-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
2021-06-20
2020-12-29
2020-12-31
www.swiatmiedzystronami.blogspot.com
To kolejna z pozycji, która przyciągnęła moją uwagę nie tyle opisem ile... okładką! Z reguły nie oceniam książek właśnie po niej, ale niektóre mają w sobie coś, co powoduje, że nie ważne co jest w środku, to chcę ją mieć i przeczytać. Zazwyczaj jest to jak najlepsza reakcja i po skończeniu gratuluję sama sobie, że dałam przyciągnąć swoje oko. Jednak dobrze wiemy, że nie wszystko złoto co się świeci i bywa, że niesamowita okładka skrywa totalne dno. Przyjęłam zasadę, że bardzo często się to zdarzać nie może...
Jak się okazuje, Konrad Reznowicz jest nie tylko autorem, ale i bohaterem książki pt. "Pójdziesz ze mną?" Czy to tylko zbieg okoliczności, czy też powieść jest oparta na życiu autora? - obstawiam, że na to pytanie aktualnie odpowiedź zna tylko sam pisarz.
Konrad jest młodym i wydawałoby się pewnym siebie chłopakiem. Mieszka w Warszawie, studiuje socjologię i szuka swojego miejsca na świecie. Mając dwadzieścia jeden lat, nadal był prawiczkiem, bo jak sam twierdził, miał wiele koleżanek, ale z żadną nie łączyło go nic poza koleżeństwem i rozmowami. Jednak samoobsługę opanował do perfekcji i mógłby się nazwać królem masturbacji. Tyle że przyszedł w końcu dzień, kiedy Konrad doszedł do wniosku, że to nie wystarczy, że nie tego pragnie.
"Renia Rączkowska już mnie nudziła, bo ileż można oglądać pocieracze i masturbować się na widok gigantycznych silikonów. W końcu coś się we mnie przełamało i postanowiłam, że albo znajdę sobie dziewczynę, albo skorzystam z profesjonalnej pomocy". *
Decyzję podjął szybko, a swój pierwszy raz może zaliczyć nie tylko do udanych, ale i do profesjonalnych, bo odbył go nie z byle kim, a z doświadczoną prostytutką! To był pierwszy krok, by rozwinąć swoje życie erotyczne. Od tej chwili zaliczał już każdą możliwą "panienkę" na czele z lesbijką. Seks stał się jego życiowym mottem i celem. Praca była dodatkiem, by mieć za co żyć. Jednak to żądze były napędem dnia codziennego. Coś się zmienia, gdy w jego życiu pojawia się pewna śliczna studentka o imieniu Natalia. Między nimi iskrzy praktycznie od razu. Konrad się ustatkował, zrezygnował z szukania przygód wszędzie i z każdą możliwą dziewczyną. Jednak to, co piękne nawet w książkach potrafi się popsuć. Ukochana chłopaka popada w alkoholizm i ginie w wypadku samochodowym. On sam zaczyna mieć problemy psychiczne, popada w paranoję, widzi ją i słyszy. Chłopak dobrze wie, że to są urojenia, ale nie potrafi sobie z nimi poradzić, a nie chce iść do lekarza. Do czego zaprowadzi go taka sytuacja?
Rzecz, która mnie zszokowała, kiedy usiadłam pisać recenzję to umieszczenie "Pójdziesz ze mną?" w kategorii literatury pięknej... No cóż, albo ja nie znam się na gatunkach, albo ktoś był nie do końca trzeźwy. Droga sprawa to fakt, że mam za sobą niejedną książkę z gatunku erotyki i jedne mi się podobały bardziej, inne mniej, ale czytało się je szybko i przyjemnie. Tu, choć erotyka zajmuje jakieś 3/4 książki jest ona przesadzona, wulgarna i momentami niesmaczna. Ogólnie język autora mógłby być "łagodniejszy". Choć książka sama w sobie idealnie wpisuje się w dzisiejsze czasy i ludzką pogoń jak nie za pieniędzmi, to sukcesami czy sławą, ma w sobie niesamowitą gamę emocji, to niestety jest coś, co spowodowało, że głównego bohatera nie polubię nigdy. Nie toleruję traktowania kobiet przedmiotowo. Poderwę, zaliczę i zostawię. Ewentualnie tylko zaliczę. Były momenty, kiedy trochę to było niesmaczne, ale dobrze wiemy, że są kobiety, które lubią takie klimaty.
Podsumowując, nie odnalazłam się w tej książce i nie wpadłam w jej sidła. Zaczęłam, przeczytałam i szybko zapomnę (w sumie to mam taką nadzieję). Nie zachęcam, nie zniechęcam. Może właśnie Ty znajdziesz w tej pozycji, coś, czego ja nie zauważyłam, albo co mnie odrzuciło, a Ciebie zaintryguje.
* - cytat z "Pójdziesz ze mną" Konrad Reznowicz, str. 9
www.swiatmiedzystronami.blogspot.com
To kolejna z pozycji, która przyciągnęła moją uwagę nie tyle opisem ile... okładką! Z reguły nie oceniam książek właśnie po niej, ale niektóre mają w sobie coś, co powoduje, że nie ważne co jest w środku, to chcę ją mieć i przeczytać. Zazwyczaj jest to jak najlepsza reakcja i po skończeniu gratuluję sama sobie, że dałam przyciągnąć...
2020-12-06
2020-06-22
Swoje pierwsze spotkanie z piórem Kristen pamiętam nadspodziewanie dobrze. Jako kobieta nie jestem miłośniczką stricte "babskiej" literatury jednak nie oznacza to, że nie czytam jej w ogóle. Dzięki Ashley i jej serii "Wymarzony mężczyzna" miałam okazję zanurzyć się w kobiecą literaturę jednak okraszoną ukochanymi przeze mnie wątkami kryminalno-sensacyjnymi. Był romans, ale były też porwania, strzelaniny czy pościgi. Nie miałam obaw przed zapoznaniem się z jej kolejnym cyklem "Rock Chick". Czułam, że się nie zawiodę. Czy tak było?
