rozwińzwiń

Dzieci pogranicza

Okładka książki Dzieci pogranicza Wiera Szkolnikowa
Okładka książki Dzieci pogranicza
Wiera Szkolnikowa Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Cykl: Trylogia Suremu (tom 2) Seria: Seria "Nowej Fantastyki" fantasy, science fiction
560 str. 9 godz. 20 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Trylogia Suremu (tom 2)
Seria:
Seria "Nowej Fantastyki"
Tytuł oryginału:
Дети порубежья
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2011-05-24
Data 1. wyd. pol.:
2011-05-24
Liczba stron:
560
Czas czytania
9 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788376487120
Tłumacz:
Rafał Dębski
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
190 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
122
95

Na półkach:

Jeśli komuś podobała się pierwsza część, to powinna spodobać się i druga.
Nie można jednak nie zauważyć, że jest to kontynuacja.
Widać, że jednak trochę brakuje świeżych pomysłów.
Ale mimo wszystko moge polecić.

Jeśli komuś podobała się pierwsza część, to powinna spodobać się i druga.
Nie można jednak nie zauważyć, że jest to kontynuacja.
Widać, że jednak trochę brakuje świeżych pomysłów.
Ale mimo wszystko moge polecić.

Pokaż mimo to

avatar
5688
731

Na półkach: , , ,

Cała opinia do przeczytania na: http://kaginbooks.blogspot.com/2018/02/198-namiestniczka-ksiega-ii-wiera.html

Fantastyka zza naszej wschodniej granicy przyzwyczaiła nas do świetnego, często cynicznego humoru, wartkiej akcji i lekkości w czytaniu. Nie ma tu zwykle skomplikowanych problemów, intryg snutych przez kilka tomów... no dobra, intrygi są, ale nie specjalnie skomplikowane, a przez większość lektury zwijamy się ze śmiechu, bo bohaterowie są po prostu fantastyczni. W przypadku drugiego tomu "Namiestniczki" noszącego podtytuł "Dzieci Pogranicza" nie ma nic fantastycznego w tym, co czytamy na kartach powieści...
[...]

Cała opinia do przeczytania na: http://kaginbooks.blogspot.com/2018/02/198-namiestniczka-ksiega-ii-wiera.html

Fantastyka zza naszej wschodniej granicy przyzwyczaiła nas do świetnego, często cynicznego humoru, wartkiej akcji i lekkości w czytaniu. Nie ma tu zwykle skomplikowanych problemów, intryg snutych przez kilka tomów... no dobra, intrygi są, ale nie specjalnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1560
697

Na półkach:

Czytam dalej „Namiestniczkę” Wiery Szkolnikowej, ta druga część jest typową kontynuacją, akcja zaczyna się 10 lat po tym kiedy skończyła się pierwsza część wtedy kiedy wstąpiła na tron kolejna namiestniczka Salome Jasna, trzynasta namiestniczka o tym imieniu, w sumie do tej pory było ich 32, Salome jest 33.
Czytając tą książkę dowiedzieć się można sporo o historii Suremu. Tak jak w poprzedniej części mamy tu sporo o obyczajach i mentalności, o czynach dobrych i złych. Swoją drogą zło przybiera na sile słudzy Areda chcą powrócić narobić zamieszania, cierpliwie i powoli ich plany się ziszczają, najpierw Salome zostaje namiestniczką, obiecano jej i sama w to wierzy, że król Elian powróci, a ona zostanie królową. I to jest kolejny punkt programu. Czytelnik który przyzwyczaił się do poprzedniej namiestniczki Enrissy, kobiety pełnej wdzięku, inteligencji, kobiety silnej i wybitnej, która trzymała całe imperium w garści tą nową namiestniczką będzie rozczarowany. Salome jest kimś w rodzaju marionetki. Imperium rządzi de facto mała rada a więc czarownicy Daikaru i białe wiedźmy, troszkę miesza opiekun Laer, coś do powiedzenia ma wszechładny minister bezpieczeństwa Heng, który niewątpliwie cenił Enrissę. A Salome osądza dosyć krytycznie, gdyż widzi, że jeżeli już sama podejmuje jakieś decyzje, to są one błędne, chociażby decyzja w kwestii elfickiej. Elfy dostały co chciały, namiestniczka podjęła decyzję, że mogą poszukiwać kłusowników z elfickiego lasu po za jego granicami. Chodzi tu głównie o drzewa z tego lasu. W efekcie poszła z dymem pewna wioska, bo tam schronił się podejrzany o to przestępstwo, elfy zajęły się sprawą po swojemu, zastosowały odpowiedzialność zbiorową. Przeżył tylko dobrze schowany kłusownik Salin, przerażony uciekł ze wsi i zaczął elfy prześladować. Efektem były masakry elfów w wielu miastach, co niemal doprowadziło do rebelii, sprawą wojsko musiało się zająć, żeby zrobić porządek.

