Pieśni Ziemi

Okładka książki Pieśni Ziemi Elspeth Cooper
Okładka książki Pieśni Ziemi
Elspeth Cooper Wydawnictwo: Amber fantasy, science fiction
384 str. 6 godz. 24 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
Songs of the Earth
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
2011-08-02
Data 1. wyd. pol.:
2011-08-02
Liczba stron:
384
Czas czytania
6 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324140183
Tagi:
pieśń ziemi fantasy fantasty magia rycerz śmierć miłość
Średnia ocen

6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
140 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
319
114

Na półkach: ,

Pewnego wesołego dnia przeglądałem sobie Allegro w poszukiwaniu książek, znalazłem jakąś tablice jakiejś księgarni a że miała bogaty asortyment to sobie troszkę poszperałem. Znalazłem kilka fajnych książek i te o to tutaj... Pieśń Ziemi przykuła mnie najbardziej krindzową okładką jaką w życiu widziałem, kiedy to zobaczyłem znosiłem się ze śmiechu. Ale sobie pomyślałem że może nie będzie źle, od taka sobie typowa fantasty bez polotu, sobie myślałem tak :a nuż będzie dobre, może nie bardzo ambitne ale zamknięta jednorazowa historia. Jako że wówczas szukałem książki nie zbyt ambitnej, ot takiej czytaneczki, dość prostej zbudowanej od punktu A do punktu B i już to kupiłem tą książkę. Wydałem 10 zł... o 10 zł za dużo, za ten syf to jeszcze dopłacić powinni. Kojarzycie może NRGeeka, takiego youtubre który nagrywa program o słabych i beznadziejnych grach ? Po przeczytaniu tej książki zastanawiam się czy nie zrobić takiego odpowiednika tylko że o książkach. No dobra ale po kolei. Zaczynamy czytać, początek zapowiada się dobrze, jakiś przychlas który okazuje się głównym bohaterem ma zostać spalony na stosie (przez całą akcję książki miałem jednak nadzieję że go jednak uda się spalić, żałowałem też że nie spalili zasranego czarnomaga na początku) gość nazywa się Garin... hym...krótce nawet nie pamiętam dokładnie jak się nazywa, no ale powiedzmy że tak się zwie. Gość cierpli na schizofrenie paranoidalną i wydaje mu się że umie czarować, miał zostać księdze ale pada blade podejrzenie że jego niestabilność umysłowa jest niebezpieczna a sam idiota jeszcze kogoś skrzywdzi chcą go wywalać na zbity pysk, aby ocalić społeczeństwo przez tym imbecylem chcą go też spalić na stosie jednak ostatecznie tego nie robią ... szkoda. Garin czy jakoś tak, ratuje jakiś dziad który nosi mię plany z Gwiezdnych Wojen, najwyraźniej Gwiazda Śmierci przysoliła za mocno, Alderan, bo tak zwie się ten dziad, pojawia się z dumy i ratuje naszego ukochanego debila, po za tym okazuje się być jakimś cyganem i niczym wiedźma z taboru cyganów umie czarować i takie tam, postanawia zabrać ze sobą chłopca ze sobą za morze. A teraz na poważnie fabuła książki mówi że magia jest zła i zakazano, no spoko to brzmi logicznie ale do jasne cholery magia jest w praktyce zakazana, dziad najpierw mówi żem agia jest bardzo rzadka i w ogóle, a później jak by niby nic zabiera naszego bohatera na drugi kontynent gdzie mieści się akademia dla niepełno sprytnych czarodziejów... do takich luk fabularnych, narracyjnych i głupot jeszcze wrócimy, jedziemy dalej z fabuła. Na miejscu akazuję się że akademia jest pełna rozpuszczony i rozwiązłych patafianów którzy myślą jedynie o zaspokajaniu swojej chuci. I o dziwo magowie walczą na miecze... serio uczą się magii (choć w sumie nauka tej magi jest bardzo dziwna bo nie wiadomo na czym polega) a przy tym posługują się mieczami i szermierką... jest tu logika no chyba nie bardzo. No dobra dalej : nasz główny bohater wpada w oko napalonej nauczycielce która nosi imię Ahsy Greyjoy z Pieśni Lodu i Ognia Martina, ogólnie ma wrażenie że autorka musiała być nauczycielką i w tej książce na papier przelała swoje fantazję erotyczne zabawiania się z uczniami. Nasz młodzik zostaje więc napastowany seksualnie przez napaloną nauczycielkę, super szkoła tak