Jet McAlister jest przekonana, że jest tylko zwykłą, bezbarwną i przede wszystkim przeciętną dziewczyną. Od pierwszego wejrzenia zakochana w Eddiem Chavezie nie daje sobie szansy na romans, bo uważa, że nie jest z jego ligi. Poza tym na głowie ma zbyt dużo problemów, zajęć i obowiązków, by wdawać się w jakieś miłostki, które pewnie zostawią ją z sercem rozbitym na milion kawałków. Jakby wszystkiego było mało, pojawia się ojciec Jet, z którym dziewczyna ma okazjonalny kontakt, ale którego kocha ponad życie. Niestety tym razem wraz z nim pojawiają się nowe i to nie byle jakie kłopoty. Młoda kobieta musi zmierzyć się z nie byle jakimi przeciwnikami, a osobą, która może jej pomóc rozwiązać problemy ojca, jest... Eddie! On natomiast robi wszystko by zwrócić na siebie uwagę Jet w sposób inny, niż jak na kolegę czy gliniarza, którym jest. Próby oferowania pomocy kończą się fiaskiem, bo McAlister nie chce przyjąć pomocy, gdyż jest przyzwyczajona od dziecka radzić sobie sama. Jednak cierpliwość Chaveza kończy się wraz z pewną nocką w klubie ze striptizem, gdy Jet kończy z nożem przyłożonym do gardła. Jakby wszystkiego było mało, ojciec dziewczyny próbując sam rozwiązać swoje problemy, ściąga ich coraz więcej na córkę, która chcąc mu pomóc, wpada w coraz to gorsze tarapaty. Sytuacja jest na tyle poważna, że zagrożone jest nie tylko jej zdrowie, ale i życie...
Czy Jet zrozumie, że ma wokół siebie przyjazne osoby? Że nie zawsze skazana jest na samą siebie i może polegać na niejednej osobie? Czy otworzy serce dla Eddiego i zrozumie, że nie jest taką zwykłą i przeciętną dziewczyną? Czy Eddiemu starczy uporu i sił, by walczyć o Jet w nieskończoność? Czy uda mu się zdobyć kobietę, za którą szaleje?
Muszę przyznać, że dawno nie czytałam książki, przy której aż tyle bym się uśmiechała. Kto jak kto, ale Kristen potrafi swoim bohaterkom zaserwować takie przygody, że włosy stają dęba. Choć momentami było groźnie, to nie potrafiłam się martwić, za to śmiać mogłabym się w głos. W przypadku Jet muszę przyznać, że tym razem nie polubiłam głównej bohaterki, która najczęściej irytowała mnie swoją samooceną i brakiem wiary w to, że ma przyjaciół. Takie jawne ignorowanie i gadanie, że da sobie radę, powodowało, że miałam ją przed oczami jako wiecznie naburmuszoną nastolatkę, a nie odpowiedzialną młodą kobietę. Cała powieść jednak zrobiła na mnie lepsze wrażenie niż pierwszy tom pt. "Córka gliniarza". Tak, więc jeśli lubicie lekkie lektury z nutą romansu, sporą dawką humoru i akcji to będziecie zadowolone z książek z cyklu "Rock Chick". Ja w każdym razie niecierpliwie czekam na losy kolejnych bohaterów i na przygody jakie wymyśli Ashley.
Swoje pierwsze spotkanie z piórem Kristen pamiętam nadspodziewanie dobrze. Jako kobieta nie jestem miłośniczką stricte "babskiej" literatury jednak nie oznacza to, że nie czytam jej w ogóle. Dzięki Ashley i jej serii "Wymarzony mężczyzna" miałam okazję zanurzyć się w kobiecą literaturę jednak okraszoną ukochanymi przeze mnie wątkami kryminalno-sensacyjnymi. Był romans, ale...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05-25
Agnieszka Lingas-Łoniewska to od niedawna jedna z moich ulubionych pisarek. Jeśli chodzi o literaturę stricte kobiecą, to będzie ona dla mnie nie do zastąpienia, chyba że przestanie pisać - nad tym jednak zdecydowanie będę ubolewać. "Bez pożegnania" to dalszy ciąg przygód bohaterów książki pt. "Bez przebaczenia". Pojawiają się też jednak nowi, którzy mają swoje problemy i to naprawdę poważne. Muszę powiedzieć, że nazywanie tejże autorki dilerka emocji to zdecydowanie celne określenie. Co tym razem chce nam zafundować Łoniewska? Zobaczmy.
Jacek Krall najczęściej śni o wojnie. Jednak bardzo często robi wszystko by albo nie spać, albo wręcz stracić świadomość. Alkohol i narkotyki pomagają, ale mężczyzna wie, że to krótkoterminowe rozwiązania. Gdy przenosi się do koszar w Orzyszu i trafia pod skrzydła pułkownika Piotra Sadowskiego, jest wykończony zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Okazuje się, że silny stres pourazowy oraz wyrzuty sumienia związane z tragicznie zakończona misja stawiają Kralla pod ścianą. Świadomy, że sam nie zdziała nic, postanawia w końcu poprosić o pomoc.
Weronika Szuwarska ma za sobą największą stratę, jaką może ponieść kobieta. By zapomnieć o tym, co zdarzyło się w przeszłości, poświęca się pracy terapeutki. Gdy w jej gabinecie pojawia się pewien przystojny i tajemniczy żołnierz, jej serce budzi się z letargu. I choć wie, że czeka ją niezwykle trudna terapia, bo będzie dotyczyć nie tylko jej pacjenta, to czuje, że będzie warto się jej poświęcić. Nie odstrasza jej nawet fakt, że może okazać się, iż będzie to najtrudniejsza, a także najważniejsza terapia w jej życiu.
W tym samym czasie Piotr i Paulina Sadowscy muszą zmierzyć się z problemami z przeszłości, które nie dają o sobie zapomnieć. Dodatkowo problemy rodzinne oraz sprawa siostry Piotra i brata Pauliny...