Można odnieść wrażenie, że ten tom jest troszkę słabszy od części pierwszej, ciekawe czy to tylko przejściowe, i ostatnia część trylogii nie zawiedzie czytelnika, i wtedy będzie to można spuentować jako całość. Oczywiście pozytywy nadal są, chociażby przeróżne intrygi dworskie i polityczne, pojawiły się nowe postaci chociażby nowy mistrz Daikaru Mellin. Mamy nadal coś w rodzaju konfliktu książąt władającymi prowincjami z centralą, czyli władzą namiestniczek. W pierwszej części była rozprawa z księciem Kve Erro, tutaj Aellingowie podpadli. Władza o tyle nie ma problemu, że ród który popadł w niełaskę da się zastąpić. Kreacje bohaterów są niewątpliwie interesujące. W poprzedniej recenzji wspomniałem o nawiązaniach literackich do „Pieśni lodu i ognia’ G. R. R. Martina, ale przecież nie tylko, tajemnicze lasy elfickie i nie tylko mamy przecież u Tokiena, pewne analogie można znaleźć u Sapkowskiego,
Najbardziej chociażby motyw rzezi nieludzi w Rivii, tam prześladowano głównie krasnoludów, a tu jak wspomniałem elfy mają wrogów nie tylko w mieszkańcach okolicznych wsi, którzy podkradają drewno, ale również przeciwko elfom są lordowie a także zakon czarowników Daikaru, tych niewątpliwie elfowie mogą się obawiać. Jak to Szkolnikowa rozwikła w ostatnim trzecim tomie?

Mimo, iż, jak wspomniałem, ten tom zaniżył artystyczne loty tego cyklu nadal utrzymuję to przekonanie, że z tą książką warto się zapoznać. Polecam.

Czytam dalej „Namiestniczkę” Wiery Szkolnikowej, ta druga część jest typową kontynuacją, akcja zaczyna się 10 lat po tym kiedy skończyła się pierwsza część wtedy kiedy wstąpiła na tron kolejna namiestniczka Salome Jasna, trzynasta namiestniczka o tym imieniu, w sumie do tej pory było ich 32, Salome jest 33.
Czytając tą książkę dowiedzieć się można sporo o historii Suremu. ...

więcej Pokaż mimo to

avatar
217
104

Na półkach:

Nie czuję się rozczarowany, ponieważ spodziewałem się obniżenia lotów. Zwiastunem tego była już jej mniejsza objętość. Namiestniczka cz. II trzyma niezły poziom, ale niestety cierpi na "syndrom sequela', kiedy kontynuacja doskonałej części pierwszej, nie jest w stanie dorównać jej ani pod względem klimatu, ani pod względem fabuły i staje się w efekcie czymś rozmazującym silne wrażenia pozostawione przez poprzedniczkę.

