Skażona magia Karen Miller 7,2
ocenił(a) na 82 lata temu Karen Miller nie zawodzi po raz kolejny. To jest piąta książka tej autorki, którą przeczytałam i jest mi smutno, że więcej nie ma.
Skażona magia to opowieść o zbuntowanej dziewczynie, która nie znosząc podziałów klasowych i uprzywilejowania bogatych postanawia wytoczyć wojnę małostkowości i pozorom. Przy okazji narażając się ludziom, którym zależy na utrzymaniu takiego stanu rzeczy. Zostaje więźniem, jednak jej kara nieoczekiwanie staje się nagrodą, niosącą obezwładniającą i niszczącą miłość. Z kolejnych części wiemy, jak ta historia się kończy, więc nie będę psuć zabawy tym, którzy nie czytali poprzednich tomów.
Ja zakochałam się w świecie Doran, dorańskiej magii, pomyśle, na jakim zbudowane są reguły nim rządzące. Zasady są spójne, ciekawie pomyślane, budują fabułę i mają wpływ na akcję. Uwielbiam bohaterów tej powieści – tych głównych i tych drugoplanowych. Każdy z nich jest inny, ale każdy kieruje się najważniejszą dla siebie wartością – dobrem krainy, w której żyją. Rozumieją je inaczej, ale wierzą, że działają wyłącznie dla niej. Niesamowicie mocno utkane są relacje między postaciami, są wiarygodne i angażujące. Ja utonęłam w emocjach Barl i Morgana, oddałabym wszystko za takiego brata jak Remmie.
Ta część oczywiście wyjaśnia, dlaczego późniejsze królestwo Doran funkcjonowało w oparciu o pewne prawa, dlaczego to było ważne i egzekwowane z całą surowością. Stanowi dowód na to, że wyciągnięto wnioski z własnej historii. W tej powieści bardzo dużo wątków jest uniwersalnych, dających się przenieść na grunt naszego świata i naszej współczesności. Podziały, nienawiść, walka o władzę, przerost ambicji, niebezpieczny człowiek z niebezpiecznymi pomysłami, niewinne ofiary systemu, tragiczne w skutkach działania nie prowadzące do niczego. Przemiana Morgana, która raz na zawsze zmieniła losy świata, z początku nie wskazująca na tak radykalne i bezkompromisowe decyzje, jest czymś, co dzisiaj widzimy na ulicach naszych miast.
Książki nie czyta się szybko, jest dość pokaźnych rozmiarów, w dodatku ja miałam wrażenie, że jest trudna – emocjonalnie, nie językowo. Niemniej jednak chętnie wracałam do Dorany, wciągałam się za każdym razem w losy bohaterów, jak już czytałam to chciałam jak najdłużej. Przez nietypowość postaci i ich relacji powieść jest zdecydowanie inna niż większość w jej gatunku. Mimo opowieści o wielkiej miłości nie ma tu rzewności. Mimo oddania i poświęcenia nie ma tu martyrologii. Mimo zła, które jest tutaj porażające, nie ma epatowania brutalnością. Świetna, wciągająca, dobrze napisana, lektura na dłużej niż dwa wieczory, i taka, która ze mną zostanie jak pozostałe książki Karen Miller.