Jak widzimy, Lingas-Łoniewska postawiła na powrót głównych bohaterów oraz ukazania kolejnej pary, która by pozwolić rozkwitnąć miłości będzie musiała pokonać niejedną przeszkodę. Muszę powiedzieć, że po zakończeniu tej pozycji mam zamiar zgłębić temat PTSD, czyli stresu pourazowego. Ukazała go w niezwykle realistyczny i dokładny sposób, to jednak tylko wzmogło moją chęć, by dowiedzieć się o tego typu traumie jak najwięcej. I choć w powieści działo się niezwykle dużo, emocje szalały jak na rollercoasterze, to jednak cały czas moje myśli uciekały w kierunku PTSD. To Jacek Krall stał się moim bohaterem i moim idolem w "Bez pożegnania". Aż chciałabym, by Agnieszka napisała jeszcze jedna część na zakończenie, która pokaże nam Piotra i Paulinę, którzy problemy z przeszłości mają za sobą, Jacka i Weronikę, którzy nareszcie uspokoili swoje serca, dając im szansę na miłość, a także Kubę i Olę, którzy również nie mieli lekko w przeszłości. Polecam tę książkę każdej kobiecie, szczególnie partnerkom, ale też rodzinom żołnierzy lub innych osób, które mogą mieć problem ze stresem pourazowym. W końcu tej przypadłości można się nabawić nawet po jakimś wypadku czy innym tego typu zdarzeniu. Ja zaś zamierzam zgłębić temat PTSD, a także czytać kolejne pozycje Agnieszki Lingas-Łoniewskiej.
Agnieszka Lingas-Łoniewska to od niedawna jedna z moich ulubionych pisarek. Jeśli chodzi o literaturę stricte kobiecą, to będzie ona dla mnie nie do zastąpienia, chyba że przestanie pisać - nad tym jednak zdecydowanie będę ubolewać. "Bez pożegnania" to dalszy ciąg przygód bohaterów książki pt. "Bez przebaczenia". Pojawiają się też jednak nowi, którzy mają swoje problemy i...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-04-22
Kristen Ashley miałam okazję poznać w ubiegłym roku za sprawą serii "Mężczyzna marzeń". Było to dla mnie niezwykle przyjemne spotkanie zarówno z autorką, jak i z gatunkiem jakim było połączenie erotyki/romansu z kryminałem i sensacją. Mając za sobą cztery tomy tego typu literatury, a przed sobą kolejną reklamowaną jako pełną pościgów, akcji i miłości, choć z innego cyklu jakoś nie potrafiłam powiedzieć im nie. Szczególnie że przy tamtych bawiłam się naprawdę przednio. Czy tu było podobnie?
Dwoje ludzi, których drogi skrzyżowały się już w dzieciństwie. Indy Savage oraz Liam Nightingale.
Ona jest córką policjanta, która środowisko mundurowych zna praktycznie od podszewki. Jest właścicielką księgarni, serwującej najlepszą kawę, o jakiej ludzie mogliby marzyć. Ma wyjątkową urodę i kocha rocka, a co za tym idzie, potrafi być szalona, co nieraz wpakowało ją w kłopoty. Można powiedzieć, że ma wszystko, o czym marzy. Prawie wszystko... Od kilkunastu lat zakochana w Lee, w końcu poddała się i podjęła decyzję o trzymaniu się z dala od mężczyzny, który w jej sercu zajął specjalne miejsce - niestety tylko teoretycznie.
On to nieziemsko przystojny mężczyzna, który zajmuje się, nie do końca wiadomo czym. Na głowie ma wiele spraw, w tym wydawałoby się również te nie do końca legalne. Jednak oficjalnie prowadzi biuro detektywistyczne.
Pech, a może szczęście chce, że drogi tych dwojga znów się przecinają. Za sprawą jednego ze swoich pracowników, Indy wpada w poważne tarapaty. Chcąc pomóc Rosiemu, który gubi brylanty, ściąga na siebie jeszcze więcej problemów, z których jak się okazuje uratować może ją tylko Liam. Dziewczynie bardzo trudno dostosować się do podjętej decyzji o trzymaniu się od tego mężczyzny z daleka, a on robi wszystko, by mieć ją przy sobie. Lee bowiem uświadamia sobie, że Indy nie jest mu obojętna i nie będzie umiał jej traktować jak siostry, tak jak sobie wmawiał i jej przy okazji też...
Trzeba powiedzieć, że autorka postanowiła na bardzo dynamiczny okres w życiu Indy. To, co Kristen zgotowała jej w dość krótkim czasie, niejedną osobę przyprawiłoby o zawał serca. Przyznam, że momentami chciałam zamienić się miejscami z tą szaloną dziewczyną. Niestety sama książka nie zrobiła na mnie tak pozytywnego wrażenia, jak praktycznie wszystkie cztery z cyklu "Mężczyzna marzeń". Bohaterowie częściej mnie irytowali, niż bawili, a całość wydawała się bardzo naiwna, chaotyczna, a momentami wręcz nielogiczna. Na pewno w swoim dorobku Ashley ma dużo lepsze pozycje. Czy pociągnę dalej cykl "Rock Chick"? Nie wiem. Nie mówię nie, ale jeśli na przysłowiowej tapecie będę miała coś lepszego, to seria poczeka na wolniejszy okres w moim czytelniczym życiu. Polecam jako przerywnik w nudnym życiu. Szczególnie miłośniczkom współczesnych romansów z dużą dawką adrenaliny.
Kristen Ashley miałam okazję poznać w ubiegłym roku za sprawą serii "Mężczyzna marzeń". Było to dla mnie niezwykle przyjemne spotkanie zarówno z autorką, jak i z gatunkiem jakim było połączenie erotyki/romansu z kryminałem i sensacją. Mając za sobą cztery tomy tego typu literatury, a przed sobą kolejną reklamowaną jako pełną pościgów, akcji i miłości, choć z innego cyklu...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05-03
Choć erotyka nie jest gatunkiem, który wielbię, to nie omijam jej też szerokim łukiem. Im więcej mam za sobą książek w tym klimacie, tym bardziej przekonana jestem, że wszystkie są na jedno kopyto i tylko sporadycznie trafi się na coś, co wybije się poza schemat. Kiedy, więc na skrzydełku okładki zauważyłam napis, że "Dotyk anioła" to nowy gatunek, czyli kulturalny erotyk pomyślałam sobie: czemu nie. Do stracenia była tylko odrobina czasu, który można poświęcić innej powieści, a to mała cena.