Dobrym pomysłem jest obsadzenie akcji 20 lat później. W końcu akcja "jedynki" była szeroko rozciągnięta czasowo, często przeskakiwała też o kilka lat. Taki interwał pomiędzy częściami nie powinien więc być czymś dziwnym, wręcz bardzo pasuje do serii. Równie ciekawe, było uczynienie nowej namiestniczki przeciwieństwem Enrissy. Rządy naiwnej i słabej władczyni nie muszą być wcale nudne - wprost przeciwnie, dają pretekst do ukazania burzliwych wydarzeń. Te się pojawiają, ale wielkiej polityki aż tak dużo w tej części nie uświadczymy. Rozczarowuje słaba rola magów w tej historii. W Namiestniczce ukazano, iż nawet silna Enrissa musiała im ulec, był to ważny motyw, splatający się z wątkiem proroctwa i powrotu Areda. Tutaj, nawet na okładce stwierdzono, iż to oni faktycznie sprawują władzę. A faktycznie, zarówno zakonu Daikaru jak i Białych Wiedźm było mało, wspomniane zostało jedynie kilkukrotnie, iż decydują faktycznie za Salome. Żadnych zakulisowych intryg, knowań, planów. Jedynie później nieco większą uwage zwrócono na Daikar, ale też nie było tu wiele polotu. Makiaweliczny Ir już nie był jakby sobą, podobnie jak Arnum, też mający co nieco na sumieniu. W końcu ni stąd ni zowąd ten drugi się zbuntował (połączono go z legendą o rodzie Orłów),aż w końcu się pozabijali. Bardzo słabe. W części pierwszej mistrzowie mieli swoje tajemnicze plany, manipulowali władczynią aby je osiągnąć. A tutaj jakby to wszystko się rozmyło. W ogóle wątek powrotu Areda został jakby zapomniany, a miałem dotąd wrażenie, iż to on stanowił główną oś historii. Więcej wagę przyciągają Aelinowie, księstwo Kve-Ero oraz dramaty rodów panujących na północnym pograniczu Imperium. Później włączają się w to wszystko elfy. Jest tego trochę jakby za mało, mam wrażenie, że trzon tej historii jakby się rozmył. A może ta część miała koncentrować się na pobocznych wątkach? Nie przekonała mnie też postać ministra Henga, podobnie jak to, w jaki sposób rozwinęli się bliźniacy Kve-Ero. Byli cokolwiek dziwni. Więzi Aelinów fajnie zostały ukazane w przypadku Innuona i Ivenny. Było to przedstawione subtelnie. W przypadku synów Kveiga Autorka przesadziła, zrobiła z nich jakieś zombie. W ogóle to "życie" jednego bliźniaka w ciele drugiego było dość banalnym rozwiązaniem.

Podsumowując, szkoda niewykorzystanego potencjału, gdyż jest on duży. Z drugiej strony książka jest dobra i poniżej pewnego poziomu nie schodzi. Niezłe jest również samo zakończenie, było dość mocne (zburzony zamek i powrót króla). Drażni za to chyba brak pomysłów na rozwiązanie niektórych wątków. I tak pojawia się "wolny mag", Daikar został w mało spektakularny sposób po prostu zlikwidowany (a i tak stracił swoją fabularną siłę),bliźniacy Aelinów stali się czymś dziwnym. Rozmyło się również to, co było najciekawsze, a więc wątek powrotu Areda. Zagubiła się też gdzieś forma. Namiestniczka nie była skupiona na konkretnych wydarzeniach, przedstawiała raczej pewien okres rządów Enrissy. W tym czasie zawierano małżeństwa, rodzili się następcy, snuły się powoli intrygi, kształtowały plany. Rozgrywały się zarówno dramaty osobiste, jak i kryzysy państwowe. A część druga to po prostu kilka konkretnych, raczej średnio ciekawych wątków rozgrywających się w krótkim czasie.

Mam nadzieję, iż część trzecia wróci do tego, co było najciekawsze i z hukiem zakończy serię.

Nie czuję się rozczarowany, ponieważ spodziewałem się obniżenia lotów. Zwiastunem tego była już jej mniejsza objętość. Namiestniczka cz. II trzyma niezły poziom, ale niestety cierpi na "syndrom sequela', kiedy kontynuacja doskonałej części pierwszej, nie jest w stanie dorównać jej ani pod względem klimatu, ani pod względem fabuły i staje się w efekcie czymś rozmazującym...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1014
682

Na półkach: ,

Trylogię Suremu postanowiłem przeczytać od razu, bez robienia sobie przerw na inne książki. To się rzadko ostatnio zdarza, ponieważ lubię sobie dozować przyjemności z czytania. Po pierwszym tomie miałem dość spore oczekiwania wobec kontynuacji Namiestniczki - jak potoczy się historia, co się stanie z ulubionymi bohaterami oraz co z tymi przepowiedniami. Jednakże troszkę się zawiodłem, ale wszystko po kolei.

