"Czerwona królowa" mnie nie zachwyciła, niestety. Stworzona w niej Małgorzata Beaufort jest zimną, wyrachowaną intrygantką, a taka postać nie może wzbudzać sympatii i doprawdy niemożliwością jest sprzyjanie jej poczynaniom. Jest też przekonana o swoim posłannictwie oraz ma pewność, że Bóg sprzyja jej zamysłom i kieruje jej ruchami. Autorka podkreśla to niemalże na każdym kroku i w niejednym miejscu przytacza dosłownie te same sformułowania, które moim zdaniem szkodzą powieści. O tym, że Henryk Tudor został poczęty i wydany na świat tylko po to, żeby założyć koronę Anglii na swe skronie Małgorzata wie "od zawsze" i ta maksyma przyświeca każdemu jej ruchowi. Żałuję tylko ogromnie, że nawet na chwilę nie dane mi było o tym zapomnieć. Przynajmniej dwa razy przy czytaniu powieści wyrwało mi się westchnienie w stylu: "O nie! Znowu?!?".
Jak dla mnie to książka o czarnym charakterze napisana dość rozwlekle i z tendencją do przynudzania. Mnie nie porwała.
Uważam, że w dorobku pani Gregory znajdują się lepsze powieści.

"Czerwona królowa" mnie nie zachwyciła, niestety. Stworzona w niej Małgorzata Beaufort jest zimną, wyrachowaną intrygantką, a taka postać nie może wzbudzać sympatii i doprawdy niemożliwością jest sprzyjanie jej poczynaniom. Jest też przekonana o swoim posłannictwie oraz ma pewność, że Bóg sprzyja jej zamysłom i kieruje jej ruchami. Autorka podkreśla to niemalże na każdym...