Angelika zwana przez bliskich Zuzią lub Susan w przypadku przyjaciółki z Ameryki postanawia na jakiś czas wyjechać z Polski. Miała plany, które jak się okazuje, zostały pozmieniane już pierwszego dnia dotarcia do Stanów Zjednoczonych. Za sprawą przyjaciółki trafia do Las Vegas. Miasto słynące z kasyn i możliwości brania ślubu praktycznie w każdym miejscu okazuje się pułapką dla młodej poukładanej dziewczyny. Po ciężkiej podróży i lekach na uspokojenie już niewielka ilość alkoholu daje się jej we znaki i szybko traci nad sobą kontrolę. Kiedy rano budzi się w łóżku nieznajomego przystojniaka i dowiaduje się, że w nocy wzięła z nim ślub, jest przerażona i zdezorientowana, bo praktycznie nic nie pamięta.
Nie wierzy jak ona grzeczna, spokojna i wierząca młoda kobieta mogła podjąć taką decyzję. Nie zmienia to jednak faktu, że jej wybranek jest niezwykle przystojny i jak się okazuje również nie do końca obojętny jej sercu.
Bradley od dawna jest pewny, że to, co może o sobie powiedzieć to, to iż nie ma serca, a jeśli ma, to jest twarde jak stal i zimne jak lód. Pracując jako płatny morderca, wie, że jest potworem w ludzkiej skórze. A jednak wystarczyła chwila, by nie był w stanie odmówić pięknej kobiecie, jakże innej niż te, z którymi zadawał się do tej pory. Nie przywykł do tego, by ktoś stawiał mu jakiekolwiek warunki, więc jest lekko zaskoczony, gdy ta niewinna istotka, która zaciągnęła go przed tak zwany ołtarz, zaczyna pokazywać pazurki. Brad nie potrzebuje wiele czasu, by zorientować się, że Angel, bo tak zaczął ją nazywać, zaczyna kruszyć mur, który tak dawno postawił wokół siebie. Mało tego nie potrafi się temu przeciwstawić.
Ich związek zaczął się od dzikiej namiętności. Różnią się od siebie jak dzień i noc, woda i ogień. On był pewny, że ich małżeństwo pozostanie czystym seksem nieskażonym niczym. Jednak ona szybko daje mu do zrozumienia, że jest coś takiego jak uczucia. Choć bardzo tego nie chce, Brad dobrze wie, o co dziewczynie chodzi, bo sam zaczyna coraz częściej zauważać, że jednak ma serce i nie jest ono takie zimne i twarde jak myślał.
Czy Angel zdoła dotrzeć tak głęboko, że Brad zrozumie, iż istnieje coś takiego jak miłość? Czy on zdoła pokochać kobietę, która wywróciła jego życie do góry nogami? Czy otworzy się na tyle, by wyznać o sobie prawdę? Czy ona zdoła poskromić demona drzemiącego w mężczyźnie, który raz wydaje się opiekuńczy, kochany i uczuciowy, a już za chwilę groźny, agresywny i niebezpieczny?
Nie od dziś wiadomo, że miłość to jedno z najsilniejszych uczuć istniejących na świecie. Jest w stanie pokonać zło, ale też do niego doprowadzić, uleczyć wszelkie rany lub zadać wiele niezwykle groźnych, a może też ukoić duszę lub doprowadzić ją do szaleństwa. Potrafi odbudować, ale też zniszczyć. Potrafi zawładnąć ciałem, umysłem i duszą. Jej siła jest nieokreślona, a ona sama nieprzewidywalna i nieposkromiona. Nie powiedziane jest nigdzie, że za jej sprawą pójdziesz dobrą drogą...
Muszę przyznać, że dawno, a może nigdy erotyku nie czytało mi się tak dobrze, płynnie i z zainteresowaniem. Realizm, na jaki postawiła autorka, powoduje, że jesteśmy w stanie "wyjąć" bohaterów z książki i umieścić ich gdzieś obok nas. "Dotyk anioła" to niesamowicie przedstawione przyciąganie się dwóch przeciwieństw. To nie tylko uzupełnianie się nawzajem, to także różnice, które potrafią dać się we znaki w najmniej oczekiwanym momencie i nie będzie to ani miłe, ani delikatne. Dodatkowe różnice nie tylko charakterów, ale i światów powodują, że oboje bohaterów ma przed sobą trudne decyzje do podjęcia. Okazuje się jednak, że różne światy mogą stworzyć jeden, idealny. Jednak muszą tego chcieć, oboje. Czy Brad i Angel, których ślub odbył się pod wpływem alkoholu, stworzą taki świat? Czy anioł jest w stanie stworzyć związek idealny z samym diabłem? Przeczytajcie, a się przekonacie. Ja z niecierpliwością czekam na drugi tom, by dowiedzieć się, co jeszcze wydarzy się w życiu państwa Sawyerów. Polecam, choć mam ochotę powiedzieć: poczekajcie z czytaniem na drugi tom, to nie będziecie musieli się niecierpliwić jak ja, co będzie dalej!
Choć erotyka nie jest gatunkiem, który wielbię, to nie omijam jej też szerokim łukiem. Im więcej mam za sobą książek w tym klimacie, tym bardziej przekonana jestem, że wszystkie są na jedno kopyto i tylko sporadycznie trafi się na coś, co wybije się poza schemat. Kiedy, więc na skrzydełku okładki zauważyłam napis, że "Dotyk anioła" to nowy gatunek, czyli kulturalny erotyk...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-02-10
Agnieszka Lingas-Łoniewska jest znana chyba każdej polskiej czytelniczce ceniącej literaturę kobiecą. Sama na własnej skórze poznałam ją niedawno za sprawą cyklu "Bezlitosna siła". Już pierwszy tom zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie i postawiłam wszystko na jedną kartę bez zastanowienia sięgając po drugi, a teraz już po trzeci tom serii. Odniosłam wrażenie, że autorka jest jedną z niewielu, która zamiast obniżać poziom każdej kolejnej części, jak zwykle się dzieje, to robi coś zupełnie odwrotnego. Mianowicie podnosi do ku górze!