Akcja drugiego tomu Namiestniczki o podtytule Dzieci Pogranicza rozpoczyna się 20 lat po akcji z poprzedniego tomu. W tym czasie zmieniła się Namiestniczka; twardą i nieugiętą Enrissę zastąpiła Salome - córka Lanlossa Eire i Erny. Nowa władczyni prawie zupełnie nie posiada talentów do sprawowania władzy i we wszystkim polega na Wysokiej Radzie oraz podpisuje wszystko co jej każą. Jest troszkę marionetką w rękach Rady, a zamiast uczyć się sprawować władzę, woli pielęgnować rośliny w pałacowym ogrodzie lub spędzać czas z Opiekunem Laerem. Przez cały czas silnie wierzy, że król przyjdzie do niej jak jej obiecał i przepowiednia o jego powrocie się wypełni. Za sprawą Salome i jej braku doświadczenia elfy dostają w końcu pełnie władz w ściganiu kłusowników, którzy wycinają ich święty las. To przyczyni się do jednej z prowincji do krwawych pogromach na nieśmiertelnych.

Pierwszym co mnie dość mocno rozczarowało i troszkę zniechęciło od początku książki jest wspomniane rozpoczęcie akcji, aż 20 lat później. Czytelnik jest od razu rzucony na głęboką wodę od pierwszego rozdziału, bez żadnego prologu przybliżającego historię ostatnich dwóch dekad. Na dodatek później dość skąpo jest ten okres omawiany, przy okazji innych opowieści. Również bardzo wielu bohaterów, których znaliśmy z poprzedniemu tomu, tak naprawdę musimy poznać na nowo - w większości przypadków dorośli, czy dość znacząco się zmienili. Dochodzą do tego oczywiście nowe postacie. Dlatego nieodparcie miałem wrażenie, że równie dobrze Dzieci Pogranicza mogłyby być 1 tomem i fabuła by na tym wiele nie ucierpiała...

Bardzo podobał mi się w pierwszym tomie motyw silnej kobiety na tronie, z autorytetem jakim żaden mężczyzna by nie pogardził. To właśnie on przesądził, że w dużej mierze Namiestniczkę czytało mi się tak dobrze. W drugim tomie zdecydowanie mi tego zabrakło - mamy prawie że marionetkę na tronie od dzieciństwa przekonaną, że będzie Namiestniczką i Król powróci. Dla Salome nic więcej nie jest ważne - to rodzi różne konflikty i niezadowolenie. Ze smutkiem czyta się rozdziały, gdzie bohaterką jest Salome, pamiętając ją jaka była w młodości pełna energii i ciekawości - aż dziwne, że wyrosła na taką osobę.

Namiestniczka, księga II nie jest złą kontynuacją, lecz również nie zachwyca. Wiele wątków, które można by rozwinąć i ciekawie wyeksponować, niestety zostały odsunięte na bok. Rozgrywki polityczne są znów dobrze wykreowane, natomiast sprawy związane z przepowiedniami już niekoniecznie - jakby autorka nie do końca miała pomysł jak to chce przedstawić. Zakończenie książki daje jednak nadzieję, że trzeci tom będzie ciekawszy i wkrótce się o tym przekonam.

http://hrosskar.blogspot.com/2015/12/namiestniczka-ksiega-ii.html

Trylogię Suremu postanowiłem przeczytać od razu, bez robienia sobie przerw na inne książki. To się rzadko ostatnio zdarza, ponieważ lubię sobie dozować przyjemności z czytania. Po pierwszym tomie miałem dość spore oczekiwania wobec kontynuacji Namiestniczki - jak potoczy się historia, co się stanie z ulubionymi bohaterami oraz co z tymi przepowiedniami. Jednakże troszkę się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
273
116

Na półkach:

Recenzja ukazała się na www.kreatywna-alternatywa.blogspot.com

Po „Namiestniczce. Księdze I”, która swoją drogą okazała się być jedną wielką klapą (nie bójmy się tego słowa!),przyszedł czas na kontynuację, a więc drugi tom Trylogii Suremu autorstwa Wiery Szkolnikowej. Wcześniejsza przygoda z twórczością autorki sprawiła, że do tej odsłony serii naprawdę nie miałam zbyt dużych wymagań. Liczyłam tylko na jakąś akcję, coś co chociaż wywoła u mnie cień zainteresowania, mały zalążek, niewielkie nasionko. Nie łudziłam się, że po tak słabej inauguracji cyklu, nagle Pani Szkolnikowa zaserwuje mi prawdziwą, czytelniczą ucztę. Niemniej jednak to, co dostałam mnie zaskoczyło… niestety negatywnie. Jeśli ktoś twierdzi, że nie można napisać dwóch słabych książek, które na dodatek są odsłonami jednego cyklu, sprowadzę go na ziemię – otóż można! „Namiestniczka. Księga II” jest tego najlepszym przykładem!

Swój wywód zacznę od fabuły. Na tronie Imperium, zgodnie z przepowiednią, zasiadła nowa Namiestniczka. Dzieci z pierwszej części stały się już dorosłymi ludźmi i teraz władza poszczególnych krain wchodzących w skład całego królestwa spoczywa w ich dłoniach. Nowa władczyni - Salome Jasna, nie jest w stanie poradzić sobie z utrzymaniem wszystkich ziem w ryzach, a ciągłe wyświadczanie się swoimi urzędnikami z czasem przestaje przynosić pożądane efekty. Ponadto siedzące do tej pory cicho Elfy zaczynają domagać się swoich praw i w momencie, gdy Namiestniczka przystaje na ich propozycje, postanawiają sami wymierzać sprawiedliwość śmiertelnikom, którzy naruszają ich święty, magiczny las. Mieszkańcy krain zaczynają się buntować i królewska władza jest mocno zagrożona. W tej sytuacji pomóc może już jedynie cud, a konkretniej „zmartwychwstanie” posągowego króla. Wszakże, o tym właśnie mówiła przepowiednia! Nie pozostaje, więc nic innego jak tylko czekać, mając nadzieję, że król wreszcie postanowi zaszczycić wszystkich swoją realną osobą. I tutaj stop-klatka. Po pierwszej części nie miałam żadnych złudzeń, że nagle akcja zmieni się o 180; że co chwila będę poddana różnym emocjom; że książka wręcz wbije mnie w fotel. Liczyłam jednak, że chociaż w niewielkim stopniu będzie się coś działo, a tutaj nic, zero, null! Co gorsza, scena pewnej egzekucji, aż zanadto przypominała mi tę, z Pieśni Lodu i Ognia Martina, a niezbyt inteligentny głównodowodzący armii to normalnie „skóra” zdjęta z Theona Greyjoy’a! Ponadto przez całą książkę mowa jest o przepowiedni –autorka przygotowuje wszystkich na wielkie wow, żeby w kulminacyjnym momencie zaserwować czytelnikowi raptem cichutkie „o”. To tak samo gdybym, ja trąbiła na prawo i lewo o ogromnych zakupach, na które planuje się wybrać, a już po nich ogłosiłabym, że kupiłam bułkę i banana.

No, a teraz przechodzimy do bohaterów. A w sumie bohaterki, bo na tytułowej postaci się skupię. Nasza Namiestniczka, w przeciwieństwie do swojej przeciwniczki, jest naiwna, łatwowierna, dziecinna i miejscami wręcz głupia. Nie ma ani charakteru, ani żadnej wyrazistości – jest mdła, bardzo ulega, podatna na wpływy innych osób i przede wszystkim ślepo wierzy, że jej król zejdzie do niej ze swojego kamiennego tronu. Chociaż od dziecka wiedziała o tym, że to właśnie ona zostanie władczynią, miało się wrażenie, że zupełnie nie jest gotowa do tej roli. Ot, marionetka w rękach innych… szmaciana lalka, którą można wykręcać, rzucać i ciągać. I jak ją tutaj polubić?

Został nam już tylko styl, który w sumie nie różni niczym od zaproponowanego w pierwszym tomie. Nadal zdarzały się sztuczne i nudne dialogi, przy których walczyłam z ogromną pokusą ziewnięcia w głos.