w ogóle, uczniów wykorzystują nauczycielki, nikt nie zwraca uwagi na to że nauczyciele sypiają z uczniami i ogólnie spoko to jest... przy tym nikt chyba nie myśli o tym że jakoś to może odbić się na jakości edukacji, zaczynam się zastanawiać dlaczego rodzice woleli by posłać dzieciaka do Hogwartu niż do takiej szkoły, ciekawe czemu... Nie chce mi się przedstawiać dalszego ciągu fabularnego tego "dzieła" w skrócie nasz bohater zostaje napadnięty przez jakiegoś złego, zraniony, zakochuje się z nim jakaś Thania czy jakoś tak, dochodzi do siebie z pomocą swojej nauczycielki kochanki pokonuje tego tam złego ale ukochana ginie, koniec. Nie dałem rady dokończyć tej Pieśni, po przeczytaniu do 340 strony resztę przeleciałem w 5 min aby zapoznać się z fabuła i napisać recenzję. Co za syf ! Żadna książka, powtarzam żadna nie sprawiła mi tyle nudy, chyba prócz Dam z Grace Adieu, ale tam to był opowiadania przy tym z jedno było dobre. Ta książka jest słaba, nie broni się, pełno w niej dziur i luk fabularnych, zła narracja i sposób opowiadania historii to też porażka, np mamy rozdział który zapowiada śmierć jakieś wielkiego hierarchy religijnego (religia w tej książce to też jakaś porażka, parodia i to bardzo nieudolna) sam tytuł i sposobem narracji wiemy że ten hierarcha umrze... a potem jakby nigdy nic pojawia się w następnych rozdziałach. W ogóle fabuła mówi o jakimś Całunie który jest niszczony, że świat się niszczy, no niby spoko ale ja mam takie pytania, co ten Całun ? Dlaczego jest ważny ? Jak czarują magowie ? Czemu pokonanie głównego złego odwlecze zniszczenie Całunu ? I tak dalej i tak dalej. Naprawdę tego jest masa, narracja historii to jakaś porażka, nic się tutaj nie trzyma kupy. Ta książka nie ma do zaoferowania nic, nie ma dobrego świata czy historii, nawet nie ma akcji czy ciekawych opisów. Książki z uniwersum Warcrafta pana Kannka mały świetne opisy i działy się w ciekawych światach, książki z serii Dragon Age broniły się dobrym uniwersum i akcją, wiele książek ze świata Star Wars ma dobrą historie ale również płyną akcję. Czemu to mówię ? Otóż okazuję się że nawet literatura oparta na grach jest lepsza nisz ten chłam, który nie oferuje ani satysfakcjonującej historii, ani nawet płynne, ja nie mówię że musi się cały czas coś dziać ale żeby historia była w miarę płynna, z kolei siłowanie się na pompatyczność jest moim zdaniem nudne i głupie. Za to w książce jest szczucie cycem oooo tego nie zabrakło, scenariusz tej książki mógłby posłużyć za podstawę jakiegoś filmu dla dorosłych, fabuła wprost idealna, były zakonnik romansujący z nauczycielką. Naprawdę nic nie mogę powiedzieć pozytywnego o tej książce, moim skromnym zdaniem jest to najgorsza książka z gatunku fantasty jaką czytałem, chyba gorszej nie było i nie będzie. Mógł bym jeszcze milion słów napisać dlaczego ta książka jest zła i słaba... ale po co, przecież każdy wie że to chłam. Okazuje się jednak że to część trylogii, ja nie wiem skąd autorka wzięła jakiegoś potłuczonego wydawcę żeby to wydał... i kto to niby kupił. Jest masa autorów którzy nie mają okazji wydać swoich książek, a mają 3, 4 razy lepsze od tej powieści Pani Cooper. Syf, kiła i mogiła, cieszę się że wylądowała gdzieś na śmietniku, dziękuje też wydawnictwu Amber za to że wydał tylko jedną część, uf ocaliliście mnie.
Na koniec jeszcze jedna rzecz, na książce pisze że jest to najlepsza książka 2011, o jasna cholera to ten rok 2011 to musiałby czarnym rokiem dla fantastyki... ale przecież w 2011 wydano Taniec ze Smokami GRR Martina, no ale co to tam jakaś Pieśń Lodu i Ognia, podczas kiedy mamy taką Pieśni Ziemi... a może komuś w wydawnictwie coś się pomyliło. Nie ważne.
PS. Przede mną jest jeszcze czytanie Królowej Terlingu, coś czuje że Pieśni Ziemi długo nie będą zajmowały miejsca gniota wszechczasów.
Nie polecam, jak gdzieś znajdziecie tą książkę możecie użyć jako papieru toaletowego.
Pozdrawiam serdecznie.
Z Panem Bogiem.