Konrad Klajzer w swoim młodym jeszcze życiu doświadczył zdecydowanie wiele i nie były to doświadczenia ani miłe, ani przyjemne. To, kim się stał w dorosłości zawdzięcza swojej przybranej siostrze Anicie. A od niedawna również jej mężowi Konstantemu "Kastorowi" Lombardzkiemu, który wprowadził go w świat walk MMA. W podziemu znany jako Saturn dość szybko staje się znanym i groźnym zawodnikiem. Choć poza klatką jest w tej chwili zupełnie innym człowiekiem to jego wiara w siebie jest na skrajnie niskim poziomie. Nie wierzy w to, że jego życie może się jeszcze ułożyć, że może ono wyglądać równie dobrze, jak u Nitki. Nie wyobraża sobie by doświadczyć uczuć takich jak szczęście, a co dopiero miłość.
Nadchodzi jednak dzień, kiedy na jego drodze pojawia się Inez. Mały rudy krasnal, który przewrócił cały jego świat do góry nogami. Jednak ta niepozorna dziewczyna też nie miała łatwego życia. Ani jako dziecko, ani tym bardziej w wieku nastoletnim. To dzięki fundacji FemiHelp oraz za sprawą dziewczyn tam pracujących Inez dźwiga się z dna. Jednak jej równowaga psychiczna daleka jest od ideału. Cały czas zmaga się z traumą, a napisy na jej ciele nie pozwalają zapomnieć.
On stanął na nogi dzięki walkom. Na ringu jest niezwyciężonym Saturnem, wydaje się osobą nie do ruszenia. Jednak ma jeden słaby punkt - małego, rudego krasnala.
Ona dopiero odzyskała równowagę i zaczyna krok po kroku wierzyć w siebie. On jest dla niej jak powietrze. Z jednej strony chce go traktować jak by go nie było, a z drugiej wie, że bez niego nie da rady żyć.
Ich przyjaciele uważają, że związek tych dwoje to nie najlepszy pomysł.
Tylko jak posłuchać kogoś, kto też związał się z wydawałoby się nieodpowiednią osobą, a teraz tworzą najszczęśliwsze związki na świecie? Czy Inez i Konrad zaufają sobie na tyle by zdradzić sekrety z młodości? Czy to, czego doświadczyli pozwoli im stworzyć związek podobny do tych w jakich żyją ich przyjaciele?
Przemoc wobec kobiet, traumatyczne przeżycia w dzieciństwie oraz młodości, radzenie sobie ze złymi doświadczeniami to tylko część poruszanych przez autorkę problemów. Robi to w niezwykle lekki sposób, jeśli weźmie się pod uwagę tematykę. Po przeczytaniu każdej kolejnej części "Bezwzględnej siły" mam wrażenie, że autorka dopiero się rozkręca, a zakończenie 3 tomu pt. "Saturn" powoduje, że czekanie na "Marsa" będzie dla mnie masakrą. Polecam Wam dziewczyny i kobiety tę serię z ręką na sercu. I proszę czytajcie pokolei, bo szkoda sobie spojlerować historii bohaterów.
Agnieszka Lingas-Łoniewska jest znana chyba każdej polskiej czytelniczce ceniącej literaturę kobiecą. Sama na własnej skórze poznałam ją niedawno za sprawą cyklu "Bezlitosna siła". Już pierwszy tom zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie i postawiłam wszystko na jedną kartę bez zastanowienia sięgając po drugi, a teraz już po trzeci tom serii. Odniosłam wrażenie, że autorka...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-05
2019-11-23
Ella Maise ma na swoim koncie kilka książek. "Pokochać Jasona" to jej druga powieść, ale pierwsza na polskim rynku. Także jako osoba, która zna tylko język ojczysty dopiero teraz mogłam poznać jej pióro. Romans z nutą erotyki zawsze będzie u mnie mile widziany, więc jakoś specjalnie nie musiałam namawiać samej siebie do przeczytania tejże książki. Widome jest, że czasami nawet ukochane gatunki potrafią nas sprowadzić na ziemię, a erotyka z romansem jest u mnie dość lubiana, ale nie aż tak jak np. kryminały czy thrillery. A jednak czasami człowiek ma ochotę wkraść się w inny świat i tym razem padło na Ellę Maise.
Jason Thorn to niepokorny gwiazdor. Niezwykle przystojny i korzystający z tego mężczyzna już raz złamał serce pewnej dziewczyny. Problem jest taki, że nawet o tym nie wiedział.
Oliwia Thorn to dziewczyna, która pokochała go mając zaledwie kilka lat. Ta miłość dalej w niej tkwi i wie, że nie jest w stanie zapomnieć o tym jedynym, którego zapamiętała za sprawą uroczego dołeczka w policzku. Choć dziś jest dorosłą kobietą to ułożenie życia prywatnego nie jest dla niej takie łatwe. Co innego z tym zawodowym. Jako autorka poczytnego bestsellera, którym jest romantyczna historia dwojga ludzi dostaje propozycję ekranizacji swojej powieści. W rolę głównego bohatera ma się wcielić gwiazdor z Hollywood - Jason Thorn. Dla Olivii gorzej być nie mogło. Dla Jasona? Mężczyzna nie jest świadomy ani uczuć kobiety do niego, ani tego, że lata temu złamał jej serce, a już, tym bardziej że główny bohater powieści inspirowany jest jego postacią!
Czy tym razem Jason zauważy Olive? Czy dostrzeże to co do niego czuje? A może sam nie będzie obojętny na jej towarzystwo?