Reasumując – nie ma akcji, nie ma ciekawej postaci, jest kolejne podobieństwo z twórczością Martina i nadal mamy sztuczne dialogi. Jedyny punkt mogę przyznać, za okładkę.

A teraz nawet nie chcę myśleć, że przede mną jeszcze trzeci tom…

Recenzja ukazała się na www.kreatywna-alternatywa.blogspot.com

Po „Namiestniczce. Księdze I”, która swoją drogą okazała się być jedną wielką klapą (nie bójmy się tego słowa!),przyszedł czas na kontynuację, a więc drugi tom Trylogii Suremu autorstwa Wiery Szkolnikowej. Wcześniejsza przygoda z twórczością autorki sprawiła, że do tej odsłony serii naprawdę nie miałam zbyt...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
328
107

Na półkach: ,

W 2011 pojawił się oczekiwany drugi tom epickiej sagi osadzonej w Imperium Anryjskim. Tym razem Wiera Szkolnikowa przeniosła nas do wydarzeń rozgrywających się dwadzieścia lat po tym, co mogliśmy przeczytać w pierwszym tomie. Według płynących z różnych źródeł pogłosek, znowu usłyszałem, że mamy tu do czynienia z epickością sagi G.R.R. Martina oraz pytania, czy Autorka utrzymała poziom w stosunku do pierwszego tomu? Przekonajmy się.
Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy, kiedy wziąłem książkę do ręki była jej objętość. Drugi tom cyklu liczy grubo ponad pięćset stron, kiedy to pierwszy liczył ponad osiemset. To trzysta stron mniej niż ostatnio. Pierwszym moim pytaniem, nim zacząłem czytać powieść, było – czy nie straciła mnogości wątków i przewijających się w niej różnych postaci, tak jak w poprzedniej części, kiedy to wątki napierały na mnie z ogromną siłą i w ogromnej ilości. Otóż nie! Książka nie straciła ani ilości bohaterów, intryg czy wątków, ani suspensu. A to dzięki temu, iż Szkolnikowa wreszcie pokusiła się o nieznęcanie się nad czytelnikiem, który musiał brnąć przez sążniste i nudne opisy, niczym przez gęsty ciemny las, uważając, co i rusz na wystające korzenie by się nie potknąć.
Oprócz objętości, nieco spłycona została fabuła, gdzie nie mamy do czynienia z poszukiwaniem tajemniczej księgi, lecz mamy tu wiszącą groźbę nad Imperium, o którym głosi pewne proroctwo.
Jak już wspomniałem, akcja powieści dzieje się dwadzieścia lat po wydarzeniach z pierwszego tomu. Imperium nie rządzi już twarda i nieugięta namiestniczka Enrissa, lecz jej następczyni Salome, która jest osobą spokojną i łagodną, ale dającą się łatwo manipulować przez magów i innych władczyków tego rozległego Imperium. Brak jej silnego charakteru i zdecydowanych poglądów. Salome stara się ze wszelkich sił zachować czyste sumienie i wierzy w powrót swego legendarnego małżonka, który wedle proroctwa ma stać się królem. Niestety, jakby kłopotów było mało, do głosu dochodzą jeszcze kapłani, którzy palą na stosach niewinne osoby pod zarzutem czczenia Areda, boga ciemności. Cały kraj dziesiątkują zarazy. Ludzie i elfy skaczą sobie do gardeł. Szerzą się pogłoski o pojawieniu się Wolnego Maga – czarodzieja niezależnego od zakonu Daikaru i mocy Siedmiu. Salome musi stanąć na wysokości zadania i zacząć samodzielnie rządzić. Ale nie będzie to łatwe i nie chciałbym dalszym rozpisywaniem psuć zabawy czytelnikom.
Zarysowane krótko wydarzenia nie są jedynymi i napotkamy w powieści o wiele więcej. Przyznam szczerze, że podobne uczucia miałem podczas czytania pierwszej części. Smaku lekturze oddawały liczne spiski, przymierza i polityczne przewroty. Księga II w porównaniu z poprzedniczką jest bardziej krwawa, ale daleko jej jednak do sagi „Pieśni i Lodu” G.R.R. Martina, która fabularnie jest bardziej poukładana, i co najistotniejsze – nie wieje nudą. Chociaż drugi tom – warsztatowo – jest lepszy od pierwszego, ale do ideału wciąż daleko. Szkolnikowa starała się jak mogła pisząc te dwie powieści by przełamać standardy epickiej fantasy, co niestety – nie udało się.
Podsumowując – książkę czyta się bardzo szybko, ale w ilości wątków i bohaterów, można się pogubić. Zaletą tej książki – jest brak głównego bohatera, i możliwość kibicowania innym. Ogromne brawa należy też oddać tłumaczeniu powieści, której podjął się Rafał Dębski – jeden z grona najlepszych znawców literatury rosyjskojęzycznej. Warto też dodać na koniec, że drugi tom nie wymaga znajomości pierwszego, co według mnie jest trochę złym wynikiem, bo skoro mamy do czynienia z sagą, to powinna być zachowana ciągłość historii i wyjaśnione niektóre kluczowe elementy fabuły. Jak chociażby zagadkowa śmierć namiestniczki Enrissy, która została podobno otruta, ale sprawa została potraktowana mimochodem i bardzo skromnie przez Autorkę opisana. Myślę, że ten debiut literacki i ciągły rozwój warsztatu Szkolnikowej przyczyni się w najbliższym czasie do napisania jeszcze lepszej powieści.