Pewnego wesołego dnia przeglądałem sobie Allegro w poszukiwaniu książek, znalazłem jakąś tablice jakiejś księgarni a że miała bogaty asortyment to sobie troszkę poszperałem. Znalazłem kilka fajnych książek i te o to tutaj... Pieśń Ziemi przykuła mnie najbardziej krindzową okładką jaką w życiu widziałem, kiedy to zobaczyłem znosiłem się ze śmiechu. Ale sobie pomyślałem że...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
702
282

Na półkach: , , ,

Cienka książka pełna wyobraźni, lęku, dreszczy, pasji, miłości i wartkiej akcji. Pod tą tandetną okładką (dawno nie widziałam nic tak obrzydliwego) ukrywa się mała perełka. "Nie ocenia się książki po okładce" ta pozycja to doskonały przykład.

Gair musi umrzeć. Po prostu musi, bo jest magiem i za to, że taki się urodził został skazany na śmierć. Los jednak okazuje się dla niego łaskawy, zostaje napiętnowany i wyrzucony ze swojego domu, którym jest zakon. Poznaje on Alderana, który mu pomaga. Po wielu przygodach docierają do Kapitularza, gdzie znajduje się szkoła dla magicznie uzdolnionych. Gair nawiązuje tu przyjaźnie i znajduje miłość. Jednak jego szczęście nie potrwa długo, całemu światu grozi zagłada...

Gair jest bardzo interesującą postacią. Zachodzi w nim niezwykła przemiana. Rzadko zdarza się aż tak wyraźna zmiana w bohaterze, ale może to być "wina" długości całej powieści. Każdy z bohaterów jest dobrze skrojoną postacią, bardzo indywidualną. Akcja toczy się w bardzo interesującym świecie, choć widać, że był inspirowany kilkoma innymi historiami. Jest to jednak wybaczone, bo książka jest bardzo poprawna i zgrabna. Nie wymyślna, prosta akcja, która wciąga. Autorka nie złapała stu srok za ogon, napisała prostą, ładną historię, którą bardzo miło się czyta..

Świetna historia na leniwy wieczór. Obowiązkowa pozycja dla fanów gatunku.

Cienka książka pełna wyobraźni, lęku, dreszczy, pasji, miłości i wartkiej akcji. Pod tą tandetną okładką (dawno nie widziałam nic tak obrzydliwego) ukrywa się mała perełka. "Nie ocenia się książki po okładce" ta pozycja to doskonały przykład.

Gair musi umrzeć. Po prostu musi, bo jest magiem i za to, że taki się urodził został skazany na śmierć. Los jednak okazuje się dla...

więcej Pokaż mimo to

avatar
219
133

Na półkach:

Ostatnio nadrabiając nieco zaległości jeśli idzie o fantastykę, sprawdzam książki nominowane swego czasu do ważniejszych nagród, jeśli idzie o ten gatunek... I tak oto trafiłem (między innymi) na książkę niejakiej pani Cooper. Niezbyt grubą, nie będącą (co ostatnio rzadkie) pierwszą częścią żadnego "tasiemca" i po opisie oceniając, zapowiadającą się jako co najmniej przyzwoite czytadło z rodzaju/gatunku "high fantasy". Rewelacji się nie spodziewałem i ... Cóż, faktycznie ich nie ma. Zarówno jeśli idzie o pomysły, czy styl/sposób w jaki jest napisana, ciężko tu o coś nowego, czy też tzw "wow factor" - jak to angole i im podobni nazywają. Źle nie jest, czytało się nawet przyjemnie, nawet jeśli bez większych emocji. Przyzwoite, niezbyt ciężkie i/lub- z braku lepszego słowa - młodzieżowe czytadło. Dla mnie wzorem jeśli idzie o ten typ fantasy jest niejaki pan Eddings, do którego moim zdaniem - nieco pani Cooper jednak brakuje. Ogólnie... Niezła, ale bez rewelacji. Dla młodzieży i/lub osób zaczynających swą przygodę z gatunkiem lub... Bardziej zaawansowanych fantastów, szukających czegoś dla relaksu i "odmóżdżenia" po bardziej ambitnych pozycjach. Lub po prostu ciekawych. 6/10

Ostatnio nadrabiając nieco zaległości jeśli idzie o fantastykę, sprawdzam książki nominowane swego czasu do ważniejszych nagród, jeśli idzie o ten gatunek... I tak oto trafiłem (między innymi) na książkę niejakiej pani Cooper. Niezbyt grubą, nie będącą (co ostatnio rzadkie) pierwszą częścią żadnego "tasiemca" i po opisie oceniając, zapowiadającą się jako co najmniej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1724
187

Na półkach:

Podobno to jedna z najlepszych powieści fantasy 2011, możliwe więc że akurat w 2011 nic lepszego nie wydano, ale trudno mi w to uwierzyć. Nie jest to zła książka (czego nie można powiedzieć o okładce!),ale nie ma w niej nic specjalnie oryginalnego. Akcja średnio wciągająca, nie czyta się tego z zapartym tchem. Główny bohater nie wzbudza głębszych emocji, niemal ideał bez ikry, a jego przeciwnik jest sztampowo z gruntu zły, okrutny od samego dzieciństwa (podpalił nawet własną matkę). Książka ma jednak potencjał, autorka nie zamknęła wielu wątków, nie wyjaśniła m. in.o co chodzi preceptorowi Zakonu, więc myślę, że przeczytałabym kolejny tom, gdyby został wydany po polsku.
Podsumowując, polecam przy nadmiarze wolnego czasu, nie spodziewajcie się jednak niczego ambitnego i oryginalnego.

Podobno to jedna z najlepszych powieści fantasy 2011, możliwe więc że akurat w 2011 nic lepszego nie wydano, ale trudno mi w to uwierzyć. Nie jest to zła książka (czego nie można powiedzieć o okładce!),ale nie ma w niej nic specjalnie oryginalnego. Akcja średnio wciągająca, nie czyta się tego z zapartym tchem. Główny bohater nie wzbudza głębszych emocji, niemal ideał bez...

więcej Pokaż mimo to

avatar
303
260

Na półkach: ,

Przyznaję, znowu przyczepię się do okładki (co się ze mną dzieje? - to już drugi taki przypadek;). Obrazek na froncie sugeruje jakiś straszliwy kicz, tandetę, wręcz zniechęca do lektury. Zabrałam się za czytanie tylko dlatego, że ktoś przytomnie dodrukował slogan reklamowy: "Najlepsza powieść fantasy 2011" (nie, żebym wierzyła w marketing, oj co to, to nie). Pomyślałam, że brzydka okładka + obiecujące hasło = przeciętność (wychodzi jakby na zero;),czyli można spróbować.