Muszę powiedzieć, że książkę czyta się niezwykle szybko i przyjemnie. Choć nie ma zimowej scenerii to idealna na takiż wieczór. Do gustu zdecydowanie przypadł mi styl pisania Maise i jeśli polski rynek odważy się wydać inne książki autorki to chętnie po nie siągnę. Pomysł na fabułę choć nie nowy to ciekawy i dobrze poprowadzony. Bohaterowie od pierwszych stron dają się lubić, ale mają swoje minusy. Są mało wyraziści, płascy i można było wyciągnąć z nich dużo więcej. Brak mi też bardziej wyrazistych postaci drugoplanowych. Autorka trochę za bardzo skupiła się konkretnie na tej dwójce. Jedno jest pewne - potencjał jest duży i jeśli będzie mi dane przeczytać więcej to chętnie to zrobię. Ogólnie pozycja nieskomplikowana i niewymagająca, idealna dla miłośniczek odważniejszych romansów z nutą pikanterii. Ja liczę, że wydawnictwo podejmie się wydania jeszcze jakichś pozycji Elli Maise.
Ella Maise ma na swoim koncie kilka książek. "Pokochać Jasona" to jej druga powieść, ale pierwsza na polskim rynku. Także jako osoba, która zna tylko język ojczysty dopiero teraz mogłam poznać jej pióro. Romans z nutą erotyki zawsze będzie u mnie mile widziany, więc jakoś specjalnie nie musiałam namawiać samej siebie do przeczytania tejże książki. Widome jest, że czasami...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-10-10
Był pierwszy tom, więc przyszłą pora i na drugi. Rzadko zaczynam serie, ale ich nie kończę. Musiałaby być to totalna klapa. Tu wpadłam w sidła Agnieszki i gdy łyknęłam "Kastora" to wiedziałam, że "Polluks" nie będzie na mnie długo czekał. Jak wspominałam recenzując pierwszy tom miałam okazję spotkać się już z tematyką MMA i poczułam chęć by znów ją odświeżyć. Tu dodatkowo miałam jeszcze przemoc wobec kobiet co na pewno zadziałało podwójnie kusząco.
Patryk Rotter to przystojny mężczyzna o czarnej duszy przytłoczonej przeszłością. Ma nienawiść w sercu oraz demony pod skórą, na niej zaś tatuaż człowieka witruwiańskiego, ale nie takiego klasycznego lecz z głową demona, która niezwykle przypomina twarz samego Patryka. Jest właścicielem klubu Panta-Rhei gdzie w podziemiach organizuje walki w klatce, w których sam bierze udział. Wchodząc na ring staje się prawdziwą bestią, a z Patryka pozostaje tylko powierzchowność. Budzi się w nim bestia o imieniu Polluks.
Martyna to kobieta po przejściach, która wiedząc, z czym muszą zmagać się ofiary przemocy założyła fundację FemiHelp. Jak mało kto wie jak trudno uciec od damskiego boksera, który potrafi zmydlić oczy dosłownie każdemu nawet najbliższej rodzinie ofiary. Dlatego poświęciła całą siebie by takie kobiety czuły, że mają wsparcie oraz mogą liczyć na pomoc w każdym, a szczególnie najgorszym momencie swojego życia.
Drogi tych dwojga skrzyżowały się już kilka lat temu. Ona od trzech lat próbuje i nie może poradzić sobie z miłością do tego nieokrzesanego mężczyzny, który pała nienawiścią chyba do wszystkich prócz do swojego przyjaciela Konstantego. To ile razy płakała przez jego zachowanie wie tylko ona. Problem w tym, że jest dla niej jak światło dla ćmy i nie odpuści, bo samo sparzenie niewiele daje i brnie dalej. On do tej pory traktował kobiety jak coś co mu się należy. Brał, wykorzystywał i szedł dalej. Nie zastanawiał się nad niczym, a szczególnie nad uczuciami, bo w jego sercu nie było dla nich miejsca - to dom dla jego demonów. W swoim niezbyt długim życiu doświadczył wiele zła i nie ma pojęcia co to miłość. Za to wie o czymś innym. Wie, że ta niesamowita drobna dziewczyna zaprząta mu myśli częściej niż powinna. Oraz że pragnie jej jak niczego i nikogo na świecie.
Tylko czy to właśnie jest miłość? Czy to wystarczy Martynie by dać prawdziwą szansę Patrykowi? Są jak dwa żywioły. Od miesięcy na przemian się odpychają i przyciągają. Obojgu zależy na uczuciu, które ich łączy, ale boją się go jak niczego w swoim życiu.
"Polluks" to kontynuacja losów bohaterów z "Kastora" i polecam czytać za koleją, bo w innym wypadku będziecie mieli spoiler, jakich mało, jeśli chodzi o losy Konstantego i Anity, a książka jest na tyle warta uwagi, że byłoby tego szkoda. Co do samej powieści to jedno jest pewne - jest dużo lepsza od pierwszego tomu. Realizm jest dużo większy, bo autorka pokazała nam jak uczucie się rodzi i rozwija. Nie zjawiło się nagle nie wiadomo skąd tylko rozkwitło. Ponownie choć tematyka nie jest zbyt łatwa to zdecydowanie lekkie pióro Agnieszki sprawiło, że powieść czyta się szybko i przyjemnie. Nie skłamię, jeśli powiem, że wpadłam jak śliwka w kompot i z niecierpliwością czekam na kolejne tomy. Fanek Pani Lingas-Łoniewskiej nie muszę, ale pozostałe czytelniczki zachęcam do przeczytania cyklu "Bezlitosna siła". Ja marzę by przynajmniej sięgnąć po cykl "Zakręty losu".
Był pierwszy tom, więc przyszłą pora i na drugi. Rzadko zaczynam serie, ale ich nie kończę. Musiałaby być to totalna klapa. Tu wpadłam w sidła Agnieszki i gdy łyknęłam "Kastora" to wiedziałam, że "Polluks" nie będzie na mnie długo czekał. Jak wspominałam recenzując pierwszy tom miałam okazję spotkać się już z tematyką MMA i poczułam chęć by znów ją odświeżyć. Tu dodatkowo...
więcej mniej Pokaż mimo to2019
Agnieszka Lingas-Łoniewkska. Mam wrażenie, że nie trzeba jej przedstawiać polskim czytelniczkom. Ja miałam na nią chrapkę już od dawna, ale wiecznie coś wpadało w oko i schodziła na dalszy plan. Jednak cały czas w głowie była myśl, że w końcu muszę, bo tyle dobrego o niej czytałam. Widząc serię "Bezlitosna siła" nie zawahałam się. Podjęłam decyzję, że to ten moment kiedy warto w końcu poznać autorkę osobiście, a nie z ocen innych. Na pytanie, dlaczego akurat ten cykle skłonił mnie do bliższego kontaktu powiem tak: tematyka MMA w książkach już mi się przewinęła i skradła moje serce.