W 2011 pojawił się oczekiwany drugi tom epickiej sagi osadzonej w Imperium Anryjskim. Tym razem Wiera Szkolnikowa przeniosła nas do wydarzeń rozgrywających się dwadzieścia lat po tym, co mogliśmy przeczytać w pierwszym tomie. Według płynących z różnych źródeł pogłosek, znowu usłyszałem, że mamy tu do czynienia z epickością sagi G.R.R. Martina oraz pytania, czy Autorka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
907
340

Na półkach: ,

Drugi tom lepszy od pierwszego, a i pierwszy był udany. To książka tylko dla tych, których nie zniechęcają liczne wątki, długie opisy (w tym przyrody)i mała przeżywalność bohaterów, a także brak superbohatera, który samotnie walczy ze złem.
Część głównych bohaterów wykazuje zaawansowane stadium schizofrenii. Tworząc pozostałych Szkolnikowa czerpała garściami ze słynnej książki Stevensona "Dr. Jekyll i Mr. Hyde". Nie są to jednak przypadki psychiatryczne tylko magicznie uzasadnione komplikacje charakteru.
Wątki miłosne są mało romantyczne, więc fani "Zmierzchu" czy twórczości Sandry Clare mogą być zawiedzeni.
Jeśli ktoś szuka fantasy, którego nie można "łyknąć" w jeden
wieczór, choćby ze względu na objętość, ale także na złożoną fabułę, to Szkolnikowa jest godna polecenia. Jak dla mnie - 500 stron dobrej zabawy

Drugi tom lepszy od pierwszego, a i pierwszy był udany. To książka tylko dla tych, których nie zniechęcają liczne wątki, długie opisy (w tym przyrody)i mała przeżywalność bohaterów, a także brak superbohatera, który samotnie walczy ze złem.
Część głównych bohaterów wykazuje zaawansowane stadium schizofrenii. Tworząc pozostałych Szkolnikowa czerpała garściami ze słynnej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1092
170

Na półkach:

Jak dla mnie fabuła ciągnie się jak flaki z olejem. Nie ma ani ciekawego swiata, ani ciekawych bohaterów. Słaba

Jak dla mnie fabuła ciągnie się jak flaki z olejem. Nie ma ani ciekawego swiata, ani ciekawych bohaterów. Słaba

Pokaż mimo to

avatar
284
32

Na półkach:

ależ ile wątków...

ależ ile wątków...

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    270
  • Chcę przeczytać
    227
  • Posiadam
    111
  • Fantastyka
    12
  • Ulubione
    11
  • Fantasy
    11
  • Teraz czytam
    7
  • 2012
    5
  • 2013
    5
  • Chcę w prezencie
    5

Cytaty

Więcej
Wiera Szkolnikowa Dzieci pogranicza Zobacz więcej
Wiera Szkolnikowa Dzieci pogranicza Zobacz więcej
Wiera Szkolnikowa Dzieci pogranicza Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także