienie historii z obu stron zabija suspens. To było jak czytanie historii rodem z Hallmarku, ale w takiej najbardziej drewnianej wersji. Chociaż cieszę się, że przeczytałam do końca, bo ostatecznie wszyscy ze sobą porozmawiali i rozwiązali swoje problemy i całe to wścibskie miasteczko z piekła rodem...

Po rozczarowaniu pierwszą częścią postanowiłam, że mimo wszystko dam szansę autorce i... no niestety się rozczarowałam.
Kolejny raz dostałam sztampowy, przewidywalny romans, do którego zostali wrzuceni poboczni bohaterowie, by było jeszcze bardziej schematycznie. Choć główna bohaterka irytowała mnie trochę mniej niż Amelia, to też nie zapałałam do niej sympatią.
Liczyłam na więcej humoru, więcej tytułowych "lekcji randkowania", a dostałam słabą opowiastkę, którą mogę streścić w trzech zdaniach.
Tak jak w poprzedniej części brakowało mi emocji, uczucia między bohaterami (mimo zapewnień autorki, wcale nie widziałam tego uczucia między bohaterami),chęci, by im kibicować.
W podziękowaniach autorka zapewnia nas, że jeszcze zabierze nas do Rzymu, sądząc po ostatnich rozdziałach nietrudno się domyślić, kto będzie bohaterem. Ale ja już autorce podziękuję, kompletnie nie w moim guście.

Po rozczarowaniu pierwszą częścią postanowiłam, że mimo wszystko dam szansę autorce i... no niestety się rozczarowałam.
Kolejny raz dostałam sztampowy, przewidywalny romans, do którego zostali wrzuceni poboczni bohaterowie, by było jeszcze bardziej schematycznie. Choć główna bohaterka irytowała mnie trochę mniej niż Amelia, to też nie zapałałam do niej sympatią.
Liczyłam na...