Konstanty Lombardzki to nie tylko biznesmen, który odnosi sukcesy w życiu zawodowym. To mężczyzna, który ma swoje tajemnice, o których wie garstka ludzi w tym jego najlepszy przyjaciel Patryk Rotter. Po pracy oraz w wolnym czasie Kostek zakłada na twarz maskę i walczy w podziemiach. Jako niesamowitej klasy zawodnik MMA jest praktycznie nie do pokonania. Wychowany, a raczej wytresowany przez wuja na zasadzie bez uczuć, a z przemocą radzi sobie ze wszystkim. To jednak ma wpływ na jego psychikę i by poradzić sobie z demonami przeszłości poddaje umysł i ciało morderczym treningom i walkom. Zaś w klatce staje się Kastorem, któremu nikt i nic nie zagraża. Jest pewny, że to właśnie wtedy jest sobą.
Prywatnie to dość skryty i władczy mężczyzna pozbawiony empatii. Jednak to wszystko okazuje się być również przyodzianą maską. Gdy w jego firmie pojawia się kobieta, którą miał okazję widzieć już u przyjaciela w klubie Panta Rhei jego serce zaczyna się buntować, a uczucia nie chcą dać się trzymać na wodzy.
Anita Sokół to kobieta, która nie miała i nadal nie ma łatwego życia. Koszmarne wspomnienia z dzieciństwa oraz niezbyt przyjemne kontakty z przybranym bratem odbijają się na psychice, oraz portfelu kobiety. Problemy finansowe powodują, że musi pracować na dwa etaty. Jeden z nich to etat sprzątaczki u Konstantego, drugi to hostessa u Patryka w Panta Rhei.
Każde z nich ma za sobą swoje demony, z którymi starają się zmierzyć najlepiej jak potrafią. Co ciekawe już od pierwszego spotkania (dla niej nieświadomego) między nimi zaczyna iskrzyć. Kostek zaczyna zauważać u siebie uczucia, o których istnieniu nie miał pojęcia, a wszystko to wobec kobiety, jaką jest Anita. Ona natomiast jest zaskoczona swoją reakcją. Do tej pory unikała związków i bała się mężczyzna, a Konstantemu zaufała praktycznie od razu. Czuła się przy nim bezpieczna. Zafascynowana tym niebezpiecznym mężczyzną nie potrafiła, ale i nie chciała stawiać oporu przyciąganiu, jakie między nimi się pojawiło.
Czy dwójka skrzywdzonych ludzi jest w stanie zaufać sobie na tyle, by wyjawić sobie wszystkie ukryte tajemnice? Czy pozwolą by uczucia wzięły górę? Jaką i czy w ogóle widzą przed sobą przyszłość? Czy pokonają własne demony, czy to one pokonają ich?
Przyznam, że powód, dla którego sięgnęłam po "Kastora" to walki MMA. Miałam ochotę na inną niż w kryminałach dawkę przemocy. Dostałam nie tylko to czego oczekiwałam, ale dodatkowo było coś jeszcze. Również przemoc, ale jakże inna. Przemoc wobec kobiet. Autorka spróbowała przedstawić nam Anitę jako jej ofiarę i jak dla mnie zrobiła to zadowalającym skutkiem. Mało tego polubiłam praktycznie każdego bohatera tej powieści co spowodowało, że bez zastanowienia chcę, a raczej muszę przeczytać kolejny tom czyli losy Patryka Rottera. Jeśli lubicie nutę erotyki z dramatem i kryminałem to będzie to pozycja idealna dla Was. Choć czuję, że ma w sobie niedociągnięcia i można było wykończyć ją lepiej to nie zajmie dużo czasu i uważam, że można poświęcić jej jeden dzień
Agnieszka Lingas-Łoniewkska. Mam wrażenie, że nie trzeba jej przedstawiać polskim czytelniczkom. Ja miałam na nią chrapkę już od dawna, ale wiecznie coś wpadało w oko i schodziła na dalszy plan. Jednak cały czas w głowie była myśl, że w końcu muszę, bo tyle dobrego o niej czytałam. Widząc serię "Bezlitosna siła" nie zawahałam się. Podjęłam decyzję, że to ten moment kiedy...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-21
2019-04-30
2019-05-03
Wspominałam już nie raz, że kocham serie i jeśli je zaczynam to kończę chyba, że trafiłam na naprawdę totalne dno lub nie swoje klimaty. Z cyklem Second Circle Tatoos było podobnie. Wpadł w moje ręce, zaczęłam od pierwszego tomu i choć nie było cudownie to i tak dałam autorce szansę. I tak dotarłam właśnie do "Śmiałego podrywu" czyli trzeciego już tomu. Do historii Pixie oraz Dreda.
Dred Zender jest wokalistą zespołu Preload. Cały jego skład to chłopaki z sierocińca, będący dla siebie jak rodzina, której nigdy nie mieli. Wydawałoby się, że to, co najgorsze każdy z nich ma już za sobą.
Dred choć na wierzchu jest typem obcesowym i bezczelnym to ma serce na dłoni. Okazuje się, że choć od zawsze był zatwardziałym kawalerem jego serce zabiło mocniej dla pewnej kobietki. Mało tego przed oczami wciąż ma jej twarz i nie tylko. Myśli zamiast wokół trasy koncertowej krążą teraz wokół orbity pewnej planety. Planety, która nosi imię Pixie.