Nie jest źle. Oczywiście, nie ma tu absolutnie nic oryginalnego - smoka z rzędem temu, kto napisze w fantastyce coś, czego wcześniej nikt inny nie napisał. Jednak schematy i klisze autorka wykorzystuje umiejętnie, do tego dobrze posługując się słowem pisanym, więc łyka się fabułę bez protestów. I nie przeszkadza nawet średnio ciekawy protagonista (nie jest zły, ale nie ma iskry, charakteru, tego nieuchwytnego "czegoś", co sprawia, że przejmujemy się losem postaci) czy znane motywy, jak szkoła magii czy "zły od kołyski" przeciwnik, który chce zniszczyć świat.
Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to dość obszernie i emocjonalnie przedstawiona tu umiejętność przyjmowania zwierzęcych postaci. Skoro już bierzemy się za morfowanie, to wypadałoby temat uczciwie wyczerpać, a nie zostawiać niedopowiedzenia. Mamy tu parkę romansową, w której i on i ona potrafią przemienić się w dowolne zwierzę. I tak sobie hasają w tej postaci, flirtując ze sobą ile wlezie i radując się wolnością. Raz pani sokół goni pana orła, to znowu pan wilk goni panią wilczycę. Pani zachęca wybranka do zapolowania wraz z nią w wilczej postaci, że niby tak lepiej wczuje się w zwierzaka, przyswoi jego istotę. Opisywane też są hojnie odczucia bohatera, który szybuje jako ptak w przestworzach, że to takie piękne, że czuje wiatr na skrzydłach, że uwielbia latać. Potem jako wilk - też czuje się cudnie, ach te silne mięśnie i piękne futro i w ogóle cud miód. No dobra. A teraz moja przyczepka. Co, jeśli (jeden z bohaterów wspomina o tym zagrożeniu nawet) taki zmiennokształtny za bardzo wczuje się w zwierzę? Nie będzie już wtedy umiał wrócić do ludzkiej postaci, ale zachowa ludzki umysł. Czy zacznie się radośnie rozmnażać ze zwyczajnymi zwierzętami? Jeśli tak, to co wyjdzie z takiego związku? Jakaś hybryda międzygatunkowa? Nie no, dla mnie zmienianie się w zwierza jest do przyjęcia, jeśli to tylko "powłoczka", a nie - jak w powieści - swoiste wyzwolenie, atrakcja, adrenalina i radość z czucia się kimś (czymś?) innym. Bo w tym drugim przypadku, chcąc zachować konsekwencję, za bardzo zbliżamy się do śliskich tematów zoofilii. Tak trochę autorka nie przemyślała do końca sprawy. Nie wystarczy tylko, żeby coś "fajnie wyglądało", rzecz należy obejrzeć z kilku stron.

Podsumowując: książka nie jest tak zła, jak sugeruje okładka, i nie jest tak dobra, jak obiecuje slogan (serio nie było w 2011 lepszych powieści fantasy?!). Czytadło w sam raz na letnie wieczory, dla mózgu rozleniwionego upałem.

Przyznaję, znowu przyczepię się do okładki (co się ze mną dzieje? - to już drugi taki przypadek;). Obrazek na froncie sugeruje jakiś straszliwy kicz, tandetę, wręcz zniechęca do lektury. Zabrałam się za czytanie tylko dlatego, że ktoś przytomnie dodrukował slogan reklamowy: "Najlepsza powieść fantasy 2011" (nie, żebym wierzyła w marketing, oj co to, to nie). Pomyślałam, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
502
68

Na półkach: ,

W sumie nie wiem, jak opisać tę książkę. Niby jest dobra, ale jednak nie do końca. Historia jest ciekawa, ale mam wrażenie, że jej potencjał nie został do końca wykorzystany. Główny bohater, który cudem uniknął śmierci na stosie, z początku opisywany jest jako ktoś naprawdę wyjątkowy, jeden z ostatnich ludzi zdolnych posługiwać się magią. A potem nagle się okazuje, że na innym kontynencie istnieje cała akademia czarowników, w której uczy się mnóstwo ludzi... Co jednak nie przeszkadza opisywać naszego bohatera jako ze wszech miar wspaniałego. Jego marysuizm szybko zaczyna drażnić. Świetnie macha mieczem, ma bardzo rzadki dar, jego moc jest potężna, bla, bla, bla... Główne niebezpieczeństwo całej historii jest dość niejasne. Najpierw dowiadujemy się sporo o innym świecie, rozdzierającym się Całunie, przez który istoty z tegoż przechodzą do prawdziwego świata, o tym, jakie to groźne i tak dalej. A pod koniec nagle się okazuje, że to tak naprawdę nie jest ważne, bo główne zagrożenie stwarza jakiś facet, którego nasz bohater spotkał przelotem na początku. No kurde, no. Istnieje jeszcze strasznie nudny wątek władz zakonu - tego, który o mało nie spalił naszego Gary Stu na stosie - który nie prowadzi absolutnie donikąd. Szczególnie mnie uderzyła jedna scena, w której w bardzo dramatyczny sposób umiera jeden z głównych zakonników... po czym paręnaście stron później okazuje się, że on jednak żyje, ma się dobrze i kontynuuje swoją nudną jak flaki z olejem krucjatę przeciw innemu zakonnikowi. Nie wiem, może to wszystko ma więcej sensu w dalszych tomach trylogii, ale nie zostały one w Polsce wydane, więc pewnie się o tym nie przekonam.

W sumie nie wiem, jak opisać tę książkę. Niby jest dobra, ale jednak nie do końca. Historia jest ciekawa, ale mam wrażenie, że jej potencjał nie został do końca wykorzystany. Główny bohater, który cudem uniknął śmierci na stosie, z początku opisywany jest jako ktoś naprawdę wyjątkowy, jeden z ostatnich ludzi zdolnych posługiwać się magią. A potem nagle się okazuje, że na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
207
3

Na półkach:

Fajne podejście do magii,ciekawy świat ale dość przewidywalna. Przyjemnie się czytało jednak czegoś brak... Wątki poboczne bardziej intrygujące od głównego. Być może w kolejnych częściach zostanie to bardziej rozwinięte i zostanie chociaż częściowo wskazane co znajduję się za całunem. Początek książki interesujący ale miałem wrażenie, że im dalej tym gorzej jakby brakowało pomysłów na prowadzenie narracji i doprowadziło to w konsekwencji do ucieczki w ograne motywy. Przeciwnik głównego bohatera jakiś bezpłciowy i to chyba najbardziej mi się nie podobało. Zły od kołyski tak po prostu... Mimo wad kawał dobrego fantasy.

Fajne podejście do magii,ciekawy świat ale dość przewidywalna. Przyjemnie się czytało jednak czegoś brak... Wątki poboczne bardziej intrygujące od głównego. Być może w kolejnych częściach zostanie to bardziej rozwinięte i zostanie chociaż częściowo wskazane co znajduję się za całunem. Początek książki interesujący ale miałem wrażenie, że im dalej tym gorzej jakby brakowało...

więcej Pokaż mimo to

avatar
820
515

Na półkach: , ,

żal, że natknąłem się na razie na drugi tom. bardzo przystępnie napisana, z kapitalnym pomysłem na fabułę.

żal, że natknąłem się na razie na drugi tom. bardzo przystępnie napisana, z kapitalnym pomysłem na fabułę.

Pokaż mimo to

avatar
187
45

Na półkach:

Historia bardzo oryginalna. Momentami przynudza, i mało akcji, ale świat przedstawiony rekompensuje te wady.
Polecam przeczytać, bo warto.

Historia bardzo oryginalna. Momentami przynudza, i mało akcji, ale świat przedstawiony rekompensuje te wady.
Polecam przeczytać, bo warto.

Pokaż mimo to

avatar
3
2

Na półkach:

Czy kiedykolwiek wydawnictwo gówni.... wydawnictwo przetłumaczy kolejne części?
Sama powieść jest wspamiała

Czy kiedykolwiek wydawnictwo gówni.... wydawnictwo przetłumaczy kolejne części?
Sama powieść jest wspamiała

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    182
  • Chcę przeczytać
    135
  • Posiadam
    54
  • Fantastyka
    12
  • Teraz czytam
    5
  • Ulubione
    4
  • Fantasy
    3
  • 2013
    3
  • Fantastyka zagraniczna
    2
  • 2023
    2

Cytaty

Więcej
Elspeth Cooper Pieśni Ziemi Zobacz więcej
Elspeth Cooper Pieśni Ziemi Zobacz więcej
Elspeth Cooper Pieśni Ziemi Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także