Sarah Jane Travers, bo to prawdziwe imię i nazwisko Pixie jest menadżerką w Second Circle gdzie pracuje już 7 lat. Wszystko, co ma, zawdzięcza dwóm wspaniałym mężczyznom i właścicielom salonu tatuażu. Gdyby nie Trent oraz Cujo dziewczyna skończyłaby dużo gorzej. Chłopcy nigdy nie wypytywali jej o przeszłość. Sami też zmagali się z różnymi problemami, więc szanują prywatność.
W końcu oboje czyli Pixie oraz Dred postanawiają dać sobie szansę, spotkać się raz, drugi i lepiej poznać. Dość szybko okazuje się, że wiele ich łączy. Niestety szczęście nie trwa długo. Przeszłość obojga znów ich dopada, a blaski fleszy nie pomagają ich rozwiązać. Pixie od kilku lat przed czymś ucieka, a ostatnio pozwoliła sobie na odrobinę szczęścia i zaniechała bycie ostrożną. Ta odrobina zapomnienia może kosztować ją zbyt wiele.
Czy zarówno Dred, jak i Pixie poradzą sobie z przeszłością? Czy ilość problemów nie przygniecie ich za bardzo? Czy blask fleszy, rozpoznawalność i popularność nie zaprzepaszczą ich starań i walk o przyszłość?
Wiele pytań, wiele niewiadomych dopóki nie skończy się czytać. Cała historia niezwykle realistyczna dzięki temu, że bohaterowie popełniają błędy i nie są idealni. No i chyba najlepsza pod względem językowym i stylistycznym część. Z pierwszym i drugim tomem miałam ten kłopot, że pomysł na historię autorka miała genialny, a wykonanie średnie. Tu juz tego problemu nie było. Czytało się płynnie i bez postojów "na odpoczynek". Podoba mi się, że powieść nie jest przesłodzona tylko życiowa i pokrzepiająca. Komu mogłabym polecić? Miłośniczkom romansu z nutą dramatów i akcji. I tyczy się to całego cyklu "Tatuaże", bo każda z nich to książka godna uwagi. Teoretycznie nie trzeba czytać ich po kolei, bo są to osobne i zamknięte historie choć zdarzają się spoilery wątków. Osobiście i tak pozostanę przy moim bziku na punkcie czytania chronologicznie, ale nikogo do tego zmuszać nie będę. Czekam na kolejną pozycję ciekawa czy utrzyma poziom, a może będzie jeszcze lepsza, bo czuję, ze autorka zdecydowanie się rozwija i nie będzie już powrotu do pierwszej części i pewnej nieporadności językowo-stylistycznej.
Wspominałam już nie raz, że kocham serie i jeśli je zaczynam to kończę chyba, że trafiłam na naprawdę totalne dno lub nie swoje klimaty. Z cyklem Second Circle Tatoos było podobnie. Wpadł w moje ręce, zaczęłam od pierwszego tomu i choć nie było cudownie to i tak dałam autorce szansę. I tak dotarłam właśnie do "Śmiałego podrywu" czyli trzeciego już tomu. Do historii Pixie...
więcej mniej Pokaż mimo to
www.swiatmiedzystronami.blogspot.com
Nie przepadam za literaturą stricte świąteczną, bo zazwyczaj jest ona zwykłym laniem wody. Magiczna data, która dziwnym trafem wszystkim bohaterom książek przynosi tylko szczęście, pieniądze i miłość, za to zero problemów, stresu czy łez. Takie pozycje, zamiast poprawiać humor i cieszyć dobijają człowieka całkiem. Ewentualnie ta bardziej pozytywna wersja, czyli rozśmieszają do bólu brzucha. Dlaczego zatem zmieniłam decyzję i w moje ręce trafiło "Gorące dochodzenie"? Jedyne wytłumaczenie to umiejscowienie akcji w biurze detektywistycznym. Ot, może akurat chociaż jeden element mi się spodoba.
Maisie Wilkins pracuje w biurze detektywistycznym jako resercherka. Pomaga doświadczonym detektywom w zdobywaniu informacji, ale też chętnie bierze udział w rozwiązywaniu zagadek. Do tej pory nie przeszkadzało jej, że niektórzy współpracownicy są dość gburowaci. Jednym z takich nieprzystępnych osób jest Cameron Grant. Okazuje się, że straszny charakter idzie w parze z niezwykle kuszącą prezencją.
Na imprezie świątecznej organizowanej przez firmę Maisie postanawia porozmawiać z Cameronem. Powodem jest jego samotnie siedząca przy barze postać. Kobieta jako niezwykle towarzyska i optymistyczna osoba nie umie wyobrazić sobie, by w święta ktokolwiek był sam. Okazuje się, że rozmowa toczy się płynnie i to dosłownie, gdyż towarzyszy jej spora ilość alkoholu. Nie mija zbyt wiele czasu, jak bar zmienia się w mieszkanie Camerona, a niezobowiązująca rozmowa w gorącą i niekoniecznie grzeczną noc.
Jednak czy romans biurowy to dobra decyzja? Czy ma on szansę na rozwinięcie i przekształcenie się w coś poważnego? Co na to współpracownicy, a przede wszystkim szefowa Maisie i Camerona?
Przyznam, że zasiadając do tej pozycji, oczekiwałam totalnego lania wody, być może sporo seksu i rozterki głównej bohaterki pt. czy dobrze robię. Zaskoczył mnie fakt jak przyjemnie i szybko czytało mi się "Gorące dochodzenie" i że choć faktycznie literatura była leciutka to jednak niebezsensowna i płytka. Styl autorki zdecydowanie przypadł mi do gustu i chętnie zapoznam się z innymi jej powieściami, a co za tym idzie, liczę, że na polskim rynku pojawi się więcej jej książek, a nie tylko dwa tytuły. Polecam i to nie tylko w świątecznym okresie!
www.swiatmiedzystronami.blogspot.com
więcej Pokaż mimo toNie przepadam za literaturą stricte świąteczną, bo zazwyczaj jest ona zwykłym laniem wody. Magiczna data, która dziwnym trafem wszystkim bohaterom książek przynosi tylko szczęście, pieniądze i miłość, za to zero problemów, stresu czy łez. Takie pozycje, zamiast poprawiać humor i cieszyć dobijają człowieka całkiem. Ewentualnie ta...